Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

wa-totem

  • Avatar
    wa-totem 6.11.2006 16:58
    Re: Nie rozumiem o.O
    Komentarz do recenzji "Fate/stay night"
    JohnCrazy napisał(a):
     kliknij: ukryte 

    „Wrota Babilonu” to tylko nazwa używanego przez niego noble phantasm.
    Twórcy – jak widać po Tobie, błędnie – zakładali, że „Gilgamesz” z miejsca będzie przywoływał z pamięci widza wiedzę dotyczącą Eposu o Gilgameszu.
    Preczytaj go, to zrozumiesz o co z tym wszystkim chodzi. My tu mamy do czynienia z ożywioną legendą, a nie z podróżami w czasie :>
  • Avatar
    A
    wa-totem 9.10.2006 12:56
    Odcinek 2
    Komentarz do recenzji "Hellsing Ultimate"
    Na drugi odcinek przyszło czekać dość długo… aż do 28 sierpnia, co w stosunku do deklaracji po releasie pierwszej części 10 lutego oznacza spory poślizg… nie 2­‑3 miesiące, ale PÓŁ ROKU!

    Jednak było na co czekać… kolejny niemal godzinny odcinek zawiera historię ataku braci Valentine na siedzibę Hellsinga… a organizacja Millenium  kliknij: ukryte  zostaje zidentyfikowana jako główny protagonista. Nie brak też i odrobiny humoru… Spełnia się więc obietnica że HU będzie bliskim odpowiednikiem mangi.

    Generalnie, grafika trzyma poziom, bardzo dobra jest też oprawa muzyczna. Odcinek ten zawiera jedne z najbardziej spektakularnych i widowiskowych scen walki ostatnich lat, a Alucard NAPRAWDĘ może się przyśnić.

    Podsumowując, świetna rzecz, dużo lepsza od starej serii Gonzo – oglądać!
  • Avatar
    wa-totem 19.09.2006 14:02
    Re: bo schematy rządzą...
    Komentarz do recenzji "Jigoku Shoujo"
    GoNik napisał(a):
    Czy to tylko ja, czy najciekawszymi bohaterami byli Ren, Hone i Wanyuudo?
    Nie, nie tylko Ty :>
    A teraz was jeszcze dobiję… jesienią rusza drugi sezon Jigoku Shoujo…
  • Avatar
    A
    wa-totem 17.09.2006 21:03
    Obowiązkowa pozycja
    Komentarz do recenzji "Macross Zero"
    Faktycznie, pojedynki powietrzne, mechy i wszystko co się tyczy warstwy konfliktu w tej serii jest absolutnie fantastyczne.

    Ale nie tylko.

    Jest też i romans, i bardzo interesująca warstwa mistyczna trącąca Däenikenem.

    A krajobrazy tropikalnej wyspy pokrytej dźunglą są szalenie malownicze i bardzo starannie, szczegółowo narysowane.

    Tą serię zwyczajnie TRZEBA obejrzeć.
  • Avatar
    A
    wa-totem 6.09.2006 15:04
    pozycja obowiązkowa dla miłośników retro SF
    Komentarz do recenzji "Steamboy"
    Cóż tu wiele pisać, film jest fantastyczny, ale doceni go tylko miłośnik retro­‑sf – zwłaszcza wszelkich powieści Juliusza Verne'a (zwłaszcza tych bardziej naładowanych retro­‑techniką jak „Z Ziemi na Księżyc” gdzie do wyprawy w kosmos służy ogromna armata xD).

    Widzowie dyskutujący o fizyce kwantowej i krytykujący „wydające dźwięk w locie przez kosmos” statki w Star Wars nie mają czego tu szukać :>

    Długość również wcale mi nie przeszkadza – przeciwnie, bez mocnego akcentu „akcji” u końca, zachwiana byłaby równowaga w całym dziele.

    Film spodoba się tym, którzy z upodobaniem oglądali „Wild Wild West” z Willem Smithem – tyle że tu jest sporo mniej komedii. Zapewne z przyjemnością obejrzą go też ci, którzy widzieli i polubili „Laputę: Zamek w Chmurach” Miyazakiego, tyle że zamiast mistyki, „słodkich” postaci i ślepej, nachalnej antywojennej agitki mamy technikę i postaci dobrze pasujące do „alternatywnej wersji przełomu XIX i XX wieku”, oraz dużo bardziej przemyślane przesłanie antywojenne, doprawione odrobiną sceptycyzmu.
  • Avatar
    A R
    wa-totem 19.08.2006 21:33
    krwawa jatka
    Komentarz do recenzji "Narutaru"
    Przede wszystkim, powiedzmy wprost – to NIE jest li tylko mroczne, to jest HORROR i to wyjątkowo okrutny. I krwawy. Poza tym, wszystko co przychodzi mi do głowy na temat tej serii świetnie uchwyciła Avellana…

    Tyle, że mnie aż tak nie przeszkadzał styl animacji. Bo osobiście sądzę, że był to zamierzony efekt – w końcu we wszystkich pokemonach/digimonach postacie też są z deka przerysowane… już bardziej bolała „leniwa animacja”.

    Ale ten przedwczesny, nienaturalnie „ucięty” koniec bez rozwiązania zagadek smoków (nie wspominając o braku wyjaśnienia tego co dzieje się z  kliknij: ukryte ) woła o pomstę do niebios.

    Niestety, tak samo jest z mangą, która zaraz po części pokazanej w anime zbacza w stronę  kliknij: ukryte  Bleh… ==" Nic dziwnego że nie dokończyli…
  • Avatar
    A
    wa-totem 8.08.2006 17:25
    Perełka.
    Komentarz do recenzji "Kigeki"
    Prawdziwa perła „krótkiej formy”.

    Ma własny, wysmakowany styl graficzny, trudny do pomylenia z czymś innym.

    Ale przede wszystkim, dowodzi jak ważna jest przemyślana fabuła – bo to ona właśnie decyduje tu o sukcesie. W dziesięciu minutach udało się przedstawić miejsce akcji, wprowadzić bohaterów, satysfakcjonująco rozwiązać historię, i to zostawiając co nieco miejsca dla fantazji widza…

    Czapki z głów.
  • Avatar
    A
    wa-totem 6.08.2006 20:43
    >_>
    Komentarz do recenzji "SaiKano: Another Love Song"
    Próba zaklejenia gangreny plastrem.

    Wygląda na to, że twórcy Saikano zdali sobie sprawę z tego, jak absurdalna jest ich produkcja, ale dodatkowe dwa odcinki wiele pomóc nie mogą.

    Paradoksalnie, pomijając bagaż dziedzictwa głównej serii, te odcinki – choć robią wrażenie nieco „wymuszonych” – coś jednak wnoszą i w moim przypadku nieco podniosły ocenę całości. Ale to wciąż za mało.

    No ale zawsze coś…. Warto obejrzeć choćby tylko dla „pełni spojrzenia”.
  • Avatar
    wa-totem 5.08.2006 23:20
    Re: Trochę za mało...
    Komentarz do recenzji "Kanon Kazahana"
    Nakashi napisał(a):
    ale miejmy nadzieję, że powstanie więcej odcinków specjlanych.
    Nie powstanie ani jeden.

    Za to już jesienią w telewizji (japońskiej oczywiście) będzie wersja alternatywna, Kanon 2006.
  • Avatar
    A
    wa-totem 29.07.2006 20:07
    urocze... *__*
    Komentarz do recenzji "PetoPeto-san"
    Wyjątkowo urokliwe anime, z masą sympatycznych i niezwykłych postaci o niewykorzystanym niestety potencjale.

    Bardzo moé! *__*

    Lekkie, wesołe, bajkowe, sprawiające niewątpliwą przyjemność po tych wszystkich gocących się nastoletnich pilotach mechów co piątek zbawiających świat ^^;

    Jeśli musiabym szukać czegoś dającego podobny nastrój, poleciłbym Ichigo Mashimaro.

    Warto też zwrócić uwagę na FANTASTYCZNIE dopasowane piosenki – w tym ending: wersję ludowej kołysanki: Kaerimichi (droga do domu). Tak tą piosenkę jak i podobny w nastroju, żartobliwy opening, śpiewa wyśmienita Isako Saneyoshi.

    Jedynym aspektem, który niewątpliwie zwraca uwagę gaijina jest jakże charakterystyczna prostolinijność i bezpruderyjność w traktowaniu sfery ludzkiej seksualności – temat „tabu” i coś traktowanego z podejrzliwością nawet w „postępowym” EUrosojuzie, i coś nie do przyjęcia w purytańskiej Ameryce.
  • Avatar
    wa-totem 15.07.2006 14:26
    Re: ODLOT =D
    Komentarz do recenzji "Ayumayu Gekijou"
    Shizu napisał(a):
    było ich wiecej i były po napisach końcowych , dość spora pomyłka -_-''
    Nie do końca.
    Myli ci się ze względu na korzystanie z innego „źródła”...
    Na DVD było parami, te z odcinków 3+4, 5+6, 7+8, 9+10, 11+12, 13 i parodia gundama (7) którą my mamy osobno. Tylko jeśli je liczyć po kawałku tak jak leciały „pociachane” w telewizji, to wyjdzie wszystkiego 12.
  • Avatar
    wa-totem 13.07.2006 14:57
    Re: Straszne Ecchi? Przecież o to chodzi!
    Komentarz do recenzji "Mahoromatic"
    BINX napisał(a):
    Nie zgadzam się z autorem, że to kolejne sprośne ecchi,(...)
    Meh… wiedziałem że moja polszczyzna bywa wysublimowana, ale nie sądziłem że jestem aż TAK trudny do zrozumienia >_<

    Nie wiem gdzie to przeczytałeś, bo napewno nie w mojej recenzji… Może przeczytaj ją raz jeszcze? o.o
  • Avatar
    wa-totem 9.06.2006 13:50
    Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora - Fajerwerki
    Komentarz do recenzji "Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora"
    Nuito napisał(a):
    Jestem tylko ciekaw co Yuuichi powiedział na wzgórzu że dziewczyna się zarumieniła.
    Przeczytaj moją odpowiedź z 21 marca dla Kamehamehaaa komentarzach poniżej.
  • Avatar
    wa-totem 6.06.2006 10:54
    Re: Zowu to zrobili :/
    Komentarz do recenzji "Ognistooka Shana"
    Nuito napisał(a):
    No nie bądź tego taki pewien. Sądzisz, że tylko ty potrafisz ustawić co trzeba w kompie, żeby wiedzieć Kanji? MYLISZ SIĘ KOLEGO!!!
    Nie, nie sądzę… tyle że większość czepiających się takich szczegółów zazwyczaj tego nie umie. Cóż, miła niespodzianka.

    Nuito napisał(a):
    A zapodałbyć tytuły tych novel na podstawie których powstała ta seria??
    Oczywiście, z przyjemnością. 灼眼のシャナ. (LOL, nietrudno się domyślić, prawda? ;D)

    Tutaj masz link do pierwszego tomu:
    [link]
    Aktualny ostatni to 12. Jest jeszcze zbiór opowiadań – tom „0”. Istniejąca seria obejmuje tylko sam początek, z czego można wnioskować, że seria – jeśli wyniki filmu będą dobre – będzie miała conajmniej jeszcze jeden sezon, a prawdopodobnie będzie się ciągnąć jeszcze NAPRAWDĘ długo.

    A wracając do Flame Haze bardziej prawdopodobne jest, że autorowi chodziło o drugie, mniej popularne znaczenie słowa Haze – czasownikowe (haze, -d, hazing), gdzie oznacza on prześladowanie młodszych znane u nas jako „fala”. Spoilerując lekko…  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    wa-totem 5.06.2006 23:49
    Re: Zowu to zrobili :/
    Komentarz do recenzji "Ognistooka Shana"
    Nuito napisał(a):
    Jeszcze małe ale, (może pytanie)Tacy ludzie znani są jako Flame Haze, „narzędzia łowów”. Czy „narzędzia łowów” to znaczy wg recenzenta Flame Haze? Nie dajcie się zwieść Flame Haze znaczy dosłownie „płomienna mgiełaka” lub jak kto woli „ognista mgła”.
    Nie.

    Ja poprostu zadałem sobie trud sięgnięcia do japońskich nowel na podstawie których powstała ta seria.

    W książkach występują フレイムヘイズ czyli Fureimuheizu i interpretacja że termin ten pochodzi od „Flame Haze” jest tylko domysłem; w powieści jest to termin „obiegowy”.
    Natomiast powtarzają się tam dwa inne określenia – używane wyłącznie przez Tomogara 同胞殺し douhougurushi czyli „bratobójcy”, w odniesieniu ogólnie do pary guze no ou/flame haze, oraz sporo częstsze 討滅の道具 Toumetsu no Dougu czyli właśnie „narzędzie łowów”, albo „narzędzie zagłady”.

    No, ale ty pewnie i tak widzisz kwadraciki a nie kanji w tym poście, więc po co ja się wysilam… =="
  • Avatar
    A
    wa-totem 11.05.2006 11:00
    słodkie *^__^*
    Komentarz do recenzji "Ichigeki Sacchuu!! HoiHoi-san"
    Nie no, gdyby to była tasiemcowa seria, to byłoby nieznośne.
    Ale ta 11­‑minutowa oavka­‑parodia­‑żart to perełka xD
    Zdrowo się uśmiałem.
    A trzeba zauważyć, że kreska jest miła, animacja staranna, a ten „wsiowy” akcent Kimi­‑chan (sprzedawczyni) xD
  • Avatar
    A
    wa-totem 27.04.2006 23:47
    całkiem przyjemne
    Komentarz do recenzji "Battle Programmer Shirase"
    Bardzo miła, ale ewidentnie przedwcześnie przerwana seria.

    Masa ciekawych zdarzeń sugeruących, że miało być coś jeszcze, coś więcej… zostaje wrażenie niedosytu. Szkoda, ale i tak ogląda się przyjemnie.
  • Avatar
    wa-totem 26.04.2006 22:35
    Re: bardzo miła seria
    Komentarz do recenzji "Shinigami no Ballad"
    Bianca napisał(a):
    powiem tak, jezeli czlowiek ma zyc SWOIM zyciem, to podaj jeden powod dla ktorego lata tam shinigami i ww. zycie dla ww. „czlowiekow” naprawia.
    Bo bez niej nie byłoby serii?

    @_@

    To co tu mamy – pokazanie co jest niewłaściwe, a co właściwe poprzez przedstawienie bohaterów i interweniującej Momo – nazywa się „stylem przypowieściowym”. Całkiem popularny, na przykład w Biblii…

    Fakt, że w czasach gdy dominuje forma reportażu / dziennika / relacji / blogu (jak zwał, tak zwał) coś takiego może wydawać się nieco archaiczne, ale przecież jest rozpoznawalne…

    No autentycznie, bez Momo, co miałoby być: „gadająca głowa” z komentarzem „Wiadomość z ostatniej chwili na żywo: drogie dzieci, to co właśnie widziałyście w wykonaniu bohaterów jest nie­‑ten­‑tego”?
  • Avatar
    A
    wa-totem 26.04.2006 14:08
    bardzo miła seria
    Komentarz do recenzji "Shinigami no Ballad"
    Nie rozumiem założenia, że każda seria ma przekazać coś nowego, ważnego czy odkrywczego…

    Tu przesłanie jest stare jak świat: „Carpe Diem!” Żyj SWOIM życiem, i uczyń je tak pełnym, jak tylko zdołasz. Wybrano do tego 6 różnych historyjek. I fakt że kontekst jest dość miałki, a pewne fragmenty nieco naciągane – cóż, w końcu brazylijskie tasiemce też ktoś ogląda. A to jest przede wszystkim czarująca i urocza BAJKA, nie film dla dorosłych.

    W odróżnieniu od innego serialu z shinigami – Bleach – ta seryjka jest mocno epizodyczna, każdy odcinek jest w zasadzie zamkniętą całością. Cały styl określić da się jako kawaii – a już Daniel jest absolutnie uroczy. Domagam się by genetycy natychmiast zabrali się do chodowania kotów z nietoperzymi skrzydłami!!!

    Większych błędów technicznych nie widać, a kreska jest miękka, miła i pasuje do charakteru opowieści.

    Patrząc na to, jakie gnioty ostatnio mnożą się niczym gremliny, ta seryjka pozytywnie się wyróżnia.
  • Avatar
    wa-totem 13.04.2006 15:44
    Re: pojawienie sie chidori..
    Komentarz do recenzji "Full Metal Panic! The Second Raid"
    Zegarmistrz napisał(a):
    Nie przesadzajmy przypisując tej serii kulturową odmienność i niekompatybilność z naszym sposobem myślania.
    Proszę pokaż mi konkretnie GDZIE niby to robię? Aspekty kulturowe jedynie wymieniałem jako jedną z opcji, wszystkie moje argumenty zaliczają się do kontekstu rynkowego.
  • Avatar
    wa-totem 13.04.2006 13:04
    Re: pojawienie sie chidori..
    Komentarz do recenzji "Full Metal Panic! The Second Raid"
    Zegarmistrz napisał(a):
    Totem – naturalnie nie masz racji.
    Ależ oczywiście, że mam, tak samo jak Ty! Z pewnego punktu widzenia… ;>

    Zegarmistrz napisał(a):
    seria POWINNA być zrozumiała dla każdego.
    Tzw. PRAWDA ABSOLUTNA, nie da się z tym polemizować. Ale z drugiej strony, czy można całkowicie wyrywać jakiekolwiek dzieło z jego kontekstu rynkowego i kulturowego? Oczywiście dzieła genialne, jak Kumo no Mukou, Yakusoku no Basho obronią się i w takiej sytuacji. Ja poprostu twierdzę, że jeśli seria jest trudno zrozumiała dla postronnych, swoiście „hermetyczna”, to świadczy to o niższej jakości przeniesienia na ekran ale jeszcze nie dyskwalifikuje samej opowiadanej historii per se. Twoją i Ave wypowiedzi odbieram jako zaprzeczenie tej tezie, a tego oczywiście przyjąć nie mogę bo takie podejście w praktyce całkowicie skreśla wszelkie pozycje produkowane dla szczegółowo określonych grup.

    A właśnie z taką pozycją tu mamy do czynienia.

    Wyobraźcie sobie, że ani ja, ani Ave, żaden z tanuków, cała Europa i całe USA – dla twórców tej serii NIC NIE ZNACZY! Oni mają nasz wszystkich w głębokim… poważaniu ;) Prawdziwą grupą dla której powstał TSR było tych marne parę(naście) milionów Japończyków które przeczytały powieści, kupowały czasopisma gdzie wersja mangowa pokazywała się w odcinkach, kupowała tankoubony, oglądała pierwszą ekranizację, a teraz – kolejną. Tę serię zrobiono dla nich. I dla nich jest zrozumiała, w tego typu „dialogu” twórcy historii i jej odbiorców – gdy oddaje im „do rąk” TRZECIĄ wersję TEJ SAMEJ historii – pewne skróty są dopuszczalne, ba, są konieczne. To że my wszyscy, nie­‑skośnoocy fani włazimy na nie swoje party w spódniczce z trawy i pytamy po co komu buty, to NASZ problem. Możemy co najwyżej podkreślać w ocenie jako recenzenci że seria jest trudna w odbiorze, hermetyczna ze względu na dysonans kulturowy. Tyle. Oczywiście – dzieła naprawdę wielkie, jak już powiedziałem, są od tego „obciążenia” wolne. Co nie znaczy, moim zdaniem, że wolno nam szerokim gestem „skreślać” wszystkie te które Z NASZEJ WINY są dla nas – niezamierzonych przecież odbiorców – trudniejsze do ogarnięcia.

    Avellana napisał(a):
    Wyobraź sobie, że dostajesz ekranizację kawałka Potopu: ktoś biega, wrzeszczy, walczy, kogoś porywają, coś strzela… Tylko za diabła nie rozumiesz, kto i po co. I słyszysz, że powinieneś się tym zachwycać, bo gdybyś tylko czytał całą Trylogię, to wszystko miałoby sens…
    No, to nie jest trudne. Ja w takiej sytuacji – jeśli dostany kawałek jest odpowiednio interesujący – wykonuję research, oglądam wszystkie dostępne kawałki we właściwej kolejności, a jeśli coś mi nie pasuje to sięgam po książkę/mangę/scenariusz gry/grę… Czy to coś takiego dziwnego? @_@

    Zegarmistrz napisał(a):
    Nie mniej jednak w tym wypadku mamy do czynienia z produktami samodzielnymi.

    Avellana napisał(a):
    Ale w takim razie powinno być wyłącznie razem z książką sprzedawane.

    @_@
    Ależ jest!
    Do tego jeszcze wydanie DVD, OSTy, Single i wersja Mangowa.
    Wie o tym każdy kto poczyta stronę domową serii…
    (OK, wiem, wiem… ona jest po japońsku… no to co, uczmy się xD)

    Avellana napisał(a):
    coraz bardziej dochodze do wniosku, że zgadzam się z Zegiem – ze wszystkich znaków na niebie i ziemi wskazuje, że są to bardzo przeciętne powieści sensacyjne
    Ależ ja tego nigdy nie kwestionowałem! To taki mutant­‑krzyżówka Harlequina i Clancy'ego/Forsytha… Ale przyznasz że kwestia „bardzo przeciętne” to sprawa gustu… Zgodziłbym się za to na bardziej kompromisowe przymiotniki „schematyczne” lub „sztampowe” ;>
  • Avatar
    wa-totem 13.04.2006 09:30
    Re: pojawienie sie chidori..
    Komentarz do recenzji "Full Metal Panic! The Second Raid"
    Zegarmistrz napisał(a):
    Chidori pojawiła się z Japonii, poniewarz bardzo się bała… Dlatego też: wsiadła w samolot i udała się do obcego, wielomilionowego miasta, w obcym kraju, w którym ludzie posługują się skrajnie odmiennym językiem niż jej rodzimy. Przypadkiem odnalazła tam swojego chłopaka, który zaginął i szlajał się gdzieś akurat w tej chwili, gdy była koniecznie potrzebna, by spuścić mu łomot.
    No i właśnie tu z obu recenzentów wyłazi brak znajomości powieści.
    Sorry Ave, ale twój odwieczny argument „ale oceniamy serię a nie powieść” jest tylko częściowo trafiony.
    Równie dobrze możnaby oceniać ekranizację „Potopu” nie czytając Sienkiewicza… Oczywiście, da się, ale żadna ocena nie będzie kompletna i kompetentna bez rzetelnej wiedzy o książce – „na ile dobrze” powieść przekształcono w scenariusz. Poprostu ignorancja w tym zakresie nie pozwoli recenzentowi ocenić tego aspektu…
    To o czym pisze Zeg to mocno przesadzony skrót scenarzysty, godne ubolewania „pójście na skróty” które zbyt spłyca postaci. Nie będę się rozwodził, bo sceptyków nie przekonam, a to nie jest miejsce na streszczanie książek. Zresztą gdy ogląda się FMP i SR jednym ciągiem, pewne sprawy stają się wyraźniejsze. A późniejsze sceny pozwalają się domyślić że przejazd do HK – jak w książce –  kliknij: ukryte 
    No ale to wiem ja – bo czytałem książki – i bardzo uważny i dociekliwy widz; ktoś kto traktuje oglądanie tej serii z mniejszym zaangażowaniem, nie ma szansy się zorientować, bo ważne clou zwyczajnie przegapi, są na ekranie ledwo chwilę – jeśli wogóle.
  • Avatar
    A
    wa-totem 27.03.2006 10:55
    coś oryginalnego
    Komentarz do recenzji "Ginga Tetsudou no Yoru"
    Ząb czasu mocno uszkodził tą produkcję. Chyba pierwszy raz widziałem DVD wykonany w oparciu o mocno zużytą kopię kinową, z rysami, skaczącym obrazem… podróż w czasie.
    Co nie zmienia faktu że rozmach wizji zapiera dech w piersiach. Czuć zadumę nad zdarzeniami współczesnymi twórcom – jak katastrofa Titanica (przypominam, to ekranizacja powieści autorstwa Kenjiego Miyazawy, który zmarł w 1933 roku).

    Polemizowałbym z stwierdzeniem że powieść jest niedokończona – to częsty błąd popełniany naskutek nadinterpretacji faktu pośmiertnej publikacji dzieła. Miyazawa był zwyczajnie inny – za życia wydał tylko dwie większe prace (zbiór wierszy, i kolekcję bajek dla dzieci). Pozostałe pisał bardziej do szuflady. Umarł bardzo młodo – miał ledwie 36 lat, może zwyczajnie chciał poczekać trochę z wydaniem swoich pozostałych prac?

    W Japonii ten autor jest takim odpowiednikiem naszej Konopnickiej: jego dzieła to kanon literatury, czytany w klasach na lekcjach i rozpoznawalny dla każdego.

    Dzięki Aozora Bunko – japońskiemu odpowiednikowi projektu Gutenberg – dzieła Miyazakiego, w tym Ginga Tetsudou no Yoru są w pełni legalnie dostępne w sieci: po japońsku, a także po angielsku. To dość rzadka sytuacja, więc nie rozumiem czemu nasza redakcja jeszcze nie dodała tych linków do recenzji…
  • Avatar
    wa-totem 22.03.2006 01:36
    Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
    Komentarz do recenzji "Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora"
    kamehamehaaa napisał(a):
    skad wiesz ze akurat to powiedzial ja sluchalem tego momentu przez pol dnia i zrozumialem tylko jakies slowo na „S” :) (nie musisz odpowiadac jesli jest to jakies TAJNE zrodlo :) )
    Po uważnym obejrzeniu obu scen, widać że chodzi o dwysylabowe słowo zaczynające się na S i zapewne kończące na i. A kontekst nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego co powiedział…
  • Avatar
    wa-totem 15.03.2006 08:30
    Re: strona medyczna...
    Komentarz do recenzji "Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora"
    A co to ma do rzeczy?
    To raczej ty znów naginasz fakty bo ci tak pasuje –  kliknij: ukryte  Poza tym wydaje ci się że pacjenci zawsze poddają się lekarzom we wszystkim jak niewolnicy?