x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Bajka o pasji i o miłości.
Tanuku, szykuj się na recenzję :|
Akcja toczy się w Niemczech chyba tylko po to, żeby było egzotycznie, bo wszystko jest tu bardzo japońskie. Najbardziej uderzyło mnie, albo rozbawiło(?) „biznesowe” małżeństwo córki dyrektora szpitala i błyskawiczna zmiana nastawienia dziewczyny, gdy bohater popadł w niełaskę. A skoro ma takie złote rączki, to powinni się tam o niego wręcz bić. Nie ten szpital, to inny.
No wszystkie nieszczęścia na niego spadają, a on taki dobry i prawy :|
Re: Rozczarowujące anime
Ale w Japonii? :D
No nie wiem, nie wiem…
W sportówkach nie chodzi o realizm, tylko o nakama power i o to, żeby widz patrząc na pot, krew i łzy bohaterów sam poczuł motywację do wzięcia własnej dupy w troki. kliknij: ukryte No i o fanserwis oczywiście. Świecące piłki, nazwy dla ataków specjalnych, skakanie na dwa metry i tęczowe fryzury. No i do szkoły chodzi się tylko dlatego, że tam jest boisko/hala/basen. Gdzie tu realizm? Bo mają, na papierze, po 15 lat? :D A bohater, który ma 22, musi być już poważny i nie ma prawa tracić czasu na coś, co nie daje mu wymiernej korzyści?
No ja nie wiem, nie wiem…
Ci tutaj, poza jednym, i bez biegania dość wyraźnie marnowali czas. Mam wrażenie, że zachowywali się dość typowo jak na studentów, ale może się nie znam.
Ponieważ w międzyczasie zaczęłam sobie to anime oglądać, przestałam być bezstronna i mogę poczuć wenę do bronienia go, ups! Tak więc myślę, że w tym miejscu skończę ;)
Re: Rozczarowujące anime
Re: Rozczarowujące anime
Re: dubbing pl
Re: Rozczarowujące anime
Re: dubbing pl
Re: Jak długo wytrzymam?
Ale faktycznie coś ze mną nie tak, skoro karmię trolla.
Re: Jak długo wytrzymam?
Re: do drugiego odcinka
No i co? No i nic :D Bohaterka jest tak dobra i taka wrażliwa, a o najważniejszą rzecz nie dba. I tak, to byłoby ciekawsze, niż większość z tego, co przychodzi nam oglądać w zamian.
do drugiego odcinka
Pass
Swoją drogą jestem ciekawa, czy kiedy Lili przybiera ludzkie kształty, to też tak mówi? Nie mam już dostępu do netflixa i nie sprawdzę sama xD
Jak długo wytrzymam?
Pytanie odcinka – dlaczego sierotka Ania śpi na ziemi, skoro ma wóz z budą?
Troska odcinka – ten biedny koń :<
Wrażenia? Zdecydowanie wszystkie postacie tutaj są zryte banie. Nikt normalny nie wytrzymałby w tej robocie. A im wyżej w hierarchii, tym gorsze przypadki i właściwie nikogo spośród tej elyty nie lubię. Po prawdzie, póki co, to nie ma specjalnie powodu, żeby ich lubić. bo w większości buce straszne.
Zenitsu uwielbiam cały czas – oczywiście, Inosuke przekonał mnie do siebie, kiedy kliknij: ukryte wpadł w depresję i tylko mu uszy sterczały
A ten cały Muzen kliknij: ukryte jest niesamowicie piękną kobietą, jak chce~
Re: Za co książę uwielbiał wybrankę..
Dobrze, powinnam się wyrazić bardziej precyzyjnie: Jaki pozytywnie przedstawiony amant chce zmienić swoją lubą w romansie shoujo i nie dlatego, że panna robi głupoty, tylko dla własnego widzimisię.
Z Nadeshiko trochę sobie zażartowałam xD
Co do dzieła Setony… Afterschool Nightmare nie czytałam, ale ktoś mi kiedyś mówił, ze postacie są tam skrajnie irytujące. Czytałam za to Kurobara Alice i jeśli jest podobnie… uh :|
A Tamaki cały czas zawodził…
cool, now I have two daddies
Ogólnie jednak Kazuki trochę za bardzo in your face, Rei bardziej przypadł mi do gustu. Miri… Miri to jest Kyle w wersji anime i jak nie, jak tak… Może bardzo szybko zmęczyć.
Re: Za co książę uwielbiał wybrankę..
Re: Za co książę uwielbiał wybrankę..
lol
Re: Za co książę uwielbiał wybrankę..
Przepraszam Cię bardzo, ale w jakim siodziu główną bohaterkę ktokolwiek chce zmieniać? Znaczy jaka postać pozytywna, bo, że „ci źli” coś wytkną, to wiadomo. No i uwaga – sytuacje, kiedy ktoś wskazuje na obiektywne wady, albo nie ma cierpliwości do jakiś jej głupich wpadek (np. naiwność w obliczu zagrożenia), to nie jest poprawianie na siłę.
A tutaj to chyba nie było w ogóle czego poprawiać, skoro mamy do czynienia z ewidentnym ideałem… Tylko w ramy oprawić i na ołtarz.
Re: Pean pochwalny
Dopytałam przyjaciółki, która czytała Orange i zaprzeczyła, stwierdzając, że tam sprawa ma się zupełnie inaczej. Bo przypomnijmy, o co mi chodziło: drugoplanowy przydupas jednego z amantów wzdycha do głównej bohaterki.
Przyjaciel amanta/jednego z amantów z zasady nie wkracza w obręb uczuciowych zainteresowań MC.
Przyjaciel bohaterki – to możliwe. Ktoś przychodzący zupełnie z boku – to możliwe. Nawet grupa chłopaków (klub szkolny, drużyna sportowa etc.) i wpadająca między nich panna – zwykle od razu krystalizuje się, komu się będzie podobać, kto będzie podobać się jej, a kto zostanie niezainteresowany.
Tutaj można wpisać HYD.
Dzieje się to tym szybciej, im dana historia jest krótsza.
Ale kiedy ktoś, kto ma ugruntowaną pozycję Kandydata do Kochania (tm) przyprowadza ze sobą kolegę? Kogoś, kto fabularnie zaczyna swoje istnienie jako „Kolega Kandydata do Kochania”? Naprawdę nie przypominam sobie sytuacji, kiedy taki kolega zaczyna się bohaterką interesować, albo jeszcze lepiej: ona nim. A już sytuacja nie do pomyślenia, kiedy faktycznie ktoś z drugiego planu wychodzi na plan pierwszy i to finalnie jego bohaterka wybiera.
Ore Monogatari? Gakuen Alice? Skoro tak twierdzicie, to muszę sprawdzić. Chociaż jakoś nie wydaje mi się, że to jest dokładnie to, o czym myślę. Zwłaszcza w przypadku pierwszego tytułu.
Może Georgie!, ale tam MC zalicza ich wszystkich po kolei, więc też nie całkiem to mam na myśli ;p
W RK, zważywszy na koncept fabuły, Riri wręcz powinna machnąć różdżką w stronę Makoto, żeby, nie wiem… Włosy Anzu zaplątały mu się w guzik, czy coś? Powiedziałabym nawet, że on jest najlepszym kandydatem do związku z nich wszystkich. Gotowy produkt, nie trzeba go w żaden sposób naprawiać. No chyba, że fasolę powstrzymuje jego stojąca pod znakiem zapytania orientacja seksualna.
Nie jestem obiektywna: Makoto jest najlepszy ;0
I w tym, moim zdaniem, leży jeden z podstawowych problemów tej serii. Wykreowanie zasad świata przedstawionego, a potem wywalenie ich do kosza na rzecz dramatów. No ale…
Re: Pean pochwalny
Ano… zrozumiałam, że mówisz o sytuacji, kiedy drugoplanowy chłopak ciągający się za jednym z amantów, comic relief wręcz, zakochuje się w MC, ale nie dołącza do haremu, tylko cierpi cichutko na drugim planie i nie aspiruje do jakiegoś trójkąta czy innej figury geometrycznej :D Muszę sobie ponadrabiać te tytuły, które wymieniłaś i zaktualizuję opinię.
ALE
Trop zakochanego przyjaciela z dzieciństwa bohaterki przecież się tutaj pojawia. Nawet w dwóch egzemplarzach…
Przywołując zaś Ourana. Makoto można porównać, ale nie do Hitachiinów, tylko raczej do Nekozawy. Nie ze względu na osobowość, tylko materiał romansowy.
Wyobraźmy sobie Haruhi i Nekozawę…
Patrzę na to zdania. Czyli jakby lecieli na jej cycki, to byliby godni współczucia przez powierzchowność, a skoro zakochali się w całokształcie, to mogą sobie cierpieć? :D haha
Re: Pean pochwalny
Co do łamania schematów…
„Bardzo przyjacielski, sympatyczny, ogarnięty i pomocny przyjaciel głównego bohatera, który nieszczęśliwie zakochuje się w bohaterce”
Jestem bardzo ciekawa, gdzie coś takiego widziałaś… Naprawdę. Nie przypominam sobie ani jednego tytułu, gdzie taki sympatyczny i pomocny przyjaciel bohatera zakochuje się w bohaterce. A już zwłaszcza przyjaciel jednego z amantów w haremie. Przypominam sobie za to ze dwa, gdzie bohaterka wpakowała się pomiędzy męską parę, i ktoś najpierw zakochany w chłopaku, uproszczając, „zmienia orientację”, ale taki osobnik zazwyczaj nie jest przyjacielski tylko (początkowo) mocno zazdrosny.
Gdyby bohaterka zakochała się w postaci z drugiego planu, to byłoby właśnie odejście od typowych siodziowych schematów. Makoto obiema nogami stoi w koleinie swojego tropu, nawet gdyby on i przyjaciółka Anzu podryfowali do zostania parą, to ciągle byliby typowym drugoplanowym związkiem do zapchania miejsca, ale seria jest krótka, więc nie zdążyli. Chyba, ze będzie ten drugi sezon…
„Bohaterka jest zaskoczona i zasmucona faktem, że jej rodzice wyjeżdżają do Stanów Zjednoczonych.”
To brzmi, jakby bohaterki/bohaterowie innych takich historii skakały pod niebo, że rodzice wyjeżdżają, albo -jeszcze lepiej- umierają… Albo są smutne, albo złe, albo sytuacja wydarzyła się tak dawno temu, że zobojętniały. Albo mają mamę/tatę/oboje rodziców/dziadków/wujków/rodzeństwo zwyczajnie w domu.
I to nie jest tak, że postacie poboczne nigdy nie mają rodzin, albo samodzielne mieszkanie nigdy nie jest usprawiedliwione sensowną sytuacją losową. A jeśli musimy zobaczyć czyjaś rodzinę, żeby taka postać nie była zawieszona w próżni, to zostajemy z wnioskiem, że Hijiri mieszka w samochodzie ;p
I właśnie sprawa z Tsukasą jest mocno nierealistyczna. Stalking? Owszem, to się zdarza i może skończyć się tragicznie, fobia społeczna – jak najbardziej. Ale to wszystko i jeszcze dołączenie do tego postaci irracjonalnego ojca? Autor coś za bardzo się rozkręcił z wymachiwaniem tym krzywym drewienkiem…
„Obecność Ikemena nie sprawia, że Anzu staje się nerwowa i głupiutka.”
Oj trochę nerwowa to się staje. Nawet bardzo nerwowa. Wręcz histerycznie nerwowa się staje. Jest to nerwowość na poziomie: „Wciągnę te wielkie majty i założę okulary, żeby być maksymalnie nieatrakcyjna, bo inaczej będzie romansowa sytuacja” :D A im dalej w las, tym bardziej tych biednych chłopaków człowiekowi szkoda, bo oni się zakochują na poważnie i muszą tkwić w sytuacji, w której wszyscy się męczą.
Tak, rozwój fabuły nie pasuje do pierwotnego założenia.
I nie zgodzę się, że Anzu nie ratuje wszystkich sama. To ona swoją postawą „wyprostowała” Hijiriego, to ona sprawiła, że Junta „wziął się za siebie”, to ona własną piersią osłoniła Tsukasę, a inni może i jej pomagają, ale to ona jest zawsze głównym kołem napędowym… Nie jest typową bohaterką siodzia? Może i nie jest, jest za to typową „antybohaterką siodzia” i genki girl :D
A co do biegania z tostem, kabedony, wpadanie na siebie i inne takie. Parodiowano to już tyle razy, że, jak najbardziej, mogą śmieszyć, ale nie ma w tym ani kszyty odkrywczości :D