x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Przyjemne, aczkolwiek...
Zabierzcie to ode mnie
Dopóki kliknij: ukryte Claude nie zabił Aloisa, oglądało się nawet przyjemnie, mimo że te pociągi i ciągłe popisy Sebastiana (WTF?!) często, gęsto wywoływały u mnie uśmiech zażenowania na myśl, że ja to oglądam, ale pal licho. Czego się nie robi dla Ciela i Sebcia?
Najgorszy etap nastąpił, kiedy na scenę wkroczyły kliknij: ukryte trzy walczące ze sobą demony, a ten labirynt to już zakrawał na kpinę. A zakończenie? Takiego chłamu się nie spodziewałam. kliknij: ukryte Sam pomysł na przeistoczenie Ciela w demona nie był może jakiś najgłupszy, ale ten kontrakt… Ewidentnie widać po minach Sebastiana, że jest nieszczęśliwy i wcale mu się to nie podoba. Gdzie ten jego uśmieszek i ironiczne uwagi? Gdzie się podział mój Sebastian i Ciel?! Pożegnanie z przyjaciółmi było nawet troszkę wzruszające, ale no po prostu nie mogłam znieść tej zbolałej miny Sebastiana, czemu takie zakończenie? Uhh.Aloisa zdołałam troszeczkę polubić, ale Kłodek… W świecie demonów musiała zajść pomyłka – to nie mógł być demon tylko ożywiony trup jakiegoś pedofila.
A ten shinigami z kosiarką to w ogóle wymiata. Jedynie Grell chyba zachowywał się tak, jak zawsze.
Muzyka się ratuje, openingi naprawdę ładne, podobnie z endingami. W moim odczuciu kreska jest trochę gorsza niż w pierwszej serii, bo zdarzały się momenty, kiedy Sebastian postanawiał sobie zmieniać rysy twarzy. Też chciałabym tak umieć…
No cóż, pozostaje mi tylko udawać, że nigdy przenigdy nie widziałam tej serii.
Ode mnie 5‑10, tak z sentymentu.
(Wiem, że to może zbyt nisko, zwykle takich ocen nie daję, ale jako fanka Kuroshitsuji czuję się rozgoryczona.)
Re: "(...) Żywych Trupów - wersja animowana"
Po co od razu przewidywać, kto zginie a kto nie, z czym będą latać i jaki plan Wielkiej Ucieczki obmyślą. Samo anime dostarcza dużo rozrywki i co z tego, że powiela schematy, skoro przyjemnie się je ogląda?
Swoją drogą, ten sezon sprzyja takim seriom – Highschool of the Dead, Shiki, czuję się baaardzo rozpieszczana. ^.^
Re: o.O
Moim zdaniem fabułę prowadzono bardzo dobrze, bo gdyby było inaczej, to przestałabym je oglądać. I tak wystarczająco odstraszyła mnie grafika w pierwszym odcinku. :P
Shiki
Niedługo pewnie pojawi się pośmiertna Megumi, bo z jakiegoś powodu Yuki znowu zaczął zamykać okno. ;P
sympatyczna odmiana
Wiele razy nie wyrabiałam ze śmiechu, rozważania Yamady były po prostu boskie. Przewidywalne natomiast było to, że Yamada nie wykona postawionego przed sobą zadania, a zamiast tego zakocha się w pierwszym kandydacie, jednak mimo wszystko miło było oglądać ich perypetie. :)
Warto dodać, że żaden bohater mnie nie wkurzał, nawet Mayu, której czasami było mi żal. Szkoda, że się skończyło i za tydzień nie czeka mnie już żaden nowy odcinek, ale z drugiej strony co za dużo, to nie zdrowo. I raczej nie jestem za tym, aby powstała druga seria, bo co mieliby w niej pokazać? Uważam, że wiemy wystarczająco dużo, a kolejna seria mogłaby popsuć pozytywne wrażenie, jakie pozostało po tych 12 odcinkach.
Ale jednak trochę smutno, przywiązałam się do BH. :P
Ode mnie 8/10.
Re: przesłodzone
Anime jest piękne, nie spodziewałam się, że tak bardzo mi się spodoba i opierałam się przed oglądaniem, ale jak już włączyłam pierwszy odcinek – nie było zmiłuj, musiałam wiedzieć, co będzie dalej.
Dawno nie oglądałam tak słodkiego, uroczego anime. Każdą inną bohaterkę o charakterze Kobato na pewno potraktowałabym tasakiem, ale jej po prostu nie da się nie darzyć sympatią, uwielbiam tę dziewczynę.
Dalej, Fujimoto. Gburliwy, a mimo to mnie nie denerwował, za to im mniej odcinków zostawało mi do końca, tym bardziej go lubiłam. Poza tym superprzystojny. ;)
Ioryogi – dawno żadna postać nie doprowadziła mnie do takiego śmiechu. Musiałam się pilnować, żeby nie pobudzić domowników i co rusz zatykałam sobie buzię ręką, ale i to nie pomagało… Też chcę takiego pluszaka! :D
Domato – zawsze, kiedy obserwuję poczynania jakiegoś trójkątu miłosnego, to jeden kandydat na ukochanego głównej bohaterki od razu zostaje u mnie skreślony, bo nie potrafię pozostawać bezstronna. Ale tego chłopaka było mi tak strasznie, strasznie żal, poza tym naprawdę dobry był z niego facet. :)
Reszta postaci również była bardzo udana, nikt mnie nie irytował, wszyscy mieli jakieś dobre cechy. Nie, przepraszam! Panu Królikowi za każdym razem, kiedy się pojawiał, miałam ochotę powykręcać uszy, a potem je powyrywać, tak strasznie mnie denerwował!
Fabuła nie obfituje w żadne zwroty akcji, dynamiczne walki, ale płynie sobie spokojnym nurtem i przynosi ukojenie dla duszy, czasami przy tym wzruszając. ;)
Nie znam się za bardzo na grafice i innych takich technicznych sprawach, ale moim amatorskim zdaniem twierdzę, że jest po prostu śliczna. Piękne krajobrazy; drzewa wiśni są naprawdę cudne, a buźki bohaterów bardzo ładne. Nie mogłam się napatrzeć na Kobato, słodko wyglądała. :)
Dalej, muzyka. Opening jest bardzo ładny, ale najbardziej podobał mi się do refrenu. Ending też był ładny, ale mocniej zachwycił mnie ten drugi razem ze ślicznymi ujęciami Kobato. Pamiętam kilka motywów przewijających w trakcie epizodów i moim zdaniem ścieżka dźwiękowa jest naprawdę ładna i pasuje do klimatu serii, a piosenka Kobato cały czas gra mi w uszach.
Nie wiem, czy może to wina tego, że jestem świeżo po obejrzeniu i czy gdyby ktoś spojrzał na to obiektywnie, też wystawiłby maksymalną ocenę. W każdym razie, ja daję 10/10.
Kiedy podchodziłam do anime obawiałam się, że z racji tego, iż manga jest niezakończona, seria pozostanie otwarta, albo co gorsza, spartolą zakończenie i pozostanie niedosyt, ale nic bardziej mylnego. Zakończenie jest cudowne i tak samo bajkowe, jak cała seria. Gdybym mogła, dałabym o wiele więcej niż te 10.
Polecam Kobato. wszystkim mającym ochotę na ciepłą serię z przemiłymi bohaterami i dobrze prowadzonym romansem, który nie jest przesadzony i nie obfituje w Wielkie Uniesienia, ale jest życiowy i spokojny.
Kurczę, trochę się rozpisałam. ;)