Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Nanami

  • Avatar
    A
    Nanami 1.04.2014 00:14
    Komentarz do recenzji "Buddy Complex"
    Zastanawiam się jak to możliwe, że to anime nie ma jeszcze ani jednego komentarza… No, ale że ostatni odcinek za nami, to czas na małe podsumowanie.
    Nie podchodziłam z żadnymi wymaganiami co do tego anime, nie wyróżniało mi się niczym szczególnym z początku. Ot, kolejne wariacje na temat mechów od Sunrise, którzy dopiero co skończyli 2 sezon fazowej wampiromechadramy Valvrave. Więc i tym razem liczyłam na co najwyżej lekką rozrywkę. I to w sumie osiągnęło, a przy okazji była to rozrywka całkiem przyjemna! O ile nie podchodzi się do tematu zbyt serio…
    Glówny protag ma plusa za to, że po wrzuceniu w szeregi wojskowe nie stał się nagle doświadczony niczym młodzieniec równieśnik po szkole wojskowej i specjalnym treningu. I do końca pozostaje takim, a jego umiejętności są zdecydowanie „podciągane” przez wspólnika… choć czasem jego decyzje wręcz ściągają kompana w dół (naprawdę, bo tam jest ta dziewczyna!!…). Wspomniany kompan… no cóż. Częściowo mnie satysfakcjonuje jego zmiana nastawienia w ciągu trwania serii. Końcówka wyszła zbyt słodka.
    I co tu dalej? Źli są źli, protag trafił na bardzo sympatyczny statek… uwielbiam kapitana tego statku, zaprawdę. I to nie jest młodzieniaszek, tylko faktycznie pan w stosownym wieku! Wow.
    Sama fabuła… trochę nowości, trochę odgrzanych staroci, specjalnie nie zaskakuje… ale podoba mi się loop i jak zgrabnie połączyli początek z końcem. I jeszcze zdołali zostawić sobie furtkę na drugi sezon!
    Muzyka… kompletnie mi nie zapadła w pamięć.
    I te podteksty homo, latające bardzo nisko (tak, jest ich bardzo sporo, wystarczy spojrzeć na tytuł i usłyszeć jak oni nawiązują CONNECTION między mechami…). I te walki w domyśle między relacjami męsko­‑męskimi, męsko­‑damskimi i te emocjonujące trójkąciki i inne wielokąciki…. khem.
    A poza tym: BIZON. (zakwik)
  • Avatar
    A
    Nanami 30.08.2013 16:46
    A mi się podobało
    Komentarz do recenzji "Devil Survivor 2 The Animation"
    Ja tam poszukiwałam krótkiego anime w klimatach sf, które pomoże mi się odmóżdzyć i jako takie bardzo dobrze się wpasowało w tą rolę, także ja ostatecznie daję temu 7/10 a co :D

    Grafika jak fajerwerki, projekty demonów od kiczowatych do ciekawych (a tak w ogóle… Cat Sith z Final Fantasy? O kwik. Muzyka… opening i ending przefajne. Fabuła prosta, niezaskakująca i liniowa. Przewidywalna, więc można się było bawić w „wiemy co będzie, pytanie jak to zrobią?), a bohaterowie dla mnie byli całkiem sympatyczni, mimo swojej głupoty. I polubiłam Yamato a wręcz kibicowałam mu na końcu… te jego teksty do Hibiki ahahahaha--- No i Alcair był przesympatyczny. A poza tym lubię serie jak rozpieprzają cały świat ot tak, a zwłaszcza Japonię.
  • Avatar
    A
    Nanami 27.03.2011 15:50
    Utrzymuje poziom
    Komentarz do recenzji "Tegami Bachi Reverse"
    ...czyli nadal jest bajecznie i dziecinnie. Nie, to nie jest wada, bo to ma w sobie taką magię, co potrafi przyciągnąć i oczarować. Uwielbiam Tegami Bachi za tą magię.

    Tym bardziej jestem zawiedziona. Spodziewałam się podwyżki formy, podkręcenia fabuły, odpowiedzi na pytania… a tu nic. Nadal działa deus ex machina, nic konkretnego nie tłumaczą… No i miałam nadzieję, że Noir bardziej narozrabia, jakąś iskrę wniesie do anime. Snif.  kliknij: ukryte . Plus za pierwszy ending – nie uwielbiam może ogromnie utaite Piko, ale miło zobaczyć, że któryś z nich powolutku wybija się ponad NND. I kwik w ogóle za spekulacje, że jest kobietą… Reszta po prostu na poziomie.

    Podsumowując: ciągnęło się z deczka, ale nastroj nadal ten sam, znów urwali parę wątków w połowie (no, ale w końcu to adaptacja mangi) i nigdy zostawili sobie pole do kontynuacji, choć kto wie. 6/10
  • Avatar
    A
    Nanami 30.07.2010 16:45
    Nuda nuda nuda
    Komentarz do recenzji "Black★Rock Shooter [2010]"
    Na początek może zaznaczę, że nie stawiałam temu anime żadnych wymagań, nie specjalnie mnie interesowało, nic praktycznie nie wiem o jakichkolwiek pierwowzorach. Ot po prostu kojarzę Vocaloidowe 'Black Rock Shooter' (który ma przefajny chara design, sciezki muzycznej juz nie lubię), więc stwierdziłam 'czemu nie' i zerknęłam cóż to jest.

    Samo BRS jednak kojarzyło mi się z akcją, z fantastycznym światem… A tutaj na początek dostaję właściwie ogromną dawkę życia codziennego dwóch dziewczyn na poziomie bodajze gimnazjalnym, które przeżywają typowe rozterki dla młodych ludzi na tym szczeblu edukacji. No dobra, całkiem sympatyczne te dziewczęta, ale ich problemy nie są ani odrobinę ciekawe, bo są takie… jednowymiarowe i łatwe do przewidzenia. W międzyczasie przeplatane jest to jakąś WTF nawalanką w równoległym świecie (i nie trudno zgadnac, że jakies powiązanie będzie, skoro designy postaci takie podobne), z cienka animacja (jeden plus za kolorystykę, bo ta jest fajniutka) i w zasadzie nic nie mówiące, co jeszcze bardziej zbija z tropu. O co tu biega właściwie? Ach, końcówka. Oj będzie trzeba tutaj dodać i 'magical girls' wyróżnik… kwiknęłam głośno. I zanim się cokolwiek wytłumaczyło: koonieeeec.
    A, muzyka! Przepraszam, JAKA muzyka? Ja może dokładnie 5 utworów na krzyż słyszałam, w tym jeden ten jakże charakterystyczny. Strasznie żal, bo odpowiednie dzwieki z pewnoscia pomogłyby stworzyć klimat w tym równoległym świecie.
    Plus za design postaci i za kolorystyke. I to by było na tyle.
    5/10 a szkoda.
  • Avatar
    A
    Nanami 26.04.2010 21:40
    Ojej.
    Komentarz do recenzji "Kyou Kara Maou! 3rd Series"
    Czy ja wiem czy to była dobra seria…? Z pewnością zabrakło jej tego czegoś, co miała poprzednia. Tam przynajmniej coś się działo i całkiem logicznie układało się. A tutaj? Przez pierwszą połowę trudno powiedzieć, żeby działo się coś konkretnego, a bohaterowie tylko się snują. Gdy w końcu coś zaczyna się dziać, to człowiek nadal nie wie o so chodzi. Jednak najlepszy jest Yuri. Nic się nie zmienił, a swoją naiwnoscią mógłby odbarować połowę świata. No dobra, pół biedy, gdyby otaczali go rozważni ludzie, którzy mając na wzgledzie dobro jego i królestwa powstrzymywaliby go skutecznie od jego zapędów. Ale NIE, a wprost przeciwnie. Na choćby najbardziej głupi pomysł oni ostatecznie westchną, stwierdzą „Cały Yuri”, „Wierzę w naszego króla” i pozwolą mu na jego durnoty. Zero rozwoju postaci z otoczenia Yuriego, jaka szkoda. No, ale zasadniczo nie było tak źle, choć dłuuugo męczyłam by skończyć tą serię (poprzednia prawie maratonowałam z przyjemnością) i dopiero parę ostatnich odcinków zdołało na nowo przykuć moją uwagę porządnie. No, ale od TEJ serii nie wymagam zbyt wiele, więc… nie zawiodłam się jakoś szczególnie. No i Ishiidaaa, znaczy Sara. Lubiłam go za to, że całkiem sensownie manipulował sobie radośnie to tu, to tam, choć czasem przesadzał. A własnie. Hipokryzja to tu się wylewa radośnie hektolitrami… No dobra, już nie narzekam. Ostatecznie 6/10.
  • Avatar
    A
    Nanami 9.04.2010 18:49
    A miało być tak pięknie
    Komentarz do recenzji "Kimi ni Todoke"
    ...niestety kompletne zacofanie, głupota i nie wiem co jeszcze pary głównych bohaterów przyćmił całą serię i przyjemność z jej oglądania. Skąd oni takich wzieli?! Za to postaci poboczne były genialne. 5/10 w ostatecznym rozrachunku, szkoda mi jednak tego zmarnowanego potencjału.
  • Avatar
    A
    Nanami 26.12.2009 15:05
    2/10 i to tylko za Heia
    Komentarz do recenzji "Darker than BLACK: Ryuusei no Gemini"
    Ranysicku, co to miało być? Zbeszczescili mi serię. O ile pierwszej dałam 9/10 i jest jedną z moich ulubionych serii, tak dla kontrastu temu dałam ostatecznie 2/10. Dlaczego 2 a nie 1? Za Heia. Jeden, jedyny plus tej części. Mimo że raz obrośnięty, piorący po pyskach, bez swojej mrucznej mocy, w dresiku… ale jednak Hei.

    Na samym początku byłam skłonna dać nawet 7/8, bo Suoh nie wydawała sie taka idiotka i coś tam działała i nie było źle, a scena walki w deszczu April była MRUCZNA. Ale ta walka na pewno przyciągnęła uwagę i dała nadzieje, ze będzie więcej takich ślicznych walk. Niestety nie było? A przynajmniej ja nie pamiętam. Bo konczyły się szybciej, niż zaczęły. No, ale z biegiem serii moja ocena zaczęła zasadniczo spadać, ale do 9 odcinka byłam skłonna wystawić neutralne 5. Bo fabuła jakoś specjalnie nie wciaga, jest mnóstwo dziur, ale może załatają… Jedna po obejrzeniu 12 odcinka moja ocena definitywnie dropnęła ostro w dół. Nowowprowadzone postaci były mdłe i bez polotu. Stare zardzewiałe i bez życia. A fabuła dziurawa jak ser szwajcarski.

    A muzyka nie umywała się do tej od Yoko Kanno. Niektóre kawałki może i nie były najgorsze, ale jednak sporo stanowiła techniawko łubudubu, które kaleczyło moje uszy.

    A, proponuje do recenzji jednak dodać wyróżnik „magical girls” ==' Jeśli uwielbiacie pierwszą serię, to mocno zastanówcie się, zanim obejrzycie drugą. Może Wam popsuć wrażenia i to zdrowo.
  • Avatar
    A
    Nanami 29.09.2009 12:10
    A mogło być tak pięknie...
    Komentarz do recenzji "07-Ghost"
    Nie sposób nie zgodzić się z tym, co napisała Moshi. Ja jako wierna fanka mangi znałam z góry fabułę i wydarzenia, więc akurat ona nie mogła być dla mnie elementem zaskakującym. A wiedziałam, że w mandze była porządna i interesująca, a bohaterowie niezwykle sympatyczni i przekonywujący, z tym że manga ma jeden spory mankament – kreska i sposób rysowania dynamicznych scen. Nie jest najgorszy, ale czasem trzeba po prostu zgadywać co się dzieje. A anime miało szansę podciągnąć mi ta niedogodność, doprawiając na dodatek dobrą muzyką. Niestety, zawiodłam się. Może i widziałam w końcu co się dzieje (no, teoretycznie, bo sens niektórych akcji mi umknął), ale kosztem fabuły i postaci. A to jednak karygodny błąd, bo to one są najważniejsze.

    Wstawki przed odcinkiem mnie nie ruszały, bo i tak znałam fabułę z mangi. Ale fakt, pomysł niefajny. Mnie nadal intryguje ostatnia scena z openingu – czemu Teito wyglada na nim jak dziewczynka, powiewa z natchnioną miną i… jakim cudem on tam siedzi?! ;)

    Frau średnio lubię. Jakoś taki typ postaci do mnie szczególnie nie przemawia. Za to uwielbiam Hakurena! Miło go było zobaczyć na żywo i na szczęście anime nie ujęło mu uroku. Za to szkoda mi Teito, bo w mandze był naprawde sensowna postacia, tak samo jak Aya­‑tan, Hyuuga i reszta wesołej kompanii. Mikage za to był znośny, ale w anime… zbrzydł mi do bólu.

    Od siebie mogę dodać jeszcze, że to niby seria shounen. Ale oprócz wspomnianej trójki zakonnic praktycznie nie występują w niej ŻADNE postacie żeńskie. Same bizony.

    W ogólnym rozrachunku przywiązałam się do anime, choć przez pryzmat mangi, ale dostaje tylko 6/10, choć miało szansę na wiele, wiele więcej.
  • Avatar
    A
    Nanami 23.08.2009 11:10
    Z punktu widzenia osoby czytającej mangę ;)
    Komentarz do recenzji "Soul Eater"
    Trudno nie zgodzić się z tym, co napisała IKa. W zasadadzie ujęła sedno sprawy. Ja bym tylko z technikaliów dodała, że istnieją dwie „wersje” tego anime – normalna, dzienna oraz „late show”, podobnoż z mniejsza liczba… cenzury. Trudno mi powiedzieć na ile late show różni się od standartu, ale część odcinków na pewno niczym.
    Jak dla mnie to był dobry kawał shounena. Jednak muszę przyznać, że jak do 30­‑któregoś odcinka moja ocena stale wisiała jako 9, to pod koniec tak mnie zawiedli, że dałam 5 czy 6. Więc ogólnie postanowiłam dać dobrą 7­‑mkę. Już nie chodzi o to, że zaczęli odbiegać od mangi (drobne odbiegnięcia już wcześniej się zdarzały), a wręcz powiedziałabym, że czasem wyszło to nawet na lepiej względem mangi, ale… popełnili niewybaczalny błąd, łamiąc dla swojej wizji „prawa” tego świata (tak, o Makę mi chodzi). Już przeżyłabym totalnie sztampową końcówkę, ale tego im nie wybaczę. ALE. Serię naprawde miło wspominam~
  • Avatar
    A
    Nanami 15.03.2009 18:37
    Muah :D
    Komentarz do recenzji "Tales of Phantasia"
    A u mnie jest na odwrót – gry nie znam, ale anime mnie właściwie zachęciło, by się ta pozycja zainteresować. Mysle, że na pewno sięgnę po grę (o ile jest dostępna w angielskim języku…). Z początku owszem, myślałam sobie „ile zdołają przemycić w ciągu całych 4 odcinków” i w ostatecznych rozrachunku wyszło lepiej, niż przypuszczałam. Podchodziłam sceptycznie raczej, a w pewnym momencie sobie zwyczajnie uświadomiłam, że dostarcza mi ono dobrej rozrywki. Schematy oklepane jak nic, fabuła regularna i prowadząca do skopania tyłka ostatniemu „bossowi”, mamy też klasyczną drużynę i sztampowych bohaterów. Na dodatek od samego początku zostajemy wrzuceni w wir akcji… A mimo to – było ciekawie! Ot, taka fajna odskocznia od tych wszystkich długich i „ambitnych” lub Ambitnych serii. Z muzyki bardzo mi się spodobał opening~ Do grafiki nie mam co się przyczepić. Było w zasadzie parę rozkopanych wątków, w których trudno się było połapać. Aaa, właśnie. Ja i tak cały czas kibicowałam Dhaosowi, bizon!~~
     kliknij: ukryte 
    Dobre było.
  • Avatar
    A
    Nanami 11.01.2009 22:29
    Ani jakoś specjalnie nie zachwyciło ani nie zawiodło
    Komentarz do recenzji "Macross Frontier"
    Nigdy wcześniej nie miałam styczności z innymi anime spod znaku Macrossa, jednak znam sporo innych anime o podobnej tematyce i to mnie zachęciło do poszukiwań. A że to najnowszy z Macrossów, to postanowiłam go ugryźć…

    W sumie to byłam nastawiona na walki w przestrzeni kosmicznej z trójkącikiem romantycznym w tle, a dostałam na odwrót – romans z walkami w tle. Pierwszy opening w wykonaniu Maayi kompletnie mi nie przypadł do gustu i w sumie określam jednym słowem: wycie. Za to uważam, że seiyuu Sheryl ma niesamowity, dźwięczny głos! Jej piosenki zdecydowanie zapadły mi w pamięć, a zwłaszcza  kliknij: ukryte . Za to z repreturaru drugiej pani w zasadzie podobało mi się tylko Aimo, a pozostałe albo były nijakie albo tekst dobijał na miejscu. Poza tym całkiem ciekawym, aczkolwiek dolewającym chaosu pomysłem było częste zmienianie openingów a zwłaszcza endingów – które generalnie były prześliczne i nie przewijałam ich.

    Co do fanserwisu – bywał po prostu kwikogenny :D

    Parę słów o postaciach… Główny pan jest po prostu kompletnie tępy i bezużyteczny, bywa też, że nieźle gra na nerwach. Ale mimo to da się go lubić. Z obu pań bezsprzecznie wygrywa u mnie Sheryl. Rance życzyłam długiej i bolesnej śmierci, denerwowała mnie jej dziecinna postawa i podejście do życia. Sheryl też momentami potrafiła zdenerwować, zwłaszcza jej arogancka z początku postawa, która potem dosyć mocno rozmiękła. Ale trzeba jej przyznać, że miała kręgosłup i chwała jej za to. No i jej śpiew! Co można powiedzieć o pozostałych? Ano że w sumie niewiele zapadli w pamięć i generalnie po prostu podobierali się generalnie w parki.

    Fabuła… No, była. Jakaś. Nieco mocno zagmatwana pod koniec niebezpiecznie zalatująca w niebezpieczne sfery czystej abstrakcji – oj, kwikogenne, o tak. Jednak mam wrażenie, że była mocno chaotyczna. W pewnym momencie straciłam rachubę kto jest po której stronie jeszcze i czym czasem nie umarło mu się po drodze. Nie dowiedziałam się też wszystkiego – o co w ogóle chodziło z tym „protoculture” czy innym bełkotem na temat podróży kosmicznych? Poza tym jest dosyć przewidywalna –  kliknij: ukryte . Bywało jednak też parę momentów, które były naprawdę Dobre –  kliknij: ukryte . Grafika była naprawdę cudna i nie ma do czego się przyczepić, jedyne co mnie drażniło cały czas, to rysowanie oczu – a ścislej mówiąc, to ta biała krecha miedzy źrenica a dolnymi rzęsami. Wciąganie fabuły… średnie. Sesję raz przerwałam w połowie na rzecz innej, bardziej wciągającej serii. Głównemu złemu zdecydowanie też zabrakło charyzmy. Ale generalnie to nie było źle! Jak dla mnie 7/10 ale generalnie Sheryl za całokształt podwyższyła ocenę.
  • Avatar
    A
    Nanami 6.01.2009 23:12
    MRUcznie mi teraz :3
    Komentarz do recenzji "Princess Tutu"
    A wszystko zaczęło się niewinnie od pewnego AMV „Beyond” (które po sesji anime okazało sie jeszcze cudniejsze).

    Aj, aj, ja zdecydowanie chcę więcej anime tego pokroju i klasy! Grafika faktycznie moze z początku odrzucać, ale całkiem szybko można łatwo ją podpiąć pod baśniowa kompozycje. Muzyka jest po prostu przecudna – i nie mówie tutaj tylko o „klasycznych” kawałkach, które całkiem często można usłyszeć. Zdecydowanie urzekający jest też opening wraz z endingiem – właściwie to ani razu ich nie przewijałam. W ogóle cała otoczka tworząca to anime to istny majstersztyk – zdecydowanie wciąga i chce sie ogladac więcej i więcej. Poczynając od baśniowego wprowadzenia przed każdym odcinkiem, poprzez nastrojowa muzyke, aż do zawiłej fabuły. Postaci nie da się nie lubić! Mnie osobiście przypadł do gustu najbardziej pierwszy łuk, zaczątek drugiego lekko jakby wyhamował z akcja, która nabrała szalenczego tempa pod sam koniec. Jestem pewna, ze niejednego zaskoczy. Co do samego zakonczenia, to uwazam je za bardzo dobre  kliknij: ukryte  I w ogóle ten cały Drosselmeyer nadał anime barw. Chyba nikt nie chciałby oddać swojej historii w jego ręce, ale trzeba mu przyznać, że był zabójczy w swoich reakcjach i komentarzach.

    Podsumowując, anime mozna nawiązac do słów Drosselmeyer z końca każdego odcinka – myślę, że każdy kto wychował się na baśniach i choć już „wyrósł”, to nadal podświadomie lubuje sie we wszelkich rzeczach tego typu i jak małe dziecko po każdym odcinku chce dalszej części. I tu dostaje taka klasycza baśń, ale dojrzalsza i bardziej intrygująca – bo to baśń jednocześnie stawiająca pytania, negująca klasyczne hepi endy i morały. Ot, takie typowe charakterystyczne dodatki do anime (emo, angst, mrok :D), zgrabnie wpleciony w motywy baśniowe. Jak dla mnie boskie! 9/10
  • Avatar
    A
    Nanami 10.12.2008 08:43
    Boskie!
    Komentarz do recenzji "Kidou Senshi Gundam SEED Destiny: Seed Supernova - Tanekyara Gekijo"
    Jak dla mnie jeśli ktoś oglądał Gundam Seed, to koniecznie musi zapoznać się z tymi króciutkimi dodatkami. Każdy jednak szczegół z nich byłby ogromnym spoilerem ;-) Więc by nikomu nie psuć zabawy, ja uważam za najbardziej udane  kliknij: ukryte  Sporo by tego jeszcze było. Już nie wspominając o yaoi z ptaszkiem czy Lacus i Kirze! Świetnie sie ubawiłam. Więcej takich autoparodii żądam!
  • Avatar
    A
    Nanami 11.09.2008 12:01
    Nie odkrywcze, ale jakie sympatyczne!
    Komentarz do recenzji "Shounen Onmyouji"
    Może i nie wciąga jakoś specjalnie, może i nie zaskakuje, może i emanuje wszechobecna miłością, dobrocią i przyjaźnią… ale zdecydowanie ma to coś. Nie miałabym nic przeciwko kolejnemu sezonowi, o ile byłby tak samo dobry, jak ten. Fabuła dosyć przewidywalna, ale potrafi i trzymać w napięciu, a na końcu wszystko się ładnie wpasowuje. No i dziadek Abe! Bardzo ciekawa postać. Już nie wspominając o gromadce bishounenów, którzy mu służyli… :-) Świetna odtrutka po paru „cięższych” seriach. Choć ja z tego powodu miałam dodatkowy ubaw, a ściślej mówiąc przez seiyuu z tychże serii. Norio Wakamoto (Charles z Code Geass) w roli zuego potwora Kyuukiego czy młody Abe mówiący głosem Athruna z Gundam Seeda, tudzież sporo innych głosów, które „już gdzieś słyszałam”... Jak dla mnie to kolejny smaczek. Zakończenie…  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Nanami 7.09.2008 17:41
    Po prostu zwiększenie dawki chaosu :-)
    Komentarz do recenzji "Kidou Senshi Gundam SEED Destiny Final Plus: Erabareta Mirai"
    To nie była nawet alternatywna historia, a raczej poszerzona z małym rodzynkiem gratis  kliknij: ukryte  W sumie przez 3/4 mamy okazję przypomnieć sobie przebieg ostatecznej bitwy, od której dorzucono parę zdań z jej przebiegu. Z jednej strony to sposób na załatanie dziur, z drugiej przedobrzenie z natężeniem dramatyzmu  kliknij: ukryte  Ponadto ja też oczekiwałam jakiegoś rozwiązania z Athrunem i Cagalli. Trudno ich nazwać kanoniczna para, ale w sumie nie tak wiele im brakowało do tego!  kliknij: ukryte . No, ale końcowa scena z Kirą i Shinnem była bardzo w porządku i dla niej choćby warto zerknąć na ten dodatek po obejrzeniu Destiny.
  • Avatar
    A
    Nanami 20.08.2008 11:42
    Bardzo dobre!
    Komentarz do recenzji "Stranger - Mukou Hadan"
    ...nawet do oglądania w grupie :) Uwielbiam wspomniane już Seirei no Moribito, więc podczas oglądania nie mogłam oprzec się porównywaniu obu serii. Zarówno IG Productions jak i BONES odwalili kawał dobrej roboty z grafika i animacja, po prostu cud, miód i orzeszki. Bardzo podobało mi się w tym anime również ukazanie więzi między dzieciakiem a jego psem. No i plus za to, że zwierzaki wyglądały i biegały jak zwierzaki, a nie potworki, co często w anime ma miejsce. Ja tam polecam!
  • Avatar
    A
    Nanami 15.08.2008 17:05
    Nahaha, dobre :)
    Komentarz do recenzji "Angel's Feather"
    A ja myślę, że wy po prostu nie dostrzegłyście GUEMBI tego cudownego anime! Dzięki płytkiej fabule (a raczej jej braku) nie trzeba było w ogóle nadwerężać szarych komórek. Trzeba też przyznać, że rysowanie piórek i skrzydełek wyszło rysownikom cudowne! A te białe i czarne skrzydełka, cóż za subtelna symbolika. Wątki yaoi trzeba wybaczyć głównym bohaterom, w końcu ktoś bardzo mądry posłał ich do wyłącznie męskiej szkoły, więc co tu począć? A na dodatek padał deszczyk, więc MY wiemy o co chodziło tak naprawdę! Dzięki płynnej animacji typu stop­‑klatka mamy okazję częściej podziwiać piękne (o gustach się nie dyskutuje) facjaty stadka bizonów (patrz poprzedni nawias). Muzyka jaka była – nie pamiętam – ale to znaczy, że musiała być całkiem dobra, gdyż suma sumarum nie zasnęłam przy sesji tego wybitnego dzieua. Już nie wspominając o piszczącym różowym loli­‑shocie, który zabijał… a przepraszam, zachwycał swoim „I co my teraz zrobimy?”. Dodać do tego skonsensowanie w aż całe 2 odcinki i mamy wybitna perełke! I na koniec mała uwaga: przy jego oglądaniu NIE oglądać grupowo i NIE dawać się ponieść zbiorowej głupawce (kurka, czemu ja tak mało z tego anime w ogóle pamiętam…? to przez Was, złe jenoty!)
  • Avatar
    A
    Nanami 24.07.2008 14:15
    Prych!
    Komentarz do recenzji "Shakugan no Shana Second"
    A ja z niemałą, wręcz mściwą satysfakcją wystawiłam piękne 1 (bo nie ma w skali zera). Pierwsza seria miała swoje słabe i mocne strony, ale zapewniała mi na tyle całkiem przyzwoita rozrywke, by z całkiem pozytywnym nastawieniem czekać na serię drugą. Tak, oczekiwałam od niej dosyć sporo, a przynajmniej równie porządną rozrywkę. Panna blondi mnie denerwowała niesamowicie, choć miała zadatki, bym ją całkiem polubiła, rozwiązania wątków jakieś rozmyte, a na czele wszystkiego rozkochana młodzież ze swoimi problemami egzystencjonalnymi, to znaczy miłosnymi. Nieee, zabierzcie to ode mnie!

    Ja jednak pomimo tego oglądałam z odcinka na odcinek z niema nadzieja „po tym już na pewno będzie lepiej!” i dotrwałam tak do 17 odcinka, nie wyrwawszy sobie uprzednio wszystkich włosów z głowy i gdy tu COŚ zaczęło się dziać moja cierpliwość osiągneła szczyt szczytów i nawet ten powiew akcji nie był w stanie mnie zainteresować. Serię więc porzuciłam i to by było na tyle.
  • Avatar
    Nanami 23.07.2008 19:28
    Re: Zero inspiration
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion"
    Data emisji Death Note: 2006­‑10­‑03 do 2007­‑06­‑27
    Data emisji Code Geass R1: 2006­‑10­‑05 do 2007­‑07­‑28
    Więc nie wiem jakim cudem można tu mówić o „zżynaniu” w którakolwiek stronę.
  • Avatar
    A
    Nanami 2.07.2008 14:43
    Dobra komedia jak nic :)
    Komentarz do recenzji "Kidou Senshi Gundam 00"
    Mnie ten cały patosowy sosik nieraz przyprawił o atak śmiechu. I nie miałam jak się śmiać z powiązań z innymi gundamami, gdyż ich po prostu nie oglądałam – to moja pierwsza seria spod tej marki. Spoooro odcinków zajęło mi rozgryzienie kto jest z kim, jak się nazywa, a potem nieraz mi się nawet postaci myliły :) Ale w końcu i to przyswoiłam. Być może to dlatego, że nie mogłam się na tyle skupić na oglądaniu, by obdarzyć anime zadawalająca ilościa uwagi, jaka jest niezbedna do nie pogubienia się.
    Postaci. No cóż, parę polubiłam, większość bym dała na pohybel, ale nie było ani jednej, której szczerze byłoby mi szkoda. Setsuna ze swoja gadka o Gundamie był rozbrajający. Wspomniana już scena z nocnymi odwiedzinami u Azadistańskiej księżniczki spowodowała, że o mało nie spadłam z krzesła. A gdy Tiera pierwszy raz przemówił (zdecydowanie męskim głosem), to też miałam niemałe zaskoczenie. Poza tym minus dla twórców za  kliknij: ukryte . Lockon był całkiem sympatyczny, a gdy usłyszałam anime Allelujah, to tym razem o mało nie oplułam sobie herbatka ekranu, ale w gruncie rzeczy też był sympatyczny  kliknij: ukryte . Końcówka serii w zasadzie mnie rozczarowała lekko, choć już od ładnych paru odcinków budowali nastrój i przygotowywali widza na nią –  kliknij: ukryte 
    Jak dla mnie w zasadzie dwie sytuacje były smutne:  kliknij: ukryte . Co mnie dosyć mocno denerwowało, choć to dosyc klasyczny chwyt:  kliknij: ukryte 
    Ach, nie należy też zapominać, że twórcy pamiętali o yaoistkach… choćby przemowy Tieri czy potem pilota Acre o miłości pod koniec serii.
    Ale koniec końców – kawał dobrej zabawy przy oglądaniu, jestem ogromnie ciekawa co nam zaserwuja!
  • Avatar
    A
    Nanami 24.06.2008 15:00
    I po marmoladce, mru!
    Komentarz do recenzji "Marmalade Boy"
    Zaintrygowana tym, co tak jenoty na kanale wsuwaja masowo marmoladke, sama postanowiłam po owe anime siegnac… I nie żałuję! Romanse, shojo i takie tam nigdy dla mnie nie były sztuka sama w sobie, wręcz przeciwnie. Ale muszę przyznać, że serię oglądało mi się niezwykle przyjemnie.

    Ja z kolei nie zostałam wciągnieta jakoś specjalnie od pierwszych odcinków. Tak porzadnie mnie zassało do słoiczka dopiero koło 20 odcinka na wiecie­‑którym łuku z yaoi… XD

    Co do kreski, to rzeczywiście, trzeba się przyzwyczaić. Przynajmniej kolorystyka nie była jaskrawa, choć niektóre zestawienia kolorów ciuszków… a na dodatek panowie wcale jakoś specjalnie od różu nie stronili. Ale z biegiem serii trzeba przyznać, że i bohaterowie i ich ubiór dojrzewaja w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

    Trzeba też przyznać, że nawet jeśli jakiejś postaci się baaardzo nie lubiło, to twórcy nie skazywali jej na wieczna nienawiść fanów i potrafili naturalnie przedstawić coś, by wskoczyła chociaż na status neutralny. Z malutkimi wyjątkami, ale cóżby to była za seria anime bez ani jednej znienawidzonej postaci.

    Końcówka zaiste może być trochę męcząca, ale ja chyba po prostu uodporniłam się na okresowe napady głupoty bohaterów i więcej miałam z tego śmiechu, niż udręki. Ostatni odcinek rekompensuje z nawiązką uprzednie angstowanie.

    Jak dla mnie mocne 8 z duuużym plusem, byłoby i więcej, gdyby nie zbytnia przewidywalność. Twórczy chyba chcieli wyprać anime z zaskakujących pairingów i sytuacji itp. więc jeśli ktoś uwielbia być zaskakiwanym – niech skrupulatnie przewija kolejno: opening, tytuł odcinka, przerywnik w środku, zapowiedz kolejnego odcinka i ending.
  • Avatar
    A
    Nanami 20.04.2008 12:05
    Dobre, ale czegoś tu brakuje
    Komentarz do recenzji "Ookami to Koushinryou"
    Troszkę więcej akcji i bym była wniebowzięta. Bardzo przypadła mi do gustu postać pyskatej Horo, w sumie oprócz wilczych uszek i ogonka miała niezwykle wyczulony słuch, co niejednokrotnie okazywało się bardzo przydatne. Jednak Horo w wilczej formie – auć. Nie spodobała mi się. Brak zachowanych proporcji, toporna kreska, a i tylko lisy maja biały kitelek na końcu ogona, nie wilki. Opening i ending był boski! Gdybym miała wskazać, co najbardziej spodobało mi sie w serii – to własnie relacje między Lawrence i Horo. Poza tym seria jeszcze nie jest skonczona – jeden odcinek wyjdzie na DVD.
  • Avatar
    A
    Nanami 9.04.2008 19:01
    Czuć niedosyt, ale dobre
    Komentarz do recenzji "Darker than BLACK Special"
    Och tak, wiosna, w powietrzu wyczuwa się miłosną aurę! W sumie ten odcinek daje odpowiedzi na parę pytań z serii, ale tych pobocznych. Na przykład  kliknij: ukryte . Poza tym warto było obejrzeć dla zobaczenia Li w masce, a bez płaszczyka :P Biedna Yin…
  • Avatar
    A
    Nanami 23.03.2008 12:12
    W oczekiwaniu na więcej
    Komentarz do recenzji "Seikai no Senki III"
    Zdecydowanie zgadzam sie z poprzednikiem, również czuje niedosyt! Długo zwlekałam z obejrzeniem tej końcówki, ale to własnie dlatego, że to już końcówka i żal z tego powodu. Niemniej zgrabnie ujęte. Jak dla mnie „właściwa końcówka” będzie z momentem, gdy Jinto zacznie powoli robić sie staruszkiem, a Lafiel nadal piękna i młoda ;)) Co do kwestii dostastania bohaterów, to ten proces jest jak dla mnie bardzo dobrze przedstawiony w kolejnych seriach, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Moim zdaniem ta OAV poruszyła ciekawe problemy, na przykład ograniczenia Cesarzowej Abh, ich niezdolność do łamania reguł, brak widocznej rywalizacji, a z drugiej strony Sobash próbująca wjechać na ambicje Lafiel ;) No i ich podejście do pola bitwy – odniosłam wrażenie, że Jinto jako Lądowiec bardzo poważnie podszedł do sprawy, a oni się tymczasem swietnie bawili, choć oczywiście nie pokwapili sie by go poinformować, że to tylko manewry wojskowe. No i niech żyje super przyśpieszenie kosmiczne :D
  • Avatar
    A
    Nanami 13.03.2008 15:58
    Pozytywnie pozytywna
    Komentarz do recenzji "Seikai no Senki II"
    W sumie dziwie się, że seria raczej mało znana. Jak dla mnie posiada w sobie „to coś”. Postaci teoretycznie są sztampowe, ale są jednocześnie zaprzeczeniami sztampy i twardo trzymają się swoich poglądów – jak choćby Lafiel. Jak dla mnie to właśnie Abh są jedną z mocniejszych stron serii – widać w nich ludzkie odruchy, ale są jednocześnie zupełnie inni nie dość, że od innych nacji, to na dodatek miedzy soba również. Zdawałoby się, że po dwóch seriach już conieco o nich się wie – a tu kropelka w morzu! I jeszcze dobry chwyt jako przedstawienie od drugiej strony „tych złych kosmicznych bezwzględnych najeźdzców”. Aż żal, że jeszcze tylko OAV do obejrzenia! Przywiązałam się niesamowicie do Lafiel i Jinto.