x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Uwielbiam opening, końcowa piosenka też jest niezła, ale piosenka początkowa połączona z animacją daje bardzo dobry efekt. Niby słodko i kolorowo, ale też mrocznie i po prostu dziwnie.
Nie przepadam za takim natłokiem nienormalnych postaci i wszelkich patologii, ale z jakiegoś powodu było to strawne mimo wszystko. Ja musiałam dać 7/10 ze względu na to z jaką niecierpliwością oczekiwałam na kolejne odcinki (zwłaszcza w porównaniu z resztą anime z tego sezonu…)
Odcinek 9
Escaflowne
Mimo wszystko jednak seria zrobiła na mnie duże wrażenie, jakbym miała trochę więcej czasu, chętnie obejrzałabym jeszcze raz :)
Ja tam z reguły lubię recenzje kiepskich anime, mimo że oglądania ich staram się raczej unikać. Tym bardziej biorąc pod uwagę poświęcenie recenzenta, bo z mojej perspektywy trochę szkoda byłoby marnować energię na taki syf. Dlatego szacun dla wszystkich, którzy piszą recenzje do takich tworów. Jeśli Hand Shakers faktycznie doczeka się swojej recenzji to na pewno będzie ona miała przynajmniej jednego czytelnika :)
W życiu bym tego nie obejrzała w ilości większej niż 1 odcinek tygodniowo (i to przewijany), nie poleciłabym nikomu.
Brakło niestety przede wszystkim ciekawych postaci. Ciężko je polubić, ciężko im kibicować czy współczuć. Ciężko też uznać je w jakikolwiek sposób za sensowne lub realistyczne. Nie było tu nikogo kto choćby w najmniejszym stopniu miał możliwość zapadnięcia w pamięć, a dwójka głównych bohaterów znajduje się na szarym końcu jeżeli chodzi o postaci w tym anime. No i nudne to niestety. Niby coś się dzieje prawie cały czas, ale ostatecznie nie ma to sensu żadnego, takie lanie wody. Czuję, że zmarnowałam te kilka godzin z życia…
Ogólnie jest nieźle: kolorowo (nie mogłam się tylko na początku przyzwyczaić do tego… błyszczenia?), wesoło; sympatyczni, dający się lubić bohaterowie. Oczywiście do tego dochodzi kupa głupich pomysłów: nieraz zabawnych, a innym razem słabych i oklepanych. Mimo wszystko jest nieźle, choć mogłoby być jeszcze trochę bardziej zwariowane. W pewnym momencie (pod koniec serii mianowicie) mam wrażenie trochę za dużo pojawia się „poważniejszych” wątków i przepotężnej siły przyjaźni pokonującej wszystko. Nie to, żeby mi to przeszkadzało, ale poszło kosztem niezobowiązującej komedii, a głównie na to się tu nastawiałam.
W pewnym momencie serii poczułam jednak, że między bohaterami utworzyła się fajna więź i nawet polubiłam ich. Nie ważne czy ich zachowania były realistyczne, ważne że były urocze i że zaprzyjaźnili się. Spodobała mi się ta grupka. Nic to godnego polecenia, ale w pewnym momencie zaczęłam odczuwać satysfakcję z oglądania, więc chyba nie jest najgorzej (po pokonaniu początkowego zażenowania zachowaniami bohaterów).
Muzyka
9/10
Nudy
Jak słyszałam po raz setny, że ta magiczna szata Rinne uniemożliwia zwykłym ludziom zobaczenie go, albo inne w kółko powtarzane teksty to miałam ochotę kogoś uderzyć. Nie wiem po co to, przecież nikt nie zaczyna oglądać od 5 czy 10 odcinka, żeby nie słyszeć jak pierwszy raz było to wyjaśniane. Odcinki w sumie można oglądać w dowolnej kolejności i nic nie zaskoczy. W każdym bądź razie, jak już jeden odcinek tygodniowo mnie nudzi to znaczy, że nie jest dobrze.