x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
10/10 w kwestii dylematów społecznych i wartości ogólnych
6/10 grafika ( zwłaszcza postaci Mu. Jednym który wizualnie świetnie został poprowadzony był Keith.
kliknij: ukryte Ale już Tony jak kobieta.
Mnie osobiście najbliższe sercu graficznie i nie tylko były postacie Keitha i Blue Soldiera
8/10 animacja (ale być może zawyżam)
12/10 budowanie nastroju w niektórych scenach
7/10 za poprowadzenie fabuły (punkty odjęte za przeskoki czasowe)
8/10 postacie – jedne rewelacja inne trochę płaskie.
4/10 realizm (Sci‑fi czasem rewelacja, a czasem czysta fantazja autorska.)
10/10 wartość ogólna (za emocje, uczucia i przemyślenia w trakcie oraz po, a także za niepowtarzalny nastrój)
Pierwsza produkcja która (pomimo, że wiedziałam co nastąpi (znałam wątki i fabułę)) dostarczyła mi tyle uczuć kliknij: ukryte niestety smutek/rozpacz królowały, nadzieja czy inne znacznie rzadziej .
Ogólnie 9/10 kliknij: ukryte odjęłam punkt za zabicie prawie wszystkich postaci które polubiłam
POLECAM.
Elegancka ocena
Ja je już dawno temu obejrzałem, ale z tego, co pamiętam, rozkręcało się elegancko w okolicach premiery. Do dziś się uśmiecham na wspomnienie nawigator i jej hasło „Widzę!”. W pewnej chwili zostało użyte, do tej pory traktowane poważnie, jako element komediowy… Oj, jak ja się wtedy śmiałem :-)
12/10 – :D
Jednak się zgadzam, jeśli chodzi o klimat, to mało jest anime, które robią to aż tak dobrze. Na szybko przychodzi mi w tej chwili na myśl tylko Pandora Hearts.
Pozdrawiam i życzę dalszych fantastycznych przygód z anime, niekoniecznie tymi najświeższej daty, jednak wciąż – niezwykle świeżymi!
Odc 5
kliknij: ukryte na razie jedna odpowiedź, że nie da się nikogo uszczęśliwić na siłę, a wolna wola zawsze się w człowieku obudzi, choćby nie wiem jak był zniewalany, oszukiwany, czy wytłaczany w ramki.
Smutne dla mnie jest to, że większość z ludzi marzy, ale wolą, aby te marzenia pozostały w strefie umysłu i wyobrażeni.
Ponadto wolą zazwyczaj żyć w niewiedzy – w braku prawdy. Przywiązani do własnej wersji zdarzeń /sądów /wyobrażeń na temat rzeczywistości
Jedynie zbyt bajkowe (bajkowe bardziej niż nazwałabym fantazy) podejście do tematu technologii nieco mi tutaj uwiera. Super‑Man że Star Treka albo Space 1999 ;)
Stylistycznie lata 80e i bardziej mi przypomina amerykańskie produkcje niżeli japońskie. (albo to tylko takie wrażenie)
Na razie całkiem całkiem.
Odc 6
7/10
końcówka serii jest ni piec ni wydra, w moviku z lat 80tych niektóre aspekty np. nowoczesne okrutne społeczeństwo były lepiej pokazane.
Świetne!
Re: Świetne!
Kontrowersje, kontrowersje...
pierwszą rzeczą do której się przyczepię i to w sposób bezlitosny, to gatunek, do którego to anime rzekomo się zalicza: Science Fiction. nope, nope, nope. im dalej w las tym więcej drzew, można rzec, a w tym wypadku, tym mniej „science” a więcej „fiction”. tak właściwie, proponuję zmianę gatunku na „fantasy” i dodanie tagu „magia”. dlaczego jestem tak wredny w tej kwestii? cóż, niestety, wychowałem się na prozie Davida Webera, Jacka Campbella, Iana Douglasa i Jacka McDevitta i takie bzdury, jak ludzie bez skafandrów latający w otwartej przestrzeni, rozpruwający jednym spojrzeniem pancerniki jak stare konserwy, po prostu mnie odstręczają. i nie chodzi tu o supermoce same w sobie, tylko ich dyletnackie potraktowanie – promienie energii i tarcze energetyczne? łokej, tylko skąd energia do ich wygenerowania się bierze? ludzki organizm to nie rekator termonukearny, megawatów z niego nie wyciśniesz. samo pochodzenie tej energii też nie może być zewnętrzne, gdyż anime jasno stawia sprawę, że zużycie całej dostępnej mocy jest zabójcze dla jej użytkownika. latanie w kosmosie bez skafandra? łokej, ale dychać czymś trzeba, a w polu energii ściśle przylegającym do ciała dużo powietrza się nie zmieści… wiem, czepiam się, zaraz ktoś mnie odeśle do Dragon Balla, tyle, że tam wyjaśnienie praktycznie każdej mocy jest o niebo lepsze. a niczego tak nie lubię jak niedomówień w najistotniejszych kwestiach.
z fabułą jest lepiej, ale daleko do doskonałości. już na wstępie mamy dziurę wiekości Drogi Mlecznej – kliknij: ukryte mamy kandydata z genem Blue? cool, nie organizujmy dodatkowych sił w celu likwidacji rzeczonego (gdyby talent się przebudził), ani tym bardziej nie róbmy nic, aby go wyśledzić gdyby jednak udało mu się zwiać. i to ma być genialny system zaprogramowany do zwalczania takich osobników? gimme a break. do tego motyw wędrówki. ludzie, pierwsza „Battlestar Galactica” lepiej sobie z tym radziła – Mu miotają się po kosmosie, jakby sami nie wiedzieli czego chcą, a potem płaczą, że wredni ludzie ich biją…
postaci też nie świecą oryginalnością i przyłapałem się na tym, że każdą jedną osób na ekranie najchętniej przeniósłbym na „Ideona” w ramach mięsa armatniego. żadna, ale to żadna postać tej serii nie wzbudziła we mnie pozytywnych emocji. nielogiczni i pozbawieni własnego zdania (woli) wyraźnie na siłę odgrywający swoje role, ale nie potrafiący poza nie wyjść, bezwolni i miałcy. charakteru za grosz. inteligencji też, swoją drogą. zamiast zwiać w kierunku przeciwnym do Ziemi, wyszukać planetkę zdatną do zamieszkania, rozmnożyć się i rozbudować, by bez strachu latać po Kosmosie, stawiają istnienie CAŁEJ SWOJEJ RASY na jedną i to wątpliwą kartę. pięciolatek zachowałby się rozsądniej.
oprawa graficzna jest zaledwie przyzwoita. ani ładnych widoków, ani porywających bitew, ani zgrabnych okrętów, choć duży plus za niezłe rozplanowanie wnętrz jednostek z Ataraxii.
no i audio – kompletne rozczarowanie. z reguły, po obejrzeniu anime, szperam po necie w poszukiwaniu co bardziej chwytliwych fragmentów soundtracku. natomiast jedyne czego chciałem po soundtracku z „Terra e…” to już nigdy więcej go nie słyszeć. pierwszy, prawdziwie zły soundtrack jaki słyszałem w anime, zostawił mi w ustach taki sam niesmak, jak opening „Bererk‑a”...
ogólna ocena: 4/10. słabo i nudno.
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
Zgodzę się w 100% że seria może być klasyfikowana jako fantasy, a wszystko można by tłumaczyć jednym słowem – magia. Tylko chyba w całej tej historii nie o to chodziło. A przy najmniej mi się tak wydaje.
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
W sumie im dłużej o tym myślę, tym co raz bardziej skłaniam się do „reklasyfikacji” tego anime.
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
Zarzuty co do oprawy audiowizualnej, w porządku, to bardzo subiektywna sprawa, nie każdemu spodoba się muzyka, projekty postaci, projekty statków kosmicznych. Moce psioniczne faktycznie w przypadku przedstawicieli Mu z genem blue mogą wydawać się przepakowane, ale jako że chodzi o moc ludzkiego umysłu (ciało może i nie wygeneruje megawatów, za to o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu nadal wiemy bardzo niewiele) można przymknąć na to oko.
Ale dziury w fabule, w dodatku wielkości Drogi Mlecznej?
kliknij: ukryte Nie mamy kandydata z genem blue. Przynajmniej ani system, ani ludzkość nie wie o prawdziwych mocach Jomy'ego, w końcu tak został zaprojektowany, co zostaje wyjaśnione dopiero pod koniec anime. Wyeliminowanie ludzi z genem odpowiedzialnym za psioniczne moce na etapie zarodka byłoby najefektywniejsze i najprostsze, dlatego ludzie nie dostają takiej możliwości, bo zwyczajnie nie o to chodzi. System nie jest doskonały, nie został też zaprojektowany do natychmiastowej likwidacji Mu, prowadzi swoisty „eksperyment” – która rasa jest silniejsza – dlatego narzędzia do wykrywania Mu są bardzo ograniczone, zresztą właśnie w trakcie badania jakie moce posiada Jomy dochodzi do ich przebudzenia. Dlatego jego wymknięcie się systemowi nie nazwałbym dziurą fabularną.
Mu nie miotają się cały czas po kosmosie. Przecież część z młodzieży chciała osiedlić się na planecie Nasca, jednak zostali w miarę szybko wyśledzeni przez ludzi, a sama planeta została zniszczona. Osiedlanie się gdzieś na stałe to średnio rozsądny pomysł gdy przeciwnik posiada broń potrafiącą niszczyć całe planety, w mgnieniu oka niwecząc ogromny wysiłek jakim jest „rozmnożyć się, rozbudować”, przecież garstka Mu nie posiada aż tak ogromnego zaplecza żeby kolonizować planety, musieli coś wybrać.
Motyw wędrówki też jest uzasadniony. Każdy człowiek (nawet Mu) ma dążenie do Ziemi zwyczajnie zaszczepione w wyniku warunkowania, ludzkość pod kontrolą systemu zaspokaja tę potrzebę pracując ze świadomością że kiedyś tam wrócą, system podtrzymuje w ludziach przekonanie że pracują dla dobra Planety‑Matki. Tymczasem Mu odrzuceni przez resztę ludzkości robią to na własną rękę, właśnie szukając rodzimej planety. Mają też nadzieję że tam w końcu będą bezpieczni – przecież ludzie nie użyją Megido na swojej ukochanej planecie tylko po to aby ich wybić.
Doprawdy nie rozumiem zarzutów względem postaci. Pozbawieni własnego zdania? To skąd konflikt pomiędzy starszymi i młodszymi przedstawicielami Mu właśnie co do kolonizacji planety? Bezwolni? Szczególnie Keith Anyan, trzymający przedstawiciela Mu jako własnego przybocznego, czy zafascynowany wyglądem innej Mu, co sprawia że zaczyna poszukiwać prawdy dotyczącej własnego pochodzenia. Uwagi dotyczącej inteligencji nie będę komentował, o tym czy kolonizacja innej planety (prócz Ziemi) to naprawdę rozsądny pomysł pisałem powyżej.
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
hm. mózg to też ludzkie ciało. i wiedza o jego działaniu nie ma tu znaczenia – mit „10%" upadł już dawno temu, więc sięganie po niego nie ma sensu. poza tym mózg TEŻ nie wygeneruje mega… ups, bliżej byłoby do terawatów, petawatów, a kto wie czy nie eksawatów mocy. skąd ta liczba? trochę matematyki – oszacuj njpierw ile energii trzeba by zużyć na zniszczenie planety, a następnie przelicz jak potężna musiałaby być tarcza, któa byłaby zdolna coś takiego zatrzymać. podpowiedź: całkowita wydolność energetyczna naszej obecnej cywilizacji nie sięga nawet ułamka tej wartości.
CYTAT: kliknij: ukryte Wyeliminowanie ludzi z genem odpowiedzialnym za psioniczne moce na etapie zarodka byłoby najefektywniejsze i najprostsze, dlatego ludzie nie dostają takiej możliwości, bo zwyczajnie nie o to chodzi.
zgadza się, ale moce Mu zależą od ściśle określonej skazy genetycznej! chcesz mi powiedzieć, że system absolutnej kontroli nie jest w stanie dokonać prostego testu DNA na obecność stosownych (i doskonale znanych) markerów i potencjalnego kandydata na Mu otoczyć dyskretną „opieką”? przecież to się kupy nie trzyma.
CYTAT: Mu nie miotają się cały czas po kosmosie. Przecież część z młodzieży chciała osiedlić się na planecie Nasca, jednak zostali w miarę szybko wyśledzeni przez ludzi, a sama planeta została zniszczona. Osiedlanie się gdzieś na stałe to średnio rozsądny pomysł gdy przeciwnik posiada broń potrafiącą niszczyć całe planety, w mgnieniu oka niwecząc ogromny wysiłek jakim jest „rozmnożyć się, rozbudować”, przecież garstka Mu nie posiada aż tak ogromnego zaplecza żeby kolonizować planety, musieli coś wybrać.
cool. tyle, że znaleziono ich tylko dlatego, że zajęli ZNANĄ ludzkości planecie, leżącej „po drodze” do Ziemi. kosmos jest nieskończenie wielki – wyruszenie w kierunku innym niż Ziemia, sprawiłoby, że ludzie mogliby szukać Mu w nieskończoność i nigdy na nich nie trafić. zajęcie starej kolonii ludzkości nie było specjalnie mądrym pomysłem. poza tym wątpliwe, by każda z takich wypraw zwiadowczych zabierała „planetkillera” ze sobą. wystarczyłaby prosta sieć wczesnego ostrzegania i ludzie mogliby się uganiać za Mu w nieskończoność. przy okazji – skoro Mu nie posiadają zaplecza kolnizacyjnego, to po kiego grzyba ruszyli na misję – jakby nie patrzeć – kolonizacyjną? dlaczego w ogóle odlatywali? nie lepiej byłoby urządzić „pokazówkę” (zniszczyć bezludną wyspę, lub coś takiego) na jakimś niezamieszkanym regionie planety, zarządać czego co trzeba w zamian za zobowiązanie do udania się z dala od przestrzeni zajętej przez ludzi?
CYTAT: Motyw wędrówki też jest uzasadniony. Każdy człowiek (nawet Mu) ma dążenie do Ziemi zwyczajnie zaszczepione w wyniku warunkowania, ludzkość pod kontrolą systemu zaspokaja tę potrzebę pracując ze świadomością że kiedyś tam wrócą, system podtrzymuje w ludziach przekonanie że pracują dla dobra Planety‑Matki. Tymczasem Mu odrzuceni przez resztę ludzkości robią to na własną rękę, właśnie szukając rodzimej planety. Mają też nadzieję że tam w końcu będą bezpieczni – przecież ludzie nie użyją Megido na swojej ukochanej planecie tylko po to aby ich wybić.
argumenty pozbawone sensu. skoro wszystich tak goni do Ziemi, to po kiego grzyba kolonizować planetę w pół drogi do celu? po kiego wracać się na Ataraxię, zamiast kontynuować wędrówkę? poza tym jest jeszcze jeden, mały problemik – Mu zostali niemal wygnani z Ataraxii, skąd pewność, że Ziemianie przyjmą ich z otwartymi ramionami? ryzyko bycia wziętym w dwa ognie jeszcze silniej mówi za znalezieniem nowego domu in the galaxy far, far away…
CYTAT: Pozbawieni własnego zdania? To skąd konflikt pomiędzy starszymi i młodszymi przedstawicielami Mu właśnie co do kolonizacji planety? Bezwolni? Szczególnie Keith Anyan, trzymający przedstawiciela Mu jako własnego przybocznego, czy zafascynowany wyglądem innej Mu, co sprawia że zaczyna poszukiwać prawdy dotyczącej własnego pochodzenia. Uwagi dotyczącej inteligencji nie będę komentował, o tym czy kolonizacja innej planety (prócz Ziemi) to naprawdę rozsądny pomysł pisałem powyżej.
skąd konflikt? stąd, skąd zawsze – nie słyszałem o sytuacji, w której młodsi nie buntowali by się przeciw starszym. jest to rola, którą wszystkie pokolenia odgrywają między sobą. przykład Keitha jest tak niewłaściwy, że aż się płakać chce – bezwolna marionetka niemal do końca wykonująca rozkazy (nawet najbardziej nieludzkie) bez refleksji, czy sprzeciwu. lalka, pacynka, bezkrytyczny robot. co z tego, że ma za przybocznego Mu? to czysty pragmatyzm robota pozbawionego uczuć i charakteru – decyzja o posiadaniu Mu pod swoimi rozkazami, jest czysto logiczna, gdyby jakiekolwiek uczucia wchodziłyby do procesu decyzyjnego, ów adiutant marnie by skończył…
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
Chcę Ci powiedzieć że najwyraźniej nie śledziłeś uważnie fabuły Terra e…, więc właściwie szkoda dyskutować. kliknij: ukryte Co system (właściwie główny komputer systemu) wyjawia pod koniec Keithowi Anyanowi? W ogóle przeczytałeś uważnie mój wcześniejszy post? Mianowicie wyjawia że ludzie (twórcy systemu) są w pełni świadomi istnienia genu Mu. Owszem, system z łatwością mógłby eliminować jednostki z tym genem, lecz nie o to chodzi – to eksperyment mający na celu sprawdzić która rasa jest silniejsza. Ludzie z ich zaawansowaną technologią i pomocą sieci superkomputerów czy Mu z psionicznymi zdolnościami. Utopijne społeczeństwo ludzkie z jednostką doskonałą na czele (Keith Ayan) kontra Mu. Czy muszę komuś tłumaczyć całą oś fabuły? Co tutaj się niby kupy nie trzyma? Może prościej – to symulacja ludzie vs Mu nad którą po części czuwa właśnie system.
Sam pytałeś wcześniej czemu nie próbowali kolonizować, dostałeś odpowiedź – próbowali. Położenia Ziemi nie znał nikt prócz superkomputera systemu, sam widzisz że „planeta leżąca po drodze do Ziemi” troszkę dziwnie brzmi ;) kliknij: ukryte Wybrali losową planetę, mieli system ostrzegania, próbowali także zmylić ludzi. Przegrali, „wyprawa zwiadowcza” w postaci Keitha Anyana dopiero wezwała Megido po upewnieniu się że to Mu. (Znowu mam pół fabuły streszczać?) Nie, nie mogli w żaden sposób zastraszyć ludzi, zostaliby zmiażdżeni, zresztą jest wyraźnie podkreślone – terror i przemoc raczej nie leżą w naturze Mu jako rasy. Mimo to konfrontacja jest nieunikniona, system od początku do końca ma wytyczne – wygrywa jedna rasa, ludzie lub Mu.
Po kiego grzyba kolonizować? Nie wiem, być może aby „rozmnożyć się i rozbudować”. ;) (Odpowiedź na Twoje własne pytanie, z Twojego pierwszego postu). To źle że różne jednostki w społeczeństwie Mu miały różne wizje rozwoju, czy w końcu dobrze? Widać postanowili pójść za Twoją radą i „rozmnożyć się i rozbudować” oraz nie „stawiać istnienia CAŁEJ SWOJEJ RASY na jedną i to wątpliwą kartę”. Dwie karty to już coś.
Powrót na Ataraxie to była już otwarta deklaracja wojny. Fabuła po epizodzie z kolonizacją w do bólu logiczny sposób dąży do konfrontacji obu ras. kliknij: ukryte Dlaczego system zezwala na istnienie Mu, oś fabuły, wszystko wyjaśniłem powyżej. Ma wygrać silniejszy, lepiej dostosowany, takie są przecież proste założenia.
Nie będę dyskutował, sam ładnie opisałeś jeden z aspektów ewolucji charakteru Keitha Anyana (czyli jak u de facto robota, człowieka stworzonego przez maszynę na jej wzór i podobieństwo budzą się ludzkie uczucia) – dla kogoś może to być płytkie i zwyczajnie się nie podobać, kwestia gustu.
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
co do całej idei pomysłu sprawdzenia, która rasa jest silniejsza – nie lepszy byłby tu pomysł z „Wyspy”? każdy ze stwierdzonym genem Mu wygrywa los na loterii – bilet na planetę‑raj. tyle, że jest to podobna planeta w innym systemie, gdzie Mu (ci przebudzeni, jak i potencjalni) mają stworzyć własne społeczeństwo. kwestią czasu jest, zanim obie cywilizacji się spotkają. a co będzie dalej i która wyjdzie z tego zwycięsko (bo na pewno pokojowo współegzystować by nie dali rady) pokazałby czas. nie jest to lepsze rozwiązanie, niż to co Terra e… prezentuje?
Re: Kontrowersje, kontrowersje...
Nie wiem czy to lepsze rozwiązanie. W każdym razie w przypadku fabuły Terra e ciężko znaleźć jakieś poważne luki, to czy efekt końcowy się spodoba jest osobną kwestią. Ale niespójności/nielogiczności bez względu na ocenę końcową to krzywdzący zarzut.
Tak jakoś pofilozowałem to teraz jakiś konkret.
Seria ta jest świetna. Po prostu. Jest to zmaknięta historia z bardzo dobrą fabułą i wyśmienitymi postaciami. Te dwie rzeczy to coś co najbardziej cenię w anime, więc w natłoku serii (robionych według zużytych już mocno schematów) jakimi karmią nas ostatnio twórcy warto jest poszukać czegoś lepszego, czegoś wartościowego.
Grafika może się podobać albo nie, muzyka jaka taka, ale dla mnie takie rzeczy to mały minusik przy ogromnych plusach za fabułę i postaci.
Jedna tylko jeszcze rzecz: myśl przewodnia anime w pewien sposób bardzo przypomina mi tę z Królestwa Niebieskiego z Bloomem. Jak komuś się nie podobał ten film ze względu na zawarty w nim konflikt to to anime też może mu nie podejść.
Jaka szkoda, że takie anime powstają tak rzadko.
Seria niewątpliwie ambitna, czego nie da się nie zauważyć. Pomimo tego, że nie jest to rozrywka całkiem łatwa i przyjemna, ogląda się to bardzo dobrze, a obawiałem się, że będę się trochę nudzić. Nic z tych rzeczy.
Jeśli jakiś tytuł można nazwać epickim, to właśnie ten, bo tutaj ten wyraz pasuje.
Fabuła niesamowicie wciąga, bez problemu można wczuć się w bohaterów, bo są bardzo dobrze wykreowani. Nikt nie jest nijaki, przesadzony, powtarzalny. Każdy posiada własny charakter i pobudki, są niesamowicie ludzcy. Nie ma tu żadnych absurdów, głupich rozwiązań fabularnych, wszystko idealnie do siebie pasuje, jest przemyślane. Kreacja świata, kosmosu w sumie, jest bardzo pełna, a w tej serii to szczególnie ważne, gdyż porusza się dużo problemów społecznych, politycznych, utopijnych. Nic nie jest proste i jednowymiarowe, wątków jest dużo i nad każdym wypada choć chwilę pomyśleć.
Wzruszałem się za każdym razem, gdy ktoś umierał. A główny antagonista bardzo niejednoznaczny i niepokojący, to dobra cecha takiej roli.
To anime o akceptacji, dorastaniu do decyzji, różnicach w pojmowaniu świata zależnie od wieku i pokolenia. O wykluczaniu grup społecznych, o systemie kontrolującym każdą dziedzinę życia, o nietolerancji, agresji na inność, o strachu. O człowieczeństwie i idealnym świecie.
Jeśli miałbym wskazać jakąś wadę, to chyba tę, że pod koniec moje zainteresowanie trochę osłabło, mimo że na ekranie ciągle się coś działo. Odczucie bardzo subiektywne, bo nawet nie wiem, skąd się wzięło.
Bardzo podobała mi się kreska, projekty postaci ładne, mimo zastosowania archaicznego stylu. Tu jest on unowocześniony, ale bez utraty charakteru.
Wypada tylko polecić. 9/10, a co mi tam.
Przereklamowane
Re: Przereklamowane
Czemu przesada? Po pierwsze, te dzieciaki urodziły się naturalnie, ze związku dwojga Mu, co wcześniej nie miało miejsca, samo to już potęguje ich moc. Po drugie, trzeba pamiętać że Mu byli kolejnym etapem ewolucji człowieka. Mając na uwadze oba te punkty, czy tak trudno przyjąć do wiadomości, że ta piątka dzieciaków była po prostu, hm, (może to nieodpowiednie wyrażenie) bardziej ulepszona niż cała reszta załogi statku?
Co do reszty komentarza, pozwolę sobie tylko napomknąć, że prawie z niczym się nie zgadzam (oprócz pierwszego zdania), ale stwierdzenie, że „muzyka jakaś była” jest po prostu karygodne. ;)
Jeszcze a propos tych dzieci, moje wyjaśnienia wydają mi się wystarczające, zważywszy na fakt, że Terra e... to space opera, jeśli natomiast szukałeś stricte naukowych wyjaśnień, to niestety nie tędy droga. Nie ten gatunek po prostu.
Tak, trafiłeś na fankę Terry. :)
Re: Przereklamowane
Grafika – szczególnych fajerwerków widz rzeczywiście nie uświadczy, lecz doceniam ją ze względu na oryginalny rysunek postaci związany z mangowym pierwowzorem.
Postacie – o, tutaj się nie zgodzę. Większość z nich miała naprawdę dobrze przedstawione charaktery i motywacje, co więcej – nie byli niezmienni, naprawdę widać było ich rozwój, dorastanie pod względem psychicznym. Choć Keith rzeczywiście szczególnie wybija się pod tym względem, doceniłam także kreację Soldiera Blue – uduchowionego przywódcy oraz Jomy'ego – jako następcy Soldiera niosącego na swych barkach ciężar przyszłej egzystencji Mu.
Jeśli chodzi o statek – przypuszczam, iż posiadali część załogi dysponującą umiejętnościami naprawy Shangri‑La (choćby pannę okularnicę‑techniczkę, zajmującą się także naprawą, usprawnianiem i konserwacją pojazdów bojowych młodych Mu). Przypuszczam, że moce telekinetyczne także przydawały się przy koniecznych reperacjach.
Pozostałe zarzuty, jak wspomniała Machi, rzeczywiście wynikają z przynależności omawianej produkcji do jakże specyficznego gatunku space opery, który po prostu darzy się sympatią lub nie. Ja stanowczo darzę go sympatią.
Re: Przereklamowane
Zniewajalące
Ja do takich osób się zaliczam, więc serię oglądałam z przyjemnością i coraz większym zaciekawieniem. Nie mogę na Terra e powiedzieć wiele złego, raziły mnie jedynie dość niedbale narysowane twarze postaci (jestem rysownikiem, więc zwracam na takie rzeczy uwagę) oraz pewne infantylizmy w fabule, dla których nie znajduję specjalnego uzasadnienia.
Bardzo podobały mi się relacje między bohaterami, ich charaktery oraz przedstawiona wizja świata, dość wiarygodna.
Anime ogólnie jest poruszające, ma w sobie wiele smutnego uroku, im dalej w las, tym jest ciekawsze, ale przeznaczone jest raczej dla starszych, bardziej wyrobionych odbiorców.
fajne
Jakoś tak...
Tak. Hm. Nie. Jednak nie.
Ta seria to dobra, rzemieślnicza robota, niestety wciąż kuleje, wciąż cierpi na brak głębi i przestrzeni swojego pierwowzoru. Bo manga, kochani, manga to małe dzieło sztuki.
Sztuczność
Super, ALE
ta seria bez problemu mialaby 10/10 gdyby odrzucic dziecinne watki.
sposob prezentacji spoleczenstwa – SWIETNY
ludnosc MU super ALE potem zaczyna draznic cukierkowatosc i wrecz oslepiajacy kontrast miedzy ludzmi(zlo) a MU(dobro) takze glowny bohater bedacy taki prawy i dobry calkowicie niepasuje
Na poczatku odrzucajace CG ale z czasem nabiera do tego dystansu i w sumie genialnie pasuje klimatycznie.
Chodzi mi o to ze jak ogladam np watek anyana albo szkoly kosmicznej a potem przerzucaja na watek MU to czuje jakbym ogladal 2 rozne anime ;/ Co z tego ze potem to sie laczy skoro w wielu odcinkach czuje sie niedosyt a SZKODA bo zebranie wielu GENIALNYCH pomyslow (np. inwigilacja spolecznosci, czytanie w myslach, sposob walki statku MU przez zjednoczenie umyslowe, koncept bohatera ANYAN) kontrastuje z prostota (koncept Jomiego… akira a potem wielki dobry przwodca z cechami dzieciaka).
Czasami po prostu mam wrazenie ze ogladam super dark sci‑fi/space opere a nastepne rzucenie mnie w typowy shounen.
Poczatek prezentowania MU tez jest genialny, czuje sie taka nieludzkosc w nich, zbiorowsc umyslowa, niefizycznosc etc. A potem wszyscy gadaja sobie, i klimat legnie w gruzach.
Czuje sie ze anime idzie w strone nietypowego anime ale zawraca w momencie gdy akurat mogloby stac sie bardziej ambitne.
Pierwszy raz sie tak rozpisalem dlaczego? Ano w glebi poczulem ze to anime ma / mialo swietne predyspozycje do bycia jednym z najlepszych, czulo sie taka glebie MIEJSCAMI ale wlasnie miejscami…
Terra e
Najlepsze anime, jakie dane mi było oglądać.
Z pewnością nie jest to seria czysto rozrywkowa, ale jedna z tych, które zakorzenią się już poprzez pierwsze odcinki głęboko w sercu oglądającego i będą je cisnąć nie raz, nie dwa. Odcinki 9, 22 i 24 są tak wypełnione emocjami, że zmuszona byłam robić sobie po nich spore przerwy w robieniu czegokolwiek (włącznie z oglądaniem), aby ochłonąć. kliknij: ukryte Każda jedna śmierć bohatera jest jak ogromny cios, począwszy od niesamowitego zakończenia historii z Shiroe, po którym (odcinek numer 9) przez dobre 15 minut po prostu siedziałam, wpatrując się w pusty ekran, poprzez poświęcenie, jakiego dla Keitha Anyana dokonał Matsuka, aż do samego finału, gdzie nawet sarkastyczna kwestia Anyana odnośnie jego ostatnich chwil wyciska z oczu widza szczere łzy. Postaci są na tyle niesamowicie wykreowane, że nie potrafię znaleźć wśród nich kogoś, kto nie byłby interesujący. Jomy, Blue, Keith czy Tony – zbieranina osobowości tak różnych, a jednocześnie tak podobnych z powodu sprawy, w której imię walczą. Tu nie ma co opisywać, to trzeba obejrzeć.
Muzyka również wywarła na mnie spore wrażenie, oba openingi i pierwszy ending już zagrzały sobie miejsce na moim odtwarzaczu mp3.
Gorąco polecam, bo aż przykro się robi na samą myśl o tym, jak niezasłużenie mało osób zna ten tytuł.
Nie tylko dla fanów science-fiction!
9/10, polecam!
A jednak szkoda...
Aha, no i jak już narzekam, to dodam jeszcze jedno – bohaterowie zasadniczo byli w miarę wiarygodni, spójni psychologicznie i myślący, ale jedna scena wywołała u mnie bezsilne zgrzytanie zębami i pełne politowania kręcenie głową. Do dziś dnia pojęcia nie mam, dlaczego kliknij: ukryte Jomy kazał wymordować rozbitków ze zniszczonej „po drodze” ludzkiej floty. Decyzja nie miała żadnego logicznego uzasadnienia poza „pokażmy, jaki jest zdeterminowany” – jakby bowiem na to nie patrzeć, trudno było o gorsze posunięcie z punktu widzenia PR i budowania wizerunku MU jako „też ludzi” a nie „żądnych krwi potworów”.
Ten jeden epizod strasznie mnie zdenerwował. Z drugiej strony – może to dobrze świadczy o anime jako całości, bo jakby przez całą serię bohaterowie robili takie dziwne, bezsensowne i sprzeczne ze swoimi celami i/lub charakterem rzeczy, to pewnie nie zwróciłbym na podobne „wydarzenie” uwagi…
Re: A jednak szkoda...
Powiem tak..
Ale litości , czemu wszyscy mieli włosy z lat 60‑70, 20 wieku? to popsuło mi odbiór serii. Momenty poważne były komiczne , zwłaszcza Tony przesadził, kudły jakby grał w zespole rockowym i palił zioło (sic!). Kreska jest średnia, muzyki sie nie zauważa, zapewne jest lecz nie zwraca na siebie uwagi.
6/10
I słowo stało się postem.
Re: Powiem tak..
Oglądac marsz!!!
Mogę się przyczepic jedynie do jednego…ZA KRÓTKIE.
Anime na pewno pasjonujace,
Re: Anime na pewno pasjonujace,
A swoją drogą postać genialna. Tak dobrze skonstruowana, że… no właśnie… ciężko się wysłowić ^^. Po obejrzeniu filmu miałam bardzo mieszane uczucia… zresztą 27 wychodzi recenzja.
Matsuka też w sumie bardzo sympatyczny. kliknij: ukryte Tworzyli ładny zespół :)
nie całkiem zwykła seria
Porównując mangę, projekty postaci dla filmu i dla serii można zauważyć pewną rzecz – otóż nowemu zespołowi udało się dokonać NIEMOŻLIWEGO: uwspółcześnić projekty, nie tracąc nic z ich unikalności i charakteru. Podobnie jak fabuła, tchną one patosem i tworzą specyficzną aurę każdej postaci – wśród zalewu serii pełnych sztampowych, nudnych bohaterów tak wyraziste, a jednak jak się z czasem okazuje niejednoznaczne postaci stanowią ogromny atut.
Fabularnie, w serii czuć upływ czasu. Dystopijne, postapokaliptyczne, totalitarne wizje przyszłości ludzkości zdominowanej przez Maszynę, takie jak ta właśnie, stanowiły lwią część „produkcji” z lat 80tych. Obecnie nie są aż tak często spotykane, a powrót do tego wyeksploatowanego, jak by się mogło wydawać, motywu, bynajmniej nie szkodzi tej serii. Również nieunikniona odpowiedź na pytanie „czy możliwy jest perfekcyjny, doskonały świat, i jak ma on wyglądać?” jest przemyślana i do zaakceptowania przynajmniej dla niektórych widzów.
Jednak największa zaleta tej serii dla mnie to galeria nietuzinkowych postaci oraz możliwość nostalgicznej wyprawy do krainy starej, dobrej fantastyki sprzed lat w uwspółcześnionej szacie graficznej. Danie tak czy siak wielce smakowite.
Polecam!
Re: nie całkiem zwykła seria