x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Kiedy obejrzałam to anime to od razu się zakochałam *^* ,tylko ciągle mnie ciekawi to o co chodzi z tymi matkami XD czy ojciec sess i inuyashy miał 2 dziewczyny? ( ͡° ͜ʖ ͡°) XD może jak dalej se obejrzę to coś zczaje XDD.
... i ryczałam jak dziecko ;_;
Naprawdę, mam problem z przesadnym wzruszaniem się.
Przejdźmy zatem do samego anime.
Fabuła Pierwsze odcinki były okropnie chaotyczne. Tyle wątków w tak krótkim czasie… to nie mogło wyjść dobrze. Ale cóż… mogło być gorzej.
Bohaterowie Kagome – zaszła w niej pewna zmiana od pierwszego sezonu, którą nie do końca potrafię zidentyfikować. Mogę jedynie powiedzieć, że dojrzała trochę.
Inuyasha – co do niego, to prawdą będzie, iż to skończony imbecyl. Ale za to go kochamy ^^ On także nieco poważnieje.
Kikyo – o tej kobitce mogłabym rozpisywać się w nieskończoność (czego, oczywiście, nie zrobię, bo mi się nie chce xd). Kiedy ją poznałam w pierwszym sezonie z miejsca miałam ochotę wysłać ją tam, gdzie jej miejsce – do piachu. Była czystym utrapieniem. Lecz kiedy oglądałam ten sezon zaczęłam całkiem ją lubić. W końcu na coś się przydała… Ale i tak sądzę, że dobrze, iż umarła. Tak powinno się stać.
Sango i Miroku tworzą przesłodką parę. Zawsze życzyłam im jak najlepiej ^-^
A wiecie dlaczego tak nakręciłam się na ten sezon? Dla Inuyashy i Kagome? Nie. Dla rozwiązania fabuły? Nie! Dla wątku Sesshoumaru i Rin! Nad opiekuńczymi uczuciami Sesshoumaru rozpływałam się jak topione masło xd No bo… to było takie słoooodkie x3333
Ostatecznie… ... podobało mi się. Nie jest to z pewnością seria idealna, ale ma swoje zalety.
Ryuki
24.08.2015 21:05 Re: Okej, skończyłam...
Inuyasha – co do niego, to prawdą będzie, iż to skończony imbecyl.
Dla mnie Inu ma trochę zbyt dużo pod kopułą by go tak nazwać^^
Kiedy ją poznałam w pierwszym sezonie z miejsca miałam ochotę wysłać ją tam, gdzie jej miejsce – do piachu. Była czystym utrapieniem. Lecz kiedy oglądałam ten sezon zaczęłam całkiem ją lubić.
Hmm czyli na ciebie to podziałało? Ciekawe. Bo jedynym dla mnie powodem czytania dalszej części po pierwszej serii było zobaczenie jej kliknij: ukryte śmierci. Próba Rumiko by pokazać ją jako bardziej pozytywną skończyła się jedynie tym, że otworzyłam przysłowiowego szampana( colę ) i zaczęłam świętować. To i fakt, że napisałam znajomej taką wiadomość, która ją dosłownie przeraziła xD Było dużo Buhahahaha. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się postaci fikcyjnej nie będącej tym złym tak nienawidzić i do teraz jeśli chodzi o anime/mangę nikt jej nie pobił( niestety jednej grze się to udało ).
A wiecie dlaczego tak nakręciłam się na ten sezon? Dla Inuyashy i Kagome? Nie. Dla rozwiązania fabuły? Nie! Dla wątku Sesshoumaru i Rin! Nad opiekuńczymi uczuciami Sesshoumaru rozpływałam się jak topione masło xd No bo… to było takie słoooodkie x3333
Ciekawie jest dla mnie czytać spojrzenie kogoś kto lubi wątki romantyczne czy tam pary w tej mandze. Ja starałam się je olewać jak tylko mogłam. Jeszcze główne pary były ok ale cały ten genialny trójkąt z umarlakiem mnie ubił. Co do Sesshoumaru i Rin był to dość fajny wątek, zwłaszcza z powodu wywalania maski tego pierwszego dzięki czemu było zabawniej. Moim osobistym powodem oglądania tego sezonu akurat było zobaczenie jak poprawią mangę i czy uda się im choć trochę lepsze walki zrobić.
Co do chaotyczności to było to spowodowane ekranizacją po kilka tomów na raz. Można powiedzieć, że dało to lekkie uczucie przyspieszenia zwłaszcza na początku ale jest to milion razy lepsze niż sytuacja w mandze. Gdzie nawet ślimak z 20kg obciążeniem jest szybszy.
Cóż, Inu jest imbecylem w kilku kwestiach, ale potrafi też wykazać się inteligencją. Trochę zbyt ogólnie powiedziałam ^^'
Kikyo była, jest i będzie okropnie denerwująca. W pierwszym sezonie nie mogłam jej ścierpieć (głównie przez to, że tak bestialsko wpakowała się między Kagome, a Inuyashę). Poza tym, zawsze była taka… dostojna. I wyniosła. Aż niedobrze mi się robi… Kikyo w drugim sezonie była na tyle znośna, że nawiązałam do niej nić sympatii. kliknij: ukryte Ale i tak się cieszę, że umarła ._.
Niestety, z natury jestem romantyczką i wszędzie dopatruję się par, a jak już jakąś sobie upatrzę, to nie ma przebacz. Z uporem osła powtarzam „oni mają być razem”. A jak nie są, to trochę mi żal xd Kagome i Inuyasha to bardzo fajna para. Zwłaszcza w pierwszym sezonie prezentują „kto się czubi, ten się lubi” ^^ Drugi sezon ukazuje nieco poważniejsze spojrzenie na ich relację, ale i tak mi się podoba. Trójkąt romantyczny z Kikyo to coś, o czym nawet nie chcę myśleć, brrr… Sesshoumaru i Rin podbili moje serce, kiedy wpisałam w wyszukiwarkę grafiki „Sesshoumaru and Rin”, a potem zaczęłam przeglądać obrazki tej dwójki. kliknij: ukryte Znalazłam dwa kadry, gdy Sesshoumaru mówił „Nie ma nic cenniejszego od życia Rin!”. Było to tak urocze, że nie mogłam przejść obojętnie. Strasznie się nakręciłam, aby obejrzeć tę scenę w anime. Był to odcinek bodajże dziewiąty…
Na pierwszych odcinkach trzeba było nieco się skupić, żeby nie pogubić się w akcji. Nie przeszkadzało mi to zbytnio, ale byłoby miło, gdyby jednak wydarzenia nie pędziły tak do przodu. W porównaniu z leniwym tempem pierwszego sezonu, to co nam dano w drugim, to istny galop xd
Ryuki
25.08.2015 16:02 Re: Okej, skończyłam...
Mnie osobiście też wnerwiało jej istnienie tylko i jedynie by autorka znowu mogla zrobić trójkąt( bo jej udział w w samej historii nie zmieniłby się gdyby pozostała martwa ). To wygląda tak jakby Rumiko nie potrafiła stworzyć wątków romantycznych bez tworzenia wieloboków.
To jesteś całkowitym moim przeciwieństwem, bo mnie kto z kim skończy nie za bardzo interesuje. Jedyną parą jakiej kiedykolwiek kibicowałam był Luke i Tear z Tales of the Abyss. Jednak same wątki mi nie przeszkadzają jeśli nie wpływają zbyt mocno na ogólną historię czy sympatyczność bohaterów, niestety tego o Inuyashy powiedzieć nie mogę. Powiem ci tak na marginesie, że pod względem par akurat anime przynajmniej wszystko lepiej pokończyło niż manga. Chociażby Inuyasha i Kagome w mandze nigdy się nie cmoknęli xD
Pierwszy sezon szedł znacznie wolniej bo trzymał się bliżej mangi, też miał swoją dawkę fillerów( ludzie ich nie lubią ale dla mnie cokolwiek nie o Naraku to był normalnie dar ). Natomiast ten sezon w 26 odcinkach zmieścił coś koło 30 tomów. Dużo też rzeczy powycinał, nie martw się nic ciekawego cię nie ominęło tylko nudne ganianie się w kółko z Naraku i jeden bezużyteczny power up.
A tak na marginesie, od skończenia serii coś mnie zastanawia… kliknij: ukryte Dlaczego na końcówce ostatniego odcinka Kagome krzyknęła do Sesshoumaru „oniisan”? xd Pytanie to chodzi za mną i nie zamierza przestać.
Skończyłam co prawda oglądać Inuśka półtora roku temu, ale ja wtedy odebrałam jej kliknij: ukryte oniisan'a jako odpowiednik naszego polskiego szwagra – biorąc pod uwagę jej związek z Inuśkiem, terminologia się zgadza ;)
Kikyo – muszę stwierdzić, że jak żywiłam wobec niej szczerą niechęć, tak kliknij: ukryte okropnie ryczałam na jej śmierci. Jednak łatwo popadam we wzruszenie… ;-;
Cóż, zobaczymy, co będzie dalej…
A
Haslo
9.01.2015 04:32 Drugie spojrzenie.
Po kilku latach przerwy, ponowny seans Inuyqahy był bardzo przyjemny, nawet jeśli większość akcji była niczym innym jak kalejdoskopem zdjęć. Natomiast z kontynuacją był problem, nie utkwiła mi w pamięci tak jak pierwotna seria, a nie mogę tego policzyć na plus.
Drugie spojrzenie na Inuyasha Kanketsu‑hen wypada słabiej na tle pierwszej serii, głównie za sprawą lekkiej ale mimo wszystko bardzo wyczuwalnej zmiany klimatu. Pierwsza seria charakteryzowała się lekkością i zapraszała do zabawy, uśmiechu, była sympatycznie dziecinna i urocza. Natomiast kontynuacja przypominała już nie dzieło a produkt masowy.
Nie chcę powiedzieć, że Inuasha to wiekopomne anime to po prostu bardzo przyjemna zabawna i nie nudząca się seria, która później straciła sporo uroku. Humor został częściowo wyparty przez banalny patos, a historia przestała być wędrówką a stała się wyścigiem, na dodatek wyścigiem zbrojeń.
Scenarzyści chyba za bardzo przywiązali się do idei lewelowania postaci, broni i technik walki. Jak zauważyła już czarna mamba główny antagonista stał się niemal wyłącznym przeciwnikiem, ale jego postać miast się rozwijać mutuje do groteski.
Inuyasha Kanketsu‑hen to tylko odświeżony stary pomysł, który po latach odarto z uroku. Warto serię obejrzeć ale bardziej z poczucia obowiązku niż dla przyjemności.
Ryuki
9.01.2015 09:49 Re: Drugie spojrzenie.
Jacy scenarzyści? Jedyne co zrobili to zaadoptowali mangę i to jeszcze ją znacznie poprawiając. Te wszystkie power upy i te wszystkie powtarzania to zasługa Rumiko. Ba manga jest milion razy gorsza bo dodaj sobie drugie tyle, nawet jeden całkowicie niepotrzebny power up został w anime pominięty.
Do tego druga seria zawarła w 25 odcinkach jakieś 30 tomów? I tak, Inuyasha na tym zyskał. Nie wyobrażasz sobie jaka manga była w tym momencie rozciągnięta i jak bardzo kręciła się w kółko. Scenarzyści oszczędzili widzom wiele kondensując historię. Krótko mówiąc ciężko było zrobić coś dobrego w tym momencie. Sama nie wierzę, że przebrnęłam przez mangę, dużo dałam by zobaczyć kliknij: ukryte śmierć Kikyo.
Tada
19.03.2015 03:38 Re: Drugie spojrzenie.
A dla mnie dokładnie odwrotnie… pierwsza seria Inuyashy dłużyła się, sceny walk rozciągnięte na wiele odcinków, oraz te coraz inne udziwniane historie z potworami… itp.
Ale miała też sporo wartościowego przekazu, to była epicka opowieść o dojrzewaniu i dorastaniu bohaterów do życia niecodziennego i tego codziennego oraz do relacji z innymi, pełna humoru i grozy w wielu miejscach, oraz pokazująca prawdziwych Japończyków, ich tradycje, charaktery i sposób działania.
Natomiast kontynuacja == chwytała za serce do 21ego odcinka, ( przynajmniej mnie ) oraz cały czas niosła przekaz nadziei
w każdej sekundzie zaistnienia bohaterów.
Dla mnie in plus, zdecydowanie.
Miałam nie kontynuować serii, a jednak obejrzałam, choć na poprzedniku wieszałam psy. Sezon krótki, czyli taki, jaki powinien być. Nie lubię rozwlekania się na więcej, niż 50 odcinków, dlatego jestem zadowolona, że było 26, a nie ponad 100 odc. Jakoś nie przeszkadzało mi to, że twórcy upchali tak dużo elementów w tak małym naczyniu, choć szczerze mówiąc chciałam od czasu do czasu odpocząć od Naraku i jego świty, więc kondensacja akcji mogła przebiegać z nieco mniejszym natężeniem.
Porównując drugą serię z pierwszą, muszę przyznać, że zabrakło mi tutaj mojego głównego motorku, który napędzał mnie do obejrzenia serii. Mianowicie brakowało mi przekomarzania Miroku z Sango. Ich relacja w pierwszej serii była przekomiczna. Lubiłam momenty, w których Miroku co chwilę szukał okazji, by wymknąć się w tanu, jak statystyczny facet i równie często dostawał po skalpie od Sango ;). Kształtująca się relacja Inuyashy i Kagome nie miała nawet połowy uroku czubiącej się pary M&S. Na duży plus wypada Sessoumaru i fakt, że w końcu przyznał się do tego, że coś liczy się dla niego bardziej, niż sława, chwała i honory. Z resztą było to oczywiste już w pierwszej serii, ale odnosiło się wrażenie, że prędzej odgryzie sobie język, zanim powie, że kliknij: ukryte Rin jest dla niego najcenniejsza. Można by stwierdzić, że sporo stracił na charakterze, ale osobiście lubię takich bad guy'ów, którzy wykazują jednak choćby nikłe przejawy jaśniejszej strony swojej osobowości.
Sam 'projekt' Naraku był głupi, jak but z lewej nogi od samego początku. Chociaż nie, stał się taki mniej więcej od momentu jego przeobrażenia w pierwszej serii. Tyle razy łapałam się na słowach 'what the fuck?!', że nie jestem w stanie zliczyć. Nawet jak na anime fantasy, dużo za dużo było udziwnień i mutacji z jego udziałem. W pewnym momencie stało się to niesmaczne, a sam Naraku zaczął sprawiać wrażenie zapychacza, który miał podtrzymać anime przy życiu na dłużej. Niestety, jako antagonista był tak idiotycznie groteskowy, że cały dramatyzm z nim związany padał na pysk. Nie umiałam traktować go poważnie, jak na czarny charakter przystało. Poza tym, what the hell, kliknij: ukryte jakie plany zdrady Naraku przez Hakudoushi'ego, Kannę, czy 'niemowlaka' serce Naraku. Pojawiło się to ni z gruchy, ni z pietruchy na początku drugiego sezonu, a nie przypominam sobie, by choć cień tego motywu pojawił się pod koniec pierwszej serii. No ludzie…
Śmieszyło mnie również twierdzenie, że miecz mówi coś do swojego właściciela, miecz wybiera szermierza, który ma go dzierżyć, miecz chce, miecz wybiera moment przystąpienia do ataku, blablabla. Nie chcę nic mówić, ale trzeba być idiotą, żeby to wymyślić. Fakt, że miecze przechodziły na kolejne 'stopnie wtajemniczenia' jakoś mnie nie dziwił, ale dialog Inuyashy z Tessaigą? O_o Brakowało mi w tym wszystkim jeszcze przemiany miecza w człowieka.
Ogólnie całe anime to bzdurka, ale były w nim elementy, które podtrzymywały mnie przy tej serii. Wspomniana wcześniej zabawna parka Sango&Miroku, a także Sessoumaru i jego podopieczna Rin sprawili, że nie wyłączyłam serii, tylko obejrzałam do samego końca.
To trzecie anime które oglądałam. Jako osoba raczkująca na tym polu mogę stwierdzić,że całość historii (oglądałam zraz po serii macierzystej) bardzo mi się podobała.
O anime usłyszałam od kolegi (jakieś cztery lata temu próbował mnie przekonać do mangi i anime, procentuje to teraz) i jedno mogę stwierdzić nie żałuję, że je obejrzałam.
Fabularnie całość była jak najbardziej w porządku. Były zarówno momenty pełne akcji, humoru jak i odcinki pełne dramatyzmu. Jeśli chodzi o kreskę i całą resztę to się na ten temat na razie się nie wypowiadam. Po trzech tytułach nie czuję się na tym polu wystarczająco kompetentna. Mam tylko parę zastrzeżeń – a mianowicie czemu ta Japonia taka maleńka? Ciągle wszyscy na siebie wpadają, oraz mimo, że zakończenie mi się podobało, to czemu pozostało ono otwarte? kliknij: ukryte Dzięki temu wiedząc że Inuyasha jako hanyo będzie żył dużo dłużej od Kagome, można dopisać kolejną serię, np o tym jak dąży do tego aby stać się człowiekiem, i tak w nieskończoność. Nie można było tego zgrabnie zamknąć? No ale, w końcu każda seria o czym innym nie skreśla szansy na sukces, więc po co pozbawiać się otwartej fabularnej furtki?
Choć tytuł ma swoje drobne wady (chociażby ze względu na szybkie tempo, parę razy miałam wrażenie że pominęłam jakiś odcinek) to ze swojej strony zdecydowanie je polecam.
Pomimo tego,że nie lubię historii, których zakończenia pozostają otwarte (uważam,że w ostatnim czasie nazbyt wiele mang, anime i filmów kończy się w ten sposób) to autorka Inuyashy powinna właśnie na tego typu zakończeniach poprzestać. Jak dotąd oglądałam/czytałam Urusei Yatsura, Ranma1/2 no i oczywiście Inuyasha. Do głowy przychodzi mi tylko jedno stwierdzenie NIE NAWIDZĘ zakończeń w wykonaniu tej autorki. Tworzy długie ciekawe historie, rozbudowuje interesujące relacje między bohaterami, czekasz na wielki finał i tu…(Inuyasha) po prostu kolejne nudne, uchwycone w 10 min / kilku stronach ostatniego rozdziału mangi – zakończenie.
Związek uczuciowych głównych bohaterów to takie „Syzyfowe prace”, nieustanne powracanie do początku. Na prawdę uwielbiam Inuyashe, ale zakończenie mangi i anime pozostawiło we mnie poczucie ....po co to wszystko było?
Całe szczęście, że obejrzałam Kanketsu‑hen zaraz po pierwszej serii, bo inaczej miałabym chyba problem z przestawieniem się. Czy ktoś inny kręcił te dwie serie, czy już mieli dość? Gdzie przerywniki rodzajowe, ja się pytam? Gdzie powolny, naturalny rozwój akcji? Nie, żebym tej kontynuacji nie lubiła. Są gorsze, i to o wiele gorsze. Nawet podobało mi się zamknięcie w pojedynczych odcinkach całych epizodów, choć podejrzewam, że gdyby nie to, seria byłaby z dwa razy dłuższa… no, ale całe napięcie gdzieś umknęło. kliknij: ukryte Szczerze powiedziawszy, odetchnęłam z ulgą, gdy Kikyo umarła. Zważywszy na ilość odcinków przestałam się bać, że znowu wróci. Niby pomogła, niby uratowała Kohaku, ale to, co się działo z Inuyashą, gdy ona się pojawiała (albo umierała), nie było wcale miłe do oglądania. Już coś się zaczęło rodzić między nim a Kagome, a tu wpada Kikyo i wszystko psuje. Wiedząc doskonale, że nie może mu nic zaoferować, bo nawet nie jest żywa, i nie ma siły, żeby wkrótce nie umarła, nadal daje mu nadzieję, że może jednak… A ten głupek nawet nie dostrzegał problemu. Czy on ma w ogóle mózg? A jeśli ma, czemu go nie używa? Koniec końców zaczął jednak coś łapać :) Uwielbiam Inu, ale wątek z Kikyo niesamowicie mnie denerwował. Jak dla mnie to nie była miłość, tylko obsesja – przynajmniej te pięćdziesiąt lat później. Szkoda, że Koga nie został z nimi do końca, ale przynajmniej był szczęśliwy :) Ciekawe, czy się jeszcze spotkali z Inuyashą i Kagome, jako dwa stateczne małżeństwa ^^ I cieszę się, że Kohaku przeżył. Trochę to baśniowe rozwiązanie, ale Inuyasha to przecież baśń, czyż nie? Sesshomaru nareszcie się trochę ucywilizował, choć do brata pewnie nadal się nie przyznaje, ale jak mu nie wybaczyć po „Nic nie jest ważniejsze od życia Rin”? No jak? Ja nie potrafię :) I ta reakcja na „Braciszku!” Epickie. Cofałam do tego momentu chyba z dziesięć razy ^^ Bracia ^^
To co zastanawiało mnie w 160+ odcinkach pierwszej serii tu już mnie zupełnie zadziwa: skoro Japonia to taki wielki kraj, to czemu postacie typu Sesshomaru, Kouga, Naraku, Kikyo oraz Inuyasha i jego paczka co chwila na siebie wpadają, w międzyczasie zabijająć n‑tego demona, którego dziwnym trafem nie spotkali wcześniej, w czasie swojej podróży. Ta seria jest strasznie nielogiczna (to chyba przez jej długość), jest to ten typ anime, w którym scenarzyści co chwila doprowadzają do n‑tej konfrontacji głównego złego (Naraku) i jego popleczników z protagonistami serii. Odnoszę wrażenie, że postaci kręcą sie w kółko po obszarze 25x25km i wracają ciągle w te same miejsca. Lubię, gdy w anime cały czas sie coś dzieje, ale ta seria to już przegięcie, tak jakby ktoś włączył fast forward i starał się w krótkim czasie antenowym wepchać ile się da np. błyskawiczne treningi Inuyashy, który w 5 minut odkrywa w sobie coś, czego nie mógł odkryć przez 160+ poprzednich odcinków. No i ta nielogiczność i ciągłe trafianie na siebie bohaterów, o których wspominałem wcześniej. Modelowy Shouenen czy Shounen który poszedł w złym kierunku?
Mana
29.08.2012 11:47 Re: E?
Kiedy oni się właśnie poruszali wahadłowo po tych samych okolicach. Kagome musiała wracać co parę dni do domu, a bazą wypadową była Musashi, wieś Kaede, Studnia Kościożercy itd. Zauważ, że oni nie wpadali na siebie przypadkiem. Wszyscy mieli zbieżne mniej, lub bardziej cele, a nie raz szukali się specjalnie, bo każdy z każdym miał powiązania.
Skończyłam oglądać dzisiaj (nareszcie). I nie jestem zawiedziona zakończeniem, bo tylko takie mogło być. Poprzednie stoileśtam odcinków dobrze mnie na to przygotowało.
Nie takie to wszystko złe, jakby się mogło wydawać, ale trochę za długie. Pamiętam, jak mnie pierwsze sto odcinków potrafiło zaskoczyć – było trzymanie w napięciu, wzruszenia, niespodziewane rozwiązania, groźni przeciwnicy i niepewność, jak (i nawet czy) zostaną pokonani. Jednak potem wątki zaczęły się powtarzać, zmartwychwstania następowały coraz częściej i bardziej nieprawdopodobnie kliknij: ukryte czy Kohaku nie mógł po prostu umrzeć? To już naprawdę było niesmaczne przegięcie a postaci – zarówno nasza barwna gromadka, jak i ich wrogowie – stali się przewidywalni. Och, było kilka niezłych odcinków na miarę pierwszej setki, ale reszta – obyłoby się.
Ciężko mi było dokończyć InuYashę, nawet mimo dłuższej przerwy między sezonami. Przy ostatnich odcinkach po prostu oglądalam, bo musiałam – jak wspomniełam wyżej, nie były w stanie mnie zaskoczyć. Może jakbym poznała tą serię parę lat temu, zrobiłaby ma mnie większe wrażenie. Chociaż… nawet teraz nie do końca jestem zawiedziona:)
Podsumowując – pierwsze ~100 odc 9/10, kolejne kilkadziesiąt – 7/10. Przez sentyment.
A
Kotoko
27.05.2011 14:17
Nie wiem czemu tyle ludzi narzeka na tą serię i zakończenie. Właśnie skończyłam oglądać i ledwo powstrzymuję się od płaczu ze wzruszenia ponieważ Inuyasha było moim pierwszym świadomym anime i lata zajęło mi obejrzenie całości. Owszem było kilka dziwnie naciąganych momentów, ale w Inuyashy to dość normalne xP kliknij: ukryte Co prawda jednak jestem fanką nieszczęśliwych zakończeń więc byłabym zadowolona, jeżeli skończyłoby się na tylko na rozdzieleniu Inu i Kagome. [Co prawda zapłakałabym się na śmierć nad takim zakończeniem i przeżywała je przez kilka lat ale i tak by mi się podobało xD] Trochę dziwne to było, że studnia nagle zaczęła działać po 3 latach. Czy przez ten czas Kagome nigdy wcześniej nie myślała o tym, że chce zobaczyć Inuyashę? Autorka mogła to inaczej rozegrać, bo w ten sposób wydaje mi się to nieco wymuszone ;/ Ah, i oczywiście co do Miroku, Sango i dzieciaków. Zapiszczałam aż z radochy widząc taką szczęśliwą rodzinkę xD
A
Sebastian
29.03.2011 08:09 Niedola, żal, udręka i co tam jeszcze chcecie...
...jednym słowem klęska. Przed kilkoma godzinami skończyłem oglądać Inuyashę. Z bardzo pozytywnym nastawieniem postanowiłem obejrzeć kontynuację i po trzech odcinkach mogę z całą pewnością powiedzieć – chciałbym aby „Inuyasha Kanketsu‑hen” nigdy nie powstał lub by utrzymano co najmniej styl i klimat poprzednika.
Moje uwagi: kliknij: ukryte - dlaczego Hakudoshi zdradził Naraku skoro wiedział, że jest z nim połączony(pamiętacie może odcinek w który Kagura zaatakowała Hakudoshi za sprawdzenie na niej czy rzeczywiście brama do cmentarzyska Youkai zabija?). Totalnie bez sensu. - akcja za szybka, co chwile skacze, postacie mówią krótką kwestię miga obraz i hop – mamy następną scenę. Ewidentne przeciwieństwo poprzednika. - zmiana lekka wyglądu bohaterów(tak bardzo nie przeszkadza) i duża ich zachowania. Po za kilkoma scenami mam wrażenie, że to są inne postacie, naprawdę szokująca różnica.
Dwa małe? bugi: kliknij: ukryte - dlaczego Inuyasha poszedł do szkoły po Kagome(przecież mówiła mu by się nie pokazywał i to wcześniej rozumiał i przestrzegał) a koleżanki Kagome nie zwróciły uwagi na obwąchiwanie podłogi przez Inuyashę. Poz tym czemu znów miał chustę? Kto jak kto, ale Inuyasha nie zwraca uwagi na takie detale jak maskowanie swoich uszu(tak jak w odcinku, gdzie ratuje dziecko z pożaru w epoce Kagome). - Shippo zdradził swoich druhów na rzecz jakiegoś turnieju(o którym notabene nic nie wiedział poza tym, że trwa). We wcześniejszej serii, Shippo nie jest taki lekkomyślny, wydaje mi się, że ta zmiana jest mocno naciągana – nawet jak chciał zrobić na złość „psiej mordzie”.
Cóż jeszcze można rzec… Recenzja Zegarmistrza jest trafna i też nie jestem pewien czy chce znać zakończenie tej serii. Wolę by magia i urok jaki pozostał po 167 odcinkach Inuyashy nie znikł.
Sebastian
8.04.2011 09:25 Re: Niedola, żal, udręka i co tam jeszcze chcecie...
UPDATE: Jednak obejrzałem Inuyashę Kanketsu‑hen do końca – z powodu czystej ciekawości i doszedłem do wniosku, że pierwsze trzy odcinki to skuteczna antyreklama na którą dałem się nabrać. Choć nie mogę stwierdzić by to anime dorównywało poprzednikowi to jednak wystawiłem mu 7 – oceniając w 100% subiektywnie. W mojej ocenie niestety nie ma ani grama obiektywizmu i mimo znalezienia jeszcze kilku nieścisłości, w tym jednego, który przekreśla całe istnienie serii(o tym za chwilę) nie byłem w stanie po nagłej zmianie w dalszych odcinkach postawić niższej oceny. Najbardziej rażące błędy zostały naprawione: akcja zwolniła i postacie odzyskały dawny charakter. kliknij: ukryte Zaskoczyła mnie pozytywna zmiana Miroku, który wreszcie zrozumiał jak powinien się zachowywać mając Sango u boku i stosunek Sessiomaru do Rin – on naprawdę się o nią troszczy i traktuje jak kogoś wyjątkowego. Ostatni plus to zakończenie serii, które może nie jest pełnym happy end‑em(Kagome już nie może przemieszczać się między epokami – co uniemożliwia jej zobaczenie się z rodziną), ale jest na tyle szczęśliwy, że całkowicie pasuje i po ich przygodach jest w pełni zasłużony. Co do błędów jakie jeszcze znalazłem to z poważniejszych: - denerwowało mnie jak mówiono, że techniki jakimi posługiwali się Inuyasha i Sessiomaru były okupione wielkim wysiłkiem i treningiem. Najmniej wiarygodnie brzmi to w odniesieniu do techniki „Meidou Zangetsuha”, którą władał Inuyasha. - Nie potrzebnie w tak małej ilości odcinków umieszczono tak obszerną fabułę. Poza trzema pierwszymi odcinkami, które są naprawdę okropne pod tym względem, brakowało mi w pozostałych tego samego podejścia co w 167‑mio częściowym poprzedniku – czyli rozwinięcia głównych wątków i dodanie pobocznych. Piękno tej serii tkwi właśnie w ciekawym, spójnym i rozbudowanym świecie, którego nie da się przedstawić w kilku odcinkach. - Na koniec zostawiłem najlepsze. Dlaczego na samym początku(wcześniejsza 167‑odcinkowa seria) Naraku zabija Kikyo podszywając się pod Inuyashę? Przecież bije w nim serce Onigumo. W późniejszych odcinkach jest pokazane, że Naraku nie może skrzywdzić Kikyo i stara się pozbyć serca człowieka. Zastanawia mnie też dlaczego życzeniem Naraku było zdobycie serca Kikyo, skoro ze wszystkich sił starał się ją zniszczyć. To życzenie, o którym widz dowiaduje się na końcu serii nijak pasuje mi do wcześniejszych wydarzeń. Tak więc gdyby Naraku rzeczywiście chciał Kikyo, to nie zabijał by jej, kryształ Shikonu nie został by spalony z ciałem Kikyo, a tym samym Kagome(o ile by się narodziła) nie mogła by trafić do ery feudalnej.
A
Taur
28.02.2011 10:53 Przyjemność z nutką goryczy
Serie oglądałam z prawdziwą przyjemnością, tym większą, że to jedno z nielicznych anime, które „po latach” doczekało się kontynuacji i finału. Niestety we wszystkim są jakieś ale… Fabuła dość interesująca, ale zbyt szybko poprowadzona do finału, który rozczarowywał pomysłem, wszystko jest do przełknięcia ale trąci jakąś miałkością, może za dużo lukru? Na koniec uznałam że autorka bardzo się cieszy, że już historię zakończyła. Wszystko znajduje szczęśliwy finał bohaterowie są szczęśliwi i radośnie patrzą w przyszłość, zwłaszcza że nad wszystkim czuwa opatrzność autorki. Niestety Inuyasha Kanketsu‑hen padła ofiarą znudzenia autorki i wybraniem linii najmniejszego oporu. Nie wiem czy zwiększenie liczby odcinków zaowocowało by poprawą fabuły, przyjemnie móc dłużej obserwować ulubieńców, tylko pomysły kończyły się za szybko.
Audiowizualna oprawa bez zarzutu świetnie trzymająca kanon pierwszej serii, tylko ogólne odczucie po seansie nie tak pozytywne.
Niech się nikt nie śmieje, ale z dreszczem myślę o kontynuacji Berserka. Może nigdy nie doczekamy.
A
Saph
29.01.2011 22:39 brakowało mi fillerów...
Oglądałam to…z rok temu? Niedługo po tym jak wyszło, w każdym razie. Nieco rozczarowało mnie pierwsze kilka pierwszych odcinków, gdzie twórcy popędzili na łeb na szyję, usiłując nadrobić przynajmniej 5 tomów mangi w godzinę.
Po jakichś czterech odcinkach wszystko trochę zwolniło (nie było już takich kwiatków jak trzy pokazywane na przemian, toczone równolegle walki…) i wreszcie mogłam oprzeć się wygodnie i oglądać. Cóż, ten pogląd pewnie nie jest straszliwie popularny, ale naprawdę brakowało mi w tej serii wątków rozwleczonych na dwa‑trzy odcinki, jak i epizodów czystko fillerowych. W poprzednich sezonach wszystko szło sobie spokojnie, leniwie, rozwijało się w fajnym, stałym tempie…ech.
Za to grafika jak na moje niedoświadczone, mało koneserskie (nie ma takiego słowa, ale co tam…) oko, śliczna. Nic tylko siedzieć, robić screeny z co ładniejszymi tłami i męczyć nimi znajomych
Czemu to ma tak małą ilość odcinków?! Mogłabym oglądać w nieskończoność. Po zakończeniu całej serii stwierdziłam, że teraz będzie mi jakoś „pusto”. Ponad rok z Inuyashą a tutaj nagle koniec? Takie to… Dziwne. Co do samego drugiego sezonu – Płakałam na 23 odcinkach, tylko trzy mnie nie wzruszyły. To dla mnie stawia anime na wysokim miejscu, jeśli nie na pierwszym. kliknij: ukryte A wątek z Sesshoumaru, któremu tak strasznie zależy na Rin – najlepszy na zawsze. Chociaż może to taka moja ocena, gdyż chętnie bym ich zobaczyła w parze (oczywiście, jak Rin dorośnie). Btw. słodkie było to, że Sesshoumaru pomimo zostawienia Rin z Kaede (ostatni odcinek), nadal się o nią troszczył :) Przy ostatnim epie miałam z początku wrażenie, że kliknij: ukryte Kagome zostanie na zawsze rozdzielona z Inuyashą. Całe szczęście, że wróciła! A bohaterowie przez ten czas nie próżnowali, zwłaszcza Sango x Miroku ;p Muzyka genialna, zwłaszcza pierwszy i ostatni ending. kliknij: ukryte Gdy Kikyo umierała co prawda płakałam, ale tak naprawdę cieszyłam się w duchu – nigdy jej nie lubiłam. Z czystym sumieniem mogę wystawić dziesiątkę : ) Ps. Ostatni tekst Kagome do Sesshoumaru miażdży wszystko : D
Xgirl
3.01.2011 16:01 Re: Kapitalne
o tak,tekst Kagome wymiata xDD na to warto czekac cala 1 i 2 serie xD
Gumisio
8.04.2012 20:15 Re: Kapitalne
Faktycznie ... tekst Kagome skierowany do Sesshoumaru jest kapitalny ... a spojrzenie Inuyashy na Kagome po wypowiedzeniu tego tekstu ... BEZCENNE :)
nostalgia.pl
14.06.2014 22:02 Re: Kapitalne
Tylko ten kto obejrzy całą serię i usłyszy ten tekst zrozumie ... ale tekst to tekst .... ale te minu Sesshoumaru i Inuyashy :P też miażdżą :P
Remi19.03.2015 03:52:07 - komentarz usunięto
A
fanpires
7.08.2010 14:33 Dobre lecz ;)
Dobra ekranizacja mangi, ale nie idealna, seria wcale nie zawiera wszystkich wątków, wiele rzeczy pominięto lub zmieniono kolejność wydarzeń co może denerwować osoby zapoznane z historią wymyśloną przez pani Takahashi… kliknij: ukryte No i strasznie szkoda, że Kikyou umarła, to moja ulubiona postać, jest o wiele bardziej złożona i interesująca niż Kagome, kolejna dobra dziewczynka z szczęśliwym dzieciństwem. Choć i tak cieszę się, że po tylu latach przyszło mi znów przeżyć nowe przygody wraz z bohaterami serii ;) Inuyasha na zawsze pozostanie dla mnie anime numer 1 ;)
Pierwszą serię Inuyashy skończyłem oglądać jakieś półtora roku temu i byłem strasznie zawiedziony tym, że anime zostało tak urwane, lecz postanowiłem nie czytać mangi i miałem malutką nadzieje, że kiedyś jednak powstanie kontynuacja. No i proszę, nie spodziewałem się, że moje życzenie spełni się tak szybko. A co do samego Kanketsu‑hen: po prostu genialne! Świetna kreska, wspaniała muzyka (pierwszy ending od razu powędrował na moją playlistę), no i klimat, jaki może mieć tylko Inuyasha. Super sprawa, że we wszystkie postacie wcielili się ci sami seiyuu :). W anime jest parę momentów które potrafią wzruszyć kliknij: ukryte np. śmierć Kikyo (tak, tak wiem, że jej nienawidzicie, ale ja naprawdę nic do niej nie mam ;p), no i wreszcie Inuyasha i Kagome się pocałowali (czekałem na ten moment całe 200 odcinków ;D). Brakowało mi tylko odcinków‑wypełniaczy, których spokojnie mogłoby być tyle samo co odcinków mangowych, bowiem te odcinki stanowią o sile Inuashy równie mocno, co odcinki zgodne z mangą. I właśnie z tego powodu chciałem wystawić 9, ale końcówka anime podwyższyła ocenę do 10. kliknij: ukryte Jestem wielkim fanem happy endów, tak więc ostatni epek usatysfakcjonował mnie całkowicie (już myślałem, że Kagome zostanie rozdzielona z Inuyashą, ale jednak pani Takashi pozytywnie mnie zaskoczyła xD). Tak więc ludzie: jeśli jeszcze nie obejrzeliście, to nie czas na czytanie tego komentarza, tylko jak najprędsze nadrobienie tej karygodnej zaległości ;p.
Kocham to anime. Pierwsza seria bardzo długa i otwarte zakończenie zero wyjaśnień. Druga krótka 26 odcinków, ale była z*******a. Grafika super, muzyka (najbardziej przypadł mi do gustu opening) kliknij: ukryte Zmiana Sesshomaru :)W porównaniu do pierwszej serii to jest rewelka. Nie pojawiło się zbyt dużo nowych postaci. A kilka starych odeszło na zawsze kliknij: ukryte hahaha jaki miałam zaciesz kiedy Kikyo w końcu umarła strasznie mnie denerwowała, myśle że gdyby nie umarła to Inuyasha i Kagome nie byliby razem Jednak denerwowała mnie jedna rzecz..Kagome zawsze niby stawała się silniejsza kiedy był przy niej Inuyasha, nikt inny tylko on oO kliknij: ukryte np.po śmierci Naraku kiedy siedziała w tych ciemnościach nagle zjawił się jej białowłosy rycerz Inuś dał jej buziaka i już mogła wymówić prawidłowe życzenie pod koniec troche się rozczarowałam kliknij: ukryte Te 3 lata bez Inuyashy..ehh.. troche naciągana historia bo niby czemu studnia nagle przestała działać?Ja na miejscu Kagome bym nie kończyła bezczynnie liceum tylko za wszelką cenę starała się wrócić do ukochanego. Wystarczyło pomyśleć życzenie „chce Cię jeszcze raz zobaczyć” i już? tylko tyle? Rumiko mogła to troche rozwinąć. Jednak bardzo spodobała mi się ta zmiana u Inuyashy zawsze był samolubny a tym razem pomyślał o Kagome i o tym że życie w jej świecie będzie dla niej lepsze. Koniec w którym Kagome w końcu wróciła i zamieszkała w jego świecie mógł zostać troche rozwinięty Bardzo rozczarowała mnie naiwność Kagome co do niej w ogóle nie pasowało kliknij: ukryte kiedy Inuyasha w ciele Naraku zamienił się w demona i ją zranił w ramie wmówiła sobie że on próbował ją obronić oO Ogólnie bardzo to anime polecam i pierwszą i drugą serie. Było to pierwsze anime które obejrzałam i bardzo pokochałam ocena 10/10
Nycia
13.06.2010 00:08 Re: cud,miód i orzeszki
kliknij: ukryte Studnia przestała działać bo Kagome była zbyt przywiązana do swojej rodziny i nie chciała ich opuszczać. Kiedy zdała sobie sprawę że InuYasha jest dla niej najważniejszy mogła do niego wrócić(ale już nigdy nie zobaczy mamy, dziadka i brata też byś się zastanawiała co wybrać). A co do tej kliknij: ukryte zmiany w demona to jak dla mnie tłumaczenie Kagome jest całkiem logiczne. Inuś gdyby chciał to by ją rozszarpał na strzępy. Potem przecież chodzi i obwinia się za to. Szkoda że nie dali późniejszej sceny kiedy znowu mu się twarz zmienia ale umysł ma jasny(nie wiem czemu ale lubiłam tą scenę)
Kiedy tak oglądałam odcinek, za odcinkiem do głowy przyszło mi tylko jedno: Twórcy za wiele grali w D&D. I sezon zostawił nam wolną drogę, nie pozostawiając przy tym uczucia niespełnienia. Po prostu… Podchodziłam z wyraźnym entuzjazmem do II serii. I połowicznie jestem usatysfakcjonowana z tego, co widziałam. II sezon spokojnie dogania poprzednika. Grafika się poprawiła, muzyka, oh, ah, i trzy kwiatki. Co zaś się tyczy fabuły. Twórcy dokonać chcieli, (co z resztą im się udało z wielkim powodzeniem) niemożliwego. Mianowicie zamknąć wszystko co otwarte zostało w I sezonie. Zbędne demony usunąć, dodać trochę gwiazdek, a przede wszystkim – podkoksić naszych bohaterów. I tak oto kliknij: ukryte Inuyasha wraz z resztą pozyskują nowe umiejętności, bronie. Niby to wszystko by pokonać w końcu Naraku, tyle odcinków się z nim męczyli… No. Ah ukrywać nie będę też mojej radości kiedy kliknij: ukryte Kikyo umarła. Ale, naprawdę, to wszystko, nowe wątki, zakończenie starych, czasem za szybkie i do przewidzenia.. Jestem fanką Inu i wiążę z nim pewien sentyment, jako, ze to pierwsze moje świadome anime. II sezon spokojnie dogania I ale ejst za nim w tyle.
Nie mogłam w to uwierzyć: tasiemiec wydawany latami już od pierwszego odcinka tej serii zaczął dążyć do jakiegoś zakończenia. Udało się ładnie i powabnie zakończyć wszystkie wątki, wszystkich zadowolić i kliknij: ukryte pocałować Inu i Kagome. Wszyscy są taaacy szczęśliwi…Ta, właśnie. WSZYSCY. Ok, już się tłumaczę. Uwielbiam Inuyashę, ale myślę, że, wbrew temu co napisała joyce9, anime nie oddaje klimatu twórczości Rumiko Takashi. Nie żebym od razu klasyfikowała to jako wadę. Tylko że jest wyraźnie zrobione pod publiczkę. Dodano pewne elementy tylko po to, by było bardziej romantycznie i słodko. A nie było to potrzebne. I w ten sposób, jak dla mnie, wyszło… lukrowane shojo. Ale, jak już mówiłam, lubiłam, lubię i będę lubić Inuyashę. A ta seria posiada wszystkie zalety poprzednich serii, jest ich płynną, niewymuszoną kontynacją, plus wydaje mi się, że grafika i kolorystyka się jeszcze poprawiły. A muzyka po tylu odcinkach za człowiekiem chodzi tak, że aż ściągnęłam soundtrack. Taak, niby dobrze, że zakończono tę tasiemcowatość, ale i tak żal serce ściska, że to już koniec…
Niesamowita końcówka, w końcu, niemal 5 lat po obejrzeniu InuYashy doczekałam się rozwiązania historii. Fabuła świetna, oddaje idalnie klimat twórczości Rumiko Takashi, brawo brawo za fabułę i za utrzymanie serii w klimacie poprzednich odcinków. Piękne zakończenie. Świetne przedstawiono zmiany jakie zaszły w zachowaniu bohaterów, kliknij: ukryte Odcinek 9, kiedy Sesshomaru poszedł ratować Rin stał się moim ulubionym. Coś niesamowitego. Gratuluję, pokazać zmianę, która zaszła w tej postaci, nie zmieniając jego charakteru, tak by nie był infantylny, jest rzeczą niemalże niemożliwą. Brawo! Nawet końcówka, czego się obawiałam nie razi ani zbytnim dramatyzmem, ani przesłodzeniem, nie jest też udziwniona w jakiś beznadziejny sposób. Ale też nie jest rozczarowująca Prócz fabuły i dialogów warto zwrócić uwagę na wysoki poziom muzyki (choć jest to ten sam soundtrack co do poprzednich odcinków, wciąż jest to kawał solidnej roboty) I grafika. Po prostu coś pięknego. Grafika InuYashy była już ładna 10 lat temu. (jak ten czas leci!) Teraz to już jest mistrzostwo. Piękne kolory, żywe krajobrazy, niezła animacja. Zachowano projekty postaci, nie zmieniając ani nie wyolbrzymiając oczu jak w kinówkach. Za to wydają się one jeszcze bardziej dopracowane. Polecam wszystkim, z czystym sumieniem 10/10.
A
Agathe
4.11.2009 10:45 klapa
Strasznie się zawiodłam po obejrzeniu. Tak beznadziejnej ekranizacji jeszcze nie widziałam :(
kizuru
7.11.2009 10:21 Re: klapa
Jak możesz być zawiedziona, jeżeli ukazało się dopiero 5 odcinków?!? Według mnie jest jeszcze za wcześnie na takie oceny.
Do tej pory obejrzałam 3 odcinki, muszę powiedzieć, że jak narazie jestem mile zaskoczona. Muszę jednak obejrzeć całą serię, żeby móc wyrazić jakąkolwiek opinię o tej pozycji.
Agathe
11.11.2009 19:43 Re: klapa
No ale ty nie czytałaeś pewnie całej mangi od dechy do dechy czyli całe 56 tomów
Kociczka
12.11.2009 11:50 Re: klapa
Nie porównuj anime do mangi…
Mimo że mają wspólną fabułę, postacie itd. , rządzą się innymi, swoimi prawami że tak to ujmę… Często zdarza się że anime wywołuje odmienne stany zachwytu, tj. bywa lepsze od mangi lub vice versa…
Radziłabym tak jak napisała kizuru: najpierw obejrzeć wszystkie odcinki i dopiero potem krytykować, a nie wrzucać tak ogólnikową ocenę po obejrzeniu malutkiej części całej serii…
Agathe
17.11.2009 14:27 Re: klapa
No aż tak bardzo nie ktrytykuję, bo niektóe sceny nakręcili bardzo ładnie, a Do As Infinity wykonał świetną robotę przy openingu.
Hm… Mnie osobiście się bardzo podobało. Poza tym Agathe, najpierw mówisz, że, cytuję
Tak beznadziejnej ekranizacji jeszcze nie widziałam :(
a potem twierdzisz, że, znowu pozwolę sobie zacytować:
No aż tak bardzo nie ktrytykuję,
Coś mi tu więc nie pasi :/
Mana
15.04.2010 10:50 Re: klapa
Piszesz,że to jest beznadziejna ekranizacja. Dlaczego ? Uzasadnij,proszę ! Ja czytałam mange od deski do deski i nie widzę tu zbytnich rozbierzności,tyle tylko,że starali się dać jak najwięcej treściw każdym epie. To nie minus,bo inni by znów narzekali na tasiemca. Seria jest imponująca pod względem wykonania,ma klimat taki,jak sprzed lat,bawi,wzrusza, „Inuyasha” w pełnej krasie,wai.
Owszem fajne, że skupili się na najważniejszych momentach, ale gdyby ntak nie streszczali to była by to znacznie dłuższa i fajniejsza serja. A ja lubię Inusia i pod tym względem bardzo się zawidłam. Liczyła na coś długiego więc powinni zrobić coś bardziej ciekawszego, żeby poobgryzać paznokcie.
kokodin
6.06.2010 18:39 Re: klapa
Szczerze powiem że po tylko przekartkowaniu mangi z tego przedziału, muszę przyznać , że odcinków wcale nie wyszło by więcej. To jest prawie kompletne odwzorowanie po 3‑4 krótkich rozdzialików na odcinek. I muszę przyznać że całkiem przyzwoite. Ale tak z innej strony patrząc, mogli by inaczej to pokroić i zrobić o 1‑2 odcinki mniej!! lub lepiej to rozłożyć. kliknij: ukryte W pierwszej części głowę urywa opór powietrza, przy takiej prędkości akcji. Natomiast ostatnich kilka odcinków posiada „przedziały buforowe”, w których fabuły praktycznie niema. Przegrupowanie przed bitwą przez pół odcinka itp.Tak więc jest wielki plus za wykonanie i wielki minus za wykonanie w jednym. Ale ogólnie po całości raczej udana adaptacja.
marek1712
23.06.2010 22:17 Re: klapa
Aż tak mocno bym ósmego sezonu nie oceniał. Mimo wszystko jednak daję 6/10 ze względu na iście ekspresowe zakończenie. Z „Feudal Fairy TALE” to to za wiele nie miało wspólnego. To mówi fan poprzednich siedmiu serii.
Okej, skończyłam...
Naprawdę, mam problem z przesadnym wzruszaniem się.
Przejdźmy zatem do samego anime.
Fabuła
Pierwsze odcinki były okropnie chaotyczne. Tyle wątków w tak krótkim czasie… to nie mogło wyjść dobrze. Ale cóż… mogło być gorzej.
Bohaterowie
Kagome – zaszła w niej pewna zmiana od pierwszego sezonu, którą nie do końca potrafię zidentyfikować. Mogę jedynie powiedzieć, że dojrzała trochę.
Inuyasha – co do niego, to prawdą będzie, iż to skończony imbecyl. Ale za to go kochamy ^^ On także nieco poważnieje.
Kikyo – o tej kobitce mogłabym rozpisywać się w nieskończoność (czego, oczywiście, nie zrobię, bo mi się nie chce xd). Kiedy ją poznałam w pierwszym sezonie z miejsca miałam ochotę wysłać ją tam, gdzie jej miejsce – do piachu. Była czystym utrapieniem. Lecz kiedy oglądałam ten sezon zaczęłam całkiem ją lubić. W końcu na coś się przydała… Ale i tak sądzę, że dobrze, iż umarła. Tak powinno się stać.
Sango i Miroku tworzą przesłodką parę. Zawsze życzyłam im jak najlepiej ^-^
A wiecie dlaczego tak nakręciłam się na ten sezon? Dla Inuyashy i Kagome? Nie. Dla rozwiązania fabuły? Nie! Dla wątku Sesshoumaru i Rin! Nad opiekuńczymi uczuciami Sesshoumaru rozpływałam się jak topione masło xd No bo… to było takie słoooodkie x3333
Ostatecznie…
... podobało mi się. Nie jest to z pewnością seria idealna, ale ma swoje zalety.
Re: Okej, skończyłam...
Dla mnie Inu ma trochę zbyt dużo pod kopułą by go tak nazwać^^
Hmm czyli na ciebie to podziałało? Ciekawe. Bo jedynym dla mnie powodem czytania dalszej części po pierwszej serii było zobaczenie jej kliknij: ukryte śmierci. Próba Rumiko by pokazać ją jako bardziej pozytywną skończyła się jedynie tym, że otworzyłam przysłowiowego szampana( colę ) i zaczęłam świętować. To i fakt, że napisałam znajomej taką wiadomość, która ją dosłownie przeraziła xD Było dużo Buhahahaha. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się postaci fikcyjnej nie będącej tym złym tak nienawidzić i do teraz jeśli chodzi o anime/mangę nikt jej nie pobił( niestety jednej grze się to udało ).
Ciekawie jest dla mnie czytać spojrzenie kogoś kto lubi wątki romantyczne czy tam pary w tej mandze. Ja starałam się je olewać jak tylko mogłam. Jeszcze główne pary były ok ale cały ten genialny trójkąt z umarlakiem mnie ubił. Co do Sesshoumaru i Rin był to dość fajny wątek, zwłaszcza z powodu wywalania maski tego pierwszego dzięki czemu było zabawniej. Moim osobistym powodem oglądania tego sezonu akurat było zobaczenie jak poprawią mangę i czy uda się im choć trochę lepsze walki zrobić.
Co do chaotyczności to było to spowodowane ekranizacją po kilka tomów na raz. Można powiedzieć, że dało to lekkie uczucie przyspieszenia zwłaszcza na początku ale jest to milion razy lepsze niż sytuacja w mandze. Gdzie nawet ślimak z 20kg obciążeniem jest szybszy.
Re: Okej, skończyłam...
Kikyo była, jest i będzie okropnie denerwująca. W pierwszym sezonie nie mogłam jej ścierpieć (głównie przez to, że tak bestialsko wpakowała się między Kagome, a Inuyashę). Poza tym, zawsze była taka… dostojna. I wyniosła. Aż niedobrze mi się robi… Kikyo w drugim sezonie była na tyle znośna, że nawiązałam do niej nić sympatii. kliknij: ukryte Ale i tak się cieszę, że umarła ._.
Niestety, z natury jestem romantyczką i wszędzie dopatruję się par, a jak już jakąś sobie upatrzę, to nie ma przebacz. Z uporem osła powtarzam „oni mają być razem”. A jak nie są, to trochę mi żal xd Kagome i Inuyasha to bardzo fajna para. Zwłaszcza w pierwszym sezonie prezentują „kto się czubi, ten się lubi” ^^ Drugi sezon ukazuje nieco poważniejsze spojrzenie na ich relację, ale i tak mi się podoba. Trójkąt romantyczny z Kikyo to coś, o czym nawet nie chcę myśleć, brrr… Sesshoumaru i Rin podbili moje serce, kiedy wpisałam w wyszukiwarkę grafiki „Sesshoumaru and Rin”, a potem zaczęłam przeglądać obrazki tej dwójki. kliknij: ukryte Znalazłam dwa kadry, gdy Sesshoumaru mówił „Nie ma nic cenniejszego od życia Rin!”. Było to tak urocze, że nie mogłam przejść obojętnie. Strasznie się nakręciłam, aby obejrzeć tę scenę w anime. Był to odcinek bodajże dziewiąty…
Na pierwszych odcinkach trzeba było nieco się skupić, żeby nie pogubić się w akcji. Nie przeszkadzało mi to zbytnio, ale byłoby miło, gdyby jednak wydarzenia nie pędziły tak do przodu. W porównaniu z leniwym tempem pierwszego sezonu, to co nam dano w drugim, to istny galop xd
Re: Okej, skończyłam...
To jesteś całkowitym moim przeciwieństwem, bo mnie kto z kim skończy nie za bardzo interesuje. Jedyną parą jakiej kiedykolwiek kibicowałam był Luke i Tear z Tales of the Abyss. Jednak same wątki mi nie przeszkadzają jeśli nie wpływają zbyt mocno na ogólną historię czy sympatyczność bohaterów, niestety tego o Inuyashy powiedzieć nie mogę. Powiem ci tak na marginesie, że pod względem par akurat anime przynajmniej wszystko lepiej pokończyło niż manga. Chociażby Inuyasha i Kagome w mandze nigdy się nie cmoknęli xD
Pierwszy sezon szedł znacznie wolniej bo trzymał się bliżej mangi, też miał swoją dawkę fillerów( ludzie ich nie lubią ale dla mnie cokolwiek nie o Naraku to był normalnie dar ). Natomiast ten sezon w 26 odcinkach zmieścił coś koło 30 tomów. Dużo też rzeczy powycinał, nie martw się nic ciekawego cię nie ominęło tylko nudne ganianie się w kółko z Naraku i jeden bezużyteczny power up.
Re: Okej, skończyłam...
Re: Okej, skończyłam...
A co do Sesshoumaru – totalnie uwielbiam typa.
Re: Okej, skończyłam...
Sesshoumaru… jak można go nie kochać? xD
Po odcinku 9
Cóż, zobaczymy, co będzie dalej…
Drugie spojrzenie.
Drugie spojrzenie na Inuyasha Kanketsu‑hen wypada słabiej na tle pierwszej serii, głównie za sprawą lekkiej ale mimo wszystko bardzo wyczuwalnej zmiany klimatu. Pierwsza seria charakteryzowała się lekkością i zapraszała do zabawy, uśmiechu, była sympatycznie dziecinna i urocza. Natomiast kontynuacja przypominała już nie dzieło a produkt masowy.
Nie chcę powiedzieć, że Inuasha to wiekopomne anime to po prostu bardzo przyjemna zabawna i nie nudząca się seria, która później straciła sporo uroku. Humor został częściowo wyparty przez banalny patos, a historia przestała być wędrówką a stała się wyścigiem, na dodatek wyścigiem zbrojeń.
Scenarzyści chyba za bardzo przywiązali się do idei lewelowania postaci, broni i technik walki. Jak zauważyła już czarna mamba główny antagonista stał się niemal wyłącznym przeciwnikiem, ale jego postać miast się rozwijać mutuje do groteski.
Inuyasha Kanketsu‑hen to tylko odświeżony stary pomysł, który po latach odarto z uroku. Warto serię obejrzeć ale bardziej z poczucia obowiązku niż dla przyjemności.
Re: Drugie spojrzenie.
Do tego druga seria zawarła w 25 odcinkach jakieś 30 tomów? I tak, Inuyasha na tym zyskał. Nie wyobrażasz sobie jaka manga była w tym momencie rozciągnięta i jak bardzo kręciła się w kółko. Scenarzyści oszczędzili widzom wiele kondensując historię. Krótko mówiąc ciężko było zrobić coś dobrego w tym momencie. Sama nie wierzę, że przebrnęłam przez mangę, dużo dałam by zobaczyć kliknij: ukryte śmierć Kikyo.
Re: Drugie spojrzenie.
Ale miała też sporo wartościowego przekazu, to była epicka opowieść o dojrzewaniu i dorastaniu bohaterów do życia niecodziennego i tego codziennego oraz do relacji z innymi, pełna humoru i grozy w wielu miejscach, oraz pokazująca prawdziwych Japończyków, ich tradycje, charaktery i sposób działania.
Natomiast kontynuacja == chwytała za serce do 21ego odcinka, ( przynajmniej mnie ) oraz cały czas niosła przekaz nadziei
w każdej sekundzie zaistnienia bohaterów.
Dla mnie in plus, zdecydowanie.
pozdrawiam
OVA
InuYasha Special – It's a Rumic World
InuYasha OVA: Kuroi Tessaiga
Porównując drugą serię z pierwszą, muszę przyznać, że zabrakło mi tutaj mojego głównego motorku, który napędzał mnie do obejrzenia serii. Mianowicie brakowało mi przekomarzania Miroku z Sango. Ich relacja w pierwszej serii była przekomiczna. Lubiłam momenty, w których Miroku co chwilę szukał okazji, by wymknąć się w tanu, jak statystyczny facet i równie często dostawał po skalpie od Sango ;). Kształtująca się relacja Inuyashy i Kagome nie miała nawet połowy uroku czubiącej się pary M&S. Na duży plus wypada Sessoumaru i fakt, że w końcu przyznał się do tego, że coś liczy się dla niego bardziej, niż sława, chwała i honory. Z resztą było to oczywiste już w pierwszej serii, ale odnosiło się wrażenie, że prędzej odgryzie sobie język, zanim powie, że kliknij: ukryte Rin jest dla niego najcenniejsza. Można by stwierdzić, że sporo stracił na charakterze, ale osobiście lubię takich bad guy'ów, którzy wykazują jednak choćby nikłe przejawy jaśniejszej strony swojej osobowości.
Sam 'projekt' Naraku był głupi, jak but z lewej nogi od samego początku. Chociaż nie, stał się taki mniej więcej od momentu jego przeobrażenia w pierwszej serii. Tyle razy łapałam się na słowach 'what the fuck?!', że nie jestem w stanie zliczyć. Nawet jak na anime fantasy, dużo za dużo było udziwnień i mutacji z jego udziałem. W pewnym momencie stało się to niesmaczne, a sam Naraku zaczął sprawiać wrażenie zapychacza, który miał podtrzymać anime przy życiu na dłużej. Niestety, jako antagonista był tak idiotycznie groteskowy, że cały dramatyzm z nim związany padał na pysk. Nie umiałam traktować go poważnie, jak na czarny charakter przystało. Poza tym, what the hell, kliknij: ukryte jakie plany zdrady Naraku przez Hakudoushi'ego, Kannę, czy 'niemowlaka' serce Naraku. Pojawiło się to ni z gruchy, ni z pietruchy na początku drugiego sezonu, a nie przypominam sobie, by choć cień tego motywu pojawił się pod koniec pierwszej serii. No ludzie…
Śmieszyło mnie również twierdzenie, że miecz mówi coś do swojego właściciela, miecz wybiera szermierza, który ma go dzierżyć, miecz chce, miecz wybiera moment przystąpienia do ataku, blablabla. Nie chcę nic mówić, ale trzeba być idiotą, żeby to wymyślić. Fakt, że miecze przechodziły na kolejne 'stopnie wtajemniczenia' jakoś mnie nie dziwił, ale dialog Inuyashy z Tessaigą? O_o Brakowało mi w tym wszystkim jeszcze przemiany miecza w człowieka.
Ogólnie całe anime to bzdurka, ale były w nim elementy, które podtrzymywały mnie przy tej serii. Wspomniana wcześniej zabawna parka Sango&Miroku, a także Sessoumaru i jego podopieczna Rin sprawili, że nie wyłączyłam serii, tylko obejrzałam do samego końca.
-------------------------------
O anime usłyszałam od kolegi (jakieś cztery lata temu próbował mnie przekonać do mangi i anime, procentuje to teraz) i jedno mogę stwierdzić nie żałuję, że je obejrzałam.
Fabularnie całość była jak najbardziej w porządku. Były zarówno momenty pełne akcji, humoru jak i odcinki pełne dramatyzmu. Jeśli chodzi o kreskę i całą resztę to się na ten temat na razie się nie wypowiadam. Po trzech tytułach nie czuję się na tym polu wystarczająco kompetentna. Mam tylko parę zastrzeżeń – a mianowicie czemu ta Japonia taka maleńka? Ciągle wszyscy na siebie wpadają, oraz mimo, że zakończenie mi się podobało, to czemu pozostało ono otwarte? kliknij: ukryte Dzięki temu wiedząc że Inuyasha jako hanyo będzie żył dużo dłużej od Kagome, można dopisać kolejną serię, np o tym jak dąży do tego aby stać się człowiekiem, i tak w nieskończoność. Nie można było tego zgrabnie zamknąć? No ale, w końcu każda seria o czym innym nie skreśla szansy na sukces, więc po co pozbawiać się otwartej fabularnej furtki?
Choć tytuł ma swoje drobne wady (chociażby ze względu na szybkie tempo, parę razy miałam wrażenie że pominęłam jakiś odcinek) to ze swojej strony zdecydowanie je polecam.
------
Związek uczuciowych głównych bohaterów to takie „Syzyfowe prace”, nieustanne powracanie do początku. Na prawdę uwielbiam Inuyashe, ale zakończenie mangi i anime pozostawiło we mnie poczucie ....po co to wszystko było?
Zdecydowanie za krótkie
Nie, żebym tej kontynuacji nie lubiła. Są gorsze, i to o wiele gorsze. Nawet podobało mi się zamknięcie w pojedynczych odcinkach całych epizodów, choć podejrzewam, że gdyby nie to, seria byłaby z dwa razy dłuższa… no, ale całe napięcie gdzieś umknęło.
kliknij: ukryte Szczerze powiedziawszy, odetchnęłam z ulgą, gdy Kikyo umarła. Zważywszy na ilość odcinków przestałam się bać, że znowu wróci. Niby pomogła, niby uratowała Kohaku, ale to, co się działo z Inuyashą, gdy ona się pojawiała (albo umierała), nie było wcale miłe do oglądania. Już coś się zaczęło rodzić między nim a Kagome, a tu wpada Kikyo i wszystko psuje. Wiedząc doskonale, że nie może mu nic zaoferować, bo nawet nie jest żywa, i nie ma siły, żeby wkrótce nie umarła, nadal daje mu nadzieję, że może jednak… A ten głupek nawet nie dostrzegał problemu. Czy on ma w ogóle mózg? A jeśli ma, czemu go nie używa? Koniec końców zaczął jednak coś łapać :) Uwielbiam Inu, ale wątek z Kikyo niesamowicie mnie denerwował. Jak dla mnie to nie była miłość, tylko obsesja – przynajmniej te pięćdziesiąt lat później.
Szkoda, że Koga nie został z nimi do końca, ale przynajmniej był szczęśliwy :) Ciekawe, czy się jeszcze spotkali z Inuyashą i Kagome, jako dwa stateczne małżeństwa ^^
I cieszę się, że Kohaku przeżył. Trochę to baśniowe rozwiązanie, ale Inuyasha to przecież baśń, czyż nie?
Sesshomaru nareszcie się trochę ucywilizował, choć do brata pewnie nadal się nie przyznaje, ale jak mu nie wybaczyć po „Nic nie jest ważniejsze od życia Rin”? No jak? Ja nie potrafię :) I ta reakcja na „Braciszku!” Epickie. Cofałam do tego momentu chyba z dziesięć razy ^^ Bracia ^^
E?
Re: E?
Nie takie to wszystko złe, jakby się mogło wydawać, ale trochę za długie. Pamiętam, jak mnie pierwsze sto odcinków potrafiło zaskoczyć – było trzymanie w napięciu, wzruszenia, niespodziewane rozwiązania, groźni przeciwnicy i niepewność, jak (i nawet czy) zostaną pokonani. Jednak potem wątki zaczęły się powtarzać, zmartwychwstania następowały coraz częściej i bardziej nieprawdopodobnie kliknij: ukryte czy Kohaku nie mógł po prostu umrzeć? To już naprawdę było niesmaczne przegięcie a postaci – zarówno nasza barwna gromadka, jak i ich wrogowie – stali się przewidywalni. Och, było kilka niezłych odcinków na miarę pierwszej setki, ale reszta – obyłoby się.
Ciężko mi było dokończyć InuYashę, nawet mimo dłuższej przerwy między sezonami. Przy ostatnich odcinkach po prostu oglądalam, bo musiałam – jak wspomniełam wyżej, nie były w stanie mnie zaskoczyć. Może jakbym poznała tą serię parę lat temu, zrobiłaby ma mnie większe wrażenie. Chociaż… nawet teraz nie do końca jestem zawiedziona:)
Podsumowując – pierwsze ~100 odc 9/10, kolejne kilkadziesiąt – 7/10. Przez sentyment.
Ah, i oczywiście co do Miroku, Sango i dzieciaków. Zapiszczałam aż z radochy widząc taką szczęśliwą rodzinkę xD
Niedola, żal, udręka i co tam jeszcze chcecie...
Przed kilkoma godzinami skończyłem oglądać Inuyashę. Z bardzo pozytywnym nastawieniem postanowiłem obejrzeć kontynuację i po trzech odcinkach mogę z całą pewnością powiedzieć – chciałbym aby „Inuyasha Kanketsu‑hen” nigdy nie powstał lub by utrzymano co najmniej styl i klimat poprzednika.
Moje uwagi: kliknij: ukryte
- dlaczego Hakudoshi zdradził Naraku skoro wiedział, że jest z nim połączony(pamiętacie może odcinek w który Kagura zaatakowała Hakudoshi za sprawdzenie na niej czy rzeczywiście brama do cmentarzyska Youkai zabija?). Totalnie bez sensu.
- akcja za szybka, co chwile skacze, postacie mówią krótką kwestię miga obraz i hop – mamy następną scenę. Ewidentne przeciwieństwo poprzednika.
- zmiana lekka wyglądu bohaterów(tak bardzo nie przeszkadza) i duża ich zachowania. Po za kilkoma scenami mam wrażenie, że to są inne postacie, naprawdę szokująca różnica.
Dwa małe? bugi: kliknij: ukryte
- dlaczego Inuyasha poszedł do szkoły po Kagome(przecież mówiła mu by się nie pokazywał i to wcześniej rozumiał i przestrzegał) a koleżanki Kagome nie zwróciły uwagi na obwąchiwanie podłogi przez Inuyashę. Poz tym czemu znów miał chustę? Kto jak kto, ale Inuyasha nie zwraca uwagi na takie detale jak maskowanie swoich uszu(tak jak w odcinku, gdzie ratuje dziecko z pożaru w epoce Kagome).
- Shippo zdradził swoich druhów na rzecz jakiegoś turnieju(o którym notabene nic nie wiedział poza tym, że trwa). We wcześniejszej serii, Shippo nie jest taki lekkomyślny, wydaje mi się, że ta zmiana jest mocno naciągana – nawet jak chciał zrobić na złość „psiej mordzie”.
Cóż jeszcze można rzec… Recenzja Zegarmistrza jest trafna i też nie jestem pewien czy chce znać zakończenie tej serii. Wolę by magia i urok jaki pozostał po 167 odcinkach Inuyashy nie znikł.
Re: Niedola, żal, udręka i co tam jeszcze chcecie...
Jednak obejrzałem Inuyashę Kanketsu‑hen do końca – z powodu czystej ciekawości i doszedłem do wniosku, że pierwsze trzy odcinki to skuteczna antyreklama na którą dałem się nabrać. Choć nie mogę stwierdzić by to anime dorównywało poprzednikowi to jednak wystawiłem mu 7 – oceniając w 100% subiektywnie. W mojej ocenie niestety nie ma ani grama obiektywizmu i mimo znalezienia jeszcze kilku nieścisłości, w tym jednego, który przekreśla całe istnienie serii(o tym za chwilę) nie byłem w stanie po nagłej zmianie w dalszych odcinkach postawić niższej oceny. Najbardziej rażące błędy zostały naprawione: akcja zwolniła i postacie odzyskały dawny charakter. kliknij: ukryte Zaskoczyła mnie pozytywna zmiana Miroku, który wreszcie zrozumiał jak powinien się zachowywać mając Sango u boku i stosunek Sessiomaru do Rin – on naprawdę się o nią troszczy i traktuje jak kogoś wyjątkowego. Ostatni plus to zakończenie serii, które może nie jest pełnym happy end‑em(Kagome już nie może przemieszczać się między epokami – co uniemożliwia jej zobaczenie się z rodziną), ale jest na tyle szczęśliwy, że całkowicie pasuje i po ich przygodach jest w pełni zasłużony.
Co do błędów jakie jeszcze znalazłem to z poważniejszych:
- denerwowało mnie jak mówiono, że techniki jakimi posługiwali się Inuyasha i Sessiomaru były okupione wielkim wysiłkiem i treningiem. Najmniej wiarygodnie brzmi to w odniesieniu do techniki „Meidou Zangetsuha”, którą władał Inuyasha.
- Nie potrzebnie w tak małej ilości odcinków umieszczono tak obszerną fabułę. Poza trzema pierwszymi odcinkami, które są naprawdę okropne pod tym względem, brakowało mi w pozostałych tego samego podejścia co w 167‑mio częściowym poprzedniku – czyli rozwinięcia głównych wątków i dodanie pobocznych. Piękno tej serii tkwi właśnie w ciekawym, spójnym i rozbudowanym świecie, którego nie da się przedstawić w kilku odcinkach.
- Na koniec zostawiłem najlepsze. Dlaczego na samym początku(wcześniejsza 167‑odcinkowa seria) Naraku zabija Kikyo podszywając się pod Inuyashę? Przecież bije w nim serce Onigumo. W późniejszych odcinkach jest pokazane, że Naraku nie może skrzywdzić Kikyo i stara się pozbyć serca człowieka. Zastanawia mnie też dlaczego życzeniem Naraku było zdobycie serca Kikyo, skoro ze wszystkich sił starał się ją zniszczyć. To życzenie, o którym widz dowiaduje się na końcu serii nijak pasuje mi do wcześniejszych wydarzeń. Tak więc gdyby Naraku rzeczywiście chciał Kikyo, to nie zabijał by jej, kryształ Shikonu nie został by spalony z ciałem Kikyo, a tym samym Kagome(o ile by się narodziła) nie mogła by trafić do ery feudalnej.
Przyjemność z nutką goryczy
Niestety Inuyasha Kanketsu‑hen padła ofiarą znudzenia autorki i wybraniem linii najmniejszego oporu. Nie wiem czy zwiększenie liczby odcinków zaowocowało by poprawą fabuły, przyjemnie móc dłużej obserwować ulubieńców, tylko pomysły kończyły się za szybko.
Audiowizualna oprawa bez zarzutu świetnie trzymająca kanon pierwszej serii, tylko ogólne odczucie po seansie nie tak pozytywne.
Niech się nikt nie śmieje, ale z dreszczem myślę o kontynuacji Berserka. Może nigdy nie doczekamy.
brakowało mi fillerów...
Po jakichś czterech odcinkach wszystko trochę zwolniło (nie było już takich kwiatków jak trzy pokazywane na przemian, toczone równolegle walki…) i wreszcie mogłam oprzeć się wygodnie i oglądać. Cóż, ten pogląd pewnie nie jest straszliwie popularny, ale naprawdę brakowało mi w tej serii wątków rozwleczonych na dwa‑trzy odcinki, jak i epizodów czystko fillerowych. W poprzednich sezonach wszystko szło sobie spokojnie, leniwie, rozwijało się w fajnym, stałym tempie…ech.
Za to grafika jak na moje niedoświadczone, mało koneserskie (nie ma takiego słowa, ale co tam…) oko, śliczna. Nic tylko siedzieć, robić screeny z co ładniejszymi tłami i męczyć nimi znajomych
Kapitalne
Po zakończeniu całej serii stwierdziłam, że teraz będzie mi jakoś „pusto”. Ponad rok z Inuyashą a tutaj nagle koniec? Takie to… Dziwne.
Co do samego drugiego sezonu – Płakałam na 23 odcinkach, tylko trzy mnie nie wzruszyły. To dla mnie stawia anime na wysokim miejscu, jeśli nie na pierwszym. kliknij: ukryte A wątek z Sesshoumaru, któremu tak strasznie zależy na Rin – najlepszy na zawsze. Chociaż może to taka moja ocena, gdyż chętnie bym ich zobaczyła w parze (oczywiście, jak Rin dorośnie). Btw. słodkie było to, że Sesshoumaru pomimo zostawienia Rin z Kaede (ostatni odcinek), nadal się o nią troszczył :)
Przy ostatnim epie miałam z początku wrażenie, że kliknij: ukryte Kagome zostanie na zawsze rozdzielona z Inuyashą. Całe szczęście, że wróciła! A bohaterowie przez ten czas nie próżnowali, zwłaszcza Sango x Miroku ;p
Muzyka genialna, zwłaszcza pierwszy i ostatni ending.
kliknij: ukryte Gdy Kikyo umierała co prawda płakałam, ale tak naprawdę cieszyłam się w duchu – nigdy jej nie lubiłam.
Z czystym sumieniem mogę wystawić dziesiątkę : )
Ps. Ostatni tekst Kagome do Sesshoumaru miażdży wszystko : D
Re: Kapitalne
Re: Kapitalne
Re: Kapitalne
Dobre lecz ;)
Genialne!
cud,miód i orzeszki
ocena 10/10
Re: cud,miód i orzeszki
I sezon zostawił nam wolną drogę, nie pozostawiając przy tym uczucia niespełnienia. Po prostu… Podchodziłam z wyraźnym entuzjazmem do II serii. I połowicznie jestem usatysfakcjonowana z tego, co widziałam. II sezon spokojnie dogania poprzednika. Grafika się poprawiła, muzyka, oh, ah, i trzy kwiatki. Co zaś się tyczy fabuły. Twórcy dokonać chcieli, (co z resztą im się udało z wielkim powodzeniem) niemożliwego. Mianowicie zamknąć wszystko co otwarte zostało w I sezonie. Zbędne demony usunąć, dodać trochę gwiazdek, a przede wszystkim – podkoksić naszych bohaterów. I tak oto kliknij: ukryte Inuyasha wraz z resztą pozyskują nowe umiejętności, bronie. Niby to wszystko by pokonać w końcu Naraku, tyle odcinków się z nim męczyli… No. Ah ukrywać nie będę też mojej radości kiedy kliknij: ukryte Kikyo umarła.
Ale, naprawdę, to wszystko, nowe wątki, zakończenie starych, czasem za szybkie i do przewidzenia.. Jestem fanką Inu i wiążę z nim pewien sentyment, jako, ze to pierwsze moje świadome anime. II sezon spokojnie dogania I ale ejst za nim w tyle.
Lubię ale i tak ponarzekam
Ok, już się tłumaczę. Uwielbiam Inuyashę, ale myślę, że, wbrew temu co napisała joyce9, anime nie oddaje klimatu twórczości Rumiko Takashi. Nie żebym od razu klasyfikowała to jako wadę. Tylko że jest wyraźnie zrobione pod publiczkę. Dodano pewne elementy tylko po to, by było bardziej romantycznie i słodko. A nie było to potrzebne. I w ten sposób, jak dla mnie, wyszło… lukrowane shojo.
Ale, jak już mówiłam, lubiłam, lubię i będę lubić Inuyashę. A ta seria posiada wszystkie zalety poprzednich serii, jest ich płynną, niewymuszoną kontynacją, plus wydaje mi się, że grafika i kolorystyka się jeszcze poprawiły. A muzyka po tylu odcinkach za człowiekiem chodzi tak, że aż ściągnęłam soundtrack.
Taak, niby dobrze, że zakończono tę tasiemcowatość, ale i tak żal serce ściska, że to już koniec…
Brawo
klapa
Re: klapa
Do tej pory obejrzałam 3 odcinki, muszę powiedzieć, że jak narazie jestem mile zaskoczona. Muszę jednak obejrzeć całą serię, żeby móc wyrazić jakąkolwiek opinię o tej pozycji.
Re: klapa
Re: klapa
Mimo że mają wspólną fabułę, postacie itd. , rządzą się innymi, swoimi prawami że tak to ujmę…
Często zdarza się że anime wywołuje odmienne stany zachwytu, tj. bywa lepsze od mangi lub vice versa…
Radziłabym tak jak napisała kizuru: najpierw obejrzeć wszystkie odcinki i dopiero potem krytykować, a nie wrzucać tak ogólnikową ocenę po obejrzeniu malutkiej części całej serii…
Re: klapa
Re: klapa
Re: klapa
Re: klapa
Re: klapa
Ale ogólnie po całości raczej udana adaptacja.
Re: klapa