x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Do anime
Najbardziej raziła mnie nienaturalność wielu reakcji postaci. Nie wiem czy wynikało to z różnicy kulturowej, ale były sceny tak dziwnie przedstawione, że szczerze wątpię w ową różnice.
Postacie dzielą się na pół, lepsze i gorsze. Zdecydowanie przypadł mi do gustu główny bohater, który w pierwszych odcinkach pokazał swój charakter od najlepszej strony. Jednak z biegiem serii raz tracił na swojej świeżości, po czym do niej wracał. Lubiłam jego ironiczny humor, chęć pomocy, poczucie odpowiedzialności, choć często były one nadużywane przez twórców. Tym samym były momenty w których przekroczyli granicę dobrego smaku choćby z jego poświęceniem względem innych.
Na drugi ogień idzie Sunohara. Jakoś jak go zobaczyłam ucieszyłam się na jego widok. Bardzo mi się podobał szczególnie w pierwszej połowie serii. W drugiej połowie zaczęło mnie już irytować podejście innych postaci do niego. Stopień jego wykorzystania wielokrotnie przekraczał wszelkie normy, na czym ucierpiały sceny, które miały być śmieszne, a kończyły się tylko 'Znowu? Ile można.'.
Rzeczywiście jednym z największych plusów Nagisy są jej rodzice. Bez nich ta seria nie byłaby taka sama. Odnosząc się jednak do niej samej, była… przyjemna. Taką cichą postacią ze swoimi fanaberiami, rzadko korzystającą z prawa do własnego zdania, a mimo to upartą i dążącą(dość długo i okrężnie) do jej aktualnego celu.
Pozostałe postacie oceniam na plus. Bliźniaczki najbardziej spodobały mi się w scenie na korcie tenisowym(wypadły naprawdę przekonująco!), zaś z drugoplanowych najbardziej polubiłam chyba Tomoyo.
Fabularnie najsłabiej wypada chyba pierwsza historia. Jej początek i rozwiązanie jest dobre, ale znowu mogę ponarzekać na sposób realizacji. I ponownie na realizm. Sama postać Fuko była przyjemną odskocznią i cieszyłam się na takie zakończenie jej wątku, jednak to co nastąpiło po nim…
Druga i trzecia historia są porządniej zrealizowane. Kotomi w najbardziej dramatycznych momentach spełniła swoją rolę. Trzecia historia wypada chyba najlepiej ze wszystkich, stanowi spójne zakończenie serii.
Ostatecznie, ciężko mi było wychwycić utwory poza kilkoma scenami. Najwyżej oceniłabym z całej oprawy muzycznej właśnie Dango, dango, dango~...
Podsumowując, seria tak 6‑7/10, głównie za świetny komediowy klimat, dwie ostatnie historie i miłą dla oka grafikę.
No to pora na After Story~.
Do recenzji
-Złe rozplanowanie tematów akapitów. Czytając recenzję miałam wrażenie jakby ktoś pozamieniał ich kolejność.
-Bardzo długi opis postaci(zdradzający istotne szczegóły z serii!), po którym następuje krótki zarys fabuły.
-Niewłaściwe kryterium oceniania i niepoprawność słowna.
Nie piszę tu tego ze złej woli. Czytałam pozostałe twoje recenzje i były bardzo przyjemne, tylko z tą do Clannadu jakoś tak średnio wyszło.
Re: Mistrzostwo
P.S. Mi też jak dotąd nie udało się znaleźć nic podobnego do Tutu, co w sumie jest dobre, gdyż świadczy o unikalności tego tytułu.
Spoiler
P.S. Anri nie jest taka zimna. Jakoś nie miałam tego odczucia, Wydała się dość naturalna.
No cóż...
Zacznę może po kolei, od fabuły. Tak w sumie to nie była, naprawdę nie było jakoś szczególnie źle, tylko odniosłam wrażenie że nawet jeśli w miarę logiczne- mocno nierówne i jakoś nie po kolei. Dodatkowo mocną zmianą jest sposób prowadzenia odcinka który w serii kilkakrotnie się zmienia, najczulej po tym 6 odcinku, co jest zdecydowanym minusem serii i częścią tych 'niedociągnięć' fabularny. Przez te ciągłe zmiany widać jakby twórcą zmieniała się koncepcja co do prowadzenia widza po historii.
Dalej… Nie potrafię jakoś tak wybaczyć tego, że tak naprawdę przez połowę serii kliknij: ukryte rozwiązują sobie niezbyt związane z głównym wątkiem historyjki, po czym nagle wzięli się na serio za odkrywanie prawdy, i nagle bum!, wszystko po kolei się sprawdza, nie muszą tak naprawdę nic szukać, a wszystko rozwiązuje się samo. Nie wiem jak innym, ale mi to bardzo unieatrakcyjniło oglądanie pozostałych odcinków. -Takie, o a może to! -Masz rację, pasuje. Dzięki! -Ale za co??
Dodatkowo sama zainteresowana o tym nie wiedziała.
Główny wątek miłosny… Ekhm. Jakoś nigdy nie przepadałam za ecchi, jednak był dość przyjemny. Gdyby tylko trochę ograniczyć sceny napastowania głównego bohatera przez Yuuko, a i głównemu bohaterowi przykręcić śrubkę z napisem 'stanowczość' i 'asertywność' i 'perswazja'... Choć nie, może z ostatniego lepiej zrezygnować.
Co jak co, ale śmiało mogę powiedzieć, że dla grafiki można obejrzeć całe anime i tak naprawdę to ona ratuje całą serię. I nie mówię tu o niektórych graficznych niedociągnięciach typu dziwny chód czy troszkę dziwny kąt, bo mimo iż było ich mało, to jednak były. Chodzi mi o bogatą kolorystykę barw i obrazów przy opowiadaniu historii, pojedynczych scenach, widokach nieba. Tylko trochę te czerwone liście, które są trochę jak symbol serii, nie wyszły. Są ładne, ale zbyt duże nagromadzenie ich w jednym miejscu nie do końca dawało taki efekt jaki oczekiwałam.
Postaci… Dużo o nich nie da się powiedzieć, a i pewnie to co napiszę będzie jak plagiat poprzednich komentarzy na ten temat, więc skrócę to jak tylko mogę: Ah, gdyby tylko nie ten główny bohater! Inne postacie kobiece(bo poza rzekomym 'głównym bohaterem' nie ma żadnych innych postaci męskich…) były w sumie dobre, choć nawet tak świeżo po serii miałabym problem z wymienieniem ich imion. Dano im po prostu za mało czasu, więc mimo iż były niezłe, widz tak naprawdę niemal nie może się o tym dowiedzieć. Po prostu za dużo czasu dostało się głównej parze, a zabrakło go na pozostałe dwie członkinie klubu i na sam… jego pokój. Jak dla mnie próba wprowadzenia czegoś bardziej tajemniczego do niego byłaby miła. kliknij: ukryte Może i nic 'mocniejszego' niż ciało ofiary rytuału leżące w dziwnej świątyni nie mogło być bardziej dziwne, to zachowanie głównej bohaterki uniemożliwia nam nawet dotknięcia którejś z nici tajemnicy, których w kryminale powinno być z resztą więcej.
Zostało już tylko muzyka i zakończenie. No więc co do muzyki nic nowego, choć dość miło zaskoczyły mnie piosenki w niektórych scenach, które albo dobrze się z nimi komponowały albo były po prostu przyjemniejsze do słuchania, oraz ogólne brzmienie endingu, nawet bez wokalu.
No i przyszła pora na deser.
Zakończenie… powinno się zakończyć góra na otworzeniu tego wieka od pudła(w sumie napisanie tego nie będzie nawet spoilerem). Dalej to już naprawdę było tylko ciągnięcie na siłę do zapełnienia pełnych 20 minut plus opening i uporczywe szukanie kliknij: ukryte happy endu tam gdzie go nie ma.
No więc podsumowując, ocena końcowa to max. 6/10, to tak dla tej serii w sam raz.
Już w pierwszym odcinku podczas oglądania powiedziałam sobie: 'Wyżyję się w komentarzu.' Zobaczymy, czy rzeczywiście 'wyżyję'.
Po seri nie spodziewałam się niczego niezwykłego czy niesamowitego. Pomysł by przerobic chiński zodiak jest ciekawy, do tego klątwa itp.
Jednak początek był średni, od tak głupia główna bohaterka, o wwwiieellkkiimm sercu, jakiś spokojny chłopak‑książę, jeden 'nieposkromiony', jakiś zboczony. Taki klasyczny podstawowy zestaw. Do tego zakochana w tym nieposkromionym wariatka, na dodatek spokrewniona z nim, jakiś facet udający babę lub na odwrót, jakaś/jakiś/jakieś słodkie coś, narwaniec, dziwak, skała, psychiczny… Ale koniec samej rodzinki Souma. Mimo to, to też 'klasyczny' zestaw, tylko o odmiennych funkcjach i zmienionych charakterach. Milej zaskoczyły mnie przyjaciółki głównej bohaterki, jak i jej matka(znaczy to co dowiedzieliśmy się przez wspomnienia itp.)
No, przejdźmy dalej. Rozumiem. Naprawdę rozumiem, że główne bohaterki w tego typu produkcjach muszą byc głupie, ale poziom głupoty Thoru rósł z każdym odcinkiem. To się stawało nie‑do‑znie‑sie‑nia. Poza tym, jakby ktoś przysiadł z notesem i spisał wszystkie życiowe mądrości jakie słyszymy od naszej kochanej idiotki, to by wyszła całkiem spora książka ze złotymi myślami. Wwwiieellkkiie serca non stop mówią mądre rzeczy, prawda? Ale tylko w sprawach życiowych.
Pierwsze odcinki mnie śmieszyły, ale potem kolejne zaczęły mnie powoli nudzic. Jak był ten odcinek z tymi czterema fankami Yukiego, to przez chwilkę martwiłam się o widzów. Też mi jakoś nie podpasował. Było parę naprawdę śmiesznych scen czy całych odcinków, ale zbyt dużo nudzących i nic nie wnoszących do historii.
Jednakże odcinki(przynajmniej te pierwsze) dramatyczne, zagłębiające się w przeszłośc bohaterow podpasowały mi, ale one powoli zaczęły robic się banalne. Praktycznie w każdej ludzkiej historii może się stac coś podobnego jak w tych, ale nie przesadzajmy. Zbyt dużo z jednej historii chcieli upchnąc w jeden odcinek, przez co uczucia i charaktery postaci nie były w pełni wykorzystne. Dramatyzm, odpowiednio wyważony, jest prawdziwym rarytasem.
Muzyka była w miarę delikatna, lekko i niezauwżalnie pojawiała się i znikała.
Mi właśnie ostatni odicnki podobały się. Jednak jakbym miała jednym słowem skomentowac całą serię byłoby to 'uśpiony'. Akcja wlokła się powoli, jakby spała i miała raz niemiły raz miły sen, zaś ostatnie odcinki to jak przebudzenie, ale jeszcze takie niedokońca przytomne.
Szkoda też, że nie wprowadzili koguta i konia. Jestem ciekawa ich charakterów!
Niestety poziom słodyczy był jednak zbyt duży.
Anime, jak każde, ma plusy i minusy. Tu akurat skupiłam się bardziej na minusach niż plusach.
Ps. Wolałam 'Marchewę' niż 'Księcia' jako parę do Thoru. A i tak dobrze, że zostawili otwarte zakończenie pod tym względem.
Podobno w mandze główna nie jest aż tak głupia, a poza tym interesuje mnie parę wątkow, dlatego chyba się za nią wezmę.
Pozdrawiam wszystkich czytających. A tym, którzy zamierzają obejrzec, życzę powodzenia, gdyż mimo iż mnie nie zachwyciło, może kogoś urzeknie.
Postacie zmieniły się. Szczególnie widac to w przypadku Kurogane i Faya. Niestety nie podobało mi się to, że nagle z nikąd kliknij: ukryte od tak sobie, Fay wziął i zaczął używac magii, tłumacząc, że to inna magia. Przecież, on był gotów zginąc, byleby nie użyc zaklęcia!
Jeszcze ciekawi mnie jak rozwiążą ostatni pojawiający się wątek. kliknij: ukryte Rozumiem 10, 15, 20 piór, ale parę setek lub tysięcy?! Wychodzi na to, że jest to nie‑koń‑czą‑ca‑się‑hi‑sto‑ria. Gdyż nie wierzę, że uda im się przerobic tyle histori, stworzyc tyle światów lub cokolwiek innego. I jeszcze zmieścic to, by nie miało paru tysięcy odicnków!
No to chyba tyle.
Muzyka. Yuki Kajiura. Jest dobra i kompozytorka i piosenki użyte w anime. Tak jak poniżej wymienię tu Song of storm and fire oraz you are my love czy i talk to the rain. I wiele innych.
Jednak i opening i ending mnie nie zachwyciły. Były przeciętne.
Bohaterowie. No cóż. Główna para nie była zbyt dobra. Należała do tych, którzy tylko, na zmianę, mówią swoje imiona, w tym wypadku też księżniczko. Poza tym Sakura niby coś robi, ale nie robi. Można powiedziec, że klasycznie, w tego typu produkcjach postacie żeńskie tylko stoją i patrzą, i narażają się na niebezpieczeństwo.(Było parę takich sytuacji) Co do Fye i Kurogane(imiona mogą się trochę rożnic), też można ich zaszufladkowac, ale z drugiej strony są oryginalni na swój sposób. Dobre postacie komediowe. Mokona trochę jak powyżej.
Co do grafiki nie będę się wypowiadac. Zwyczajna.
Z mangą się nie zapoznałam i nie będę się o niej wypowiadac.
Fabuła jest całkiem dobra. Potrafi nudzic, ale też potrafi bawic. Denerwujące były dośc dlugie przypomnienia na początku każdego odcinka i wielokrotne pokazywanie tych samych scen we wspomnieniach bohaterów.
Godne polecenia jak ktoś się nudzi, na odreagowanie lub odstresowanie.
Re: Ahhh... magia
Poza tym do zegara poza listem była doczepiona strzykawka, która też znikła, a my możemy się tylko domyślac co w niej było(podejrzewam, że coś co wywołuje syndrom Hinamizawy), a skoro tak, to skąd miały z tym strzykawkę?
I jeszcze Rena i Mion były przyjaciółkami z Satoko i Riką. Rika mogła chciec ukryc prawdę o Syndromie(w miare logiczne wyjaśnienie w Kai, przed ostatnia historia) poprzez wyrwanie kawałka listu który tego dotyczył i dotyczył strzykawki w założeniu, że w środku jest płyn z wirusem Syndromu.
I nie zapomnijmy, że Rika to przeżywała mnóstwo razy, a jak wiemy nie było jej na miejscu w żadnej części i nie była tego świadkiem, więc skąd wie?(pomijam Hanyuu)
Drugą wersją może byc Takano. Strzykawka ją obciążała, ale skąd mogła wiedziec, że Keiichi zabije Renę i Mion? A wcześniej one będą chciały go? Możliwością, mogłoby byc podsłuchiwanie telefonów na policji, ale to też mało wiarygodne.[/ikryj]
Zamaskowano spoilery.
Moderacja
000
Mały poradnik
Niestety popełniłam błędy, dlatego przed nimi tu ostrzegę:
-Nic, ale to nic, nie wolno czytac przed seansem. NIC. Psuje całą zabawę. Choc mała informacja, psuje, ale to psuje!
-Nie możesz się nastawiac na np. zbytnią drastycznośc. Będziesz wymagac od niej za wiele, lub nie dostrzeżesz, tego czego szukasz.(Nie mówię, że nie jest drastyczne)
-Musisz MYŚLEC. Od samego początku, po sam koniec. Wszystko może ci się wydawac nielogiczne, chaotyczne, nie zrozumiane.
-Jak nie przetrwasz do 5(no może trochę dalej) odcinka nie pchaj się dalej. Nie pchaj, jak będziesz się pchac, a coś ci niezbyt podpasuje, wkurzy cię po minięciu (chyba) 13 lub 14 odcinka i dalej nie zajdziesz. (Chyba, że wyjątkowo ci się spodoba)
Ja nie dostosowałam się do 1 i 2 zasady.
Nie mówię, że masz się do nich stosowac, ale to takie jak by ostrzeżenie, z mojego punktu widzenia.
Znając życie nie będzie kontynuacji i pewnie ngdy miała nie powstac. (Omijam fakt, tego, że manga jest nie zkończona)) Dlaczego? O to właśnie chodzi. Podeszłam za drugim razem z innej strony.
A jeśli motywem przewodnim NIE jest tak naprawdę: kliknij: ukryte
-Prawda o Sbrie?
-Wspomnienia Alicji?
-Otchłań?
-Gilbert, Vincent, Alicja(pierwsza i druga), Break, Sharon, Oskar i spółka?
-Glen i Jack?
-Łańcuchy?
-Kontrahenci?
-Pandora?
-Grzech Oza?
-Ci co go wtrącili do otchłani?
-Lub sama tajemnica? I inne…
A jeśli prawdziwym powodem powstania serii jest OZ? Jeśli to wszystko było tylko po to by Oz się zmienił? By miał odwagę na stawienie ojcu czoła? Jeśli to była tylko przydługa opowieśc o dorastaniu z elementami fantasty i dramatu z odrobiną humoru?
Jeśli to wszystko tylko po to, by i tak tej histori nie zamknąc, tylko by pokazac jak znalezienie czegoś lub jakaś błahostka potrafi zmienic życie i ciebie?
A co jeśli to prawda?
Zamaskowano spoilery.
IKa
Po pierwsze: Jaka debilka da się namówić na bycie prywatną seks‑pokojówką?!?!
Po drugie: Jaka debilka pozwoli się tak wykorzystywać seksualnie?!?
Po trzecie: Czy ona naprawdę nie może zgłosić tego na policję??? Za to grozi chyba z pięć lat!
Dlaczego on nie może przestać być debilem, który nie‑powiem‑co‑i-jak robi ze swoimi zabawkami.
Dlaczego ludzi nie może szanować?!? Rozumiem, taką idiotkę to tylko w garnku ugotować, no ale, pies też człowiek.
To coś żółte, jaskrawe i emitujące głupotą i idiotyzmem, co to jest? Przez całą godzinę powtarzałam: Jej idiotyzm mnie poraża. Ona jest głupsza niż pusty garnek, no chyba, że chodzi o mowę, potrafi powiedzieć: ''Kim dla niego jestem? NIE! Tak! Dlaczego on to robi?'' I jeszcze umie rejestrować co się do niej mówi. Gorzej z przetwarzaniem.
Oglądanie tego w życiu nie będzie przyjemnością. No chyba, że dla masochisty.
Na polski: Jest tu jakiś masochista??? Jak tak to mu to polecam!
Nie jest złe, ale też nie jest wspaniałe. Te środkowe odcinki osłabiają, a i łapanie za nos było za częste. Grafika dobra, lecz co do muzyki… Miałam parę zastrzeżeń. Znaczy nie była zła i niby pasuje do serii, ale jakoś niezbyt przypadła mi do gustu. Albo powiem inaczej: podobało mi się póki ktoś nie zaczął śpiewać, potem śpiewem ktoś ciach! cały dalszy ciąg.
Daję 6 trochę naciągane, ale chyba jednak zasługuje na tą ocenę… Chyba…
Zmoderowano wulgaryzm.
Morg
50/50
Zacznę może inaczej. Mimo wszystko seria a film są, to dwie różne rzeczy. Bohaterowie ci sami, historia ta sama, ale wszystko inaczej przedstawione. Tu w filmie skupia się na głównej trójce, i są trochę lepiej przedstawieni pod pewnymi. Ale też sporo tracą. W końcu w tej serii było dobitnie kliknij: ukryte powiedziane ,,kocham cię', na dodatek w miarę normalnie. W serii było coś takiego… Taka magia była widziana i czuć było ją naprawdę, a tu mi jej zabrakło. Oczywiście było trochę, ale to nie to samo.
Grafika. Zdecydowanie tu jest GORSZA. Kolory. Za jasne, zbyt podobne do siebie, tak nie pasujące do klimatu odcienie i mało wyraziste. (Ja tu nawet nie mówię o tym, że jakość mi się wp**p***ła i oglądałam w naprawdę kiepskiej) Bohaterowie: Gdy pierwszy raz zobaczyłam twarz Misuzu wydarłam się ''NIE''. Była za dorosła jak do niej. I tyle straciła! Z czasem się przyzwyczaiłam i bardziej skupiłam na fabule, ale i tak w porównaniu wolę starą. Yukito. Czemu on ma włosy w fioletowym odcieniu? Gdyby wymieszać ten fioletowawy odcień z większą dawką szarości.. Lepiej by wyszło.
O oczach nie wspominam. Co do ciotki nie miałam większych zastrzeżeń. Tła, szczegóły… Było niedopracowane. I w tej gamie barw jaką wybrali ciężko by było cokolwiek dobrego wyciągnąć. Pod względem grafiki zdecydowanie seria. Tam pięknie było przedstawione: morze, łąka, strumień, niebo… Postaci narysowane mistrzowsko, kolory świetnie dobrane… Ale tu.. ? Brak słów, gdy patrzysz się na twarz Misuzu tu i tam. (Takie porównanie gapiąc się jednocześnie na dwie na raz)
W serii choroba była dość dziwna, ale gdyby więcej weszło do filmu, może by to coś urozmaiciło? Mimo, brakowało mi (tak tu mnie powieście) starego zachowania. Skomplikowało by i namieszało.
Wątki poboczne… Chym. I dobrze i źle, że je usunęli. Mogło by parę postaci wpaść na chwilkę w ''odwiedziny'' i wtrącić do filmu swoje historyjki, bo ja tu nie mówię o historiach na 40 minut. Tylko parę i to bardziej związanych z Misuzu, dodać tajemniczości która by tu na dobre wyszła.
Może dlatego seria była trochę bardziej magiczna, nie mówię tu o samych pobocznych, ale to co wprowadziły w późniejszym. Nawet jeśli to było słabo widoczne.
Dobrze, że kliknij: ukryte Sora, był w 100% ptakiem, a nie Yukito (teraz mi przychodzi na myśl, a może to poprzedni Yukito, znaczy ten drugi, co był przed nim. No jak on miał na imię??) To by coś wyjaśniało. Chyba dobrze zrobiono wprowadzając tą ''legendę'' pomiędzy życie głównych bohaterów. Ciekawiło, a zarazem tłumaczyło, czasem.
Nie będę mówić, że seria czy film było lepsze, gdyż żadne nie było w 100% doskonałe. Gdyby zrobiono mieszankę trochę z tego, trochę z tamtego wyszedłby film/seria (skreślić niepotrzebne) niemal doskonała. W tych 13 odcinkach zabrakło mi romansu, który tu był i to na dodatek ciekawie i dobrze przedstawiony, choć mam zastrzeżenia. W tych 92 minutach brakło wyżej wspomnianej magii, lekkiej tajemnicy i paru cech, które ominę.
Kończąc: Nie powiem, że coś było lepsze lub gorsze, gdyż i to i to ma wady, i i to i to ma zalety, których nie ma drugie.
kliknij: ukryte Tam gdzie pisze o Sorze i Yukito w nawiasie chodzi o to, że być może Sora to ten z legendy, i próbuje pomóc mu zrozumieć. Znaczy Yukito.
Scalono i ukryto jako potencjalny spoiler.
Morg
Re: Usui jest boski???
Re: Usui jest boski???
Ps. Czasami gdy czytam komentarze, myślę podobnie. Bujnąć się w bishu? Ok, ale nie tak, żeby każdego kto myśli inaczej zamordować przez internet.
Re: What?
Re: What?
Nie będę komuś psuła frajdy. I mówiła prawdę, o cały tym wszystkim co się stało.
Ukryto spoilery.
Morg
Re: Nadal nie pozbierana...