Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Tassadar

  • Avatar
    Tassadar 27.05.2013 20:27
    Re: Kawaleria powietrzna i inne techniki walki
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin"
    A fosy i jakieś umocnienia były ZA bramami. Wszyscy widzieliśmy jak niewiele one dały. A nawet one musiały być wykopane ludzkimi rękoma przy użyciu łopat i taczek, oraz na tyle głębokie by siedemnastometrowy tytan nie mógł wyleźć ze środka. Niezależnie od zasobów ludzkich jest to zadanie nie do wykonania. A kopanie przed bramami zupełnie nie wchodzi w grę, ze względu na śmigające sobie wokół muru tytany.


    Dodałbym to tego olbrzymie ilości wody niezbędne do wypełnienia takiej fosy. Przypominam, że mury otaczają nie tylko miasta, ale dziesiątki kilometrów kwadratowych pól, lasów etc. To praktycznie równa się zapełnieniu gigantycznego sztucznego akwenu.

    Być może to wina tego, że proch jest w tym świecie dość trudny do zdobycia, albo skuteczności armat.


    Weźmy pod uwagę jak niewielkie terytorium zajmują ludzie. Zapasy siarki są najpewniej mocno ograniczone, podobnie jak wielu innych surowców niezbędnych do rozwoju innych technologii.
  • Avatar
    Tassadar 27.05.2013 20:20
    Re: Kawaleria powietrzna i inne techniki walki
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin"
    Można za to pewne rozwiązania pominąć albo zupełnie pominąć wytłumaczenie, wychodząc ze słusznego założenia, że próba zagłębienia się w szczegóły technologii tylko powiększa niespójności. Przykład? Fullmetal Alchemist i protezy – czym one są zasilane i dlaczego tak skutecznego źródła energii nie wykorzystano w innych dziedzinach? Dlaczego w Last Exile „muszkieterzy” strzelali do siebie z pokładu latających statków co nie miało żadnego logicznego uzasadnienia? Takie realia i tyle, na tej samej zasadzie gazowe dopalacze w SnK, wyrzutnie linek itp. po prostu są. Co więcej poziom technologiczny nie jest jednoznaczny z kierunkiem rozwoju tej technologii.

    Pewne zapytanie, takie jak o miny i granaty rozumiem, bo to proste rozwiązania, które dają olbrzymią przewagę na polu walki. Pozostaje pytanie, czy jest to kluczowa sprawa dla przyjemności z oglądania anime. Jak dla mnie nie, to nie filmy dokumentalne.
  • Avatar
    Tassadar 26.05.2013 15:01
    Re: Mimo wszystko... warto
    Komentarz do recenzji "Sasami-san@Ganbaranai"
    Nie wziąłem, domowa poezja zawsze w cenie :) Wykładzik dałem, bo tak po prawdzie mi szkoda tego anime, szkoda mi ekipy, która po raz kolejny chciała dobrze ale nie dała rady.

    Takie me rozgoryczenie,
    Bo choć SHAFT­‑a wielce cenię,
    To nieznośna ich maniera
    Coraz bardziej mi doskwiera
  • Avatar
    Tassadar 25.05.2013 23:08
    Re: Mimo wszystko... warto
    Komentarz do recenzji "Sasami-san@Ganbaranai"
    Gdyby to było pierwsze anime od studia SHAFT jakie widziałem, to pewnie mnóstwo rzeczy by mnie zaintrygowało i przykuło do ekranu właśnie dlatego, że jest taka nietypowa. Problem w tym, że to dziwactwo błyskawicznie stało się kopiowanym bez inwencji standardem, a forma i styl zamiast zaskakiwać stały się zaledwie poprawnym rzemiosłem. To koncepcyjne klony, które stają się wobec tego całkowicie zależne od materiału źródłowego. Ten dla Sasami­‑san@Ganbaranai jest niezły, ale w odróżnieniu od cyklu Monogatari nie na tyle, żeby samodzielnie uczynić z anime coś wartego uwagi.
  • Avatar
    Tassadar 13.05.2013 21:41
    Komentarz do recenzji "Tamako Market"
    K­‑on! celował w nieco inny target, więc się nie dziwię, Clannad i (w mniejszym stopniu) Air zresztą też ;)

    Nie odbieram Tamako Market prawa do bycia lekką, prostą serią ale już brak rozwinięcia czegokolwiek na przestrzeni serii był dla mnie niemiłosiernie męczący. Główny wątek niczego nie wnosił, jakichkolwiek pobocznych zabrakło. Gdyby Dera został wysłany przez szalonego naukowca w poszukiwaniu najsmaczniejszych na świecie kartofli, to miałoby to równie błahe znaczenie.

    Bohaterowie są według mnie stłamszeni, bo nie robią nic, co mogłoby podkreślać ich osobowości. Naturalność to nie tylko wpasowywanie się do roli, to również umiejętność przekonania odbiorcy, że choć odrobinę obchodzi go los bohaterów, i dla mnie tego niestety zabrakło. Niech chodzą popływać, szykują się na Walentynki, robią inne trywialne czynności dnia codziennego, jakich w innych anime również nie brakuje, ale dlaczego tak anemicznie i bez polotu. Jak powiedział Hitchcock, film to życie, z którego wymazano plamy nudy. Niestety, tu została głownie nuda. A można było choćby wysłać Tamako i spółkę w tropiki, rozwinąć niezły w gruncie rzeczy pomysł sąsiedzkiej konkurencji, że o wątku romantycznym który ledwo muśnięto nie wspomnę. Zamiast tego zostało tylko różowe ptaszysko ze swoimi sucharami stulecia. Trochę mało.
  • Avatar
    A
    Tassadar 12.05.2013 23:56
    Komentarz do recenzji "Tamako Market"
    Jakkolwiek uważam Tamako Market za serię całkiem sympatyczną, muszę przyznać, że fabuły zawiera ona bardzo niewiele. Co prawda pojawia się wątek przewodni związany z misją Dery, jednak w praktyce zajmuje on pierwszy i ostatni odcinek, a po drodze mamy czystą obyczajówkę. Właściwie trudno nawet powiedzieć, że to historia obyczajowa – no bo gdzie temu uroczemu, kolorowemu, pełnemu słodkości i nietrudnych w rozwiązaniu problemów światu do prawdziwego życia?


    Cały scenariusz to po prostu jedno wielkie tło do serwowania przesłodzonej atmosfery, będącej celem samym w sobie. Tu chodzi wyłącznie o żerowanie na wyrobionej przez studio (i w mniejszym stopniu konkurencję) modzie na proste opowiastki i gdyby nie jakoś wykonania, odbiór byłby o wiele chłodniejszy. K­‑on! zdarzył się raz. Tamten fenomen polegał głownie na harmonii wszystkich elementów i fakcie, że po raz pierwszy uderzyli taki ton i było to coś dla widzów interesującego. W Tamako Market nie ma chemii między postaciami, bohaterowie są zbyt zachowawczy, stłamszeni wymogami swoich ról nie potrafią się w nich poprawnie odnaleźć.

    Szybki test porównawczy dla każdego – jakie godne odnotowania cechy mieli Tamako, Kanna, Midori, Mochizu? A teraz dla porównania K­‑on! i np. Yui, Mio, Ritsu, Tsumugi, albo z dorobku innego studia – Yuru yuri z Akari, yui, Kyouko i Chinatsu. Bohaterowie Tamako Market niemal zupełnie nie nie zapadają w pamięć, za wyjątkiem Dery, który jednak jak słusznie wspomniała recenzentka, wiele osób irytuje zamiast bawić.

    KyoAni wypuściło zakalec i znowu mam wrażenie, że testuje do jakiego stopnia mogą się posunąć, zanim widownia nie zaprotestuje zdecydowanym głosem. Jeśli ma to zaowocować lepszymi seriami w przyszłości, to takie nieudane eksperymenty mogą się trafiać, byle nie za często.
  • Avatar
    Tassadar 9.05.2013 22:44
    Re: Dla jakiego rodzaju fetyszystów to jest robione...
    Komentarz do recenzji "Dansai Bunri no Crime Edge"
    Tylko w ten sposób. Za to trzeba przyznać, że jest coraz „lepiej” i tag parodia byłby jak najbardziej wskazany. Ciekawe, czy autor mangi, a za nim goście ze studia Gokumi planowali to od początku…
  • Avatar
    Tassadar 3.05.2013 22:46
    Re: Nie i jeszcze raz nie
    Komentarz do recenzji "Kakumeiki Valvrave"
    Mam wrażenie, że w gatunku mecha Sunrise już od dłuższego czasu nawet nie stara się udawać, że rozsądnie umotywowana postawa głównego bohatera jest do czegokolwiek potrzebna. Podobnie jak minimalne choćby uzasadnienie dlaczego nastolatek miałby pilotować robota. Scenariusz jest tak przygotowany, żeby wkręcić miłosne dylematy, odrobinę patosu, podsumować wszystko jakimś łatwym do przełknięcia moralnym oświeceniem i tyle. Sam gatunek też nie przeżywa swoich najlepszych lat – w wersji bardziej przygodowej (Suisei no Gargantia, Rinne no Lagrange) ma się dobrze, ale poza tym na plus wyróżniają się jedynie sequele starych serii albo ich wersje alternatywne.
  • Avatar
    Tassadar 30.04.2013 00:03
    Re: Komedia? Parodia?
    Komentarz do recenzji "Hataraku Maou-sama!"
    Ale jak niby odbieram im prawo do interpretacji?


    „Bo takie historyjki zawsze kończą sie tak samo, zwłaszcza w wypadku japończyków, którzy (dosłownie) nie potrafia odbiec od schematów i nie spieprzyć wszystkiego pod koniec.”

    „Czy wielki Szatan w ogóle powinien prowadzić wojnę? Powinien wygrać ja bez walki, a juz na pewno nie zostac pokonany.”

    „Jest czarnym charakterem, a przecież prawie w kazdej bajce/filmie/ksiązce/anime/(...) jest pokazane jak dobro zwycięza nad złem: albo ten zły sie nawraca i staje sie dobry, albo ginie.”

    „Motywy użyte w serii nawołują do chrzecijaństwa i jego postac reprezentuje Szatana (więc powinien być niemal tak silny jak bóg – tyle że byc „tym złym”).”

    I mój absolutny faworyt:

    „Jeszcze jedno… jeśli Japończycy posługują się motywami z naszej kultury i je przeinaczają to co – mamy je postrzegac nieprawidłowo? To własnie my oceniamy je prawidłowo. Jeśli chca ich używać, niech przedstawiaja je wiarygodnie lub niech zrezygnują z nawoływania do nich – tak trudno jest wymyśleć imiona dla armii demonów z innego swiata?”

    Mam wymieniać dalej? To nie ocena, tylko widzimisię oparte na tym jak wyobrażasz sobie to anime robione pod Twój gust i „prawidłowe” interpretowanie motywów.

    Nie pisz mi ze nie dopuszczam do głosu innych punktów widzenia, bo demonstrujecie je dziesiatkami komentarzy próbujących szukac w tej serii głebi i drugiego dna (którego na marginesie tam nie ma – ale kazdy ma prawo widziec co chce i jak chce).


    Wypowiedzieć się na szczęście może każdy, ale ważnym elementem jest też przyjęcie do wiadomości argumentów innych ludzi. Nie trzeba się z nimi zgadzać, ale na razie mamy ponad sto sto wpisów, z czego większość, to rzucanie grochem o ścianę.

    Powtórzę z uporem maniaka to, co inni napisali wcześniej. Nikt nie zarzuca Ci tego, że masz własne zdanie, nikt drugiego dna w serii nie szuka. Kością niezgody jest fakt, że krytykujesz założenia serii za sam fakt ich istnienia oraz za to, że nie są zgodne z Twoją wizją. Ideą Hataraku Maou­‑sama! jest stworzenie komedii z niewielką domieszką romansu i w klimacie fantasy, parodiującą część znanych schematów gatunku – między innymi poprzez umieszczenie wyniosłych, schematycznych postaci w rolach zupełnie dla nich nietypowych, przez co też ich osobowości nie zostały potraktowane dosłownie i stuprocentowo poważnie. Właśnie zaskakująca transformacja z władcy demonów w gościa od fastfoodów, bohaterki w telemarketerkę stanowi kluczowy element serialu. To się nie musi podobać, ale też nie oznacza, że koncepcja jest niespójna.

    Szkoda tylko że wielu fanów mangi i anime poznaje ich kulturę tylko przez pryzmat mangi i anime. Czesto czytajac komentarze odnoszę wrważenie, iż jesli coś przedstawia japoński realizm, to ludzie czują się zawiedzeni i zachowuja jakby to było nieprawdziwe tzn. jakby w Japonii nie było wąskich, brudnych, zatłoczonych uliczek tylko same drzewa wiśni i biegajace kolorowe, zmoefikowane panienki.


    Zdziwiłabyś się, bo:

    1) Fani m&a są wbrew pozorom bardziej zorientowani niż Ci się wydaje, ale to ich hobby nie praca ani metoda na poszerzanie horyzontów i samodoskonalenie. Oczywistym jest, że będą woleć rozrywkę i wynikającą z niej stylizację, niż dogłębny realizm. Kluczowe jest jak w danym anime zachowane są proporcje. Na przykład Hataraku Maou­‑sama! = komedia = nie przesadzamy z realizmem (chyba, że robimy coś pokroju Rodzinki Yamadów).

    2) W Japonii jest wbrew pozorom MASA zmoefikowanych panienek, drzew wiśni, kretyńskich teleturniejów, popkultury nachalnie wdzierającej się do każdej dziedziny życia, otaku (tak skrytych, jak i otwarcie się obnoszących z hobby). A to, czy pokazywać osiedla mieszkaniowe oszpecane przez systemy okablowania na słupach, nieremontowane kanały przeciwpowodziowe, blokowiska, zaniedbane domy, to zależy tylko i wyłącznie od celowości takiej decyzji. Przyczyną narzekania nie jest zwątpienie w prawdziwość przedstawionych kadrów, ale poddawanie w wątpliwość procesu decyzyjnego twórców – paradoksalnie dokładnie tego, co sama czynisz, tylko dotyczącego innego elementu składowego anime.
  • Avatar
    Tassadar 29.04.2013 19:50
    Re: Komedia? Parodia?
    Komentarz do recenzji "Hataraku Maou-sama!"
    Jeszcze jedno… jeśli Japończycy posługują się motywami z naszej kultury i je przeinaczają to co – mamy je postrzegac nieprawidłowo? To własnie my oceniamy je prawidłowo. Jeśli chca ich używać, niech przedstawiaja je wiarygodnie lub niech zrezygnują z nawoływania do nich – tak trudno jest wymyśleć imiona dla armii demonów z innego swiata?


    Wymiękam, autentycznie wymiękam. Niech autorzy Zetsuen no Tempest biją się w piersi, przepraszają za wykorzystanie motywów ze sztuk Szekspira, niech twórcy Jin­‑Roh: The Wolf Brigade wiedzą, że są ignorantami nawiązując do bajki o Czerwnym Kapturku na swój sposób, niech ekipy od serii Fate sczezną, bo przecież król Artur był mężczyzną! Rozwińmy to poza anime i mangę! Johnn Sturges Siedmiu Wspaniałych powinien się wstydzić, przecież zżynał od Kurosawy i WCALE nie przystosował scenariusza do realiów Dzikiego Zachodu. A Tarantino to już w ogóle jakiś wariat i dyletant, przecież Kill Bill zupełnie nie pokazuje Japonii takiej, jaką jest! Zresztą, najlepiej niech każdy siedzi w motywach ze swojego kraju i nosa stamtąd nie wyściubia, bo jak będzie szukał inspiracji gdzie indziej to wszystko zepsuje i przeinaczy.

    Odbierasz twórcom prawo do własnej interpretacji, jedyną słuszną rację przypisując wąskiej grupie o bardzo konserwatywnym i wąskim spojrzeniu na kulturę, nie wiadomo czemu określanej słowem „my” – większość dyskutantów, włącznie ze mną, w ogóle się z nią nie identyfikuje. Jak potem prowadzić konstruktywną dyskusję, jeśli nie chcesz nawet na moment dopuścić do głosu innych punktów widzenia? Nie da się.

    Gdybyśmy to my stworzyli coś nawołujacego do japońskiej kultury i od niej odbiegaacego, oni zaraz by nam to wytknęli.


    Śmiem twierdzić, że raczej byliby miło zaskoczeni, że ktoś z zagranicy się ich kulturą zainteresował. Zdają sobie sprawę, że to jak reszta świata wyobraża sobie gejsze, sushi, samurajów i kodeks bushido etc. jest dalekie od prawdy, ale jakoś nikt z tego powodu sensacji nie robi. Na przykładzie Japończyków, których znam osobiście mogę stwierdzić tyle, że są wyjątkowo tolerancyjni wobec cudzoziemców i bez problemu wybaczają nawet kosmiczne nieporozumienia ewidentnie wynikające z kulturowych różnic. Przede wszystkim, nie oczekują, że obcokrajowiec w pełni zrozumie – jeśli mu się to uda, są mile zaskoczenie, jeśli nie zrozumie, to nic nadzwyczajnego, jego prawo.
  • Avatar
    Tassadar 29.04.2013 19:05
    Re: Komedia? Parodia?
    Komentarz do recenzji "Hataraku Maou-sama!"
    Nie WCALE ICH NIE POKAZALI W PIERWSZYM ODCINKU, ANI JEDNEGO, W OGÓLE.
    O czym właśnie pisałam wcześniej.


    To był sarkazm.
  • Avatar
    Tassadar 28.04.2013 23:53
    Re: Komedia? Parodia?
    Komentarz do recenzji "Hataraku Maou-sama!"
    Tu nie chodzi o żonglowanie i interpretowanie, motyw został zarysowany wyraxnie na początku 1 odcinka.


    Nie zrozumieliśmy się – ogólnie w anime, nie w tym konkretnym przypadku, gdzie jest po prostu przedstawiona jedna z interpretacji.

    Ale my nie żyjemy na Dalekim Wschodzie i oceniamy dane zjawiska z naszej perspektywy, więc mamy prawo postrzegac je tak, a nie inaczej.


    Jak najbardziej, co nie znaczy że będziemy wówczas mieć choć krztynę racji. Twoja wizja jest wybitnie europejska, masz do tego prawo, ale jednocześnie jest całkowicie odmienna od tego, co twórcy anime (oraz autor oryginału) chcieli zrobić i zrobili. Sięgnęli po kilka motywów i wykorzystali znane imiona dla urozmaicenia nazewnictwa. Ich prawo. Uczynili z wielkiego wodza, który niemal podbił cały świat pracownika sieci fasfoodów – o to tu właśnie chodzi.

    Co więcej, chcesz żeby Władca Demonów był bezwzględny, nikczemny, etc. tylko dlatego, że zgadza się to z Twoją wizją. Nawet nie próbujesz zastanowić się DLACZEGO zrobili to inaczej. To jak narzekać na lewostronny ruch uliczny tylko dlatego, że u nas obowiązuje inny i można swobodnie twierdzić, ze to głupota, bo przecież nie żyjemy w Anglii/Japonii/Australii.
  • Avatar
    Tassadar 28.04.2013 19:52
    Re: Komedia? Parodia?
    Komentarz do recenzji "Hataraku Maou-sama!"
    Motywy użyte w serii nawołują do chrzecijaństwa i jego postac reprezentuje Szatana (więc powinien być niemal tak silny jak bóg – tyle że byc „tym złym”).


    Proponuje uważnie przejrzeć jak swobodnie Japończycy żonglują motywami z innych kręgów kulturowych, bo na razie interpretujesz to tylko i wyłącznie z punktu widzenia typowego Europejczyka.

    Są, bo nie mówimy o religii lecz etyce.


    Standardy etyczne Dalekiego Wschodu są całkowicie odmienne od naszych – wystarczy choćby spojrzeć jak postrzegane są samobójstwa/niepełnosprawność/więzy społeczne etc.
  • Avatar
    Tassadar 28.04.2013 19:42
    Komentarz do recenzji "Evangelion 3.33 (Nie) możesz powtórzyć"
    Swego czasu sporo poświęciłem grzebaniu w necie szukając dokładnych interpretacji 2 ostatnich odcinków serialu, więc może po prostu dają o sobie znać połapane wówczas informacje, wykluczyć tego nie mogę. Wydawało mi się jednak, że wszystko było logiczne – wiemy dokładnie jaką rolę pełni Kaoru, czego chcą NERV, SEELE i WILLE, a jedyne czego tak naprawdę jesteśmy pozbawieni, to zakulisowych spraw – np. kto teraz obsługuje  kliknij: ukryte  i budował  kliknij: ukryte . Mam wrażenie, że Gainax celowo to olał, a 3.33 to po prostu kino psychologiczne z eksplozjami dla fanów akcji. A wszystkie te filozoficzne/symboliczne/religijne pierdoły są w filmie tylko dlatego, że „fajnie” wyglądają – mgliście pamiętam, że gdzieś czytałem jak to któryś z twórców się do tego przyznał przy okazji pytań o serial TV.
  • Avatar
    Tassadar 28.04.2013 19:29
    Re: Komedia? Parodia?
    Komentarz do recenzji "Hataraku Maou-sama!"
    Rozumiem że szybko sie przystosował dla osiagnięcia swoich celów (odzyskanie mocy, podbicie naszego swiata i powrót oraz podbicie dawnego świata), jednak nie powinno to za sobą pociagać tak drastycznych zmian w jego harakterze i z nikczemnika zrobić dobrego wujka (widzi dziewczynę bez parasola i ma tak dobre serce że oddaje jej swój).


    Rozumowanie w kategoriach podziału charakterów rodem z papierowych systemów RPG jak choćby D&D. To nie jest stereotypowy „chaotyczny zły”, czy inny archetyp, który można podsumować w trzech zdaniach.
  • Avatar
    A
    Tassadar 28.04.2013 19:02
    Komentarz do recenzji "Evangelion 3.33 (Nie) możesz powtórzyć"
    Ciekawy kontrast formy i treści w stosunku do gorzkawo­‑optymistycznego You Can [Not] Advance. Tym razem klimat wyjątkowo ponury, nie ma się co dziwić Shinjemu, że ma już tego wszystkiego dość. Alternatywna historia jest z pewnością prostsza, bardziej przejrzysta i skrupulatnie poprowadzona, ale czy lepsza, o tym będzie można zadecydować dopiero uwzględniając ostatnią część. Pozostało zbyt wiele niewiadomych.
  • Avatar
    A
    Tassadar 27.04.2013 23:02
    Komentarz do recenzji "Ore no Imouto ga Konna ni Kawaii Wake ga Nai 2"
    Jak do tej pory (4ep) zlepek niepowiązanych ze sobą historyjek, bardziej przywodzących na myśl zbiór OVA, niż serię telewizyjną. Jeden odcinek dla każdej bohaterki po czym sru, autorzy przeskakują dalej, olewając to, co przed chwilą zaprezentowali. Totalny chaos i brak szerszej wizji wykorzystania materiału. Do tego znikąd pojawił się bezmózgi fanserwis, humor obniżył loty (jest podawany zbyt nachalnie, bo dobrych pomysłów wciąż nie brakuje, jak choćby niektóre dialogi z odcinka Ayase).

    Reżyser ten sam, podobnie jak reszta ekipy łącznie z obsadą. Pojęcia nie mam, co się po drodze porobiło, że powstała aż taka różnica. Wszak sam scenariusz nie jest zły.
  • Avatar
    Tassadar 27.04.2013 18:31
    Komentarz do recenzji "Psycho-Pass"
    @1. W azjatyckim kręgu kulturowym taka filozofia rzeczywiście może trafiać na podatniejszy grunt. Odpowiadając w jednym z komentarzy poniżej skojarzyło mi się to z wątpliwymi moralnie systemami z Battle Royale oraz Ikigami, z nowszych produkcji warto też wspomnieć Shinsekai yori a z klasyków spory wycinek cyberpunku z lat 80. Nie miałem odczucia, że Psycho­‑pass jakoś specjalnie mocno skupia się na powiązaniu lokalnej mentalności z istnieniem Systemu, ale z pewnością taki związek w pewnym stopniu istnieje.
    @2. Tu się nie zgodzę, w późniejszych odcinkach System jednoznacznie stwierdza,  kliknij: ukryte  Skoro więc tak jest, to braki zaopatrzeniowe i tego typu nieodparzenia są efektem drobnej nieuwagi scenarzystów.
    @3. W dalszym ciągu jest jednak idiotyczna ze względu na potencjalne zagrożenia chemiczne i biologiczne, na które nie sposób mieć wpływu, nawet przy absurdalnie zaawansowanej technologii rolniczej. Dywersyfikacja upraw jest elementem kluczowym nie tyle gospodarczo co biologicznie. A dopóki System nie zaoferuje ludziom fotosyntezy jako sposobu zdobywania pokarmu, nie przerobi wszystkich na cyborgi, albo nie zapewni innej metody uniezależniającej ludzi od dotychczasowych ograniczeń nasze fizjologii, ponosi olbrzymie ryzyko, niewspółmierne do potencjalnych korzyści  kliknij: ukryte . Skoro  kliknij: ukryte , to jest to formuła wadliwa już na starcie. Kwestie przemysłowe i energetyczne z kolei rządzą się swoimi prawami, więc nie włączałbym ich do dyskusji o jednorodności upraw.
    @4. Nie kwestionuje samej konfrontacji, ale celowość nazywania rzeczy po imieniu już w pierwszym odcinku. „Taki los był im przeznaczony zanim się jeszcze spotkali!” i kilka równie tandetnie wkomponowanych w treść serialu tekstów skutecznie mnie irytowało. Konflikt pomiędzy Makishimą a Kougamim jest naturalny i logiczny – nie trzeba go w tak łopatologiczny sposób podkreślać przy udziale narratora. Widz bez problemu domyśli się sam.
  • Avatar
    Tassadar 21.04.2013 22:09
    Re: Aya Hirano
    Komentarz do recenzji "Fairy Tail"
    Hirano kreowała się na celebrytkę z całym dobrodziejstwem inwentarza. Spamowała szczegółami ze swojego życia osobistego, podrzucała tematy do plotek, rzucała wypowiedzi, które miały tylko i wyłącznie wywołać sensację, aż się w końcu doigrała. Po publikacji serii zdjęć wybuchł skandal obyczajowy z udziałem członków zespołu z firmy muzycznej, dla której pracowała, ale zakaz występowania w nowych anime dostała już wcześniej (nie wiadomo dokładnie od kogo). Ponoć to właśnie ten wybryk był powodem jej problemów. Jakiś rok później przeniosła się do innej agencji zrzeszającej seiyuu i zaczęła dostawać nowe role, ale w porównaniu do wcześniejszych to raczej ogryzki. Można znaleźć kilka artykułów na ten temat, ale to Japonia i spraw prywatnych się tam raczej nie wywleka na światło dzienne tak łatwo, i największym źródłem informacji jest sama Hirano, której trudno do końca wierzyć.
  • Avatar
    Tassadar 7.04.2013 12:00
    Re: huehuehue
    Komentarz do recenzji "Aku no Hana"
    Na razie daję 10 bo tylu łez moetardów i fanów mangi nie widziałem od dawna :D


    Ludzie chcieli nietypowej historii miłosnej i ją dostali, a teraz narzekają, bo naturalizm, czy wręcz turpizm formy ich odrzuca. Najzabawniejsze jest to, że karty mangi przytaczane jako porównanie ukazują tytuł z rzeczywiście innym podejściem do tematu, ale mający rysunek wyjątkowo klasyczny. Twórcy anime mieli odwagę przeforsować własną wizję, odejść od wyidealizowanych rysów bohaterów, i jakby tego było mało, postawili na zabiegi formalne bardziej kojarzące się z horrorem niż romansem. I jak na razie konsekwentnie się tego trzymają, a anime zaskakuje świeżością, realizmem (pod wieloma względami) i wyjątkowym klimatem. Nie powinno to dziwić, w końcu reżyserem jest Hiroshi Nagahama, odpowiedzialny m.in. za Mushishi (!), a także Detroit Metal City .
  • Avatar
    Tassadar 7.04.2013 11:44
    Re: błąd
    Komentarz do recenzji "Psycho-Pass"
    Nawet zabawny błąd udało mi się popełnić :)
  • Avatar
    Tassadar 6.04.2013 20:03
    Re: CAUSE I FEEEEEEEEEEL
    Komentarz do recenzji "Psycho-Pass"
    Gdybym rozpatrywał PP głównie jako kryminalne s­‑f na pewno byłbym surowszy w ocenie. Zaplusowało u mnie zaproszeniem do filozoficznej polemiki, bo choć nie zawsze robi to dobrze, to jednak stawia sensowne pytania. Pewne dziwne założenia są kwestią konwencji – w tym względzie System wydaje się nie mniej naciągany, co w Battle Royale albo Ikigami, a to jak ludzie dopuścili do jego powstania jest sprawą drugorzędną – liczą się konsekwencje etyczne i społeczne. PS. Akane jest doskonałą obywatelką z punktu widzenia Systemu, więc skoro on sam jest ułomny, to jego ideał również.
  • Avatar
    A
    Tassadar 30.03.2013 15:12
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"
    Narracyjny koszmar, akcja skacze z miejsca na miejsce dwadzieścia razy na odcinek, niepotrzebnych wątków jest tu całe zatrzęsienie, a niektóre sceny porażają naiwnością, a wręcz głupotą. Nawet jeśli to kwestia błędów z light novel, to reżyser powinien ruszyć głową i odpowiednio je pozmieniać – jak choćby przemowa  kliknij: ukryte 

    Do tego ośmieszające błędy wynikające z niedopatrzenia – na przykład bestia zmieniająca w 2 ujęciach swoją wielkość o jakieś 200­‑300% i zakończenie, które nawet nie udawało, że ktokolwiek miał pomysł na sensowne podsumowanie.

    Szkoda, bo pomysł na „rozwój cywilizacji w pigułce” z drobiazgami dla masowego odbiorcy i kilkoma niezłymi gagami (większość niestety marna) zapowiadał się intrygująco.
  • Avatar
    Tassadar 22.03.2013 22:23
    Re: Kawał dobrej roboty
    Komentarz do recenzji "Robotics;Notes"
    Popieram, anime jest zwyczajnie zbyt rozwlekłe. Za mało sensownej treści w tych 22 odcinkach. Wszystko na tym traci – maleje napięcie, zainteresowanie, etc. Do tego wiele scen wydało mi się zwyczajnie przedramatyzowanych poprzez nadmierną ekspresję seiyuu i ogólny brak podstawowych kompetencji reżysera – taki choćby  kliknij: ukryte  to istna tragedia. A szkoda, bo scenariusz miał spory potencjał ale od początku był problem ze sprzedaniem zawartych w nim pomysłów. OK, ale nic więcej i gdyby nie tematyka, można by spokojnie o serii nie wspominać.
  • Avatar
    Tassadar 2.03.2013 23:19
    Komentarz do recenzji "Fairy Tail"
    Owo „bliżej nieokreślone źródło”, zostało dokładnie sprecyzowane w informacji od ANN. Sama popularność tytułu, nie oznacza, że nie może on zostać na pewien czas wstrzymany, zawłaszcza w obliczu nieuchronnego wyczerpania się materiały z mangi, czego dowodzi przykład Bleacha. To decyzja potencjalnie niegłupia, kilka miesięcy, czy nawet rok oddechu marki nie ukatrupi, a da oddech twórcom. Porównując ze straszliwym spamem fillerów jaki stał się losem choćby Naruto Shippuuden, to powinno serii wyjść na dobre. Ta hipoteza ma jedną zasadniczą wadę – oznacza urwanie fabuły w połowie. To może sugerować inne rozwiązanie, zwłaszcza w obliczu wpisu Mashimy z Twittera, ale to się wyjaśni dopiero z czasem. Osobiście obstawiam przesunięcie emisji na inną godzinę/dzień i być może cały wątek fillerowy opracowany przez Mashimę jedynie na potrzeby anime.