Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

wa-totem

  • Avatar
    A
    wa-totem 22.09.2007 11:41
    techniczne fajerwerki
    Komentarz do recenzji "Final Fantasy: Wojna Dusz"
    Ten film od strony fabularnej jest sztampowym SF, z dozą dość natrętnej retoryki antywojennej w tle klasycznego kina akcji ( kliknij: ukryte ). Jest oczywiste że samą fabułą, zwłaszcza tak przewidywalną, trudno się wybronić.

    Jednak przede wszystkim to jest niewiarygodny wprost pokaz fajerwerków komputerowej animacji 3D. Zazwyczaj kojarzy się ona ze sztucznością… tu wszystko jes niewiarygodnie jak na 3D eleganckie i dopracowane, ruch jest płynny i naturalny, a poziom szczegółowości zachwyca – zwłaszcza zwracam uwagę na włosy i skórę w zbliżeniach. Czegoś takiego, mimo upływu paru lat, nie dokonał po FF:SW absolutnie nikt, taki Shrek w porównaniu wypada bardzo blado i nienaturalnie, mimo że w końcu konwencja bajki powinna ułatwić przemycanie uproszczeń.

    Nie zgadzam się za to z oceną muzyki, dałbym co najmniej mocne 7 – jest efekciarska, pompatyczna i napuszona, ale pasuje do całości i dobrze buduje nastrój.
  • Avatar
    A
    wa-totem 19.09.2007 17:16
    denerwujące!
    Komentarz do recenzji "Zombie Loan"
    Dobry początek serii. A teraz 15 odcinków właściwego „mięska” poproszę! >_>
    Można spróbować obejrzeć jedynie po to, by ocenić czy manga warta uwagi, i czy interesować się w przyszłości kontynuacjami, które nie wiadomo czy będą (nawet jeśli twórcy w oczywisty sposób ich istnienie zakładają…).
    Taki trochę bardziej rozwlekły trailer? Oh well =_= Osobiście sądzę że lepiej byłoby poczekać jeszcze rok, aż będzie trochę tej mangi więcej, i spróbować zrobić przyzwoitą serię za jednym zamachem, a nie „na raty”...
  • Avatar
    A
    wa-totem 4.09.2007 22:14
    milutkie....
    Komentarz do recenzji "Kashimashi ~Girl Meets Girl~"
    Bardzo miła, ciepła seria romantyczna. Oczywiście jeśli kogoś nie zniechęci „Girl x Girl” xD

    Bianca ma sporo racji, bohaterka kwalifikująca się do zamkniętego leczenia psychiatrycznego to nie jest dobry pomysł.

    Zwłaszcza w drugiej połowie seria zaczyna się niemiłosiernie dłużyć, a rozmemłanie i niezdecydowanie Hazumu przybiera wręcz karykaturalne rozmiary…

    A już zakończenie pełne angstu i cliffhanger żeby OVA lepiej się sprzedawało… bez komentarza zostawię =__=

    Co nie zmienia faktu że ostateczny werdykt jest mimo wszystko pozytywny. Ogląda się przyjemnie… Może ze względu na nastrój? Może ze względu na łagodną i śliczną balladę która kończy każdy odcinek? Może ze względu na proste, bezpretensjonalne i nieco old­‑schoolowe projekty postaci, oraz miękką kreskę połączoną z nienajgorszą animacją…
  • Avatar
    A
    wa-totem 4.09.2007 21:46
    o_O''
    Komentarz do recenzji "Kashimashi ~Girl Meets Girl~: Shoujo wa Shoujo ni Koi o Shita"
    Właściwie, jako zatwardziały fan  kliknij: ukryte  powinienem być zadowolony… ale jednak  kliknij: ukryte  dziwnie.

    Pewnie dlatego że jako zdecydowany hetero obstawiałem że moja ulubiona bohaterka wskoczy pod najbliższy przelatujący statek obcych licząc na zreplikowanie wiadomego efektu w drugą stronę… Cóż.

    W każdym razie, oprócz wyjaśnienia okrótnego cliffhangera z serii TV, mamy jeszcze przekrojowy „teledysk” do pełnej wersji openingu.

    Dla widza serii TV ten ekstra odcinek to de facto obowiązek ;3
  • Avatar
    wa-totem 4.09.2007 18:22
    Re: Underappreciated
    Komentarz do recenzji "Rocket Girls"
    Góral napisał(a):
    ale rzecz w tym że po coś jednak szkoli się astronautów. Inaczej odbywałyby się tylko loty bezzałogowe (...) Nie dostrzegasz komizmu w całej tej sytuacji? Dorywczą pracą okazuje się astronautyka.
    To, co niezmiernie bawi laików (bez urazy), dla samych zainteresowanych zabawne nie jest. Systemy automatycznej kontroli podejścia, nawigacji i automatyzacji lotu są tak zaawanosowane, że teoretycznie samoloty pasażerskie mogłyby latać bez ludzkiej asysty, i takie eksperymenty (choć z pilotem wciąż w fotelu) już robiono. Jednak na co dzień, pilot swoją maszynę kontroluje. Astronauta – nie. A w misjach załogowych, nawet jeśli stanie się coś nieprzewidzianego, rola załogi sprowadza się wyłącznie do potwierdzenia odbioru i dokładnego przeprowadzenia procedury opracowanej i przekazanej z CKL. Czyli do roli tresowanej małpy… Jest to oczywiste dla każdego kto widział protokoły dowolnej misji załogowej. Miejsca na samodzielność astronauta ma bardzo niewiele. I właśnie dlatego jest faktem, a nie żartem, że przeciętnie inteligentny nastolatek o wystarczającej naturalnej odporności na przeciążenia i przyzwoitej zdolności koncentracji może też zostać astronautą, choć już napewno nie pilotem.

    Góral napisał(a):
    Zacznijmy od tego, że nie mam kolegów, których interesowałoby oglądanie „japońskich bajek”. Fakt, nie jest to z pewnością seria, która mogłaby przekonać ludzi do oglądania anime, ale nie o to chodzi.
    Wybacz ale się nie zrozumieliśmy. Ja mam na „podorędziu” całkiem sporą część Redakcji, gdzie jest całkiem reprezentatywna populacja płci obojga. I wiem, jak na serię reagują dziewczęta, a nawet i niektórzy faceci… NIE jest to seria przemawiająca uniwersalnie do wszystkich. To, że znalazło się całych trzech fanów (na ponad 4 tysiące unikalnych odwiedzin które CODZIENNIE ma ten serwis) bynajmniej nie jest argumentem.

    Góral napisał(a):
    Ja mam odwrotnie niż Ty, jeśli widzę oryginalne anime (powstałe tak gdzieś po 1999 r.) to przeważnie nudzę się niemiłosiernie. Przykłady: Kemono(d)zume, Paranoia Agent, Serial Experiments Lain…
    Żadna z tych serii nie jest prawdziwie oryginalna, ani wybitna. Mianem wyróżniających się pomysłem/realizacją serii określiłbym Darker than Black, Noein, Code Geass, czy Ouran High Host Club. Zwłaszcza tą ostatnią oglądała z dziką radością cała redakcja bez względu na płeć i wiek. A jeśli koniecznie chcesz czegoś w tematach SF/kosmicznych, to pod ręką jest choćby Planetes.

    Góral napisał(a):
    Ja w anime szukam czystej rozrywki i tego Rocket Girls dostarczył mi w wystarczającej ilości.

    Nieładnie cytować siebie samego, ale…

    wa-totem napisał(a):
    mimo wszystkich swoich niedoskonałości Rocket Girls to niemal pięć godzin solidnej rozrywki

    ...napisałem to wprost, nie? I to jako główny wniosek, w podsumowaniu…

    Góral napisał(a):
    Moim zdaniem, przez to że interesuje Cię ta tematyka nie patrzysz na to anime okiem przeciętnego widza i sądzisz, że takiego osobnika nie jest w stanie zainteresować ta produkcja.
    Pytanie, na ile TY jesteś wzorcem owego nieuchwytnego „przeciętnego widza”? Ja osobiście równanie w dół (do jakiegoś mitycznego „przeciętnego zjadacza anime”) uważam za błąd; cóż, los kolejnego egocentrycznego, „elytystycznego” redaktora. A że de gustibus non disputandum est, proponuję zakończyć na tym że skoro się różnimy, to i opinie mamy różne :> Zresztą nie oczekuję przecież traktowania mnie jako wyroczni. Większość naszych czytelników zazwyczaj i tak woli przekonać się sama, a co najmniej sprawdzają też komentarze i oceny innych czytelników :)
  • Avatar
    wa-totem 3.09.2007 17:19
    Re: Underappreciated
    Komentarz do recenzji "Rocket Girls"
    Allevanna napisał(a):
    Zdaję się, że przy całej swojej skrupulatności w zdobywaniu informacji nt. opisywanego tytułu przeoczyłeś fakt, że to jest również komedia (...) choćby wtedy gdy Nasuda rekrutował Yukari, mówiąc że pomogą jej odnaleźć ojca jeśli będzie dla niego wykonywać pracę, której zdołałyby podołać nawet małpy :)
    To nie żart. Ta dość gorzka w tonie wypowiedź Chucka Yeagera jeszcze sprzed projektu Mercury (nie myślisz chyba że ten tekst wymyślili twórcy tej serii?) jest de facto bardzo prawdziwa. Podróżowanie w kosmos tak, jak je realizujemy zredukowało astronautów do roli tresowanych małp które niewiele mają do roboty w czasie podróży z i na orbitę.
    Polecam dwie książki – „S­‑Kadra” Toma Wolfe, i „Apollo 13 – utracony księżyc” Jima Lovella i Jeffrey'a Klugera. Morze informacji z czasów początków podboju kosmosu (i przy okazji podstawowych problemów astronautyki), podane w formie czegoś między powieścią sensacyjną a dokumentem. Ciekawa i pouczająca lektura.

    Allevanna napisał(a):
    Może tylko mi się tak wydaje, ale sugerujesz tutaj że to anime jest śmiertelnie poważne z niepasującymi, głupimi wstawkami, a przecież te „rewelacje” były zamierzone. Twórcy nie chcieli zrobić programu edukacyjnego, ale rozrywkowe kino dla całej rodziny i moim zdaniem udało im się to wyśmienicie.
    No właśnie nie sądzę. Do serii rozrywkowej nie trzeba patronatu JAXA i drobiazgowej dbałości o realizm. Moim zdaniem mamy do czynienia jak najbardziej z serią edukacyjną ubraną w sukienkę lekkiej komedii („uczyć bawiąc”). I zwróciłem w recenzji uwagę na to, że nie „przedobrzono” z faktami.

    Allevanna napisał(a):
    Przy Rocket Girls można się i pośmiać i wzruszyć, ale przede wszystkim chodzi o to, by dobrze się bawić, poznając kolejne przygody trzech głównych bohaterek. Za przyjemność oglądania wystawiłbym co najmniej 9/10,
    Problem w tym że ta seria bawi ciebie (czy, jak najbardziej, mnie). Spróbuj pokazać ją dowolnej koleżance ze szkoły/pracy… i już grono widzów się zawęża o połowę ludzkości. A zastanów się co z serii zostanie, kiedy usuniesz 3 główne bohaterki w spandexach i rakiety?
    Ano właśnie, NIC.
    Czyli widzowie nie zainteresowani tymi dwoma elementami, nie znajdą dla siebie za wiele… Mimo to, jeżeli ktoś zdoła już tą serię oglądać, to zapewne ją polubi, stąd ogólna ocena 7.

    Krzych Ayanami napisał(a):
    Cóż… W moim odczuciu przy recenzji zupełnie przegięto z wnikaniem w sprawy, że tak powiem techniczne
    Jak wyżej. Gdy „głównymi składnikami” serii są rakiety i trójosobowe damskie komando, to tak naprawdę właśnie techniką trzeba się zająć… bo wdzięków narysowanych podlotków dyskutować nie zamierzam.

    Góral napisał(a):
    Kompletnie nie mogę zrozumieć czemu za postaci autor wystawił „piątkę”, nawet nie uzasadnił tego.
    Allevanna napisał(a):
    pewna siebie i nieznosząca sprzeciwu Yukari,
    prostoduszna i optymistycznie nastawiona Matsuri,
    nieśmiała, lecz inteligentna Akane
    Zdajesz sobie sprawę, że te trzy 'archetypy' bohaterek są obecne w co drugim anime? Te trzy równie dobrze mogłyby się nazywać Narusegawa Naru, Kaolla Su i Shinobu Maehara. Zastąp latanie na orbitę zdawaniem na znany uniwersytet, i dołóż rozciapanego chłoptasia… I co nam wyszło?
    A cała reszta to jak by nie było postaci drugoplanowe. Mnie zwyczajnie zabrakło czegoś naprawdę oryginalnego…

    Allevanna napisał(a):
    P.S.
    wa­‑totem, studiowałeś fizykę? Już drugi raz widzę, że piszesz sporo mądrych rzeczy związanych z fizyką (po raz pierwszy dostrzegłem to przy okazji Noein), raczej równań Schrodingera czy Hohmanna w liceum/na ekonomii nie uczą, to tylko takie wnikliwe szukanie informacji do recenzji czy coś więcej?
    Jak strona redakcyjna donosi, jestem ekonomistą, ale mam szerokie zainteresowania i pewne aspekty fizyki, zwłaszcza te które mogą przynieść przełomy w tym jak funkcjonuje nasza cywilizacja (a zatem też jej kształt ekonomiczny) cieszą się moją uwagą i zainteresowaniem.

    A aero- i astronautyka były moim konikiem od dawna. ^_^ I zaręczam, pokaż tą serię grupie inżynierów z firmy związanej z przemysłem kosmicznym, a zobaczysz zażartą i merytoryczną dyskusję trwającą do białego rana.
  • Avatar
    A
    wa-totem 2.09.2007 14:24
    świetna seria ...ale nieukończona =___=
    Komentarz do recenzji "Code Geass: Lelouch of the Rebellion"
    Melmothia napisał(a):
    W serię zostały wplecione dwa odcinki powtórkowe: 8.5 oraz 17.5. Nie wnoszą one jednak prawie nic nowego, są jedynie zmiksowaniem powtórek ze wspomnień i streszczenia właściwej fabuły.
    Tak i nie. IIRC oba odcinki zawierają nieco poszerzone retrospekcje. Biorąc pod uwagę, że fabuła bardzo prosta czy linearna nie jest, oba te odcinki dobrze robią całości, służąc za podsumowanie „stanu bieżącego”.

    Laodike napisał(a):
    Jednak w uchu została mi piosenka, która przebrzmiewała w ostatnich minutach 25 epa :D Była też wcześniej. Bardzo mi się podobała. Wolna i nastrojowa.
    Jeżeli przed napisami, to Stories, ta sama która towarzyszyła scenie gdy  kliknij: ukryte . Jeżeli po napisach to Innocent Days, również Hitomi – towarzyszyła też scenom z Euffie  kliknij: ukryte .
    Swoją drogą, Hitomi „popełniła” też dwa inne, równie genialne tematy muzyczne w tej serii – Alone które towarzyszyło rozmowie Euphie i  kliknij: ukryte , oraz Masquerade, temat dla Shirley… (scena gdy  kliknij: ukryte ).
    Poza tym… pierwszy raz spotkałem się z przypadkiem kiedy character song nadaje postaci zupełnie nowy wymiar… Chodzi oczywiście o CC, jej seiyuu Yukanę i tejże Yukany piosenkę „Reincarnation” z Sound Episode 1.

    Seria zrobiła na mnie spore wrażenie… nieczęsto producenci decydują się na pokazanie czegoś gdzie NIE ma czystej polaryzacji dobro­‑zło, gdzie główni adwersarze są na równi tchórzliwymi egocentrykami – gotowymi mordować, gdy innych nie udaje im się przekonać do swoich racji.

    Trzeba też powiedzieć to wprost – w obecnym momencie (25 odcinków) cała historia jest nieukończona! Ale jeśli pewne moje przypuszczenia się sprawdzą, to czeka nas jeszcze jeden spektakularny zwrot akcji – i sądzę że materiału na kolejny sezon jest więcej niż dość.

    Fakt że ów drugi sezon jest w produkcji nieco tylko łagodzi męki koniecznego oczekiwania… Cóż, pozostaje się uzbroić w cierpliwość.
  • Avatar
    A
    wa-totem 10.08.2007 19:37
    przeciętne
    Komentarz do recenzji "Kono Minikuku mo Utsukushii Sekai"
    KonoMini jakoś mnie specjalnie nie wciągnęło.

    Owszem, daje się toto obejrzeć, ale to taka troszkę banalna, eklektyczna produkcja z kilkoma typowymi w tego gatunku anime elementami, nie wyróżniająca się w zasadzie niczym – tak pozytywnie, jak negatywnie.

    Ot, taka sobie rozrywkowa seryjka.
  • Avatar
    wa-totem 5.08.2007 15:20
    Re: hm...
    Komentarz do recenzji "Bokura ga Ita"
    s napisał(a):
    chciałabym jedynie wiedzieć co zdarzyło się dalej oraz czy i kiedy wyjdzie druga seria… może jestem mało spostrzegawcza, ale zakończenie i wstawki pamiętnikowe nic nie wyjaśniły
    Nie jesteś niespostrzegawcza, anime jest jak najbardziej urwane – bo manga idzie dalej. Anime kończy się wraz z końcem 8 tomu ale nie tak jak manga, bo w mandze mamy od razu zawiązanie akcji dla następnych tomów.

    Niestety ciąg dalszy – jak na razie – to coś dla hardcore'owych fani jak ja, bo manga jest dostępna tylko w Japonii. Jak na razie, czytałem tomy 9­‑11. Choć tyle dobrego, że to shoujok, bo ma furigana i łatwiej się czyta :3

    O kontynuacji anime nic nie wiadomo – gdyby było wiadomo, to bym już coś napisał ;)
  • Avatar
    A
    wa-totem 24.07.2007 13:48
    ughhh, straszne...
    Komentarz do recenzji "Yamato Nadeshiko Shichihenge"
    Na wszystkie duchy Orientu, shoujok z „brzydkimi” bizonami!?

    Do tego pełno nieśmiesznych gagów, i ekstremalne nadużywanie trybu SD… niektóre odcinki zdają się składać wyłącznie z SD, robiąc wrażenie dzieła pięciolatka. Absolutnie WSZYSCY bohaterowie z początku wywołują lekki uśmieszek, ale potem już tylko irytują.

    Podsumowując, jest to absolutnie niestrawialna, nieudolna próba podrobienia Ourana. A jak go ktoś widział, może spróbować sięgnąć po La Corda d'Oro ~Primo Passo~ (też stado bizonów i ona jedna, ale z dużo sensowniejszymi postaciami, i w sosie romantyczno­‑muzycznym).
  • Avatar
    wa-totem 14.07.2007 13:12
    Re: Ech... nie zgadzam się! Świetny film.
    Komentarz do recenzji "Munto"
    W recenzji piszesz:
    Zegarmistrz napisał(a):
    Zabrakło jednak czasu, by odpowiedzieć na kilka ważnych pytań. Kto z kim walczy i w imię czego? Dlaczego dwójka uczniów postanowiła wbrew wszystkim zrealizować tak niebezpieczny pomysł? Komu i co bohaterowie chcą w ten sposób udowodnić? Kim są wrogowie najeżdżający Królestwo Magii, a kim jego obrońcy? Wreszcie dlaczego jako widzowie mamy stać po stronie którejkolwiek postaci? Te kwestie już na zawsze zostaną dla nas tajemnicą.
    Powyżej wyraźnie palcem pokazałem, gdzie w filmie szukać odpowiedzi na pytanie „Kto z kim walczy i w imię czego?”, „Kim są wrogowie najeżdżający Królestwo Magii, a kim jego obrońcy?”.

    Oczywiście, jeżeli chodzi o interpretowanie postaw, to oczywiście kwestia indywidualnego odbioru, masz prawo twierdzić że przekazu filmu nie rozumiesz, więc jest niezrozumiały.

    Zegarmistrz napisał(a):
    Niemniej jednak to jest wiedza „gotowa” którą twórcy podali nam w skompresowany sposób. Nijak nie wynika ona z zachowania postaci.
    Wiesz, nie rozumiem o co ci chodzi – chcesz dedukować przyczyny z przedstawianych skutków, proszę bardzo, ale ten zarzut jest nielogiczny, nie sądzisz? To tak jakbyś się domagał, żeby z zachowania bohaterów „Stawki większej niż życie” albo „Kelly's Heroes” można było wnioskować o naturze i przyczynach II Wojny Światowej. A przecież setting Fantasy stawia twórców w gorszej sytuacji – bo muszą powiedzieć wszystko, co o II WŚ wie większość potencjalnych widzów. Jednak udaje im się to zrobić elegancko, podczas gdy Ty twierdzisz w recenzji że tego nie robią.
  • Avatar
    A
    wa-totem 14.07.2007 02:53
    warto oglądać!
    Komentarz do recenzji "Munto II: Toki no Kabe o Koete"
    Munto II jest w nieco inny, bardziej dynamiczny niż Munto I sposób, widowiskowe.

    Faktycznie, boli swoisty cliffhanger, jednak na swój sposób film stanowi całość, i warto go oglądać nawet jeśli ta swoista seria nie miałaby być kontynuowana.

    Wierzę jednak że kontynuację w końcu zobaczymy, choć może niezbyt prędko, bo KyoAni ma niewiarygofny portfel franszyz będących kopalniami złota – Haruhi, Full Metal Panic, porozumienie z Key/Visual Arts…

    Munto II to godna kontynuacja pierwszego filmu, pozycja obowiązkowa dla każdego kto widział Munto I, a zdecydowanie dla fana produkcji spod znaku Kyoto Ani.

    Mocne 8/10.
  • Avatar
    R
    wa-totem 14.07.2007 02:34
    Ech... nie zgadzam się! Świetny film.
    Komentarz do recenzji "Munto"
    Cóż, w Munto dialogi faktycznie mówione są szybko, najwyraźniej zbyt szybko dla Ciebie, drogi Zegarmistrzu – bo strony i przyczyny konfliktu w magicznym świecie są BARDZO wyraźnie określone.  kliknij: ukryte  Wszystko to jest powiedziane w znacznej części już w czasie pierwszych 7 minut, a potem dodatkowo sami Starsi wyjaśniają rzecz ze szczegółami w długim monologu od 17 minuty. Trzeba nieźle przysnąć żeby przegapić.

    W przypadku pary, sprawa ma się podobnie. Nie chodzi o to CO, ale o to JAK – konkretnie, RAZEM i z wiarą we własne możliwości. Sądząc po okrzykach na moście, ich koledzy z klasy ewidentnie to rozumieją ;D Wybrana forma nie ma nic do rzeczy, jak w przypadku większości symbolicznych gestów. Dla nich nawzajem jest czytelna (i jak się okazuje, nie tylko dla nich), dla nich ma znaczenie. To wystarczy. Wybrany „challenge” jest zupełnie bez znaczenia, poza tym że wiąże się z tym co i jak on chciał zrobić zanim ją spotkał, o czym ON mówi w rozmowie z Ichiko i Yumemi wcześniej nad rzeką… Równie dobrze mogłaby to być np. wysoka góra albo  kliknij: ukryte 

    W obu tych niezależnych historiach chodzi o przeciwstawienie „wychodzenia przed szereg” kurczowemu trzymaniu się status quo, nawet wbrew sobie (jak Starsi). Wszystko to ładnie pokazuje też na rozwiązanie problemu braku wiary który musi przełamać sama Yumemi…

    Oczywiście przesłanie „Z wiarą, prosto przed siebie” jest samo w sobie strasznie powszechne, ogromnie japońskie, głęboko zakorzenione w przekonaniu że nie istnieje talent, a jedynie wiara w siebie i stosowny wysiłek. Co nie zmienia faktu że całość jest podana w zgrabnym opakowaniu, a grafika – jak zwykle w przypadku KyotoAni – jest naprawdę piękna.

    Zasłużone 8/10.
    Oglądać!
  • Avatar
    wa-totem 11.07.2007 14:48
    Re: SPOILERY - OSTRZEŻENIE.
    Komentarz do recenzji "Notatnik Śmierci"
    Dobrze… skoro prośby dziewczyn nie działają, samiście chcieli. „Miałeś chamie złoty róg”.

    Niniejszym ogłaszam że przejmuję moderowanie komentarzy tej serii jako jedyny moderator który ją widział.

    Wszystkie komentarze, zawierające CHOĆBY NAJMNIEJSZY niezamaskowany spoiler, będą odtąd bezlitośnie USUWANE.
  • Avatar
    wa-totem 5.07.2007 17:09
    Re: gdzie ta rura
    Komentarz do recenzji "Melancholia Haruhi Suzumiyi"
    Kelly napisał(a):
    Identycznie jest z ową serią, mi się także podoba. Ale dawać jej maksymalnego maksa? No to gdzie ta rura, ja się pytam, gdzie ta rura?

    Allevanna napisał(a):
    Tak to jest jak pisze się recenzję świeżo po obejrzeniu serii, gdy jeszcze człowiek nie jest w stanie na chłodno ocenić danego tytułu. „Haruhizmem” dość łatwo się zarazić, (...)

    Zasadniczo, trafne zarzuty.
    Ale pamiętajcie że niektórzy z redaktorów mają za sobą kilka setek serii, a i samych recek ze setkę. Bardzo szybko zaczyna się dostrzegać zapożyczenia, schematy, i zwracać uwagę na wszystko, co nowe.
    Haruhi dostała swoje oceny za wniesienie powiewu świeżości w zastałą, nieco stęchłą atmosferę szkolnej komedii.

    Poza tym, gdyby na pełną ocenę zasługiwały wyłącznie dzieła ultrawybitne, to mielibyśmy może dwa czy trzy takowe, i stado „runner­‑ups”. W myśl starej zasady, że na „celujący” umie Pan Bóg, nauczyciel na „czwórkę”, a uczeń niech się cieszy jak dostanie aż „tróję”...

    Jeśli ktoś się nie zgadza, może zobaczyć jak oceniła redakcja (jeśli widziała…), oraz jak ocenili goście serwisu. Ot, tyle…
  • Avatar
    A
    wa-totem 23.06.2007 11:46
    Świetne anime
    Komentarz do recenzji "Kanon [2006]"
    „Kyonowaty” humor Yuuichiego (zupełna nowość, tak w stosunku do poprzedniej serii, jak gry), przyjemna dla ucha muzyka, ale przede wszystkim szczegółowa, drobiazgowo przemyślana i staranna grafika sprawiają, że Kanon 2 należy do mojego „Top 10”. Wiedząc że nie zdobędę się na obiektywizm, wolałem nie sięgać po pióro, i miałem rację – Zeg napisał dokładnie to, co trzeba napisać.

    Z zadowoleniem odnotowałem, że w odróżnieniu od poprzedniczki, Kanon 2006 wykorzystuje nie własne remixy, ale muzykę żywcem z gry, oraz albumów 'Arrange' wydawanych przez Key Sound. I dobrze, ten label to znak jakości sam w sobie. Jednak najistotniejsze jest, że KyoAni zdołało zebrać tą samą, ultragwiazdorską obsadę seiyuu – Akemi Satou, Yui Horie, Ayako Kawasumi, Maaya Sakamoto… i wiele, wiele innych. Jedyna istotna zmiana, to oczywiście Yuuichi, którego gra Tomokazu Sugita (jak już się zapewne domyślacie, ten sam aktor grał Kyona w „Haruhi…”).

    W ostatecznym rozrachunku, denerwuje relatywnie skrótowe potraktowanie łuków właściwie wszystkich bohaterek, zwłaszcza Nayuki, po tym jak całą pierwszą połowę serii niemal niepodzielnie okupuje nieco denerwująca Makoto. Jednak wrażenie „chaotycznego kolażu” wyniesione z pierwszej serii znika, a całość jest wreszcie zrozumiała – nie tylko dla osób znających grę. Całość, bo w pierwszej serii, poza drastycznymi skrótami, właściwie całkowicie usunięto np. postać Sayuri…

    Dla widzów nie stroniących od haremówek, ta seria to pozycja obowiązkowa… podobnie jak kolejna seria w grupie, oparta o kolejną grę tego samego zespołu… bowiem po „lecie Air” i „zimie Kanon” nadciąga produkowana już „wiosna Clannad” – czyli pierwsza produkcja, w której po sukcesie gry Kanon zespołowi dano budżet oraz całkowicie wolną rękę…
  • Avatar
    A
    wa-totem 18.06.2007 16:04
    nieco lepiej niż w pierwszym sezonie
    Komentarz do recenzji "AA! Megami-sama: Sorezore no Tsubasa"
    Druga seria nieco bardziej mi przypadła do gustu, głównie ze względu na fakt że akurat na nią „przypadły” moje ulubione łuki mangi, jak historia Peorth, czy wizyta na farmie Hondy.

    Jednak wściekle mnie denerwuje wykastrowanie całości z wyścigów motocyklowych… czy brak wizyty rodziców Keiiego, choć to ostatnie poniekąd rozumiem – bo to świetny materiał na OAVkę, gdyby więcej serii na razie nie miało by na razie powstawać.
  • Avatar
    A
    wa-totem 17.06.2007 13:59
    Nowa seria i dyskusja na FORUM
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni"
    W skrócie:
    Niedługo seria doczeka się kontynuacji.

    Zainteresowanych zapraszamy na forum, do stosownego wątku:
    [link]
  • Avatar
    wa-totem 17.06.2007 13:24
    Re: 7+/10 --> 10/10 ;D
    Komentarz do recenzji "O dziewczynie skaczącej przez czas"
    Nic dodać, nic ująć – w moim przypadku z dokładnością do sobotniego wieczoru, ino o wcześniejszej porze ;)

    Madhouse Studios ma doskonałą opinię, i ta produkcja to kolejna cegiełka do jej ugruntowania. Bohaterowie są bardzo naturalni, i – jak napisał fm, nad całą produkcją unosi się magiczny nastrój… ta magia ma zupełnie inny „smak” i „zapach” niż ta z produkcji Mistrza Makoto Shinkai'a, jednak jej obecność jest niezaprzeczalna. Zaś uwzględniając webcast pierwszej części najnowszego dzieła Mistrza, 5cm, powiedziałbym że Toki wo Kakeu Shoujo jest nieco oryginalniejsze.

    Biorąc pod uwagę poziom przeciętnych produkcji anime z ostatnich lat, Toki wo Kakeru Shoujo zdecydowanie, pozytywnie się wyróżnia, a patrząc po ocenach innych produkcji z tego okresu, i uwzględniając unikalny „magiczny” nastrój, bez wahania wystawiam 10.
  • Avatar
    wa-totem 7.06.2007 14:20
    Re: pojawienie sie chidori..
    Komentarz do recenzji "Full Metal Panic! The Second Raid"
    Pablock napisał(a):
    I tutaj pojawia się moje pytanie (...)
    W skrócie: tak. Przeczytaj moje komentarze (też do innych serii z grupy FMP), a także zajrzyj do poświęconego serii wątku na naszym forum (konkretnie do moich postów na zlinkowanej stronie w topicu).
  • Avatar
    A
    wa-totem 5.06.2007 12:59
    rozrywka na lato
    Komentarz do recenzji "Asatte no Houkou"
    Zgadzam się co do grupy docelowej, jak i z ogólnym wnioskiem co do podobieństw.

    To taka niewymagająca, lekka (choć bezskutecznie siląca się na powagę) pozycja na lato.

    Po lekturze akapitu o osobistych wrażeniach Avellany, i mając w pamięci niesmaczne produkcje których nawet pojedyńcze odcinki wywoływały u mnie mdłości, pokroju W~Wish – zaczynałem oglądać z niepokojem, ale ostatecznie nie widzę tu właściwie niczego poza najczystszym moe, więcej – powiedziałbym że jak na japońską produkcję, to bohaterki zachowują się z rezerwą i raczej powściągliwie. Zwłaszcza „starsza” Shouko.

    Ot, klasyczna rozrywkowa papka w tonacji moe, może w sumie nieco mniej „odleciana” aniżeli taki Kanon czy Air. Co nie znaczy że nie można tego z powodzeniem oglądać – zwolennika gatunku napewno nie zawiedzie.

    Warto też wspomnieć o dobrze dopasowanej, tchnącej nastrojem lata balladzie towarzyszącej openingowi, „Hikari no Kisetsu” którą śpiewa SUARA.
  • Avatar
    A
    wa-totem 30.05.2007 14:54
    ughhhh
    Komentarz do recenzji "W~Wish"
    To „coś” nadawano w jednym bloku o nazwie Princess Hour razem z Final Approach. Nazwa bloku pochodziła od firmy Princess Soft, która wydała obie Bishoujo Games które są pierwowzorami dla tych serii.

    O ile Final Approach był jeszcze do zniesienia, to W~Wish to już istny koszmarek, rozpaczliwie sztampowa haremówka z potężną porcją imokonu…

    W dodatku nie jedna gra ma lepszą oprawę muzyczną. A seiyuu są tu… nie, nie do skomentowania.
    I te w kółko powtarzające się "~oniiichan!” oraz "~desu!”...
  • Avatar
    A
    wa-totem 25.05.2007 18:48
    Kiepskie.
    Komentarz do recenzji "Rodzice chrzestni z Tokio"
    Lewackie moralizatorstwo znane z kina europejskiego, które uwielbia babrać się w rynsztokach i nieodmiennie za każdym razem odkrywa przełomową prawdę – że tzw. margines to TEŻ ludzie. Tym razem nie aż tak ciężkie podejście jak w „My, Dzieci z Dworca ZOO” ale jednak.

    To wszystko uzupełnione o garść pościgów, trochę cudownych zdarzeń i nieco niemal slapstickowych gagów – wszystko rodem z kina amerykańskiego.

    Technicznie nienaganne wykonanie, ale całość w gruncie rzeczy raczej niestrawna :/

    Odradzam, zwłaszcza odradzam jako rozrywkę.
  • Avatar
    A
    wa-totem 14.05.2007 09:59
    historia #245 z mechami typ M-439234856
    Komentarz do recenzji "Innocent Venus"
    Ot taka sobie, przeciętna i sztampowa historyjka z mechami i odrobiną „pikantnej przyprawy” z eksperymentów na ludziach, bez fanserwisu. Mechy może i ładne, ale projekty niczym się nie wyróżniają. Enevi udało się uchwycić sedno sprawy, nie ma nic do dodania :)

    Od „przeciętniakowej” piątki odejmuję oczko, bo w moich oczach ta seria fabularnie jednak słabiej wypada od sporo starszego Gunparade March, nie wspominając o „seriach­‑rówieśnikach”, jak Soukou no Strain.
  • Avatar
    A
    wa-totem 8.05.2007 12:33
    parę uwag
    Komentarz do recenzji "Ghost Hunt"
    Zgrabnie napisana recenzja :) Generalnie zgadzam się ocenami, ale seria ma „to coś” i szczególnie przypadła mi do gustu – fajnie się ją ogląda. I za tą „miodność” dorzucam jedno oczko.

    Co do Fuyumi Ono, to chyba warto dodać, że w oparciu o jej powieści powstało też 12 Kingdoms… nic więcej nie trzeba mówić, prawda?

    Mam też parę uwag i odpowiedzi co do Shibuyi…

    Dużo bardziej rozbawiło mnie jego zaskoczenie, i pytanie do Mai „skąd ZNA jego przezwisko”, niż fakt że je poniekąd akceptuje. Co do stosunku… kwestia traktowania takich spraw w tamtejszej kulturze. Otwarte protesty z jego strony uchodziłyby za brak kultury…

    Co do wieku i przeszłości, a także milczącego asystenta, Jina, co nieco zostało powiedziane w historii „Labirynt we krwi”, czyli odcinkach 18­‑21.  kliknij: ukryte 
    Co do szkoły… Przypominam kwestię japońskiego systemu edukacji, podobnego strukturą do obecnego u nas. Tam obowiązkowa jest tylko 6­‑klasowa podstawówka i 3­‑klasowe gimnazjum. Wszystko ponad to, to wolny wybór. Młodzież licealną (15 lat i więcej) zachęca się do podejmowania pracy (stąd bohaterowie anime w tym wieku często mają rozmaite „baito”, i zdarzają się uwagi o dziewczętach w tym wieku, że „są niemal gotowe do zamążpójścia” xD). To tylko w socjalistycznej europie szukanie pracy odkłada się „na po nauce” (co ostatnio często znaczy „po studiach”).
    17­‑letni Shibuya, nominalnie mógłby nawet mieć i liceum za sobą, albo być w ostatniej (trzeciej) klasie. Jednak kwestia reintegracji młodzieży która – np. ze względu na pobyt za granicą – „wypadła” z normalnego toku nauki, jest w Japonii poważnym, oficjalnie dostrzeganym problemem. Jeśli tak było w jego wypadku, można założyć że miał indywidualny tok nauki i maturę międzynarodową.

    Co do studiów – Japończycy nie mają aż tak rozwiniętego kultu bumagi (w 2004 w łódzkiem na listonoszy szukali magistrów, LOL). NIE pójście na studia jest normalne, i sporo młodzieży, zwłaszcza na prowincji, po ukończeniu liceum zaczyna normalną pracę, czy „przejmuje” rodzinne firemki. W przypadku ustosunkowanego młodziana który już założył własną firmę, jak Shibuya, nie kontynuowanie nauki „szkolnej” jest więcej niż naturalne. O jego przyszłości i pozycji społecznej i tak decydować będą ningen­‑kankei ('kontakty' :D), status firmy, i wyniki w pracy – nie papierek.

    Mefist napisał(a):
    Ale nie liczyłbym na jej kontynuację, gdyż anime obejmuje wszystkie wydane tomy mangi, która została niestety porzucona przez autora.
    Ech?
    Mógłbyś może dać namiar na źródło tych rewelacji?
    Warto też chyba napomknąć, że Shiho Inada (która rysuje tą mangę) jast kobietą.
    Trzeba też powiedzieć że styl mangi, zwłaszcza projekty postaci, mimo że zachowują pewne podobieństwo, generalnie są odmienne niż w anime – z korzyścią dla tego ostatniego; moim zdaniem zmiany w kresce poczynione w anime wyszły całości na dobre.

    Co do publikacji mang… Siódmy tom wyszedł w marcu, ósmy jest zapowiedziany na czerwiec, a dziewiąty na wrzesień – to u Del Rey'a, amerykańskiego licencjobiorcy; w europie tą mangę wydaje Random House (to samo wydawnictwo co książki o Harrym Potterze), i 7 tom ukazał się w kwietniu (3 miesiące po 6). Ale przyznaję, że japońskiej edycji nie sprawdzałem.