Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 9/10 grafika: 10/10
fabuła: 10/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 9 Zobacz jak ocenili
Średnia: 9,11

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 144
Średnia: 8,12
σ=1,79

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kaiba

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 12×25 min
Tytuły alternatywne:
  • カイバ
zrzutka

„A może wykorzystamy kiedyś przemysłowo dusze ludzkie?” (Stanisław Jerzy Lec).

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Tytułowy bohater budzi się w zupełnie obcym miejscu. Nie ma pojęcia, jak tu się znalazł ani kim jest. Nagle do pomieszczenia wchodzi nieznana mu osoba, po chwili pojawia się robot, który chce go zaatakować, ale w ostatniej chwili ratuje go przedziwny ptak. Po długiej i wyczerpującej ucieczce zwierzę zostawia Kaibę w bezpiecznym miejscu, a samo znika. Jeden z robotów, który podążył za nim, zostaje zaatakowany przez grupę ludzi i zniszczony. Chwilę później bohater jest świadkiem zwrócenia skradzionego chipu ze wspomnieniami do ciała. Dziwne? W tym świecie nie. Od jakiegoś czasu ci, których na to stać, kupują sobie chipy i zgrywają na nie własne wspomnienia (tak jak zgrywa się dane na pendrive). Kwitnie handel osobowościami, a i za zdrowe, młode ciało można dostać dużo pieniędzy. Los sprawia, że Kaiba zostaje zmuszony do opuszczenia tego miejsca i wyrusza w podróż po obcym i nieprzyjaznym świecie. Pragnie poznać swoją przeszłość, jednak jedyną wskazówką jest medalion ze zdjęciem pewnej dziewczyny, której również nie pamięta.

Zapewne wiele osób w 2008 roku ominęło tę serię szerokim łukiem. Przypuszczalnie głównym powodem, dla którego większość nawet nie uwzględniła jej w swoich planach, była grafika. Prosta i niezbyt wyszukana kreska pasuje raczej do produkcji dla dzieci niż do anime, które może zainteresować starszych widzów. W całym przemyśle animowanym zdarzają się jednak serie kryjące pod niepozornym płaszczykiem dojrzałą, interesującą historię. Do takich właśnie tytułów należy Kaiba.

Sam wstęp może brzmieć nieco sztampowo. Oto kolejny bohater będzie przemierzał świat w poszukiwaniu swoich wspomnień, kolejne przygody z mniej lub bardziej denerwującymi wątkami i Wielka Tajemnica do rozwiązania, która kryje pewnie Tragiczną Przeszłość. Wszyscy wiedzą, o co chodzi, więc po co znowu to oglądać, prawda? Kaiba jednak zabiera widza w niezwykłą i fascynującą podróż po obcym i jak się potem okazuje, okrutnym świecie. Nie znajdziemy tu jednak łopatologicznych przesłań i pouczeń na wybranych przykładach. Seria, przełamując wszelkie schematy, przedstawia trudną i zmuszającą do myślenia historię, w której nie rozlicza się świata z jego grzechów, a po prostu pokazuje się je w sposób bardzo dosłowny, pozbawiony jakiegokolwiek komentarza. Pomimo długości (dwanaście odcinków to wcale nie tak dużo) udało się poruszyć wiele istotnych kwestii dotyczących egzystencji człowieka, dodając do tego naprawdę przemyślaną i spójną fabułę. Wiem, brzmi to patetycznie i wręcz irytująco, jednakże wcale takie nie jest.

Całość można podzielić na dwie części: podróż i wyjaśnienie tajemnicy. Obie łączy motyw ciągłego poszukiwania odpowiedzi na zadane pytania. Na większość z nich widz będzie musiał odpowiedzieć sobie sam. Na początku zostaje dokładnie przedstawiona rzeczywistość, w której wszystko się dzieje. Bohater odwiedza różne planety i poznaje kolejne postaci, których może proste, ale bardzo poruszające historie tworzą tę bogatą mozaikę. Ich siła nie tkwi, jak już wspomniałam, w skomplikowanej budowie, a raczej w sposobie przedstawienia i szczegółach, na jakie zwrócono uwagę widza. Wzięto pod uwagę rzeczy, o których normalnie nikt by nie wspomniał, przez co jednoznaczna ocena zaprezentowanych wątków jest zwyczajnie niemożliwa. Jest to historia z serii „co by było gdyby”. W tym przypadku anime odpowiada na pytanie, co by się stało, gdyby bez ograniczeń można było manipulować wspomnieniami. Przedstawiono tu społeczeństwo, które marząc o nieśmiertelności i kontroli nad życiem, gubi gdzieś po drodze istotę człowieczeństwa. Seria opisuje bezlitosną machinę interesu niszczącego życie normalnych ludzi oraz wypaczone idee, doprowadzające do kolejnych tragedii zarówno jednostek, jak i ogółu. Na tym przykładzie bardzo wyraźnie widać rozpad podstawowych wartości moralnych, którymi powinni kierować się ludzie. Człowiekowi, który przekroczył pewne granice, zdaje się, że został bogiem, a w rzeczywistości staje się tylko kolejnym ogniwem okrutnego systemu, uprzedmiotawiającego życie. Wykreowany świat jest bezwzględny, nieludzko ekonomiczny i precyzyjny, a stworzony, rzecz jasna, przez samego człowieka. Tym, co najbardziej wpływa na odbiór, jest forma przekazu: surowy i bezlitosny obraz, niepozostawiający jakichkolwiek złudzeń. Naprawdę nie sądzę, aby ktokolwiek chciał żyć w takiej rzeczywistości. Ciąg dalszy skupia się na przeszłości bohatera i powoli odsłania wszystkie sekrety. Kim jest Kaiba można domyślać się już mniej więcej w połowie serii – głównie chodzi o to, aby pokazać, jak do tego doszło i to jest właśnie największa tajemnica. Całość jest w gruncie rzeczy prosta, ale niezwykle spójna i podana w oryginalnej formie. Na szczęście nie pokuszono się dodatkowo o szczegółową analizę psychiki bohaterów i nie zrobiono z Kaiby metafizycznej papki, do czego można było bardzo łatwo doprowadzić, biorąc po uwagę poruszoną tematykę.

Pojawiający się w serii bohaterowie mają ściśle przydzieloną rolę i nie ma się wrażenia, że zostali wepchnięci na siłę, tylko po to, aby wypełnić czas ekranowy. Każda z postaci jest na tyle unikatowa i ciekawie przedstawiona, że nie sposób nie zwrócić na nią uwagi. Można mieć natomiast problem z polubieniem ich. Są oni bowiem tak niejednoznaczni, że nie da się powiedzieć czy są dobrzy, czy źli, a przede wszystkim nie można stwierdzić, czy postępują słusznie. Główny bohater, który przez większość czasu pozostaje jedną wielką zagadką, jest świadkiem wszystkich historii: nie stoi może całkowicie z boku, ale jego rola jest bardzo ograniczona i częściej wykorzystywany jest przez innych niż sam podejmuje jakieś działania. Nie jest to typ ofiary, a raczej przypadkowy odkrywca, który szukając czegoś konkretnego, natrafia na masę różnych rzeczy, z pozoru tylko zbędnych. Kaiba (ciekawostka: samo słowo kaiba to japońska nazwa hipokampu – struktury w mózgu, odpowiedzialnej za pamięć) nie próbuje również, wzorem wielu bohaterów anime, prostować ścieżek tych, którzy zbłądzili i naprawiać błędów przez nich popełnionych. Zwyczajnie nie ma na to czasu, bowiem tym, co interesuje go najbardziej, jest zdobycie informacji na swój temat. Z drugiej strony nie jest jednak egoistą, który myśli tylko i wyłącznie o sobie – widzi cierpienie innych i często im współczuje, jednak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak niewiele może dla nich zrobić. Postawa ta jest raczej nietypowa, ale łatwo zaskarbił on moją sympatię. W przypadku pozostałych bohaterów również starano się w miarę dokładnie pokazać ich motywacje i osobowości, żeby choć trochę ułatwić widzowi ocenę ich postępowania. Kierują się oni różnymi zasadami, od altruizmu po skrajny materializm, wszystko ma tu jednak solidne podstawy i trudno zarzucić któremukolwiek z nich niespójność charakteru. Jedni pragną rzeczy wielkich i wzniosłych, innym zaś wystarczy szczęśliwe i ciche życie. Niestety wszyscy, nawet ci niewinni, padają ofiarami chciwości i bezduszności innych, tak jak w prawdziwym życiu. Nie każdy każdemu będzie współczuł i nie dla każdego będzie miły. O wszystkim decydują drobiazgi oraz poszczególne sceny, które z pozoru nieistotne, w przyszłości mogą mieć ogromny wpływ na to, co się wydarzy. Podobało mi się nieprzekombinowanie charakterów: są one złożone, ale jednocześnie wyraziste. Brak również typowego dla bohaterów tragicznych bezustannego narzekania na los oraz ich sytuację. Mój zachwyt wzbudziły jednak naturalne i nietypowe relacje postaci: czy przypadkowe, czy nie, naprawdę miło się je oglądało. Warto również dodać, iż pomimo refleksyjności całej serii, bohaterowie nie myślą więcej niż to potrzebne, a raczej wolą działać. Co ciekawe, pokazano ich w różnych sytuacjach, niekiedy wyjątkowo przyziemnych, które, przedstawione jako komediowe, jeszcze bardziej udowadniają, że są oni ludzcy.

Na początku wspomniałam o specyficznej grafice. Jest ona o tyle istotna, że wielu widzów może właśnie z jej powodu nie sięgnąć po tę serię. Prosta i niezbyt szczegółowa kreska, w oczy rzucają się przede wszystkim projekty postaci – stylizowane na produkcje przeznaczone dla dzieci, nie przypominają normalnych ludzi: są przede wszystkim nieproporcjonalne. Z drugiej jednak strony posiadają bardzo bogatą mimikę i bardzo łatwo zauważyć zmianę nastroju danego bohatera, jedynie patrząc na jego twarz. Tła również nie są szczegółowe, przypominają wręcz obrazki rysowane ręką dziecka – niestaranne i proste. Jednakże bardzo interesujący i pomysłowy jest sam projekt świata przedstawionego. Różnorodność barw i krajobrazów naprawdę robi wrażenie, a i postaci pomimo braku szczegółowości łatwo odróżnić, bo są naprawdę charakterystyczne. Bajkowa oprawa graficzna bardzo kontrastuje z samą historią i dzięki temu zabiegowi jeszcze dobitniej wypadają niektóre sceny, które pozbawione tej specyficznej oprawy zdecydowanie mogłyby razić. Widoczne są również efekty komputerowe, które np. w pierwszym odcinku bardzo wyraźnie odróżniają się od tradycyjnej animacji, ale w ostatecznym rozrachunku również pasują do całości i nie oszpecają grafiki. Animacja jest bardzo płynna, co dodatkowo przemawia na korzyść. Ładnie zakomponowano kadry do openingu i endingu, a towarzyszących im piosenek bardzo miło się słucha. Zarówno Never, jak i Carry me away śpiewa Seira. Mnie do gustu w szczególności przypadł utwór towarzyszący napisom końcowym (Carry me away), którego nostalgiczne brzmienie idealnie wpasowuje się w klimat anime. Na ścieżce dźwiękowej pojawia się również jedna wyjątkowa piosenka, którą można usłyszeć w kilku odcinkach. Nosi ona tytuł The Tree Song i zdecydowanie warto zapoznać się z jej tekstem, gdyż jest on bardzo istotny dla treści tej serii. Niestety reszta utworów to elektroniczne melodyjki, z których jedynie część spełnia dobrze rolę tła, gdyż większość z nich ginie gdzieś pomiędzy dialogami a różnymi odgłosami towarzyszącymi wydarzeniom. Z całokształtu to właśnie muzyka jest najsłabszym ogniwem, które co prawda może poszczycić się trzema ślicznymi piosenkami, jednakże w przypadku tak szczególnego anime to wciąż za mało, by zdecydowanie się wyróżniać.

Kaiba to niewątpliwie jedno z najciekawszych, ale i najtrudniejszych w odbiorze anime, jakie było mi dane oglądać. Dojrzała i nieszablonowa fabuła oraz unikatowi bohaterowie stanowią o wartości tej produkcji, ale i oryginalna grafika to klasa sama w sobie. Należy jednak pamiętać, iż nie wszystkim spodoba się takie przedstawienie świata, więc miłośnicy typowej dla anime kreski zaniechają oglądania już w momencie zobaczenia kadrów. Jeszcze innych odstraszy fabuła, która wymaga zrozumienia i odpowiedniej wrażliwości, gdyż mimo występowania bardzo sugestywnych scen nie jest to krwawa jatka w bajkowej oprawie. Na pewno nie polecam Kaiby młodszym widzom, chociaż nie ze względu na brutalność czy nadmiar erotyki, tutaj bowiem wystarczy już samo stwierdzenie, że coś się wydarzyło i nie potrzeba pokazywać wszystkiego dokładnie. Natomiast zapraszam miłośników niecodziennych i ciekawych historii, które dają do myślenia i zapewniają nie tylko dobrą rozrywkę, ale również coś więcej. Jeżeli już ktoś podejmie się oglądania tego anime, może liczyć naprawdę na niezwykły i fascynujący seans, który długo pozostanie w pamięci.

Enevi, 31 marca 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Madhouse Studios
Autor: Masaaki Yuasa
Projekt: Nobutake Itou
Reżyser: Masaaki Yuasa
Scenariusz: Masaaki Yuasa
Muzyka: Kiyoshi Yoshida