Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Uratugo

  • Avatar
    A
    Uratugo 15.11.2022 17:14
    Komentarz do recenzji "Bleach: Sennen Kessen Hen"
    Walka między oboma przywódcami mnie zawiodła w pewnym sensie. Była ładna, efektowna, ale… zbyt przeatralizowana, za mało w niej (wbrew pozorom) akcji, a za dużo patetyzmu. Spodziewałem się lekkiego rozwinięcia wersji mangowej, dodając więcej niuansów stricte bitewnych. Dostaliśmy jednak piękną scenę, bardziej przypominającą kabuki, niż typową shounenową walkę, a tego właśnie oczekiwałem.
  • Avatar
    A
    Uratugo 17.07.2022 23:42
    Komentarz do recenzji "Yofukashi no Uta"
    Bardziej liczyłem na jakiś dramat psychologiczny. Dzieciak włóczący się po mieście i poznający je od „nocnej” strony, to mógłby być ciekawy koncept. Cóż, w tym wydaniu nie jest źle, ale boję się, że pomimo dość oryginalnego pomysłu, klimat będzie dość przeciętny. Mam nadzieję, że będzie inaczej.
  • Avatar
    A
    Uratugo 1.04.2022 21:43
    Komentarz do recenzji "Sabikui Bisco"
    Dobra, ciekawa seria postapo ze zmarnowanym potencjałem na coś większego.

    Pierwsze odcinki wciągnęły mnie swoim klimatem. Narracja prowadzona była dość przeciętnie, ale kreacja głównych bohaterów i ich relacja były naprawdę ciekawe. Światotwórczo mogło być wspaniale i dostrzegałem tutaj ogromny potencjał. Niestety im dalej brniemy w fabułę, tym bardziej ona przyśpiesza- do tego stopnia, że pojawiają się dziury i robienie mnóstwa rzeczy na chybcika. Po 9 odcinku, Sabikui Bisco już tylko mnie rozczarowywało. Zachowanie Milo było cokolwiek słabe, a plot twist Bisco- choć sam w sobie mógłby być świetny- został zrobiony wręcz klasycznie dla shounenów (nie jest to komplement), wręcz na poziomie Dragon Balla, choć to anime nie miało czasu aż tak rozkochać w sobie widzów.

    Relacje między bohaterami początkowo były zarysowane bardzo dobrze, nawet intrygująco. Milo­‑Pawoo, Bisco­‑Jabi, Milo­‑Kurokawa, Tirol­‑Milo i Bisco, a przede wszystkim Milo­‑Bisco: początkowo wydająca się dość standardowa, z każdym odcinkiem była pogłębiana i coraz bardziej niejednoznaczna, a której podsumowanie w 9 odcinku było poruszające. Niestety, z niezrozumiałych dla mnie przyczyn postanowiono ją spłycić poprzez dość naciąganą fabularnie relację Bisco z Pawoo. nie żebym miał z tym problem, ale dajmy widzom do tego podstawy. Przez ten wątek i pojawienie się dziwnego trójkąta, który oczywiście dla wszystkich wokół wygląda zupełnie naturalnie, psuje to efekt początkowy.

    Fabuła jest niezwykle dziurawa. Widać, że w oryginalnym LN świat i akcja są znacznie bardziej rozbudowane, tutaj jednak postawiono na szybkie zarysowanie uniwersum bez zbędnych ceregieli, wiedząc, że tych 12 odcinków ma być serią zamkniętą, pozbawioną kontynuacji. Szkoda, bo mam przeczucie, że to anime mogłoby być nawet lepsze od Re Zero.

    Podsumowując, generalnie mam bardzo pozytywne wrażenia i Sabikui Bisco mi się podobało. Widzę jednak, że mogłoby to być coś naprawdę dobrego, jeśli nie wybitnego. Szkoda.
  • Avatar
    A
    Uratugo 6.03.2022 12:19
    Komentarz do recenzji "Sabikui Bisco"
    Seria mocno mnie wciągnęła. Nie jest wybitna fabularnie, ani światotwórczo, ale jest ciekawa i potrafi zainteresować.
  • Avatar
    A
    Uratugo 6.03.2022 12:16
    Komentarz do recenzji "Orient"
    Duże rozczarowanie- mam na myśli zarówno anime, jak i mangę.

    Technicznie jest słabo. Kreska przypomina Magi, ale jest pod pewnymi względami od niej gorsza, co irytuje, bo i Magi miało problemy z jakością; ratowało się jednak całą resztą. Orient jest gorszy tak technicznie, jak i fabularnie, a także światotwórczo. Wątpię, czy obejrzę do końca.


    I zastanawia mnie, dlaczego postanowili zanimować nową mangę Shinobu Ohtaki, a nie zamierzają kontynuować ukończonego już Magi. The Labirynth of magic, które jest naprawdę dobrą serią.
  • Avatar
    A
    Uratugo 6.03.2022 12:08
    Komentarz do recenzji "Edens Zero"
    Choć konwencja i uniwersum znacząco różni się od Fairy Tail,to klimat pozostaje wciąż ten sam. Minus polega na tym, że autor wykorzystuje sprawdzone w poprzedniej serii schematy- raz się sprawdziły i miały swój urok, kiedy się jednak powiela swoje własne pomysły, zaczynają być one mało atrakcyjne. Technicznie jest przeciętnie, czyli ani wyjątkowo dobrze, ani źle. Boli jedynie słaby soundtrack.

    Polecam fanom Mashimy, dla innych może być to duże rozczarowanie i kolejny z miliona shounenów.
  • Avatar
    A
    Uratugo 6.03.2022 12:00
    Komentarz do recenzji "Heion Sedai no Idaten-tachi"
    Ciekawe, ale czy dobre?Infantylizm i prostota formy zbytnio została zmieszana z przemocą i poważniejszymi kwestiami egzystencjalnymi. Twórcy powinni obrać albo jedną, albo drugą ścieżkę.
  • Avatar
    Uratugo 14.10.2020 09:36
    Re: Po dwoch odcinkach
    Komentarz do recenzji "Jujutsu Kaisen"
    Nie próbuję grać żadnego znawcy, a opieram się na swoich doświadczeniach. Jeśli ta seria mnie zaskoczy, a moje obecne przewidywania okażą się błędne, to będzie to tylko plus dla tej serii a ja się będę cieszyć. :)

    Co do oryginalności bohaterów… nie mam na myśli tworzenia „postaci, której jeszcze nie było”, a postaci, które wychodzą poza standardowy szablon i schemat, w jaki można włożyć 90% bohaterów anime. Jak do tej pory, schematyczność pozostaje zachowana.


    „Lubię to jak próbujesz odgadnąć co będzie dalej^^ Słodkie.”

    Nie ma co się wywyższać, tylko dlatego, że zna się pierwowzór. Jeśli wiesz co będzie dalej, to gratulacje. Nie silę się na wieszcza, a dzielę się swoimi przemyśleniami. Tylko i aż tyle. Jak wspomniałem, jeśli zarzut o schematyczność okaże się błędny, to będę z tego powodu bardzo zadowolony.
  • Avatar
    A
    Uratugo 13.10.2020 18:35
    Po dwoch odcinkach
    Komentarz do recenzji "Jujutsu Kaisen"
    Jest sztampowo, ale dobrze- tak bym to określił. Fabuła będzie raczej przewidywalna, bohaterowie raczej też nie będą się jakoś bardzo silić na oryginalność, ale… całość jest jakoś zgrabnie pociągnięta, a przy tym bardzo sympatyczna. Zamierzam oglądać dalej, bo to anime zapowiada się na dobrą rozrywkę.
  • Avatar
    A
    Uratugo 16.04.2020 22:22
    Naciągana dziewiątka
    Komentarz do recenzji "Pet"
    Początek był wspaniały- dziwny, groteskowy, absurdalny, niezrozumiały, nawet freudowski- niemal jak u D. Lyncha. Oczywiście zrozumiałym (i niezbędnym!) zabiegiem jest wyjaśnienie pewnych kwestii wraz z trwającą akcją, ale… no właśnie w pewnym momencie ten surrealistyczny klimat przeszedł w typową akcję z fantastycznymi elementami. Napisałem „typową”; nie do końca była ona typowa i absolutnie nie była na niskim poziomie, ale jednak w porównaniu do początkowych trzech, czterech odcinków można ją nazwać standardową.

    Podsumowując, jest to seria na wysokim poziomie, ale nierównym i akcja rozkręcająca się po początkowych odcinkach może lekko rozczarowywać.

    Mimo wszystko jak najbardziej polecam.
  • Avatar
    A
    Uratugo 26.02.2020 13:36
    Coś w tym jest
    Komentarz do recenzji "Ghost Hunt"
    „Ghost Hunt” ma wiele wad: między innymi pod paroma względami jest kiczowate, humor w tej serii jest stosunkowo sztampowy, a historia niezbyt skomplikowana. Coś jednak musi w tym anime być, ponieważ co kilka lat włącza mi się potrzeba, aby ponownie ten tytuł obejrzeć. Być może to ten melancholijny klimat, który co chwila się uwydatnia? Być może kreska, która budzi nostalgię za starymi produkcjami? Nie wiem. Wystawiłem subiektywne 8/10, choć obiektywnie byłoby to 7/10, a to i tak przy dobrych wiatrach.
  • Avatar
    A
    Uratugo 4.02.2020 05:51
    Ciekawe
    Komentarz do recenzji "Jibaku Shounen Hanako-kun"
    Jest to niezwykle kiczowate, więc myślałem, że będzie nudne, a jest… nawet wciągające. Nie będzie to na pewno arcydzieło, ale oglądając tę serię z pewnością się nie nudzę.
  • Avatar
    A
    Uratugo 30.11.2019 02:07
    Dobre, ale uproszczone i ugrzecznione
    Komentarz do recenzji "Kanata no Astra"
    Daję wysoką ocenę z pobudek czysto subiektywnych, ale nie jest to seria pozbawiona dość mocnych wad.

    Przede wszystkim uważam, że to anime sprawdziłoby się znacznie lepiej, jako Seinen- albo bardziej rozbudowany i mocniejszy shounen. Szczerze? „Kanata no Astra” miało potencjał dorównujący „Fullmetal Alchemist”, ale z jakichś powodów postanowiono trochę zmarnować potencjał już w samym zarodku. Nie oznacza to, że seria jest słaba- nie jest. Nie jest jednak również wybitna. Czego zabrakło?

    Zabrakło realnie zbudowanego kontekstu politycznego. Cała historia uniwersum była dość logicznie i dobrze zbudowana, ale rozwiązanie problemów historyczno­‑politycznych było niezwykle infantylne i oderwane od realizmu.  kliknij: ukryte 

    Sprawa druga:  kliknij: ukryte 

    Wracając do króla-  kliknij: ukryte 

    Sami bohaterowie, choć trochę uproszczeni, nie byli specjalnie płascy, ale nie wykorzystano do końca ich potencjału, wynikajacego chociażby z problematycznego dzieciństwa. Zupełnie natomiast pominięto rodziców głównych bohaterów, którzy prezentowali się bardzo dobrze, a jednak ich czas antenowy był właściwie marginalny.

    To teraz: co mi się podobało?

    Oczywiście sam pomysł był bardzo dobry: jak napisano w recenzji, wiele z pozornie infantylnych rozwiązań fabularnych miało swoje mocne wyjaśnienie w późniejszych odcinkach. Perspektywa podróży po planetach była bardzo ciekawa i nie przeszkadzało mi nawet uproszczenie różnych problematów z taką podróżą związanych. Podobali mi się bohaterowie, którzy choć trochę zbyt cukierkowi i mimo wszystko zbyt szablonowi, budzili sympatię. Podobały mi się ich historie i przeżycia emocjonalne. Podobało mi się uniwersum, które miało dobre bardzo dobre podstawy. Podobała mi się grafika oraz klimat. Podobała mi się sprawnie i spójnie poprowadzona fabuła, nawet jeśli na koniec ją zinfantylizowali.

    Uważam, że „Kanata no Astra” mogłoby być wybitne, gdyby tych 12 odcinków stanowiło część pierwszą, zakończenie nie było cukierkowe, a wręcz przeciwnie i druga część serii polegałaby na  kliknij: ukryte 

    W sensie etycznym, zakończenie serii było niezwykle pesymistyczne, jeśli nie po prostu straszne- wnioski jakie można wyciągnąć z serii są takie, że  kliknij: ukryte  Konkluzje- jeśli nie są stricte komunistyczne, to na pewno postmarksistowskie. Ale to temat na zupełnie inną kwestię…
  • Avatar
    A
    Uratugo 23.05.2019 15:49
    Komentarz do recenzji "Fukigen na Mononokean: Tsuzuki"
    Drugi sezon jest zdecydowanie lepszy od pierwszego. Dalej nie jest to „to coś”, ale ogląda się z przyjemnością. Od przybytku (Youkai) głowa nie boli. :)
  • Avatar
    A
    Uratugo 31.03.2019 01:38
    Całkiem przyjemna seria
    Komentarz do recenzji "Tensei Shitara Slime Datta Ken"
    Dziwią mnie te krytyczne głosy. Oczywiście- jest to niespecjalnie odkrywcze anime, pozbawione jest jakiegoś głębszego dna i w ogóle fabuła i bohaterowie są całkiem prości i schematyczni… Mimo wszystko Tensei Shitara Slime Datta Ken ma swój urok i oglądałem to bez specjalnych oczekiwań, za do z dużą przyjemnością. Pewnie obejrzę następny sezon. :)
  • Avatar
    A
    Uratugo 10.03.2019 22:02
    Wszystko na plus, tylko...
    Komentarz do recenzji "Cowboy Bebop"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Uratugo 11.04.2018 15:27
    Świetne
    Komentarz do recenzji "Golden Kamui"
    Już w pierwszych minutach wszedłem w klimat i oglądałem z uwagą. Główni bohaterowie prezentują się- póki co- bardzo dobrze. Strona techniczna jest bardzo nierówna- generalnie rzecz biorąc kreska jest bardzo ładna, animacja przyzwoita, ale CGI… Zastosowałbym tu pewne kaszubskie powiedzenie, ale nie chciałbym być niecenzuralny.

    Jestem nastawiony jak najbardziej pozytywnie. Przemoc mnie nie razi, ale chyba trzeba będzie się przygotować na to, że techniczna strona będzie momentami razić. Przeżyję! :) Zastanawiam się nad sięgnięciem do materiału źródłowego.
  • Avatar
    Uratugo 4.03.2018 23:22
    Re: Ciekawe
    Komentarz do recenzji "B: The Beginning"
    A możliwe. Wiem, że na pewno oglądałem to właśnie na Netflixie. :) Tylko „Devilman” jest serią adaptowaną (nie znam oryginału, więc ciężko mi stwierdzić, jak daleko niezależne jest Crybaby od pierwowzorów), a „B: The Beginning” jest serią oryginalną. To jednak różnica.
  • Avatar
    Uratugo 4.03.2018 23:19
    Re: Ciekawe
    Komentarz do recenzji "B: The Beginning"
    Wydaje mi się, że za bardzo hejtujesz. Są mega przewidywalni- to fakt. To chodzące stereotypy- to też fakt. Ale zostali zbudowani na tyle dobrze, że nie byli jednowymiarowi. Jednak nie było tutaj dużego pola do popisu, bo seria była stanowczo za krótka- z tym też się zgadzam.

    Jak wcześniej wspomniałem, to anime nie zapisze się w mojej pamięci, ale kibicuję Netflixowi, ponieważ posiadają odpowiednie środki i potencjał techniczny (i merytoryczny) do tego, żeby tworzyć bardzo dobre dzieła. Na razie trochę raczkują, zobaczymy, co będzie później.
  • Avatar
    A
    Uratugo 4.03.2018 02:17
    Ciekawe
    Komentarz do recenzji "B: The Beginning"
    Z tego, co zrozumiałem, to B: the beginning jest produktem (nie bójmy się tego słowa) Netflixa. Wydaje mi się, że pierwszym (choć nie jestem pewien), więc można powiedzieć, że jest to swego rodzaju dzieło eksperymentalne. Jakie są tego efekty?

    Generalnie jestem zadowolony, ale nie do końca usatysfakcjonowany. Mam przed sobą jeszcze ostatni odcinek, ale już na tym etapie wyszło parę wad.

    Przede wszystkim problemem jest uniwersum. Bardzo lubię, kiedy widz jest wrzucany w sam środek historii, ale sprawdza się to tylko w przypadkach, w których świat przedstawiony jest dla widza jasny i zrozumiały. Tutaj zabrakło tego elementu, przez co ma się wrażenie, jakby oglądało się drugi sezon jakiejś serii i nie za wszystkim się nadąża.

    Problematyka jest dość oklepana, ale mogłaby się sprawdzić, gdyby była wcześniej podbudowana jakąś mitologią. Tę dostajemy gdzieś po drodze, trochę mimochodem, w biegu, jakby było to dla twórców zbędne marnowanie czasu, który można by było poświęcić na super akcje.

    Same sceny akcji prezentują się świetnie. Kreska i animacja są bardzo ładne i z estetycznego punktu widzenia jest to dzieło naprawdę bardzo dobre. Nie wybitne, ale dobre. Do tego równe, bo nie ma tu gorszych momentów, w których unaocznia się oszczędność budżetu.

    Nie można powiedzieć tego samego o ścieżce dźwiękowej, która jest miła dla ucha i dobrze wkomponowuje się w obraz, ale praktycznie rzecz biorąc nie daje się wciągnąć i się nie wyróżnia.

    Bohaterowie są przyzwoici. Nie stronią od schematów i szablonów, ale z drugiej strony nie są płytcy i jakaś tam psychologizacja zastała zawarta. Choć nie jest to oszałamiające.

    Generalnie jestem na tak. Gdyby lepiej rozpisano scenariusz, dokładniej przedstawiono uniwersum i trochę posiedziało nad postaciami, to mielibyśmy coś naprawdę, naprawdę dobrego. A tak mamy fajną serię, którą miło się ogląda, ale w pamięci na długo raczej nie pozostanie. Mam nadzieję, że Netflix dopiero się rozkręca i oprócz genialnych seriali, będziemy również dostawać genialne anime.
  • Avatar
    A
    Uratugo 1.03.2018 02:35
    Mieszane uczucia
    Komentarz do recenzji "Devilman: Crybaby"
    Fabuła jest w porządku- niby nieoryginalna, niby nie wyjątkowo ambitna, ale jednak bardzo w porządku. Realizacja? Gdzieś do 5 odcinka było bardzo, naprawdę bardzo dobrze. 6­‑7 odcinki się pogorszyły, ale ostatnie 3, to już czysta tragedia. Autorzy przegięli pałę i widocznie nie miał kto ich przystopować. To, że lubimy słodką herbatę jeszcze nie oznacza, że dobrze jest sypać do niej 15 łyżeczek. Pomysł i początkowa realizacja miały szansę na powodzenie i stworzenie solidnego dzieła; niestety polecieli już w takie tony, że dobry konstrukt zaczął zamieniać się w kicz i groteskę.

    Postacie, to najmocniejsza strona serii. Rozwój Akiry jest ciekawy i choć on sam pozornie jest oklepany i przeciętny (jak na bohatera anime), to i tak oglądało się go z ciekawością. Ryo mu tutaj nie ustępuje na krok, a reszta obsady też jest niczego sobie. Gdyby nie popsuli ich wszystkich na koniec, to byłbym usatysfakcjonowany przynajmniej pod tym względem.

    O ile soundtrack zupełnie nie wzbudził mojego zainteresowania (czasami wręcz męczył), to kreska była genialna- bardzo niestandardowa, niestarająca się być na siłę cukierkową i wliczającą się w kanon piękna. Przy tym jednak mająca swój urok i w pewnych względach estetyczna.

    Akcja została poprowadzona genialnie. Odwaga w brutalności nie jest może rzadkością, ale nieocenzurowana intymność, która jednocześnie w najmniejszym stopniu nie może być zaliczana do fanserwisu, to już coś niecodziennego. Tutaj przedstawiono to genialnie- w połączeniu z przemocą, ale również zahaczając o religijność, co wyszło fenomenalnie, biorąc pod uwagę fakt, że ani razu nie odczułem, żeby cokolwiek miałoby tutaj być obrazoburczego. Napięcie było rozłożone dość nierówno- czasami z nim przeholowywali, a czasami go brakowało. W ostatnich odcinkach było go już tak dużo, że w kulminacyjnych momentach czułem się, jak dziecko, któremu dało się cukierka, a potem nie dość, że mu go zabrano, to jeszcze zdzielono go w twarz, żeby było było bardziej dramaturgicznie.  kliknij: ukryte 

    Symbolizm w „Devilman: Crybaby” był zamyślony bardzo mądrze i wręcz dziwiło mnie, w jaki sposób autorzy łączą rzetelną analizę chrześcijaństwa z dalekowschodnią interpretacją artystyczną. Niestety, pod koniec dostaliśmy dokładnie to, co dostajemy od Japończyków za każdym razem, gdy zabierają się za tematykę chrześcijaństwa…

    Gdyby nie ostatnie 3 odcinki, z czystym sumieniem dałbym za to siedem gwiazdek. Gdyby cała seria utrzymała poziom pierwszych 4­‑5 odcinków, a fabuła byłaby poprowadzona z wiekszym wyczuciem i mądrością, to mogłaby to być nawet dziewiątka. A tak? 5 gwiazdek. Pięć z dużym plusem, ale na 6 niestety nie zasługuje.
  • Avatar
    A
    Uratugo 1.01.2018 20:10
    5/10
    Komentarz do recenzji "Fate/Apocrypha"
    Nie miałem zbyt wielkich oczekiwań, ale i tak zostały one przygaszone ostatnimi pięcioma (mniej więcej) odcinkami. Jedyne, co mi się w nich (tych ostatnich odcinkach) podobało, to walka Sieg vs Karma (klimatycznie zrobiona) i to właściwie tyle. Jak już ktoś niżej wspomniał- mało tu było fejta w fejcie. Czy się zawiodłem? Może odrobinę, ale nie na tyle, żeby się zirytować. Jest to po prostu średnia seria z papierowymi bohaterami, choć były sceny, które oglądało się z przyjemnością.
  • Avatar
    Uratugo 18.12.2017 17:06
    Re: 22 ep
    Komentarz do recenzji "Fate/Apocrypha"
    O ile- jeśli mowa o odcinku 22 Fate Apocrypha- uważam animację za bardzo klimatyczną, o tyle walka Naruto vs Pain wiała żenadą i obciętym budżetem. Nie znam się na animacji, ale wiem, kiedy coś prezentuje się dobrze, a kiedy wygląda, jakby było robione bądź to komicznie, bądź na odwal się. To na pewno nie było dobre:

    [link][link][/link]

    [link][link][/link]

    Być może wychodzi ze mnie animacyjny ignorant i nie znam się na tym zupełnie, ale po pierwsze jestem estetą i jestem wyczulony na brzydotę, a po drugie serie typu Naruto, czy Fate, nie są robione dla znawców animacji, a dla fanów klimatu tego gatunku.
  • Avatar
    A
    Uratugo 3.12.2017 17:24
    Komentarz do recenzji "Fairy Tail: Dragon Cry"
    „Dragon Cry” jest zdecydowanie lepszym filmem od poprzedniego. Pod względem kreski i animacji, jest to naprawdę dobra kinówka, może z wyłączeniem króla Animusa, ale bez szczegółów…

    Historia dość banalna, niezwiązana z kanonem, zapodająca jedynie parę smaczków z głównej serii- wiadomo- klasyczna pełnometrażówka. Mimo wszystko fabuła mnie kupiła i oglądało mi się to z przyjemnością. Poza tym podobał mi się bonus z zakończenia (oglądać po napisach!), więc jestem usatysfakcjonowany. Nie jest to może najlepszy film pełnometrażowy serii anime, jaki miałem okazję oglądać w życiu, ale był na tyle przyzwoicie zaprojektowany i zrealizowany, iż śmiało mogę stwierdzić, że warto obejrzeć. Śmiało polecam fanom Fairy Tail.
  • Avatar
    Uratugo 13.11.2017 15:49
    Re: Księżulek
    Komentarz do recenzji "Mahou Tsukai no Yome"
    Gdyby Kościół negował istnienie magii, to magowie nie mieliby strażników. Raczej nie porównywałbym Kościoła z naszej rzeczywistości do Kościoła z uniwersum Mahou Tsukai, bo to nie ma sensu.