Anime
Oceny
Ocena recenzenta
10/10postaci: 9/10 | grafika: 10/10 |
fabuła: 9/10 | muzyka: 10/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Ziemia kiedyś nam obiecana
- Kumo no Mukou, Yakusoku no Basho
- Place Promised in Our Early Days
- 雲のむこう、約束の場所
Wysmakowana opowieść o dorastaniu, rozłące, przyjaźni i miłości, malowana pędzlem prawdziwego mistrza.
Recenzja / Opis
Powiedzmy sobie szczerze: większość anime trudno nazwać sztuką. Zdarzają się wprawdzie tytuły, które w oczach fanów uchodzą za dzieła ambitne, niestety jednak najczęściej powielają one ten sam schemat. Za szczyt wyrafinowania uchodzi krwawa jatka upstrzona scenami erotycznymi oraz losowo generowanymi symbolami religijnymi. Całość zamyka odkrywczy morał typu „nie torturuj ludzi, bo będą smutni”. Na szczęście jednak w tym morzu tandety pojawiają się czasem i warte uwagi perły. Niektóre z nich wychodzą spod pióra Makoto Shinkaia. Kumo no Mukou, Yakusoku no Basho z całą pewnością jest jedną z nich.
Przenosimy się do Japonii. Czas akcji to mniej więcej współczesność. Jednak szybko zauważymy, że świat różni się od naszego. Akcja toczy się bowiem w alternatywnej rzeczywistości, w której wydarzenia historyczne potoczyły się inaczej niż w naszym świecie. Po zakończeniu II wojny światowej Japonię spotkał bowiem podobny los, jak znane nam Niemcy czy Koreę. Archipelag podzielony został na dwie części: północną, pozostającą w rękach komunistów i południową, demokratyczną. W latach 70. na komunistycznej wyspie Hokkaido zaczęto wznosić tajemniczą wieżę. Stała się ona tak wielka, że z czasem dało się ją bez większych trudności dostrzec z sąsiednich wysp.
Monumentalna wieża nieznanego przeznaczenia fascynuje tak zwykłych ludzi, jak i starających się rozwikłać jej tajemnicę naukowców. Wysiłki zmierzające do zgłębienia jej przeznaczenia zdają się pchać świat w stronę wojny. W cieniu wielkich wydarzeń życie pędzi troje młodych ludzi, również zafascynowanych budowlą. Gimnazjaliści Hiroki Fujisawa i Takuya Shirakawa oraz ich koleżanka z klasy, Sayuri Sawatari, budują w porzuconym hangarze mały samolot, którym chcą polecieć do wieży.
Być może brzmi to jak zwykły shounen, lecz fabuła nie opowiada po prostu o przygodach naszych dzielnych bohaterów. Porusza raczej tematy typowe dla Shinkaia: upływ czasu, zmiany, jakie zachodzą w ludziach, uczucie, rozłąka i międzyludzki dystans. Dotyka także takich kwestii, jak życie w trudnych czasach i w podzielonym społeczeństwie. Głównym tematem jest jednak dojrzewanie, młodzieńcze ideały i miłość. Wszystko to podane zostało w spokojnej, stonowanej i bardzo wyrazistej formie. Nie jest to tytuł, który ogląda się dla zabawy. To dzieło trudne, powiedziałbym wręcz, że nie tyle dobre, co wykwintne. Wymaga dużo od swego widza. By w pełni je docenić, nie wystarczy usiąść przed monitorem po przyjściu z pracy lub szkoły i „odpalić” film. Należy poświęcić mu dłuższą chwilę, wyciszyć się i smakować je wszystkimi zmysłami.
Film jest nie tylko ucztą dla ducha, ale też dla zmysłów. Zachwyca zarówno grafika, jak i oprawa dźwiękowa. Jako wzrokowiec bardziej zwróciłem uwagę na tę drugą. Animacja i kreska są typowe dla Shinkaia, czyli przepiękne. Szczególnie uderzają urodą tła i krajobrazy. Jakość ich wykonania po prostu zapiera dech. Nie są to puste plansze, ale po prostu dzieła sztuki, na które można patrzeć i patrzeć. Ogromny wysiłek włożono w dopracowanie pozornie nieistotnych szczegółów: animacji przesuwających się po niebie chmur, spadających liści, poruszanej przez wiatr trawy… Zdawałoby się, że takie rzeczy na pierwszy rzut oka nie mogą wpływać na odbiór filmu. Jednak zachęcają one do uważnego śledzenia obrazu i budują niezwykłą atmosferę. Zwłaszcza nieliczne ujęcia w powietrzu oraz te z udziałem maszyn robią wrażenie – chciałbym kiedyś zobaczyć film wojenny z tak niesamowitą grafiką.
Świetne są także muzyka i udźwiękowienie. Doskonale komponują się z obrazem, powodując, że cała produkcja pozostawia niezatarte wrażenie. Trudno spodziewać się, by było inaczej w dziele takiego mistrza, jak Makoto Shinkai. Można mówić o nich tylko w samych superlatywach.
Kumo no Mukou, Yakusoku no Basho jest z całą pewnością tytułem godnym polecenia, choć trudnym i wymagającym dojrzałości od widza. Mimo że mamy do czynienia z po prostu pięknym i niezwykle głębokim filmem, obawiam się, iż nie dotrze on do wszystkich. Ci jednak, którzy będą na tyle wyrobieni, by go docenić, z całą pewnością będą nim oczarowani.
Recenzje alternatywne
-
wa-totem - 9 marca 2005 Ocena: 10/10
Na kolejną produkcję Makoto Shinkaia przyszło nam czekać strasznie długo – prawie dwa lata, odkąd pojawił się pierwszy zwiastun. Ale z całym spokojem można powiedzieć, że warto było wykazać się cierpliwością. więcej >>>
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | CoMix Wave |
Autor: | Makoto Shinkai |
Projekt: | Makoto Shinkai, Ushio Tazawa |
Reżyser: | Makoto Shinkai |
Scenariusz: | Makoto Shinkai |
Muzyka: | Tenmon |