x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Jako anime samo w sobie wypada to przeciętnie, ale już jako adaptacja, niestety, nie wypada wcale. Nic dziwnego, tak po prawdzie. Dziennik Anne był przepełniony rzeczami małymi i jeszcze mniejszymi, opisanymi barwnie i dość szczegółowo, co dawało w sumie jako całość obraz życia ludzi w ukryciu. Wpisy z kilku dni, przedstawione szczegółowo, wystarczyłyby do zapełnienia czasu ekranowego jaki ma ten film. Tak więc w oczywisty sposób zaserwowano wyrywki. Pewnie jak dobre wyrywki by to nie były, niewiele mogłyby ukazać, a tu na dodatek są tu urywki w ogóle nie trafione.
Z jednej strony życie w Oficynie jest tutaj jakby beztroskie i pozbawione strachu. Jak Lin fajnie wypunktowała w recenzji, nijak nie widać tu problemu z żywnością, jakieś starania o zachowanie ciszy widać tylko na samym starcie, a ponad to wszystko totalnie nie odczułem żadnego nawarstwienia napięcia z tytułu dwuletniego zamknięcia na małej powierzchni tylu ludzi. Równocześnie jednak wycięto całkiem te pozytywne strony tego jak ludzie potrafili sobie radzić w trudnej sytuacji, ile wynaleźć rozwiązań na codzienne dni.
No i ten urywek z wojny, po lądowaniu aliantów w Francji – jakby spot zachęcający młodych Anglików do służby w wojsku.
Dobre słowo jednak wyrzucę pod adresem samego przedstawienia Amsterdamu – tj. przedstawienia graficznego, bo to wyraźnie Amsterdam przed wojną. Ktoś na szczęście wysilił się i spojrzał na lokalną architekturę, nie serwując szoku kulturowego.
Anime jedyne w swoim rodzaju, ale zdecydowanie za łagodne. Albo to ja jestem przyzwyczajony do bardzo ponurej i brutalnej wizji holocaustu, jakiej nauczyłem się z naszej historii.
Słaba adaptacja
Z jednej strony życie w Oficynie jest tutaj jakby beztroskie i pozbawione strachu. Jak Lin fajnie wypunktowała w recenzji, nijak nie widać tu problemu z żywnością, jakieś starania o zachowanie ciszy widać tylko na samym starcie, a ponad to wszystko totalnie nie odczułem żadnego nawarstwienia napięcia z tytułu dwuletniego zamknięcia na małej powierzchni tylu ludzi. Równocześnie jednak wycięto całkiem te pozytywne strony tego jak ludzie potrafili sobie radzić w trudnej sytuacji, ile wynaleźć rozwiązań na codzienne dni.
No i ten urywek z wojny, po lądowaniu aliantów w Francji – jakby spot zachęcający młodych Anglików do służby w wojsku.
Dobre słowo jednak wyrzucę pod adresem samego przedstawienia Amsterdamu – tj. przedstawienia graficznego, bo to wyraźnie Amsterdam przed wojną. Ktoś na szczęście wysilił się i spojrzał na lokalną architekturę, nie serwując szoku kulturowego.