x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Ja z tym nie mam problemu, o ile jest to ciekawy background, czy faktycznie dotyka jakiejś sfery, o której powinno się mówić – ta nie jest żadną z nich, imo. Tutaj w pewnych momentach retrospekcje stąpały bo bardzo cieńkim lodzie.
Nie o tym mówiłem, zupełnie :) W adaptacji mangowej zaczerwieniła się jak burak i to było bardzo cute, jeden z moich ulubionych momentów początków MT. Poza tym Roxy jest jedną z moich ulubionych, żeńskich bohaterek MT, także tym bardziej nie narzekam na nieco bardziej pikantne sceny z nią.
Niesmaczny detal, o którym mówiłem to fakt, że kliknij: ukryte protag masturbował się do zdjęć własnej siostry. Nie jestem purystą ale pewne rzeczy nie bez powodu lepiej pomijać.
Tych niestety jest mało(autorzy kochają robić self‑inserty z drawbackami, które przemieniają się w cheaty albo nie mają istotnego znaczenia dla rozwoju bohaterów) ale oryginalne pomysły wśród isekajów stają się coraz bardziej solidne, więc istnieje niewielka szansa, że w niedalekiej przyszłości dostaniemy inne, ciekawe isekaje – zapewniam, że kilka ich jest, nawet wśród dzieł mainstreamowych :)
Tak poza tym – nadal trzyma poziom, no i może nie jest epickość z pierwszego trailera ale nadal mamy bardzo fajnie i ładnie zanimowane sceny, malownicze tła i przykuwające oko kadry.
Co raz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że będzie to udana adaptacja.
No i za chwilę poznajemy nową koleżankę :>
Re: Go-Toubun no Hanayome ∬ po 1 odcinku
Stawiałbym więc również na dodatkowy, niezależny materiał i bezpieczną opcję typu kliknij: ukryte Miku, żeby udobruchać widza. Osobiście chciałbym tylko doczekać kliknij: ukryte zmiany Nino, reszta ma dla mnie raczej marginalne znaczenie.
No i kliknij: ukryte #teamIchika, choć jak na złość ona prawdopodobnie zawsze miała najmniejsze szanse :<
Jeszcze ma być później wersja „healed” ale nie zdziwiłbym się, gdyby zarezerwowali sobie ją jednak na wydanie bluray i po prostu rozszerzyli sceny seksu.
Dwa – wycina praktycznie cały edgyness. Normalnie możnaby uznać to za plus ale z powyższym „dziełem” problem jest taki, że na nim się ono głównie opiera i jeśli opowiastka z założenia mająca szokować przestaje to robić, to zostaje nam pusta wydmuszka, nikogo nie interesująca historyjka. Sceny seksu są sprowadzone do statycznych(i przypadkowych – serio, to wygląda jakby się film przyciął) kadrów, cenzura(tj. „czarna plama”) zamazuje 90% ekranu i musimy zgadywać, co oglądamy. Wiem, że ta cenzura zostanie „przycięta” odcinkach wyemitowanych na innej stacji(AT‑X?) oraz że ponoć seria ma doczekać się alternatywnej, mniej cenzuralnej wersji odcinków ale ja nie wiem na ile twórcy byli w stanie operować z tak beznadziejną realizacją.
Pomijają masę istotnych informacji, przekręcają, idą na skróty.
To nie ma szans się wybronić jako twór niezależny, to chyba tylko jest dla fanów, którzy obniżyli swoje wymagania do zupełnego minimum.
Generalnie jest mi trochę żal grupy docelowej – są ludzie, którzy lubią „charakter” pierwowzoru i zapewne liczyli przynajmniej na przelanie części tego na ekran ale tutaj czekało ich zwyczajnie rozczarowanie.
Najgorsze jest chyba to, że nawet po aktorach daje się wyczuć, że niezbyt mieli ochotę na podkładanie ról. Zresztą chyba twórcy bajki również, patrząc na spadki jakości animacji w bardzo wielu momentach.
Trzymać się z daleka, tutaj nie ma nic wartego oglądania.
Po prawdzie to poczekałbym, aż akademia dojdzie zupełnie do końca.
Po materiałach reklamowych spodziewałem się jakiegoś średniaka, nie wartego uwagi – a tu jak się okazuje jest perełka. Nie jest to poziom techniczny Jujutsu ale zdecydowanie jest przynajmniej ponadprzeciętny, do tego seans jest bardzo przyjemny.
Czekam na resztę bohaterów i zachęcam do obejrzenia.
Protag jest dzieckiem‑geniuszem ale i w świecie fantasy zmaga się później z kliknij: ukryte poważnymi problemami na tle psychicznym(to dość poważny spoiler i bezpośrednio związany z dalszym rozwojem akcji, więc pozwolę sobie go pominąć).
Zapewnić jednak mogę, że śledzenie młodzieńczych lat Rudeusa jest znacznie ciekawsze, niż w większości innych isekajów.
Niby mieli rozbić na dwa coury ale nie wiem jak to ma być koniec końców.
Był najgorszym typem piwniczaka, gardzili nim wszyscy włącznie z własną rodziną.
Pacing pierwszego odcinka jest prawidłowy – wiadomo, że tną mniej istotne detale ale wyciągnięte jest to, co najważniejsze z materiału źródłowego i jest to poparte bardzo fajną, własną narracją.
Rudeus ma swój „charakter” – twórcy bajki nie poszli na łatwiznę kopiując wszystko z materiału źródłowego ale dodali kilka swoich pomysłów i zastosowań, co daje bardzo fajny obraz charakterystyki protagonisty i jego… „zainteresowań”. Wszystko z jajem.
Styl graficzny jest podobny jak na materiałach reklamowych(tych nowszych) i najważniejsze, że tego się trzymają – animacja przy tym jest również jak najbardziej ok.
Na szczęście pominęli początek powieści materiału źródłowego, z którym wielu ludzi miało problem – i to jest jak najbardziej na plus, bo to mogło bardzo szybko zniechęcić sporą część nowych fanów. Zamiast tego doprawili Rudeusa cechami charakteru ze starego życia.
Jestem póki co zachwycony. Jeśli utrzyma dalej ten poziom, to być może będzie to jedna z najlepszych adaptacji isekajów.
Styl graficzny również mi się podoba – przypomina mi momentami trochę mangi shoujo ale bez podkoloryzowania, czy stylizacji specjalnie pod żeńśką grupę odbiorców. Chardesigny nie są unikalne(co w tym wypadku działa na plus) ale wyróżniają się na tyle, żeby każdego bohatera można było odróżnić z osobna. Hori jest trochę szczegółowiej rozrysowana ale to wydaje się być oczywiste, skoro ma być tą „piękniejszą”.
Jako komedia w ogóle mnie nie bawi(zresztą ciężko obecnie w romcomach o unikalny, czy autentycznie zabawny humor) ale część okruchowa jest o wiele lepsza – relacje nie wydają się być wymuszone, dialogi względnie naturalne(nie licząc wstawek pod gagi) i ogólnie oglądanie sprawia przyjemność.
Na chwilę obecną jestem naprawdę zadowolony, zdaje się być to dość solidna pozycja.
W pełni zrozumiałe, mnie np. do dziś drażni „performance” Mamoru Miyano, jaki prezentował przy Zombieland Saga, czy okazjonalnie w S;G. Takie ranty, biadolenia, czy monogologi to zazwyczaj najlepiej wchodzą od aktorów, których się lubi :> Do Yuuki jakoś nie pałam specjalnie uczuciem ale bardzo ją szanuję, słyszę ją często w bajkach i to pewnie ma też jakiś wpływ na jej odbiór.
Zasłyszałem od gościa, który jest wielkim fanem materiału źródłowego, że kliknij: ukryte niestety prawdopodobnie w adaptacji nie doczekamy się niczego „konkretniejszego”(ponoć dopiero od 6 tomu „zaczyna się dziać”).
No ale póki co to nie jest złe, choć nadal szukam swojego punktu zaczepienia.
Modele 3D są fuj, kropka.
Warstwa 2D mnie się bardzo podoba – przy tylu średniawych fantasy przygodówkach, gdzie czegoś ładniejszego ze świecą w ręku szukać trafiam w końcu na coś, co jest przyjemne dla oka. Chardesigny łatwe do odróżnienia i prawidłowe zastosowanie kolorów.
Fabularnie właściwie na razie nic nie wyszło, poza faktem że kliknij: ukryte masa ludzi się zreinkarnowała w nowym świecie nie tylko zmieniając płeć ale nie raz jak widać rasę. Do tego znowu szlachta, akademia, itd. nic nowego ale słyszałem, że jest dobre, więc czekam.
Polecam również obejrzeć ED: [link]
- Yuuki znowu daje popis, tylko faktycznie może uważać, jeśli ktoś nie znosi dobrze ostrej gry świateł :P
Generalnie liczyłem na coś trochę bardziej ambitnego ale to jest luźna przygodówka, z haremem i masą głupotek w tle. Strzelam, że materiał źródłowy nie jest największych lotów ale nadal w realizacji widać pewien chaos.
Na plus – nie pamiętam kiedy ostatnio jakaś bajka inspirowała się serią gier The Legend of Heroes, gdzie tutaj widać podobieństwa w imionach, czy nawet kluczowych sytuacjach.
Pewnie się obejrzy jako zapychacz ale nie wróżę niczego dobrego.
Zaczynając więc o plusów:
* na pewno jest to dynamiczna, barwna animacja;
* bardzo fajny dobór seiyu; zasłyszeć możemy wiele znanych nazwisk;
* w większości przyjemne chardesigny;
* humor(który jest jako plus ale również i minus ale o tym poniżej);
... i po pierwszym odcinku to właściwie na tyle.
Ponownie mamy tutaj motyw młodego awanturnika wyruszającego w przygodę – już od początku widać, że nie jest on zbyt błyskotliwy, więc nie mam co liczyć na bardziej ambitną historię. Przez pierwszy odcinek przewijają się praktycznie wszyscy bohaterowie, z którymi będziemy mieli do czynienia przez resztę serii i gdzie jedni wydają się być ok, tam inni są kliszowi do granic możliwości.
Podobnie problem jest tutaj z humorem – zdaje się być wciskany na siłę do gardła widza, co jak można się spodziewać jest częściej męczące, niż powodujące uśmiech na ustach.
Dalej standardowo jest tutaj op‑mc, a nawet obrzydliwie op(wokół czego bajka nawet buduje gagi), więć może jest to jakiś element zaczepienia dla niektórych (nie)stety nie ma haremu.
Zapowiada się na ładnego średniaka sezonowca 5/10, którego zapewne należałoby traktować jako zapychacz czasowy(choć nadal klasowo kilka poziomów wyżej od takiego Hortensia Saga :) ).
Póki co zostaję przy ekranie ale jest to potencjalny drop.
Zaczynając od nijakich bohaterów – główna „bogini” jest na potęgę irytująca „bo tak”, można by to tłumaczyć na różne sposoby ale nie zmienia to faktu, że jest odpychająca. Reszta bohaterów jest bardzo schematyczna, ich oglądanie nie jest jakieś przyjemne, czy odprężające, zabawne – co jest ogromnym minusem, ponieważ seria w dużej mierze to okruchy/komedia.
Mamy tutaj wpychanie do gardła motywów sci‑fi, które niby mają jakieś podłoże fabularne ale kompletnie nie pasuja do całości. Pojawiają się mądrości życiowe dorosłych, które o kant tyłka można rozbić, czy uzewnętrznianie emocji powodujące żenadę u widza.
Technicznie było jak najbardziej ok i tutaj ciężko mi się czegoś uczepić.
Jeden odcinek tygodniowo w zupełności wystarczył, nie wyobrażam sobie specjalnie rezerwować czasu na seans, dla tej konkretnej pozycji. Oceniłem 6/10 ale tylko ze względu na w.w. warstwę techniczną, czy przeważanie okruchów nad dramą. Mimo wszystko nie polecam.
7/10 i będę wspominał Saekano jako jedną z najlepszych haremówek.
Reżyseria kuleje; gagi wypadają słabo(i niekoniecznie dlatego, że pomysł na nie jest zły – po prostu ich realizacja jest, jaka jest); seiyu w głosach wydają się być kompletnie niezainteresowani swoimi bohaterami(mam na myśli głównie dziewczyny, facet ma bardzo prostą rolę), przez co odbija się aktorstwie.
Mam wrażenie, że to produkcja której nikt nie chciał, ani nikt nie potrzebował.
Pewnie przemęczę do końca ale jestem póki co bardzo negatywnie nastawiony.