Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Tablis

  • Avatar
    Tablis 13.12.2014 00:47
    Re: Wstępne wrażenia
    Komentarz do recenzji "Psycho-Pass 2"
    Niezaprzeczalna prawda –  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Tablis 12.12.2014 23:54
    Re: Smiech na sali
    Komentarz do recenzji "Clannad"
    No i dobrze, to jest już konkretniejsza opinia, do której można się odnieść.

    Pamiętaj, że recenzenci to ludzie, którzy najczęściej widzieli bardzo, bardzo dużo anime. I to wpływa na gust. To zależy od człowieka, ale często dramatycznie. Większość serii typowanych na szlagiery sezonu jest bardzo schematyczna – twórcy korzystają ze sprawdzonych rozwiązań, które gwarantują sporą oglądalność. To pasuje przeciętnym oglądaczom, ale nie ludziom, którzy widzą to po raz setny. Stąd recenzje, które są o wiele bardziej krytyczne niż opinia większości widzów.

    Czy da się coś z tym zrobić? Nie. Próba symulowania przez recenzenta odczuć przeciętnego odbiorcy nie ma najmniejszego sensu, ani szans powodzenia, będzie tylko pisał o tym, jak przeciętny widz według niego wyglądać powinien. Poza tym lepiej chyba promować serie, które próbują czegoś oryginalnego.

    Pamiętaj też, że nawet ocena 5/10 nie jest oceną złą. To umiarkowana satysfakcja, uznanie, że dany serial można bez bólu przełknąć, ale jest wiele lepszych rzeczy i na Tanuki można recenzje tych lepszych rzeczy znaleźć. Recenzje taki średnio udanych tytułów są często przepełnione krytyką, z tego powodu, że krytykować łatwiej. (Co widać też po komentarzach…) Tego się faktycznie można czepiać.
  • Avatar
    Tablis 12.12.2014 23:14
    Re: Smiech na sali
    Komentarz do recenzji "Clannad"
    Nowa recenzja doskonale reprezentuje nowy poziom i politykę tanuki.

    Nie nie nie! To zupełnie nie tak! Poziom i polityka Tanuki zawsze była taka, po prostu czytelnicy dopiero teraz zaczęli to dostrzegać.

    Przede wszystkim – zohydzić, taki jest nasz plan. Jesteśmy bowiem patriotami, młodzież powinna czytać polską literaturę i komiksy, nie nippońskie badziewie. Trzeba więc bluzgać na uznane tytuły na prawo i lewo, w dodatku poziom recenzji powinien być okropny, żeby wszyscy myśleli, że kto ogląda mangę i anime, ten idiota. Nie zaszkodzi też napisać komentarza wypełnionego jadem i sarkazmem, żeby udowodnić, że to wywyższające się chamidła.

    A na poważnie:

    Komuś się nie podoba recenzja? Jasne, niech ją skrytykuje. Ale:
    1) Nie mieszać do tego całego Tanuki, recenzenci to nie jest umysł zbiorowy.
    2) Trochę kultury dyskusji, jeśli ktoś porywa się na totalną krytykę recenzji, to wypadałoby ją uzasadnić sensowną analizą. Taką nie czepiającą się pojedynczych zdań, tylko najważniejszych faktów i ocen, jakie recenzja chce przekazać. Nie zaszkodziłoby też wskazanie, jak recenzję można by poprawić, aby była lepsza. To ostatnie jeśli komuś szczerze zależy na poziomie recenzji na tym portalu.
  • Avatar
    A
    Tablis 12.12.2014 22:05
    Wstępne wrażenia
    Komentarz do recenzji "Psycho-Pass 2"
    Mogę trochę uprzedzić recenzję, która nadejdzie po ostatnim odcinku i opisać skrótowo dotychczasowe wrażenia, korzystając przy okazji ze spoiler tagu.

    Zachwytów brak, choć wstrętu również. Pewnie będzie 6/10, bo mają jednak jakieś ambicje, przynajmniej trochę zrealizowane. No chyba, że mnie wyjątkowo pozytywnie, lub negatywnie, zaskoczą zakończeniem. Ogólnie – czym chce być ten serial? Dobrym kryminałem, krwawą jatką gore, czy traktatem społeczno­‑filozoficznym? Bo próba odstawienia wszystkich 3 w 11 odcinkach to gwarantowana metoda, żeby schrzanić wszystko.

    Poza tym, do diabła  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Tablis 4.10.2014 15:41
    Re: Nie karmić Slovy!
    Komentarz do recenzji "Aldnoah.Zero"
    Rzadko kiedy pojawia się post, który tak idealnie podsumowuje sam siebie.

    Przedstawianie skrajnej postawy bez solidnego jej uargumentowania – obecne. Konkretnych argumentów za tezami nie ma tam żadnych, a postuluje, że Slova to jakiś sadysta dręczący użytkowników każdym niemal słowem.

    Próba wywołania ognia i podgrzania atmosfery, trollowanie – obecne. Związane z powyższym. Ciężko znaleźć inny cel, któremu post ten miałby służyć. Konstruktywnych uwag i propozycji nie tam żadnych.

    Dziecinada – a jakże, to tylko recenzja i kilka komentarzy.

    Próba „urażania ludzi, nawet kiedy nie ma to sensu” (?) – raczej obecne, na ile rozumiem, jaka była intencja tego niezbyt sensownego wyrażenia. W każdym razie wyzywanie ludzi od błaznów to zdecydowanie urażanie i sensu w tym żadnego.

    Nie zgadzam się tylko z reakcją postulowaną pod koniec – zignorowanie tego posta może i byłoby zalecane, ale nie chciałbym, aby to autora „najbardziej zabolało”. Nie mam ochoty ranić ludzi za kilka akapitów w Sieci! Podchodzę do tego raczej podobnie jak ta okropna moderacja: „przyglądając się z rozbawieniem”.
  • Avatar
    Tablis 23.09.2014 13:31
    Komentarz do recenzji "Byston Well Monogatari: Garzey no Tsubasa"
    Mam roboczą teorię, że Tomiono planował nakręcić normalny serial w stylu Seisenshi Dunbine, jednak coś strasznego stało się w czasie produkcji. Aby ratować sytuację wziął to, co ekipa już zdążyła zrobić i sklecił z tego 3 OAV. Nie mam na to żadnych dowodów, ale to idealnie tłumaczyłoby większość cech tych filmów.
  • Avatar
    A
    Tablis 9.09.2014 12:22
    Zrzuta główna
    Komentarz do recenzji "Byston Well Monogatari: Garzey no Tsubasa"
    Chciałem wtrącić kilka słów o zrzucie głównej. Statyczny obraz nie w pełni oddaje głębię tej sceny, tym samym nie oddając w pełni głębi samej produkcji.

    Kadr ten jest wyjątkowy, ponieważ widzimy na nim jednocześnie dwóch głównych bohaterów: Chrisa (duża postać) oraz Innego Chrisa (półprzezroczysta sylwetka na koniu). Inny Chris biegnie aktualnie na koniu, bieg ten jest pokazywany w zwolnionym tempie; Chris natomiast właśnie doświadcza duchowej wizji, a jego sylwetka z nieznanych przyczyn przesuwa się w stronę prawego górnego rogu. Ciężko powiedzieć, co dokładnie Chris odczuwa, jednak barwne, psychodeliczne tło przesuwające się w powoli prawo i półprzezroczysta sylwetka Innego Chrisa stanowią pewną wskazówkę.

    Gwiazdki widoczne na dolnej części obrazu lecą grupami z lewej na prawą z dość dużą prędkością. Jednocześnie wisiorek w lewym dolnym rogu cały czas intensywnie drży, faluje i błyska.

    Na odbiór sceny może również wpływać puszczana w jej trakcie psychodeliczna muzyka oraz temat rozmowy bohaterów, dyskutujących o wytwarzaniu sprzętu wojskowego. Tematycznym wstępem do tego kadru jest poprzednia scena, na której widz obserwował bąble powietrza, wodorosty oraz znajdującego się za nimi, widocznego z lotu ptaka, Innego Chrisa biegnącego na koniu po czymś w rodzaju fioletowej, świetlistej smugi.
  • Avatar
    R
    Tablis 6.09.2014 20:50
    Refleksje odbiegające od tematu
    Komentarz do recenzji "Mushishi Zoku Shou"
    Zanim zacznę: nie będę bronił swojej recenzji, ani się kajał, wychodząc z założenia, że to tylko podgrzałoby temperaturę dyskusji.

    Jednak część uwag porusza pokazuje różnorodność oczekiwań względem podstawowej roli, jaką recenzja powinna pełnić, co jest ciekawym tematem i myślę, że mogę wtrącić swoje trzy grosze. Widzę tu konflikt funkcji informacyjnej i analizującej, innymi słowy „recenzja kontra krytyka”. Jestem gorącym fanem skrzywienia w tę drugą stronę, co jest skrajnie widoczne w mojej recenzji Mushishi. Moje rozumowanie jest z grubsza takie, że do decyzji, czy z daną pozycją warto się zapoznać, czy nie, wystarczy ocena, gatunek i jeden akapit tekstu opisujący klimat opisywanego tworu. Przynajmniej mi wystarczy. Z reguły przeglądam szybko daną recenzję bez wnikania w szczegóły, decyduję, czy oglądać czy nie, a później czytam ją szczegółowo po obejrzeniu/przeczytaniu danej pozycji. Robię tak ponieważ czerpię satysfakcję ze skonfrontowania swojej opinii z opinią recenzenta, a poza tym recenzja często pozwala dostrzec niuanse i znaczenia, które mi umknęły.

    W przypadku mojej recenzji ilość informacji o Mushishi jest porównywalna ze znajdującą się w recenzji poprzedniego sezonu autorstwa Avellany, tyle że informacja ta jest bardziej rozrzedzona w tekście, co rolę informacyjną bezdyskusyjnie upośledza, a wzmacnia analizującą.

    Wskazując dalsze założenia stojące za takim wyborem, mam przekonanie, że w każdym medium powinna się toczyć dyskusja na temat znaczenia i interpretacji ważnych utworów. Kto i gdzie miałby taką dyskusję prowadzić, jeśli nie recenzenci na portalach i w pismach im poświęconych? Jest problem, pod jakim szyldem taka dyskusja powinna być prowadzona. Bardziej pasuje szyld „krytyka” i większość moich ulubionych autorów na YouTube taki właśnie szyld stosuje, często ostrzegając, że dany film jest zaadresowany dla osób, które daną pozycję znają. Daje to ogromną swobodę, ale skazuje na niszowość. Wielu innych (jako znany przykład wskazałbym recenzenta gier Angry Joe) stara się godzić wodę z ogniem, przy czym powodzenie tego przedsięwzięcia w przeważającej mierze zależy od osobistego talentu. Na ile mi go starczyło niech każdy oceni sam, ale będę twardo bronił stanowiska, że trzeba i warto próbować. Niektóre rodzaje porażek uważam za bardziej wartościowe od sukcesów.

    Jeśli zaś chodzi o styl, mniej lub bardziej udanie symulujący krytyki literackie, to nie da się ukryć, że do większości mang i anime taki styl nie pasuje, sam go zresztą zwykle nie stosuję. Większość z nich to proste, schematyczne historie, dostarczające przede wszystkim rozrywki. Daleko im do ambitnej literatury i kinematografii. Gdybym jednak miał wskazać jedno japońskie dzieło, które, w całkowicie subiektywnym odczuciu, najbardziej zasługuje na potraktowanie na równi z tzw. „kulturą wysoką” i dla którego warto byłoby pokazać (czy udanie to inna sprawa), że coś takiego da się przeprowadzić, to byłoby to… dokładnie.
  • Avatar
    Tablis 6.09.2014 16:02
    Komentarz do recenzji "Mushishi Zoku Shou"
    Czyli w sumie się zgadzamy. Tja, to było dziecinne, że ze strony chłopaka, to w pełni uzasadnione, ze strony Ginko nie za bardzo. Trzeba też przyznać, że odcinek był dość przewidywalny, może poza samym zakończeniem. Inne rzeczy w moim odczuciu uratowały ten epizod, ale nie będę się rozpisywał, miałem na to całą recenzję :)

    Swoją drogą ciekawe, na jakiej zasadzie wybierano rozdziały mangi na poszczególne odcinki. Wydają się wyciągnięte dość przypadkowo, nie widzę żadnej reguły.
  • Avatar
    Tablis 6.09.2014 12:00
    Komentarz do recenzji "Mushishi Zoku Shou"
    Uhuhu, ostrożnie. Tak się składa, że recenzent ma magistra z fizyki kwantowej i powiada: „O nie, nie nie.”

    Na ile podobają się poszczególne historie to oczywiście kwestia gustu w dużej mierze. Ja akurat zinterpretowałem wspomniany motyw zupełnie inaczej:  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Tablis 11.03.2014 00:54
    Oniryczne
    Komentarz do recenzji "Aru Tabibito no Nikki"
    Istotnie, trudno zapomnieć tę serię miniatur. Niezwykły, głęboki klimat, nieziemski, senny świat… Fabuły jest tu niewiele, trudno opowiedzieć dużo w 2­‑3 minutowych historiach, to bardziej album scen z tego wyśnionego świata, ale to co zaprezentowano jest bardzo koherentne, natychmiast wciąga w wykreowane uniwersum i potrafi wzruszyć.
  • Avatar
    A
    Tablis 25.02.2014 01:09
    Zbyt bezpośrednie
    Komentarz do recenzji "Mori no Densetsu"
    Forma jest ciekawa, zabawa grafiką wydaje mi się udana, chociaż przez częste zmiany animacji gubi się w sporym stopniu poczucie ciągłości. Szkoda, że fabuła jest taka sobie. Proste, bezrefleksyjne przesłanie ekologiczne odmalowane w czarno białych barwach. Szef drwali ustylizowany na Hitlera – litości…
  • Avatar
    A
    Tablis 24.02.2014 00:51
    Komentarz do recenzji "Tenrankai no E"
    Oj, Tezuce zamarzyła się satyra na społeczeństwo japońskie, ale wyszła straszna sztampa. Niektóre ze scen są zwyczajnie prostackie – ot, w opowieści o chirurgu plastycznym okazuje się, że piękno, które tworzy, jest sztuczne i nietrwałe, na czym kończy się jakiekolwiek przesłanie. W innych scenach trudno mi zrozumieć, o co chodzi Tezuce, trudna sztuka, zważywszy na ich prostotę. Przedstawiony w negatywnym świetle przedsiębiorca zastępuje pracowników robotami. Dobrze, to się nazywa automatyzacja produkcji i prowadzi do wzrostu dobrobytu, czego najlepszym przykładem jest właśnie Japonia! W innym z kolei obserwujemy medytującego mnicha buddyjskiego, który nie reaguje na głośne dźwięki, wiatr i deszcz. Przekaz znowu jest bardzo prosty – mnisi to wielcy stoicy, ale dlaczego ma być to wadą? Jako że graficznie też jest w tym filmie bez rewelacji (poza kilkoma ciekawymi, ale drobnymi eksperymentami), ciężko to komukolwiek polecić.
  • Avatar
    A
    Tablis 20.02.2014 21:07
    Komentarz do recenzji "Aru Machikado no Monogatari"
    Nużące okrutnie. Przez pierwszą połowę nic się nie dzieje, i to dość dosłownie – większość postaci to nieożywione obiekty, które nie wykazują większej aktywności. Druga połowa to manifest antywojenny, przedstawiony metaforą tak grubo ciosaną, że nie wiem, czy zasługuje na tę nazwę.
  • Avatar
    A
    Tablis 5.02.2014 01:02
    Ciekawe graficznie
    Komentarz do recenzji "Chuumon no Ooi Ryouriten"
    Nie jest to jakaś szczególnie oryginalna historia, właściwie dość typowa, prosta w formie i przekazie. Straszyć nie straszy (pod koniec raczej bawi), wzruszać nie wzrusza. Broni się przede wszystkim warstwą graficzną, nadającą jej niepowtarzalny i niepokojący klimat, ale zakończenie zawodzi nadzieje, jakie mogło to wzbudzać.
  • Avatar
    A
    Tablis 4.02.2014 12:23
    Nie ma drugiego dna
    Komentarz do recenzji "Sin in the Rain"
    Wywiad w Sieci ukazał, że ta krótkometrażówka jest zanętą dla dłuższej dramy radiowej, w której występują seiyuu głównych postaci. To tłumaczy niejasność fabuły – wszystko jest wyjaśnione tam. Co nie zmienia faktu, że film ten jest wykonany stylowo i ogląda się przyjemnie. Niepewność co do pełnego kształtu fabuły nie zepsuła mi seansu.
  • Avatar
    Tablis 31.07.2012 20:49
    Komentarz do recenzji "Towa no Quon"
    Dobra, wróciłem z niebytu.
    @Gamer2002 Nie widzałem, stąd nie komentowałem. Wylądował na liście do przerobienia.

    @616 Będzie trochę nieuporządkowanie, posortowane względem tematów:

    O poprawności politycznej: Dobra, masz rację, „asekuracyjny” byłoby bardziej na miejscu.

    O postaciach: Nie rozumiem, o co Ci chodzi. W recenzji można nie pisać nic o charakterach postaci i jest to dla mnie całkowicie dopuszczalne, jeśli seria/film nie aspiruje do miana kina psychologicznego. Niech skonam, jeśli ta aspiruje. Mógłbym obdarować każdą z nich zdaniem psychologicznego opisu. Czy byłaby to istotna informacja dla widzów? Nie, informacja, że jest młodzieżowo powinna im wystarczyć, nie obejrzą tego serialu ponieważ dowiedzą się, że Kiri jest opiekuńcza i nieśmiała. Ten serial jest oparty na głównym bohaterze, to on powinien wciągać w akcję charyzmą. Nie robi tego, bo to katarynka „uratuj wszystkich”, ale to inna sprawa. Jak stwierdzasz

    w Towa no Quon motywem przewodnim są emocje i to, jakie mają one znaczenie w naszym życiu.

    W ten sposób lepiej ode mnie podsumowałeś moją opinię o miałkości tego serialu pod tym względem. O wszystkim i o niczym.

    Swoimi porównaniami chciałem pokazać, że te postacie to zbiór klisz z innych produkcji. Nie pisałem nigdzie, że są dokładnymi kopiami postaci z X­‑mena. Napisałem
    Kiri posiadającą moc głosu (Banshee)

    i jakby nie patrzeć zdanie to jest prawdziwe. Zarówno Kiri jak i Banshee posiadają moc głosu.

    Jeśli dobrze Cię zrozumiałem, to zgadzasz się ze mną, że postacie te do najoryginalniejszych nie należą. Zgadzasz się więc ze mną i krytykujesz mnie za to? Z tego co zrozumiałem uważasz za to, że realizacja jest na tyle dobra, że postacie i dalszej kolejności cała seria zasługują na lepszą ocenę.

    Jeśli chciałeś przedstawić tytuł jako dobry, ale nie zadziwiający, to ci się nie udało, obraz twojej opinii jaki ja wyniosłem z tekstu to taki, że ponieważ tytuł nie jest oryginalny ani nowatorski, to śmieć.

    A więc:
    Oryginalności w nich tyle samo, co w reszcie serii, ale z realizacją studio Bones sobie poradziło.

    zdecydowanie ciekawszych wątków pobocznych i grupy nie najgorszych postaci

    Tutaj panuje żelazna konsekwencja i stały, bardzo wysoki poziom. Walki są oddane świetnie, dynamicznie i z wieloma detalami, krajobrazy szczegółowe (szukałem trochę, ale nie znalazłem uproszczeń), a postacie zachowują się też naturalnie i płynnie w codziennych sytuacjach, nie tylko podczas młócki.

    Ta seria jest całkiem niezła (...) to ciągle ogląda się całkiem przyjemnie i seans nie będzie czasem straconym

    to tylko część. Nic Ci nie poradzę, że odnosisz takie wrażenie.

    Poświęcasz też cały akapit krytyce wcześniejszych seriali studia Bones. Co ma piernik do wiatraka? Słabość (dyskusyjna) wcześniejszych dokonań Bonesów nijak się ma do oceny tego. Ja napisałem, że mimo, że serial ten jest niezły, to jestem zły na studio Bones, więc napisałem dlaczego. Ma to zdecydowanie więcej sensu.

    To ty mi teraz wyjaśnij co przez to rozumiesz, bo ja nie widzę niczego, co by zrobił Star Driver a nie zrobił Towa no Quon.

    Długi temat. Skoncentrowanie się na mniejszej ilości postaci sprawiło, że nie przeskakiwał po każdej z nich po łepkach. Traktował siebie z poczuciem humoru i dystansem, co uczyniło w nim wątki równie tandetne i zużyte jak główny w Towa no Quon zabawnymi i przyjemnymi w ogladaniu. Mam zresztą wrażenie, że mechy w tamtym serialu były tylko tłem dla warstwy obyczajowej, w której 3 główne postacie i ich relacje ulegały nieustannej ewolucji. Towa no Quon jest serialem 2 razy krótszym, w którym chciano zmieścić 2 razy więcej postaci i 2 razy więcej wątków. Powodzenia. Aczkolwiek osobiście oceniłem go na 7/10, więc wspomniane argumenty dotyczą tej -1/10.
  • Avatar
    Tablis 8.07.2012 23:17
    Komentarz do recenzji "Towa no Quon"
    O nie nie. Bardzo wyraźnie dałem do zrozumienia, że nie o nieoryginalność mi chodzi, ale wykonanie znanych szablonów bez polotu. Przywołałem nawet „Star Driver”, tego samego studia, jako kontrprzykład zrealizowania klasyki shounena z polotem i wdziękiem.

    Co do opinii o całym Bones, to nawet przeredagowałem fragment swojej recenzji, obawiając się, że ktoś zinterpretuje to tak jak Ty i napisałem bardzo dokładnie: przykro mi, że studio Bones już od jakiegoś czasu nie wyprodukowało niczego naprawdę dobrego, bo kiedyś takie produkcje z pewną regularnością wytwarzali. Wytwarzali też sporo tandety, ale to właśnie tych perełek (które zresztą w większości wymieniłeś), mi szkoda, bo od jakiegoś czasu ich nie ma. Ani słowa o tym, że płynęło od nich tylko wino i miód. Zaryzykowali by z czymś odważniejszym, a nie średniak za średniakiem. Wyrażenie „za starych dobrych czasów” połączone z datą 2008 to dość wyraźny żart.

    Jestem paskudnie złośliwy, wiem to, ale na postaciach się jakoś szczególnie nie wyżywałem.
    pozostaje sprawdzić jakość, i tutaj nie jest najgorzej

    postacie zachowują się konsekwentnie i bez kompleksu „tańczę, jak mi scenarzysta zagra”.

    Jak i fabule, dałem im 6/10 „niezłe”, dałbym więcej, gdyby nie szwarcharakter. W akapicie z X­‑Menami, pisałem nie tylko o ich mocach, ale też w kilku słowach o charakterze. Wymianiając analogie z X­‑manów chciałem pokazać, że nie wychodzą poza „złoty standard” i tyle. Może za bardzo się o tym rozpisałem, może nie. Na pewno to drugorzędna kwestia.  kliknij: ukryte Główną uwagę skupia Quon, w którym też nie widzę głębi, coby elaboraty pisać. Głównie w historii jego życia jest trochę smaku, co było napisane, ale trudno bez spoilerów wchodzić w szczegóły. Uznałem, że ich dłuży opis nie wpłynie na zdanie czytających o serialu, bo to shounenowy standard. Często do tego standardu udaje się twórcom dodać coś od siebie (i to podniosłoby ocenę), tutaj tego nie zauważyłem, więc co będę przynudzał. Jak wskazują cytaty wyżej, jakoś przesadnie im tego nie wypominam.

    poprawność polityczna

    Pasuje idealnie. Tolerancja dla inności, bogactwo w różnorodności, ekologia, „podążaj za głosem serca”, każdy ma szansę na odkupienie… Rzeczy, z którymi wypada się zgadzać. Dla mnie w porządku, ale w innym wykonaniu. Pisałem, że „serial w tym tonie”. Innymi słowy: nie łapie się trzech srok za ogon. Wybraliby jeden i rozwinęli (6 odcinków to niewiele), tak – wszystko o niczym zgodnie z obowiązującą społeczną wrażliwością. Ciężkie sceny?  kliknij: ukryte 

    Co do aluzji do „Tokusatsu”. Nie oglądałem, więc nie dostrzegłem. Wierzę Ci, że są ewidentne. Gdybym o tym wiedział, moja recenzja byłaby pełniejsza, ale nikt nie zna wszystkiego. Oglądałem X­‑menów. Widzę bardzo wyraźne aluzje. Te pomysły krążą w popkulturze, więc całkiem możliwe, że w rzeczywistości nie były z tego źródła, ale tego nie da się udowodnić. Nie zmienia to faktu, że widz potraktowany zdaniem „X­‑men po japońsku”, będzie miał całkiem dobry ogólny obraz tego serialu. O to mi chodziło.

    Jako autor oczywiście mam spaczony pogląd, ale patrząc wyłącznie objętością odpowiedniego tekstu, to bardziej tą serię chwaliłem niż ganiłem. Patrząc po ocenie (wiem, powtarzam się) – jest „niezła i warta uwagi, lecz to jeszcze nie to”. Twoja krytyka dotyczy głownie treści, których nie miałem w intencji. Zasadne jest pytanie, czy w takim razie poniosłem porażkę tą intencję oddając. Na razie wydaje mi się, że wyciągnąłeś krytyczne fragmenty mojego tekstu, które Ci się nie spodobały i zignorowałeś resztę, która ten obraz znacząco łagodziła.

    O spoilerach.
    jest prześladowana przez złą organizację (i/lub złego supermutanta)

    Wiadomo od pierwszego odcinka, nie widzę problemu. „i/lub” nie determinuje sprawy, tym bardziej, że jest to pisane w analogii do X­‑menów, gdzie (co powszechnie wiadomo) pojawiają się raz jedna, raz druga opcja, niekiedy obie naraz.
    Co do reszty – masz rację. Mój błąd, poprawię te fragmenty.
  • Avatar
    A
    Tablis 28.05.2012 18:56
    Niezłe oglądadło
    Komentarz do recenzji "Gankutsuou: Hrabia Monte Christo"
    Ekranizacja z fantazją. Umieszczenie akcji w scenerii s­‑f ma zadziwiająco mały wpływ na akcję, ale dodaje specyficznego klimatu, który zresztą wzmacnia grafika. Pomysłowa bardzo, żal, że jednocześnie pełna niedoróbek technicznych. Narrator gardłujący po francusku na początku każdego odcinka, dramatyczne ujęcia postaci na krawędzi życia i śmierci w co drugim odcinku – tak, styl powieści francuskiej został zachowany. Dodanie wątków yaoi było przebłyskiem geniuszu – panowie walczący o dobre imię swoich ukochanych sprawdzają się doskonale.

    W związku z tymi wszystkimi pokładami dobra boli, naprawdę boli, zakończenie. Twórcy zbyt szybko zużyli wątki z oryginalnej powieści, więc końcówkę postanowli udramatyzować całkowicie według własnego konceptu, co wyszło tragicznie. Jest cieńka linia, po przekroczeniu której nadmiar dramatyzmu zamiast dodawać serialowi energii zaczyna dodawać wybuchów śmiechu, i została przekroczona. Realizm psychologiczny postaci zrobił sobie wolne i wszyscy zaczęli się zachowywać jak miotani nieudolnością scenarzysty.

    Cóż, mógł być serial wybitny, ale i tak pozostał mocno ponadprzeciętny.
  • Avatar
    A
    Tablis 28.03.2012 22:28
    Dobre fantazy
    Komentarz do recenzji "Kemono no Souja Erin"
    Długi serial z ciekawym światem fantastycznym i racjonalną, uporządkowaną fabułą. Nie jest z pewnością wielce odkrywcza, ale widać w niej długofalowy plan i konsekwentne przesłanie. Kilku wydarzeń można się czepić, głównie zbyt oczywistych planów głównego złego, ale to do przełknięcia. Towarzyszą temu stonowani, sympatyczni bohaterowie.

    Więcej uwag mam do realizacji. W celu uczynienia serialu przystępnym dla wszystkich wykastrowano wiele scen z dramatyzmu, na który zasługują, czego najgorszym przykładem jest para idiotów, łażących za główną bohaterkę i komentujących głupio wszystkie wydarzenia. Ich wpływ na fabułę jest zerowy, tylko przeszkadzają. Złe wrażenie robią również ciągłe retrospekcje i uwagi narratora, przypominające rzeczy, które doskonale wiemy, bo działy się 1,2 odcinki temu.

    Wykonanie graficzne jest poprawne, ale nie więcej. Nie ma żadnych wyraźnych błędów, ale i wodotrysków, a te przydałyby się przynjamniej do scen walk, które są, a jakby ich nie było.

    Poza tą nieco mylącą wyliczanką wad to przemyślane, często zaskakująco rozsądne anime, nie do przegapienia dla miłośnika fantazy.

    8/10
  • Avatar
    Tablis 6.03.2012 20:35
    Komentarz do recenzji "Fullmetal Alchemist: Święta Gwiazda Milos"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Tablis 5.03.2012 00:09
    Komentarz do recenzji "Fullmetal Alchemist: Święta Gwiazda Milos"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Tablis 1.03.2012 20:49
    Komentarz do recenzji "Fullmetal Alchemist: Święta Gwiazda Milos"
    He he, ta dyskusja wielokrotnie przekracza już całą recenzję. Czemu by nie!

     kliknij: ukryte 

    Drobna uwaga: lepiej zasłaniaj tekst, bo edycja może nie być zachwycona szczegółami fabuły na wierzchu…
  • Avatar
    Tablis 1.03.2012 19:30
    Komentarz do recenzji "Fullmetal Alchemist: Święta Gwiazda Milos"
    Co ty z tym romantyzmem? Już pisałem, nic nie mam do romantyzmu. Mam wąty do tego, że plany ludzi nie trzymają się kupy. „Plan” powstańców jeszcze trzyma się kupy najbardziej, zawodzi nie z ich winy – nie mogli przewidzieć tak absurdalnego obrotu sytuacji. W reszcie FMA otrzymujemy okrutną historię Ishvaru i szczegółowy opis przygotowań do powstania w Amestris. W filmie mamy „romantyzm”, który ma wg Ciebie tłumaczyć wszystko. Jest różnica.
     kliknij: ukryte 
     kliknij: ukryte 
    jakby pani Arakawa sama o tym nie wiedziała, bo na pewno film był z nią konsultowany

    Aha. Na pewno miała dużo do powiedzenia. Scenarzyści radzili się jej bez przerwy, a kiedy miała jakiekolwiek uwagi, natychmiast je uwzględniali. To taka powszechna praktyka w ekranizacji komiksów. Tylko skąd się w takim razie biorą te wszystkie tragiczne ekranizacje?
    I jak to ma się wtedy do historii Elriców i motywu przewodniego FMA? Na takiej podstawie to można zrobić OVA, a nie film kinowy.

    Litości, to przykład. Chciałem uzasadnić coś tak oczywistego, że nie powinienem tego robić, mianowicie, że da się napisać film z lepszą fabułą o podobnej tematyce. Twoje wypowiedzi zrozumiałem tak, „że się nie da” – ponieważ muszą się trzymać alchemikowych realiów, ponieważ to film akcji, „od zawiłości jest pierwowzór” (?), ponieważ jest w środku fabuły i tak dalej. Niech Ci bedzie – są usprawiedliwieni, że zrobili przeciętny film z fatalną fabułą.

    Nie wiem, co miałbym napisać, aby przynajmniej po części Cię przekonać. Przeprowadziłem eksperyment myślowy. Jeśli ta fabuła nie jest sztampowa, to jaka jest? Jeśli ta nie jest źle nielogicznie zaplanowana, to jaka jest? Co jest poniżej? Ja staram się i wiele poniżej nie widzę.
  • Avatar
    Tablis 1.03.2012 01:14
    Komentarz do recenzji "Fullmetal Alchemist: Święta Gwiazda Milos"
    Ale właśnie na tym polega romantyzm…

    Rozróżniam romantyzm od skłonności samobójczych. Często bliskoznaczne… ale jednak. Nie uważam, że wolą scenarzysty było sportretowanie grupy romantyków, wtedy bym to zaakceptował jako część fabuły (co prawda niezgodną klimatem z resztą Fullmetala, tam myślą, kiedy coś robią). Nie tylko powstańcy, tutaj wszyscy zachowują się jak idoci. To nie wola scenarzysty, to jego niekompetencja.
    A jaki byś chciał?

    Alex DeLarge, Hannibal Lecter, Daniel Plainview, Commodus, Anton Chigurh… Za duże oczekiwania? Już Scar z Króla Lwa jest ciekawszy.
    Poza tym nie wiem, co się tyle fabuły czepiasz

    Przez pół recenzji i 2 odpowiedzi w rozmowie prawie wyłącznie wymieniam kolejne jej nielogiczności i w odpowiedzi słyszę tylko, że się czepiam. Aby fabuła była średnia, nie powinna mieć nielogiczności. Aby była ponadprzeciętna powinna pokazywać coś nowego i poruszającego. To proste.
    Zapewne gdyby twórców nie ograniczała linia historyczna mangi, to zrobili by coś innego.

    Prawie wcale ich nie ograniczała. Musieli tylko:
     kliknij: ukryte 
    Od zawiłości jest pierwowzór, film ma opowiedzieć historię i ją zamknąć.

     kliknij: ukryte