x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
+ciekawy klimat i przesłanie
+wyborna kreska
+piękna animacja
-jakieś tam nieistotne pierdółki
Kreska zachwyca, jest na czym zawiesić oko, co ciekawe, nawet najdrobniejsze detale otoczenia doprowadzono do wysokiego poziomu. / Miejscami grafika była tak realistyczna(szczególnie w powietrzu), że trudno było ją odróżnić. / W filmie jest polski akcent. / Z pierdółek nie podobał mi się sposób rysowania sylwetek bohaterów, taka jakaś nijakość ich, co bardzo kontrastowało z kreską.
Kto oglądał, ten wie o co chodzi ;)
Doskonały, perfekcyjnie wykonany film. Absolutnie zasługuje na tak wysokie noty, Mamoru Oshii znów pokazał klasę.
Graficznie zapiera dech w piersiach szczegółami, niesamowicie skomplikowaną animacją samolotów w walce, a także mnogością wszelkich szczegółów otoczenia.
O bohaterach i fabule można by długo, napiszę tylko, że film posiada świetną muzykę od pana Kenjiego Kawai.
Nie dla miłośników akcji i samolotów, nie to jest w tym filmie najważniejsze. Klimat przygnębiający, sporo szarej wojennej rzeczywistości.
Oglądać, robi wrażenie.
;)
Re: ;)
Re: ;)
Re: ;)
Albo tekstów będących pierwowzorem dla obecnego? ;)
Re: ;)
Re: ;)
Do wszystkich łatwo zniechęcających się
:)
pytanie
Re: pytanie
...
Coś czułam, aby tego nie oglądać..
Może jestem zbyt znieczulona, bez serca, nie doceniam „głębi”, ale po prostu nie widzę tutaj nic innego, jak pogrążania, które nie trafia do wszystkich. A może to wina postaci. Moje totalne antypatie, denerwujące, nielogiczne. Może i miały takie być, zimne, odludne, ale nie lubię takiego zabiegu, bo zamiast interesować się tym, co się z bohaterami dzieje, zaczynam oglądać paznokcie albo zerkać na koty za oknem. Taka moja natura.
Muzyczka za to miodzio. Grafika na bardzo wysokim poziomie, do oglądania w kinie, a nie na laptopie. Szkoda, że choć były pięknie odwzorowane miasta, to po chwili pokazywano nudny sielski krajobraz bez życia, bez iskry, albo nudne, jednostajne niebo. Podobały mi się rybie oczy, idealnie pasowały do wysysających energię postaci oraz przygaszone kolory. Szkoda, że sceny w mroku były ciemniejsze niż letnie lubelskie noce, nie lubię gimnastyki przed monitorem podczas seansu, aby zobaczyć coś więcej, niż czarną czarność na ekranie.
Przesłania nie widziałam i nie zobaczę, bo choć widziałam Sky Crawlers parę lat temu, o powrocie do tego filmu absolutnie mowy nie ma. Co ciekawe, wymienione i przyrównane w recenzji Mouryou no Hako jest dla mnie dziełem absolutnie udanym, idealnie trafionym w me gusta, w dodatku nie mającym według mnie nic wspólnego ze Sky Crawlers.
Dla osób cieszących się życiem, które nie widzą bądź nie chcą widzieć miliona przesłań i dziesięciu głębi, film stracony. Jeśli zaś ktoś umie znaleźć receptę na życie w dwugodzinnej usypiającej produkcji, okazja jak znalazł.
Re: Coś czułam, aby tego nie oglądać..
Nie pamiętam, co dokładnie napisałam odnośnie Madoczki na Tanuku, ale jak widzę tam komentarze o partyzantach walczących jak Madoka albo psychologiczne rozterki na temat poświęcenia, dramatyzmu tej serii, dekonstrukcji (!) gatunku i ogólnej Madoki‑Mesjasza to mi się słabo robi. Głębię i emocje znalazłam w Haibane Renmei, w Ergo Proxy, w Natsume i jeszcze w paru innych seriach, których aktualnie nie mam kaprysu wymieniać.
A awatar awatarem, gdy widzę słowa kogoś z gębą Naruto albo innego Ichigo na miniaturce też mi się ciężko czyta jego wypociny. Kwestia gustu, bo nie zaprzeczę, Madoka mi się podobała, ale jako rozrywkowe widowisko, a nie dzieło, po którym doznaje się katharsis.
Re: Coś czułam, aby tego nie oglądać..
Prawda jest zaś taka, że większości widzom podobają się przede wszystkim te tytuły, przy których identyfikują się z głównymi bohaterami (w końcu każdy z nas chciałby być jak Spike Spiegel ;) Tobie na przykład podobałao się „Haibane Renmei”, bo mogłaś identyfikować się z infantylnymi bohaterkami, co jest jak najbardziej uzasadnione i usprawiedliwione Twoim młodym wiekiem.
Paradoksalnie, żeby identyfikować się z „kildrenami”, to jednak trzeba mieć na liczniku trochę więcej lat niż 15. Tak więc nie zarzekaj się, że nigdy nie wrócisz do tego anime, bo skoro tak twierdzisz, to znaczy tylko, że życie nie dało Ci jeszcze wystarczająco w kość XD
PS
A ja generalnie wolę oglądać koty za oknem, od robienia czegokolwiek innego ;P
Re: Coś czułam, aby tego nie oglądać..
Mogłabym napisać, że mój wiek nie usprawiedliwia mojej niechęci do Sky Crawlers, bo nie ma z tym nic wspólnego, ale tego nie zrobię – masz rację, jestem młoda i mam niewielki bagaż doświadczeń (ku ogólnemu zaskoczeniu, nie brałam jeszcze udziału w bitwie w przestworzach). Tym samym nie widzę sensu w zanudzaniu się przy tym tytule, mimo wszystko jestem bardziej optymistką niż pesymistką, zwłaszcza tak skrajną i bez woli walki jak tutejsze postaci. Patrzenie na takie wraki emocjonalne wywoływało u mnie co najwyżej irytację. Wolę działać, niż stać w miejscu i opłakiwać praktycznie wszystko. Nie jedną rzecz w życiu ( mimo wszystko ) widziałam i przeżyłam i wiem, że lepiej jest walczyć do samego końca, niż poddawać się. Nazwij sobie takie zachowanie infantylnym, bądź zbyt idealistycznym, ale niczego to nie zmieni. ;)
Re: Coś czułam, aby tego nie oglądać..
Czy mi się wydaje, czy czasami Yuuichi Kannami kliknij: ukryte nie walczył do samego końca i przegrał? Poza tym, w przeciwieństwie do Suito Kusanagi, był dość optymistycznie nastawiony do życia. Tak więc miałaś szerokie pole do identyfikacji ;P
Re: Coś czułam, aby tego nie oglądać..
Swoją drogą Kannami irytował mnie jeszcze bardziej od Kusanagi. Postać postaci nierówna, ja nie lubię bohatera za to, że wpisuje się w schemat tylko za to, co go wyróżnia. Nuda i denerwowanie nie są wyróżnikami, ale potrafią skutecznie odstraszyć. To, że lubię niebieski i znajdę rzecz w tym kolorze nie obliguje mnie jeszcze do polubienia tej rzeczy.
Kłuj żelazo, póki gorące!
Głębię i emocje, to można znaleźć w „Łowcy jeleni” czy „Balladzie o żołnierzu”, a nie w sielsko‑anielskich (nomen omen) serialach dla pensjonarek.
PS „kłuje”, a nie „kuje” droga alergiczko! :)
Re: Kłuj żelazo, póki gorące!
O gustach się nie dyskutuje, a że jestem tylko niedoświadczoną życiowo podlotką, moje gusta są jeszcze niewyrobione, bez smaku, mdłe i podłe.
Zobacz, jak skrytykowałam pełne pasji Sky Crawlers, to bronisz je pełną piersią wytykając mi błędy i tworząc piękną burdę, stwarzając iluzję tego, co mi wolno, a czego nie, czyli pisania o tym, co myślę, a jak Ty krytykujesz moje ulubione tytuły, to masz do tego pełne prawo i stuprocentową rację. Zadziwię Cię, nikt jej tu nie ma, bo każdy mierzy swoją miarą. A Twoja miara mnie nie interesuje, wiem swoje, nie przekonasz mnie do swoich racji.
Tak więc, co KŁUJE szanownego pana?
Re: Kłuj żelazo, póki gorące!
Kto da więcej?
Nie jestem również za taką etykietką, kiedyś już wywiązała się pod jakimś tytułem nieunikniona dyskusja na ten temat i byłam jak najbardziej za zniesieniem tego, formalnie niedziałającego, stwierdzenia. Owszem, niektóre serie wymagają szerszej autopsji, jednak pisanie w stylu „seria jest fajna, bo blablabla, ale nie wszyscy będą w stanie ją docenić, bo jest dla widzów wyrobionych” jest nieco ubliżające w stosunku do czytelnika. Jest tyle samo powodów do polubienia jakiejś produkcji, co do znienawidzenia jej, ograniczanie tej liczby do zdania „jesteś dzieckiem/idiotą, nie rozumiesz tego, nie podoba ci się, bo masz ograniczone horyzonty umysłowe” jest po prostu niekulturalne. I nie chodzi o dobrane słownictwo tylko o ukryte przemycanie stwierdzenia „jestem mądrzejszy”. Nie wiem, czy Ty jesteś, ale teraz chodzi mi ogół osób operujących takimi stwierdzeniami.
Inna sprawa, jeśli chodzi o wyznaczniki wiekowe, czy „dla dorosłych”. Określają one grupę docelową bez żadnych dodatkowych podtekstów, nawet jeśli brzmią dość absurdalnie.
Re: Kto da więcej?
Szok
wow
grafika 10/10 ???
..
niezłe
Oh my Godness
kliknij: ukryte Najbardziej mnie intrygowała postać Nauczyciela – asa przestworzy. Symbolizuje on, czy uosabia Boga w Sky Crawlers. Jest on tym który daje śmierć. Kildreni się go boja, a zarazem bardzo pragną się z nim zmierzyć.
W końcu jakby chcąc się otrzeć o prawdziwą boskość lecą ku niemu ku zatraceniu – które być może ma symbolizować zbawienie? Czy poznanie Boga? Trudno powiedzieć.
Zastanawiałem się też czemu ta Suito Kusanagi jest taka wiecznie smutna, chłodna, niemiła, a czasami jest osobą mającą myśli samobójcze.
Gdy wyjaśnili to w anime to wcale się jej już nie dziwiłem. Bo obserwować pewien cykl, czyli śmierć swojego ukochanego, a potem poznawać go na nowo nie jest zbyt fajnym przeżyciem.
Podobały mi się walki w przestworzach, SA bardzo ładnie zrobione, oddające pełną dramaturgie takich walki. Na plus jeszcze w tym anime wypadają sceny w Polsce. Dobrze, że czasami o nas myslą ;p
...
genialne
Bardzo dobre
Bohaterowie na początku wydają się pozbawionymi duszy i emocji istotami, lecz po kilku chwilach stwierdzamy, że ich zachowania są naturalne i w pełni uzasadnione. Druga strona medalu, że o ich przeszłości nie wiemy właściwie nic (jednak nie powinno to nikomu przeszkadzać).
Graficznie anime prezentuje się więcej niż bardzo dobrze. Występujące nielicznie walki w powietrzu zapierają dech w piersiach. Samoloty są ciekawie zaprojektowane i pełne detali. Bez problemu można zauważyć stylizowanie na serie i gry traktujące o podniebnych piratach. Błyszczące blachy i padający deszcz robią wrażenie.
Anime powinno zainteresować miłośników dramatów w militarnej otoczce. Do oglądania trzeba się jednak przygotować. Z całą pewnością nie jest to seria, którą można obejrzeć akurat w wolnej chwili dla zabicia czasu.
Urzekają momenty, chociażby takie jak scena w restauracji, gdzie mądre słowa są przeplatane z całkowitą ciszą. Te momenty jakże rzadkiewdzisiejszymkinie dodatkowo podnoszą wartość filmu.
Na zakończenie dodam jeszcze, że tak często drażniące mnie wątki romansowe i wetknięte na siłę stosunki pomiędzy postaciami tutaj nie drażnią, a wręcz są rozwiązane w sposób niebudzący żadnych zastrzeżeń
10/10 bez dwóch zdań.
kliknij: ukryte Dwie sceny są w swym wymiarze geniealne, ta miłość z pistoletem w samochodzie i oczywiście ostatniascena filmu – topi mózg
ja
Tak i nie
Kończąc oglądać Sky Crawlers zastanawiałem się czy potencjał fabularny nie został celowo ograniczony przez autorów. Co by było gdyby anime to liczyło conajmniej 13 odcinków ? Mamy tu bogaty świat i olbrzymie mozliwości. Bohaterowie są postaciami złożonymi. Posiadają własną specyficzną osobowość i intrygującą przeszłość. Zagadki i pytania mnozą się od samego początku, a ile z nich wyjaśniono w ciągu tych 120 minut ? . Anime łączy w sobie dwa niezwykle interesujące realia, które w przeszłości rozwinęły już takie tytuły jak Last Exile i Ergo Proxy. Twórcy być może zbyt szybko podjęli decyzje aby uszczuplić to anime do tak krótkiego czasu i to mógłbyć jeden z największych błędów.
Ostatnie zdanie będzie odnośnie ścieżki dzwiękowej. Jestem przekonoany, że każdemu widzowi z dłuższym stażem nie umknęło wrażenie jakie wywołuje aspekt muzyczny SC. Po niespełna kilku sekundach od rozpoczęcia filmu nie miałem najmniejszych wątpliwości, że muzykę skomponował nikt inny jak sam Kenji Kawaii i warto poświęcić uwagę temu anime choćby ze względu na samą oprawę dzwiękową.
Muzyka spokojna, klimatyczna. Tak jak pisała recenzentka usłyszymy tu harfę i skrzypcę i inne instrumenty. Tródno przemilczec fakt, iż oprawa dzwiękowa przywołuje na myśl Fate/ stay Night, lecz dla mnie jest to akurat największym plusem.
Enevi, samolot Teacher'a wzorowany jest na niemieckim Messerschmitt bf 109 z II wojny swiatowej a Yuuichi'ego na nowoczesnych konstrukcjach tzw. „paliwo‑oszczednych.”
Bardzo się ciesze, że recenzja Ci się podobała, a i ta informacja mi się przyda :) Przyznam szczerze, iż nie dawało mi to spokoju i szukałam różnych samolotów. Zastanawiałam się nad tymi Messerschmittami, ale nie byłam, więc nawet o tym nie napisałam :)
Skyly J2 jest wzorowany raczej na Focke‑Wulf Ta 152 (widać też podobieństwo do P‑51 Mustang), a Sanka Mk.B na Kyūshū J7W1 Shinden.
Przesłanie filmu nie było jakoś szczególnie trudne w odbiorze, (przez co od sceny z zaginaniem gazety można się domyślić zakończenia), mimo to podobało mi się.
Ostatnio w ręce wpadają mi same przygnębiające anime (Mushishi, Kaiba), The Sky Crawlers podtrzymuje ten trend.
8.5/10
Reżyser wrzucił nawet kilka smaczków jak nadanie niektórym postaciom imion związanych z innymi filmami przy których pracował, śmieszna była aluzja odnośnie Tachikomy podczas gry w kręgle.
Trudno mi ocenić
Wizualnie film bardzo dobry, momentami powalający, ale niestety projekty postaci były moim zdaniem zbyt uproszczone, ale z drugiej strony oszczędna kreska=ładniejsza animacja (latwiej animować coś z mniejszą ilością kresek niż np. każdy włos z osobna :). Muzayka, ładna, urzakająca.
Podsumowując, nie wiem co myśleć, sam film mi się średnip podobał, za to jego wykonanie i owszem podeszło pod moje gusta. Na szczęście film trzymał pewien klimat, co pozowliło mi dotrwać do napisów końcowych.
Swoja drogą moją ulubioną sceną jest wizyta w Krakowie (szczególnie motyw od momentu pojawienia się trawmawju do wyprawy na kręgle). Zrobiło mi się jakoś cieplej na sercu + muzyka podbudowała we mnie ten błogi nastrój. Szkoda, że cały film nie miał takiej otoczki jak podczas tej scenki krakowskiej.
6/10
Dobry film i bardzo dobra recnzja.