x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Tak samo słabe jak pierwszy sezon. Faceci przystojni, dziewczyna głupia – niby dobry przepis na… seks. Ale tam nawet tego nie ma… Właściwie brak akcji, a postacie zlewają się w jedną. Zmęczyłem się tą pozycją…
Hm… Co by tu napisać…
Może zacznę od tego, że cały ten sezon jakoś mi nie podszedł. Już w pierwszym odcinku zraził mnie brak kimon/tradycyjnych strojów i długich włosów u wojowników. Rozumiem – postęp to postęp, ale kurdee…
A opening nie przypadł mi do gustu. Bardziej wciągnął mnie ten z pierwszego sezonu. Za to ending lepszy od poprzedniego ^^
Sama fabuła także uległa zmianie. Tak jak dużo razy podkreślano to w serii – era miecza i włóczni dobiegła końca. Trochę to smutne…
kliknij: ukryte Troszkę bolało mnie, że wszyscy bishe z haremu Chizuru po kolei odchodzili. Albo z Shinsengumi, albo na ten drugi świat. Chyba najbardziej ubodła mnie śmierć Okity. A zakończenie, chociaż mnie zasmuciło, to przecież ma podłoże historyczne, a historii nie zmienisz.
Chizuru nadal pozostaje taka, jaka jest, czyli dużo chce, mało może. Lub po prostu jest sierotą życiową.
Wątek romantyczny wyszedł (jak na standardy haremówek) bardzo realistycznie. Za to pochwała.
Grafika pozostaje bez zmian i chwała za to twórcom!
Ogólnie, anime nie spada poniżej przeciętnej, więc można oglądać śmiało, chociaż główna bohaterka czasami (dość często) zachowuje się irytująco. No, ale bishe nadal świetni ^^
Och, i zapomniałam dodać, że wątek z „demonowatością” Chizuru jest mocno naciągany.Tak jakby wymyślili to tylko po to, aby bishe mieli więcej sposobności do ratowania jej. I tak właściwie nie mam pojęcia, do czego Kazumie i innym demoniszczombyła potrzebna ta przeklęta Yukimura! Tak ją przekonywali, tak jej grozili, i po co? Po jajco.
A
RinaRina
15.02.2015 14:46 Brak znajomości historii Japonii
Jeśli zabieramy się za anime, które oparte jest na REALNYCH postaciach‑bohaterach to wypadałoby coś przeczytać na ich temat. Zakończenie jest jakie jest, bo odnosi się do historii. kliknij: ukryte Hijikata Toshizo umarł, ponieważ kula śmiertelnie go raniła. Grobu(więc i ciała) nie odnaleziono, dlatego wątek jego śmierci w anime nie jest jednoznaczny (istnieją teorie typu: nie ma grobu-->może jednak przeżył).
Saito Hajime przeżył i wiódł życie pod innym nazwiskiem, dlatego nie pokazano jego śmierci.
Harada Sanosuke prawdopodobnie przeżył i uciekł do Chin albo po prostu zmarł z powodu ran.
Dlatego pytam się jakiego happy endu chcecie? Historia Japonii jaka była taka jest. Ja jestem osobiście zadowolona z zakończenie jakie nam przedstawiono, ponieważ nie ingeruje w to, kiedy kto się urodził i zmarł, a rozwija tylko to, co było między tymi dwoma datami o dodatkowe wątki.
Co do samej Chizuru… hmmm nie powiem, żeby mnie zauroczyła, ale taka zła też nie jest. Trzyma jeszcze jakieś tam normy. Zawsze przecież mogła to być różowo‑włosa demonica(?) z mocą, którą mogłaby pokonać całą armię nieprzyjaciół na hita. Na szczęście oszczędzili nam tego. Gdyby tylko nie powtarzała cały czas „Hijikata‑san, Hijikata‑san! Hijikaaaata‑saaan!”
Anime broni się przede wszystkim piękną kreską i świetną oprawą muzyczną. Nie można też zapomnieć o samurajach‑shinsengumi, którzy są spełnieniem kobiecych marzeń o mężczyznach (i z charakteru i z wyglądu), dlatego mi osobiście trudno jest wybrać ulubionego.
A
Gustawa
4.02.2015 20:20 hakuoki
Zgadzam się z większością Chizuru to takie cielę i sierotka bez osobowości,no cóż widocznie tak chciał autor,jednak bardzo spodobało mnie się to anime kreska była bardzo ładna,przyjemnie się oglądało,bohaterowie też wzbudzili moją sympatię,mam tylko niedosyt ze względu na filmy,niestety wszystkie te wątki były w odcinkach drugiej i trzeciej serii.Myślałam że będzie tam trochę inna fabuła ale cóż…..i tak polecam to anime.
A
TaktakOczywiście
26.01.2014 18:21
Generalnie miałam 3 podejścia do tego anime ,oczywiście 2 nie udane. Jednak stwierdziłam ,że no cóż dam radę dobrnąć jakoś przez ten pierwszy sezon i może drugi. Ku mojemu zaskoczeniu w połowie pierwszego sezonu anime jednak mi się spodobało. Kreska świetna ,muzyka również. Bohaterowie ... no właśnie. W sumie mi ciężko cokolwiek o nich powiedzieć poza faktem ,że było kilku naprawdę ciekawych i tu zabrakło tego rozwinięcia. Odnośnie samej bohaterki jak dla mnie była ona typem „PRZEPRASZAM, ŻE ŻYJĘ ,ALE I TAK BĘDĘ SZWENDAĆ SIĘ POD NOGAMI” no na prawdę. Nie raz miałam ochotę rzucić monitorem. Nosi Kodachi i co z tego skoro w całej serii wyciągnęła go może z 5 razy. Odnoście demonizmu Chizuru… eh… co jaki znowu z niej demon.\
Wątek romantyczny jak dla mnie był wielkim plusem całej serii ,jednak to zakończenie mnie dobiło. Z reguły nie lubię happy endów ,ale tu stanowczo go zabrakło. Przez całą atmosferę smutku w anime ,które ciągnie się i ciągnie o szczęśliwe zakończenie się po prostu prosi.
Liche zakończenie. Mało rozwinięć. Mnóstwo herbaty. Niezbyt ukazane śmierci zwłaszcza kliknij: ukryte Saitou bo wnioskuje, że umarł skoro nic o nim nie było… nawet szefunio nie pytał. Kazama i Pan w czerwonych włosach odgrywali zbędną role, a wydawali się na ciekawsze postacie. Ogólnie wszystko jakoś posklejane tako‑nijako.
Chociaż muzyka mi się podobała i wątek miłosny. Tak.. zwłaszcza ten wątek, na moje oko kompletnie nie pasowali do siebie, a jednak coś ich połączyło. + za to :]
historycznie rzecz biorąc, Saitou przeżył bakumatsu :) dlatego potem mógł występować w Kenshinie…
A
Cossette-Chan
10.11.2013 00:33 weźcie mi stąd dziewczyne...
Ledwo zaczęłam oglądać i już nie mogę wytrzymać.. czy głównym tematem tego anime jest robinie herbaty?! zdałam sobie sprawę że w 1 serii tak samo mnie denerwowała ta dziewczyna. Nie minęło 15 minut odcinka a „Panie Hijikata” wypowiedziała wiele razy. Każdemu radzi odpoczywać i spać. Co z nią jest nie tak?!
Tredzio
16.11.2013 00:41 Re: weźcie mi stąd dziewczyne...
Anime pokochałam z początku przez kreskę – przepiękna. Podłoże historyczne – ciekawa rzecz i niezły pomysł na tło. Muzyka – już znajduje się w moim odtwarzaczu (zwłaszcza obydwa openingi). Żałuję kilku rzeczy – kliknij: ukryte 1. Hiikata umarł (choć w nie jestem pewna w pełni, bo pod koniec ukazuje się całej krasie :). 2. Dlaczego nie rozwinięto jakoś wątku dotyczącego faktu bycia demonem przez Chizuru. Nie czaję tego… Sądziłam, że w końcu coś wytworzą z jej krwi, albo chociaż zdoła ona uratowac Hijikate. Taka bezsensowan ta jej „demonowatość (wiem, nie ma takiego słowa :D )
Chizuru jest typową bohaterką niczym z shoujo wyciągniętą, bo chociaż kobiety w tamtych czasach dzierżyć miecza ni powinny, to ona po prostu prosi się o skrócenie głowy. Mimo wszystko, pod sam koniec zachowuje się już nieco lepiej, stawia na swoim, walczy o własne zdanie. Szkoda, że zmieniono jej (brak) charakteru już przy finale. Muzyka, animacje, kreska, postaci – to wszystko jest na wysokim poziomie, a również tło historyczne. Uważny widz może pojąć, jak powinno się interpretować przemianę w Rasetsu czy inne udziwnienia. Czasem miałam tej serii dość, jednak urzekły mnie kliknij: ukryte śmierci Hijikaty, Chikage oraz Saitou. Piękny opening, chociaż nie lepszy od tego z pierwszej serii, wciąż trzyma klasę. Jeżeli chodzi zaś o zakończenie, na które tak narzekacie - realistyczne, oryginalne i inne, chociaż za losy niektórych bohaterów po prostu chciałabym przekląć Chizu. Anime nie jest moim ulubionym, ale na pewno nieco wybija się ponad przeciętną. Ocena pierwszej serii wynosiła 6/10, tej dałabym 6.5/10.
Usłyszałam, obejrzałam, otwarłam Tanuki i piszę… uwielbiam. Po prostu inaczej nie da się opisać tego anime. Pierwszy raz w życiu spotkałam się z takim właśnie rodzajem. Oprawa dźwiękowa jest NIESAMOWITA. Idealnie podkreśla akcję, sprawiając, że wydaje nam się, że jesteśmy częścią niesamowitej opowieści o samurajach i demonach. Anime ma cudowną kreskę, co zasługuje na wielki plus, tak samo jak tło historyczne. Wszystko to, co było przedstawione na ekranie, zdarzyło się na prawdę, przez co miałam okazję sporo się dowiedzieć. Przecież co chwila były napisy, że wtedy i wtedy ten zrobił to i tamto.
Wracając do kreski: kiedy zobaczyłam oczy kobiece w mandze Vampire Knight, myślałam, że ładniej się nie da. Chizuru i te jej błyski w paczadełkach… MARZENIE. Naczytałam się tyle tych waszych opinii i stwierdzam, że pod względem Yukimury stanowczo się mylicie. Zacytuję tutaj fragment z wypowiedzi Bunny_Kou: „To stereotyp biednej kobiety, którą trzeba chronić. Nie wymagajcie od niej łapania za katanę i rozwalania 15 przeciwników na raz. To nie ten rodzaj anime. Ona jest zagubiona w świecie mężczyzn i świetnie to widać w każdej sytuacji, kiedy ona próbuje być odważna i o mały włos nie ginie a nie ukrywajmy- takie sytuacje mamy co odcinek. To co ona ma robić? Iść pakować na siłownię, żeby się dopasować do reszty mięśniaków? Robi herbatę, pomaga zajmować się chorymi i podnosi wszystkich na duchu. Taka jest rola kobiety wrażliwej”. Yukimura miała OGROMNE serce, którego każdy mógłby jej pozazdrościć.
Odnośnie bishów… miałam lekki problem, jeśli chodzi o Saito i Okitę, ale wygrał ten pierwszy ^^ Oczywiście, ryk moich znajomych: „What? Przecież Hijikata jest lepszy…”. Otóż nie dla mnie. Będę szczera: Jak dla mnie w Shinsengumi Kitan NIE BYŁO odcinka, gdy nie zachowywał się jak naburmuszony dzieciak. Nienawidzę takiego charakteru. I mam nadzieję, że niektórzy z was też ^^
Serię obejrzałam jednym tchem, oczarowana kręską dźwiękiem i bishami. Polecam KAŻDEMU.
nie podoba mi się w tym anime ani romans ani to, że uśmiercają każdego głównego bohatera a o głównej bohaterce to nie wspomnę. Za każdym razem gry Shinsengumi był ranny albo umierał to bym wolała żeby to główna bohaterka była ranna albo umarła.
Przyznaję że jest to jedno z lepszych anime jakie oglądałam i wpisało się one na moją listę anime ukochanych z ocenką 10. Kreska jest zjawiskowa, oprawa muzyczna też jest piękna i bardzo podoba mi się kreska.
Przyznaję że fabuła jest tak poplątana że z tymi walkami nie raz się pogubiłam, ale w gruncie rzeczy mało co na nich się skupiałam gdy w tle kwitł romans.
Denerwowała mnie trochę główna bohaterka która miała podstawy do tego by stać się silną, autorzy stworzyli ją jednak słabą.
Sądzę że mimo fabuły o samurajach nigdy bym tego anime nie poleciła chłopakowi.
A
Piniata
25.05.2012 17:07 Ehh...
Niestety nie będę obiektywna, kiedy występują w anime bishoneni, to odpływam…. :) Mi się okropnie podobały obydwie serie.*
Stwierdziłam, że lepiej nie pisać od razu po skonczeniu. Przypuszczałam, że jak trochę poczekam, zacznę być bardziej obiektywna. Nie wyszło.
To najgorsza seria, jaką oglądałam. Romans na żenującym poziomie, całkowicie niepasujące elementy paranormalne, wybitnie płytka psycholigia bohaterów oraz tej wielkookiej sprzątaczki, do której określenie „bohaterka” jakoś mi nie pasuje. Taki łącznik między bishami, bez którego mogliby się obyć. I na pewno wyszłoby to serii na dobre.
Pisząc o niej, była denerwująca, naiwna i zupełnei bezosobowa. Możnaby kołek drewniany wstawić zamiast niej. Reszta postaci nieco lepsza, ale w pierwszej serii wypadli ciekawiej. Nie wykożystano ich potencjału.
Fabuła historyczna, dla osoby nie znającej przeszłości japonii jest niezrozumiała. Fabuła ogólna… zdążyłam ją zapomnieć, wiem, że były jakies melodramatyczne wzloty i upadki. O ile w 1‑szej serii pojawiał się humor, to tu tylko tanie chwyty wyciskające łzy. Ale nie moje. No, i obowiązkowy kliknij: ukryte tragiczny koniec. Nienawidzę takich. Plusem są seyiu (Schinichiro Miki i Toru Okawa <3), uważam jednak, że zmarnowano ich potencjał.
Żeby nie było – gdyby to było jedno z moich pierwszych anime, prawdopodobnie oceniłabym sporo lepiej, ale tak nie jest. Teraz jedynie kreska postaci męskich – całkiem niezła, miło się patrzy (właściwie jedyna zaleta) i przyzwoita muzyka sprawiły, że dałam 2(+).
Oglądałam dlatego, że nienawidzę zostawiać nieskończonych serii, po za tym liczyłam, że może się coś rozwinie.
Drugi sezon jest zdecydowanie lepszy niż pierwszy. Wreszcie w głównej bohaterce zobaczyłam jakąś siłę, której zabrakło mi w pierwszym sezonie. Nie ukrywam, że podobał mi się wątek miłosny…Co mnie tak oczarowało w całej serii, to ta duma wojowników, honor, prawdziwe oddanie, zaufanie, przyjaźń. Za każdym razem, gdy oglądam anime związane z nastaniem nowych czasów, nowej ery, robi mi się przykro, bo trafiają do mnie emocje bohaterów, którzy wychowani w innym duchu tradycji, nagle muszą z wszystkiego zrezygnować i iść do przodu. Rzadko kiedy zdarza mi się oglądać anime, przy którym się wzruszam, dlatego wystawiam 9/10 za trzymanie mnie w mętliku emocjonalnym przez te 10 odcinków :) Zaskakuje mnie mała popularność tej serii, bo omijając fabułę (i jej wojenny charakter, który nie każdemu może przypaść do gustu) kreska i muzyka są przepiękne.
A
Bunny_Kou
13.03.2012 02:05 Objection!
Szczerze to nie mam pojęcia, czemu większość tu obecnych nie pozostawia suchej nitki na anime, bo ja właśnie skończyłam dwie serie (zajęło mi to dwa dni) i jestem oczarowana. Zaczynając od głównej bohaterki- deal with it! To stereotyp biednej kobiety, którą trzeba chronić. Nie wymagajcie od niej łapania za katanę i rozwalania 15 przeciwników na raz. To nie ten rodzaj anime. Ona jest zagubiona w świecie mężczyzn i świetnie to widać w każdej sytuacji, kiedy ona próbuje być odważna i o mały włos nie ginie a nie ukrywajmy- takie sytuacje mamy co odcinek. To co ona ma robić? Iść pakować na siłownię, żeby się dopasować do reszty mięśniaków? Robi herbatę, pomaga zajmować się chorymi i podnosi wszystkich na duchu. Taka jest rola kobiety wrażliwej. Muzyka jest FANTASTYCZNA. Opening do drugiej serii maniaczę bez przerwy od 24h i nie mogę przestać. Jest absolutnie fenomenalny! Fabułowo również muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało, bo to anime z tłem historycznym, ono uczy. Dla wszystkich tych, którzy napisali że bla bla nie wiadomo nic o przeciwniku… nie umiecie chyba czytać napisów ;) Było wyraźnie powiedziane, że elity z jakiegośtam miasta zaczęły budować armię i postanowiły obalić ówczesną władzę aby dobrać się do kasy. Kilku Shinisengumi nawet się wtedy bulwersowali, że mają brać udział w politycznej walce, zamiast rzeczywiście walczyć w jakimś konkretnym celu. Dopiero jak przeciwnik zaczął atakować i niszczyć miasta ich celem stała się… obrona kraju. Swoją drogą wmieszanie bohaterki w męski świat polityki japonii z czasów shogunatu niesamowicie kojarzył mi się z serią Saiunkoku Monogatari. Lubię poznawać tamten świat na podstawie anime, bo prezentują oni autentyczne bitwy w sposób dla mnie przyjemny i przyswajalny. No i w końcu przechodzimy do tematu głównego, czyli bishów. Jak wszyscy obecni do serii przyciągnęli mnie właśnie oni- zauważyłam obrazek, pojawił się bulwers dlaczego ja jeszcze nie znam tych przystojniaków i sru do serii. Moim ulubieńcem jest Saitou *_* Duch wojownika do samego końca, nieustraszony, nie pokonany, tajemniczy, honorowy, aż poczytałam sobie o tym bohaterze na wikipedii. Tak.. bo nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale Ci bishe są wzorowani na prawdziwych bohaterach historycznych i ich losy są tu odtworzone. Mi też koszmarnie nie podobał się fakt, kliknij: ukryte że na koniec wszyscy bezsensownie giną, w sumie skrzywiłam się po ostatnim odcinku, bo sądziłam, kliknij: ukryte że jak on pokona tego całego demona to uzyska jakąśtam moc i będzie żył szczęśliwie a tu dupa. :/ No ale nie można mieć wszystkiego. Tak czy owak serię oceniam na wielki plus
Hmmm wypowiem się tutaj na temat obu serii – pierwszej i drugiej, jeśli chodzi o mnie nie potrafię ich rozgraniczać, stanowią dla mnie nierozerwalna całość. Nie wiem, zaliczam się chyba do tych wrażliwszych bo po zakończeniu łezka w oku się zakręciła… kliknij: ukryte Jak oni wszyscy mogli umrzeć? dwa dni to przeżywałam… Ale jakby na to nie patrzeć to po prostu nie mogło sie inaczej zakończyć… kliknij: ukryte nawet gdyby np taki Hijikata nie zginął w walce to i tak jego śmierć byłaby kwestią kilku dni, przez to że stał się tym Raretsu… czy jak im tam, swoją droga to strasznie naciągany wątek. Jako, że nazywam siebie romantyczką, przez całą pierwszą serię i drugą czekałam na jakiś wątek romantyczny, kliknij: ukryte doczekałam się w przedostatnim, ale to raczej przypominało mi myślenie typu "zaraz zginę, więc czemu by się ostatni raz nie zabawić?" Niedorobiona Chizuru lata za tym Hijikatą jak pies za kością i wcale nie zraża jej, że uroczy panowie nieco nią pomiatają… a'propo w ogóle nie mogę zrozumieć sensu umieszczenia jej w tej serii! Niby była demonicą, cały czas o tym mówiono i chciano ją porwać, ale ludzie kochani powiedzcie mi dlaczego? Po to by z kolei była bezużyteczna dla demonów? kliknij: ukryte jej przydatność ograniczała się do prania brudów i noszenia herbaty, myślałam że się potnę. A przepraszam, parę razy zanosiła jakąś wiadomość, ale i tak musiano ją ratować… eh Jeszcze wg mnie można byłoby bardziej rozbudować osobowości bohaterów… Moimi ulubieńcami są Saitou i Okita, Jezu, tak strasznie było mi go żal, najbardziej ze wszystkich!
Pomimo wad na pewno jeszcze nieraz sięgnę po serię i pierwszą i drugą, naprawdę mi się podobały. Kreska, postaci, tło… bajka… A openingi i endingi obu serii są prześliczne…
A
Aldona ;D
25.08.2011 22:21 <3
Oglądałam to anime 2 razy i jakoś się nie zawiodłam ;) Jak pierwszy raz to oglądałam też miałam nadzieję że ta Chizuru nauczy się walczyć a przynajmniej będzie umiała leczyć, ale nic takiego nie było, trudno. Ktoś wspomniał o krainie demonów itp. ale w tym anime nie ma na to miejsca. Jest to anime historyczne i nawet nie trzeba tu było tych całych demonów ;) Osobiście chciałabym, aby seria była kontynuowana i naprawdę szkoda, że tak niewielu osobom się podobało to anime. Co do zawartego tu romansu, jest to o niebo lepsze od stada dziewczyn w przykrótkich spódniczkach wiszące na jednym chłopaku tzw. haremu. Tego typu anime nie zdzierże ;D Ale do tego z chęcią powrócę w przyszłości.
Dobrze, że nie zabrałam się za oglądanie 2 serii, bo inaczej straciłabym niepotrzebnie czas, wnioskując z komentarzy :P Jak widać Chizuru nic z siebie nie wykrzesała, bishouneni wąchają kwiatki od spodu :P Ech… To anime mogłoby być wciągające, ale autorzy zrobili to anime na odpał ;/ Nawet jeśli jest na podstawie gry randkowej, to mogli włożyć w nie więcej chęci ;/
znów nawiązanie do historii, za szybka akcja, nie nadążałam. walka o honor, dumę… to lubię :) Chizuru dała plamę jak w 1 serii, kliknij: ukryte jej bezradność, bezwarunkowe oddanie się Hijikacie (dobrze napisałam?!), wkurzająca dziewczynka, bo kobietą nazwać jej nie można. A potem dzieci naoglądają się takich odcinków i opinię na temat dziewczyn mają gotową. kliknij: ukryte Znów krew, picie krwi (mężczyzna wykorzystuje w tym celu ukochaną). Mam tego dość, nie można było wymyślić czegoś oryginalnego? Albo najlepiej pozostawić serię bez dodatków wampiro‑podobnych stworów? Nie jest lepiej niż w 1 serii. Gorzej też nie. Do pooglądania dla chętnych, którzy nie mają co zrobić z czasem lub chcą nacieszyć oko dobrą kreską.
Dalej trzyma swój poziom co w poprzednim sezonie… Nie tutaj zaś jest znacznie lepiej i znaczniej dramatycznie. Tak jak na tamte czasy przystało ;( Ale jak poprzedniej serii mówiłam, mimo iż, satło sie tu jak stało, dalej jestem zakochana w tym tytule. Przepiekne…. kliknij: ukryte Szkoda mi Shinsengumi ;( </3
A
Chiziru
17.02.2011 17:27 .
Chciałam też dodać że OP i ED mi bardzo się podobają to samo muzyka dołączona mam nawet ją w telefonie , osobiście jestem osobą słuchającą rapu więc takie piosenki nie pasują do mojego gustu ale jednaj wpadło mi to w ucho i chodź wiele innych piosenek mi się znudziło to te nuty nadaj są w mojej głowie mogę ich słuchać dniami i nocami ;)
A
Chizuru
17.02.2011 17:24 A mi się podobało
Mi to anime się bardzo podobało choć jak już jedna osoba to ujęła też miałam nadzieję na to że Chizuru będzie mogła stać się wojowniczką i przybierać postać demona ale lipa kocham to anime ale każdy ma swoje zdanie…osobiście dostałam strasznego bzika na jego punkcie i zaczęłam go pobierać , opisywać w zeszycie odcinek po odcinku przy trzecim oglądaniu obu serii chociaż miałam nadzieję że moja przygoda z tym anime będzie dłużej trwać chciała bym aby wyszła 3 seria ale myślę że nie ma się co łudzić bo przy końcu pierwszej serii była zapowiedź a przy drugiej…. nie ;< osobiście jestem tym załamana i nie popieram waszych negatywnych opinii
A
Mia
3.02.2011 20:04
Cóż. Trochę smutno, że kliknij: ukryte pozytywni bohaterowie umarli. Aczkolwiek mam wrażenie, że twórcom najzwyczajniej w świecie nie chciało się kontynuować serii o dzielnych samurajach. Zaczął więc uśmiercać wszystkich idoli swoich czytelników, by ci nie zamęczali go listami z prośbami o kolejne serie. Bardzo zawiodłam się na tym anime. Żywiłam wielkie nadzieje, że może jednak coś z tego będzie, niestety… Twórcy mieli tyle pola do popisu, a jednak zmarnowali je.
Chizuru była naprawdę żałosną i irytującą bohaterką. Kiedy próbowałam wczuć się z walkę np. Hijikaty i Kazamy, ona nagle musiała krzyknąć „Hijikata‑san” swoim ckliwym i pełnym 'przerażenia' głosikiem, a ja w efekcie wybuchałam niepohamowanym śmiechem. Tak były przy każdej, można tak powiedzieć, poważniejszej walce. To naprawdę smutne, że ludzie potrafią tak zepsuć dobrze zapowiadające się anime…
Zawiodłam się – myślałam, że skoro na początku mają tyle możliwości i niezły pomysł, to wypali, ale jednak… -_-? A ten wątek romantyczny to był tak trochę jakby na siłę, a przez to mało wiarygodny (szczerze mówiąc, to według mnie zakończenie im zupełnie nie wyszło--> kliknij: ukryte samurajowie zmierzający w stronę światłości… ooo… Poza tym Saito tam nie powinno być – zmarł dopiero w 1915, a skoro już pod koniec tak się chcieli trzymać tych szczegółów…) Tak na marginesie, to chyba ze wszystkim zgadzam się z poprzednikami, więc – czy trzeba coś jeszcze dodawać?
hm, mysle,ze Chizuru byla naprawde kiepska bohaterka i nie wiem zabardzo co ona tam robila,moze zeby wzbudzic wspolczucie widza?Z tego co widze, wiele osob zwrocilo uwage przede wszystkim na 'romans',ja jednak zwrocilam uwage, na to,ze w pierwszej serii poznajemy bohaterow, ktorzy tworza jedna wielka rodzine i przygarniaja nasza biedna sierotke. W drugiej serii natomiast widzimy, kliknij: ukryte jak umieraja, jak era miecza,wloczni, honoru samurajow przemija i zostaje zastapiona bronia palna. Skupilam sie wlasnie na tym i szczerze powiedziawszy, to wlasnie dlatego tego 'romansu' jakos szczegolnie nie odczuwalam.to byl moim zdaniem glowny watek calej serii. Zeby pokazac, wzbudzic smutek. Lata treningu zostaja pokonane przez bron palna zabijajaca z odleglosci, koncza sie czasy honoru, ciezkiej pracy, dumy i oddania.Honorowego, wyszkolonego samuraja moze zabic nieumiejetny, tchorzliwy zolniez.
A
blade
12.01.2011 15:39 Litości
Moja przygoda z tym anime zaczęła się jak tylko wyszła pierwsza seria. Szukałam anime o ładnej kresce i takiego, które nie będzie opowiadało o uczennicach w kusych spódniczkach które za problem rangi światowej traktują wybór błyszczyka. I sezon miał w sobie to coś tę nutę tajemnicy, czegoś nowego. Nie chciałam wątku miłosnego. Myślałam,że twórcy będą oryginalni i nie będzie żadnego romansu z shinsengumi. Byłam też pozytywnie zaskoczona wątkiem z demonami . Twórcy mieli ogromne pole do popisu. Myślałam że coś zacznie się dziać. Skończyła się 1 seria i nic. Czekałam z niecierpliwością odliczając dni do następnego sezonu. Nadal byłam pełna nadziei i zakochana w tym anime. Myślałam , że zobaczę coś w rodzaju krainy demonów (może w końcu udałoby się tym demonom ja zaciągnąć), będzie wojna walka Chizuru odkryje moce, będzie demolka – a z czym się spotkałam z wielką nudą. Owszem akcja poszła do przodu – za to rozwiązując wszystkie sensowne wątki i zostawiając tylko wątek miłosny ( na dodatek mało ciekawy i podrzędny) W kilka odcinków uśmiercili powe bohaterów . Albo brat tej mdłej idiotki – kilka odcinków w pierwszym sezonie okrywali go tajemnicą, mówili o zemście, straszyli , pojawiał się na krótko i niewiele wiedzieliśmy o nim , a on w ciągu 1 odcinka po prostu sobie umarł – to po co było oglądać połowę 1 serii??? Na początku to anime dawało mi nadzieje na coś fajnego. Tylko ze względu na 1 sezon obejrzałam cały 2 i to jeszcze po japońsku – bo cały czas wierzyłam. Niestety przeliczyłam się i jest to jedno z najgorszych anim e jakie oglądałam. Moim zdaniem nie zasługuje na aż tak dobre noty, a zwłaszcza za fabułę
A
Jigoku Chou
31.12.2010 14:14
To anime to jakaś kompletna pomyłka. Sztampowa, nudna, przewidywalna fabuła, przeciętna kreska, główna bohaterka, która pozostała totalną ciotą do samego końca i mieczem posłużyła się chyba tylko w openingu oraz antagoniści, których potencjał został całkowicie zmarnowany. Wojownicy w Shinsengumi za to są bardzo sympatyczni i można się do nich przywiązać… kliknij: ukryte tylko po co, skoro i tak wszyscy umierają >>
hmm wszyscy u*****ją.. może dlatego, że generalnie jest to anime historyczne… i gdzieś tam niestety dość głęboko ukryty ten wątek jest. a w historii było tak, że oni wszyscy… no xD prócz jednego o ile mnie moja stara słaba pamięć nie myli
A i owszem, kliknij: ukryte Saito przeżył. Jednak sposób rozłożenia akcentów w tym anime jest karygodny i po raz kolejny wnerwia mnie parcie na kasę twórców: pierwsza seria służyła temu, by fanki się przywiązały do Shinsenbishów, przerwa na stworzenie atmosfery oczekiwania na sama‑nie‑wiem‑co, i druga seria… której nawet mi się nie chce komentować. Powiem tylko tyle: nigdy do mnie nie przemawiało odbieranie widzom brutalny sposób, czegoś do czego się przywiązali, po to, by mieli poczucie, że obcują z czymś „guembokim”. kliknij: ukryte A śmierć wuchty postaci wciśnięta w, hm, 10 odcinków wywołała u mnie porażającą emocjonalną intensywnością reakcję, której nie powstydziłaby się sama Chizuru: „Eh?”. A zbaczając z tematu: ameba. Chizuru jest amebą, oto wniosek z drugiej serii. Obydwa gatunki (tak, zaliczam toto do osobnego gatunku) są nieśmiertelne, już o podobieństwach w życiu wewnętrznym nie wspominając. Na początku drugiej serii obrałam dobry kierunek i zaczęłam traktować ją jako element komediowy (Chizuru: „Chcę się przydać, proszę, powiedz, co mogę zrobić by wam pomóc…” Hijikata: „Zrób herbatę.” <--- autentyk, no ja was proszę…), ale potem z fabuły zrobiło się takie miałkie bagienko, że nawet ten plan nie wypalił…=="
To z herbatą powalało mnie za każdym razem – jedyne, co Chizuru robiła, to ją przynosiła w ważnych(?) momentach i słuchała z oczami pełnymi przerażenia/głupoty mówiąc „oooch…?” (a, nie, zwracam honor – raz rozwieszała pranie…)
A
Agiss
11.11.2010 14:34 ...
Mi tez zal Okity… Ale co do fabuly to mam wrazenie, ze wszyscy teraz nagle zaczeli miec problemy natury egzystencjonalnej, a Chizuru pomaga im sie pozbierac i uwierzyc w siebie… Ale jestem dopiero w drugim odcinku wiec moze cos sie zmieni (na co mam nadzieje :)) bo pierwsza seria mi sie bardzo podobala. Co do kreski to chwilami kojarzy mi sie z Junjou Romanticą (chodzi mi o ten taki 'plaski' sposob rysowania ust) i nie podoba mi sie to. Cale szczescie, nie jest tak zawsze, sa tez ladne momenty :)
Oj jestem po drugim odcinku. Myślałam, że coś się zmieni w tym anime i tak się stało tylko, że nie o takie zmiany mi chodziło. Bohaterowie kliknij: ukryte nie dość, że zmienili ciuszki na zachodnie to jeszcze obcięli swoje włosy. Hijikata wygląda teraz jak Sebastian z Kuroshitsuji. Powoli przemija era miecza i włóczni a Chizuru jaka była taka jest. Przygnębiające. Mam też wrażenie, że nieznacznie ale jednak pogorszyła się kreska. Opening jak dla mnie niezbyt dobry, nie wpada w ucho. Podsumowując jestem trochę rozczarowana, ale to dopiero początek i mam nadzieję, że nastąpią zmiany tym razem na lepsze ;)
Moim zdaniem Chiuru znacznie się zmieniła. Jest inna. Spoważniała. Chyba najbardziej żal mi Okity, choć nie było ostatecznie powiedziane, kliknij: ukryte że zginał. Katana mówiła sama za siebie. Era mieczy przemija o to oznacza koniec Shisengumi; jak już pewnie każdy z was się spostrzegł. Zgodnie z historią na te lata przypada śmierć wielu członków Shisengumi. Między innymi Hijikata‑san, Harady‑san, Toudou‑kun. Już nie wspominając o Yamanamim, który zginął już w 1865 r.
Odradzam
Może zacznę od tego, że cały ten sezon jakoś mi nie podszedł. Już w pierwszym odcinku zraził mnie brak kimon/tradycyjnych strojów i długich włosów u wojowników. Rozumiem – postęp to postęp, ale kurdee…
A opening nie przypadł mi do gustu. Bardziej wciągnął mnie ten z pierwszego sezonu. Za to ending lepszy od poprzedniego ^^
Sama fabuła także uległa zmianie. Tak jak dużo razy podkreślano to w serii – era miecza i włóczni dobiegła końca. Trochę to smutne…
kliknij: ukryte Troszkę bolało mnie, że wszyscy bishe z haremu Chizuru po kolei odchodzili. Albo z Shinsengumi, albo na ten drugi świat. Chyba najbardziej ubodła mnie śmierć Okity. A zakończenie, chociaż mnie zasmuciło, to przecież ma podłoże historyczne, a historii nie zmienisz.
Chizuru nadal pozostaje taka, jaka jest, czyli dużo chce, mało może. Lub po prostu jest sierotą życiową.
Wątek romantyczny wyszedł (jak na standardy haremówek) bardzo realistycznie. Za to pochwała.
Grafika pozostaje bez zmian i chwała za to twórcom!
Ogólnie, anime nie spada poniżej przeciętnej, więc można oglądać śmiało, chociaż główna bohaterka czasami (dość często) zachowuje się irytująco. No, ale bishe nadal świetni ^^
Brak znajomości historii Japonii
Saito Hajime przeżył i wiódł życie pod innym nazwiskiem, dlatego nie pokazano jego śmierci.
Harada Sanosuke prawdopodobnie przeżył i uciekł do Chin albo po prostu zmarł z powodu ran.
Dlatego pytam się jakiego happy endu chcecie? Historia Japonii jaka była taka jest. Ja jestem osobiście zadowolona z zakończenie jakie nam przedstawiono, ponieważ nie ingeruje w to, kiedy kto się urodził i zmarł, a rozwija tylko to, co było między tymi dwoma datami o dodatkowe wątki.
Co do samej Chizuru… hmmm nie powiem, żeby mnie zauroczyła, ale taka zła też nie jest. Trzyma jeszcze jakieś tam normy. Zawsze przecież mogła to być różowo‑włosa demonica(?) z mocą, którą mogłaby pokonać całą armię nieprzyjaciół na hita. Na szczęście oszczędzili nam tego. Gdyby tylko nie powtarzała cały czas „Hijikata‑san, Hijikata‑san! Hijikaaaata‑saaan!”
Anime broni się przede wszystkim piękną kreską i świetną oprawą muzyczną. Nie można też zapomnieć o samurajach‑shinsengumi, którzy są spełnieniem kobiecych marzeń o mężczyznach (i z charakteru i z wyglądu), dlatego mi osobiście trudno jest wybrać ulubionego.
hakuoki
Wątek romantyczny jak dla mnie był wielkim plusem całej serii ,jednak to zakończenie mnie dobiło. Z reguły nie lubię happy endów ,ale tu stanowczo go zabrakło. Przez całą atmosferę smutku w anime ,które ciągnie się i ciągnie o szczęśliwe zakończenie się po prostu prosi.
Chociaż muzyka mi się podobała i wątek miłosny. Tak.. zwłaszcza ten wątek, na moje oko kompletnie nie pasowali do siebie, a jednak coś ich połączyło. + za to :]
Saitou
weźcie mi stąd dziewczyne...
Re: weźcie mi stąd dziewczyne...
"HH"
Muzyka, animacje, kreska, postaci – to wszystko jest na wysokim poziomie, a również tło historyczne. Uważny widz może pojąć, jak powinno się interpretować przemianę w Rasetsu czy inne udziwnienia.
Czasem miałam tej serii dość, jednak urzekły mnie kliknij: ukryte śmierci Hijikaty, Chikage oraz Saitou. Piękny opening, chociaż nie lepszy od tego z pierwszej serii, wciąż trzyma klasę. Jeżeli chodzi zaś o zakończenie, na które tak narzekacie - realistyczne, oryginalne i inne, chociaż za losy niektórych bohaterów po prostu chciałabym przekląć Chizu.
Anime nie jest moim ulubionym, ale na pewno nieco wybija się ponad przeciętną. Ocena pierwszej serii wynosiła 6/10, tej dałabym 6.5/10.
Wracając do kreski: kiedy zobaczyłam oczy kobiece w mandze Vampire Knight, myślałam, że ładniej się nie da. Chizuru i te jej błyski w paczadełkach… MARZENIE. Naczytałam się tyle tych waszych opinii i stwierdzam, że pod względem Yukimury stanowczo się mylicie. Zacytuję tutaj fragment z wypowiedzi Bunny_Kou: „To stereotyp biednej kobiety, którą trzeba chronić. Nie wymagajcie od niej łapania za katanę i rozwalania 15 przeciwników na raz. To nie ten rodzaj anime. Ona jest zagubiona w świecie mężczyzn i świetnie to widać w każdej sytuacji, kiedy ona próbuje być odważna i o mały włos nie ginie a nie ukrywajmy- takie sytuacje mamy co odcinek. To co ona ma robić? Iść pakować na siłownię, żeby się dopasować do reszty mięśniaków? Robi herbatę, pomaga zajmować się chorymi i podnosi wszystkich na duchu. Taka jest rola kobiety wrażliwej”. Yukimura miała OGROMNE serce, którego każdy mógłby jej pozazdrościć.
Odnośnie bishów… miałam lekki problem, jeśli chodzi o Saito i Okitę, ale wygrał ten pierwszy ^^ Oczywiście, ryk moich znajomych: „What? Przecież Hijikata jest lepszy…”. Otóż nie dla mnie. Będę szczera: Jak dla mnie w Shinsengumi Kitan NIE BYŁO odcinka, gdy nie zachowywał się jak naburmuszony dzieciak. Nienawidzę takiego charakteru. I mam nadzieję, że niektórzy z was też ^^
Serię obejrzałam jednym tchem, oczarowana kręską dźwiękiem i bishami. Polecam KAŻDEMU.
Kreska jest zjawiskowa, oprawa muzyczna też jest piękna i bardzo podoba mi się kreska.
Przyznaję że fabuła jest tak poplątana że z tymi walkami nie raz się pogubiłam, ale w gruncie rzeczy mało co na nich się skupiałam gdy w tle kwitł romans.
Denerwowała mnie trochę główna bohaterka która miała podstawy do tego by stać się silną, autorzy stworzyli ją jednak słabą.
Sądzę że mimo fabuły o samurajach nigdy bym tego anime nie poleciła chłopakowi.
Ehh...
*Jak jakieś błędy językowe to z góry przepraszam.
Nie wyszło.
To najgorsza seria, jaką oglądałam. Romans na żenującym poziomie, całkowicie niepasujące elementy paranormalne, wybitnie płytka psycholigia bohaterów oraz tej wielkookiej sprzątaczki, do której określenie „bohaterka” jakoś mi nie pasuje. Taki łącznik między bishami, bez którego mogliby się obyć. I na pewno wyszłoby to serii na dobre.
Pisząc o niej, była denerwująca, naiwna i zupełnei bezosobowa. Możnaby kołek drewniany wstawić zamiast niej.
Reszta postaci nieco lepsza, ale w pierwszej serii wypadli ciekawiej. Nie wykożystano ich potencjału.
Fabuła historyczna, dla osoby nie znającej przeszłości japonii jest niezrozumiała. Fabuła ogólna… zdążyłam ją zapomnieć, wiem, że były jakies melodramatyczne wzloty i upadki. O ile w 1‑szej serii pojawiał się humor, to tu tylko tanie chwyty wyciskające łzy. Ale nie moje. No, i obowiązkowy kliknij: ukryte tragiczny koniec. Nienawidzę takich.
Plusem są seyiu (Schinichiro Miki i Toru Okawa <3), uważam jednak, że zmarnowano ich potencjał.
Żeby nie było – gdyby to było jedno z moich pierwszych anime, prawdopodobnie oceniłabym sporo lepiej, ale tak nie jest. Teraz jedynie kreska postaci męskich – całkiem niezła, miło się patrzy (właściwie jedyna zaleta) i przyzwoita muzyka sprawiły, że dałam 2(+).
Oglądałam dlatego, że nienawidzę zostawiać nieskończonych serii, po za tym liczyłam, że może się coś rozwinie.
Zmoderowano
Zaskakuje mnie mała popularność tej serii, bo omijając fabułę (i jej wojenny charakter, który nie każdemu może przypaść do gustu) kreska i muzyka są przepiękne.
Objection!
Zaczynając od głównej bohaterki- deal with it! To stereotyp biednej kobiety, którą trzeba chronić. Nie wymagajcie od niej łapania za katanę i rozwalania 15 przeciwników na raz. To nie ten rodzaj anime. Ona jest zagubiona w świecie mężczyzn i świetnie to widać w każdej sytuacji, kiedy ona próbuje być odważna i o mały włos nie ginie a nie ukrywajmy- takie sytuacje mamy co odcinek. To co ona ma robić? Iść pakować na siłownię, żeby się dopasować do reszty mięśniaków? Robi herbatę, pomaga zajmować się chorymi i podnosi wszystkich na duchu. Taka jest rola kobiety wrażliwej.
Muzyka jest FANTASTYCZNA. Opening do drugiej serii maniaczę bez przerwy od 24h i nie mogę przestać. Jest absolutnie fenomenalny!
Fabułowo również muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało, bo to anime z tłem historycznym, ono uczy. Dla wszystkich tych, którzy napisali że bla bla nie wiadomo nic o przeciwniku… nie umiecie chyba czytać napisów ;) Było wyraźnie powiedziane, że elity z jakiegośtam miasta zaczęły budować armię i postanowiły obalić ówczesną władzę aby dobrać się do kasy. Kilku Shinisengumi nawet się wtedy bulwersowali, że mają brać udział w politycznej walce, zamiast rzeczywiście walczyć w jakimś konkretnym celu. Dopiero jak przeciwnik zaczął atakować i niszczyć miasta ich celem stała się… obrona kraju. Swoją drogą wmieszanie bohaterki w męski świat polityki japonii z czasów shogunatu niesamowicie kojarzył mi się z serią Saiunkoku Monogatari. Lubię poznawać tamten świat na podstawie anime, bo prezentują oni autentyczne bitwy w sposób dla mnie przyjemny i przyswajalny.
No i w końcu przechodzimy do tematu głównego, czyli bishów. Jak wszyscy obecni do serii przyciągnęli mnie właśnie oni- zauważyłam obrazek, pojawił się bulwers dlaczego ja jeszcze nie znam tych przystojniaków i sru do serii. Moim ulubieńcem jest Saitou *_* Duch wojownika do samego końca, nieustraszony, nie pokonany, tajemniczy, honorowy, aż poczytałam sobie o tym bohaterze na wikipedii. Tak.. bo nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale Ci bishe są wzorowani na prawdziwych bohaterach historycznych i ich losy są tu odtworzone.
Mi też koszmarnie nie podobał się fakt, kliknij: ukryte że na koniec wszyscy bezsensownie giną, w sumie skrzywiłam się po ostatnim odcinku, bo sądziłam, kliknij: ukryte że jak on pokona tego całego demona to uzyska jakąśtam moc i będzie żył szczęśliwie a tu dupa. :/ No ale nie można mieć wszystkiego. Tak czy owak serię oceniam na wielki plus
eh
Jeszcze wg mnie można byłoby bardziej rozbudować osobowości bohaterów… Moimi ulubieńcami są Saitou i Okita, Jezu, tak strasznie było mi go żal, najbardziej ze wszystkich!
Pomimo wad na pewno jeszcze nieraz sięgnę po serię i pierwszą i drugą, naprawdę mi się podobały. Kreska, postaci, tło… bajka…
A openingi i endingi obu serii są prześliczne…
<3
Ech...
...
Nie jest lepiej niż w 1 serii. Gorzej też nie.
Do pooglądania dla chętnych, którzy nie mają co zrobić z czasem lub chcą nacieszyć oko dobrą kreską.
</3
Przepiekne….
kliknij: ukryte Szkoda mi Shinsengumi ;( </3
.
A mi się podobało
Chizuru była naprawdę żałosną i irytującą bohaterką. Kiedy próbowałam wczuć się z walkę np. Hijikaty i Kazamy, ona nagle musiała krzyknąć „Hijikata‑san” swoim ckliwym i pełnym 'przerażenia' głosikiem, a ja w efekcie wybuchałam niepohamowanym śmiechem. Tak były przy każdej, można tak powiedzieć, poważniejszej walce. To naprawdę smutne, że ludzie potrafią tak zepsuć dobrze zapowiadające się anime…
Spoilery się ukrywa…
moshi_moshi
; (
kliknij: ukryte czemu umarli .. kurna . tak fajnie sie zapowiadało .
Co do Chizuru .. taka troche za niedorobiona jest xd
Litości
Wojownicy w Shinsengumi za to są bardzo sympatyczni i można się do nich przywiązać… kliknij: ukryte tylko po co, skoro i tak wszyscy umierają >>
której nawet mi się nie chce komentować. Powiem tylko tyle: nigdy do mnie nie przemawiało odbieranie widzom brutalny sposób, czegoś do czego się przywiązali, po to, by mieli poczucie, że obcują z czymś „guembokim”. kliknij: ukryte A śmierć wuchty postaci wciśnięta w, hm, 10 odcinków wywołała u mnie porażającą emocjonalną intensywnością reakcję, której nie powstydziłaby się sama Chizuru: „Eh?”.
A zbaczając z tematu: ameba. Chizuru jest amebą, oto wniosek z drugiej serii. Obydwa gatunki (tak, zaliczam toto do osobnego gatunku) są nieśmiertelne, już o podobieństwach w życiu wewnętrznym nie wspominając. Na początku drugiej serii obrałam dobry kierunek i zaczęłam traktować ją jako element komediowy (Chizuru: „Chcę się przydać, proszę, powiedz, co mogę zrobić by wam pomóc…” Hijikata: „Zrób herbatę.” <--- autentyk, no ja was proszę…), ale potem z fabuły zrobiło się takie miałkie bagienko, że nawet ten plan nie wypalił…=="
Herbata...
...
Era mieczy przemija o to oznacza koniec Shisengumi; jak już pewnie każdy z was się spostrzegł. Zgodnie z historią na te lata przypada śmierć wielu członków Shisengumi. Między innymi Hijikata‑san, Harady‑san, Toudou‑kun. Już nie wspominając o Yamanamim, który zginął już w 1865 r.