Anime
Oceny
Ocena recenzenta
5/10postaci: 7/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 4/10 | muzyka: 6/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Majin Tantei Nougami Neuro
- 魔人探偵 脳噛ネウロ
- Majin Tantei Nougami Neuro (Komiks)
Historie detektywistyczne z mrocznymi mocami w tle? W porządku, tylko niech ktoś nauczy autora pisania zagadek kryminalnych…
Recenzja / Opis
Jeszcze kilka miesięcy temu Yako Katsuragi była całkiem zwyczajną licealistką. Matka dziennikarka, wiecznie w podróżach, ojciec architekt – nic, o czym warto by opowiadać. Wszystko zmieniło się tego strasznego dnia, gdy ojciec Yako został zamordowany… Przepraszam, według ustaleń policyjnego śledztwa, popełnił samobójstwo. Jak i dlaczego to zrobił, skoro cały pokój był dosłownie wymazany jego krwią? Cóż, ludzie miewają dziwaczne pomysły, a osoby z myślami samobójczymi raczej nie rozumują logicznie. Pracownia, w której go znaleziono, była od wewnątrz zamknięta i od poprzedniego wieczora na pewno nikt do niej nie wchodził. Sprawa zakończona, pozostaje tylko zrozpaczona i niepotrafiąca uwierzyć w taką wersję wydarzeń córka. I wtedy właśnie przed Yako pojawia się… demon, prosto z Piekła. Nie, Neuro Nougami nie jest zainteresowany kupnem jej duszy ani nawet pożarciem jej w całości. Neuro nie zjada ludzi – jego „pożywienie” stanowią tajemnice, których świat ludzki jest pełen. A kto ma lepszy dostęp do takich tajemnic niż prywatny detektyw? W ten sposób rozpoczyna się kariera słynnej licealistki‑detektywa, Yako Katsuragi! ...Będącej w rzeczywistości marionetką swojego przeuroczego (dla całego świata) i despotycznego (dla niej) asystenta.
Miałam już w życiu trochę do czynienia z kryminałami, zarówno w postaci literatury, filmów, jak i anime. Przedstawione tu „zagadki” z całą pewnością są najgorszymi, z jakimi się zetknęłam. Trudno mi naprawdę znaleźć cokolwiek na ich obronę. Poczynając od idiotycznych motywów, przez straszliwie udziwnione (często niemożliwe fizycznie) wykonanie, a na całkowicie niewiarygodnej „dedukcji” (gęsto podpieranej rozmaitymi magiczno‑demonicznymi zabawkami) kończąc – jest to ostatnia seria, którą poleciłabym miłośnikowi gatunku. Do tego dochodzi całkowicie pozbawione spójności osadzenie elementów nadnaturalnych – postronni obserwatorzy przechodzą natychmiast do porządku dziennego nad tym, że ktoś postrzelony z pistoletu w ogóle tego nie zauważa, albo nad tym, że wykryci przestępcy przechodzą krótkotrwałe transformacje w demonopodobne potwory. Wreszcie sama Yako przez sporą część serii jest nie tyle irytująca, ile zupełnie nijaka – właśnie kukiełka, przestawiana przez Neuro z miejsca na miejsce i bez zastrzeżeń godząca się ze swoją podrzędną rolą. Trudno też początkowo powiedzieć, do czego ma „służyć” drugi podwładny Neuro, pochodzący z półświatka Godai – poza byciem biurową dekoracją.
Mamy zatem serię, w której 90% scenariusza należałoby wsadzić do jakiegoś worka i zakopać z dala od domostw. Co z pozostałymi 10%? Po pierwsze, niektóre sprawy są jednak w jakiś sposób interesujące. Pokazani w nich przestępcy są wprawdzie niewiarygodni psychologicznie, ale intensywność ich emocji czasem wystarcza, żeby przykuć uwagę widza. Po drugie, od nieuchronnie rozwiązywanych pseudozagadek ciekawsze są te przypadki, kiedy z przeciwnikiem trzeba prowadzić jakąś grę i pokonać go na jego własnych warunkach. Tym bardziej, że początkowo całkowicie niepokonany i praktycznie nieomylny Neuro z czasem okazuje się mieć jakieś ograniczenia zarówno swojej wiedzy, jak i mocy. Oczywiście nie jest to seria, w której należałoby się spodziewać śmierci kogoś z bohaterów, ale uczciwie przyznam, że w niektórych momentach naprawdę nieprzyjemnie było czekać na kolejny odcinek, nie wiedząc, co stało się dalej. Najciekawszy bez wątpienia jest wątek Saia – nieuchwytnego mordercy, którego „znakiem firmowym” są czerwone pudełka, zawierające szczątki jego ofiar. Tu silna obecność elementów nadprzyrodzonych wyklucza użycie logicznej dedukcji (czy psychologii), ale stopniowe odkrywanie przyczyn i motywów jego postępowania okazuje się znacznie bardziej fascynujące, niż można by początkowo przypuszczać. Podkreślić jednak należy, że aby dotrzeć do tych „gęstszych” historii trzeba przekopać się przez pokłady chłamu i starannie ignorować wszelkie chłamowate fragmenty, wypływające później.
Istnieją jednak dwie przyczyny, dla których czasu poświęconego na tę serię nie uznaję za stracony – co więcej, bardzo chciałabym zobaczyć ciąg dalszy. Po pierwsze, tytułowy bohater. Neuro Nougami obdarzony jest naprawdę rzadką charyzmą i siłą osobowości. Jako przybysz z Piekła, istota całkowicie samolubna i amoralna, jest zarówno przekonujący, jak i fascynujący. Brawa należą się twórcom za to, że powstrzymali się od prób „uczłowieczania” go – i paradoksalnie właśnie dzięki temu wydaje się całkiem ludzki. Jego relację z Yako można zacząć rozumieć dopiero w późniejszych odcinkach i na szczęście na pytanie „do czego ona mu jest potrzebna” pada całkiem zadowalająca odpowiedź. Nie byłoby jednak Neuro, gdyby nie jego seiyuu, Takehito Koyasu. Ma on naprawdę rzadką okazję, żeby pokazać pełnię swoich możliwości: błyskawiczne zmiany stylu mówienia od radosnego gadulstwa „asystenta pani detektyw” do zimnego i cynicznego głosu potężnego demona, robią wrażenie nawet słyszane wiele razy. Druga przyczyna także wiąże się z seiyuu: doświadczona Romi Paku, podkładająca głos Saia, dała prawdziwy popis. Z bardzo mało obiecującej roli „psychopatycznego dzieciaka” zrobiła coś naprawdę niesamowitego – upiorna niewinność i spokój w jego głosie naprawdę powodują, że ciarki zaczynają chodzić po plecach.
Biorąc pod uwagę ograniczony budżet i konieczność dostosowania stylu do materiału wyjściowego (czyli mangi), graficy zrobili chyba, co mogli. Animacja nie zachwyca, a tła często bywają puste, ale oświetlenie poszczególnych scen i nietypowe kąty „ustawienia kamery” powodują, że wiele ujęć, także tych dynamicznych, prezentuje się naprawdę dobrze. Nie przesadzono z makabrą, chociaż jest tu sporo scen krwawych albo bardzo krwawych – nie jest to pozycja dla dzieci, ale na szczęście te obrazy są dostatecznie odrealnione, żeby nie zbrzydzać (ani, skoro już o tym mowa, nie śmieszyć). Całkiem nieźle wypadają projekty postaci – szczególnie właśnie Neuro, którego gładka, przypominająca nieco maskę twarz rzeczywiście sprawia wrażenie kogoś nie z tego świata – a wrażenie to pogłębia zastosowanie efektów komputerowych (jedyne widoczne w tej serii) do „podświetlenia” jego oczu. Ładnie prezentują się też postaci drugoplanowe – nie każdemu musi odpowiadać ten styl, z charakterystycznymi grubymi liniami, ale przynajmniej nie wygląda on jak skopiowany z tuzina innych serii. Gorzej z charakterystycznością „wewnętrzną” – nietrudno zauważyć, że tak naprawdę używanych jest kilka zestawów „rysów twarzy”, przez co epizodyczne postaci bywają trudne do odróżnienia. Dość kontrowersyjne jest też ukazanie elementów nadnaturalnych – wspomniane wyżej demonowate bestie są raczej śmieszne, używane przez Neuro narzędzia – celowo groteskowe, natomiast sam Neuro w swojej właściwej, demonicznej postaci wygląda niestety jak papuga. Różowa. Oprawa dźwiękowa nie zwraca na siebie większej uwagi, choć jest tu kilka udanych utworów. Muszę pochwalić czołówkę – wprawdzie piosenka jest za „mocna” jak na moje upodobania muzyczne, ale w połączeniu z psychodeliczną animacją stanowi bardzo dobre wprowadzenie do odcinków.
Właściwie Majin Tantei Nougami Neuro można polecić jednej grupie widzów: tym, którzy zastrzygą uszami na dźwięk nazwiska Takehito Koyasu (Ilpalazzo z Excel Saga, Hotohori z Fushigi Yuugi, Milliardo z Gundam Wing, Aya z Weiss Kreuz, Touga z Shoujo Kakumei Utena, Rezo ze Slayers – żeby wymienić tylko kilka ról). Tę serię bardzo zdecydowanie warto obejrzeć dla niego – i dla wykreowanej przez niego postaci dumnego i piekielnie charyzmatycznego demona.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Madhouse Studios |
Autor: | Yuusei Matsui |
Projekt: | Mika Takahashi |
Reżyser: | Hiroshi Koujina |
Scenariusz: | Satoshi Suzuki |
Muzyka: | Tomoki Hasegawa |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Podyskutuj o Majin Tantei Nougami Neuro na forum Kotatsu | Nieoficjalny | pl |