Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 7/10 grafika: 5/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,80

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 71
Średnia: 6,68
σ=1,55

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Nanami)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

World Destruction ~Sekai Bokumetsu no Rokunin~

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 13×25 min
Tytuły alternatywne:
  • Sands of Destruction
  • ワールド・デストラクション ~世界撲滅の六人~
Postaci: Anthro; Pierwowzór: Gra (RPG); Miejsce: Świat alternatywny
zrzutka

Istnieją dwa rodzaje światów: te, które są na krawędzi zagłady i te, które znajdą się na krawędzi zagłady. Czyli kolejne fantasy niewyróżniające się niczym szczególnym.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Jak nisko musi upaść świat, żeby zasłużyć na zniszczenie? Jak się okazuje, wcale nie najniżej. Świat w World Destruction na pierwszy rzut oka jest spokojny i bezpieczny. Na niewielkiej i przez to ciasnej planecie żyją po sąsiedzku dwie rasy – beastmani oraz ludzie. Pozornie egzystują obok siebie w całkiem pokojowej atmosferze, jednak szybko się okazuje, że nie do końca. Z bliżej nieznanych przyczyn ludzie są traktowani przez beastmenów jak obywatele gorszej kategorii. Nie zabrakło wśród nich też takich bestii, które bez większych zahamowań zaczęły wyzyskiwać ludzi. Nic więc dziwnego, że nie było trzeba długo czekać na reakcję ze strony uciskanych, w końcu historia pamięta niezliczone wojny pomiędzy obiema nacjami, gęsto usłane trupami. Teraźniejszość przedstawiona w anime jest wynikiem niepisanej ugody, dzięki czemu mogą oni żyć bez większych konfliktów, choć nadal wyraźnie wyczuwa się dominację beastmenów. Zdecydowanie jest więcej miast, w których obecność ludzi jest niemile widziana, raczej mało zakątków, w których obie nacje żyją w zgodzie, a jeszcze mniej takich, gdzie najchętniej widziani są tylko i wyłącznie ludzie. Na dodatek przy tak kruchej równowadze nie jest łatwo wymazać pamięć o doznanych krzywdach i nie tak dawno wygasłych sporach… Dlatego nie powinien dziwić fakt, że ciągle pojawiają się osobnicy, którzy chcą odszukać pewien tajemniczy przedmiot, zwany Kodem Destrukcji, dzięki któremu można podobno obrócić w proch cały świat. A to, że tak naprawdę nikt nigdy nie widział go na oczy, nie przeszkadza zapaleńcom w rozpoczęciu poszukiwań.

Na tym świecie istnieją dwa typy bohaterów: ci, którzy chcą uratować świat i ci, którzy pragną uratować konkretną osobę.

Tak zwykł mawiać jeden z bohaterów – Toppi. Istnieje też trzeci rodzaj bohaterów… Ci, których celem jest zniszczenie świata. Przedstawicielem tej grupy jest właśnie nasza bohaterka – Morte Ashera, dziewczyna poszukiwana przez beastmenów listem gończym, która na dodatek posiada ów tajemniczy Kod. Zdawać by się mogło, że los świata jest przesądzony. Jednak nie wystarczy mieć, trzeba też wiedzieć, jak użyć. I tutaj pojawia się przeszkoda nie do przeskoczenia – jak w ogóle aktywować tę wredną czarną kulkę?! Nie ma rady, trzeba wyruszyć w podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie, a że samotność nie sprzyja przygodom, wkrótce nie tak zupełnie z własnej woli do Morte dołącza dwójka pozostałych bohaterów – przedstawiciel ludzi, niefortunnym przypadkiem wplątany w całą aferę i zawsze pakujący się w kłopoty Kylie, oraz przedstawiciel beastmenów, prawy i szlachetny Toppi (wyglądający zresztą jak chodzący pluszak), pragnący wytępić całe zło tego świata. Tak oto formuje się niecodzienna drużyna, której przyklejono etykietkę „Komitetu Zagłady Świata”, a depcze im po piętach powołana specjalnie do tego celu jednostka, zwana „Komitetem Ocalenia Świata”.

To wystarczy słowem wstępu. Początkowo historia przedstawiała się całkiem intrygująco i miała szansę dostarczyć ciekawej rozrywki. Niestety, jak się szybko okazało, całość ma więcej dziur niż szwajcarski ser. Z pozoru bogaty, rozbudowany i starannie skonstruowany świat okazuje się płaski i pełen niekonsekwencji. Podróż, dająca nadzieję na barwne przygody, rusza na początku z kopyta, jednak po drodze gubi impet i wlecze się ślimaczym tempem, a bohaterowie błądzą po omacku do majaczącego w oddali mglistego celu. Tempo w ostatnich odcinkach znowu przyspiesza i pojawiają się kolejne tajemnice, jednak ten powiew świeżości nie potrafi rozwiać nudy, jaką ustawicznie odczuwało się w poprzednich odcinkach. Podsunięte rozwiązania zawierają w sobie trochę oryginalności (ale tylko trochę) i potrafią zaskoczyć, choć zapewne jedni widzowie będą zachwyceni takim obrotem spraw, a inni popukają się w czoło, pytając, co odbiło twórcom, że dokonali właśnie takiego wyboru. Na dodatek główne postaci nie są jakoś szczególnie zachwycające, a te drugoplanowe są wręcz prostolinijne do bólu. Jedynym całkiem ciekawym posunięciem było przypisanie roli „tych złych” trójce głównych bohaterów. Poza tym jest w nich to coś, co mimo wszystko pozwala ich polubić, a jako drużyna prezentują się nietypowo. Przede wszystkim celem głównej bohaterki jest zniszczenie, a nie uratowanie świata, zaś pozostała dwójka podróżuje z nią po to, by odwieść ją od tego niecnego planu. Dodatkowo ma miejsce zamiana ról: to Morte jest silnikiem napędzającym poczynania drużyny i pierwsza biegnie do walki, a Kylie woli przeczekać najgorsze w bezpiecznym kącie. Po przeciwnej stronie barykady stoi dwoje innych dających się z łatwością polubić bohaterów: Naja i jego towarzyszka Lia. Ich rola przez co najmniej połowę serii polega głównie na dreptaniu za Komitetem Zagłady Świata, co ma jednak taką zaletę, że posuwa troszeczkę akcję do przodu. Niestety, cała reszta postaci wypada po prostu słabo – ich motywacje są nieznane albo kompletnie nie potrafią zaskoczyć czy mocniej zainteresować.

Może teraz parę słów o stronie technicznej. Studio Production I.G. z pewnością przyzwyczaiło nas do tytułów z niebywale piękną, staranną i urozmaiconą kreską. Niestety World Destruction z pewnością się do nich nie zalicza. Projekty postaci są uproszczone, choć na szczęście daleko im do popadania w kanciastość. Czasami zdarza się, że zostaną narysowani niezwykle krzywo, jednak generalnie kreska trzyma równy poziom. Tego samego nie można jednak powiedzieć o postaciach w tle – są one narysowane niedbale, często po prostu są nieruchome. Tła, na które składają się przede wszystkim wnętrza pomieszczeń, budynki czy miasta, nie są przesadnie „puste”, jednak z pewnością daleko im do poziomu, który może wzbudzić zachwyt szczegółowością i starannością wykonania. Muszę za to napisać, że całkiem ładnie wyszły twórcom nocne scenerie. Animacja jest na ogół płynna, ale również nie zwraca szczególnej uwagi. Mające miejsce od czasu do czasu walki i potyczki są dobrze przeniesione na ekran, jednak nic ponad to. Ciekawe efekty animacji zastosowano za to w openingu i jeśli już o nim mowa, to może parę słów o muzyce. Ostre, głośne brzmienie piosenki wprowadzającej dobrze pasuje do historii, za to nastrojowy ending świetnie wycisza po zakończeniu odcinka, jednak mnie niespecjalnie zapadł w pamięć. Muzyka w tle nie przyciąga jakoś szczególnie uwagi, choć zdarzają się momenty, gdy całkiem zgrabnie podkreśla nastrój danej sceny. Nie sposób nie wspomnieć też o ciekawym doborze dobrze znanych i popularnych aktorów głosowych: pod postać Morte podkłada głos Maaya Sakamoto, Mamoru Miyano występuje jako Kylie, a przypuszczam, że widz z dłuższym stażem rozpozna o wiele więcej znanych mu głosów. Nigdy nie oglądam anime tylko dlatego, że podkładają w nim głos seiyuu, których lubię, jednak muszę stwierdzić, że to oni początkowo przyciągnęli moją uwagę do tego tytułu.

Mimo wszystkich wad World Destruction zapewniło mi całkiem miłą i lekką rozrywkę. Były momenty, w których można się było pośmiać, były i te bardziej poważne. Nie sposób też nie przywiązać się do głównych postaci. Z założenia jest to spin­‑off gry o tym samym tytule, znanej też jako Sands of Destruction i powiem, że po zakończeniu anime chętnie sięgnęłabym po grę. Trzeba przyznać, że anime jako oddzielna produkcja też całkiem należycie spełnia swoje zadanie, tworząc odrębną, zamkniętą historię. Można obejrzeć, choć raczej nie zapadnie w pamięć.

Nanami, 2 sierpnia 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Sega
Projekt: Keita Matsumoto, Kunihiko Tanaka
Reżyser: Shunsuke Tada
Scenariusz: Masahiro Yokotani
Muzyka: Yoshihiro Ike