x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Przez pierwsze dwa odcinki miałam ochotę tę serię porzucić, między 3, a 8 odcinkiem całkiem dobrze się bawiłam, przy 9 dostałam ataku nagłej irytacji, kiedy uświadomiłam sobie, że
w rzeczywistości jest to historia o klubie picia herbaty, a nie klubie muzycznym. Przy 10 zaczęłam przysypiać i poczułam znudzenie całkiem niepotrzebną według mnie powtórką z wakacji.
Anime, które opowiada o perypetiach klubu grającego muzykę powinno w jakimś większym stopniu tej muzyki dotyczyć. Tutaj
jest to praktycznie element poboczny. Jako osoba, która w życiu codziennym była kiedyś z muzyką trochę związana, bardzo nad tym ubolewam. Poza tym pojawia się kilka absurdów fabularnych związanych z muzyką, np. przed bodajże drugim wspólnym występem bohaterki na 3 sekundy przed wyjściem na scenę zastanawiają się, czy powinny zaśpiewać razem, czy może tylko Yui powinna być wokalistką. Oczywistym jest, że nigdy wcześniej razem nie śpiewały, ale całkiem logicznym
jest dla nich zaśpiewanie razem po raz pierwszy w życiu, bez żadnego przygotowania, przed tłumem ludzi. By śpiewać wspólnie, tak by wyszło równo, potrzeba wcześniej chociaż kilku prób! Poza tym to, że Yui tak szybko nauczyła się grać na gitarze na tyle by występować w zespole, oraz zgrała się z pozostałymi dziewczynami też jest dość nierealistyczne. Inną sprawą jest to, że najwyraźniej w Japonii każdy jest utalentowany wokalnie (czy raczej: przekonany o tym, że jest), bo wybór wokalistki dokonuje się niemalże na zasadzie losowania, a nie faktycznych zdolności.
Tyle dobrze, że chociaż wpletli w to kilka prawdziwych elementów z jakimi spotykają się realni gitarzyści
czyli obolałe palce, czy zdumienie z powodu huku wzmacniacza. Biednie i słabe jak na anime o zespole muzycznym, no ale zawsze.
Ogólnie daje 6/10, bo nie jest źle. Ot, bardzo przeciętna seria o uroczych dziewczątkach, które przez 95 procent swojego czasu wolnego piją herbatę, obżerają się ciastkami i przekomarzają, a przez pozostałe 5 udają, że są zespołem muzycznym. W sumie jakby ktoś mnie zapytał, o czym to w ogóle
miało być i co chciało przekazać, to bym nie wiedziała co konkretnego powiedzieć. Stanowi dla mnie zagadkę dlaczego K‑on zdobyło taką popularność. Sprawami około‑muzycznymi nie powalało (w dodatku kompletnie chybionym pomysłem jest ustawienie Yui jako drugiej wokalistki), humorem raczej też nie, jakiś głębszych portretów bohaterek nie uświadczyło…
W ogóle jakoś tej pasji do grania też w nich nie widziałam. Jedna Azusa sprawiała wrażenie ogarniętej i faktycznie pochłoniętej muzyką. W którejś z opinii poniżej padło zdanie, że Azusa kompletnie nie pasuje do reszty i jest postacią całkowicie zbędną. Czy jest zbędna, nie będę się wypowiadać. Ale na pewno nie pasuje, bo jako jedyna rzeczywiście zapisała się do klubu muzycznego, by tworzyć muzykę, a nie prowadzić miałkie rozmowy przy herbatce i słodkościach.
Nie jest to jednak anime tak złe, że nie warto oglądać. Ma swoje zalety, na przykład całkiem miłą dla oka grafikę, muzykę (w szczątkowych ilościach), która nie rani uszu, pojawiające się też chwilowe przebłyski niezłego humoru, czy ciepłą, słodką niczym wata cukrowa atmosferę. Seria przeciętna, ale może się podobać. Być może gdyby oglądać to z częstotliwością jednego odcinka na tydzień wrażenia byłyby bardziej pozytywne. W ilości hurtowej ciepła atmosfera zamienia się ciepłe kluchy, a uśmiech zastępuje westchnienie pełne znudzenia.
Nie skreśliłam jednak jeszcze całkowicie możliwości oglądania drugiej serii. Być może będę sobie ją dawkować dzięki czemu seans będzie nieco przyjemniejszy.
tzn. poza tym, że było o radości z picia herbaty, wpieprzania ciasteczek i wspólnie spędzonych nieróbstwie chwil. I tyle. Dziwnie mało jak na serię, która stała się tak popularna.
Może źle do tego podchodzę, ale ta nieumiejętność chodzenia naprawdę działa mi na nerwy.
2x2
Re: 2x2
Re: 2x2
Re: 2x2
jaki kanał, o czym Wy?
Re: 2x2
Re: 2x2
Anime nie jest rewelacyjne, ot zwykłe okruchy życia, szkoła, klub itd. Motyw wałkowany kilkakrotnie i jest x podobnych tytułów, ale seria jest po prostu przesympatyczna i wesoła. W sam raz na zimne wieczory, albo na zły humor :) Ja w każdym bądź razie bawiłem się bardzo dobrze i polecam każdemu kto szuka czegoś przyjemnego, lekkiego do obejrzenia. Ja do tego tytułu na pewno po jakimś czasie wrócę ponownie :)
P.s.
Napomknę tutaj też co do oceny drugiego sezonu, która jest zbyt niska… Jak pisałem wyżej oglądałem za jednym zamachem wszystko i nie ma żadnej różnicy pomiędzy pierwszym a drugim sezonem.. Ten sam poziom i natężenie gagów itd. Ocena poszła w dół, bo drugą recenzję pisał ktoś inny. Widać jak wychodzi obiektywizm recenzentów, a raczej jego brak -_- i to że ich ocenami nie ma co się sugerować. Jak komuś spodoba się pierwszy sezon to spokojnie drugi jest tak samo dobry jak nie lepszy :)
Polecam
Mazgiller xd
Największy plus - bohaterki
: D
Po prostu urocza seria
Czas spędzony przy K‑Onie! mija mi błyskawicznie. Każdy odcinek natychmiastowo poprawia mój humor, a relacje między bohaterkami po prostu rozgrzewają serce. Uroczo, nierealnie, każdy kryzys zażegany w zarodku.
A ich sprzęt… Nie mogłam się napatrzeć na perkusję Ritsu.
Ciekawostka dla opornych
A teraz ciekawostka:
K‑ON powstał na podstawie historii prawdziwej… Główna bohaterka zginęła tak naprawdę w wypadku samochodowym i to jej jest poświęcone te anime. Ma upamiętnić ten spędzony czas i to jest cała fabuła. Więc jak chcecie krytykować to najpierw doczytajcie.
...
Nie ma zbyt wielu serii o muzyce, a ta jest na prawdę ciekawie zrobiona, polecam zwłaszcza muzyką jak i komuś szukającemu komedii na wiosenne wieczory ;p
I see moe, I see moe everywhere!
Ot takie perypetie klubu muzycznego, który wsuwa ciastka i leniuchuje zamiast ćwiczyć. Od wielkiego huku coś faktycznie zagrają. W sumie nie ogląda się tego tak źle, a nawet z pewną doza przyjemności. Czwórka głównych bohaterek jest bardzo sympatyczna, każdą da się polubić na swój sposób. Gorzej było od pojawienia się Azusy, która od pierwszych chwil mi nie przypasowała. W sumie uważam ją za zbędną, nie wnosiła nic interesującego, a wręcz przeciwnie, irytowała.
Grafika jest bardzo ładna, dopracowana i przyjemnie się na nią patrzy. Jeśli chodzi o oprawę dźwiękową, czyli teoretycznie najważniejszy element -> przeciętna z lekkimi wskazaniami na niezłą. Openingu i endingu słucha się nawet nieźle, chociaż tekst tego drugiego jest zupełnie bezsensu (chyba, że to tłumaczenie, z którym się spotkałam, kulało). Piosenki, które dziewczynom zdarza się śpiewać, szybko wylatują z głowy. Jeśli chodzi o sam podkład muzyczny, to jakiś był, odniosłam nawet wrażenie, że ładny, ale w tej chwili nie potrafię sobie nic przypomnieć.
Dla kogo K‑on!? Z pewnością nie dla kogoś, kto nastawia się na faktycznie muzyczne anime, ale to chyba wiedzą prawie wszyscy, którzy jakąkolwiek styczność z tym tytułem mieli. Bardziej polecałabym tę pozycję osobom, które szukają czegoś niewymagającego, uroczego i beztroskiego. Nu, fanom moe także. Oni powinni być usatysfakcjonowani.
Takie sobie
Ostatecznie stwierdzam, że anime jest przeciętne i nie warto tracić czasu.
Re: Takie sobie
Waahhh??
Re: Waahhh??
Re: Waahhh??
Re: Waahhh??
To tak jak spytać, dlaczego w yaoi nie ma kobiet. K‑ON! to anime w którym wystepuję moe, czyli słodkie dziewczyny. Więc po co dodawać do nich absolutnie niepotrzebnych mężczyzn? Jeśli szukasz anime w którym znaczącą rolę mają spełniać chłopcy, to trafiłaś pod zły adres.
Re: Waahhh??
Re: Waahhh??
główny męski bohater zniszczyłby k‑on!, a dodatki w postaci innych męskich bohaterów pewnie posunęłyby fabułę w nieco innym kierunku ( pewnie nawet nieświadomie ). romans w k‑onie to jak gundamy w nodame cantabile albo kosmici w usagi drop. kwiatek do kożucha. przyznam też szczerze, że do połowy pierwszej serii na brak facetów nawet nie zwróciłam uwagi. ;)
Ujdzie w tłumie
Spoko
Znośne
Nie jest źle, ale nie planuję powtórki i oglądnięcia następnego sezonu. Tyle.
Zabawne
mroczny sekret
7/10
btw. lucky star bylo lepsze (legendarna dziewczyna A, lucky channel i masa innych smaczkow)
Re: mroczny sekret
Re: mroczny sekret
nawet fajne
Całkiem, całkiem.
No cóż. Mio jest najlepsza. :3 Bywały śmieszne i fajne kawałki, no ale… Aż mi się nie chce oglądać drugiego sezonu, jak na razie jestem w nim aż w połowie pierwszego odcinka. Wtedy wyłączyłam z myślą – szkoda czasu.
Re: Całkiem, całkiem.
P. S. Ritsu przypomina mi z wyglądu Yomi z „Ga‑rei Zero”
Re: Całkiem, całkiem.
Inną kwestią jest, że nie doceni go w pełni ten, kto nie brał kiedyś w życiu udziału w przedsięwzięciu podobnym do tytułowego Keionu. Sam kiedyś byłem członkiem takiego garażowego zespołu i setki przyjemnych wspomnień przywołała mi ta seria.
I boska Ritsu, spełnienie większości stereotypów o pałkerach :D. Definitywnie moja ulubiona bohaterka. Mio też świetnie wpisuje się w stereotypy o basistach :). Tym dwóm postaciom udało się zaskarbić sobie moją sympatię. Niedoceniana przez wszystkich Sawa‑chan, też wiele razy wywoływała uśmiech na mej twarzy. Yui i Tsumugi nie wryły mi się jakoś szczególnie w pamięć, ale mam o nich pozytywne zdanie i uważam, że dobrze wpisują się w fabułę, natomiast co do Azu‑nyan, to od początku miałem co do niej mieszane uczucia i tak pozostało do końca, chociaż miała momenty dzięki którym wyszła ostatecznie lekko na plus.
Co do muzyki, to czułem jej niedosyt w serii, natomiast te utwory które się pojawiły, z genialnym endingiem Don't say lazy i równie przepysznym Fude‑pen, Boru‑pen na czele (które jeszcze długi czas chodziły mi po głowie), uważam za świetne i doskonale pasujące nastrojem do serii. No bo w końcu co miałyby grać urocze licealistki? Pancura? Scandinavian‑paganic‑black‑metal? Dajcie spokój. Na początku lista utworów była wystarczająca, sam pamiętam jak przez pierwsze pół roku na koncertach graliśmy chyba 6 czy 7 kawałków w kółko, natomiast faktem jest, że przez 3 lata pracy dziewczyny mogły by stworzyć coś więcej, niż te cztery czy pięć piosenek na krzyż.
Warto też, żebym wspomniał o bananie na mojej twarzy, gdy zobaczyłem Gibsonoskiego Les Paula, moje wielkie niespełnione marzenie, w rękach Yui. Zresztą muszę powiedzieć, że wszystkie dziewczyny grają na świetnym i jednocześnie cholernie drogim sprzęcie. Gdyby w normalnym życiu zdobycie funduszy na Les Paula było tak banalnie proste… ;)
A co do moe i wiecznej herbatki w clubroomie, to nie przeszkadzało mi to ani troszku, po prostu taka specyfika serii.
Graficznie nie mam anime nic do zarzucenia. Nie jestem zresztą jakimś wielkim purystą jeśli chodzi o animację i grafikę w anime. Seria musi wyglądać naprawdę brzydko, żebym mógł jej coś zarzucić.
Na koniec dodam, że moje odczucia na temat serii opieram na obu sezonach i prawdę mówiąc chętnie zobaczył bym trzeci. Jestem ciekaw jak potoczyły by się losy HTT po zwianiu dziewczyn na studia. Mój zespół nie przetrwał tej próby, ciekawe czy ich by wytrzymał.
Ostatecznie oceniam obie serie na mocne 9/10. Świetnie się przy nich bawiłem, a większość wad jakie tu wymieniacie ja zaliczył bym tej serii na plus. Jedynie widział bym w nich chętnie więcej muzyki, ale to drobny szczegół.
Yui - brrr
przeciętniak
Lekkie...
each
te anime jest jak Lucky Start – albo się części podoba albo drugiej nie
0/10 – może wróce
nudne...
Gitek!
za słodkie.............
Zmarnowany potencjał
Super
Re: Super
Re: Super
Re: Super
Ja do tego podeszłam tak 'o' . Pomyślałam, że obejrzę sobie jakieś anime i przez przypadek trafiłam na to i nie czytając recenzji i komentarzy oraz nie patrząc na to jaki to jest gatunek zaczęłam oglądać…I jak dla mnie to dokładnie trafiłam sobie tym anime w 'czas' chodzi mi tutaj bardziej o to, że dzięki tej serii oderwałam się od problemów itd i nie ważne było dla mnie to, że postacie są schematyczne czy to, że mało w nim muzyki. Sama gram na gitarze i brałam ją do ręki jak je oglądałam ^-^ .
Ja bym raczej tagowała tą serię jako 'komedia' i chyba tylko i wyłącznie. Jednak dla tych, którzy wolą szukać głębszych sensów anime to nie polecam ale Ci, którzy chcą oderwać się od rzeczywistości(problemów itp) i lubią moe to jak najbardziej muszą to obejrzeć ^-^
„K‑ON! ma pewną dziwną właściwość – doskonale motywuje do gry na instrumencie!” – Za to i za humor daję 10/10
No i za Les Paula ;DDD
Kocham
Co do recenzji:
„K‑ON! ma pewną dziwną właściwość – doskonale motywuje do gry na instrumencie!” – święte słowa, dzięki temu anime uczę się gry na gitarze basowej, gdyby nie to pewnie nigdy bym nie tchnęła żadnej gitary :)
super moe
Wcześniej w komentarzach była kłótnia czy lepsze jest Toradora od K‑On czy gorsze. Nieprawdą jest, że oba anime są przeznaczone dla różnej grupy odbiorców. To po prostu wyróżniające się bardzo pozytywnie komedie
szkolne z tym, że Toradora ma jeszcze ciekawą fabułę i świetne emocjonalne (nieważne że jakby na pokaz) sceny. Oba anime to bez wątpienia 10/10.
K‑On nie spodoba się jedynie dla tych co nie lubią moe.
Nie zgadzam się z tym, że dużo jest podobnych serii bo właśnie chodzi o to, że ich nie ma gdyż oglądając K‑On łatwo można było zauważyć oryginalność tego anime.
he he he
Słabe
Minusem też zaliczam odejście od głównej tematyki (muzyka), a stworzeniem innej (o niczym/słodyczach).
Jak dla mnie plusem była strona wizualna i dźwiękowa. Niestety to nie wszystko.
Daję 3/10
Re: Słabe
3/10 to jednak moim zdaniem za nisko, w końcu nie jest tak złe jak np. Kurogane no Linebarrels. :P Ja dałem 5/10 i zastanawiam się, czy nie oceniłem zbyt surowo… Mnie też się zbyt fajnie nie oglądało, ale postaci jednak jakoś się czepiają umysłu i trudno tak po prostu o tym anime zapomnieć. Ostrzegam. :)
Dobre anime
A tak to ode mnie 8/10
Pozytywne.
Bardzo pozytywne anime. Polecam spragnionym chwili wytchnienia.
hmmm....też prawda.
No wciąż ciastko i herbata.Mogli pokazać coś innego niż beztroskie życie dziewczynek co nie potrafią się zgrać.
Przez te 13 odcinków przewijało się więcej beztroskiego przyjaznego hulania niż pracy żeby dojść do celu jak to widzimy w BECK.
Może jak by była kontynuacja to jakoś wyszło.Dal mnie to te anime stanęło w połowie drogi,którą skrócili twórcy.
Recenzja prawdę Ci powie
Nudy!
Poz tym mała uwaga: skoro to jest anime o grupie muzycznej, to miło byłoby usłyszeć do diabła trochę muzyki. A grania tam jest jak na lekarstwo. Są trzy piosenki na krzyż śpiewane przez bohaterki, ale gdzie obecność rocka w ich życiu? Dlaczego prawie nie widzimy ich przy ćwiczeniach? Dlaczego nie rozmawiają o muzyce? Pamiętacie może odcinek „Cudownych lat”, gdy Kevin po raz pierwszy bierze do ręki gitarę i paraliżuje go potęga dźwięku – tu można było pograć na tym, ale nic z tego. Oglądamy tylko, jak bohaterki wpieprzają w kółko ciastka wszelkiego rodzaju, powtarzają sobie że trzeba zacząć ćwiczyć i wzdychają do siebie nawzajem (bezproduktywnie).
Podsumowując: nie jest to seria zła, ale dobra też nie. Chyba że ktoś tak kocha moe, że nie obchodzi go nic innego, póki dostaje to co chce w ilościach hurtowych.
Re: Nudy!
I to sprawia, że K‑On! jest wyjątkowe, a co za tym idzie zasługuje na najwyższą ocenę.
Re: Nudy!
Pewnie, można zrobić fajną serię o niczym, czego przykładem choćby Lucky Star. Jednak wtedy trzeba postawić na inne rzeczy: postacie, dialogi, humor, cokolwiek. W K‑On! właśnie nic takiego nie potrafiłem odnaleźć, a przynajmniej nie w dużych ilościach. Gdyby było więcej takich „haków”, na pewno moja ocena też byłaby wyższa.
Poza tym to bardzo nieładnie wyrywać z całej wypowiedzi kilka przypadkowych słów i odnosić się tylko do nich; to przejaw trollizmu. To tak na przyszłość.
Re: Nudy!
Na przyszłość radzę zapamiętać fakt, iż pomimo animowości wszystkich użytkowników internetu wciąż obowiązują nas zasady dobrego wychowania. Gdybyśmy z nich zrezygnowli, wówczas zamienilibyśmy się w ''trolle''.
Co zaś się tyczy recenzji K‑ON!. Nie ma potrzeby abym powielał to co napisałem już wcześniej, dlatego ograniczyłem się do zdania- wyrywki. Czy poczułeś się przez to w jakikolwiek sposób urażony ?
Re: Nudy!
Re: Nudy!
Re: Nudy!
Re: Nudy!
Re: Nudy!
Odrobinę dystansu, obaj panowie, z pewnością wam to na zdrowie wyjdzie.
Internet is a serious business.
Re: Nudy!
Lubię K-ON takie, jakie jest!
P.S. moje ulubione bohaterki to Mio i Azusa…bo zawsze mam słabość do postaci bliższych japońskiemu typowi urody (skośnawe oczka, czarne włosy…najlepiej jeszcze uczesane i przyciętę wg azjatyckiego stylu ;)
0_o
Prawda – jest kilka niezłych j‑popowych kawałków (Don't Say Lazy czy Fuwafuwa Time), ale dobry ost nie oznacza przecież, że seria traktuje o muzyce!
Nie mam zazwyczaj nic przeciwko moe – ale poziom tego czynnika tutaj jest przerażający, wszystko jest słodkie, cukierkowe i… aż od tego się człowiekowi niedobrze robi… WSZYSTKIE bohaterki to typowe 'moe character'.
Co do kreski – jednym się podoba innym nie. Mi nie. To jak narysowane są nogi postaci przeraża, tła raz dopracowane innym razem fatalne. Projekty twarzy – przemilczmy…
Najgorsze z tego wszystkiego jest jednak to, że KyoAni po tym jak zrobiło K‑ONa zaczęło tworzyć 2 sezon Haruhi – i niestety nawyki rysowników zostały…
wystarczy spojrzeć tutaj ;)
[link]
czy tutaj:
[link]
Niestety – podsumowując – na tym anime zawiodłem się nawet bardziej niż na Air (nie był zły, ale miał być rewelacyjny).
Grafika: 5.5/10
Muzyka: 8/10
Głosy: 7/10
Fabuła: 4/10
Postacie: 6/10
OCENA:6/10
Na początku drażniła mnie Yui, typowa główna bohaterka – leniwa, roztrzepana itp., ale z czasem ją polubiłam. Ritsu i Mugi też były fajne.
Ale moją faworytką jest Mio – najładniejsza i najbardziej moe z całej serii.
Muzyka była super, szczególnie ending mi się spodobał. Plusem jest w tej serii też to że nie ma tam bohaterów męskich (chociaż przed przeczytaniem tej recenzji właściwie tego nie zauważyłam). Nienawidzę serii w których facet jest głównym bohaterem (lub chociaż jednym z ważniejszych). Bardziej wole patrzeć na bishoujo. Ogółem nawet niezła seria, polecam wszystkim, którzy chcą się pośmiać i których nie odstrasza nadmiar moe.
?
Moje pierwsze muzyczne Anime
Re: Moje pierwsze muzyczne Anime... są lepsze anime tego gatunku
...
Anime, o ile tego wymaga oglądam z polskimi napisami.W przypadku Toradora, z racji banalnej fabuły oraz towarzyszącego jej niskiego poziomu używanego słownictwa nie było takiej konieczności.
Wg. mnie K- On można śmiała porównywać z Toradora, choć nie tyle może pod względem gatunku( chociaż oba tytuły to bez wątpienia komedie szkolne) co pod względem fabuły, postaci, humoru, kreski, muzyki etc.
K- On miażdży Toradora pod każdym względem. Nie rozumiem również tego, kto bierze za wadę cukierkowość i naiwność, w które obfituje K- on,a które są przecież odpowiedzialne za niezwykle udany humor tego anime. W przeciwieństwie do Toradora jest to działanie zamierzone i bardzo udane. Seria nie nudzi i nie odstrasza niskopoziomowym dowcipem i dramatyzmem postaci, od których aż roiło się w Toradora.
hmm
Byłam dość sceptycznie nastawiona, ale właściwie polubiłam tę serię po 4‑epie. Dotrwałam do niego tylko dzięki fascynującej grafice, ale i tak polecam.
So moe I died.
Nie no żarty na bok, toż to pierwszy odcinek Macross Frontier zawierał w sobie więcej muzyki, niż cała ta moeblobowa seria razem wzięta, już pomijam nawet, że była nieporównywalnie lepsza.
K‑ON! można zobaczyć, jeżeli wytrzyma się tą cukierkowość, ale to taka tam pierdółka niewarta zachodu w sumie.
Re: So moe I died.
I to właśnie problem recenzji. Nie czytam ich, patrze jedynie na gatunek i na kreskę na dorzuconych screenach. Dlaczego?
Bo wszystko to kwestia gustu. W zasadzie zgadzam się z 1/30 ocen recenzentów, wielokrotnie coś co ich np nie śmieszy, dla mnie jest jedną z najlepszych komedii. Przykładów setki
A K‑ON. Tu przypominam że sama w Sobie wizja tej muzyki to ich twórczość. Dziewczynek z klubu z liceum.
Co tu porównujesz do wizji Macrossa i profesjonalnych piosenkarek?
W K‑ON! z muzyki bije taki optymizm, pełne energii i o to chodziło. Dla takiej serii taka muzyka pasuje i należy jej się dobra ocena.
Re: So moe I died.
Pewnie, że pasuje, ale więcej niż 6/10 muzyka nie powinna dostać.
No chyba, że dodać ten OP i ED, które jednak nie stanowią BGM w anime, wtedy może 7-/10.
Re: So moe I died.
Pasuje i jest dobra. BGMy są zrobione świetnie, często są wręcz odpowiedzialne za komizm danej sceny. Za piosenki grane przez sam zespół należą się autorom podwójne brawa, bo nie dość, że wpadają w ucho i słucha się ich całkiem przyjemnie to przede wszystkim są możliwe do skomponowania i zagrania właśnie przez zespół złożony z licealistek – stworzyć coś przyjemnego a przy tym tak prostego to jednak sztuka. Poza tym to, że utwory autorstwa amatorskiego zespoliku nie mają szans w porównaniu z muzyką tworzoną przez dobrych i doświadczonych twórców tylko dodaje temu aspektowi K‑ON! realizmu (zwłaszcza że podkreślam, to nie są piosenki złe, tylko proste i przy tym dobre)
Opening i ending (zwłaszcza ending!) są naprawdę świetne jak najbardziej wliczają się do oceny muzyki (dlaczego miałyby się nie wliczać?), więc stosownie je uwzględniłem przy ocenie tego elementu.
Podsumowując – seria moim zdaniem w pełni zasługuje na 9/10 za muzykę i opinię swoją jak najbardziej podtrzymuję.
Kolejna nietrafiona recenzja
Bo jak inaczej można wytłumaczyć fakt, że Toradora- seria nawet nie umywająca się do K- on dostała wyższą ocenę ?
Znaczną część wymienionych w recenzji wad można śmiało zaliczyć do największych zalet tego anime. Seria jest ciekawa od samego początku, wielokrotnie zaskakuje zarówno zwrotem akcji co też wszechobecnym i wyrównanym humorem. Anime, na pierwszy rzut oka wyglądające na kolejną produkcję muzyczną, jest tak naprawdę wybitną komedią szkolną. Każda z postaci jest interesująca, a co najważniejsze nie odpycha wyimaginowanym i wręcz żałosnym dramatyzmem… jak to miało miejsce w Toradora. Wysoki poziom utrzymuje aż do ostatniego odcinka.
;)
Re: Kolejna nietrafiona recenzja
Re: Kolejna nietrafiona recenzja
Re: Kolejna nietrafiona recenzja
No oczywiście. Skoro pan „jk” uważa że K‑ON! jest lepszy od Toradara! to każdy kto powie inaczej popełni wielki błąd. Cały serwis Tanuki.pl powinien wysłać pisemne przeproszenie (najlepiej w trzech kopiach) do w.w. człowieka. A on sam zanim coś napisze, powinien kilka razy przemyśleć wypowiedź, biorąc pod uwagę np. gusta innych ludzi.
To kwestia gustu, a nie trafienia!!!
Jak czytałam Twoje wypociny to się zastanawiałam czy oglądałam te same anime co Ty. Wybacz, że się zapytam, ale jakie to były zwroty akcji w K‑ON, bo przysięgam szukam i doszukać się nie mogę. W moim odczuciu to była najbardziej przereklamowana seria sezonu. Przez całą serię powiewało nudą. Nie uważam też jakoby anime to miało być „wybitną” komedią szkolną. Interesujące postaci? Które? Wszystkie były szablonowe i głupie. Mio, która wszystkiego się bała. Yui świecąca głupotą. Mugi słodka lalka rodem z kawiarni z pokojówkami (jakaś japońska obsesja). Takich serii jak ta w Japonii co roku powstaje naprawdę mnóstwo. Weźmy takie Sora no Manimani. Myśląc Twoim tokiem rozumowania jest to kolejna „wybitna” komedia szkolna. Z drugiej strony akcja co 3 anime dzieje się w szkole, więc nie wciskaj ludziom kitu, że to historia szkolna, bo to jest anime muzyczne, zresztą nie najwyższych lotów. Nie krytykuj też recenzenta, bo ja też często się z czymś nie zgadzam, ale nie piszę, że to pomyłka,a jedynie dostrzegam fakt istnienia różnych gustów.
Re: Kolejna nietrafiona recenzja
W takim razie podążając twoim tokiem rozumowania, nie należy w ogóle oglądać czegokolwiek bo tak naprawdę wszystko już było a kolejne produkcje to tylko powielanie schematu. Jeżeli zaś postaci z K- On są '' szablonowe i głupie'' to co należy rzec o tych z Toradora ? Weźmy taką Minori, równie idiotycznej, płytkiej i niezrównoważonej postaci nie widziałem od czasów świetności Pokemonów. Główna bohaterka co prawda wypada znacznie lepiej, ale sympatia widza do Taigi zmniejsza się wprost proporcjonalnie do postępujących kolejno odcinków. Swoista tendencja spadkowa chwyciła tę oto serię prosto za gardło i uciskała coraz to mocniej aż do ostatniego odcinka. To prawda, że gusty ludzkie są odmienne, ale nikt nie zaprzeczy, że niektóre elementy można śmiało przyporządkować grupie udanych bądź nieudanych w kategoriach ogólnie uznawanych. Jest również niepodważalnym faktem, iż inaczej do wszystkiego podchodzi dziecko i osoba dorosła. To, że dla ciebie ( dla przykładu) Mugi przypomina cukierkową lalkę z kawiarni nie oznacza, że wytrawniejszy widz nie dostrzeże w niej znacznie więcej cech, nawiązań do rzeczywistości, świata współczesnego. W przypadku tej postaci, widoczna jest aluzja do wielu aspektów fińskiego usposobienia, no ale to moje spostrzeżenie. Co jeszcze, Moe, pod którego adresem kierowane jest wiele uwag( przeważnie negatywnych) jest w rzeczywistości elementem znajdującym poczesne miejsce w każdej produkcji, tylko że w większym bądź mniejszym stopniu. Nie mówimy tu o fanservisie, co do którego odnoszę się sceptycznie i jak większość widzów, recenzentów, uznaję go za ujmę dla anime. Twórcy K- on wyznaczyli sobie za cel przyciągnięcia oglądającego interesującą historią i postaciami i to im się doskonale udało. Takie jest moje stanowisko i z tych założenia wynika moje przekonanie o wyższości K- on nad Toradora. Pozdrawiam serdecznie.
Re: Kolejna nietrafiona recenzja
Słucham?? jak dla mnie to K‑ON! do Toradory nie osiąga nawet poziomu podłogi. nie porównuj tych dwóch serii, bo one trafiają do zupełnie innej grupy odbiorców, poza tym w Toradorze3 nie występuje moe, które jest w tej serii nagminne do takiego stopnia, że nie da sie go znieść. następnym punktrem jest to, czy ktoś potrzebuje takiej ilości kawaii na metr kwadratowy, bo dl amnie przygoda skończyła sie na 3 odcinku…
Fluffy.
Przecież już w pierwszym odcinku było wiadomo, że K‑Oń nie moze być poważny (i nie był!). K‑ON to komedia.
Rozlała, przecukrzona, zmoewaciała komedia.
Ze zdrowym podejściem i odpowiednimi oczkiwaniami (czyt. żadnych oczekiwań) anime pomimo wszechobecnego moe (za którym nie przepadam) oglądało mi się świetnie. I wbrew pozorom JEST to anime o muzyce – a dokłądniej o tym, jak grając i tworząc muzykę spędzać wolny czas. W końcu takich koniowatych zespolików są zapewne setki. Nie trzeba grać setek koncertów, czy sprzedawać tysiace płyt by muzyka dawałą radośc.
Jak pokazał K‑On! wystarczą przyjaciele i dobre cisto.
Pomimo pewnej schematyczności odcinków – 8/10.
Na pewno, przyjemne...
Wielokrotnie irytowały mnie ich leniwe podchodzenie do sprawy i objadanie się ciastkami w najmniej odpowiednich do tego momentach. Denerwowało mnie to do tego stopnia, że mogłam bez niczego porzucić tą serię, ale jednak tego nie zrobiłam mając nadzieje, że w pewnym momencie bohaterki klubu wezmą się do roboty. Miałam także wrażenia, że cała nauka gry jak i udane koncerty przychodziły im jakoś zbyt szybko i łatwo, wręcz bez szczególnego wysiłku ani wielkiej determinacji. Koniec końców nie do końca wiedziałam czy bohaterki mają po prostu cholerne szczęście czy przypadkiem nie posiadają jakiś dodatkowych, poza ziemskich zmysłów muzycznych. Najbardziej sympatyczną postacią była dla mnie Mio, bo wydawało się, że ma głowę na karku i jako jedyna na sprawę ich gry i chęci osiągnięcia celu klubu nie patrzy przez różowe okulary. Wraz z kolejnymi odcinkami moja sympatia troszeczkę malała pod wpływem wiecznego strachu bohaterki przed byle czym. Jednak mimo wszystko do końca pozostała moją ulubioną postacią.
Ta przyjemna seria o grupie dziewcząt z ciekawymi osobowościami mających ten sam cel, niejednokrotnie potrafiła zawieść ale była bardzo miłą i przyjemną rozrywką na nudę.
A gdzie Azusa??
Re: A gdzie Azusa??
Buuuu
Mhm...
Takie sobie