x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
6/10
Zaczyna się obiecująco – naprawdę fajny pierwszy wyścig, trochę dziwaczne pojazdy i ich kierowcy, ale to mógłbym przeboleć…problem z tym, że później poziom dziwności zaczyna rosnąć z każdą kolejną minutą. Karykaturalny prezydent, który z jakiegoś powodu postanawia użyć wszystkich swoich sił wojskowych, by pozabijać uczestników wyścigu (recenzent stwierdził, że zostało to logicznie wytłumaczone…nie powiedziałbym), równie karykaturalny generał, w pewnym momencie zmieniający się w jakieś ogromne monstrum (wtf?), żywa broń biologiczna, działo orbitalne, dopalacze, od których rozlatują się samochody, ludzie roboty…rozumiem, że podczas finałowego wyścigu powinno się coś dziać, no ale ludzie – bez przesady…tylko Godzilli tam brakowało.
To jeszcze nie koniec tego wszystkiego - kliknij: ukryte groźny mafioso zostaje zabity przez mechanika samochodowego…sposób wygrania finałowego wyścigu to apogeum idiotyzmu – bomba, która miała doprowadzić do przegrania wyścigu, doprowadza do zwycięstwa, z auta nic nie zostało, ale pasażerowie żyją…zdecydowanie za dużo ,,wtf momentów''.
Japończycy mogliby chociaż trochę poskromić tą swoją niepohamowaną wyobraźnię.
Zrobił to Madhouse – chyba uznali, że nazwa studia zobowiązuje.
Sama grafika (którą też nie każdy się zachwyci, bo jest dosyć specyficzna) nie wystarczy, żeby uznać film za arcydzieło.
Re: 6/10
Jak widać koncepcja over the top nie do każdego trafia.
Re: 6/10
Przecież były kaijuu, wszystkie tropsy odhaczone, doskonale.
Brzmi doskonale, zachęciłeś mnie do trzeciego seansu.
Dobrze, że tego nie zrobili.
Ten film miał taki być. To nie jest kino wyścigowe. To kino over the top, jak gunbuster czy TTGL. Tu każda następna scena ma przebijać poprzednią bez ograniczeń.
Re: 6/10
Wszystkie elementy w tym filmie są równie wyolbrzymione: grafika, muzyka i motywy fabularnie. Zrobienie bardziej przyziemnej fabuły stworzyłoby dysonans między historią i pozostałymi elementami.
Niemniej rozumiem opinię. Ten film nie jest dla każdego.
Odpowiedź na komentarz użytkownika Xellos
Redline
10/10
Re: 10/10
ost
Jak dla mnie zdecydowanie druga opcja prawidłowa^^
co jest sporym zaskoczeniem, bo to chyba jakieś techno- jeden z najbardziej pogardzanych przeze mnie gatunków^^"
Re: ost
Re: ost
Czy ten styl ma jakąś konkretną nazwę? Jest niesamowity. Dosłowna uczta dla takiego chorobliwego estety jak ja. Tak właśnie powinna wyglądać adaptacja Level E.
Ma, nazywa się Takeshi Koike ;] Aczkolwiek pan pracuje raczej jako animator i z rzeczy które w całości są przesiąknięte jego stylem przychodzi mi na myśl tylko Trava i jedna z częściAnimatrixa.
Buahahahahahahahah.
Recenzencie, idź do okulisty.
A tu przyłazi jakiś fan poważnych serii i wstawia marne 9/10 bo nie było poważnych wątków.
9/10 absolutnie temu nie uwłacza, sam mało której ulubionej (!) serii dałem powyżej 8/10.
A Heros słaby troll, 2/10 bo dużo śmieszków i dobrze odzwierciedla zawartość jego głowy.
Jak dla mnie nakład pracy, który zaowocował szczęko‑opadową animacją w pełni niweluje resztę niedociągnięć. Na przykład cieniowanie to zwykłe czarne fragmenty narzucone na skórę w jednym kolorze. Taki styl tego twórcy, ale w porównaniu z czołówką produkcji z lat 90‑tych, gdzie widywało się trzy (a czasem nawet cztero) poziomowe cieniowanie, Redline pod tym względem nie zapiera dechu w piersiach.
I właśnie:
Nie zmienia to faktu, że i z mojej perspektywy ocena przy recenzji też jest za niska. Nie można jednak stwierdzać, że recenzent popełnił błąd – ocenił anime tak, jak mu się spodobało i jak uważał, a więc zachował rzetelność wobec czytelnika.
W takim K‑ON! animacja jest wyjątkowo płynna, ale ułatwiają to ubogie w detale modele postaci i spokojny charakter serii. Redline jest wybitne we wszystkich aspektach.
Jak powiedział Slova – recenzent nie ocenia nakładu pracy, ale efekt końcowy. To tak jakbyś był nauczycielem – nie możesz oceniać tego co uczeń chciał napisać w wypracowaniu ani ile nad tym wypracowaniem siedział, dobrze to wiedzieć, ale koniec końców musisz ocenić to, co faktycznie w tym wypracowaniu napisał.
I to mówi facet, który sam ocenia animację REDLINE na 10.
A tak w ogóle to czasami mnie irytują reakcje niektórych ludzi, którzy krytykują recenzję nie od jej strony technicznej, wartości merytorycznej czy popełnionych błędów (bądź ich braku), ale na zasadzie, że autor napisał coś z czym się nie zgadzają, albo dał zaniżoną/zawyżoną ich zdaniem ocenę. Ludzie, może to was zwali z nóg, ale podstawowa prawda recenzji jest następująca:
Nie ma obiektywnych recenzji.
Żadnych.
Ani jednej.
To są opinie autora recenzji, jego subiektywne zdanie. Nie podoba się? Uważasz, że autor skrzywdził tytuł? Napisz własną recenzję.
Taa… jak ja kocham ten argument. Nic nie wnoszący do dyskusji, a tak powszechnie używany… A najbardziej mnie bawi fakt, że w przypadku najmniejszej krytyki recenzji autor się nawet nie musi wypowiadać, bo zaraz znajdują się jacyś adwokaci.
Czy nigdy nie przyszło Wam do głowy, że komentarze pod recenzją to również miejsce na polemikę z autorem, który, jak to sami ujeliście, wyraża swoją opinię i nie każdy musi się z nim zgadzać?
Nie pisałbym nic, gdyby taka sytuacja jak tutaj nie była nagminna i dotyczyła tylko tych cyferek, lecz pamiętam pewną sytuację, co pewna osoba broniła strony merytorycznej recenzji Infinite Stratos nawet nie znając tego anime…
Po drugie: sucha informacja, że dużo czasu i uwagi poświęcono stronie graficznej nie jest dla mnie żadnym argumentem „za” – jeden z najgorszych filmów w historii – „The Room” powstawał bodajże przez kilka lat i pochłonął 6 milionów USD, a podejrzewam, że lepsze efekty osiągnąłby przeciętny student filmówki w jeden wieczór.
Gdybanie gdybaniem. argumentacja padła, więc nie ma co się zastanawiac, co by było gdyby… :P Poza tym argumenty dochodzą podczas dyskusji na bieżąco i często są odpowiedzią na kontrargumenty. Na tym polega dyskusja i polemika :P
Tylko wiesz… padły inna argumenty „za”, nie tylko ta informacja :P
Ale jaką mam za to frajdę.
Dwa, na wypowiedź Loko nawet nie licz, przynajmniej nieprędko.
Trzy – nie jesteśmy adwokatami, szukamy tylko zabawy. Polemika z tego typu komentarzami to, przynajmniej dla mnie, czysta rozrywka i uskuteczniam ją… oj, od dawien dawna.
Tylko nie ograniczam się do ogranego i nic niewnoszącego „bo recenzent…” :P
Przepraszam bardzo, ale to kwestia wymaga wyjaśnienia. Normalnie zgadzam się z postawą, że argument „zrób to sam lepiej” nie jest dobrym argumentem, jednakże są wyjątki. Wyjątki te są wtedy, gdy ktoś twierdzi, że rzeczywiście by sam potrafił lepiej. I ja osobiście do takich zaliczam, kiedy ktoś przekreśla całe dzieło, w tym przypadku recenzję, tylko z powodu głoszonych przez nie opinii. Ponieważ wydaje mi się logiczne, że jeśli osoba przejawia postawy „Opinia jest jedyną wartościową częścią recenzji” oraz „Moja opinia jest lepsza od opinii recenzenta” to wynika z tego, że owszem, uważa, że mógłby napisać lepszą recenzję.
Reszta twojego psota to próba zepchnięcia tematu na zupełnie inne tory, podszyta delikatnymi ad hominem, więc ją zignoruję.
Ja tu nie widze przekreślania całej recenzji, lecz zarzut do jednego z jej elementów, jakim jest ocena grafiki.
Ja niczego nie próbuję spychać Przyszedłem tu nie w celu bronienia grafiki, ale skrytykowania pewnej postawy, z którą spotykam się nie po raz pierwszy.
Przeczytaj post Progeusza od którego to się zaczęło i powiedz mi, że nie można tak odebrać jego postawy.
no i przykro mi bardzo, ale to jest zwyczajnie nie na temat – masz z tym problem, załóż sobie temat na jakiś forum albo idź z tym na IRC, a nie próbuj wymusić na uczestnika rozmowy zupełnie o czym innym, aby się tym zajmowali.
Heh, potwierdza się, nieumiejętność odróżnienia świata wirtualnego od realnego. W Internecie masz pełną kontrolę nad tym, czy chcesz na coś odpowiedzieć, czy nie. Nikt Cię do niczego nie zmusza. Jeśli czujesz się inaczej, to wypadałoby się poważnie zastanowić nad tym problemem i spróbować go jakoś rozwiązać. No ale nie, w obronie własnych ograniczeń będziesz wprowadzał cenzurę. Typowe. Tobie się temat nie podoba, wiec zakazany.
Ad personam, nie życzę sobie abyś mnie obrzucał wyzwiskami – jeśli nie potrafisz rozmawiać bez uciekania się do inwektyw, nie bierz udziału w dyskusji. Zapewniam cię – wolność słowa nie daje ci prawa nazywania kogoś paranoikiem i przypisywania mu jakiś wydumanych twierdzeń. Wolność słowa nie daje ci prawa włażenia na czyjąś godność, dlatego prosiłbym, abyś powstrzymał się od dalszych komentarzy tego typu w rozmowie ze mną.
Owszem, jednakże sztuczki używane w normalnej codziennej rozmowie aby sprowadzić dyskusję na inny temat wciąż działają w dyskusjach toczonych w świecie wirtualnym.
Nieprawidłowo używasz znaczenia słowa cenzura. Po za tym, nie mam możliwości zakazywania komukolwiek czegokolwiek, zwróciłem jedynie uwagę, że Ctholhoo próbuje sprowadzić dyskusję na zupełnie inny temat. Prosiłbym, abyś nie rzucał oskarżeniami o cenzurę w ludzi pod byle pretekstem.
PS Dla Twojej informacji – 616 nie jest i o ile dobrze pamiętam, nigdy nie był członkiem redakcji Tanuki.
Nie wspominajac już o tym, że zawsze faworyzowana jest jedna recenzja (inna dostaje dwie linijki na samym dole), więc obecnie takie teksty nie mają wartości nawet jako wymówki.
I to nie była żadna krytyka, a właśnie własne zdanie. I właśnie stąd wziął się argument – nie polegał na tym, że „recenzja jest twoim zdaniem zła? napisz lepszą” ale na „nie zgadzasz się ze zdaniem autora? No, niestety on swojego raczej nie zmieni, ale za to możesz napisać własną recenzję”.
I faworyzacja tekstów to taka bajka nieco – obydwa miałyby takie same szanse ukazać się w losowych, a większość tekstów i tak ma dużo odsłon dopóki nie zejdzie z głównej. A tu już w grę wchodzi aktualna ilość odsłon strony w ogóle. Być może alternatywny tekst cieszyłby się większą popularnością, niż główny.
Ale nic nie broni podyskutowac z nim i powymieniac opinie na temat recenzji jak i ocen składowych. Tanuki daje takie możliwości, więc rzucanie żelaznych argumentów pokroju tegocytowanego jest trochę sprzeczne z możliwością komentowania i krytykowania recenzji. I jeżeli autor siłą swoich argumentów obroni zarówno swój tekst i ocenę końcową, to bardzo dobrze o nim świadczy.
I tak na koniec: nikogo nie interesuje, czy recenzent mógł coś zrobic, tylko dlaczego to zrobił, a na to pytanie jest w stanie udzielic pełnej odpowiedzi tylko i wyłącznie autor tekstu.
Ok, napisałem wszystko, co chiałem w tym temacie, więc z mojej strony to EoT.
ja zaś od samego początku widzę opinie na temat recenzenta, a nie na temat jego tekstu.
Progeusz: mój gust > twój gust
Więcej do dodania nie mam.
Film o nie tak zwyczajnych wyścigach samochodowych.
Bardzo nietypowa oprawa graficzna, płynność animacji jest zachwycająca, te wszystkie szczegóły, cienie rodem z mangi. Nic nie jest upraszczane, nie ma graficznych dróg na skróty, pod tym względem anime jest dopieszczone do granic możliwości.
Jeśli chodzi o fabułę, to jest ona nieskomplikowana, spójna i po prostu wyścigowa, więcej nie trzeba. Na uwagę zasługują dziwaczne, naprawdę kosmiczne postaci, które w dodatku poruszają się na najróżniejsze sposoby..
Mimo zawrotnego tempa akcji – to nie film dla mnie, trochę się nudziłem. Za wyścigami nie przepadam, ale tytuł doceniam. 7/10, bo punkcik wyżej za tą cudną grafikę.
Ostatnia scena trochę mnie zaskoczyła, na zasadzie : to już ? ,zabrakło moim zdaniem jakiegoś zgrabnego zakończenia.
Siła Redline to oczywiście grafika, ale pragnę zwrócić jeszcze uwagę na przedstawiony świat – który kojarzy mi się ze Star Wars – czyli bogactwo przeróżnej maści kosmitów, ten specyficzny czar. Jak dla mnie można by się na tym skupić, ale to nie o tym była historia, coś takiego przy dłuższej historii mogłoby być naprawdę świetne, aż obejrzałabym coś w ten deseń.
Wgniata w fotel ;-)
w sam raz na wieczór, gorąco polecam.
9/10
Bardzo solidnie
1. Grafika – grafika jest bardzo dobra. Przede wszystkim projekty postaci. Czasem jednak występują spore braki w tłach i ujęcia z małą ilością szczegółów. Ale to w zasadzie czepianie się, bo za same projekty można dać tytułowi w tej kategorii dychę.
2. Muzyka – muzyka jest ok. 7‑8
3. Postaci. Pierwszy plan jest w zasadzie dobrze pokazany, z drugim planem jest problem. Zawodnikom brakuje trochę charakteru. Dla mnie to 8.
4. Fabuła jest prosta, ale i całkiem fajna. Brakuje jednak jakichś fajerwerków fabularnych. Trochę szkoda, ale to celowy zabieg.
Dla mnie to 8/10. Solidne, doskonałe w swym gatunku, ale jeszcze nie wybitne.
Kilka słów o ścieżce dźwiękowej
/ciach/ urywa :)
Ogólnie to jak dla mnie 10/10 :D
Rozumiemy (pozytywne) emocje, ale wykropkowany wulgaryzm pozostaje wulgaryzmem – Moderacja
Re: /ciach/ urywa :)
Postacie drugoplanowe lepsze od tych głównych (Machinehead i sekretarz Tytan).
Muzyka całkiem spoko, elektroniczna pierdawa podbijająca tempo, chociaż zdarzyły się też normalniejsze, spokojne piosenki.
Film widziałem do tej pory trzy razy. Dwukrotnie puszczany znajomym nie oglądającym na co dzień chińskich bajek, bardzo im się podobał (może dlatego, że poza językiem takie z tego anime jak ze mnie pracownik NASA).
Jak na anime o wyścigach, wyścigi wypadają dość słabo
Re: Jak na anime o wyścigach, wyścigi wypadają dość słabo
Redline wcale wysokiego budżetu nie miał, film robili zapaleńcy przez pięć lat z czego dwa następne to okres post produkcji i szukania kogoś kto wyłoży kasę, żeby to w ogóle trafiło do dystrybucji.
Initial D to inna bajka z tak szpetną grafiką (modele pojazdów w CGI jak z przeciętej gry na PSone), gdyby nie specyficzny klimat i muza, które przypadły mi do gustu swego czasu nawet nie dałbym rady tego obejrzeć.
Dla Ciebie może liczy się tylko strawa merytoryczna, ale dla takiego maniaka delektującego się animacją jak ja nie byłoby problemu, aby obejrzeć ten film po raz czwarty.
Re: Jak na anime o wyścigach, wyścigi wypadają dość słabo
Re: Jak na anime o wyścigach, wyścigi wypadają dość słabo
Wydaj mi się że właśnie dlatego tak charakterystyczne są wszystkie postaci czy inne maszyny żebyś za parę lat nie powiedział aa te wielkie oczy ti spiczaste brody to anime z lat 90 czy coś podobnego.Mi osobiście Red Line kojarzy się z Cowboy Bebop‑em , który na szczęście się nie zestarzał… (zabieg podobny jak z Wow‑em Blizardowskim robimy grafikę która będzie ponadczasowa więc nie trzeba się będzie spinać z aktualizacjami – wiem lekki oftop)
No oczywiście, przecież Redline to klasyczny przykład mołdawskiego niemego kina niezależnego.
Ile zarabiasz rocznie w NASA? :)
A muzyka?
Dobre, ale bez rewelacji
Ode mnie film dostał 7/10 (więc całkiem wysoko), ale przy ponownym seansie ocena poszłaby w dół. Na pewno dostrzegłbym więcej nieścisłości, a i sam wyścig przy drugim podejściu byłby jeszcze mniej interesujący.
Re: Dobre, ale bez rewelacji
Em, no sory, ale utwory RED LINE, YELLOW LINE czy Red Line Day słyszany w napisach końcowych to klasa sama w sobie. Ta muzyka jest genialna i idealnie pasuje do filmu i grafiki, ocena niższa od 10 jest w tym przypadku profanacją.
9/10 mała profanacja :) - ded. to "Slova"
Grafika wgniata jak prędkość w anime, muzyka jak „Slova” już zauważyła wtapia się perfekcyjnie w całość – jest ale jej nie ma albo jej nie ma ale jest :) nieziemski efekt – muzyka sunie jak fury po torze – nie idzie nadążyć hahahaha:) a do tego iście piękny sumowujący wszystko endingowy track :)MMMIÓD. Anime wykonane genialnie jednakże szkoda że koniec to tylko : kliknij: ukryte wygrana i I love you zabrakło mi malutkiego dramatyzmu gdzie łezka nie tylko od grafiki mogłaby się zakręcić. I tak na koniec powiem że TO ANIME TRZEBA OBEJRZEĆ !!!!!
PS. Czy ktoś może mi podać tytuł i wykonawce end track`a bo musze go sobie….. mieć :)
Re: 9/10 mała profanacja :) - ded. to "Slova"
Przecież napisałem, że ostatnia piosenka nazywa się Red Line Day – James Shimoji Feat. Rob Laufer.
Re: 9/10 mała profanacja :) - ded. to "Slova"
Eee…Że niby w której scenie konkretnie? Ja żadnych SD‑ków sobie nie przypominam, ciekawi mnie gdzie recenzent je zauważył.
Ode mnie równa dycha. Należy się choćby samym animatorom – w jedną klatkę tego filmu włożyli chyba więcej wysiłku, niż niektóre studia z niskim budżetem w całe odcinki emitowanych w TV anime ;) Przegenialny design, niespotykana płynność animacji… Jeśli to anime nie zasługuje na dyszkę za oprawę, to nie należy się ona niczemu wydanemu na przestrzeni ostatnich trzech‑czterech lat.
Super!!!
Po prostu czuć tę prędkość. Maksymalne noty ode mnie.