Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

NatiChan

  • Avatar
    A
    NatiChan 7.07.2011 00:28
    Komentarz do recenzji "Kidou Senshi Gundam 00 [2008]"
    Hm, naczytałam się komentarzy i recenzji na 2 ostatnie odcinki i część frajdy mi odpadło. Czemu? A bo oglądałam tą serię z pewnością jako coś poważniejszego i przy tym pozostać zamierzam.
    Pierwsza seria zostawiła mnie z pytaniem „jak oni zamierzają wskrzesić połowę głównej obsady?” i sposób, w jaki to rozwiązali był totalnie… banalny. Tak prosty, że nigdy bym na coś takiego nie wpadła. Sama historia posuwa się do przodu miarę równym tempem i nie wyskakują nagle nie wiadomo z czym (zazwyczaj). Wielkich dziur też jakoś nie było. W sumie to dawno się nie wciągnęłam do tego stopnia, jak tutaj. 9 za fabułę spokojnie.

    Bohaterowie to, jak widzę, bardzo kontrowersyjna sprawa, zwłaszcza panna Pacyfistyczna Księżniczka, którą bardzo polubiłam. Dwa podstawowe powody:
    - jak powiedziała, że walczyć nie będzie, to nie walczyła do końca – ile razy było tak, że potem ktoś miał wielkie rozdarcia, no bo, ech, to takie straszne!  kliknij: ukryte  W końcu jak się czegoś naprawdę nie chce, to się tego nie robi, chyba że jest się naprawdę przymuszonym, a ona akurat nie była,
    - wcale nie była aż taka bezużyteczna, no. Ostatecznie jej relacje z Setsuną wpłynęły też na jego 'zdanie', a przynajmniej pomogły uzmysłowić mu jego nastawienie (patos!). Chociaż akcja z przedszkolem była już absurdem, też się Matka Teresa znalazła.
    Louise zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Lubiłam ją w 1 serii, ale po tamtych wydarzeniach zaczęłam się zastanawiać, co z niej wyrośnie. Przestała być typem słodkiej idiotki i zaczęła działać. Rzadkość, bo często takie panienki po prostu zapadają w depresję. Inną sprawą jest Saji, który z sympatycznego gościa bez konkretnego charakteru i własnego zdania, stał się zwyczajnym Shinjim z Evangelionów. W złym tego znaczeniu. Jak można się aż tak emocić z takich bzdur (bo ostatecznie kopnąć się w tyłek i zacząć coś robić nie jest aż tak trudno!), to ja nie rozumiem. A już tym bardziej nie potrafię zrozumieć, jak można być takim naiwniakiem (sprawa z Kataronem z początku serii). Pan Mesjasz wcale takim mesjaszem nie był. Jasne, brał na siebie wszystkie grzechy świata, ale po części to były też jego grzechy, nie?  kliknij: ukryte  Mi się właśnie podobało w nim to, że pokazywał taką siłę. A jednocześnie nie robił za gościa bez serca.
    Czy tylko dla mnie Tieria to idealny materiał na bohatera co najwyżej kiepskiego yaoi? Gość był świetny, ale niektóre z jego akcji mnie po prostu rozbrajały. To przekraczało momentami granice najczystszej braterskiej przyjaźni. Niemniej jednak, zdecydowanie zaplusował zmianą charakteru. Jego relacje z resztą grupy też uległy sporej zmianie, co, według mnie, było po prostu genialne. Btw, jak dla mnie, to on był nawet bardziej Mesjaszowaty niż Setsuna. Ach ta ostatnia scena z nim! Allelujah… taaak, jego pozostawię bez komentarza. Ale Halleluj…i trochę brakowało momentami. Soma Pieries ewidentnie była jedną z lepszych postaci z rozdwojeniem jaźni, na jakie trafiłam. Tylko czemu mi tak trudno uwierzyć, że jej relacje z tym pułkownikiem (który też był niezły IMO, szkoda, że taki stary) były tylko jak córki/ojca? Niekiedy w każdym razie. Nie potrafię zrozumieć też tych wszystkich ataków na Lyle'a. Taaa, Neil był lepszy. I co? Za dużo porównań. To nie była ta sama postać, zasłużyła się czymś innym! Wkurzała mnie za to niemiłosiernie Feldt.  kliknij: ukryte  Naczytałam się za dużo romansideł, fakt, ale takie akcje mnie w ogóle nie przekonują. Wolę jak wszystko idzie w swoim tempie, a wyskakuje tak nagle. Innowatorzy akurat wcale złych nie przypominali, to się twórcą nie udało. Mieli swój urok, ale antagoniści z nich marni. Częściej to mi się śmiać chciało z ich Wielkich Monologów, w których głosili chęć Władzy nad Światem.

    Muzyka to istna perełka! Tła pasowały i zdecydowanie dodawały klimatu serii. Openingi i endingi pasowały tekstem, melodia awww, to jeszcze animacja ładna. Podobało mi się to, jak połączyli nieco 1 z 2 endingiem. Fajny efekt, jak ktoś je ogląda!
    Do animacji też się nie przyczepię. Efektowne walki (w dodatku nie nudne), piękny kosmos i świetny chara desing. Czego tu chcieć więcej? (dobra, poza sposobem na rozpoznawanie płci Innowatorów, jak to było wspomniane w recenzji)

    Z wad, a może raczej powodów do śmiechu, wymienić mogę dwie. Po pierwsze: kto bohaterom wymyślał imiona?! Naśmiewałam się z takich „perełek” jak Aeolia, H/Allelujah i masy innych, przy pierwszym sezonie. Ale jak doszło do mnie, że występuje tutaj Healing, Bring, Revival i kilka w ten deseń, to zwątpiłam. Inna sprawa, to nazywanie znajomych Imieniem i Nazwiskiem, w końcu to Najważniejsza Reguła. Nie dało się powiedzieć „Saji”, tylko przez połowę odcinków było „Saji Crossroad”. I tak dalej. Jeśli to miało dodawać powagi… to dodawało komedii.

    A tak ogólnie, to był to dowód, że świetne anime jeszcze się da zrobić. Nie, nie oglądałam jeszcze innych Gundamów i może to nawet lepiej, bo nie mam aż takiego porównania (poza tym do drugiej serii Code Geassa, którą również uwielbiam). I tym sposobem wystawiam maksymalną ocenę. Kawał dobrej roboty, na którą warto poświęcić te 20 godzin. Polecam!
  • Avatar
    NatiChan 5.01.2010 21:27
    Re: ^^
    Komentarz do recenzji "Nogizaka Haruka no Himitsu: Purezza"
    Dokładnie… Pierwsza seria do tej nie była aż taka tragiczna, a można było miło spędzić czas. Tutaj obejrzałam dwa odcinki z przewijaniem i dalej pociągnąć nie mogę… Co za dużo, to niezdrowo, tu się to idealnie sprawdza. Pewnie i nie jestem grupą docelową odbiorców, ale mimo wszystko nie polecam.