Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Piotrek

  • Avatar
    Piotrek 28.04.2013 02:13
    Komentarz do recenzji "Ore no Imouto ga Konna ni Kawaii Wake ga Nai 2"
    Reżyser ten sam, podobnie jak reszta ekipy łącznie z obsadą. Pojęcia nie mam, co się po drodze porobiło, że powstała aż taka różnica. Wszak sam scenariusz nie jest zły.

    A­‑1 Pictures adaptations™
  • Avatar
    A
    Piotrek 16.04.2013 12:34
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Altramertesie, nie ująłbym tego lepiej. Świetna recenzja, wypunktowałeś wszystko, co trzeba. Gratuluję też łagodności, ja bym się tak delikatnie Shiiny nie potrafił potraktować.
    Co się tyczy wyglądu szkoły – to raczej norma, jeśli chodzi o wystrój takich budynków. Zdarzają się oczywiście bardziej dopracowane (jak chociażby w Maria­‑sama ga Miteru czy Durarara!), ale to nieliczne wyjątki. Polecam obejrzeć ending KareKano, czy pooglądać zdjęcia z japońskich szkół – maksymalna prostota, estetyka i schludność.
  • Avatar
    Piotrek 5.04.2013 18:27
    Komentarz do recenzji "Girls und Panzer"
    Nie rozumiem takiego toku myślenia.
    Przede wszystkim ocenia się jakość dzieła, nie jego twórcę. Ghibli może się podwinąć noga (chociażby „Gedo Senki”), z drugiej strony nawet takie Gonzo wśród morza chłamu wydało „Last Exile”.
    Do tego różne osoby pracują nad różnymi anime, nawet w obrębie jednego studia. Nie generalizujmy przede wszystkim.
  • Avatar
    Piotrek 22.12.2012 22:30
    Re: ?
    Komentarz do recenzji "Btooom!"
    Anime to najzwyklejszy w świecie biznes. Jeśli nie osiągnie zadowalającej oglądalności i sprzedaży płyt, to szanse na kontynuacje są niewielkie – nie pojawią się sponsorzy, nie ma sensu serii produkować. Są wyjątki, gdzie mimo niskiej sprzedaży anime dostało kontynuację, ale to oczywiście niewielka część.
  • Avatar
    Piotrek 22.12.2012 00:38
    Re: ?
    Komentarz do recenzji "Btooom!"
    Wynika, wynika –  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Piotrek 8.09.2012 18:46
    Komentarz do recenzji "Showa Monogatari"
    Slova napisał(a):
    Muzyka to także bardzo ważny element tego serialu. Przez serię przewija się wiele piosenek typowych dla trendów tamtego okresu. Wprawdzie nie znam się na starej japońskiej muzyce popularnej, jednak utwory brzmiały jak autentyczne kompozycje, jedynie wplecione w ścieżkę dźwiękową Showa Monogatari.

    Tak, w anime słyszeliśmy autentyczną muzykę z tamtych lat. Między innymi utwory The Peanuts, Haruo Minami, Mieko Hiroty i innych.
  • Avatar
    Piotrek 14.08.2012 03:27
    Re: Imiona
    Komentarz do recenzji "Durarara!!"
    Zapisałaś to poprawnie w naszej kolejności zapisu. Mikado i Masaomi to imiona, Ryuugamine i Kida to nazwiska.
  • Avatar
    Piotrek 28.04.2012 12:54
    Re: MANGA..
    Komentarz do recenzji "Boku wa Tomodachi ga Sukunai"
    Pierwowzorem anime były nowelki, które wychodzą od 2009 roku. Na tych nowelkach oparto też mangę.
  • Avatar
    Piotrek 25.04.2012 21:42
    Komentarz do recenzji "Boku wa Tomodachi ga Sukunai"
    Pisałem oczywiście o szczegółach ich znajomości z przeszłości.
  • Avatar
    A
    Piotrek 19.03.2012 10:40
    Komentarz do recenzji "Kaze no Yojimbo"
    Dawno nie widziałem tak dobrze zrealizowanej historii kryminalnej, trzymającej w napięciu od pierwszego, do ostatniego odcinka.
    Powolny start historii, wprowadzający i zapoznający ze światem oraz jego bohaterami. Budowa klimatu stopniowa, tworzona w oparciu o animację, dźwięk i najpierw drobne, później złożone intrygi.

    Niezwykłe przedstawienie postaci, miotające widza w odczuciach kierowanych ku nim, jednocześnie zrobione w sposób subtelny, wprost ospały.
    Historia, która wydaje się z początku prosta, rozrasta się z każdym odcinkiem. Masa połączonych ze sobą wydarzeń, czasem drobnych wskazówek, które finalnie prowadzą do rozwiązania fabuły. Realizm potrafił mnie przekonać, stabilnie budowany na szczegółach, detalach. Nie ułatwiono sobie zadania siłami nadprzyrodzonymi. Uzyskano efekt historii wprost z tego świata, tajemnicy małego miasteczka, która rzeczywiście mnie przekonała, trzymała przy ekranie jak magnes.

    No i przede wszystkim sami bohaterowie. Złożone charaktery, historie z przeszłości kryjące się niemalże za każdą twarzą, cegiełki dołożone do całości.
    George, człowiek mocno przypominający Spike'a z z Cowboy Bebop, jednakże jeszcze bardziej skryty, mniej przystępny. Główny bohater, którego nie sposób lubić, ale również nie sposób nie lubić. Wielka niewiadoma od początku do końca. Świetnie jednak wpisał się w klimat historii, jak również ją prowadził.
    Bracia Shirogane, wielkie indywidualności pracujące razem i pamiętające o więzach rodzinnych. Każdy z nich miał swoją wredną rolę, a mimo wszystko nie zdołałem ich znienawidzić. Więcej, intrygowali do samego końca, wzbudzając coraz większe zainteresowanie ich osobami.
    Sanae, przykład siły i spokoju umieszczonego w pięknym ciele. Kobieta tajemnicza, która swoim zachowaniem trzymała widza w niepewności aż do ostatniej chwili. Trudno było przewidzieć jej zachowanie, intrygowała, oszukiwała, uspokajała.
    Nie mógłbym nie wspomnieć o Miyuki, którą niezmiernie polubiłem. Nastolatka całkowicie realna, spokojna i opanowana. Kompletne przeciwieństwo Keionowych moe – panienek, czy ślamazarnych panienek wpadających w kłopoty na własne życzenie. Szkoda tylko, że głębiej nie poruszono wątku romantycznego z Kodamą. Realne przedstawienie romansu między postaciami o sporej różnicy wieku mogłoby wypaść naprawdę ciekawie, a dobrze zrealizowanych wątków tego typu się często nie spotyka. Tutaj poruszono by również temat strony uczuciowej George'a, a całość mogłaby bardzo dobrze wpasować się w klimat serii.

    Zarzuty można mieć do oprawy wizualnej, ale reszta nadrabia, więc można ją przemilczeć.
    Muzyka klimatyczna, podkreślająca klimat i wydarzenia na ekranie. Przyjemny opening i ending, które w sposób bardzo naturalny wpasowują się w klimat serii.

    Pozycja obowiązkowa dla każdego fana realistycznych kryminałów, ale też ciekawych, rozbudowanych historii okraszonych niezwykłym klimatem i ciekawymi bohaterami.
  • Avatar
    Piotrek 14.06.2011 09:22
    Komentarz do recenzji "Hatsukoi Limited"
    „Anata wa koi wo shita koto… arimasuka?” Co można przetłumaczyć jako „Have you ever been in love?” lub „Have you ever fallen in love?”

    Padłeś ofiarą polskich napisów, w oryginalnym pytaniu nie ma określenia płci, podobnie jak i w angielskim tłumaczeniu. Pytanie skierowane jest do każdego widza, bez względu na płeć.
  • Avatar
    Piotrek 8.07.2010 23:13
    Komentarz do recenzji "B Gata H Kei"
    Czyli wynika z tego, że jak mniej pokażą w ecchi to dla ciebie ono jest lepsze. Ciekawe jakbyś ocenił takie „Green Green”.

    Wystarczy spojrzeć na moją listę – GG dostało 4/10, z tego względu, iż bohaterowie (przynajmniej niektórzy) okazali się nieco inteligentniejsi i bardziej mi pasowali niż w w B Gata.
    A tak w ogóle proponuję ci na przyszłość nie oglądać anime z rodzaju ecchi skoro fanserwis uznajesz za wadę bo te anime są dla ludzi co lubią fanserwis (zarówno słowny jak i wizualny).

    Na pewno przeczytałeś dokładnie i ze zrozumieniem całą recenzję? Fanserwis sam w sobie nie jest zły, zależy tylko od jego ilości i rodzaju. Akurat w tym anime on nie raził, co napisałem w opublikowanym tekście.
    Co do oglądania ecchi – nie ruszam nawet długim kijem serii, które dobrze się nie zapowiadają, a ich przekaz widać już po okładce. B Gata przed premierą wydawała mi się być serią, która coś w niesie do tego przeciętnego, oklepanego gatunku, a według mnie nic nie wniosła – sromotnie się zawiodłem, co również wyraziłem w recenzji.
    Tyle ode mnie, więcej nie będę odpowiadał na komentarze pod recenzją – niektórych nie da się przekonać nawet do tego, że ktoś ma inne zdanie o danej serii, nawet mimo uargumentowania tego w recenzji.
  • Piotrek 8.07.2010 14:56:18 - komentarz usunięto
  • Avatar
    Piotrek 7.07.2010 18:58
    Komentarz do recenzji "B Gata H Kei"
    Recenzja powinna być chociaż w minimalnym stopniu krytyczna, to znaczy autor powinien starać się przedstawić dobre i złe strony oraz podejść do materiału bez uprzedzeń, bo niestety pisanie o „bzdurnych i bezsensownych komedyjkach ecchi” zahacza o jakiś prymitywizm intelektualny. „Komedyjki ecchi” są zazwyczaj bzdurne i bezsensowne (a na tym polega ich odprężający urok), więc pisanie o tym w ironicznym tonie
    niestety nie znajduje uzasadnienia.

    Jest wiele pozycji, w których ecchi zostało podane w dużo lepszy sposób – Abenobashi, Onizuka, Love Hina, Ichigo 100%, Sekirei, Hatsukoi Limited itp.
    Dla mnie pozytywnych stron to anime nie miało.
    Humor – nie mam pojęcia jakiego humoru można się spodziewać w ecchi (wyrafinowanego? Monty Python, man…), w anime humor nie był ani obrzydliwy, jak bywa w innych arcydziełach gatunku, ani przypadkowy (na zasadzie: o, pantsu). Jeśli autora nie śmieszy, jego prawo, ale dla przyzwoitości warto zaznaczyć, że kogoś jednak może śmieszyć.

    Nie wyrafinowanego, a sensownego.
    A propos „świeżego podejścia”, które autorowi zabrakło w anime, proponuję rozejrzeć się w gatunku i zobaczyć, że odwrócenie schematu (napalona dziewczyna jako główna bohaterka), otwarte mówienie o seksie przy jednoczesnym braku fanserwisu jest to pewna nowość, którą warto docenić.

    Brak fanserwisu? Z której strony? Co raz pojawiały się sceny z bielizną Yamady, zbliżenia na piersi, nie mówiąc o skaczących cyckach w openingu. Ocenzurowana golizna to też fanserwis. Co do świeżego podejścia – raz, że dziewczyny rzucające się na chłopaków to nie żadna nowość, dwa liczyłem na realizację planu Yamady, nie na kolejną serię kręcącą się wokół jednej parki.
    Dalej – brak wzmianki, że anime to adaptacji 4komy, a to rzecz istotna, bo narzuca pewną schematyczność, także w oprawie graficznej, która w takim typie anime nie jest najważniejsza.

    Oprawa graficzna ma znaczenie w każdym typie anime, dlatego zawsze powinno się ją brać pod uwagę. Nie ma anime w którym grafika sama w sobie stanowi wartość bez zwracania uwagi na fabułę czy bohaterów.
    Przy pisaniu następnej recenzji radzę autorowi skupić się na szukaniu i ocenianiu cech strukturalnych dzieła, a nie opisywaniu bohaterów drugoplanowych (6 akapitów o postaciach, litości), tak więc spojrzenie całościowe, a nie detale. Mniej oceniania na zasadzie podobało się/nie podobało się, a więcej krytycyzmu (nie krytykanctwa).

    Trudno opisywać tutaj coś innego niż bohaterów – fabuły praktycznie nie było, a to oni w takiego typu seriach powinni podciągać ocenę.
    Przy pisaniu następnej recenzji radzę autorowi skupić się na szukaniu i ocenianiu cech strukturalnych dzieła, a nie opisywaniu bohaterów drugoplanowych (6 akapitów o postaciach, litości), tak więc spojrzenie całościowe, a nie detale. Mniej oceniania na zasadzie podobało się/nie podobało się, a więcej krytycyzmu (nie krytykanctwa).

    Jak najbardziej oceniłem cechy strukturalne, nie detale. Bohaterowie, fabuła, akcja to jak najbardziej struktura i najważniejsze elementy, podobnie jak strona techniczna, czyli oprawa audiowizualna. Niby miałem skupić się na coraz to głupszych próbach Yamady? Bo niby na czym? Anime jest typową produkcją, aby nacieszyć oczy napalonych na animowane podteksty seksualne zakompleksionych otaku.

    Tak jak mówię, to jest moja subiektywna ocena, każdy może się z nią nie zgodzić, wystawić inną ocenę, czy też napisać własny tekst. Ja nawet od komedii ecchi wymagam przynajmniej sensu i dobrego humoru, a nie tylko bodźca seksualnego. Niestety, tego w tej serii nie odnalazłem.
  • Avatar
    R
    Piotrek 7.07.2010 16:39
    Komentarz do recenzji "B Gata H Kei"
    Postanowiłem wreszcie zabrać głos, Wycięto wycieczkę osobistą.
    Co poniektórzy nie rozumieją chyba, że recenzja to tekst subiektywny recenzenta, a nie artykuł sponsorowany przez użytkowników portalu. Recenzent nie pisze recenzji pod komentarze, a po to aby według własnego uznania danej serii wyrazić o niej zdanie. To, że ktoś obejrzał serię i ją zrecenzował nie oznacza, iż ona mu się podobała. Gdyby recenzje pisały wyłącznie osoby, którym dane serie się podobały, to mielibyśmy tutaj same dziesiątki. Recenzent nawet nie patrzy na oceny średnie, on ma napisać recenzję i ocenić serię samodzielnie, bez wpływu osób trzecich.
    Argumenty typu „to po co oglądałeś, po co recenzowałeś” są dosłownie śmieszne i bezsensowne, podobnie jak jazda o „braku poczuciu humoru”. Z kiepskich żartów o seksie (tych słownych i sytuacyjnych) wyrosłem już kilka lat temu. Można się z recenzją nie zgadzać, jednak należy zrozumieć i szanować zdanie innych, bez wycieczek personalnych.
    Dla ciekawych odpowiem na pytanie: „czemu napisałeś recenzję?”
    Recenzję napisałem ze względu na brak zainteresowania napisania tekstu kogokolwiek z redakcji, bo większość osób rzuciła oglądanie już po kilku odcinkach, a wystawione oceny są podobne do moich. Akurat w redakcji Tanuki nie ma nikogo lubiącego bzdurne bezsensowne komedyjki ecchi, więc alternatywnej wersji recenzji z oceną „8/10” czy wyższej (napisanej przez kogoś z ekipy) bym się nie spodziewał. Jednak nic straconego, Panowie(Panie) krzyczące tutaj w komentarzach mają prawo napisania takiej recenzji, wysłania jej do redakcji i jeśli takowa przejdzie weryfikację, to zostanie opublikowana. Zamiast bezsensownie bulwersować się w komentarzach, to odpalcie edytor tekstu, napiszcie własną reckę i udowodnijcie w niej „wspaniałość” serii, której ja nie dostrzegłem.