Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

3/10
postaci: 3/10 grafika: 5/10
fabuła: 2/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

4/10
Głosów: 5
Średnia: 4
σ=1,67

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

D4 Princess

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1999
Czas trwania: 24×9 min
Tytuły alternatywne:
  • D4 プリンセス
Gatunki: Sztuki walki
Postaci: Magical girls/boys; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Supermoce
zrzutka

Pseudoturniejówka z uczennicami, czyli ogólna strata czasu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W świecie, w którym rozgrywa się akcja tego anime, niektórzy ludzie (jak informuje tekst przed każdym odcinkiem, jedna dziesiąta populacji) obdarzeni zostali specjalnymi mocami. Pozwalają one na transformację w specjalną formę bojową, zwaną panzer, w której można na przykład toczyć pojedynki z innymi posiadaczami takich umiejętności. Być może istnieją też jakieś bardziej sensowne zastosowania, jednak tutaj ich nie pokazano. Każdy panzer ma swoją specjalność i odpowiednie „narzędzie” (przybierające często kształt znanego sprzętu AGD lub przyrządu ze skrzyneczki majsterkowicza), co oczywiście tylko dodaje potyczkom widowiskowości.

Trzynastoletnia Doris Ruridou, córka magnata reklamy, żyła do tej pory jak księżniczka. Spełniały się jej wszystkie zachcianki, z jednym wyjątkiem – rodzina nie chciała słyszeć o tym, by najmłodsza latorośl została panzerem. Dlatego też Doris decyduje się na krok drastyczny: przenosi się do Akademii Teitou, z zamiarem wyszkolenia się w ukochanym hobby. Początki życia poza ochronnym kloszem są jednak trudne, a do tego sama chęć szczera nie zastąpi praktyki i doświadczenia, potrzebnych do wygrania starcia na arenie. Na szczęście do Teitou przybywa starsza siostra bohaterki, urocza Doria, która podejmuje się poprowadzenia treningów. Jaki będzie ich efekt?

Szczerze mówiąc, dawno do tego stopnia nie miałam poczucia straty czasu. Początkowo seria sprawia wrażenie parodii – „broń” Doris, mająca postać świdra, w połączeniu ze świdrem na głowie, budzą rozbawienie jej koleżanek. Potem jednak fabuła rozwija się w sposób absolutnie typowy: mordercze treningi, obowiązkowa porażka, dalsze mordercze (i na pozór bezsensowne) treningi, rewanż, kolejna walka, a wszystko po to, by Doris mogła zmierzyć się z tajemniczą panzerką, którą spotkała pierwszego dnia w szkole. Odstępstw od schematu brak, jeśli zaś chodzi o wykonanie… Przyznam, że pewną sztuką jest wprowadzenie dłużyzn w odcinkach siedmiominutowych (tyle zostaje po odliczeniu czołówki i napisów końcowych), ale twórcom się to udało. Po części „zawdzięczają” to powtarzalności wydarzeń (w sumie Doris prowadzi śmiertelnie nudne życie, dzielone między treningi i szkołę), po części przewidywalności – wiemy, do czego dana sekwencja fabularna musi doprowadzić, więc przeciąganie jej nie buduje napięcia, tylko powoduje ziewanie. Nie pomagają także postaci – śmiertelnie i niezmiennie głupia Doris (złote serce w komplecie), jej całkowicie nijakie koleżanki (żeby miał jej kto kibicować), enigmatyczna Nejiru (wspomniana rywalka) oraz antypatyczna Doria (kontrast między słodkim szczebiotaniem a morderczą dyscypliną nudzi się po jednym odcinku).

Grafikę utrzymano na poziomie minimalnym przyzwoitym, biorąc pod uwagę wiek serii. Z obecnego punktu widzenia jest po prostu nieciekawa – postaci są ładne i kolorowe, ale bardzo mało oryginalne, a ich stroje również nie zaskakują szczególną ekstrawagancją (to akurat chyba dobrze) – ot, standardowe wariacje na temat kombinezonów bojowych i szkolnych mundurków, przyozdobione jakimś sprzętem lub narzędziem. Oczywiście nie odmówiono sobie licznych efektów deformacji i upraszczania rysunku wszędzie tam, gdzie tylko się dało. Muzyka także nie zwraca uwagi, chociaż jeden punkt do „średniej” dodałam jej za napisy końcowe i rytmiczną pioseneczkę sławiącą zalety świdra bohaterki, której towarzyszy całkiem zgrabna, nawet jeśli zbudowana z prostych i powtarzalnych ujęć, sekwencja tańca. Z czołówki praktycznie zrezygnowano – po powtarzanym w każdym odcinku wprowadzeniu dostajemy tylko króciutką, instrumentalną przygrywkę ze statycznymi planszami.

Początkowo przypuszczałam, że D4 Princess stanowi reklamówkę jakiejś gry typu bijatyka – okazało się jednak ekranizacją mangi. Nietypowa długość odcinków wynika z tego, że seria była przeznaczona do emisji w ramach bloku Anime Complex, wraz z Kurogane Communication, Neo Ranga, Risky Safety oraz Steel Angel Kurumi. Być może wówczas miała dodatkowy walor komediowy ze względu na broń bohaterki, dzisiaj jednak, kiedy Tengen Toppa Gurren Lagann udowodniło, że świder także może być cool i sexy, raczej na nikim nie zrobi to wrażenia. Gdyby serię nakręcono teraz, bohaterka byłaby ucieleśnieniem co najmniej kilku moé-fetyszy, a całość stanowiłaby propozycję dla ich amatorów. Tu jednak styl rysowania i sposób przedstawienia postaci wykluczają taki fanserwis. Wspomniane schematy fabularne obowiązują w filmach od Japonii po Hollywood, więc nawet brak doświadczeń z japońską animacją wiele tu nie pomoże. Nie polecam – nie dlatego, że jest „aż takie złe”, tylko dlatego, że jest po prostu kompletnie nieinteresujące.

Avellana, 8 grudnia 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Daume
Autor: Shoutarou Hanada
Projekt: Shinji Ochi, Yoshihiro Watanabe
Reżyser: Yasunori Ide
Muzyka: Kenji Kawai