x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Przyzwoicie, było co oglądać, nie można nic dodać nic ująć w moim odczuciu wszystko było naprawdę świetne, rozczarowało mnie, kliknij: ukryte że pod koniec w wojnie miłosnej nie wybrał Ranki, a Sheryl chyba tak się pisze jej imię :D no ale trudno, ja tam i tak od początku miałem największy sentyment do Ranki i tez tak zostanie :)
A
harpagon
11.12.2011 07:36
Mnie jednak ta cukierkowa oprawa nie do końca się podoba. To nie ten klimat co w poprzednich macrossach. mam wrażenie, że autora podniecają takie kolorowe chara‑designy. Za dużo tych zachwytów.
Grafika przewspaniała, nawet te projekty w 3D aż tak nie straszyły, koncerty ( zwłaszcza Ranki, niestety ) to brokatowe bomby świecidełek, na które można patrzeć bez przerwy, nawet na latającą na tle tęczy Rankę, niczym rasowy jednorożec, albo inny kot z tostem zamiast tułowia. Bitwy równie spektakularne, co zwykle, nawet różowe lasery tego nie zepsuły. Wciąż mam pewne zastrzeżenia do świecących flaków Ranki, ale na szczęście w natłoku fajerwerków, gwiazdek, laserów, wybuchów, iskierek i innych świecidełek można było o tym fancie zapomnieć. Moją uwagę przykuła niezwykła naturalność w ruchach postaci, nie dość, że zmienia się tło, to podczas rozmowy bohaterowie nie stoją jak kołki – raz Ranka poprawia beret, innym razem Sheryl przechyla się w przeciwne strony – bardzo miło się patrzy na takie szczegóły.
TO CUD! W końcu, po serialu i filmie, na widok Ranki Lee nie chciałam wyłączać ekranu! Po seansie nieco mnie to zaniepokoiło – zaraz, to ta sama Zielona Paskuda, która niszczyła każdą scenę w serialu? To przecież niemożliwe! Inna sprawa, że bardziej do gustu przypadają mi utwory Ranki, ale gdy tylko odkładała mikrofon, wzrastała we mnie żądza mordu i krwi. Żeby nie było – nadal Sheryl jest moim numerem jeden w tym anime a Ranka to zło konieczne produkcji, ale zło, które w tym wydaniu było wyjątkowo zjadliwe. Ktokolwiek odpowiadał za rozpiskę tej postaci w SnT, moje gratulacje, udało mu się obniżyć mój poziom „hejtu, jadu i żółci” wobec Ranki.
O Sheryl nie ma co pisać. Gdyby nie „ambitne” teksty jej piosenek, moja miłość do niej wynosiłaby 1ooo%, taki z niej Uta‑Prince. Nie rozwija się zbytnio w filmie ( nie licząc kliknij: ukryte „matczynych” relacji z Ranką ), ale nie oglądam Macrossa aby podziwiać psychiczny rozwój bohaterów.
Chociaż.. Akurat Alto jakby cofnął się, nie podobał mi się w tym filmie. Podobnie, jak Brera – oglądałam na prawdę uważnie, a jednak sprawiał wokół siebie za dużo chaosu.
A teraz cała reszta, która już była przeciętna.
Muzyka – no cóż. Teksty nie są ambitne, zwłaszcza te śpiewane przez Sheryl. Ogólnie, ze wszystkich Frontierów lubię tylko trzy piosenki Sheryl, w tym jedną śpiewaną w duecie, zaś liczba utworów Ranki to ponad 1o.. Ostu absolutnie nie usłyszałam, fajnie, że mają tyle piosenek, ale parę utworów instrumentalnych też by się przydało.
Sam film.. no cóż. kliknij: ukryte Więzienie w bardzo amerykańskim stylu, dużo strzelanek, gołe cyce Grace, latający fortepian, piosenki o niemoralnym przesłaniu, kolorowe misie, każdy kaszle krwią, obowiązkowy wywód na temat duszy i ekologii, „na co się gapisz?!” Ranki i „niewolnicy” Sheryl w czarnych wdziankach z koloratkami, Astroboy w tle, urocze ( za urocze.. ) retrospekcje, śpiewające Alieny, Alto w sukience (?!), a to wszystko w brokacie, gwiazdkach, tęczach i innych ozdobnikach, czyli w sumie prawie nic nowego.
Zakończenie to.. kpiny? Tak, zdecydowanie. Dobrze, że Alto po 25 odcinkach i dwóch dwugodzinnych filmach W KOŃCU się na coś zdecydował, ale pozostaje jednak pewien niesmak. Jedna scena po napisach końcowych, a nie byłoby takiego wrażenia. A tak, zbyt otwarcie to zakończyli.
Film otrzymuje 9 za fenomenalną grafikę, Sheryl, fakt, że w końcu ktoś coś zrobił z Ranką i nie irytowała aż tak, jak wcześniej, że Saotome uznał, że trójkąt długo nie pociągnie oraz za urocze sceniczne stroje obu piosenkarek ( poza pielęgniarką, rzecz jasna.. ).
Polecam fanom Frontiera, ale wielu może się nieźle rozczarować – do ostatnich sekund oczekiwałam czegoś więcej i zwyczajnie się przeliczyłam.
A
Adam W
30.11.2011 01:32 M F S no T
Znowu ta Ranka ! Nie cierrrpię tej postaci w MF.dlaczego się uparli na tę amebe , jest jedna śpiewaczka Sheryl z tzw ikrą w MF to nie,wciskają nam na siłę te Ranke . Grafika jest ok,walki tak samo tzw kopara do dołu :) ,tutaj nie mogę nic złego powiedzieć ,dobra robota i muzyka nawet w miarę miła i nie drażni. Fabuła hmm troszkę słaba,tutaj wg mnie scenarzysta poszedł na urlop brak w M F S no T tego dreszczu.Wyszła taka przygodowa strzelanka z extra efektami..
Wszystko sparkli niczym Edward na pustyni, kolory tęczy w pełnym rozkwicie i idiotyczny pop… Macross at it's finest! A tak na poważnie – graficznie jest naprawdę niesamowicie, szczególnie bitwy powodują opad szczęki. Udźwiękowienie ustępuje, ale to po prostu nie mój gatunek muzyki i tyle. Fabularnie… dziwne, mocno zakręcone i nielogiczne, podobnie postaci… Daje okrągłą ósemeczkę – wojennego SF nigdy za mało. Aha, kliknij: ukryte serfujący Macross Quarter FTW!!!
mam mieszane uczucia co do tej produkcji. z jednej strony uwielbiam wszystko co związane z Macrossem, a z drugiej, ten tytuł nie dorównuje poprzednim. przesadzili z 3D zdecydowanie xD jak w poprzedniej kinówce 2D/3D nie robiło większej różnicy, tak tu 3D trzyma prym i często kuleje, zaś na 2D w ogóle machnęli ręką. poza tym widać zbyt dużą różnicę między jednym a drugim, szczególnie przy koncertach – Sheryl co chwilę wygląda inaczej, zależnie od tego w której technologii została zrobiona. natomiast grafika i kolorystyka zdecydowanie lepsza. muzyka średnia. fabuła… jak przy TV i pierwszym movie gryzłam paznokcie, tak tu emocji zero. *westch* sama nie wiem co temu wystawić. obejrzałam bo obejrzałam, ale nie ma się czym zachwycać.
Walkiria~
Grafika przewspaniała, nawet te projekty w 3D aż tak nie straszyły, koncerty ( zwłaszcza Ranki, niestety ) to brokatowe bomby świecidełek, na które można patrzeć bez przerwy, nawet na latającą na tle tęczy Rankę, niczym rasowy jednorożec, albo inny kot z tostem zamiast tułowia. Bitwy równie spektakularne, co zwykle, nawet różowe lasery tego nie zepsuły. Wciąż mam pewne zastrzeżenia do świecących flaków Ranki, ale na szczęście w natłoku fajerwerków, gwiazdek, laserów, wybuchów, iskierek i innych świecidełek można było o tym fancie zapomnieć. Moją uwagę przykuła niezwykła naturalność w ruchach postaci, nie dość, że zmienia się tło, to podczas rozmowy bohaterowie nie stoją jak kołki – raz Ranka poprawia beret, innym razem Sheryl przechyla się w przeciwne strony – bardzo miło się patrzy na takie szczegóły.
TO CUD! W końcu, po serialu i filmie, na widok Ranki Lee nie chciałam wyłączać ekranu! Po seansie nieco mnie to zaniepokoiło – zaraz, to ta sama Zielona Paskuda, która niszczyła każdą scenę w serialu? To przecież niemożliwe! Inna sprawa, że bardziej do gustu przypadają mi utwory Ranki, ale gdy tylko odkładała mikrofon, wzrastała we mnie żądza mordu i krwi. Żeby nie było – nadal Sheryl jest moim numerem jeden w tym anime a Ranka to zło konieczne produkcji, ale zło, które w tym wydaniu było wyjątkowo zjadliwe. Ktokolwiek odpowiadał za rozpiskę tej postaci w SnT, moje gratulacje, udało mu się obniżyć mój poziom „hejtu, jadu i żółci” wobec Ranki.
O Sheryl nie ma co pisać. Gdyby nie „ambitne” teksty jej piosenek, moja miłość do niej wynosiłaby 1ooo%, taki z niej Uta‑Prince. Nie rozwija się zbytnio w filmie ( nie licząc kliknij: ukryte „matczynych” relacji z Ranką ), ale nie oglądam Macrossa aby podziwiać psychiczny rozwój bohaterów.
Chociaż.. Akurat Alto jakby cofnął się, nie podobał mi się w tym filmie. Podobnie, jak Brera – oglądałam na prawdę uważnie, a jednak sprawiał wokół siebie za dużo chaosu.
A teraz cała reszta, która już była przeciętna.
Muzyka – no cóż. Teksty nie są ambitne, zwłaszcza te śpiewane przez Sheryl. Ogólnie, ze wszystkich Frontierów lubię tylko trzy piosenki Sheryl, w tym jedną śpiewaną w duecie, zaś liczba utworów Ranki to ponad 1o.. Ostu absolutnie nie usłyszałam, fajnie, że mają tyle piosenek, ale parę utworów instrumentalnych też by się przydało.
Sam film.. no cóż. kliknij: ukryte Więzienie w bardzo amerykańskim stylu, dużo strzelanek, gołe cyce Grace, latający fortepian, piosenki o niemoralnym przesłaniu, kolorowe misie, każdy kaszle krwią, obowiązkowy wywód na temat duszy i ekologii, „na co się gapisz?!” Ranki i „niewolnicy” Sheryl w czarnych wdziankach z koloratkami, Astroboy w tle, urocze ( za urocze.. ) retrospekcje, śpiewające Alieny, Alto w sukience (?!), a to wszystko w brokacie, gwiazdkach, tęczach i innych ozdobnikach, czyli w sumie prawie nic nowego.
Zakończenie to.. kpiny? Tak, zdecydowanie. Dobrze, że Alto po 25 odcinkach i dwóch dwugodzinnych filmach W KOŃCU się na coś zdecydował, ale pozostaje jednak pewien niesmak. Jedna scena po napisach końcowych, a nie byłoby takiego wrażenia. A tak, zbyt otwarcie to zakończyli.
Film otrzymuje 9 za fenomenalną grafikę, Sheryl, fakt, że w końcu ktoś coś zrobił z Ranką i nie irytowała aż tak, jak wcześniej, że Saotome uznał, że trójkąt długo nie pociągnie oraz za urocze sceniczne stroje obu piosenkarek ( poza pielęgniarką, rzecz jasna.. ).
Polecam fanom Frontiera, ale wielu może się nieźle rozczarować – do ostatnich sekund oczekiwałam czegoś więcej i zwyczajnie się przeliczyłam.
M F S no T
Cukierek jakich mało
śrenio
przesadzili z 3D zdecydowanie xD jak w poprzedniej kinówce 2D/3D nie robiło większej różnicy, tak tu 3D trzyma prym i często kuleje, zaś na 2D w ogóle machnęli ręką. poza tym widać zbyt dużą różnicę między jednym a drugim, szczególnie przy koncertach – Sheryl co chwilę wygląda inaczej, zależnie od tego w której technologii została zrobiona. natomiast grafika i kolorystyka zdecydowanie lepsza. muzyka średnia. fabuła… jak przy TV i pierwszym movie gryzłam paznokcie, tak tu emocji zero. *westch*
sama nie wiem co temu wystawić. obejrzałam bo obejrzałam, ale nie ma się czym zachwycać.