x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Spodziewałem się przeciętnej serii z akcją, demonami, kilkoma kiepskimi żartami i okazjonalnym fanserwisem – zaczęło się robić nawet ciekawie ale całość nagle twardo staje w połowie, aby ciągnąć aż do końca intrygę, która bardzo szybko zaczyna zanudzać widza, ponieważ nie ma stopniowego przekazywania informacji, są tylko fakty podawane nagle, które nie mają de facto żadnego podłoża ani fabularnego, ani logicznego – nawet podsumowanie z rozwiązaniem nie jest satysfakcjonujące, co jeszcze bardziej potęguje irytację.
Jakoś przytrzymało mnie to do końca przy ekranie ale mamy tutaj ewidentnie do czynienia ze słaba adaptacją albo po prostu ze słabo zrealizowaną historią.
Ciężko mi polecić serię, gdy obok jest wiele innych, ciekawszych przygodówek, które może nie są usiane intrygami(tutaj chyba lepiej się sięgnąć po typowo kryminalną/zagadkową serię) ale na pewno ogląda się o wiele przyjemniej. Proponowałbym przeznaczyć czas z tych dwunastu odcinków na cokolwiek innego.
Ode mnie 6/10, co i tak jest wygórowaną oceną.
Zalecałbym omijać szerokim łukiem – chyba, że kogoś ciągnie do fanserwisu typu dxd i ma naprawdę zaniżony standardy.
Overlord faktycznie fajnie wyszedł pod tym względem ale raczej nie stworzy to żadnego trendu(co innego, gdyby seria została wyemitowana np. przed SAO) na „styl zachodni” – a szkoda, mogliby podchwycić wiele ciekawych rzeczy.
Amerykanie na poważnie raczej nie często tykają się fantasy w animacji(przynajmniej z tego, co wiem), wychodzą wtedy takie perełki, jak wspomniany przez Ciebie Dragonlance ;p Nie jestem za bardzo na bieżąco z tym, co się dzieje z animacją w US, jedyne ostatnio wychwyciłem tylko „The Reward”, który raczej nie zalicza się zbytnio do kategorii. Kto wie, może niedługo też wyjdą z czymś bardziej ambitnym.
Szkoda trochę, że właśnie pozycje tego typu nie mają gwarancji na sezon drugi, podczas gdy serie z wylewającym się fanserwisem mają zagwarantowaną ramówkę. Pomijając jednak to wszystko i tak w tym roku nie ma na co narzekać, pojawiło się wiele ciekawych pozycji(spodziewał się ktoś wcześniej drugiego sezonu oregairu? albo właśnie serii typu Overlord?).
Zobaczymy, może zaskoczą nas czymś ciekawym w ostatnim odciku, oprócz cliffhangera.
PS. Nasz naród to narzekanie ma we krwi :)
Ja do dzisiaj mam nadzieję, na jakąś dobrą serię inspirowaną DnD lub WHFRP, z dobrym scenariuszem i humorem, który dotyczy bezpośrednio podejścia graczy do swoich bohaterów(grający w gry fabularne wiedzą o co chodzi) ale tego zapewne nigdy się nie doczekam, bo te systemy nie są tak popularne tam jak u nas :\ Ewentualnie dałbym im jeszcze zrobić coś w klimacie WH40K(Dark Heresy, klimat Grim Dark i te sprawy) ale to zapewne jest jeszcze mniej realna opcja.
Czas chyba będzie sięgnąć po normalną literaturę albo cieszyć się tym co jest, choć i tu będzie ciężko, bo patrząc na chart sezonu jesieni na mało którym tytule warto zawiesić oko :\ Oby tylko zima i wiosna przywitały czymś ciekawszym.
Anyway wracając do tematu Overlord przypomina właśnie coś, po czym można bez problemu spodziewać się kontynuacji ale z tym poziomem realizacji(animacja/dźwięk itd.) to przynajmniej rok. Seria być może nie jest dziełem sztuki ale faktycznie wolałbym poczekać ten rok(lub nawet dwa), aniżeli miałoby trafić do jakiegoś dennego studia z przyciętym budżetem do granic możliwości. Jeśli mieliby to wykastrować tak jak LH, to lepiej na tym jednym sezonie niech skończą.
Żałuję tylko, że zostały jeszcze jedynie 4 odcinki :\
Fabuła żywcem wyciągnięta z przeciętnego filmu sensacyjnego(mało znacząca dla samego „uniwersum”), graficznie prezentuje się nieco lepiej, niż seria TV i dodano Kougami'ego, którego nie było widać od pierwszego sezonu. Dla fanów Pani inspektor dodano trochę fanserwisu(w bardzo niewielkiej ilości).
Nie wiem, czy to już PP się wypaliło, czy po prostu scenarzyści nie mają pomysłu jak z tego wyciągnąć coś interesującego – w każdym razie spodziewałem się trochę więcej po filmie, a jest on na poziomie wcześniej wspomnianych przeciętnych filmów sensacyjnych, bez większego polotu – mała intryga i dużo akcji.
Można obejrzeć ale jeśli się pominie(w końcu to prawie 2h), to nic się nie stanie – chyba, że kiedykolwiek jeśli wyjdzie 3 sezon PP, to być może pojawią się jakieś pomniejsze nawiązania.
Ode mnie 6/10, mogło być znacznie lepiej.
Tak to próbuje tłumaczyć autor – ja tego nie kupuję. kliknij: ukryte Dziewczyny sobie tylko wmawiają, że pomysły Yuki podtrzymują morale i w pewien sposób jest to dość chora sytuacja, ponieważ z takim podejściem dochodzi do wielu zaniedbań. W normalnym świecie osoba z takim zachowaniem doprowadziłaby do masy problemów i prawdopodobnie do bardzo szybkiego rozpadu grupy. To jest tylko wizja autora i w jego uniwersum Yuki może być swojego rodzaje aniołem stróżem ale w prawdziwym świecie byłaby brzydko mówiąc słabym ogniwem.
Serię przez ostatnie 3 odcinki oglądało mi się mniej przyjemniej i wiem dlaczego – ponieważ to jest „moe” okruchy życia z mrocznym zabarwieniem, z horrorem ma niewiele wspólnego – jest to również element, na który najbardziej się nastawiałem w Skul lajfu! i stąd też moje małe rozczarowanie, ponieważ poziom cukru czasami bywa wręcz nieprzyjemny i ten drugi świat już nie kontrastuje, tak jak powinien.
Cóż, na razie jest połowa i zaczynam tracić zainteresowanie – mam nadzieję, że jeszcze czymś będą mogli mnie pozytywnie zaskoczyć.
Bardziej magazyn :) Nie mniej jeśli miały kliknij: ukryte już styczność ze swoimi mniej‑żywymi kolegami oraz sama szkoła(w realnym wydaniu) do najczystszych nie należy, to nie wieżę, że obyło się choć bez jednej plamy krwi na ubraniach. Oglądając jednak ostatnie odcinki doszedłem do jednego i prostego wniosku – rzeczy tego typu pomija się, aby utrzymać ten cały klimat „moe”, z tego samego powodu odchodzi się od wielu innych kwestii i nie jestem pewien, czy na plus(mowa tutaj o przeciętnym, nie gustującym w tych klimatach odbiorcy).
Przystosowanie do sytuacji i wyznaczanie pewnych granic przez podświadomość. Ludzie potrafią tworzyć własny świat w o wiele gorszych warunkach.
Tylko i wyłącznie po to, aby kliknij: ukryte utrzymać stabilność wyimaginowanego świata Yuki. Nie mniej japończycy to bardzo „uprzejmy” i zorganizowany naród, z tego co wiem.
Re: No elo
Jestem całkiem pewien, kliknij: ukryte że jego pięści się „świeciły” przy uderzeniach i nie sądzę, aby był to naturalny efekt treningów ;p Oczywiście nie oznacza to automatycznie, że był magusem ale jednocześnie ciężko powiedzieć, aby był zwykłym(mam na myśli fizycznie) człowiekiem. Myślę, że całkiem dobrze komponowałby się z każdym servantem, który korzystałby z broni/umiejętności na zasięg. Mimo wszystko jednak chodziło mi bardziej o to, że używał głowy, czego np. nie można powiedzieć o Shirou :)
Poczekam, oby tylko wpadło w ręce doświadczonego studia i nie zabrakło im środków.
Wyraźnie pamiętam scenę kliknij: ukryte pozbywania się ciał klonów w zamku Einzbernów, było ich tam całkiem sporo ;p Poza tym czy przypadkiem ich rodzina nie trudziła się właśnie w tworzeniu klonów od wieków?
Re: No elo
Gdzieś mi umknął ten fakt, znaczy się wiem, że wojna zaczęła się wcześniej, niż powinna ale jeśli chodzi o sam Graal – kliknij: ukryte to przecież nie zmaterializował się on do końca, to raz, a po drugie zgromadzona w nim mana była jakby „podstawą” do katastrofy, z której przeżył(oficjalnie) tylko Shirou. Tak przynajmniej ja to odebrałem.
Chyba tylko Shirou na siłę udawał idiotę – miał nawet o tyle łatwiej, że Saber walczyła tylko wręcz( kliknij: ukryte nie licząc jej „specjalnego ataku”, którego i tak nie użyła w ogóle przez cały UBW) ale i to oczywiście było za mało. Spójrz choćby na kliknij: ukryte nauczyciela – idealnie dopełniał się z Casterem, a nie miał większego pojęcia, co się dzieje. kliknij: ukryte Kirei miał największe pojęcie o sytuacji, jednak zachował się jak kliknij: ukryte przeciętny antagonista i równie głupio zginął. No i jeszcze dochodzi kliknij: ukryte Shinji, który nie miał zielonego pojęcia jak wykorzystać swoją klasę servanta ale podejrzewam, że tu chodziło po prostu o sam „idiotyzm” jego postaci.
Gdyby zamiast 2 klonów było kilkanaście, kliknij: ukryte to poświęcając się mogłyby kupić dość czasu Berserkerowi na dostanie się do Gilgamesha. Rozumiem, że Gilgamesh był OP ale to co się działo na ekranie, to była zwykła „zabawa”, a nie walka servantów.
Na siłę nie będę się czepiać, ponieważ jest to na pewno swojego rodzaju interpretacja reżysera/scenarzysty – i są to bardziej osobiste dygresje ale po prostu musiałem zwrócić na to uwagę :)
Re: No elo
O istnieniu kliknij: ukryte Gilgamesha faktycznie bezpośrednio sama Ilya nie wiedziała ale mogli się przecież spodziewać, że nie każdy pojedynczy servant będzie ich atakował bezpośrednio nastawiając się na walkę wręcz. W ogóle mam wrażenie, że mistrzowie najnowszej generacji nie mieli większego pojęcia jak wykorzystać swoich sługusów ze względu na ich klasę – w Zero planowanie wyglądało całkiem inaczej i miało to faktycznie ręce i nogi, tutaj to kliknij: ukryte rzucali się z jakimiś prymitywnymi planami typu „a nóż uda nam się ich przechytrzyć”... ale to już taka osobista dygresja.
Rozumiem również, że zapewne VN'ka jak i uniwersum rządzi się pewnymi prawami ale po prostu kilku rzeczy nie mogłem przeoczyć.
Pierwszy sezon UBW był jak najbardziej udany, natomiast w drugim wszystko zaczęło tak jakby gnać do przodu i może nie odczuwa się tego tak bezpośrednio ale serii przydałoby się przynajmniej jeszcze kilkanaście odcinków i nie mówię tutaj o „podsumowaniu” serii, tylko o wątkach z postaciami drugoplanowymi, które dostały co prawda pokaźną część czasu antenowego ale nie na tyle, aby móc się z nimi jakoś utożsamić albo ich charakterystyki nie były na tyle wyraźne, żeby móc odnieść się jakoś konkretniej do danej postaci(piję tutaj głównie do postaci Saber, która wypadła o niebo lepiej w Fate Zero).
Shirou był nadal irytujący – być może nie aż tak bardzo, jak w pierwszym wydaniu ale nadal jest to postać, którą bardzo ciężko polubić i nie chodzi tutaj nawet już o ideały, tylko brak logiki w większości działań.
Zabolało mnie również spłycenie wątku Einzbernów – postacie( kliknij: ukryte Ilya i Berserker), które prezentowały się bardzo „wyraźnie” skończyły jako kliknij: ukryte mięso armatnie na potrzeby wątku głównego, który został wepchnięty w gardło widzowi. Pomijam w ogóle kwestię kliknij: ukryte Graala – ona, jako „jądro” samego graala oraz naczynie chroniona jedynie przez dwie służki? Cały ród przez wieki dążył do perfekcji i gdy już doszli do niej, to ich dzieło jest trzymane w dużym, pustym zamku będąc pod ochroną dwóch klonów – przykro mi ale ja tego nie kupuję.
Z jakiegoś powodu również kliknij: ukryte Gilgamesh wydawał mi się zupełnie inny, niż w Zero – zachował oczywiście swój kliknij: ukryte cyniczny charakter i manię wyższości ale miałem wrażenie, jakoby była to zupełnie inna postać – z doczepioną ideologią, która znajduje się co najwyżej na poziomie przeciętnych kliknij: ukryte antagonistów.
Ostatni mój sprzeciw kieruję w stronę filozofii postaci, która zaczęła nagle wylewać się z ekranu w czasie drugiego sezonu – rozumiem wewnętrzną i zewnętrzną walkę z własną ideologią oraz to, że niektóre motywy postaci musiały być jakoś sensownie przedstawione ale im więcej zaczęli o tym dyskutować, tym mniej sensu to miało. Poważnie.
Swojej opinii nie opieram jedynie na narzekaniach – serię oglądało się naprawdę przyjemnie i realizacja stoi tutaj na naprawdę wysokim poziomie. Rzadko stosowano sztuczną ścieżkę dźwiękową – słuchając nie raz gry skrzypiec, bębnów i piana można było dostać ciarek z zachwytu, a zdarza się to naprawdę rzadko w japońskiej animacji. CGI również jak na serię telewizyjną sprawuje się naprawdę okazale – nie są to kilkunasto‑polygonowe modele 3D, tylko starannie wykonana grafika komputerowa bardzo dobrze zlewająca się z animacją. Walki były naprawdę dynamiczne i widowiskowe, nie przycinano tutaj scen i nie skracano ich na siłę – było to coś, co naprawdę warto obejrzeć. Pod względem technicznym właściwie jedyna rzecz, do której mógłbym się przyczepić, to profile twarzy ludzi – już w Zero jakoś nie mogłem się do tego przyzwyczaić. W tym przypadku jednak mogę powiedzieć śmiało i z czystym sumieniem, że żadne inne studio nie byłoby w stanie tak dobrze zrealizować Fate'a, należą się szczere gratulacje dla studia Ufotable.
Następną rzecz, którą jestem w stanie powiedzieć to, że jeśli ktokolwiek miałby zaczynać swoją przygodę z Fate, to powinien właśnie obejrzeć najpierw Zero a potem UBW, jest to naprawdę kawał dobrej roboty i realizacja daje dobre podstawy do polubienia uniwersum.
Podobał mi się również epilog – rzadko kiedy w seriach twórcy potrafią tak zręcznie przedstawić domknięcie serii, gdzie widz czuję się usatysfakcjonowany obejrzeniem całości, nie pozostaje mu niedosyt(ewentualnie niewielki) i może dumnie wspomnieć o tym, że warto jest obejrzeć Fejta(a przynajmniej tego w wykonaniu Ufotable).
Naprawdę długo się zastanawiałem nad oceną dla tej serii – rzadko kiedy bywam w takim impasie, gdzie pod względem oceny muszę postawić tego typu animacje na tym samym podium, co dobrze zrealizowaną przygodówkę, dramę, czy cokolwiek innego, dlatego też moją oceną końcową jest mocne 7/10 ale jeśli miałaby się pojawić obok innych na wcześniej wspomnianym podium, to byłaby na pewno najwyraźniejsza.
Mój problem z serią zapewne jest taki, że nie postrzegam tego po prostu jako mystery‑horror, tylko w znacznej części jako kliknij: ukryte zombie post‑apo, czego nie powinienem robić(choć we względu na „tło” dość ciężko mi wyzbyć się tej myśli). Mimo tego ich sytuacja powinna być nieco lepiej kliknij: ukryte odwzorowana wizualnie, przynajmniej w tej drugiej wersji świata – imho byłoby to wskazane, choćby dla wyraźnego kontrastu sytuacji.
Na siłę nie będę narzekać – jest to jedna z najciekawszych serii sezonu mimo wszystko.
Na razie poczekam ze swoimi spekulacjami, bo coś czuję, że w ciągu następnych 2‑3 odcinków zostaną rozwiane moje wątpliwości :)
Wynikające ze zdrowego rozsądku.
kliknij: ukryte 1. Koniec dnia, wszyscy zbierają się do domu i pół godziny później po boisku biegają żywe trupy, nadmieniam, że jeszcze w strojach sportowych – nikt nie wpadł na pomysł, że wyjące zwłoki rozgryzające ludzi mogą być niebezpieczne? Przeżywają tylko dziewczyny, które przypadkiem znalazły się na dachu?
2. Tyle hałasu, co dziewczyny generują przy codziennych czynnościach i goście z zewnątrz kompletnie się nimi nie interesują? Blokady blokadami ale powiedzmy sobie wprost, te „blokady” nie zatrzymałyby nawet wkurzonej 9‑latki, a co dopiero hordę żywych trupów.
3. Minęło już dobre kilka(lub kilkanaście) dni(jak mniemam) od rozpoczęcia epidemii, a dziewczyny mają na sobie czyste i zadbane ubrania. Wiem, że mają tam bieżącą wodę i prawdopodobnie jakieś środki czystości, być może nawet proszek do prania ale po tym całym „bajzlu” wyglądać w ten sposób to musiałby być nie lada wyczyn.
Plus kilka innych pytań, których chwilowo nie pamiętam(nasuwały się bezpośrednio w poszczególnych scenach).
Chodzi mi głównie o czynniki realizmu(lub bardziej logicznego przebiegu pewnych wydarzeń w teoretycznej sytuacji), o których zapewne autor prawdopodobnie nie myślał w czasie tworzenia swojego dzieła. Być może się czepiam ale są to rzeczy, na które siłą rzeczy zawsze zwracam uwagę.
Jeśli chodzi o sam kliknij: ukryte wirus i epidemię, to podejrzewam, że później zostanie to jakoś wyjaśnione, choć w tym momencie raczej jest to mniej istotna kwestia.
Można by powiedzieć, że całość całkiem fajnie ze sobą kontrastuje ale jest to w trochę jakby aż za słodkiej oprawie. Nawet twarze kliknij: ukryte mniej‑żywych kolegów są tak jakby cenzurowane – rozumiem, że nie jest to przyjemny widok ale w świecie nimi wypełnionym to chyba ciężko nonstop uciekać się do urwania scen albo przyciemniania kadrów.
W ogóle już pomijam wiele pytań, które nasuwają się w związku z sytuacją(w ogóle jako fan post‑apo) ale jak mniemam jest to typ serii, w której nie uzyskam odpowiedzi na ten konkretne pytania, zwłaszcza w japońskiej animacji.
Koncept jest ciekawy – może nie oryginalny ale można powiedzieć, że jest to całkiem świeże. Kibicuje im i mam głęboką nadzieję, że fabuła jest o wiele bardziej skomplikowana i sama seria jeszcze zdąży zaskoczyć, horrorów ostatnio to jak na lekarstwo, zwłaszcza tych dobrych.
Bardzo możliwe, że kliknij: ukryte istnieje ona jeszcze tylko i wyłącznie w głowie Yuki ale z drugiej strony pojawia się ona w „dwóch” wersjach rzeczywistości.
Fajnie było do momentu poznania wszystkich postaci z alternatywnego uniwersum i na tym tak właściwie cała zabawa się skończyła, ponieważ seria nie ma jako takiej fabuły – są tylko ze dwa/trzy motywy główne, plus kilka bardzo mało wyraźnych zaczepień pod romans, reszta to tylko jakieś przypadkowe sceny z życia bohaterów, którzy w takim wydaniu są niestety bardzo mało interesujący. Mniej lub bardziej udane swaty, wzdychania, trochę „szalonych przygód” i brak konkretów. Nie pogardziłbym nawet większą dozą dramy albo chociażby trochę lepszą komedią ale nie dostałem żadnej z tych rzeczy.
Od strony technicznej jest „ok” – największym mankamentem jest tutaj podmiana wizerunku Kyona, charakterystykę miał podobną ale chyba nie do końca taką samą… czegoś tutaj brakowało.
Zakończenie również poniekąd rozczarowujące – po tylu odcinkach mogli faktycznie stworzyć coś bardziej wyraźnego i nie kończyć z lekkim akcentem, który towarzyszył serii od samego początku. Manga nadal wychodzi, więc zapewne to wszystko nie jest ostatnim słowem autora ale wolałbym, żeby już nikt tego się nie tykał.
Jest to poniekąd gratka dla osób, które są zaznajomione z Haruhi i mają ochotę obejrzeć ich w nieco innej odsłonie z tym, że przed rozpoczęciem powinno się znacznie obniżyć wymagania, inaczej wynudzenie gwarantowane już po kilku odcinkach. Osoby nie znające uniwersum raczej nie znajdą tutaj nic dla siebie – oczywiście jak najbardziej można obejrzeć(nie ma żadnych wyraźniejszych nawiązań), natomiast od tej strony jest to naprawdę przeciętna komedia romantyczna, która nie wyróżnia się zupełnie niczym w tłumie.
Ode mnie podciągnięte do 5/10, co i tak jest dość wygórowaną oceną.
Fabularnie(jeśli tak to można nazwać) jest podobnie jak w bardzo wielu innych, podobnych seriach – znów atakują potwory, znów nikt nie wie dlaczego, a ludzkość utworzyła specjalny ruch anty‑stworków i protagonistą jest nabuzowany nastolatek.
Podoba mi się ten mroczny klimat, choć nie wiem czy jest on w stanie przytrzymać mnie przy serii przez całe 13 odcinków… zobaczymy.
Odnośnie „intergracji” – wiele kwestii pozostaje w myślach bohatera, poza tym musiał wybadać trochę grunt pod nogami, w końcu nie miał gwarancji, że po uzyskaniu wolnej woli wszyscy nadal będą walczyli pod jego sztandarem. Jak mniemam również był to po prostu zwykły facet IRL, więc też może mieć małe problemy z przystosowaniem do sytuacji(większość NPC to były puste AI, nigdy nie musiał z nimi prowadzić rozmowy), nie na codzień zostaje się overlordem :) Podejrzewam również, że wszystkie elementy roleplay pozostawały jedynie po stronie przysposobienia członków gildii i opisówkach, które zostały przypisane do NPC – reszta robiła za tło, tak jak w każdym innym mmo(bywają sytuacje, że można grać latami w pewne tytuły mmo i tak naprawdę niewiele zna się samego świata od strony wiedzy/historii), więc zarówno integracja jak i przyzwyczajenie się do sytuacji trochę zajmą.
Spodziewam się powolnego tempa akcji ale nie przeszkadza mi to szczerze mówiąc, ogląda się to naprawdę przyjemnie – nawet chyba bardziej niż LH, czego kompletnie się nie spodziewałem.