Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Tamago-chan

  • Avatar
    A
    Tamago-chan 3.09.2016 22:52
    Nudy
    Komentarz do recenzji "Kyoukai no Rinne [2016]"
    Kurcze, czy pierwszy sezon też był taki nudny? Jakoś przyjemnie mi się go oglądało i dlatego postanowiłam sięgnąć też po dalszą część. Po 20 odcinkach uznałam jednak, że nie warto skoro połowę odcinka przewijam, a drugą przesypiam… Jeden sezon czegoś takiego byłby wystarczający, po co wałkować dokładnie to samo przez kolejne 20­‑parę odcinków? Są serie, którym to wychodzi na dobre, ale Rinne nie jest jedną z nich. Ewentualne gagi całkowicie przestały mnie bawić, a poza nimi seria ma do zaoferowania jedynie epizodyczną fabułę (nudną jak flaki z olejem niestety).Gdzieś przez to wszystko uleciała też ogromna część mojej sympatii do bohaterów…
    Jak słyszałam po raz setny, że ta magiczna szata Rinne uniemożliwia zwykłym ludziom zobaczenie go, albo inne w kółko powtarzane teksty to miałam ochotę kogoś uderzyć. Nie wiem po co to, przecież nikt nie zaczyna oglądać od 5 czy 10 odcinka, żeby nie słyszeć jak pierwszy raz było to wyjaśniane. Odcinki w sumie można oglądać w dowolnej kolejności i nic nie zaskoczy. W każdym bądź razie, jak już jeden odcinek tygodniowo mnie nudzi to znaczy, że nie jest dobrze.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 31.07.2016 00:12
    Komentarz do recenzji "Hitori no Shita: The Outcast"
    Po czterech odcinkach zdałam sobie sprawę, że jednak szkoda marnować na to więcej czasu. Nic ciekawego w sumie się nie dzieje, jakoś liczyłam na coś więcej. Zwłaszcza zombiaki skusiły mnie do zainteresowania się tym tytułem, jednak mimo ich obecności serii brakuje klimatu. Graficznie jest dość słabo. Najgorsze dla mnie jednak okazały się postacie, ani jednej którą choć odrobinę udałoby mi się polubić (no może poza dziadkiem). „Ci źli” są tak tandetni, że aż budzą współczucie. Jakiś dzieciak? Błagam… Nie mogę znieść przede wszystkim głównego bohatera. Niby coś tam potrafi od samego początku i teoretycznie nie powinien budzić aż tak mocnej irytacji, jednak jego zachowanie, głupota i to jak ciągle się go poniża sprawia, że szlag mnie trafia… Może w późniejszych odcinkach sytuacja nieco się zmieni, ale niesmak pozostaje, a jako że nie potrafię go strawić do tej pory, na pewno te odczucia się nie zmienią. Bez wyrzutów sumienia więc serię porzucam.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 3.07.2016 21:04
    Komentarz do recenzji "Hatsukoi Monster"
    To anime to jakaś masakra! Cały ten pomysł jest tak głupi, że po prostu wiedziałam, że muszę to zobaczyć. Pierwszy odcinek nie rozczarował, prawie popłakałam się ze śmiechu. Te dziecięce zabawy chłopców wyglądających jak dorośli faceci z głosami dorosłych facetów. Nie wiem czy dam radę to oglądać, bo zapowiada się na wysyp głupich pomysłów, ale jestem ciekawa jak ta historia się potoczy. No i mam nadzieję, że będzie zabawnie.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 26.06.2016 20:51
    Komentarz do recenzji "Flying Witch"
    Bardzo fajna, odprężająca seria. Nie wiem czy dałabym radę obejrzeć kilka odcinków pod rząd ze względu na brak konkretniejszej fabuły, ale ten odcinek na tydzień był dla mnie niezwykle relaksujący. Taka chwila wytchnienia od wszystkiego, kiedy nie myśli się o innych rzeczach, bo mimo braku wartkiej akcji i fajerwerków całkowicie zagłębia się w tym anime. Ma jakiś taki magiczny klimat, jest ciepłe i wywołuje uśmiech na twarzy. Nie ma tutaj postaci, którą można by za cokolwiek znienawidzić, graficznie jest bardzo ładnie i cała przyjemność jaką czerpałam z oglądania sprawiły, że moja ocena to 8/10. Jest to jedna z nielicznych serii ze swojego sezonu, której faktycznie będzie mi brakowało.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 23.06.2016 22:18
    Komentarz do recenzji "Doukyuusei"
    Cudny film. Jakoś całkowicie mi umknął, dlatego też cieszę się, że natknęłam się tutaj na jego recenzję. Historia choć tak prosta jest naprawdę urocza. Przyjemnie oglądało się rozwój relacji głównych bohaterów, których zresztą nie sposób nie polubić. Bez zbędnych dramatów i robienia z błahych spraw jakichś ogromnych problemów. Po prostu zwykła, niewinna pierwsza miłość na pierwszym planie. Film jest lekki, ładnie zrobiony i zdecydowanie warty poświęcenia tej godzinki. Oby więcej podobnych!
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 11.06.2016 01:52
    Komentarz do recenzji "Seisen Cerberus: Ryuukoku no Fatalite"
    Skąd oni wytrzasnęli tego głównego bohatera??? Toż to porażka totalna. Nadmiernie pewny siebie, nic nie potrafiący, przegrywający z każdym przeciwnikiem, ale wciąż uważający, że może się rzucać na wrogów bez namysłu pajac. Cały czas zastanawiam się, czy nie można było zrobić go gdzieś po środku tego modelu, czyli rzucającego się na wszystkich, ale potrafiącego cokolwiek (lub uczącego się w trakcie serii). Ten tutaj niczego się nie uczy, dostał tylko power­‑up w postaci smoka. Przynajmniej jeżeli nic nie potrafi to niech siedzi i czeka aż inni zajmą się wrogami, a nie rzuca się na pierwszy ogień zmuszając tym samy swoich przyjaciół do ruszenia mu na ratunek.
    Wady: Okropny bohater, reszta postaci nijaka, bardzo słaba kreska.
    Zalety: nie stwierdzono…
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 11.06.2016 01:30
    Tanuki
    Komentarz do recenzji "Super Lovers"
    Nie byłoby to najgorsze, ale pedofilii i to tak dobitnej nie zniosę. Choćby wmawiano mi, że młody jest już w tym wieku, że może pakować się w związek z facetem (swoim przybranym bratem na marginesie), jego wygląd w porównaniu do Haru temu przeczy. Podobnie początkowy sposób traktowania Rena przez Haru jak małego braciszka, później jednak diametralna ewolucja w kochanków. Przy niby romantycznych scenkach czułam zażenowanie i obrzydzenie. Okropne, póki co odechciało mi się wszystkiego co ma w sobie elementy yaoi. Taki tytuł może zniechęcić pokazując różne ludzkie dewiacje, ale żeby to puszczać szerszej publice? Nie wiem co twórcy mieli na myśli i nie wiem też co podoba się pozytywnie oceniającym… Mnie spodobał się jedynie piesio Tanuki :) Przeuroczy
  • Avatar
    Tamago-chan 15.05.2016 02:42
    Komentarz do recenzji "Mayoiga"
    Nie wiem szczerze mówiąc czy jestem w stanie tak drastycznie zmienić swoje podejście do tej serii. Może nie jakieś wielkie oczekiwania, ale przynajmniej drobne nadzieje z nią wiązałam, a to co zobaczyłam zaprzepaściło wszystkie. Mam w sobie widocznie jakieś cechy masochisty skoro dalej to oglądam, ale nie aż takie żeby sprawiało mi to faktyczną przyjemność – w dalszym oglądaniu kieruje mną raczej poczucie obowiązku dokończenia tego co zaczęłam, niż nadzieja na poprawę, bądź znalezienie pozytywów. Nie czekam na kolejne odcinki, nie obchodzi mnie co dalej stanie się z bohaterami i w jaki sposób zostaną wyjaśnione pewne kwestie. Ale z jednym się zgadzam:

    Koogie napisał(a):
    wyczekuj az ktos zginie, bo Ty masz chcieć by oni zgineli


    Ja od pierwszego odcinka tego chcę, żeby zginęli wszyscy. Zwykle powinien być ktoś w tak dużej ekipie kogo się w miarę polubi i liczy na to, że przeżyje, a tutaj po prostu nie ma osoby którą można by lubić, każda postać jest irytująca na swój sposób.

    Ale tak jak napisałeś: możliwe, że „w tej serii jest ogrom rozrywki, tylko trzeba odpowiednio do niej podejść”, nie zawsze jednak się tak da. Choć chętnie posłuchałabym Twojej rady, nie widzę nadziei dla tego anime. Może się ona jednak przydać osobom, które dopiero zamierzają to obejrzeć, bo choć ciężko jest zmienić swoje nastawienie i opinię w trakcie trwania anime, będąc przygotowanym od początku na syf, z odpowiednim ostrzeżeniem może się on zmienić w w miarę sensowną rozrywkę. Są po prostu rzeczy których nie da się przeskoczyć…
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 14.05.2016 23:59
    Komentarz do recenzji "Mayoiga"
    Już dawno nie widziałam tak nieracjonalnie zachowującej się bandy idiotów w jednym anime. Z każdym odcinkiem wkurzają mnie coraz bardziej i w sumie wyświadczyli ogromną przysługę społeczeństwu, sami postanawiając się z niego usunąć. To typy takich kretynów, którym nie współczuje się bez względu na ich traumy, w żaden sposób nie czuję żaby były one powodem takiego zidiocenia. Błagam chociaż niech uśmiercą psycholkę Lovepon i głównego bohatera, a jeszcze uznam, że seria nie była całkowitą stratą czasu. A tak nawet mnie to niestety nie śmieszy, wywołuje tylko uczucie zażenowania. Mimo wszystko spróbuję skończyć, bo aż jestem ciekawa jak bardzo bzdurna może być jeszcze ta seria, a jeżeli o to chodzi mam wrażenie, że nie poczuję się rozczarowana.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 30.04.2016 03:21
    Komentarz do recenzji "Kami-sama no Inai Nichiyoubi"
    Czasami w komentarzach czy recenzjach spotykałam się ze zwrotami typu „po kilku tygodniach nie będzie się o tym pamiętało”, albo coś w tym stylu, ale jakoś nigdy nie chciało mi się w to do końca wierzyć. Są serie, które pamiętam mgliście, ale przynajmniej potrafię przedstawić jakiś ogólny zarys ich fabuły, czy bohaterów…
    Zaczęłam oglądać Kami­‑sama no Inai Nichiyoubi, bo akurat pojawił mi się ładny obrazeczek z losowego anime. Myślę: nie widziałam – obejrzę. I tak ze 3 odcinki. Po drugim co prawda zaświtało, że chyba gdzieś to widziałam, ale powstaje tyle podobnych do siebie serii, że uznałam to tylko za złudzenie. I w końcu, gdy zaczął się ending w 3 odcinku dotarło do mnie, że jest to pierwsze całkowicie zapomniane przeze mnie anime. Sprawdziłam – wystawiłam 7!!! A przez 3 odcinki nie pamiętałam, że w ogóle to oglądałam. Przede wszystkich bohaterów, którzy wydają się mało ciekawi. Po wspomnianym trzecim odcinku zaglądnęłam jeszcze do dwóch ostatnich i jeżeli o postaci chodzi to nadal pustka w głowie. Samo zakończenie już sobie przypomniałam, bo mimo że było odrobinę wzruszające, to też… strasznie głupie. Chodzi mi oczywiście o to  kliknij: ukryte  W sumie to chyba powinnam zmienić ocenę, ale odpuszczę, bo chyba nie dam rady tego w całości znów obejrzeć (zwłaszcza z myślą, że prawdopodobnie i tak zapomnę niebawem). Jest to jednak seria (a wywnioskować to mogę po 3 pierwszych i 2 ostatnich odcinkach), która potrafi wzruszyć jeżeli uda się polubić postacie i ogólnie myślę, że można zobaczyć dla zabicia czasu.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 16.04.2016 21:49
    Po drugim odcinku
    Komentarz do recenzji "Tanaka-kun wa Itsumo Kedaruge"
    Pierwszy odcinek dłużył mi się niemiłosiernie. Nudne to było strasznie i niestety mało zabawne (a właśnie na to skrycie liczyłam). Ale po drugim myślę, że zostanę póki co przy tym anime. Ta mała dziewczyna była taka fajna, że jakoś całkiem zatarła moje rozczarowanie pierwszym odcinkiem. No i było już nieco zabawniej. Jeżeli to się utrzyma myślę, że może z tego wyjść całkiem przyjemna, lekka seryjka. Tylko chyba sam Tanaka i jego przyjaciel to trochę za mało, więc cały czas powinien być przy nich ktoś jeszcze, a już najlepiej żeby przewijało się wiele postaci. Jakoś od razu gdy pojawiła się ta mała anime odżyło i nawet dwójkę głównych bohaterów bardziej polubiłam :) Jestem dobrej myśli w każdym bądź razie.
  • Avatar
    Tamago-chan 10.04.2016 02:18
    Re: Dające nadzieje
    Komentarz do recenzji "Hai to Gensou no Grimgar"
    Nie oszukuję się- to nie jest mój typ anime. SAO zakończyłem na pierwszym sezonie, i to z lekką ulgą, a Long Horizon porzuciłem po jakichś pięciu odcinkach. Choć kiedy wyobrażam sobie jakąś serię w której bohaterowie zostają wciągnięci do gry, w mojej głowie wygląda ona atrakcyjnie, to kiedy zabieram się za oglądanie czegoś takie, szybko dociera do mnie, że nie zostaję zupełnie wciągnięty w ten świat.


    Po przeczytaniu pierwszego akapitu tego komentarza uznałam, że nie warto tworzyć swojego własnego, skoro ten w sumie jest o mnie:D
    Bo mam dokładnie to samo, bardzo zwykle jaram się anime o tematyce gier, ale gdy przychodzi co do czego, okazuje się, że jakoś mnie to nie kręci. Idealny przykład – Log Horizon, obejrzałam kilka pierwszych odcinków, które znudziły mnie niesamowicie. Mimo jakiejś tam sympatii do SAO (dzięki temu anime zagrałam w pierwszą grę online) nie chciało mi się wcale oglądać dalszych perypetii bohaterów…Zdecydowanie więc nie jestem targetem tego typu serii, ale ta była całkiem niezła.
    Trochę wolno się rozkręca, na początku miałam chwile zwątpienia. Cieszę się jednak, że wytrwałam, bo zapowiada się ciekawa przygoda. Zapowiada, bo po tej serii niewiele udało się dowiedzieć o przedstawionym świecie i przeszłości bohaterów, dlatego bez ewentualnej kontynuacji jest to tylko wstęp do opowieści. Wiele pytań czeka na odpowiedzi…

    A póki co moja ocena to 7/10 i czekam na rozwój wydarzeń.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 3.04.2016 19:56
    Komentarz do recenzji "Utawarerumono: Itsuwari no Kamen"
    Zaczęło się dobrze, potem długo, długo nic, ale końcówka fajna i ogólnie jakoś cieszę się, że jednak to obejrzałam. Najlepiej serii zrobiłoby wycięcie kilku odcinków, których głównym założeniem był typowy japoński humor (np.yaoistki) i jakieś nudne historyjki. Potem zaczęła się właściwa akcja i zrobiło się interesująco, a zakończenie odrobinę roztopiło me zlodowaciałe serce:( To mogło być tak fajne anime… Po co wpychano tu to całe dziadostwo, niepotrzebnie przedłużano, lepiej byłoby upchnąć właściwą akcję w 12 odcinkach. Do tego wszystkiego masa beznadziejnych postaci, głównie mam na myśli te wszystkie dziewczynki kręcące się wokół głównego bohatera. Samego Haku udało mi się polubić. Może nie jest to idealny protagonista, ale jakoś mi tutaj pasował i nie irytował.
    Dałam serii 7/10. Trochę zawyżone, bo w kilku momentach zastanawiałam się nawet nad jej porzuceniem, ale mimo zmarnowanego potencjału nie żałuję, że obejrzałam. Właściwie o mojej ocenie w dużej mierze zadecydowało nie do końca szczęśliwe zakończenie, czasami takie też są potrzebne.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 28.03.2016 07:38
    Zabrakło wszystkiego
    Komentarz do recenzji "Luck and Logic"
    Wstyd się przyznać, że zmarnowałam na to tyle czasu. Takiego szajsu dawno nie widziałam. Fabuła oprócz tego, że powtarzalna, obrzydliwie szablonowa jest też nudna niestety. Końcówka przebiła chyba wszystko swoją głupotą  kliknij: ukryte i schematycznością  kliknij: ukryte . Dość że cała seria była słaba ,zakończenie przepełniło czarę goryczy. Jeszcze moją uwagę przykuła kreska. O ile dziewczyny narysowane są znośnie, faceci są kanciaści i mają brzydkie fryzury. Patrzeć się na nich nie da… Lepsze jednak ich twarze od strojów bojowych, chociaż tutaj akurat te żeńskie były najbardziej badziewne. Dziewczynka z warkoczem i jej przemiana z małym, zielonym stworkiem rozłożyła mnie na łopatki. Pozostałe 3 koleżanki głównego bohatera zresztą nie wypadają lepiej. Jakieś pazury, kwiatuszki i inne dziwaczne akcesoria sprawiały, że wyglądały one komicznie po przemianie.
    Główny bohater może nie jest najgorszy, ale polubić go też byłoby ciężko. Reszcie postaci (mam tu głównie na myśli dziewczęta z zespołu Tsurugiego) niby dano trochę czasu, bo każda chyba dostała odcinek jej poświęcony, ale mimo wszystko są tylko tłem. Jedyną postacią, która jako tako się wybija jest Olga, ale także jego motywacja i działania są pozbawione sensu i logiki (:D)przez co znów sprawiają wrażenie zrobionych na siłę pod głównego bohatera.
    Chciałabym powiedzieć, że mogło być dobrze, ale nie wyszło. Tutaj jednak od początku nie mogło być dobrze, bo zabrakło totalnie pomysłu i chociaż tej odrobiny oryginalności, która sprawiłaby, że serię można by zapamiętać na chwilę chociaż. Nie potrafię znaleźć tak naprawdę jednej konkretnej zalety tego anime, więc 2/10 wydaje mi się odpowiednią oceną dla niego.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 16.01.2016 01:46
    Komentarz do recenzji "Norn9: Norn + Nonetto"
    Główna bohaterka jest tragiczna, nie wiem dlaczego wciąż powstają tak nijakie postacie żeńskie w seriach przeznaczonych dla dziewcząt. Rozumiem jeszcze, że niektórym facetom mogą podobać się takie słodkie, pozbawione własnego zdania dziewuszki (stąd nie zdziwiłabym się widząc tę postać w normalnej haremówce), ale nie wiem dlaczego tak często pojawiają się jako główne bohaterki w seriach shoujo. Choć w sumie pewnie mają za zadanie nie przyćmiewać bishounenów i stanowić dla nich tło. Swoją drogą młode dziewczyny będące fankami tego typu anime muszą mieć strasznie zaburzony obraz prawdziwego faceta :D
    Najprawdopodobniejszy wybranek bohaterki też jakoś mi nie spasował, chyba po prostu jest zbyt miły jak na głównego bisha w tego typu serii xD Mimo że często mnie irytują, w tej roli jednak najlepiej sprawdzają się takie gburowate mruki.
    Główna para więc jak dla mnie najsłabsza. Bardziej zainteresowały mnie pozostałe postacie żeńskie i ich historie, dlatego może jeszcze spróbuję przeboleć kilka kolejnych odcinków (przewijając „momenty” różowowłosej i blondyna). Nie sądzę jednak żeby wyszło z tego coś dobrego, a nawet średniego, byleby za bardzo nie irytowało.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 8.01.2016 23:09
    Komentarz do recenzji "Miasto beze mnie"
    Pierwszy odcinek zrobił na mnie ogromne wrażenie. To jedno z tych anime, które żałuję, że zaczęłam oglądać już teraz, bo po prostu najchętniej obejrzałabym je za jednym posiedzeniem. Jeżeli dalej utrzyma się klimat i tempo akcji pierwszego odcinka, będzie to murowany sukces. Bohaterowie (Ci dotychczas poznani) są w porządku, wszystko jest bardzo ładne, ale przede wszystkim ogląda się w napięciu, wciąga od samego początku. Nie ukrywam, że będę mocno trzymać kciuki za to anime.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 8.01.2016 22:15
    Komentarz do recenzji "Ojisan to Marshmallow"
    Nie spodziewałam się, ale pierwszy odcinek naprawdę mi się spodobał. Właściwie zerknęłam tylko z ciekawości i z powodu długości odcinków, ale póki co zdecydowanie sięgnę po kolejne epki. Pierwszy odcinek był uroczy i zabawny, chętnie zobaczę dalszy rozwój relacji pana od pianek i zainteresowanej nim pani. A że raczej na długo tego tytułu nie zapamiętam? Niewielka strata, to tylko 3 minuty na odcinek, więc nie ma mowy o stracie czasu.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 27.12.2015 22:34
    Komentarz do recenzji "Dance with Devils"
    Nie podołam jednak. Jestem w stanie znieść wiele, ale te pioseneczki mnie rozwaliły. Są tak kiczowate, a ich teksty absurdalne, że nie wiedziałam sama czy mam się śmiać czy płakać. Nienawidzę jak bohaterowie ni z gruchy ni z pietruchy zaczynają śpiewać i to nie tylko w anime, ale też w filmach. Zawsze wydaje mi się to takie niepoważne i wręcz komiczne. Nie znalazłam w tej serii też niczego, co pozwoliłoby mi ten mankament przeboleć, ale tutaj się akurat niczego nie spodziewałam. Jeżeli o reverse harem chodzi, od dłuższego czasu nie powstało nic dobrego, czy wyróżniającego się spośród tłumu podobnych tytułów. Cóż, w sumie chyba jest to ogólnie rodzaj anime, po którym nie należy się spodziewać choć szczątkowych śladów oryginalności, ale mimo wszystko wciąż się łudzę, mając drobny sentyment do tego typu serii dla dziewcząt.
    Bohaterka nie wyróżnia się niczym szczególnym, bisze może i nie brzydcy, ale nieciekawi… O fabule nie wypowiem się, bo obejrzałam tylko kilka odcinków i znam tylko jej zarys, ale nie trudno się domyślić, że bohaterka jest kluczem do wszystkiego (stąd bisze wokół niej). Ze względu na muzykę porzuciłam ten tytuł, więc tutaj już chyba nic nie muszę dodawać (J­‑pop mnie przeraża i drażni więc openingi i endingi w tego typu seriach są dla mnie nie do przejścia…)
    Spodoba się pewnie fankom biszów, którym nie przeszkadza wałkowanie w kółko tych samych schematów (a w reverse haremach są one tak doszczętnie i chamsko wałkowane, że ja już chyba dam sobie spokój i następnemu podobnemu tytułowi podziękuję). Może jeszcze przyjemność z oglądania będą czerpać ludzie poszukujący niezamierzonej komedii, a powinni mieć niezły ubaw z piosenek, bo gdybym zabrała się za to wiedząc o tej musicalowej stronie, to może nawet wydałoby mi się to zabawne. A tak po prostu żałosne.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 27.12.2015 05:48
    Komentarz do recenzji "Noragami Aragoto"
    Bardzo fajna seria. Zarówno pierwszy jak i drugi sezon wciągają, zapewniają porządną dawkę rozrywki, bawią i wzruszają. Czego chcieć więcej? Może ekipy sympatycznych bohaterów, a tutaj naprawdę się oni udali. Yato jest świetny, ale najbardziej poruszyła mnie jego przyjaźń z Ebisu. Coś pięknego. A tak na marginesie: dobra grafika, przyjemna muzyka. Dla mnie jest to seria dobra i przyjemna, pozostaje mi żywić nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę dalsze losy Yato.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 26.12.2015 00:02
    Nie
    Komentarz do recenzji "Taimadou Gakuen 35 Shiken Shoutai"
    Serii podobnych do tej jest całe mnóstwo i moja irytacja lub coraz niższe ich oceny wynikają głównie z chronologicznej kolejności ich powstania. Bo coś co na początku nie wydaje się takie złe, powtarzane w kółko w końcu zaczyna działać na nerwy. Są schematy, które jestem w stanie znieść, albo nawet takie, które lubię, ale są też słabe, w kółko powtarzające się motywy, których przeboleć nie mogę. I tu w sumie mogłabym zakończyć, bo tak naprawdę właśnie opisałam to anime. Począwszy od bohatera, który chce brać na siebie problemy wszystkich, oklepany motyw ekipy uważanej przez wszystkich za słabą, a w rzeczywistości rozwalającej wrogów jednego po drugim bez większych problemów, o dziewczętach się nie wypowiem, bo w tym temacie akurat przestałam oczekiwać oryginalności już dawno temu. Ale zakończenie… Porażka totalna.  kliknij: ukryte To jest właśnie jedna z największa wad tej serii – wciskanie na siłę pseudo wzruszających momentów mających grać na uczuciach widza, ale jest to robione w tak nieudolny sposób, że może prędzej rozbawić niż faktycznie wzruszyć. Co jeszcze gorsze, nudziłam się. Niby coś się działo, ale tempo akcji i rozwój fabuły nie pozwala się w to faktycznie wciągnąć, o zainteresowaniu dalszymi losami bohaterów nie wspominając.
    Skoro mowa o bohaterach, znowu nic dobrego powiedzieć się nie da. O dziewczynkach już napisałam to co miałam napisać i myślę, że jest to wystarczające by opisać każdą z nich. Brak oryginalności po prostu, gdzieś to już było, może wtedy postać miała inny kolor włosów, ale niczym innym się nie różniła od którejś z tych będących na pierwszym planie w Taimadou. Nuda straszna. Z tych rzadziej pojawiających się na ekranie postaci nie potrafię wymienić żadnej, która byłaby ciekawa. Co do głównego bohatera natomiast, nie jest najgorszy. Ale moje odczucia zapewne wynikają z fajnego głosu postaci (jest całkiem inny niż bardzo do siebie podobne głosy głównych bohaterów haremówek), całkiem fajnie też wyglądał podczas walk. Jeżeli o schematyczność jednak chodzi, niestety ściga skutecznie swoje koleżanki z drużyny.

    Muszę uczciwie przyznać, że była to świadoma strata czasu, od początku widać, że nic dobrego ani ciekawego z tego nie będzie. Nawet jako zabijacz czasu wypada słabo, bo nie pozwala się zrelaksować, może co najwyżej wkurzyć albo znudzić (w moim przypadku obie opcje). Oglądałam tylko żeby odhaczyć i odhaczam z oceną 3/10. Może nieco za dużo, ale tylko dlatego, że gdybym obejrzała to jakiś czas temu (przed zobaczeniem dziesiątek podobnych serii), mogłoby mi się bardziej spodobać.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 20.12.2015 00:56
    Komentarz do recenzji "Rakudai Kishi no Cavalry"
    Nie spodziewałam się po tej serii wiele, ale jestem pozytywnie zaskoczona. Ogląda się naprawdę przyjemnie. Co tydzień oczekiwałam na kolejny odcinek i gdy nie miałam wystarczającej ilości czasu Asteriska przekładałam na inny dzień, ale Cavalry nie potrafiłam nie obejrzeć po pojawieniu się odcinka.
    Przede wszystkim spodziewałam się haremu, a tu niespodzianka: bohaterowie wyznają sobie uczucia już na początku serii! Nie ukrywam, że już dzięki temu seria zdobyła u mnie kilka punktów. Może związek ten nie należał do najdojrzalszych, mimo wszystko jednak polubiłam tę parę.
    Kolejny plus za głównego bohatera. W porównaniu z jego odpowiednikami z tego typu serii wypada bardzo dobrze. Nie rumieni się, nie ma problemu z powiedzeniem tego co myśli i czuje, prawdziwy facet po prostu (i tutaj również dla mnie Asterisk odpadł w przedbiegach, bo tam bohater podobał mi się tylko w trakcie walk. Przez resztę czasu trudno doszukiwać się w nim jakichkolwiek cech pasujących do standardowego pojęcia męskości…)
    Postać Stelli średnio mi się spodobała szczerze mówiąc, ale nawet nie potrafię powiedzieć dlaczego. Dalej uważam, że tworzyła z Ikkim fajną parę, ale dla mnie była chyba tylko właśnie takim dodatkiem dla niego. Jako że on był fajny nie wypadła najgorzej, ale z bardziej typowym bohaterem (zniewieściałym, rumieniącym się ciapą) mogłaby już irytować. I tutaj znowu nie mogę się oprzeć, żeby nie dodać, że jednak w tym przypadku to bohaterka z Asteriska wypadła lepiej (nie wspominając już o tym, że podoba mi się nawet bardziej jak została narysowana:)). I cóż, tę postać tak naprawdę uważam za jedyną udaną w Asterisk, reszta już albo działała mi na nerwy, albo nie było w nich nic takiego, co pozwoliłoby zapamiętać ich na dłużej. Być może w Cavalry też takich nie ma, ale już nie miałam problemu z irytacją w przypadku żadnej postaci.
    Jeżeli o grafikę chodzi, jest ładnie. Walki są widowiskowe, co jest zasługą płynnej animacji. Choć piosenka z openingu nieszczególnie przypadła mi do gustu, zdarzało mi się go oglądać, bo był zwyczajnie ładny. Ładna animacja, fajny dobór kolorów. Kreska podoba mi się, dla mnie najważniejsze, że głównego bohatera nie można pomylić z którąś z bohaterek (a to również bolączka wielu serii jadących na tych samych schematach co Cavalry). Warto jeszcze dodać, że nie razi fanserwisem, a jeżeli już takie sceny się zdarzały były dobitnie ukazane, a nie np. stoi bohaterka w bardzo ważnej bitwie, prawi jakieś morały, a jej spódnica jest podwiewana przez wiatr i całe gacie ma na wierzchu! W takich momentach robi mi się zwykle trochę wstyd, że jestem zagorzałym fanem anime… Ale tutaj tego nie odnotowałam w takim natężeniu.
    Ogólnie jestem zadowolona. Mimo kilku głupot i kosmicznych pomysłów pod koniec, wypadło dobrze. 7/10 ode mnie, bo w końcu poczułam leciutki powiew świeżości jeżeli chodzi o takie czysto rozrywkowe serie.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 29.11.2015 23:47
    Komentarz do recenzji "Versailles no Bara"
    Niesamowita seria. Bardzo mi się podobała. Jednak warto było się z nią zapoznać, nie żałuję ani minuty spędzonej przy niej. Świetne postaci z Oscar na czele. Uwielbiam tę bohaterkę. Bardziej męska niż niejeden facet, ale jednocześnie posiadająca ogromne serce. Wspaniała postać, jedna z najlepszych jakie widziałam w anime. To tak naprawdę dla niej oglądałam i dzięki niej jestem tak bardzo z seansu zadowolona.
    Kreska jest leciwa, nie ma co dyskutować w tym temacie. Postacie są jednak dość ładne, a animacja mogłaby skopać tyłek niejednej produkcji ostatnich lat. Serio, myślałam że seria sprzed kilkudziesięciu lat będzie gorzej się prezentowała, ale animacja nie razi w oczy,nie przeszkadza, a to już jest sukces biorąc pod uwagę upływ czasu.
    Wiele razy się wzruszyłam, polubiłam bohaterów, a historyczne tło (nieważne jak bardzo podkolorowane) tylko sprawiło, że historię ogląda się z zapartym tchem.
    Wystawiłam serii 9/10, bo chwilami miałam wrażenie, że oglądam telenowelę (trochę za mało obchodziły mnie np. rozterki sercowe Antoniny, a zachowania bohaterów wydawały mi się zbyt teatralne), ale całokształt jest naprawdę kawałem dobrego anime i bardzo się cieszę, że się z tą serią zapoznałam.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 15.11.2015 14:20
    Komentarz do recenzji "Ao no Exorcist"
    Fajna, lekka seria. Polubiłam wszystkie postacie (może poza Yukio, który jakoś od początku mi się nie spodobał, ale z czasem moja niechęć do niego zmalała). Główny bohater jest zabawny, chwilami trochę działa na nerwy, ale ogółem nie potrafiłam go nie lubić. Reszta ekipy również sympatyczna. Szczerze mówiąc nie za bardzo podobał mi się projekt postaci (z kilkoma wyjątkami), ich twarze miały dziwne kształty. Muzyka ładna, drugi opening najlepszy. A co do całej reszty, po prostu przyjemnie mi się oglądało. Anime pełne jest oklepanych schematów, przewidywalne do bólu, ale za to właśnie lubię tego typu tytuły i nie przeszkadzało mi to wcale w zabiciu czasu bez zbędnego nadwyrężania szarych komórek. Jeżeli chodzi o uwagi dotyczące przeznaczenia serii dla młodszego widza to pewnie prawda, ale pozostaje mi się tłumaczyć, że w duchu wciąż jestem dzieckiem, bo naprawdę uważam tę serię za całkiem niezłą.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 1.11.2015 23:48
    Uroczy romans
    Komentarz do recenzji "Magia tęczowych gwiazd"
    Od czasu do czasu przychodzi mi ochota na taką przesłodką seryjkę jak ta, którą spokojnie można by puścić dziewczątku z podstawówki. Po pierwszym odcinku zamierzałam porzucić, ale dałam szansę i nie żałuję. Mam gdzieś szczerze mówiąc te wszystkie czary i inne bajery wystarczy, że wątek romantyczny był tutaj tak uroczy, że poziom cukru w mojej krwi przekroczył wszelkie dopuszczalne granice. Bardzo podoba mi się kreska, idealnie pasuje do tego typu serii. Najbardziej podobało mi się to, że Tsuwabuki nie ma oczów na pół twarzy i kobiecego głosiku, tylko wygląda jak facet w swoim wieku (mimo, że jego wybranka już jak dzieciak, ale w tego typu serii trzeba się z tym liczyć). Tak czy siak wątek romantyczny w tym anime mnie rozbroił, był uroczy (i na szczęście nie skończyło się na cichym wzdychaniu do siebie: są wyznania,jest jako taki rozwój związku – należy pamiętać, że są to dzieciaki przeżywające swą pierwszą miłość) i nic więcej do szczęścia nie potrzebuję, dlatego z czystym sumieniem daję 7/10.
  • Avatar
    Tamago-chan 31.10.2015 02:33
    Komentarz do recenzji "Kyoukai no Rinne"
    Hmmm, nigdy nie zetknęłaś się z kreską Rumiko?


    Rzadko czytam mangi, więc nie zetknęłam się wcześniej z tą kreską. Chociaż w sumie oglądałam anime Inuyasha, którego to tytułu pierwowzór podobno wychodził spod ręki tej samej autorki i widać oczywiście podobieństwo w projekcie postaci (choć pewnie ich animacja też co nieco zmieniła w porównaniu do oryginalnego wyglądu), innych prac autorki nie znam. Mimo wszystko uważam styl rysowania za specyficzny w porównaniu do innych tytułów, zarówno tych współczesnych, jak i nieco starszych.

    To praca Rumiko… dlatego nie liczyłam bym na nic^^ Sama nie lubię romansów ale nie mogę być ślepa na fakt, że autorka ich zwyczajnie nigdy nie kończy.


    Nie ukrywam, że zasmuciłaś mnie tym faktem, bo tak jak wspomniałam nie znam zbyt dobrze innych dzieł autorki. Ale nadzieja umiera ostatnia, więc nadal będę po cichu liczyć na jakiś konkretniejszy rozwój relacji między bohaterami…