x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
ep 11
Fajnie, że bajka kończy się z przytupem(i zminimalizowaniem cgi, na szczęście) – ostatni odcinek ma szansę być bardzo dobry i dynamiczny, nie spodziewam się cudów ale mam jakieś oczekiwania.
Kishuku Gakkou no Juliet jest po prostu w najlepszym razie przeciętne. Tytułowa Juliet bardzo szybko traci namiastki jakiegokolwiek charakteru i staje się tylko zbędnym wypełniaczem romansu, Romio od samego początku nie był ciekawy – na jego niekorzyść działa również fakt, że to ostry przypadek męskiego tsundere. Jeśli chodzi o same postaci, to już nawet Hasuki, księczniczka, czy bliźniaczki były o niebo lepsze.
Realizacja gagów słaba – być może pierwowzór lepiej przedstawiał co niektóre żarty, tutaj niestety ciężko było nawet o zwykły uśmiech.
Pochwalić mogę za niezłe projekty postaci dziewczyn – o ile nie są one w ogóle oryginalne, to na pewno przyjemne dla oka. No i seiyu też niczego sobie – posłuchać można było wielu doświadczonych głosów, czujących swoje role.
Generalnie jestem zawiedziony – nie spodziewałem się cudów ale byłem przygotowany na coś bardziej nie wiem… ekscytującego? Możliwe, że w wersji mangowej to się lepiej sprawdza ale bajka po prostu nie zdaje egzaminu.
4/10.
Re: 12 epek
Osobowości myślę, że się po prostu w pewnym momencie sparują. Będzie to najbezpieczniejsze zagranie.
Na początku mnie trochę nawet drażniła, później się do niej przyzwyczaiłem – przez ostatnie odcinki zwróciłem na nią szczególną uwagę i muszę przyznać, że jej seiyu nadzwyczaj dobrze robi tę postać i patrząc właśnie przez pryzmat umiejętności aktorki wyrodziłem w sobie sympatię do Kaede.
Również czekam na Shouko – i mam wobec jej przypadku bardzo wysokie oczekiwania.
Dziewczynki mało interesujące, może poza Yuugiri i ewentualnie w rzadkich przypadkach samą Sakurą.
Miało być przełomowo, a wyszło średnio. Szkoda, bo był potencjał. Wygląda też trochę, jakby szykowali coś na później(specjale/ovki, whatever) ale nie wiem, czy miałbym ochotę się za to zabierać.
5/10.
Oreimo, czy Eromanga przy tym to dzieła sztuki. ImoImo niestety nie załapało się nawet do kategorii średniaków, jest to po prostu słaba haremówka z beznadziejną realizacją.
Jedyne, co jestem w stanie pochwalić, to względnie dobrani seiyu – choć głosy przeciętne, to pasowały do swoich ról.
3/10
Re: *.* odcinek 11
Najważniejsza oczywiście będzie kwestia zamknięcia wątku z odesłaniem Hitomi, jak to wpłynie na relacje przyjaciół i wątek miłosny z Yuito ale rokowania są dobre.
ep 11
Z czym natomiast mam problem – relacje dziewczynek. kliknij: ukryte Problem, który wyrósł nagle wydawał się być wyssany z powietrza i stał się podstawą fabularną; Nozomi zaczyna się obrażać o brak wyłączności Mizore, choć sama nie ma problemu z odstawieniem swojej najlepszej przyjaciółki na bok, później próbuje się to tłumaczyć widzowi że to tylko dlatego, że jedna chciała dorównać drugiej… Rozumiem, że nie można się spodziewać dojrzałego i w pełni logicznego myślenia od nastolatków ale wątek dziewczyn był rozpisany raczej przeciętnie, jak na samodzielny film. Podobał mi się końcowy dialog przyjaciółek ale to na tyle.
Dwa – seiyu podkładająca Liz. Hibike jest wypełnione naprawdę pięknymi głosami wielu profesjonalistów, a do ważnej roli podstawiono 14‑letnią dziewczynę, która nie ma żadnego doświadczenia w anime(zakładam, że gdziekolwiek indziej też nie ma go zbyt wiele). Starałem się to sobie tłumaczyć tym, że Liz miała być twardo oddzieloną bohaterką baśni, tworząc w ten sposób efekt kontrastu ale nie wiem, czy jestem przekonany do sposobu, w który zabieg został wykonany.
Chciałbym też, aby KyoAni chociaż raz spróbował zmienić podejście do warstwy okruchowej. Mam wrażenie, że codzienne życie przedstawiane w ich bajkach jest bardziej kreacją, którą należy podziwiać z dystansu, a nie częścią dzieła będącego podstawą immersyjności.
Jest to mocne 8/10 i głównie dlatego, że jestem zachwycony warstwą wizualną.
ep 10
Re: ep 9
Osoby, które są na bieżąco z mangą, a nie z LN – a trochę ich jest. Wiem, że bajka jest na podstawie nowelki(nigdy nie mówiłem inaczej, zauważ) ale przecież nie skreśla to możliwości porównywania również do mangowej adaptacji dla osób zainteresowanych. To zwykła dygresja, ot co.
ep 9
Szkoda tylko, że scena bitwy w podziemiach była o wiele słabsza, niż to czego oczekiwałem(spodziewałem się czegoś przynajmniej na poziomie 7 epizodu).
No to bajka dogoniła już mangę teraz i pytanie, czy jeszcze zekranizują bitwę we wiosce, czy pójdą dalej(tytuł następnego odcinka jest bardzo niejednoznaczny).
Graficznie jest to oczywiście perełka, oprawa dźwiękowa również perfekcyjna.
Jest to takie mocne 7/10, film idealny do obejrzenia w spokojne, niedzielne popołudnie.
Mierny efekt potęguje jeszcze fakt, że postacie w bajce są bardzo słabe, z Miharu i Yukinari na czele – jedyni wyraźniejsi bohaterowie to Kirie i Kazuha, reszta(włącznie z mc) robiła tylko i wyłącznie za tło.
Premise jest całkiem ok ale całość jest bardzo powtarzalna, gagi bardzo szybko przestają bawić i nawet okazjonalna golizna(nie wyobrażam sobie oglądać tego w wersji cenzurowanej) jakoś niespecjalnie ratuje bajkę. Mahoromatic, DearS, czy inne, klasyczne haremówki przy tym wypadają o niebo lepiej.
Gdyby nie ostatnie odcinki(w tym również kilka fajnych, dynamicznych scen walk), to zapewne oceniłbym 3/10, na szczęście pojawiły się jakieś namiastki fabuły(nieważne jak słaba by nie była…) i istotnych punktów zwrotnych, które pozwoliły mi podnieść ten jeden punkt do góry.
Ode mnie 4/10 i radzę jednak omijać, są lepsze klasyki, przy których nie trzeba się męczyć z tak wtórnym materiałem.
Re: Wyjątkowo dobre - czyżby w końcu isekai godny polecenia?
To jest akurat coś, z czym trzeba się pogodzić – ewentualnie poczekać na inne bajki, które nie eksponują seksu/fanserwisu w ten sposób i podmieniają je na klasyczne wątki romantyczne(bardzo pod tym względem podobał mi się Mushoku Tensei, który być może kiedyś doczeka się bajki, The Wrong Way to use Healing Magic też bardzo fajnie i powoli buduje romans). Zapewne będziesz bardziej zadowolona z Shield‑hero(emisja zaczyna się w styczniu) pod tym względem, jeśli adaptacja będzie udana i będziesz miała ochotę go obejrzeć.
Twórcy są również tego jak najbardziej świadomi [link] :)
Drobna pomyłka w drugim akapicie, niestety nie mogę poprawić :P
Szczególnie podobały mi się ujęcia codziennych czynności, które zostały oddane bardzo szczegółowo(dokładanie do pieca, odpalanie lamp, czyszczenie okien ze śniegu i kupa innych rzeczy tego typu); tak samo klimat karczm, życie na wiosce, interakcje z ludźmi i cała reszta przychodziła filmowi bardzo naturalnie.
Jeśli chodzi o samą historię – jest ona dosyć prosta, może też niespecjalnie oryginalna ale robi swoją robotę, wzbudza odpowiednie emocje i jest na tyle interesująca, że potrafi zatrzymać te dwie godziny przy ekranie.
O ile warstwę okruchową PA opanowało praktycznie do perfekcji, o tyle z samymi historiami bywa u nich różnie. Sayonara no Asa ni Yakusoku no Hana wo Kazarou jest przykładem jak daleko studio zaszło w produkcji od strony technicznej i umiejętności ogarnięcia życia codziennego w bajkach ale jednocześnie jak bardzo utrzymuje się w swoich schematach przy tworzeniu dram.
To nadal bardzo ładna opowiastka, świat jest bogaty i przede wszystkim żywy ale mam wrażenie, jakby to była po prostu następna historia w wykonaniu PA(o której za rok prawdopodobnie nikt nie będzie pamiętał), tylko tym razem w settingu low fantasy. Brakuje tutaj elementu, który przeważałby o możliwości nazwaniu filmu nadzwyczajnym.
Ode mnie mocne 8/10.
Na tym etapie mam tylko nadzieję, że bajka chociaż zamknie historię w całości, jeśli już spaprała wszystko inne.
Re: Meh