Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Pazuzu

  • Avatar
    Pazuzu 26.03.2016 20:00
    Re: Opening i ending
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal Season III"
    Miało być BishojoPrettyCureMoon, a wychodzi RevolutaryMoon. Zarówno opening jak i ending z silnymi naleciałościami Uteny. Nie powiem, z dwojga złego wolę drugą wersję, choć najlepiej by było, gdyby SailorMoon została SailorMoon, a nie hybrydą.
  • Avatar
    Pazuzu 23.03.2016 14:37
    Re: Sprettycurzenie Sailorek do reszty!
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal Season III"
    Ale zważ, że starszych prac Higuri i ogólnie prac Shinjou, poza Kaikan Phrase, nikt przy zdrowych zmysłach nie próbował animować kreska w kreskę. A w Crystalu zrobili właśnie to. I mówiąc obiektywnie, kreska Takeuchi choć zwiewna, wdzięczna i urocza jest pełna kiksów, błędów i niedopracowań. Wcale nie jest lepsza od wymienionych przez ciebie autorek. Nie dam skanów, bo piszę z pracy, ale wymieniając z pamięci: brak anatomii, biodra rysowane z koła, brak pośladków, zbyt długie, patyczkowate nogi, straszne dłonie o pająkowatych palcach, zapominanie o nosach i oczach, zbyt długie szyje, notoryczne zmienianie kształtu twarzy i głowy, postarzanie postaci tylko przez rozrost włosów i nóg, wszyscy panowie (choć bez grabi i podbródków­‑dzid) rysowani od jednego wzorca – różnią się strojem i włosami. Coś jeszcze? Brak teł, łamanie kończyn w trakcie ruchu, nieczytelne kadry i miejscami straszny ich układ… Patrząc na zimno jest naprawdę kiepsko.

    I tym bardziej dziwi mnie fakt, że ogólnie rysunki Takeuchi mi się podobają i ciągle mnie urzekają.

    Donia napisał(a):
    Zwróc uwagę na to, że w tamtych czasach primo: nie było wielkiego wyboru takich tytułów, secundo: niewiele magical girls walczyło, a większość serii miała jedną główną bohaterkę, tertio: w większości serii tego typu próżno było szukać biszów jako czarnych charakterów, quarto: wtedy niewiele serii mahou shoujo miała tak spójna fabułę.


    Jasne, ale i my, stare moonies, miałyśmy wtedy po 10­‑16 lat, byłyśmy wychowane na kreskówkach czeskich i amerykańskich, czasem na produkcjach z lat 70­‑tych które leciały na Polonii 1 i Sailory, z płynną jak na tamte czasy animacją, ciągłością zdarzeń, rozwojem postaci, realnymi (jak na tamte czasy) charakterami i zmienną garderobą bohaterek! To był zbyt wielki szok kulturowy. I mniejsza znajomość tematu. A teraz, po latach stare serie „jadą” na sentymencie. W końcu udowodniono naukowo, że w latach młodości i trawa była zieleńsza, słońce jaśniejsze, a lody smaczniejsze.
  • Avatar
    Pazuzu 22.03.2016 21:39
    Re: Sprettycurzenie Sailorek do reszty!
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal Season III"
    Nie chcę smęcić, ale już w trailerze widać podejrzanie krzywe profile Miny i Usy, więc nie spodziewałabym się zbyt wysokiej jakości animacji. Powiedziałabym raczej, że pary starczy na pierwszy odcinek, może drugi i połowę trzeciego, a potem będzie jak było. Choć nowy wygląd podoba mi się dużo bardziej, a i nie ma strachu, że wyjdzie gorzej niż w pierwszym sezonie – po prostu to byłoby niewykonalne ;-).

    I mam podobne odczucia do Crystala i mangi co ty, Szarka – jakoś zetknięcie po latach mocno ochłodziło szczenięcy zachwyt. Naoko Takeuchi wielką mangaką nie jest…
  • Avatar
    A
    Pazuzu 18.03.2016 19:36
    Komentarz do recenzji "Kowabon"
    Pomysł był niezły, wykonanie ciekawe i w pierwszych odcinkach wywołujące naprawdę ciarki na plecach. Problem zaczyna się wtedy, kiedy w 13 odcinkach straszy się nas dokładnie tym samym i w ten sam sposób. Naprawdę w połowie zaczęło to być monotonne, a pod koniec wprost nudne. I nawet na moment nie podnosiło ciśnienia.  kliknij: ukryte  Tak więc wysokie noty za wykonanie i niziutkie za treść, wychodzi mi jakieś 5/10. I miłośnikom krótkich horrorów polecam raczej najnowszą odsłonę Yami Shibai. Przynajmniej mnie straszy bardziej.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 4.10.2015 21:54
    Komentarz do recenzji "Kagewani"
    Pachnie Yami Shibai, wygląda jak Yami Shibai, klimat ma jak Yami Shibai i autorów Yami Shibai. Nawet przynależność gatunkowa jest jak Yami Shibai. I wszystko byłoby cacy, dyby nie to, że w wspomnianym kilkakrotnie anime kolejne odcinki (traktując oba sezony jako jeden) były coraz słabsze – czuć było wypalenie twórców. I to nie wróży dobrze tej serii. Ale póki co oglądać będę, choć z bardzo umiarkowanym entuzjazmem.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 4.10.2015 20:04
    mniam
    Komentarz do recenzji "Wakako-zake"
    Bardzo smakowita seria. Aż człowiek żałuje, że koło jego miejsca pracy nie ma dzielnicy z małymi knajpkami, gdzie za niewielkie pieniądze można by było coś pysznego przekąsić. Po każdym odcinku zazdrościłam głównej bohaterce. Poszczególne dania były przedstawione nader smakowicie. Ale zgadzam się, że całość bardzo przypominała haiku. Skojarzenia bohaterki były równie abstrakcyjne.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 19.09.2015 21:51
    Komentarz do recenzji "Tight Rope"
    Anime tak głupiutkie i płytkie, że aż fajne. Serio przez cały seans uśmiech nie schodził mi z oblicza. Postacie sympatyczne, fabułka naiwna ale również sympatyczna, humor niewymuszony, animacja nie najlepsza, ale znośna. To naprawdę nie jest wybitne dzieło kinomatografii, jednak dostarczyło mi niezbędną porcję radości. Uczciwie zarobione 6/10 i rekomendacja by oglądać mając doła. Wyjście gwarantowane.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 15.08.2015 17:56
    Komentarz do recenzji "Ranpo Kitan: Game of Laplace"
    Mam ambiwalentne uczucia co do tego anime. Z jednej strony zagadki miałyby potencjał, ale konieczność ściśnięcia ich do jednego odcinka (po cholerę?!) kompletnie pozbawia je dramaturgii, z drugiej postacie są strasznie irytujące i pod pewnymi względami schematyczne, a z trzeciej te same postacie są szkolnymi wręcz przykładami chorób psychicznych. Serio – dawno nie widziałam anime w którym byłby taki katalog schorzeń poparty przykładami. Jestem trochę do tyły w odcinkach, ale już znalazłam psychopatów, socjopatów, schizofreników, narkomanów i wszelkiej maści dewiantów. I nie ukrywam, to właśnie trzyma mnie przy tym serialu. Zwłaszcza główny bohater który byłby kompletnie nieudaną postacią, gdyby nie jego niewątpliwy psychopatyzm. Aż jestem ciekawa, co wymyślą dalej. Choć jednocześnie nadal twierdzę, że nie jest to dobre anime kryminalne. Właściwie, do momentu do którego doszłam, jedyną jego zaletą, poza w/w, jest opening i ending.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 13.08.2015 22:13
    Komentarz do recenzji "Makura no Danshi"
    Jestem tak uchachana, że sama nie wiem, jak usnę. Genialne. Radochy więcej, niż w niejednym anime. A „sempai from work” był taaaki uroczy… gęba sama mi się do niego śmiała. Produkt roku. Zobaczymy co będzie dalej
  • Avatar
    Pazuzu 6.06.2015 23:20
    Re: Crystal a Pokemony
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Akurat mangę znam dość dobrze i poza jedną akcją Luny, z epizodu odpowiadającego kinówce S­‑ki, zoofilii tam nie było.  kliknij: ukryte  Moje pytanie było czysto retoryczne, bo pomysł na romans „córka­‑ojciec” wydał mi się dostatecznie szokująco­‑niesmaczny by pytać się o zdrowie psychiczne twórców i ich bariery moralne. Z drugiej strony, jak pamiętam moje pierwsze przeczytanie mangi – te x­‑lat temu, bo czytałam i zbierałam na bieżąco – to aż tak mną to nie wstrząsnęło. Zniesmaczyło tak, ale nie do tego stopnia co w anime. Czyli albo dorosłam, albo papier więcej zniesie.

    I nie traktuj moich wypocin na poważnie – obejrzałam za mało anime, by traktować je jak coś innego niż mało wymagającą rozrywkę. Z resztą wychodzę z założenia, że powaga jest dobra tylko na pogrzeby. A już na pewno nie na taką masakrę jaką jest Crystal. ;-)
  • Avatar
    A
    Pazuzu 6.06.2015 20:24
    Crystal a Pokemony
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Nie chcąc się rozwodzić nad 23 odcinkiem, od razu przejdę do podwójnej konkluzji.
    Po pierwsze:  kliknij: ukryte Brawo! Mam potężne przeczucie, że po 23 chapterach autorce pomysły się kończą. I ciekawe jak to wpłynie na jego osobowość. O ile jest na co wpływać.
    Dwa: Chibiusa coraz mocniej przypomina mi Asha z Pokemonów. Tylko, że tamten łapał stworki, a ona zaburzenia psychiczne. Nie jestem specjalistką, ale schizofrenię, zachowania kompulsywne, paranoiczny kompleks mamusi i kilka innych już przerobiliśmy, ale ten odcinek wyznaczył zupełnie nowy poziom. Numer jaki odstawiła, spokojnie wystarczyłby do umieszczenia jej w szpitalu, a rodziny objęcia opieką, jako że jest wysoce dysfunkcyjna. Ciekawe co wyskoczy w następnym odcinku – zoofilia? Boję się pytać.
  • Avatar
    Pazuzu 30.05.2015 22:42
    Re: Odcinki 21-22.
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Nie wiecie dziewczyny? Przecież to oczywiste – jak już udowodniłyście kilkanaście postów niżej Sailor Senshi mają jeden mózg – jak się dowiedziała Minako to automatycznie ta wiedza była dostępna pozostałym. To tylko kolejny dowód na to, że Borg istnieje i ma się dobrze.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 9.05.2015 22:23
    Po połowie serii, recenzja skrócona
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Z przyczyn że tak ujmę technicznych musiałam na kilka miesięcy zawiesić oglądanie Crystala, ale kiedy stuknął 20 odcinek pomyślałam sobie – no w końcu, moonie z przeszło 20­‑letnim stażem i Sailorek nie ogląda!? To nie wypada!. Więc ściągnęłam wszystko co do tej pory wyszło, zacisnęłam zęby i dzisiaj doszłam do końca pierwszej połowy. Pora więc na małe podsumowanie, jak wyglądają nowe Sailorki kiedy się je maratonuje i ogląda po raz drugi.
    Ano, wyglądają lepiej niż za pierwszym podejściem. Nie, nie oślepłam. Nadal animacja woła o pomstę do nieba. Rei ma w trakcie swojej „pozycji bojowej” otwarte złamanie nadgarstka, a Ami dziwny uraz kręgosłupa na odcinku lędźwiowym, ale oglądając to po raz wtóry człowiek jest przygotowany i szok jest zdecydowanie mniejszy. Jest parszywie, ale to parszywość oczekiwana. Nawet doszłam do wniosku, że Crystal jest pod tym względem na swój sposób wybitne – rzadko kiedy w nowych produkcjach spotykam się z sytuacją gdzie w pięciu ujęciach pod rząd w każdym, ale to w każdym postać ma zupełnie inne rysy twarzy i proporcje. Ba! Nawet oczy w ciągu jednego odcinka nie potrafią utrzymać swojego kształtu dłużej niż jedno­‑dwa ujęcia w ciągu. Musicie przyznać, że to jest pewne osiągnięcie. Za to chwali się twórcom wierne odwzorowanie kreski Naoko Takeuchi. Widać to nie tylko w kopiowaniu poszczególnych kadrów z mangi, ale też w oryginalnym podejściu do anatomii – taki drobiazg jak stopy Usagi z endingu (scena gdy staje na palcach) – toćka w toćkę jak z artbooka naszej wybitnej znawczyni układu kostnego. Nie chcę się chwalić, ale moja 11­‑letnia kuzynka narysowałaby lepiej. O rysowaniu kotów się nie wypowiem, bo to co wyszło to czysty dadaizm.
    Kolejnym plusem jest muzyka, znaczy się dopóki nie popełni się tego błędu i nie zdobędzie się OST’ów i nie zacznie się ich słuchać ciurkiem. Wtedy okazuje się, że te całkiem niezłe chórki i znośne kawałki absolutnie nie nadają się do słuchania samodzielnie. Każdy z nich jest przyzwoity, razem zlewają się w jeden ciąg zupełnie nie rozróżnialnego zawodzenia. Monotonne są strasznie. Kilka oddzielnych ciepłych słów należy się seiyuu. Nie są źli, nawet niekiedy udaje im się oddać emocje i stworzyć, nędzny bo nędzny, ale klimat – wyjątek Artemis, który brzmi jak pięćdziesięcioletni pedofil. Ale pełnią talentu błyszczą w Character Songach (sorry za spolszczenie). Efekt po prostu zabójczy – jak stado szczurów uwięzione w klatce, poganiane przez kastrata udającego samca alfa. Z wyjątkiem utworu śpiewanego przez Rei , która ma co prawda piękny, niski głos, ale za to ani wyczucia melodii, ani wyczucia rytmu, ani nie potrafi czysto zaśpiewać dwóch nut pod rząd. A to jest pewne osiągnięcie, przyznacie.
    Niestety nic równie ciepłego nie jestem w stanie napisać o postaciach. W poprzednich komentarzach wiele osób wspominało, że są płaskie, wtórne i wyprane z charakterów. Ja na ich obronę mam tylko to, że po prostu niewolniczo trzymają się swojej roli z mangi, która była wybitnie Usagi­‑centryczna i zostawiała niewielkie pole do popisu pozostałym postaciom. Miały się pojawić, zaprezentować dwie cechy charakteru niezbędne do popchnięcia fabuły, a potem spaść do roli tła dla Usako i Mamoru, w późniejszych częściach Chibiusy. Z krótkotrwałymi wyskokami w postaci rozdziałów specjalnych. Choć na plus muszę zaliczyć bardziej przekonujące ukazanie romansu naszej pary. Momentami nawet czułam tu chemię, malutką ale zawsze, a nie tylko wszechmoc reżysera (co, wstyd przyznać, często zdarzało mi się w trakcie oglądania Classic). Choć muszę jednocześnie zauważyć, że nigdy nie była to moja ulubiona para.
    Jak już przy romansie jesteśmy to uroczy związek Sailorek z Generałami, przedmiot tylu spekulacji fanów, tak wytęskniony i dający takie pole do popisu został potraktowany w najlepszy możliwy sposób. Łączka, spojrzenia i wycie „że przecież nie możemy z nimi walczyć”. Naprawdę, o wiele bardziej wolałam Zoisite tulącego się do Kunzite (nawet jako nieszczęśni bracia), o cudownym związku Naru z Neplite nie wspominając. Nie wiem, jak tego dokonali twórcy, ale zamordowali jedyny wątek jaki sami wymyślili i to ten, który dawał najlepsze pole do popisu. Naprawdę żałowałam, że w tej jednej kwestii nie trzymali się mangi. Po prostu żal zad ściskał jak się patrzyło na ten, pożal się Boże, romans.
    Tak narzekam, narzekam, ale był jeden, zdecydowany plus mara tonowania (i nie, nie było to nabranie przekonania, że jednak jestem masochistką), po prostu po sześciu odcinkach pod rząd dostałam tak niepohamowanej głupawki, że nawet sławetne Crystal Triangle nie mogło tego przebić. Naprawdę wątpię, że gdybym oglądała to z normalnymi przerwami zauważyłabym cudowną dwuznaczność twierdzenia Mamoru, że „Posiadam Jedite, Nefrite, Kuzite i Zoisite” (pamiętajmy, ze panowie żyli i mieli się dobrze… A Ami w kinówce Rki sugerowała, jakoby Mamoru i Fione…); albo czy zastanawiałabym się czemu władczyni ciemności nie ma czasu na pójście do fryzjera (w scenie w której Beryl dusiła Sailorki włosami). Choć muszę przyznać, że nic nie pobije Luny twierdzącej radośnie, że „teraz odbudujemy Księżycowe Królestwo” zapominającej przy tym, że populacja tego królestwa składa się z dwóch kotów, czterech zawoalowanych lesbijek i pary, która przez sześćset lat pożycia spłodziła aż jedną córkę. Jasno widzę ich ciągłość. Na pewno też nie dostałabym takiego wytrzeszczu na widok śmierci Generałów. To nie było nawet żałosne, to było tragiczne. Różowy wybuch i trupy. Ba! Nawet trupów nie było. Nie było też kamieni, w które zamienili się w mandze (a skoro ich nie było, to skąd miał je Endymion w trakcie walki z Usagi? Zagwostka). Nic nie było! I po to biedacy przeżyli wszystkie taki sailorek i podwójne pranie mózgu? W trakcie seansu śmiałam się z tej sceny do łez, ale teraz jest mi szkoda chłopaków, że tak parszywie skończyli.
    Co jeszcze? Różowa Metalia była niemal urocza, a w kluczowych scenach z Księżycowym berłem brakowało dorysowanego Srebrnego Kryształu. Mamoru raz był studentem, raz licealistą, a włosy Usagi rosły i kurczyły się w dowolny sposób. Zaś w ostatnich dwóch odcinkach całe dialogi można by zastąpić serią wykrzykników. Efekt byłby ten sam. Patetyczne przemowy bawiły zamiast wzruszać (patrz wspomniana śmierć Generałów), a kończenie zdań przez postacie zdecydowanie przywodziło na myśl jeden komputer o wielu terminalach. I mogłabym tak wyliczać długo, ale nie chce mi się. Już i tak dość napisałam.
    Ale mimo wszystko naprawdę nie musiałam się zmuszać, by oglądać kolejne odcinki, no może trochę (powtarzanie „to wszystko dla twojego dobra, nie pluj na monitor, to wszystko dla twojego dobra, nie wyłączaj, to wszystko dla twojego dobra…” naprawdę pomaga) a i na dalszą część patrzę z optymizmem. W końcu gorzej być nie może… chyba.
  • Avatar
    Pazuzu 20.10.2014 21:25
    Re: nie jest źle
    Komentarz do recenzji "A.D. Police"
    Uwielbiałam cyberpunk, więc też trochę mi szkoda, że już się go prawie nie kręci, ale był to gatunek, który po prostu musiał umrzeć śmiercią naturalną. Jego założenia nie mogły wytrzymać próby czasu. Aczkolwiek nadal buszuję w sieci i szukam filmów z tego gatunku.

    Co do cenzury, już się spotkałam z przypadkami, że wersja ocenzurowana była lepsza, choćby MEZZO OVA, więc nie dziwię się, że i tu mógł być taki przypadek.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 20.10.2014 21:21
    Uwagi po 8 odcinku
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Nie wiem jak innym, ale wydaje mi się, że jest coraz lepiej. Kreska po koszmarkach pierwszych odcinków jest jakby lepsza – Beryl tylko w dwóch ujęciach wyglądała jak wczesne dzieło kubistów, nasza ekipa przez większość czasu przypominała siebie, a Mamoru i Kunzite przy mocnym zmrużeniu oczu mogli uchodzić za przystojnych bohaterów. I muzyka się poprawiła i fabuła jakby zaczynała mieć ręce i nogi, chociaż… Chociaż jednocześnie fabuła jest koszmarnie naiwna, dialogi po prostu głupie, psychologia postaci leży, a kreska nie dość, że nie wychodzi poza „poprawna” to jeszcze bardzo się wacha – na przykład w poprzednim odcinku w scenie w sypialni Mamoru miał strasznie zwalone proporcje i masakrycznie krzywą mordkę.
    Zastanawiam się też nad jednym – na razie idą łeb w łeb z mangą, jedyną różnicą jest pozostawienie generałów przy życiu, więc jak twórcy do licha ciężkiego chcą nabić te 26 odcinków? Nijak tego nie widzę. I boję się zastanawiać jak zmienią końcówkę (bo na to się zapowiada), gdyż nie wydaje mi się by cokolwiek dobrego z tego wyszło. No cóż. Będę nadal oglądać i czekać. Aczkolwiek nie powiem, że niecierpliwie.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 12.10.2014 21:16
    Komentarz do recenzji "Ani*Kuri15"
    Nierówne, ale warte obejrzenia. Niektóre miniaturki – zwłaszcza o kotach i Atak na Tokyo rewelacyjne, inne dobre, wszystkie na szczęście powyżej pewnego poziomu. Ciekawie popatrzeć na to, co twórcy mają do powiedzenia, gdy jedyne co ich ogranicza to czas. Polecam.
  • Avatar
    Pazuzu 10.09.2014 11:00
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    W końcu jest ten nieszczęsny art Naoko Takeuchi, przedstawiający generałów obejmujących sailorki (tak, o ile pamiętam Nephlite obłapia Mako, Jedite Rei, Zoisite Ami i Kunzite Minako), więc biorąc pod uwagę mamrotanie Jedite o Rei, i uwagi Nephlite to pewnie pójdą w tym kierunku. Chociaż osobiście niezbyt mi się to podoba.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 7.09.2014 21:06
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Widać postęp i to ogromny. Po poprzednim, czwartym odcinku, który był w mojej skromniej ocenie absolutnie nieoglądalny, dostaliśmy coś, co nawet przypominało klimatem stare sailorki. I dało się oglądać bez plucia na ekran! Więcej, naprawdę przyzwoicie się bawiłam. Aż jestem ciekawa co dalej wymyślą – bo jakieś filery dać muszą, skoro oryginalnych odcinków mangi starczy na jakieś 14 odcinków anime. Ale uprzedzam napalonych – do szału daleko, po prostu Crystal z dna (nieszczęsny czwarty odcinek) awansowało do klasy przeciętniaków. Ale dobry i taki progres.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 6.09.2014 22:00
    Komentarz do recenzji "Love Position: Legend of the Halley"
    Męczyłam się nad tym anime z dwa lub trzy tygodnie. Nie tylko nie miałam czasu jego do końca obejrzeć, to jeszcze niezbyt mnie do niego ciągnęło. W końcu jednak przebrnęłam i nie jestem zbyt zachwycona. Niby miało być głęboko i z przesłaniem, a wyszło naiwnie, bełkotliwie i łopatologicznie. W sumie obejrzeć można, ale naprawdę nie mam pojęcia po co…
  • Avatar
    A
    Pazuzu 6.08.2014 19:32
    Komentarz do recenzji "Katsugeki Shoujo Tanteidan"
    To było głupie. Tak, głupie. Bardzo głupie. Niemalże bezdennie głupie. Jak jakiś chory sen skacowanego scenarzysty. Poziom abstrakcji podobny do tego, znanego z Cristal Triangle. I byłoby fajnie, świetny film na poprawę humoru, gdyby nie to, że bohaterki już przy jednokrotnym obejrzeniu wywołały we mnie dawno zapomnianą chęć mordu. A to zabiło niemal całą frajdę bijącą z monitora. Choć ochrona szkoły dla dziewcząt składająca się z czołgów i śmigłowców bojowych była boska.
    Co do technikaliów – oglądam sporo anime z tego okresu, więc jestem przyzwyczajona do poziomu, ale nawet biorąc poprawkę na wiek nie jest dobrze. W czasach swojej młodości było przeciętnie, teraz jest kiepsko. Broni się jedynie projekt maszyny bojowej – interesująco organiczny.
    Generalnie anime nie polecam. Można się co prawda pośmiać, ale i w kategorii „pięknych katastrof” jest sporo lepszych tytułów.
  • Avatar
    Pazuzu 6.08.2014 18:18
    Re: Habemus Victor
    Komentarz do recenzji "Black Bullet"
    Dla takich komentarzy, jak ten i powyższy komentarz pożeracza_syfu który zapoczątkował dyskusje sprawiają, że aż chce zaglądać na tanuka.
  • Avatar
    Pazuzu 6.08.2014 14:06
    Re: Trzeci odcinek
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Widzisz, jestem moonies z krwi i kości, tak dogłębnie i nawet projekty postaci (kojarzące się z kiepskimi fanartami) i trailer (intro do gry na androida), i przeciętny pierwszy odcinek, i parszywy drugi odcinek, i wodogłowie, Picasso w twarzach postaci i cała ta reszta nie mogły zabić mojej radości, że mamy nowe sailorki. Ale teraz to już mi przechodzi…
  • Avatar
    A
    Pazuzu 2.08.2014 16:07
    Trzeci odcinek
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Dobrnęliśmy jakoś do pojawienia się Rei. Nie powiem, animacja chyba się trochę poprawiła i jakby statystów było więcej. Bardzo podobało mi się też jedno z ujęć przyświątynnego drzewa. I tyle superlatyw. Nadal zdarza się, że postacie na pierwszym planie mają krzywe twarze, oczy na różnej wysokości czy wodogłowie. Pojedynek z Jedite natomiast powalił mnie dynamizmem. Walczą z wrogiem i mają dziesięć minut na pogaduszki o byciu Wojowniczką. Normalnie, tylko czekałam jak usiądą i zaczną jeść ciastka… Zauważyłam też, że nie miałam tej frajdy z oglądania co w poprzednich dwóch odcinkach. Chyba wyparowała euforia, że mamy do czynienia z nową wersją legendy, pozostało tylko rozczarowanie nędzną oprawą graficzną.
    Ale muzyka coraz bardziej mi się podoba.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 25.07.2014 19:08
    Komentarz do recenzji "Strange+"
    Zgadzając się z częścią zarzutów recenzentki, muszę przyznać, że na Strange+ bawiłam się wyśmienicie. Komedia ma bawić, a to anime, mimo iż miejscami prostackie, bawiło mnie do łez. Niemal każdy odcinek był parodią jakiegoś anime z lat 80­‑tych i 90­‑tych, albo motywu popularnego w tym okresie i samo wyszukiwanie „skąd ja to znam” dawało mi sporo frajdy. Co do reszty: ekshibicjonistycznych zapędów głównego bohatera nie było aż tak dużo, jak się obawiałam po przeczytaniu recenzji. Więcej, w porównaniu z takim „Inukami” – dla mnie rekordzista w ilości gołych męskich tyłków – było niemal grzeczne. A, jak na zatwardziałą yaoistkę przystało, zapędy między braćmi były dla mnie motywem czysto komediowym i nawet mrużąc silnie oboje oczu nie mogłam ich potraktować na serio, tylko jako motyw do kolejnych gagów.
    Może trochę zawyżyłam ocenę, ale daję Strange+ 7/10, bo naprawdę od dłuższego czasu nie widziałam komedii która tak by mnie rozbawiła. No, może poza pierwszymi trzema sezonami Usavich, ale to już inna historia.
  • Avatar
    A
    Pazuzu 19.07.2014 17:45
    Po drugim odcinku...
    Komentarz do recenzji "Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal"
    Nienawidzę mieć racji. Po prostu w takich sytuacjach nienawidzę. A jednak, do licha ciężkiego, musiałam mieć rację. Napisałam, że Crystal będzie miało niski budżet i przez to będzie niedopracowane, napisałam. I, do diabła, już drugi odcinek upewnił mnie, że miałam rację. Szczątkowa animacja, krzywe projekty postaci trzecio planowych, zupełny brak statystów, błędy w rysunku nawet Ami i Usagi… Wymieniać by długo, ale wszystko wskazuje na to, że komuś wybitnie nie chciało się sypnąć groszem i wyszło, co wyszło. Czyli jest naprawdę kiepsko. I piszę to ja, Moonies z dwudziestoletnim stażem i różowymi klapkami na oczach. Będę oglądała dalej, ale urok się rozwiał.