Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Magia tęczowych gwiazd

Magia tęczowych gwiazd DVD1
Nośnik: DVD
Wydawca: Anime Gate
Data wydania: 16.03.2009
Odcinki: 1-6
Ścieżka dźwiękowa: japoński
Napisy: polski
Lektor: polski
  • Licencja na wypożyczenie: brak
  • Dodatki: nieprzewijalne pasmo reklam, kartka pocztowa
Okładka
Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Opis

Zwyczajny, trochę nietowarzyski licealista, Masaharu Tsuwabuki, po wypiciu przypadkiem podmienionego magicznego napoju dostaje się pod działanie zaklęcia zmiany kształtu. Odtąd tylko dnie może spędzać w postaci człowieka – po zachodzie słońca zamienia się w małą maskotkę­‑baranka. Odczarować go może tylko napój zrobiony z siedmiu gwiazd, a gwiazdy takie może zebrać tylko bardzo szczególna dziewczyna… Którą okazuje się jego koleżanka z klasy (i kółka ogrodniczego), nieśmiała Sumomo Akihime. Problem polega jednak na tym, że Masaharu nie może jej powiedzieć prawdy i przyznać się do tego, kim naprawdę jest, a całe magiczne przedsięwzięcie bohaterowie muszą utrzymać w tajemnicy przed resztą świata.

Fabuła zamieszczonej na płycie pierwszej połowy serii rozwija się powoli, ale systematycznie. Pierwszy odcinek to oczywiście wprowadzenie bohaterów oraz zaplątanie całej intrygi. W drugim rozwiązany zostaje pierwszy z problemów, które pojawiają się przed Sumomo – pogodzenie konieczności zachowania jej działań w sekrecie z bezgranicznym zaufaniem, jakim darzy swoją przyjaciółkę, Nako. Wydarzenia trochę przyspieszają w odcinku trzecim, poświęconym przybyciu „rywalki” Nony Yuki mającej także za zadanie łowienie gwiazd. Ten wątek zajmuje odcinki trzeci i czwarty, jednak w każdym z nich opowiedziana jest też jakaś epizodyczna historia – o stroikach na Święto Gwiazd (jak ochrzczono tu święto Tanabata), a także o lekcjach pływania i pokonywaniu przez Sumomo lęku przed wodą. Z kolei piąty opowiada o wyjeździe na zieloną szkołę. Jest to dobra okazja, by bohaterowie spędzili ze sobą trochę czasu, jednak przy okazji jakoś tak się składa, że Masaharu spędza więcej czasu nie tylko z Sumomo, ale także z Noną. Ten odcinek, jako jedyny w całej serii, zawiera także odrobinę fanserwisu w postaci sceny w łaźni – jednak nawet w wersji DVD rozjaśnienie ekranu i kłęby pary sprawiają, że nie widać nic niestosownego (bądź, dla niektórych – nic atrakcyjnego). W szóstym odcinku fabuła zaczyna się bardziej koncentrować na emocjonalnym wątku uczucia, które pomału łączy bohaterów. Na otwierający anime pocałunek przyjdzie poczekać do drugiego woluminu, jednakże tutaj usłyszymy pewne wyznanie, którego bardziej romantycznie nastawieni widzowie wypatrywali zapewne od samego początku. Po odcinku 2., 4. i 6. znajdują się kilkuminutowe bonusy. Bardzo oszczędnie animowane, zawierają głównie paplaninę baranka Yukiego i wyjęte z oryginalnego kontekstu są po prostu umiarkowanie zrozumiałe, a przez to – umiarkowanie zabawne. Mimo wszystko jednak dobrze, że tego typu dodatki zostały w polskim wydaniu zachowane.

Charakterystyczne jest to, że ani na pudełku, ani na dołączonej do niego ulotce w żadnym miejscu nie pojawia się logo Anime Gate, a wydanie firmuje wyłącznie Vision. Całkowicie ukryty został także tytuł oryginalny – podczas gdy na przykład na polskim wydaniu Ognistookiej Shany albo Kawalera miecza był on wyraźnie eksponowany. Wszystko więc wskazuje na to, iż firma Vision miała zamiar promować ten tytuł jako bardziej „mainstreamową” produkcję, bez podkreślania jej japońskich korzeni. Jest to zresztą zrozumiała decyzja marketingowa – „anime” ma nadal wydźwięk niszowy (i potencjalnie „niestosowny”, nie w kategorii słynnych zmyślonych „pornobajek”, ale po prostu treści nieodpowiednich dla dzieci), a słodka i kolorowa Magia tęczowych gwiazd ma wszelkie szanse przemówić do szerszej dziecięcej (a raczej – dziewczęcej) widowni po prostu jako kreskówka. Niestety trzeba wspomnieć, że wepchnięcie na płytę sześciu odcinków zaowocowało jakością obrazu gorszą niż to, co prezentują nowsze wydania Anime Gate – kolory są ładne, ale linie konturów stały się zszarzałe i rozmyte. Zdziwił mnie też wybór lektora­‑mężczyzny. Radzi on sobie nieźle ze swoim zdaniem i nie zanotowałam poważniejszych problemów z synchronizacją, ale w tego rodzaju serii, gdzie niemal we wszystkich dialogach uczestniczą słodkie jak ulepek, infantylne dziewczątka, znacznie bardziej „przezroczysta” byłaby kobieta, na przykład czytająca bardzo dobrze Erementar Gerad Danuta Stachyra.

Jako tłumaczka serii wymieniona została Monika „Matsumi” Szyszka. Obecność nicka wskazuje na osobę z fandomu, co po części widać także w tłumaczeniu. Bardzo możliwe, że tłumaczka musi po prostu nabrać wprawy i oswoić się nieco z materią „wydań oficjalnych”, ale na razie zanotowałam kilka niedociągnięć. Nie jestem taką purystką, by czepiać się dość luźnego przekładu dialogów. W znakomitej większości przypadku nie ma to po prostu większego znaczenia tak długo, jak długo przekazane są właściwe intencje i nastroje postaci. Próba dosłownego przełożenia wszystkich „ozdobników” w szczebiocie Sumomo, wtrącającej co chwila „ano” lub „eto” i zacinającej się w pół słowa sprawiłaby, że napisy stałyby się po prostu nieczytelne. Gorzej, jeśli to, co mówią postacie, nie pasuje do wydarzeń na ekranie, jak np. w odcinku czwartym, gdzie pojawiająca się Nona Yuki zamiast czegoś w rodzaju „wyglądasz żałośnie” mówi do bohaterki „nie wzywaj mnie bez powodu”. W sumie jednak znalazłam tylko jeden poważny kiks, w dodatku w pierwszym odcinku. Otóż modyfikując dialog zmieniono całkowicie sens sceny: oryginalnie Sumomo płacze, ponieważ Masaharu­‑maskotka mówi jej, że nie ma imienia (bo to smutne, że ktoś nie ma imienia), a nie dlatego, że – jak w tłumaczeniu – nie chce go jej zdradzić. Poza tym trafiło się kilka literówek, jednak w ilościach, na które można jeszcze przymknąć oko. Bardziej boli brak tłumaczenia wszystkich piosenek – w czołówce, przy napisach końcowych, a okazjonalnie także wstawionych w odcinek.

Wydaje mi się jednak, że tłumaczka powinna bardziej wziąć pod uwagę to, co napisałam wyżej – że seria jest przygotowywana dla „głównonurtowego” i raczej nieletniego odbiorcy, a nie (jak większość wydań Anime­‑Gate) dla świadomych fanów anime. Na początku bardzo razi pozostawienie w przekładzie zwrotów w rodzaju „Kisaragi­‑sensei”, bez żadnego komentarza – chociaż trzeba przyznać, że w dalszych odcinkach ta końcówka jest już opuszczana. Przypominam, że do nauczycieli w liceum tradycyjnie mówi się „panie profesorze”, a ta akurat fraza w ogóle nie pada. Tak samo bez komentarza używana jest końcówka „chan”, zachowywana zresztą niekonsekwentnie. Gdzie indziej jednak czai się błąd chyba najpoważniejszy. Otóż zamienionemu w baranka (i ukrywającemu swą tożsamość) Masaharu Sumomo nadaje imię… „Yuki­‑chan”, motywując to tym, że jest „biały, miękki i puszysty”. Poskąpiono jednak jakiegokolwiek wyjaśnienia, jaki jest związek tych cech z japońskim słowem yuki, oznaczającym „śnieg”. Trudno mi zrozumieć, dlaczego zrezygnowano z gotowego dobrego pomysłu: w materiałach na ulotce „Yuki­‑chan” zostało przetłumaczone w jednym miejscu jako „Śnieżynek”. Co właściwie szkodziłoby, żeby takiego dobrego, pasującego do maskotki i zachowującego znaczenie oryginału imienia użyć w przekładzie? Tym bardziej, że oprócz baranka Yukiego (notabene w napisach jest on chyba traktowany jako dziewczynka, bo imię nie jest odmieniane) w serii występuje także Nona Yuki. Dla Japończyków różnica między krótkim u w imieniu baranka, a długim u w nazwisku Primy Asparas jest równie wyraźna, jak dla nas różnica między słowami „piasek” i „pasek”, jednak w wydaniu polskim oba te słowa są zapisywane identycznie. Takich potknięć jest jeszcze kilka, np. „szkoła Seijougakuen” – gakuen to właśnie szkoła, więc znacznie prościej byłoby napisać „liceum Seijou”.

Przyznam, że ostatnio byłam mocno zniechęcona do ozdobnych menu na płycie, w których walory estetyczne wielokrotnie górowały nad funkcjonalnością. Magia tęczowych gwiazd pokazuje, że można zrobić czytelne menu, od którego nie bolą oczy, a które przy tym jest naprawdę bardzo ładne. Oby tak dalej! Zawartość rzeczonego menu jest już typowa: dostęp do poszczególnych części odcinków (trzeba pamiętać, że opuszczając czołówkę, opuszczamy także scenkę tuż przed nią), wybór opcji językowych i dodatki. W części „O filmie” znajdziemy powtórzenie materiałów z ulotki, niestety nierozdzielone na część poświęconą bohaterom i „słowniczek”. Dość przypadkowy okazał się dobór zwiastunów innych anime: zamiast tytułów, które miałyby największe szanse spodobać się odbiorcom Magii tęczowych gwiazd, czyli serii w rodzaju Słodkie, słodkie czary albo Erementar Gerad, trafiły tam skrajnie odmienne klimatem pozycje, takie jak Vexille, Appleseed czy Ergo Proxy.

Zarówno pudełko, jak i ulotka mają przyjemne, pastelowe i niejaskrawe tło. Na okładce pudełka widzimy Sumomo w stroju poławiaczki gwiazd, której oczywiście towarzyszy Yuki­‑chan. Ulotka tym razem jest naprawdę starannie zredagowana i zawiera bardzo pożyteczne informacje: skrócone, pozbawione poważniejszych spoilerów opisy postaci oraz słowniczek najważniejszych padających w serii terminów. Równie pastelowa pocztówka prezentuje postacie drugoplanowe – grupkę koleżanek (i kolegę) z klasy Masaharu i Sumomo.

Avellana, 24 marca 2009
Recenzja anime

Wydane w Polsce

Nr Tytuł Wydawca Rok
1 Magia tęczowych gwiazd DVD1 Anime Gate 2009
2 Magia tęczowych gwiazd DVD2 Anime Gate 2009