Anime
Oceny
Ocena recenzenta
3/10postaci: 5/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 4/10 | muzyka: 3/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Angel's Feather
- エンジェルズフェザー Angel's Feather
Marzenie prawie każdej fanki anime – stado ponętnych, skrzydlatych bishounenów. Szkoda (a może wręcz przeciwnie?), że zajętych sobą nawzajem.
Recenzja / Opis
Shou Hamura przeniósł się właśnie do prestiżowej szkoły dla chłopców. Jego uwagę przykuwa Kai Misonou, wzorowy uczeń i jednocześnie szef potężnej firmy. Shou podejrzewa, że może on być jego bratem bliźniakiem, który wiele lat wcześniej został adoptowany przez bogatą rodzinę. Sam Kai gorączkowo temu zaprzecza i wyraźnie nie chce mieć wiele wspólnego z nowym uczniem. Tymczasem w szkole zaczynają się dziać dziwne rzeczy, pojawiają się potwory i duchy, podobno znikają uczniowie, a dyrektor twierdzi, że jedynymi osobami zdolnymi posprzątać cały ten bałagan, są Shou i jego nowo poznani koledzy.
Angel's Feather powstało na podstawie gry eroge, oczywiście skierowanej do pań. To pochodzenie zresztą widać doskonale po fabule, która jest naciągnięta do granic możliwości i całkowicie pozbawiona sensu. Jej jedynym celem jest zaprezentowanie całego stada bishounenów w tak atrakcyjny sposób, żeby fanki patrząc w ekran piszczały z zachwytu. W jakimś stopniu twórcom udało się osiągnąć cel: mamy więc panów w rozchełstanych koszulach, bez koszul, krótkowłosych, długowłosych, w okularach i bez, są typy mroczne, tragiczne oraz okazy niewinności. Możemy obserwować panów płaczących, pocieszających się, rumieniących się z byle powodu, dzielnie walczących z potworami (które mają bardzo nieczyste myśli), jest śpiący królewicz i przystojniak przykuty łańcuchami do krzyża, oczywiście nie zabrakło też scen pod prysznicem, w myśl zasady „dobry bisz, to mokry bisz”. Zapomniałabym o najważniejszym – nasi bohaterowie mają śliczne, anielskie skrzydła (chociaż z samymi aniołami niewiele mają wspólnego), w zależności od strony konfliktu białe lub czarne. Jedyne, czego mi zabrakło to płatki wiśni, ale dzielnie zastępują je pióra, pojawiające się nagle, zupełnie znikąd i w dużych ilościach.
Zachowania bohaterów są skrajnie pozbawione logiki, ale nie o to przecież chodzi w tego typu serii. Dlatego nikogo nie powinno razić, że Shou i jego towarzysze bez mrugnięcia okiem wykonują polecenia dyrektora szkoły, który bez słowa wyjaśnienia każe im eliminować potwory i duchy, narażając ich na utratę zdrowia i życia. Swoją drogą, cały czas zachodziłam w głowę, dlaczego nie wydało im się dziwne, że osoba teoretycznie mająca dbać o ich bezpieczeństwo wysyła ich na misje, które okazują się trzy razy bardziej niebezpieczne niż było mówione. Nie wspominając już o tym, że wszystko wskazuje na to, że były to pułapki. Jeżeli dodać do tego, że dyrektor bez przerwy siedzi w ciemnym, otoczonym mroczną aurą gabinecie, w towarzystwie jednego z nauczycieli, który wyraźnie lubi molestować swoich uczniów, wychodzi na to, że albo główni bohaterowie są ślepi, albo są skończonymi kretynami (osobiście obstawiam drugą opcję).
Oczywiście nie obyło się bez Tragicznych Przeszłości i dramatyzmu. Potwory to trochę za mało, żeby pokazać w pełnej krasie dzielnych i nieszczęśliwych bishounenów. Dlatego bardzo szybko Shou i Kai są zmuszeni walczyć ze swoimi ukochanymi przyjaciółmi, którym ktoś niecnie pomieszał w głowach (ciekawe kto). Sprawia im to wiele bólu, doprowadza do rozpaczy, łamie im serca, ale przecież muszą walczyć, by ocalić życie swoje i pozostałych towarzyszy… Same walki zostały bardzo sprytnie pokazane – darowano nam szczęk oręża, tryskającą krew, popisy akrobatyczne i szermiercze, możemy za to obserwować piękne twarze wykrzywione w bólu, zacięte, zdeterminowane lub przerażone zaistniałą sytuacją.
Cóż można napisać o bohaterach tej serii? Są piękni, młodzi, inteligentni (teoretycznie i nie wszyscy), dzielni itp. Shou jest energiczny, pozytywnie nastawiony do życia, chętnie pomaga słabszym. Jego stosunek do brata zdecydowanie wykracza poza obowiązujące standardy. Kai, jak napisałam we wstępie, jest wzorowym uczniem i jednocześnie głową olbrzymiej korporacji, chociaż tak naprawdę to nie on podejmuje decyzje. Raczej zamknięty w sobie, na początku wrogo nastawiony do swojego brata, nie chce dopuścić do siebie myśli, że to, co mówi Shou jest prawdą. Jedyną bliską mu osobą jest Nagi Uesugi, najlepszy przyjaciel, chociaż, o ile mi wiadomo, nawet najlepsi przyjaciele raczej się nie całują. Jest jeszcze współlokator Kaia – Chris, który spędza czas głównie w łóżku lub ewentualnie ratując skórę Shou. Oprócz nich możemy podziwiać zniewieściałego do granic możliwości Anriego, przyjaciela Shou z klubu kendo – Naoto, ich troskliwego nauczyciela – Shiona Toudou i jeszcze kilku przystojnych panów, z dyrektorem szkoły na czele.
Panowie prezentują się bardzo dobrze, zarówno z bliska, jak i w oddaleniu. Rysownicy zdecydowanie przyłożyli się do pracy, dzięki temu jest na czym oko zawiesić. Chociaż odniosłam wrażenie, że niektóre postacie są rysowane od kalki, przez co trudno je od siebie odróżnić, jeżeli ktoś nie zwróci się do nich po imieniu. Żałuję jeszcze, że nie zadbano o garderobę naszych bohaterów, przez co ciągle biegają w tych samych ciuchach. Tła również nie grzeszą urodą, ale nie razi to zbytnio, ponieważ większość akcji ma miejsce w zamkniętych, zaciemnionych pomieszczeniach. Jak wspomniałam wcześniej, walki nie należą do szczególnie udanych, składają się głównie ze zbliżeń twarzy bohaterów, brak im polotu i dynamizmu, ale wydaje mi się, że fankom tego gatunku nie będzie to zbytnio przeszkadzać. Za to na pewno przeszkadzają koszmarne wstawki komputerowe, których jakość pozostawia wiele do życzenia. Na uwagę zdecydowanie zasługują seiyuu – Hikaru Midorikawa (Zelgadis w Slayers, Schuldig w Weiss Kreuz czy Tamahome w Fushigi Yuugi) w roli Kaia, Kappei Yamaguchi (tytułowa rola w Inuyashy, Ryuichi Sakuma w Gravitation) jako Shou, poza tym Kazuhiko Inoue jako dyrektor czy Hideo Ishikawa jako Shion Toudou. Osobiście uważam, że szkoda tak dobrych aktorów do tak słabej serii, ale skoro już są, warto ich popodziwiać. Warto też wspomnieć, że to właśnie seiyuu wykonują opening i ending do Angel's Feather, chociaż ta część pracy akurat średnio im wyszła. Obie piosenki trudno nazwać wybitnymi, wyraźnie słychać, że śpiewanie nie jest najmocniejszą stroną panów lub po prostu jest to kwestia samych utworów. Za to niezwykle spodobała mi się animacja do openingu, dynamiczna i w efektowny sposób prezentująca wszystkich bohaterów: szkoda, że później nie jest już tak fajnie… Reszta ścieżki dźwiękowej zupełnie nie zapadła mi w pamięć, choć wydaje mi się, że coś tam w tle grało.
Muszę przyznać, że Angel's Feather to produkcja słaba, a oprócz stada bishounenów nie ma w niej absolutnie nic interesującego. Co nie zmienia faktu, że miałam sporo zabawy oglądając ją, choć chyba nie o taki rodzaj zabawy chodziło twórcom. Fabuła leży i kwiczy, a sens (mocno zmaltretowany) pojawia się na chwilę na końcu, by wyjaśnić kilka kwestii i pokazać, że na dobrą sprawę zakończenie powinno być początkiem tej historii. Co więcej, twórcy wyraźnie dają znać, że dalej będzie działo się coś bardzo ważnego, a to, co właśnie obejrzeliśmy to tylko preludium. Nie wydaje mi się, żeby jakiś pan skusił się na obejrzenie tego anime, a jeżeli trafi na nie przez przypadek, widok rumieniących się facetów skutecznie ostudzi jego zapał. Zadowolone powinny być fanki yaoi i shounen‑ai, pod warunkiem, że nie wymagają od oglądanych produkcji niczego oprócz stada zapatrzonych w siebie przystojniaków.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | VENET |
Autor: | BlueImpact |
Projekt: | Kazue Yamamoto, Ryoutarou Akao |
Reżyser: | Yasuhiro Kuroda |
Scenariusz: | Akiko Horii |