Słodkie słodkie czary
- Licencja na wypożyczanie: brak
- Dodatki: nieprzewijalne pasmo reklam
Opis
Chocola i Vanilla, dwie młodziutkie kandydatki do tronu Świata Magii, zostają wysłane na Ziemię, aby tam udowodnić, która z nich jest godna zostać królową. Ich zadaniem (jak zresztą wszystkich czarodziejów, przebywających w świecie ludzi) jest kolekcjonowanie serc… Nie, proszę się nie bać, nie zobaczymy tu żadnych makabrycznych obrzędów. Ludzie, jako istoty zmienne, mogą „wytwarzać” barwne kryształowe serca za każdym razem, kiedy coś czują – od zaskoczenia do gorącej miłości. A istoty ze Świata Magii potrafią te serca zobaczyć i „zebrać”, tłumiąc czasowo dane uczucia. Oczywiście rzecz jest prosta tylko w teorii – nasze bohaterki muszą dopiero się nauczyć sztuki usidlania męskich serc, a metoda prób i błędów nie zawsze bywa skuteczna…
Słodkie słodkie czary, seria pod wieloma względami przełomowa dla Anime Gate, została wprowadzona na rynek niejako tylnymi drzwiami. Początkowo wydana dla Świata Książki, później dopiero znalazła się w ofercie Anime Gate, ale nawet wtedy informacje o niej zostały ukryte na stronie z wydanymi seriami, nie pojawiając się w aktualnościach. Nietrudno się domyśleć przyczyn – wydawnictwo do tej pory znane było raczej z produkcji z okolic gatunku shounen, skierowanych raczej do nastoletniej widowni i bardziej profilowane na chłopaków. Teoretycznie dla widzów młodszych przeznaczone były Okręt podwodny 707 oraz Tristia – błękitna wyspa, były to jednak produkcje zwyczajnie nieudane i nieciekawe.
Tym razem dostajemy tytuł będący typowym shoujo dla młodszej widowni – czyli, mówiąc po ludzki, coś przeznaczonego dla dziewczynek, co płeć męska powinna omijać bardzo szerokim łukiem. Trzeba przyznać, że w swojej kategorii jest to rzecz udana. Akcja poszczególnych odcinków obraca się głównie wokół podchodów bohaterek do męskich serc, ale mimo wszystko fabuła nie jest powtarzalna – każdy epizod ma jakiś własny pomysł. Co więcej, tytułowa „słodycz” nie jest przesadzona – nie miałam poczucia zalania miodem i lukrem, a treść, choć nieskomplikowana, nie obrażała mojej inteligencji. Jest to też rzecz całkowicie „bezpieczna” – wbrew pozorom owo zbieranie serc ma wyłącznie postać niewinnego czarowania chłopców i nie trafiłam na ani jedną scenę, która mogłaby się wydawać ryzykowna albo nieodpowiednia do pokazywania dzieciom.
Po raz pierwszy Anime Gate zdecydowało się na umieszczenie na płycie wersji dubbingowanej. Jest to oczywiście bardzo logiczna decyzja marketingowa – spora część docelowej widowni mogłaby mieć problemy z czytaniem napisów, trudno też przypuszczać, by została doceniona gra oryginalnych seiyuu. Dubbing jako taki nie odbiega od średniej, jaką zdarza mi się słyszeć w telewizji, przede wszystkim na kanale Jetix (bo już Cartoon Network wyróżnia się zdecydowanie na korzyść). Innymi słowy, sprawia wrażenie, jakby siedzące rządkiem na krzesłach osoby z doskonałą dykcją i odpowiednią emfazą czytały swoje kwestie. Bohaterki brzmią jak starsze panie, które próbują udawać małe dziewczynki (co pewnie jest zgodne z prawdą), ale to i tak pół biedy – ich rówieśnicy brzmią jak starsze panie, które udają małych chłopców. Nie da się ukryć, że odejmuje to sporo uroku postaciom. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że od strony technicznej dubbing jest zrobiony starannie – nie zauważyłam problemów z synchronizacją, a skrypt został odpowiednio zmodyfikowany tak, by pasować do „kłapnięć” ust. Spolszczone wersje mają też piosenki w czołówce i przy napisach końcowych.
Na płycie zamieszczono także oryginalną ścieżkę dźwiękową z polskimi napisami, która dla bardziej zaawansowanych widzów będzie o wiele lepszą propozycją. Napisy nie zawierają poważniejszych błędów, nie mogłam się jednak oprzeć wrażeniu, że tłumacze tym razem dość niedbale podeszli do postawionego przed nimi zadania, swobodnie modyfikując poszczególne kwestie. Nie twierdzę, że ma to jakieś kluczowe znaczenie – jeśli jednak mogę wychwycić w miarę istotne różnice znaczeniowe w prostych zdaniach, zaczynam się zastanawiać nad dokładnością bardziej złożonych wyjaśnień dotyczących świata. Mylące mogą być pewne niekonsekwencje – np. w materiałach dodatkowych „powiedzonka” myszy i żaby, chowańców bohaterek, są podawane zgodnie z napisami – „ciu” i „kero”, podczas gdy w dubbingu słyszymy (dość logicznie zresztą) „pii” i „rech”. W napisach widzimy też przemiennie formę „Vanilla” i „Wanila” – warto byłoby się zdecydować na jedną wersję – w kilku przypadkach nie zauważono też, że w polskim szyku należy zamieniać kolejnością imię i nazwisko.
Poza tym pod względem jakości wydania mamy niestety do czynienia z „typowym” produktem Anime Gate. Wtłoczenie na płytę siedmiu odcinku poważnie odbija się na ich jakości. Nie jest tragicznie źle – wyraźna kreska i żywe kolory lepiej znoszą taką kompresję niż subtelne linie i wysmakowane półtony w Haibane Renmei czy Samurai Champloo. Nie da się jednak ukryć, że mogłoby (i powinno) być znacznie lepiej, a przyszarzone, rozmyte linie odbierają trochę uroku niebrzydkiej skądinąd grafice. Klasyczny jest też zestaw w menu: dostęp do poszczególnych części odcinków (ukryty pod nazwą „Wybór czarów”), możliwość ustawienia ścieżki dźwiękowej i dodatki. Wśród nich na pierwszym miejscu jest szumnie nazwany „zwiastun”, będący po prostu dubbingowaną wersją czołówki. Drugi z kolei jest dział O filmie i bohaterach. Tym razem nieciekawa nazwa ukrywa całkiem sensowną zawartość: w kolejnych „rozdziałach” znajdziemy zawiązanie fabuły, reguły rywalizacji (z opisem i punktacją różnych rodzajów serc), opis bohaterów, krótkie wyjaśnienie, czym są manga i anime, a także uwagi na temat stosowanego nazewnictwa i strojów. Przydatne dla tych, którzy mają niewielkie doświadczenie z japońską animacją, będą wplecione w tekst informacje o różnicach kulturowych (tłumaczące znaczną różnicę w popularności obu dziewcząt) oraz wspomniana wyżej definicja mangi i anime wraz z gatunkiem magical girls. Teksty napisane są całkiem zgrabnie i nawet przecinki znajdują się w zasadzie we właściwych miejscach – poziom, do którego zdecydowanie powinno się równać. Trzeba jednak powiedzieć, że poszczególne „rozdziały” są chwilami dość chaotycznie ułożone – nie umiałabym powiedzieć, czemu zdecydowano się akurat na taką ich kolejność. W profilach bohaterów znajdziemy niewielkie spoilery: na przykład Soul i Woo (nazwani tu Soule i Houxe) zostali przedstawieni jako „ochroniarze” bohaterek, podczas gdy na razie widzimy ich tylko epizodycznie w siódmym odcinku. Poza tym na płycie zamieszczono zwiastuny – tym razem nie zawierające innych pozycji anime, tylko wybrane propozycje kina familijnego z oferty Vision.
Przeraźliwie różowe pudełko zawiera pocztówkę, przedstawiającą obrazek z okładki – Chocolę na miotle. W środku znajdziemy też, obok ulotki Anime Gate, wkładkę z informacjami o bohaterach – okrojoną wersję tego, co zamieszczono na płycie.
Słodkie słodkie czary to – podkreślam jeszcze raz – anime skierowane dla młodszej widowni i nie zdziwię się, jeśli wiele osób ucieknie od takiej ilości różu i słodkości. Jeśli jednak potrzebny nam prezent dla młodszej siostry albo kuzynki – warto sięgnąć po to wydanie. Nawet jej mama nie dopatrzy się w tym niczego niestosownego. No, chyba, że pociecha postanowi na próbę „pozbierać” serca kolegów z klasy…
Wydane w Polsce
Nr | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Słodkie słodkie czary vol. 1 | Anime Gate | 2007 |
2 | Słodkie słodkie czary vol. 2 | Anime Gate | 2007 |
3 | Słodkie słodkie czary vol. 3 | Anime Gate | 2008 |
4 | Słodkie słodkie czary vol. 4 | Anime Gate | 2008 |
5 | Słodkie słodkie czary vol. 5 | Anime Gate | 2008 |
6 | Słodkie słodkie czary vol. 6 | Anime Gate | 2008 |
7 | Słodkie słodkie czary vol. 7 | Anime Gate | 2009 |