x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Odcinek 8
I jeszcze jedno poza tym: Nie oglądam tego anima, ale czy naprawdę prawo do samobójstwa ma sprowadzać się do wprowadzenia swobodnego dostępu do skutecznej trucizny? Można świetny biznes rozkręcić… „pastylki ulgi”, „szybko i z fasonem”, „worek na zwłoki gratis”. Sklepy dla samobójców wyrosną jak grzyby po deszczu.
Jest jakiś przepis nakazujący trucie się akurat tym środkiem, czy inne tradycyjne metody są dozwolone? Bo ktoś może koniecznie chcieć się utopić i co wtedy? I rozumiem, że namowa do samobójstwa i aktywna pomoc też nie będą karane. Karać za to będzie można za ratowanie delikwenta, bo on ma swoje prawa! :D
[link]
Re: uwaga - rant
Serio chcesz rantu? haha proszę bardzo ;p
kliknij: ukryte
O Akito i Shigure naprawdę niewiele mogę powiedzieć, z tego co pamiętam ta ich „od zawsze” wielka miłość okazała się dla mnie sporym zaskoczeniem, bo nie czułam między nimi żadnej chemii. Z drugiej strony sugerowanie tutaj „miłości od dnia narodzin” doskonale wpisuje się w ogólną patologię tej rodzinki…
I to się w sumie łączy z klątwą.
Kiedy Akito została poczęta, wszystkie żyjące wtedy zwierzątka poczuły nagle, że oto ich kami‑sama znowu zawita na świecie i wpadły w histerię. Podobnie zareagował Yuki, kiedy pierwszy raz spotkali się z Akito. I zamysł miał być chyba taki, że wszystkie zwierzątka kochają z rozpaczą to swoje bóstwo. Sugerowanie, że Shigure poczuł nagle coś więcej, że jest wyjątkowym zwierzątkiem… jest trochę bez sensu. Chyba, że klątwa klątwą, a fakt, że zobaczył w noworodku kobietę i obiekt westchnień jest efektem jego całkowicie indywidualnego spaczenia _‑_
Co do samej klątwy, to na początku dowiadujemy się, że polega ona na tym dyskomforcie przemiany w odpowiednie zwierzątko chińskiego zodiaku, kiedy osobnik płci przeciwnej za bardzo się z osobą przeklętą spoufali. I chociaż motyw ten prezentowany jest ewidentnie w komediowym charakterze, szybko wychodzi na jaw, że jest on przyczyną izolacji głównych zainteresowanych, a także – myśląc o tym całkiem serio – zapewne niejednokrotnie przyczyną zachowań homoseksualnych i/lub związków między krewnymi. Inną ewentualnością jest celibat, na który nie każdego stać. No ale klątwa nie powinna być przyjemna.
Tutaj w historii pojawia się Akito. Pierwotnie, albo wg pierwszego anima, postać obciążona najgorszą częścią klątwy i skazana na krótkie życie. I to miałoby sens, nawet jeśli wiemy, że Akito jest odrodzonym kami, które sprosiło zodiakalne zwierzątka na imprezę. Dowiadujemy się jednak, że tak naprawdę to samotne bóstwo stworzyło pakt, uwięziło siebie i trzynaścioro swoich zwierzęcych kompanów (cały zodiak + kotek) w nieskończonym kręgu reinkarnacji, wydawać by się więc mogło, że powinno jakoś za to zapłacić. Ale nie! Najgorszą karę płaci kot, który uznał pakt za zły pomysł i za tę „zdradę” został obciążony „prawdziwą formą”, i spędzaniem żywota za żywotem w zamknięciu (po uprzednim ukończeniu liceum lol).
Ehhh
no to tak
Jeżeli kot jest tym odszczepieńcem, to za każdym razem powinno się go jakoś rytualnie zabijać, jako niegodnego. W końcu cały zodiak ma widzieć, że los kota jest najgorszy. Tutaj jednak, obiektywnie rzecz biorąc, wcale taki najgorszy nie jest. Bransoletka chroni go przed zmianą w potwora, więc w praktyce klątwa działała na niego tak samo jak na pozostałych… Czyż nie chodziło o to, że wszyscy, koniec końców, byli uwiązani do bóstwa?
Chociaż zaraz, była chyba mowa o tym, że nie zawsze cały komplet odradzał się w jednym czasie. Ale jeśli nie odradzali się w jednym czasie, to chyba gubimy główne założenie tego paktu…?
Zgodnie z realiami świata przedstawionego wiemy, że kot nie chciał być częścią zodiakalnej umowy. Jak to się więc ma do deklaracji Kyo z początkowych rozdziałów mangi, kiedy mówił, że chce do tego zodiaku trafić? Jego niechęć do Yukiego również traci sens, wiemy przecież, że tutaj szczur kota nie oszukiwał. Wszystkie zwierzaki były dobrymi kolegami kota, a potem wszystkie jednocześnie się na niego obraziły. Tak więc wszyscy bohaterowie powinni traktować Kyo tak jak Yuki.
Jeżeli pakt może zostać złamany nawiązaniem bliskich relacji poza zodiakalnym układem, jak to możliwe, że nie zerwano go nigdy wcześniej? Jeżeli ta relacja ma być silniejsza niż relacja zwierzątka z bóstwem, to przepraszam bardzo, ale samo przyjście na świat i bycie przytulonym przez matkę powinno wystarczyć. Relacja matki i dziecka jest silniejsza (albo powinna być) niż ta pomiędzy drinking buddies. Chyba… Powie ktoś, że to musi być w pełni świadome z obu stron? Ok, w takim razie co ze związkiem Hatoriego i Kany? Byli przecież zakochani. Też za mało? A może na tamtym etapie historii pani autorka jeszcze o tym nie myślała… No i co z Shigure? Jego przywiązanie do Akito jest chyba mocniejsze niż pozostałych zwierząt. W takim razie jego część klątwy powinna zostać zachowana?
A może to pojawienie się cudownej Tohru i jej niewinna siła dobrego serca uratowała całe towarzystwo. Wszyscy ją przecież kochają, albo chociaż bardzo lubią! Ale w takim razie czy nie ona powinna stać się nową boginią? Kto wie czy w pierwotnym zamyśle nie miało tak być…
A przecież mogło w tej historii chodzić o to, żeby wprowadzić kota do zodiaku. Miałoby sens ganianie Kyo za Yukim, ich ciągłe pojedynki i wzajemne animozje, i to podkreślane współczucie Tohru dla biednego, oszukanego kotka. I oczywiście można się było spodziewać pewnych niekonsekwencji, w końcu furuba powstawała przez lata i autorka mogła w trakcie tworzenia wpaść na jakieś nowe pomysły, które trzeba było wpasować, ale trudno wybaczyć posłanie całego początku tej historii na zieloną trawkę, byle tylko upchnąć więcej mhroku i dramy :D
o jak się rozpisałam lol…
do recenzentki
Re: Rozmowy na tanuku to sama radość i szczęście
Na jakiej podstawie zakładasz, że to inni autorzy zrobili błąd, a Ancietajka nie? A może po prosty wszyscy robią błąd i zamiast analizować ile jest shounen‑ai w shounen‑ai, wystarczyłoby dać sobie spokój z tym niejasnym (jak widać po przykładach) podziałem?
Mój pierwszy komentarz nie był atakiem. I w którym miejscu się niby kłócę? Nie wiem dlaczego zarzucasz mi złą wolę. Z autorką recenzji rozeszłyśmy się chyba w pokoju, to Ty masz największy problem.
Re: Rozmowy na tanuku to sama radość i szczęście
Ja bardzo chętnie zmienię temat i kontynuowałabym zachwyty nad Yuukim, który był wiadomo kim (zrobił się już z tego hermetyczny żart). Nikt nie chce zachwycać się Yuukim, co za… :(
Rozmowy na tanuku to sama radość i szczęście
Jeśli shounen ai i boys love w praktyce oznaczają to samo, to skąd to przywiązanie do rozróżnień?
Cudowna pasywna agresja, tak btw
Ale złośliwości i prywata na bok, prowadzimy tu poważną i dojrzałą dyskusję o języku.
To niby moje, „dziwne” nazewnictwo nie jest tylko moje, jest to nazewnictwo oryginalne i jakaś część zachodniego fandomu na pewno się ze mną zgodzi. Większość, o której piszesz, powiela czyjś oczywisty błąd powstały w czasach, kiedy internety nie działały tak jak dzisiaj i nie było tak łatwo samodzielnie skorygować pomyłki. A to, że dużo ludzi robi błąd, nie oznacza, że należy taki błąd ignorować. Zwłaszcza, że błąd ten wynika najczęściej z niewiedzy i zwyczajnego powtarzania za innymi.
Przyjmijmy jednak, na potrzeby naszych rozważań, że faktycznie, jakoś „obowiązuje” nas rozumienie zachodnie. Takie jasne i sensowne. Jak definiujemy shounen‑ai? Bo załóżmy, że ja nie mam pojęcia czym to jest i szukam.
Dowody rzeczowe:
Ten wątek komentarzy może nam powiedzieć, że
1. Shounen‑ai to termin określający stare męsko‑męskie romanse (uparcie to ignorujemy)
oraz
2. Shounen‑ai to (męsko‑męskie) romanse pozbawione scen erotycznych
co rozwinięto w:
3. Shounen‑ai to (męsko‑męskie) romanse, gdzie wiadomo, że bohaterowie uprawiali seks, ale było to pokazane „delikatnie”, podczas gdy yaoi jest wtedy, kiedy „nie musi być genitaliów”, ale sceny są odważniejsze.
a także:
4. Shounen‑ai to pewne standardy odpowiadające wymogom cenzorskim japońskiej telewizji
Ok
W innych tekstach na naszym kochanym portalu możemy przeczytać, że:
*junjou romantica, seria 1 to yaoi, są sceny z wyraźnym podtekstem seksualnym, niby strategiczne miejsca są przyciemnione/rozjaśnione, ale wiadomo co się dzieje.
*junjou romantica, seria 2 to shounen‑ai, (ta sama) autorka recenzji ostrzega, że podobnie jak w jedynce, są sceny erotyczne i nie poleca dzieciom.
btw, oba mają rating: seks, jedynka była mniej zacieniona?
*w recenzji sekaiichi hatsukoi czytamy, że yaoi i shounen‑ai możemy w jakiś sposób rozróżnić ze względu na tematykę (wut?)
*sekaiichi hatsukoi: yokozawa takafumi no baai to „nadal pod pewnymi względami typowe yaoi”, ale w ratingu brak informacji o seksie. Yaoi bez seksu?
*w recenzji hybrid child pojawia się wzmianka o istnieniu „hardcore yaoi”, czyli kolejny poziom stopniowana. Autorka pisze też, że ten tytuł to shounen‑ai, ale w innym miejscu, że bohaterowie kreowani są w sposób typowy dla yaoi (czy bohaterowie shounen‑ai kreowani są inaczej?)
*W recenzji no.6 pojawia się sugestia, że pewnej grupie odbiorców wystarczą podteksty, by nazwać to shounen‑ajem (przypominam, bohaterowie się pocałowali ze dwa razy). I koniec końców tytuł ten jest tu otagowany jako shounen‑ai/yaoi
– czyli buziaki stanowią wyraźny punkt odniesienia? Idąc jednak tym tropem, jak ustosunkować się do komentarza Tenessy pod Dmmd, gdzie dziewczę to pisało, że
„Gdzie tu shounen‑ai/yaoi? :D Gdyby jeden pocałunek miał o tym decydować to i Naruto, by musiało należeć do tego gatunku i no. 6. Przytulanki i podteksty się nie liczą! O!”?
– czyli jednak przytulanki, podteksty i nawet pocałunki to za mało również na shounen‑ai? Ale zaraz, przecież no.6 ostatecznie zostało tak otagowane, to jak to w końcu jest? 0.0
w tym samym wątku komentarzy czytamy, że „więcej Yaoi jest w Karneval”, czyli ktoś tu ewidentnie podpina yaoi jako ogólnie wątki gejowskie, albo wręcz chociażby „iskrzenie” między bohaterami.
*na zajawkowym blogu tanuka można przeczytać, że dakaretai otoko jest shounen‑ai, bo seks nie był tak wyraźnie non‑con jak w mandze, i że autorka notek uznaje ten tytuł za „bezpieczny” (zdecydowanie oglądałyśmy inne anime).
*w recenzji kaze to ki no uta (najklasyczniejsze shounen‑ai jakie można wymyślić) czytamy wyłącznie o (tematyce) yaoi. A jak wiadomo (?) z innego tanukowego tekstu, jest tematyka yaoi i tematyka shounen‑ai – podobne, ale nie tożsame.
* No i ostatecznie w recenzji Given czytamy, że jest to shounen‑ai, bo nie ma tu porno i, że nie można liczyć na to samo, co w junjou , bo Kizu nie przyciąga fanek „nagromadzeniem zmysłowych interakcji między dwoma ładnymi chłopcami”. Ale które junjou? To yaoi, czy to shounen‑ai? Ancietejka nie sprecyzowała, o którą serię jej chodzi… Chyba, że myślała o mandze!
I to wszystko w obrębie jednego portalu!
Na podstawie powyższych przykładów można wywnioskować, że ludzie chyba nie wiedzą, o czym mówią. Jedni twardo rozdzielają shounen‑ai i yaoi, inny używają tych terminów zamiennie, czasem w jednym zdaniu. Jedni, kiedy brakuje im skali, tworzą jeszcze „hard yaoi”, podczas gdy inny utożsamiają samo „yaoi” z produkcjami stricte pornograficznymi. Nasuwa się też wniosek, że shounen‑ai to cokolwiek, co sam piszący uważa za „nie dość ostre”, jednocześnie za kryterium uznając wyłącznie własny gust.
Definicja się wyraźnie rozmywa, termin może być użyty w kontekście praktycznie dowolnego tytułu zgodnie z własnym widzimisię wypowiadającego się, a Ty twierdzisz, że to ja komplikuję i udziwniam? :D Praktyka wykazuje coś innego.
Re: kwestia czysto techniczna
No ale przecież nie mogę nikomu niczego nakazywać. Jeżeli ktoś koniecznie chce bawić się w te sztuczne podziały i snuć dywagacje „czy to już, czy jeszcze nie?”, to niech się bawi ;)
Tylko potem czytamy, że adaptacja Dakaretai otoko 1‑i ni odosarete imasu to też jest shounen‑ai. Niech więc tak będzie :D
Re: kwestia czysto techniczna
Proszę, pomóż mi, jakie japońskie źródła tagują to anime jako 少年愛? Oficjalna strona, wikiepedia… wszędzie stoi, że to BL.
To pewnie dlatego, że w Japonii wszystkie męsko‑męskie romanse dla kobiet tagowane są jako BL, niezależnie do natężenia „fiku miku, fą fą” w treści.
Re: kwestia czysto techniczna
Gdyby więc tak przeczytać to hasło w całości, bez wybierania tylko tego, co nam pasuje i porównać z tym, co napisałam… gdzie jest rozbieżność? Chyba, że chodzi o to, że tu mowa o '70 a ja piszę o '80, straszne! :D
Napisałam też, że niezależnie jak rozumiemy ten termin, Given shounen ajem nie da się nazwać. Oraz, z czym autorka recenzji chyba się zgodziła, że wszystkie te podziały bywają mało czytelne. Bo, rozwijając myśl, może się okazać, że coś jest jednocześnie shounen‑ai i yaoi, co zakrawa na kuriozum.
Co teraz? Będziemy robić przedstawienie i zaczniemy analizować, czy migawkowe sceny erotyczne z udziałem Mafuyu i Yuukiego są wystarczająco erotyczne? :D W sumie chętnie porozmawiam o tym, jak bardzo zrobiły mi doki‑doki, Yuuki musiał być wspaniałym kochankiem.
Re: kwestia czysto techniczna
Chodziło mi o to, że:
Ponieważ terminem yaoi określało się (lub robi się to nadal) całość twórczości homoerotycznej skierowanej do kobiet, Given to albo yaoi, albo BL.
Mieszanie w to shounen‑ai, które jest… niejednoznaczne (mówiąc delikatnie), właściwie zaciemnia obraz.
I chyba niezależnie od tego czy przez s‑ai rozumiemy tzw. klasyki z lat 80‑tych (czasem wręcz kipiące od seksu btw), czy jako historie o zarumienionych niewinnie panach w dowolnym wieku trzymających się za końce palców (jak z niezrozumiałych powodów chce część zachodniego fandomu)... Given zwyczajnie nie daje się wpasować z żadne z nich.
kliknij: ukryte Już pomijam fakt, że w Japonii shounen ai kojarzone jest wprost z pedofilią, bo tego na pewno nie miałaś na myśli :|
Co do Ten count… to jest, w moich oczach, ciekawa dekonstrukcja klisz. Chociaż jednocześnie porno straszne, prawda…
kwestia czysto techniczna
czyli jeszcze raz
[link]
dzięki
Piszesz reckę na tanuka? Chętnie przeczytam.
Re: No cóż.
A poza tym serio jestem ciekawa, gdzie się teraz otaki bawią. Wszystkie na malu? Trudno mi w to uwierzyć.
Re: Kopciuszek?
Ale dziękuję, że prosisz o rozwinięcie. Rozbawiło mnie to patetyczne pierwsze zdanie! A co do reszty. O Candys można powiedzieć wiele rzeczy, ale trudno nazwać ją sztuczną, bo to było bardzo naturalne i szczere dziewczę XD a co do fabuły. Czy fabułą może być sztuczna? Nie wiem, ale może być straszliwie głupia i naiwna. I tak było w tym przypadku :D Jak ktoś napisał niżej – telenowela.
Teraz cały dzień będę śpiewać opening.
Re: Kopciuszek?
kliknij: ukryte tak, wiem, że to było nawiązanie do tytułu filmu…