x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Anonimowa
5.07.2020 12:03 Co by było gdyby - uwaga ukryte spojlery
Co było gdybyśmy znaleźli się w takim położeniu, na jakie wskazują nasze myśli?
Bohaterka otrzymuje taką możliwość przez swoją klątwę. kliknij: ukryte Ale znosi całą tę sytuację nadzwyczaj dzielnie.
Nie tylko w miarę łatwo godzi się z losem, ale działa w ramach swoich nowych ograniczeń
kliknij: ukryte Wątek romansowy pokazany według mnie bardzo przyjemnie. Nie tylko pokazuje rozwój uczucia ale także – co raczej ważniejsze – wzajemą akceptację bohaterów
Najbardziej podobało mi się, że nie wygląd jest najważniejszy dla większości głównych postaci z tego filmu
Dałabym 8 za zbyt skrótowo potraktowane niektóre wątki, albo wręcz nie wyjaśnione motywy fabularnie kliknij: ukryte np wątek matki bohaterki, czy „stracha na wróble”
Ale ponieważ jest to w końcowym rezultacie anime‑bajka niesłychanie pozytywna, więc dam 9.
Mimo motywów wojennych w tle – jest to jednak dla mnie kino familijne (oczywiście oprócz najmłodszych dzieci)
Nie znalazłam tu niczego, co w jakiś zasadniczy sposób mogłoby by dać negatywne emocje.
Naprawdę bardzo przyjemnie mi się to oglądało (nie znając pierwowzoru).
Zomomo
5.07.2020 21:49 Re: Co by było gdyby - uwaga ukryte spojlery
Tu jest dobre i krótkie porównanie z powieścią Diany Wynne Jones:
[link]
Zomomo
5.07.2020 21:59 Re: Co by było gdyby - uwaga ukryte spojlery
Również oceniam na 9, chociaż nie mam żadnych zastrzeżeń. Po prostu 10/10 mają u mnie: „W krainie bogów”, „Mój sąsiad Totoro” i „Podniebna poczta Kiki”. Trudno mi powiedzieć dlaczego, ale oglądam je regularnie co rok w okresie świąt, jak niektórzy „Kevina” :)
A. bez logowania
6.07.2020 21:20 Re: Co by było gdyby - uwaga ukryte spojlery
A dziękuję :) Ciekawa strona.
Natomiast po przeczytaniu tegoż porównania raczej nie zdecyduję się na zapoznanie z oryginałem.
Jakoś ten opis Wiedźmy Pustkowia zadziałał na mnie zniechęcająco. Poza tym, jeżeli w powieści główny bohater jest tak nieznośnie irytujący to tym bardziej.
A
ChiyakoFumie
15.05.2018 18:37 Zakochałam się
Film posiada parę niedociągnięć jak na przykład klątwą Sophie, ale nic nie poradzę, że kocham połączenie romansu i fantastyki. Może zakończenie jest trochę głupie, ale dla mnie się liczy szczęśliwie zakończenie, które co raz rzadziej spotykam. Daję 10/10
Dla mnie ten film jest jednym wielkim rozczarowaniem. Naprawdę nie rozumiem tak wielkich zachwytów nad nim. Podróż głównej bohaterki (nie wiadomo po co), a w tle jakaś wojna (nie wiadomo dlaczego).Ten film pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi.
Sophie jak na główną bohaterkę jest co najmniej znośna. Niektóre z jej działań po prostu przeczą logice, ona sama w pewnych momentach zaczęła działać mi na nerwy.
Od pewnego momentu byłam już tak zmęczona tym filmem, że ze zniecierpliwieniem patrzyłam na czas. Jedną z moim zdaniem najgorszych rzeczy w tym filmie jest kliknij: ukryte sprowadzenie głównej złej postaci do roli bezużytecznej, milutkiej babuni. Film rozczarował mnie też zakończeniem.
Na plus można oczywiście zaliczyć fantastyczną grafikę, przyjemne projekty postaci i kolorowe barwne tła.
super fabuła, nie lubię za bardzo tego gatunku, ale podobało mi się.
moja ocena 8/10. Minus dwa ponieważ dialogi pomiędzy Zofią a Hauru czasem były z rodem z jakiegoś głupiego romasidła typu ty naprawdę nie rozumiesz, że cię kocham?! Ulubiona postać oczywiście Hauru ^^ za kliknij: ukryte tą scenę z zmianą kolorów włosów.xD
A
MiyuMisaki
17.10.2015 17:44 Naciągnięte 7/10 - w prawdzie jest to 6/10
Ostatnio nadrabiam wszystkie kultowe filmy animowane których nie miałam okazji obejrzeć i na tym się zawiodłam.
Zdecydowanie – za dużo.
Za dużo upchniętej fabuły, a o dziwo momentami przymykałam oczy i niemalże zasypiałam. Wilcze dzieci, Mój sąsiad Totoro czy Spirited Away o wiele bardziej mnie oczarowały.
Co nie oznacza, że jest to seria zła – liczyłam po prostu na O WIELE WIĘCEJ, jak na film który zbiera tak dużo (bo prawie same) pozytywne komentarze.
No cóż. Wystawiłam 7/10, bo opis do 6/10 nie zupełnie się zgadza – uważam film za dobry, ale potencjał jest zmarnowany.
Więc niech będzie to naciągnięte 7/10, które dla mnie jest 6/10, ale plusik za muzykę i płomyczka.
A
ladymiss778
21.05.2015 12:09 Uwielbiam
Najpiękniejszy film na świecie. Najlepsze w nim to, że nie ma podziału na postacie złe i dobre, oraz jego przesłanie. Dużo, dużo lepszy niż książka. No i sam Hauru… <3 Za każdym razem gdy to oglądam ryczę i mam fazę.
Większym dla mnie problemem jest zmarnowany potencjał – skoro Miyazaki tworzy państwo przypominające w dużej mierze Austro‑Węgry, spodziewałem się licznych nawiązań do Haydna, Mozarta, Beethovena, Schuberta, Schumanna, Dworzaka, Mahlera, Brucknera, Liszta i jeszcze kilkunastu innych kompozytorów. W rzeczywistości dostaliśmy przyzwoitą dawkę utworów rodem z neoromantyzmu
To błąd merytoryczny do poprawy. Bruckner i Mahler to właśnie kompozytorzy neoromantyczni, natomiast Liszt i Dvorak to kompozytorzy romantyczni. Czy to oznacza, że recenzent pragnąłby usłyszeć nawiązania jednocześnie do klasycyzmu, romantyzmu, i neoromantyzmu? Poza tym – narzeka na muzykę neoromantyczną, a za przykład podaje właśnie neoromantyków?
Kompletna sprzeczność.
Tak zupełnie subiektywnie – argument do mnie nie trafia. W porównaniu do większości anime, ten soundtrack to majstersztyk, a styl neoromantyczny pasuje i do czasów, i do opowieści.
I wreszcie odchodząc od muzyki, to recenzję czytało się przyjemnie, a ocena jest jak najbardziej zasłużona. „Ruchomy zamek…” to mój ulubiony film Mizayakiego i chyba już na zawsze nim zostanie ;) Zawsze chętnie do niego wracam.
Kiedy, dawno temu i świeżo po lekturze książki, obejrzałam to anime po raz pierwszy, rozczarowałam się tak okrutnie, że uprzedzenie i niechęć tkwiły we mnie do dziś. Tak, jestem okropnie pamiętliwa. Rozczarowanie, oczywiście, wypływa z niewierności książce. Kwestia pochodzenia Howla, ogólne spłaszczenie charakterów, wyciągniętą na pierwszy plan wojnę i całą masę innych udziwnień i zmian. Nawet na Kalcyfera, który został zniszczony, „zmiyazakowany” i nagle stał się obrzydliwie kawaii. No i co zrobiono z Michaela i Wiedźmy! kliknij: ukryte Nie wspominając o braku nieodżałowanej panny Angorian. Zamiast nastolatka mamy dziecko, zamiast pięknej kobiety, wręcz (pozwalając sobie na kolokwializm) super laski – niezbyt pięknego transwestytę a później wesołą babcię. Oboje bez przeszłości i jakiejś konkretnej roli. W jakim celu to wszystko? Może dlatego, żeby nie wchodzili w drogę głównej parze :/ Poza tym nie od dziś wiadomo, że Ghibli ma limitowany przydział jednego bishonena na film :p heh i Boże uchowaj poboczne romanse. Tak, to wszystko wina tego nieszczęsnego pierwowzoru, który sprawił, że oczekiwałam nie wiadomo czego. Gdyby nie książka, film by mnie zachwycił. A tak zrobił tylko wizualne wrażenie.
Dzisiaj, po latach, obejrzałam ruchomy zamek po raz kolejny i… chyba na starość nabieram więcej tolerancji dla owego działa inspirowanego. To taka ładna, efektowna bajka. Zawiera w sobie ten typowy dla Ghibli urok, szeroko pojętą sielskość i masę typowych dziwactw, w których tkwi ten specyficzny czar. Jednakże zarzuty, chociaż trochę zbladły, ciągle podtrzymuję. Mogło wyjść coś, co nie byłoby taką przekombinowaną bajeczką. I ten facepalm na końcu… ojej :D
To niemal reguła, że osoby, które czytały powieść, oceniają „Ruchomy zamek Hauru” niżej niż te, które jej nie czytały. Jak się domyślam, chodzi o niespełnione oczekiwania? Zamiast ekranizacji, czy nawet adaptacji, obejrzały film na motywach powieści, wariację na temat (ze względu na skalę odstępstw od oryginału). To samo zjawisko mamy przy „Opowieściach z Ziemiomorza”, w dodatku na większą skalę, bo więcej osób czytało sagę Ursuli Le Guin. Nawet nie chodzi o to, że film jest gorszy od książki: on jest inny i to stanowi sedno problemu. Podejrzewam, że gdyby przy swojej inności jako film był lepszy, obiektywnie rzecz biorąc, to i tak czytelnicy oceniliby go surowiej od nie‑czytelników. Wystarczy zerknąć na recenzję „Zamku” pióra Sulpice9 oraz recenzję „Opowieści” autorstwa Sevala i fm, które co chwila dokonują porównań między filmem a książkowym oryginałem, i co nie pozostaje bez wpływu na końcową ocenę. Moim zdaniem – niepotrzebnie. Oba filmy bronią się świetnie jako samodzielne produkcje – nie ekranizacje, nie adaptacje, a historie oparte na motywach powieści.
Oczywiście, przecież napisałam, że to wszystko wina książki. Zdaję sobie też sprawę, że wierna adaptacja nie zmieściłaby się w ramy czasowe filmu kinowego. Co innego seria tv… takie sobie marzenia, nieważne ;) Nie skreślam filmu, sam w sobie jest dobry, chociaż trochę chaotyczny, zwłaszcza pod koniec. Np.: skoro wszystko kręciło się wokół wojny, moglibyśmy się chociaż dowiedzieć o co poszło i kto ją tak naprawdę wywołał. kliknij: ukryte A może coś przeoczyłam i chodziło o zaginięcie księcia? Ogólnie przerost formy nad treścią, ale forma jest wspaniała.
Czy ktoś może wie, gdzie można kupić ( w internecie ) książkę, na podstawie której powstał ten film? Czytałem, że książka bardzo różni się od filmu i chciałbym ją przeczytać.
UWAGA! Ukryty został dość spory spoiler i jeśli nie chcecie sobie zepsuć seansu, to nie otwierajcie.
Film jest naprawdę piękny. Pod prawie każdym względem perfekcyjny. Grafika jest taka dopracowana, staranna. Muzyka też niczego sobie. Załamał mnie tylko polski dubbing. Tragiczny był. I jeszcze taka trochę niejasna wydaje mi się ta sytuacja z Sophie. No bo kliknij: ukryte najpierw się zamieniła w staruszkę, potem stawała się coraz młodsza, później znów się trochę zestarzała, a na koniec odmłodniała już całkiem, ale zostały jej siwe włosy. Tego trochę nie rozumiem.
...ale to anime nie jest tak wspaniałe jak W krainie bogów. Te filmy są z tego samego studia, więc pomyslałem, że będą tak samo wspaniałe. Ale niestety chyba nie uda mi się znaleść już nigdy nic tak doskonałego.
Wracając do Ruchomego zamku Hauru, wystawiam mu 8/10 i polecam, mimo iż są lepsze anime. Teraz trzeba się zabrać za książkę.
Co do Sophie kliknij: ukryte obejrzyj jeszcze raz, tym razem zwróć uwagę na to, jaka jest korelacja pomiędzy „nie nadaję się do niczego‑ja w centrum świata” a wyglądem Sophie.
kliknij: ukryte Według mnie wszystko rozbija się o psychikę – poznajemy Sophie jako wycofane, wystraszone i zniechęcone do życia dziecko, taką mentalną 90‑latkę. Później zaś zaczyna walczyć o swoje – wie, że nie dostanie księcia z bajki, ale ma jeszcze trochę życia i chce go sobie użyć, postępuje więc jak osoba dopiero co wchodząca w wiek starczy, ale jeszcze pełna sił (tak koło 60‑65 lat, zresztą tak właśnie wygląda przez większość filmu). Kiedy wyrzuca Sulliman swoje wszystkie pretensje nie młodnieje z banalnych przyczyn jak np. miłość (phi!) tylko dlatego, że zachowuje się głupio i nieracjonalnie (Sulliman może ją zniszczyć w sekundę), przez co chwilowo młodnieje (w końcu głupie, bezczelne zachowania to cecha ludzi młodych, prawda?). A z czasem, gdy coraz bardziej walczy o swoje i wierzy, że ma przed sobą przyszłość, staje się znów młodą Sophie. Krótko mówiąc, wiedźma nie tyle zamieniła ją w staruszkę, co uzewnętrzniła jej psychikę.
Miyazaki tłumaczył siwe włosy jako symboliczny rytuał przejścia, zdobycie życiowego doświadczenia, etc.
Nooo… Mam nadzieję, że jakoś to pomogło :) Oczywiście, to tylko moje zdanie :D
To jedno z najpiękniejszych anime jakie miałam okazję oglądać. To ono zapoczątkowało moją pasję oglądania anime i mangi. Kocham! Kocham! Kocham! je bezgranicznie… <3 Pan Miyazaki jak zawsze jest fenomenalny…
W recenzji polskiego wydania napisano, że jest to jeden z trzech filmów Ghibli, który zdubbingowano na język polski, co jest nieprawdą, bo był jeszcze czwarty – w latach 90. Canal+ poza Totorem zlecił jeszcze dubbing do Szkarłatnego pilota. Niestety, o ile ten do Totora komuś udało się zgrać na kasetę, to Czerwony prosiak po dziś dzień pozostaje dostępny jedynie w archiwach C+ i nie wiadomo, kto podkładał głosy, ostała się ino nazwa studia, reżysera i montażysty.
A dla mnie Zamek Hauru jest zbyt przekombinowany. Cała ta romantyczna historyjka jest zbyt wybujała. Graficznie wiadomo – miodzio, ale bardzo nie spodobał mi się kierunek myślenia Sophie po tym jak znalazła sie na statku. Również postać Hauru jest jakaś taka pompastyczna. Spirited Away to bezwzględnie lepsze anime i prawdopodobnie najlepsze z całego dorobku Miyazakiego. Po tak głośnym sukcesie próbowano stworzyć jeszcze bardziej baśniową historię, ale w moim odczuciu zamysł okazał się zbyt rozległy. Sporo osób krytykuje Ziemiomorze, a sek w tym, że tam jest to lepiej wszystko rozplanowane, mimo, ze stanowi tylko wycinek pewnej całości. Innymi słowy Hauru jest może i dobry dla dzieci, jest się na co popatrzeć, nagłe zwroty akcji, dużo baśniowego klimatu. Dla wyrobionego widza jest to zbyt mało trzymająca się kupy opowieść.
Cóż, ja w swoim życiu spotkałem bardzo wiele takich Sophie i tuziny niedojrzałych Hauru, więc dla mnie romans miał jak najbardziej ręce i nogi, ale rozumiem, że komuś mógł się nie podobać.
Jeżeli mogę coś zasugerować – zwróć uwagę, że Wiedźma z Pustkowia wcale nie powiedziała Sophie na czym polega klątwa. Jeżeli znajdziesz odpowiedź, o co chodziło w tym zaklęciu (chyba, że już znalazłeś, to w takim razie z góry przepraszam) odsłoni się przed Tobą cała problematyka filmu, moim zdaniem wcale nie gorsza od tej ze „Spirited Away”.
Ale zgodzić się muszę, że lepiej by było dla filmu, gdyby Miyazaki wywalił cały wątek wojenny – historia nabrałaby płynności, a widzowie mogliby się bardziej skupić na tym, dlaczego Sophie się na przemian starzała i młodniała…
Pozdrawiam, mam nadzieję, że w czymś pomogłem.
A
Monia
22.10.2012 13:35 Super!
kolejne anime od Ghibli które moje córeczki mogłyby oglądać na okrągło. Może są trochę za małe i nie wszystko rozumieją ale to jest tak śliczna historia że mimo tego oglądają ją z przyjemnością. A ja oczywiście z nimi ^_^
Ciekawe anime, podobało mi się. Oglądałam już wiele arcydzieł tego reżysera i przyznam, że to było jedno z najlepszych.Zdecydowanie bardziej podoba mi się niż anime „Mój sąsiad Totoro”. Reżyseria jest na plus.Grafika bardzo mi się spodobała. Na szczęście nie jest przesłodzona.Postaci nie są najgorsze. Najbardziej spodobał mi się demon… (jak on tam się nazywał?). Całość oceniam na 9/10. Anime „Ruchomy zamek Hauru” polecam każdemu komu spodobały się anime „W Krainie Bogów”, „Mój sąsiad Totoro” czy „Laputa – podniebny zamek”...
Swoim komentarzem nawiązuję do recenzji Sulpice9.
Jakoś nie jestem w stanie podzielić zachwytu Recenzenta na temat bohaterów tego anime. Owszem, podobali mi się – dopóki nie przeczytałam książkowego pierwowzoru. Niemal wszyscy bohaterowie zostali bardzo ugrzecznieni i „usympatycznieni” (dziwne słowo, ale nie wiem jak to inaczej określić). W książce Howl był nieznośny i dziecinny, a Sophie uparta jak osioł i momentami gburowata. Kalcyfer nie był uroczym duszkiem, a Michael (w filmie zdaje się Mark) małym chłopczykiem. I paradoksalnie właśnie tacy bohaterowie podobają mi się bardziej – film w porównaniu z książką wypada w tym przypadku blado.
Chciałam coś takiego napisać, ale widzę, że już jest. Zgadzam się. Jakkolwiek nie można zaprzeczyć, że Miyazaki robi piękne filmy, tak akurat tutaj zmienione elementy mi się nie podobają. Parę ciekawych wątków pominięto, kwiecista łąka jakoś mnie nie przekonała, klimat całkiem inny, w dodatku gorszy. I niepotrzebne udziwnienia z pogranicza psychodelii zmieniające wyraz całości. I właśnie w tym problem, że film sam w sobie uważam za bardzo dobry, ale już znacznie gorzej wypadł w porównaniu z książką, aż się żal robi, że zostało to tak zmienione.
Sulpice9
24.11.2012 19:14 Dość późna reakcja - przepraszam
Jakoś przeoczyłem komentarze, mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone.
Na argument, że bohaterowie są słabsi niż w książce (nie licząc Wiedźmy z Pustkowia) odpowiadam… „macie rację”.
Jednak, gdy pisałem o fabule wspomniałem już, że pojemność artystyczna filmu jest mocno ograniczona i pewne fragmenty celowo pozostawiono wyobraźni widzów (np. o czym mieli rozmawiać Hauru i Wiedźma z Pustkowia?). Książka oczywiście ma dużo lepiej nakreślone postacie, ale jednak na tej samej zasadzie co dużo głębsi bohaterowie pojawiają się w książkowym „Ojcu Chrzestnym”. A przecież wszyscy kochamy Marlona Brando;)
Natomiast jak na ograniczenia i konieczność niedomówień przy tak ograniczonym projekcie wciąż uważam, że bohaterowie wypadli wspaniale!
Niestety, w mojej opinii tylko filmowy „Lot na kukułczym gniazdem” ma lepiej zrobionych bohaterów (i lepiej poprowadzoną fabułę) niż książka – i raczej nic się w tej kwestii nie zmieni, książki będą górować nad filmami.
Co do kwiaciastej łąki – właśnie o niej myślałem, gdy wspominałem o przesadnym kiczu w animacji (i właśnie za nią odjąłem punkt).
Jeśli jeszcze mogę dołożyć jeden duży dla bohaterów – aktorstwo dubbingowe tego filmu (oczywiście mówię o oryginale!) mnie po prostu rozwala.
kircia
24.11.2012 20:56 Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Tak, to prawda, że praktycznie żaden film nawet nie dorównuje książce, więc rzeczywiście, biorąc to pod uwagę zarzuty o spłycanie postaci tracą na sile :) Wydaje mi się, że może tutaj chodzić o Ghibli i Miyazakiego – przypuszczam, że ci, którzy znali książkę, spodziewali się wierniejszej adaptacji i lepszych postaci, bo wiadomo, jako produkcje wychodzą z tego studia. Chyba za bardzo wszyscy na nich wiszą.
Odchodząc od tematu postaci, nadal jednak strasznie nie pobadają mi się te udziwnienia. Czarne ptaszysko, dziwne sceny bitwy, które jakoś nie pasowały mi do całości i szczerze, zepsuły mi cały klimat. Jakkolwiek dziwnie to teraz nie zabrzmi, ale przez tego czarnego ptaka, dziwną wojnę i jakiegoś dziwnie tragicznego Hauru pomyślałam, że za bardzo „zaleciało anime”... tak, dokładnie. Przyznam się, że i z książką i filmem miałam do czynienia jeszcze w liceum i niezbyt dobrze pamiętam detale, ale te motywy w filmie zwyczajnie były dla mnie niezrozumiałe. Albo po prostu byłam wtedy na to zbyt głupiutka, albo jednak coś było nie tak, bo w książce zrozumiałam wszystko. To tylko moje zdanie, wiadomo. Po prostu nie lubię takiego udziwnionego smętnego tragizmu, na który nie powinno tam być miejsca, bo i potrzeby nie było.
Ostatnia rzecz, już poza filmem, nie podoba mi się też to, że w Polsce książka pojawiła się właśnie z tłumaczeniem Hauru zamiast Howl. Przeczytałam niedawno, że używał kilku imion o podobnym brzmieniu jak np. Howell, co podobno ma znaczenie w książce, a przez taki przeklad niewiele z tego zostało. Fajnie, że ktoś zdecydował się w końcu na ukłon w stronę japońskich produkcji, ale dlaczego akurat w tym przypadku, odbierając czytelnikom właściwe tłumaczenie – nie wiem. To oczywiście nijak ma się do filmu, taka ciekawostka z mojej strony ;)
Sulpice9
25.11.2012 10:18 Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Wydaję mi się, że „Hauru…” należy ocenić pod trzema płaszczyznami. Miyazaki chciał stworzyć film ustalając kilka priorytetów: a) film jest przede wszystkim o starzeniu – i tu sprawdził się genialnie. Podstarzała mentalnie Sophie, niedojrzały emocjonalnie Hauru i Wiedźma z Pustkowia,która usilnie nie chce się zestarzeć (narysowana zresztą została genialnie – farbowane włosy, tona makijażu i skóra naciągnięta do granic możliwości po zabiegach chirurgicznych :)). Zresztą za to dostał ode mnie dodatkowe punkty. b) wątek romansowy – nie tak bogaty jak w książce, ale też bardzo dobry. Osobiście znam dziesiątki takich Sophie i setki Hauru z syndromem Piotrusia Pana. Można go było poprowadzić jak w książce (gdzie był mniej czarno‑biały), ale wtedy genialne „a)" straciłoby na sile c) wątek pacyfistyczny – kompletnie nieudany i niepotrzebny, zresztą z niego wynikają wszystkie błędy filmu (Hauru jako „ptak”, rozbiórka i składanie zamku). Tylko zakończenie mi się podobało – było tak naciągane i tak autoironiczne, że nie można go inaczej potraktować niż kpinę z Hollywood.
A co do tłumaczenia – zrobiłem też recenzję wydania „Ruchomego zamku Hauru” ze swojej strony polecam inne kwiatki Robaczewskiego (np. moje ulubione „Hauru nie chodź (?) tam”) :)
kircia
27.11.2012 20:41 Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Pewnie można to także ocenić i pod innymi płaszczyznami, mogę się zgodzić ze wszystkimi podpunktami, ale to już nawet nie o to chodzi. Motyw starzenia się nie jest ani świeży ani odkrywczy, ale jest w porządku. Romans w książce akurat lubiłam, więc też szkoda mi tego, że w filmie był inny, nawet jeśli dzięki temu film zyskał inne zalety. Co do wątku z pacyfizmem się zgadzamy, a czy zakończenie było kpiną czy jednak miało takie być, nie wiem. Szczerze, niewiele miałam styczności z Miyazakim i nie wiem, czy takie zakończenia są typowe, czy to ironia. To drugie bardziej kojarzy mi się z innymi studiami, niekoniecznie z Ghibli – ale jak mówię, mało tego widziałam, więc to tylko domysły, ktoś może mnie wyprowadzić z błędu.
Chciałam tylko napisać, że jakoś całości nie kupiłam, to wszystko. Bo film piękny, a w dyskusji wychodzi na to, że jednak ma całkiem sporo wad i akurat mnie one przeszkadzały. I to tyle :)
Sulpice9
28.11.2012 18:49 Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Nie ma problemu :) Pisałem zresztą, że to najbardziej kontrowersyjny film studia Ghibli (przynajmniej żaden inny tytuł nie przychodzi mi do głowy) i nie każdemu może przypaść do gustu. Zwłaszcza, że jest to pozycja wybitnie nie w klimacie „typowego” anime.
Dla mnie liczy się to co w filmie – bohaterowie, klimat, większość wątków i znośna (choć nie wybitna) muzyka. I uparcie będę powtarzał, że choć nie jest to najlepszy film anime jaki widziałem, to na pewno jest moim ulubionym :)
Pozdrawiam ;)
Sulpice9
28.11.2012 18:51 Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Cholera, dlaczego nie mogę postów? Miało być „to co w filmie świetnie zadziałało”.
kircia
28.11.2012 19:51 Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Również pozdrawiam, dziękuję za miłą wymianę zdań ;)
Co za cudna historia, razem z koleżankami wymiękłyśmy ...„łii to takie romantyczne” XD Kocham tą grafikę, postacie oryginalne i miłe dla oka ;] Przy muzyce też można było się pobujać :) Humor… pierwsza klasa, głównie dzięki „słodkiemu płomyczkowi”, Panu „Rzepie”, oraz tekstom w stylu: „Nie jestem już piękny, życie straciło sens” XD Po prostu…POLECAM <3
już dawno mówiłem znajomym, że Disney i Pixar może zacząć zwijać interes bo ci tam w USA tak się zapatrzyli w te komputery, że zapomnieli jak się w ręku ołówek i kredki trzyma. przez to zalewają nas straszną chałą gdzie ludzi nie przypominają ludzi i wszystko jest na jedno kopyto robione. Tu zaś mamy prawdziwe baśniowe arcydzieło prawie 2 godziny, które spędziłem przed ekranem to był piękny czas. Wspaniałe postaci, w przeciwieństwie do recenzentki bardziej podobała mi się Sophie, myślę, że ze względu na przesłanie jakie niosła swą osoba. Hauru był trochę dandysowaty, ale też da się go lubić. Reszta bohaterów również bardzo sympatyczna. Niesamowity rozmach, bogactwo pejzaży, sama kreska i kolory to wszystko składa się na tę moim zdaniem lekturę obowiązkową wszystkich miłośników anime.
Luigi_2420.04.2013 12:29:04 - komentarz usunięto
A
Bezimienna
15.04.2012 15:14
Ten film jest cudowny! Zacznę od postaci. Najbardziej zaimponował mi Hauru – zakochałam się! Sophie podziwiam za to, że była taka ambitna i odważna. Wedłóg mnie najzabawniejszą postacią była Wiedźma z Pustkowia po tym jak Saliman ( z kolei ta nie przypadł mi do gustu ), odebrała jej moce. Kalcifer też był uroczy, a sam zamek… Super. Muzyka podobała mi się.
Wątek o zmianie koloru włosów był nie do pobicia! ,, Nie jestem już piękny, życie straciło dla mnie sens…” – wszyscy przed telewizorem ryczeli ze śmiechu. Wystawiam 10/10 Polecam wszystkim!
Dla mnie ten film jest świetny! Nic dodać, nic ująć. No, może przestraszyło mnie to jak kliknij: ukryte główna bohaterka zmienia się w staruszkę, tak, to było przerażające… Spodziewałam się też troszkę innego zakończenia. Ogółem jest naprawdę godne obejrzenia. Po prosu cud miód, malina, orzeszki… 9/10 Polecam!!!
A
Grajek
28.01.2012 13:53 i cała magia zepsuta... T_T
Jak dla mnie, jest to dobry film, ale oczywiście nie jeden z lepszych tytułów Studia Ghibli.
Fabuła wydaje się być w porządku, chociaż w moim subiektywnym odczuciu, niektóre wątki były mocno naciągane np. wątek miłosny Sophie i Hauru, a momentami fabuła wydawała się być jakby wyciągnięta z kontekstu- bez żadnego „podłoża”.
Muzyka…no cóż, może to ja jestem głucha (możliwe, i‑pod robi swoje), ale było jej bardzo mało, a jak już się pojawiła, to raczej nie wpadała w ucho.
Sprawę ratuje oczywiście grafika- czy jest coś lepszego od tła i detali w stylu Studia Ghibli? ;)
Ale teraz coś, co w moim odczuciu było MASAKRĄ i można powiedzieć, że doszczętnie zniszczyło magię filmu. Włączam tv, zniecierpliwiona i „nabuzowana”, że zobaczę kolejne świetne anime, a tu już w pierwszej minucie dane mi jest słyszeć głos niewinnej i nieśmiałej „cnotki niewydymki” czyli dubbing w stylu serii „Barbie” (jak ma się 7 letnią siostrzenicę, to się takie rzeczy wie XD). Przepraszam za dość niestosowne słownictwo powyżej (wyrażenie przechwycone od kolegi), ale naprawdę, tak fatalnie dobranego głosu młodej Sophie nie dało się inaczej określić. Reszta aktorów dubbingowych jako tako sobie radzie (najlepiej wypada głos starej Sophie), ale bądźmy szczerzy- dubbing w anime to jest po prostu zbrodnia. Naprawdę, można powiedzieć, że obrzydziło mi to cały film i niejednokrotnie w trakcie oglądania miałam ochotę wywalić tv za okno.
Mogę mieć tylko nadzieję, że nie zrażę się na dobre do tego tytułu ,bo w końcu film jest dobry. Postaram się wykreślić z pamięci tę wersję i zafunduję sobie terapię 'właściwym' „Ruchomym zamkiem Hauru”.
A
harpagon
22.01.2012 20:38
Obejrzałem i fajne to, ale fabularnie faktycznie coś tu jest nie tak. Nie będę się rozpisywał. Spirited Aaway dużo lepsze.
Uwielbiam ten film od pierwszego obejrzenia, niestety jednak gdy ostatnio przeczytałam książkę, na podstawie której powstał, moja miłość lekko zmalała. Wielu wątków nie rozwinięto(bądź w ogóle nie zostały poruszone – kliknij: ukryte jak chociażby połączenie z realnym światem, bodajże Walią, która znajdowała się za drzwiami oznaczonymi czarnym kolorem i z której pochodził Hauru, kilku postaciom zmieniono charaktery kliknij: ukryte m.in. wiedźmie, która pod koniec seansu stała się właściwie sympatyczną i niegroźną staruszką, podczas gdy w książce była faktyczną wiedźmą, która zawarła kontrakt z ogniowym demonem, a nawet role w opowieści, przez co w kilku miejscach w sumie nie do końca wiadomo o co chodzi kliknij: ukryte Przykład psa i tego stracha na wróble- księcia Justina. W książce stanowili oni ważną część historii- tutaj natomiast zostali…no nie wiem- tłem? Trochę za bardzo wszystko skupiło się na kliknij: ukryte wojnie, która w książce nie była tak ważna. Nawet odniosłam wrażenie, że była tylko pretekstem do wysłania Hauru na poszukiwanie Justina. I niby nie jest tak źle, ale od momentu przeczytania książki czuję się strasznie rozczarowana filmem…a zwłaszcza tym, co zostało kliknij: ukryte z wątku romantycznego.
harpagon
22.01.2012 20:41 Re: Anime a książka
A co ty książkę do filmu porównujesz? tak to zawsze można powiedzieć, że kazdy film na podstawie książki będzie tylko strzępkiem. Ja znam tylko anime, ale nie zachwyciło mnie tak jak inne pozycje Ghibli. technicznie super, ale sama historyjka jest za bardzo poszarpana i nielogiczna. Aż się boję zabierać za Ziemiomorze. Tam to podobno niezły syf zrobił młody Miyazaki.
Dzięki porównaniu wychodzi m.in dlaczego jest tak wiele dziur fabularnych, no i znajomość książki pozwala wiele tych wątków wyjaśnić. A i tak nie umniejsza to moim zdaniem wartości animowanej wersji – ta jest po prostu inna. Ale generalnie to chodziło mi o coś innego- o zwrócenie uwagi na książkę. Ja osobiście uwielbiam Ruchomy Zamek Hauru zarówno w wersji oryginalnej jak i animowanej. Nawet jeśli ta moja „miłość” do tego ostygła troszku po przeczytaniu książki to i tak jest to jeden z moich ulubionych filmów anime. I wszystkich, których ta historia zainteresowała chociaż trochę, zachęcam do zapoznania się z oryginałem, bo naprawdę warto. Dzięki niej można potem zupełnie inaczej popatrzeć na owo anime.
A
Mika
22.01.2012 13:49 Fabularny dziurawiec
Nie mogę się zgodzić z większością komentarzy dot. zachwytów nad fabułą. Film posiada mnóstwo niedopowiedzeń i dziur w fabule, które sprawiają że nie można się w niego wczuć. Tytułowy Hauru jest antypatyczny i trudno go polubić a tym bardziej się w nim zakochać. Cały wątek miłosny między nim a Sophie jest niedopowiedziany i bez sensu, zresztą nie tylko on.
Oceniając ten film przez pryzmat innych produkcji ze studia Ghibli, uważam że tylko grafika i udźwiękowienie jest jak zawsze na wysokim poziomie (nie licząc głosu seiyuu głównej bohaterki). Fabuła mogła być dobra, gdyby skupiono się na paru aspektach i odpowiednio je rozwinięto, a podarowano sobie wielowątkowość która spowodowała jedynie chaos.
Całościowo 7/10 max. (i to tylko przez wzgląd na stronę techniczną i sentyment do Ghibli).
Miłość nigdy nie ma sensu <mówi wspominając jak to ostatnio widziała 80 letniego dziadka z młodą dziewczyną na studiach w roli żony> Tyaaa.. <łyczek herbatki> Style „jak można się w kimś zakochać” i udziwnianie modeli facetów, w których to my – Kobiety – mamy się zakochać mi się przejadł… serio za dużo kombinacji.. taki prosty, dziwny facet z odrobiną iskierki w oczach i dużej dozy „fiu fiu we łbie” hnnn… mi pasi x3
Ja również tego nie rozumiem. Tym bardziej, że na poparcie tak niskiej oceny recenzent przytacza argumenty, które łatwo obalić.
Wydaje mi się, że miarą wartości ścieżki muzycznej do filmu jest to, jak wysokiej jakości jest kompozycja i wykonanie oraz, a może przede wszystkim, czy utwory dobrze ilustrują to, co dzieje się na ekranie. To wszystko można ocenić obiektywnie, nie uciekając się do ogólników i jałowej dyskusji o gustach. Pod tym względem ocena cząstkowa wystawiona przez Mizuumi wydaje się być zwyczajnie nietrafiona. Bez dwóch zdań, kompozycja JH i wykonanie orkiestry symfonicznej, którą dyrygował, są znakomite, podobnie jak dopasowanie ilustracji do scen filmowych. Tu akurat Studio Ghibli ustawiło kolegom z branży poprzeczkę tak wysoko, że chyba tylko ścieżki muzyczne amerykańskich blockbusterów mają szanse równać się im pod względem jakości i rozmachu. Natomiast to, że styl Hisaishi nie zaskakuje z filmu na film, uważam za zaletę, a nie wadę. Gdyby było to wadą, to ten sam zarzut można by postawić również muzyce Johna Williamsa, Hansa Zimmera czy Ennio Morricone, których charakterystyczny styl można z łatwością rozpoznać.
Szkoda, że tak mało jest anime z naprawdę dużym budżetem, gdzie producenta stać na zatrudnienie światowej sławy kompozytora i orkiestry symfonicznej, dzięki czemu ścieżka muzyczna do filmu byłaby czymś więcej niż tylko przebojową piosenką z czołówki i drugą z zakończenia. Tym bardziej, że na polu muzycznym mamy się czym pochwalić. Ilu fanów polskich anime wie, że nasza Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej nagrywała ścieżkę dźwiękową do Cowboy Bebop, Oh! My Goddess, The Vision of Escaflowne, Wolf's Rain, Hellsing Ultimate, czy Fullmetal Alchemist: Brotherhood (pełna lista jest dużo dłuższa)? Może i w Polsce nie produkujemy anime, ale mamy swój znaczący wkład w brzmienie niejednego z nich.
Do posłuchania na koniec: Hisaishi na żywo, podczas koncertu:
[link]
Zgadzam się z recenzentką co do pierwszego wrażenia odnośnie Hauru.Aż mi dech zaparło, choć większych szkód nie ma ;-) Ruchomy Zamek Hauru- kolejna udana pozycja, która przenosi widza w baśniowy świat, zakłócony niestety kliknij: ukryte wojnąurzekający niezwykle barwnymi postaciami z mocnym charakterem. Babcia Sophie jest genialna! Energiczna starsza pani, wiedźma czystości; Wieźma z Pustkowia, która okazuje się nie być taką straszną wręcz przeciwnie nawet uroczą babcią; tytułowy bohater Hauru, który chciałby wieść normalne życie czy inne postacie jak Kalcyfer, Rzep czy Hen.No i miłość obowiązkowo!
A
Lyneel
11.07.2011 21:25 nawet nie wiem, co najbardziej pochwalić
barwny, magiczny świat, urzekająco szczegółowość, postacie z wyrazistym charakterem, które – nawet, jeśli zostały przydzielone im pewne role – zaskakują, są oryginalne i po prostu porywają. Po tym filmie do grona ulubionych bohaterów anime dołączyłam… stracha na wróble, płomyk z paleniska i psiaka, który… przypominał mi szczotkę na kurzych nóżkach XD ale miał charakterek ;)
Co ciekawe, aż chciałabym umieść tu też… zamek. Bo nawet, jeśli nie jest „bohaterem”, to zdawał się żyć własnym życiem. I to mnie zachwyciło.
No i oczywiście – Sophie i Hauru. Sophie to jedna z nielicznych kobiet w anime, które tak bardzo polubiłam. Jest twarda, niezrażona przeszkodami, zaradna i potwornie śmiała, czy chodzi o ryzykowanie życia, czy wyznanie uczuć. Z kolei Hauru… Przyznaję. Po raz pierwszy jakiś facet zauroczył mnie w pierwszej sekundzie, w jakiej go zobaczyłam. Mówi samo przez siebie :P
najbardziej mi się podobał kalciferek XD taki fajny jest… ,,to miałabym się układać z demonem? a czy demony dotrzymują obietnic?” ,,demony nie wchodzą w układy!” hihi… denerwowały mnie tylko dwie sceny: ta tuż po ,,przebudzeniu” hauru, już z sercem i ta, gdy zobaczył sophie po tymże właśnie przebudzeniu. poza tym bez zastrzeżeń.
Fantastyczny! To jedno słowo wyraża moje uczucia, po obejrzeniu tego filmu. Oglądając Ruchomy zamek Hauru nie można się nudzić. Jest to piękna opowieść, dosłownie magiczna. Od samego początku wciągnęłam się w atmosferę tej produkcji. Świetna fabuła i według mnie dobra muzyka. Niezwykle podobały mi się dialogi, niektóre były na prawdę zabawne. Książki nie czytałam, ale po obejrzeniu tego, na pewno się skuszę na dzieło Diany Wynne Jones. Co do bohaterów. Sophie wyglądała tak, jak prawdopodobnie miała wyglądać, czyli zwyczajnie. Za to Hauru dosłownie mnie oczarował. kliknij: ukryte Nie wydawał się wcale zły, mimo że dziwnie się zachowywał :P Ale i tak bardziej podobał mi się w blond włosach :) Polecam wszystkim :)
I przypomniało się dzieciństwo, zabawy, marzenia… :) Śliczna grafika, GRZECZNA bajka nie tylko dla maluchów. Rzadko spotyka się cos tak pięknego w obecnych czasach.
A
Tsume250
27.03.2011 21:10
Dziwnie to może zabrzmi, ale po prostu w Hauru się zakochałam; początkowo widzą go jako blondyna pomyślałam sobie „Ale Kicha!” :> , ale po zmianie kolorku na czarny wyglądał całkiem, całkem.
Napiszę to po raz nie wiem który, ale Uwielbiam WSZYSTKIE filmy Ghibli i ten nie jest wyjątkiem :D
Aż wstyd teraz przyznać, że wahałam się czy obejrzeć to anime i czy nie będzie ono stratą czasu. Stratą oczywiście nie było, wręcz przeciwnie – te 2 godzinki oglądania minęły mi błyskawicznie i ani razu się nie nudziłam. Ruchomy zamek Hauru jest produkcją istnie magiczną, wciągającą i głoszącą, że prawdziwe piękno ukryte jest we wnętrzu człowieka. Oglądanie tego tytułu przyniosło mi wiele dziecinnej radości, aż sama się zdziwiłam. To było piękne, chciałoby się oglądać i oglądać, odsunąć od siebie rzeczywistość i zagłębić się w świecie fantastyki oraz niezwykle przyjemnie i ciepło przedstawionej historii ; ) A grafika – jak to na studio Ghibli przystało – płynna i kolorowa. Serdecznie polecam tą produkcję, szczególnie na zimne wieczory ;}
Gęsta mgła spowija góry a z nich wylania się przedziwny zamek,który swym wyglądem go nie przypomina…Może tak odpowiednio zacznę ten komentarz, nie wiedząc jak to określić na początek :D. Kolejne dzieło studia Ghibli które zdobyło popularność. Pełno magii, przygody dziewczynki, która zostaje przez zbieg przyczynowo -skutkowy wmieszana w to wszytko oraz oprawa całego filmu czyli to czym charakteryzuje się te studio, dawało mi największą przyjemność. Staranność w szczegółach, dobrze zrobiona fabuła mająca swój koniec i początek i po za tym bohaterowie wyróżniającym się swym charakterem. Nie zapominając zawsze o grafice która jest świetna.Choć w scenach poruszania się zamku ,który wyglądał jak by nie zlewał się z tłem, co wydawało mi się „sztuczne”. Muzyka piękna :) I co tu jeszcze mówić… Wstawiam 10 na 10 :).
A
Perełka
25.02.2011 16:08 25.02.2011r.
Trudno coś napisać o tej pozycji. Z pewnością bardzo sympatyczna, miejscami jednak nieco już przynudzała. Ale to jej tak na prawdę niczego nie ujmuje. Grafika piękna, poczynając od wnętrz mieszkań a kończąc na ruszających się chmurach. Muzyka też ładna więc tutaj nie zgodzę się z jej oceną. Po raz pierwszy nie zwracałam uwagi na postacie. Z jednej strony to dobrze, bo żadna nie działa mi na nerwach, a z drugiej źle, bo nie mogę nic więcej na ten temat powiedzieć. Ale mimo to, pozycja godna uwagi każdego widza.
... ale dla widzów młodszych chociaż mimo tego stanowi świetne rozluźnienie po ciężkich seriach. Oglądałem film z przyjemnością i dałem się wciągnąć w baśniowy świat. 8/10
Od dawna chciałam zabrać się za to anime. Nigdy nie potrafiłam znaleźć czasu lub stawała ku temu jakaś inna wymówka. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo żałowałabym, gdybym tego nie obejrzała. Fabularnie, faktycznie nie da się tego streścić, na tyle by zepsuć najlepszego przyszłym widzom. Myślę, że recenzentka ma rację akurat w tym punkcie. Kreska mi się podobała. Przyjemnie oglądało się wszystkie postacie, zwłaszcza Calcifera oraz (oczywiście) głównego bohatera. Niemniej jednak każdy z bohaterów miał swój własny charakter i tym do (mnie) do siebie przyciągał. Pod względem graficznym wywarł na mnie największe wrażenie sam zamek, tego jak się poruszał, zmieniał i co nim sterowało. Odnośnie muzyki towarzyszącej temu anime nie powiem zbyt dużo, bo niestety czasami miałam wrażenie, że w ogóle jej nie ma albo była zbyt stłumiona. Jednak, gdy dałam rade coś usłyszeć to naprawdę dodawało to uroku. Dlatego nie zgodzę się z recenzentką, która wystawiła za muzykę ocenę 3 oraz oceniła postaci 7/10. Uważam, że mimo wszystko zasługują one na więcej. Ruchomy zamek Hauru jest i chyba pozostanie anime, które wywarło na mnie ogromne wrażenie. Mimo iż przez większość dawało się odczuć bajkowy klimat, który w tym jedynym przypadku mnie zauroczył, to sama opowieść o miłości wydaje się być idealnie skomponowana do tamtej połówki. Ponad to w anime możemy odnaleźć nie tylko słodziuchne wątki o miłości i czarach, ale także w dobry i ciekawy sposób ukazanie jak brutalna potrafi być wojna, że ludzie podczas jej trwania nie rozróżniają, kto jest wrogiem a kto nie. I na zakończenie powiem szczerze, że po raz pierwszy w życiu popłakałam się na zakończeniu, żałując w duszy, że ta historia nie mogła ciągnąć się dalej i dalej.
Zdecydowanie, bez chwili zastanowienia stawiam 10/10! :)
Wspaniałe, bajeczne, kolorowe, magiczne, słodkie, urzekające, rozśmieszające i po Ghibli'owsku genialne :) Z wielką chęcią obejrzę je jeszcze ze 100 razy :D
Jakie to było piękne… po prostu niesamowite przeżycie. Dawno nie czułam się w ten sposób oglądając anime czy cokolwiek innego. W pewnym sensie wybrałam to na chybił trafił, jeden z filmów dostępnych na „przeglądzie filmów anime” w Multikinie. Trafiony wybór. Do tego stopnia, że aktualnie czekam na przesyłkę z właśnie tym anime. I nie mogę się doczekać. Zakochałam się na dobre, i mam ogromną nadzieję, że mi nie minie. Taki niesamowity klimat… po prostu magia Studia Ghibli. To było trzecie oglądane przeze mnie ich anime i jak dotąd najbardziej mi się podoba. Tam wszystko się dzieje tak po prostu i nikt, także widz, nie zadaje pytań. „Dlaczego?”, „Jak to możliwe?”, „W jaki sposób?” – to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Nagle znowu można patrzeć na świat jak dziecko. I to jest po prostu wspaniałe. Postacie… w Hauru zakochałam się od pierwszej sceny, Calicifera [czy jak mu tam jest ;)]też. A do Sophie musiałam się przyzwyczaić, ale ostatecznie bardzo ją polubiłam. Scena ze zmianą koloru włosów… bezcenne. Cała sala się śmiała… Grafika to też było coś pięknego. Dawno [nigdy?] nie widziałam tak dopracowanej pod tym względem produkcji. Pokój Hauru to coś, czego nie długo nie zapomnę…
To jest jedno z niewielu anime, które dostało ode mnie 10/10. W dodatku wystawione bez wahania. Jakiekolwiek zastanawianie się nad oceną było zbędne.
Ostatnia rzecz, o której chcę napisać to ocena na Tanuki. Co prawda była pisana w 2005 roku, ale i tak muszę zaprotestować. Trzy za muzykę? TRZY? Pierwsza lepsza haremówka dostaje 5 albo 6! Ocena za postaci też jest zaniżona, oczywiście tylko moim zdaniem… Aż by się chciało pisać alternatywną recenzję, ale nie wydaje mi się, żebym dała radę…
„Nie jestem już piękny!” – o matko, ale się zaczęłam śmiać w tym momencie XD Godne polecenia i oczywiście – 10/10
A
Kisara
8.06.2010 18:05 Świetne!
Mój ulubiony japoński film animowany, zaraz po Spirited Away. Piękna opowieść o miłosci, przygodach i magii zrobiona w wyśmienitej grafice z nastrojową muzyką w tle. Cudo. 10/10
A
blue
8.06.2010 17:33
strona techniczna bardzo dobra, do postaci można się szybko przywiązać, występują pewne uproszczenia fabuły ale przecież to film więc wybacze, al musze powiedzieć że nie jest to wierna ekranizacja, różni się on od książki, może nie tak wybitne jak inne produkcje tegi studia ale trzyma wysoki poziom i może stanowić wspaniałą rozrywke niepozbawioną pewnej głębii
:D Mi sie podobało! ;d a jak komuś nie xD! to trudno! ;D
A
Miloku
19.04.2010 15:40
Film nie jest tak świetny ja „Spirited Away” ale oglądało mi się bardzo przyjemnie i muszę stwierdzić, że jest warty obejrzenia. Na pewno nikt nie pożałuje kupna. Dubbing: tak jak w przypadku „Spirited Away” głosy dobrane bardzo dobrze. Ocena ogólna: 9/10. Odejmuje jeden punkt za zbyt bajkowy klimat, który nie pasuje do Studia Ghibli.
lubię literaturę fantasy. Książkę przeczytałam to film też obejrzałam bardzo fajnie go zrobili teraz czytam Zamek w chmurach, czyli dalsze momenty Hauru.
A
Miska Ryżu.
12.03.2010 10:16 MUZYKA!
3 za muzykę? Wyście powariowali…
A
Iv
13.02.2010 15:10 Film
Jako wierna fanka anime, a szczególnie takich wyszukanych produkcji jak ta, powiem tyle, że film zasługuje na ocenę 10/10. Tak bardzo mnie urzekł, że poczułam się rozczarowana zauważając taką ocenę na tanuki…
A
Sakura
27.01.2010 18:20 Najpiękniejsze...
Piękne, piękne, piękne. Po prostu trzeba obejrzeć. Osobiście, więcej znaczy dla mnie, niż Spirited Away. Bajeczne, cudowne, magiczne, wzruszające, chwilami zabawne, trudno ująć w słowa. Po obejrzeniu chciałoby się wymazać pamięć i znowu obejrzeć, by znowu przeżyć te same, wspaniałe uczucia.
Bardzo zawiodła mnie tylko niska ocena muzyki, jak dla mnie była przepiękna i wiem, że wielu innych także jest nią zauroczonych, głowny theme ma licznych fanów.
... i takie jak być powinno. Perełka wśród japońskich produkcji, serdecznie polecam – człowiek na koniec sam uśmiecha się do siebie.
A
Aga
4.05.2009 13:52 okropne
Po lekturze ciepłej, pełnej uroku książki Diany Wynne Jones, oraz po obejrzeniu bardzo dobrego według mnie „Spirited Away”, miałam pełne prawo oczekiwac czegoś zachwycającego.
Jednak już w pierwszych minutach filmu poczułam się odrobinę zawiedziona. Od samego początku zostały zmienione pewne fakty. A kiedy na scenie pojawił się Hauru, szczęka mi wprost opadła. Mordka wyjęta żywcem z jakiejś dobranocki dla najmłodszych telewidzów. Ale dałoby się to jeszcze przeżyc, gdyby nie późniejsze odejście od fabuły na tyle, że w pewnym momencie trudno byłoby stwierdzic, że ta szalona historia jest adaptacją książki „Ruchomy Zamek Hauru”.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że pod słowem „adaptacja” niekoniecznie kryje się zupełnie wierne przedstawienie treści książki, ale to już chyba przesada.
Zastanawiam się, jaka byłaby moja opinia, gdybym nie czytała wcześniej pierwowzoru. Myślę, że i tak film prędzej czy później by mnie znudził. Moja ocena: 4/10
Zapomniałam dodac, że to, co zachwyciło mnie w tym filmie to piękne krajobrazy, typowe dla tego twórcy anime. Kiedy Sophie siedziała nad brzegiem jeziora, sama chciałam się tam znaleźc. Pejzaże zdecydowanie przemawiały na plus, ale to nie wystarczy, żeby zetrzec ogólne złe wrażenie.
Przepiękna baśń, przywołująca wspomnienia i ciepłe uczucia. Wspomnienie Andersena, dziecięcych dni i ognia w kominku w zimowe wieczory. Cudowna historia, pokazująca, że tam gdzie jest szczera miłość, tam można przezwyciężyć wszystko. Magiczna historia, cudowni bohaterowie i wzruszające, iście bajeczne zakończenie takie jakie uwielbiam i kocham. Polecam każdemu kto ma jeszcze w sercu wystarczająco wiele z dziecka, a w wyobraźni jeszcze wiele nieogarniętej, wolnej przestrzeni. Och, dawno już tak nie płakałem na końcu anime. Jakkolwiek smutni byście, moi mili nie byli, jakkolwiek byście nie wierzyli już w stare bajki, a rzeczywistość codziennie drapała was po sercu- obejrzyjcie, popłaczcie, uśmiechnijcie się. Ciepło i magicznie. To mi przypomina czemu tak kocham anime :).
10/10
A
muf
27.01.2009 17:42
Film naprawdę mi się podobał od początku do końca (w pewnych momentach nawet chlipałam)
Jedynie co mi przeszkadzało to dosyc przesłodzony koniec.
A
anulka406
26.01.2009 20:17 Zachwyciło mnie.
Och, po prostu to uwielbiam :) To naprawdę jak cudowna baśń! Będę to opowiadać dzieciom na dobranoc, jak już przeczytam książkę. Lepsze niż te baśnie braci Grimm… Zarówno jak W krainie bogów. Uwielbiam obie te produkcje! Cudowne, cudowne! Ale to jest lepsze! Sto razy. Zachwyciło mnie, chociaż musiałam to oglądać z polskim dubbingiem (Sophie przed przemianą ma paskudny głos). Kocham, kocham i polecam.
Pozdrawiam.
A
Ayra
25.01.2009 23:58
Ahh… Obejrzałam to dzisiaj. I zachwyciłam się. Piękna historia… I gdyby w rzeczywistości istniał taki Hauru to bym go sobie wzięła ^^ Chociaż „śliczny płomyczek” Kalcifer jest świetny ^^ Ogólnie ciekawie zrobiona i piękna historia. Rozśmieszyło mnie tylko jedno: kliknij: ukryte przemiana stracha w księcia, który wszystko naprawi ;]
Ogólnie to powiem jedno: Kocham Hauru ^^ Ale w wersji blond jest lepszy ^^
V-chan
26.01.2009 05:46 :)
Akurat ten motyw z księciem był betonem mocno parafrazującym książkę xD Poczytaj- w księgarniach jest dostępna i zapewnia jeszcze więcej śmiechu, niż anime :]
A
Olka Z.
25.01.2009 17:27 Cudooo
Jak zwykle w takich produkcjach musieli być podejrzane czarne stwory wyłaniające się nie wiadomo skąd, ale już nawet to wybaczę. Animacja podobna do Księżniczki Mononoke co jest BigPlusem. Motyw przewodni też jest całkiem fajny. Nie za bardzo polubiłam Sophie, Wiedźma z pustkowia przyprawiała mnie o mdłośći, strach był przerażający, piesek był przesympatyczny, a sam Hauru (właściwie nie wiem czemu nie odmienia się:Haur) finalnie zdobył moją sympatię. W ogóle cała fabuła jest naprawdę fajna i chyba zacznę już szukać książki. :)
A
V-chan
28.12.2008 21:50 cuuudo,ale...
Obejrzałam anime zupełnie przypadkiem i zakochałam się w nim. Pomysł był nietypowy, ciekawie poprowadzone postacie i akcja, nietypowe zakończenie. Kreska, jak zwykle cudowna, humor tak samo. Muzyka nie zapada specjalnie w pamięć, ale nie przeszkadza.
KONIECZNIE- jeśli komuś podobał się film, niech sięgnie po książkę. Jest znacznie ciekawsza, bez wojny, za to ze znacznie większą ilością gagów i magii. Naprawdę warto!
I to jest właśnie moje „ale”- gdyby trzymano się dzieła literackiego, wtedy na pewno „jednoosobowa klęska żywiołowa w postaci Sophie” miałaby znacznie więcej fanów :)
rika
29.12.2008 18:15 Re: cuuudo,ale...
Tak! Tak! Calkowicie sie zgadzam! Moze i filmowa wersja ma swoj wlasny, ceniony przez innych, klimacik, to zaluje ze nie trzymano sie ksiazki. Bylo tam tyle fajnych gagow, sophie byla ciekawsza, a Hauru (zadufany w sobie tchorz) byl naj,naj,najlepszy. Szkoda ze w anime tak go zidealizowali :(
A
sui
11.04.2008 10:08 ;/
przecietne, widzialem lepsze basnie choc nie jestem ich wilebicielem to jednak tu niewiele bylo dla mnie. nie podobaly mi sie zwroty fabuly, jest ich mnostwo, rozwiazania fabularne i poruszane watki jakos do mnie nie przemowily…po prostu za duzo tego 6.75/10
sleepwalker
2.07.2008 03:26 Re: ;/
sui napisał(a):
to jednak tu niewiele bylo dla mnie. jest ich mnostwo,...po prostu za duzo tego 6.75/10
to albo czegoś za dużo albo niewiele u licha!. Hauru's Moving Castle to jedna z najpiękniejszych baśni jakie widziałam, i czytałam także (film zachęcił mnie do kupienia książki). Po prostu coś cudownego co nie przechodzi echem, „odkłada na półkę” i zapomina ale pozostawia wspaniałe i ciepłe wspomnienia.
PS. Hauru wygląda bosko w blond włosach:)))
A
sha
2.03.2008 13:34 absolutnie
przerewelacyjny film. Jedyne o co sie czepiam to fakt, ze Hauru zmienil kolor wlosow, w blond wygladal o wiele lepiej.
A tak to swietna fabula, genialnie dobrany dubbing, swietna grafika.. kocham kocham.
Kalsyfer – genialne teksty
Pies Jak Mu Tam – przesmieszny xD
Hauru – oohh, nic dodac nic ujac
A
Ita
10.01.2008 17:38 Hauru?
Nie wiem czemu w polskiej wersji filmu Howl zostało zmienione na Hauru.. to naprawdę denerwujące, co polacy potrafią zrobić z anime..
Co do samego filmu, jest naprawdę fantastyczny.. nic dodać, nic ująć.. wspaniałe pejzaże, dobra muzyka.. po prostu kolejny świetny film znanego chyba wszystkim Miyazakiego
Kisa
10.02.2008 16:48 Re: Hauru?
Ita napisał(a):
Nie wiem czemu w polskiej wersji filmu Howl zostało zmienione na Hauru.. to naprawdę denerwujące, co polacy potrafią zrobić z anime..
Tak, zwłaszcza, że w oryginale, czyli po japońsku, też było Hauru :/ to chyba raczej anglicy zmienili na Howl, a Polacy wrócili do oryginału.
Anime powstało na podstawie powieści angielskiej pisarki fantasy Dianne Wynne Jones – „Howl's Moving Castle” i właśnie tak ma na imię główny bohater w oryginale angielskim, (a nie japońskim). W wersji japońskiej jest Hauru – czyli po prostu japoński zapis słowa „Howl” (Houl/Haul). A polska strona użyła japońskiej transliteracji (Hauru) zamiast zastosować oryginalną, angielską.
Ot i cała tajemnica. Są anime oparte na historiach pochodzących spoza Kraju Kwitnącej Wiśni :)
V-chan
28.12.2008 22:00 Re: Hauru?
Tam chyba chodziło o to, żeby podkreślić, że Howl zmienił imię w świecie czarodziejskim na Hauru. I z tego co wiem pani Diana Wynn Jones się zgodziła, a nawet chciała, żeby tak było.
Rika
29.12.2008 18:12 Re: Hauru?
No wiec w w ksiazce pani wynne jones bylo tak ze nasz czarodziej urodzil sie w Walii, gdzie nadano mu imie Howell. W Ingarii, czy jak to sie ten kraj nie nazywal (swiat czarow), przyjal imie Howl (Howl>>Hauru) Troche to skomplikowane… :P
A
Kika
10.01.2008 14:23 piesek
Jestem pod wrażeniem tego anime. Ale jak dla mnie piesek był mocny. Co się odzywał znaczy mam na myśli jego charkanie płakałam ze śmiechu
A
Salva
3.09.2007 19:26 Ciepłe po prostu cholernie ciepłe...
Na żaden inny komentarz mnie nie stać. Jestem po prostu zachwycona ! Podobało mi się absolutnie wszystko. Nie umiem znaleźć innego słowa, po prostu szalenie ciepła i sympatyczna opowieść. Choiaż jak dla mnie powinno to albo trwać dłużej, albo powinnien być drugi film. Za mało było tego pierwszego Hauru (ja liczę od zmiany koloru włosów… ^^), który był tajemniczy. Ja rozumiem że film i że jest krótki, a mimo to brakowało mi czegoś. Jednak i tak byłam zachwycona !
No i zgadzam się z zarzutem co do recenzji, Sophie nie poszła szukać Hauru, poszła szukać jakiegoś czarnoksiężnika, wszak zdziwiła się jak go zobaczyła.
A
nataku
27.07.2007 00:14 Magiczne!
Magiczne! To słowo chyba najlepiej opisuje ten film i to pod każdym względem! Jestem nim po prostu oczarowana! Może i muzyka nie jest wybitna z wyjątkiem tej jednej melodii Madame Suliman… Albo raczej jedynie ten kawałek jest zauważalny, podczas gdy pozostałe po prostu są, nikomu nie rzucając się na siłę na uszy. Ale reszta… Cudna grafika idealnie pasująca do klimatu opowieści, wspaniale postaci, których nie sposób nie polubić (Calcifer jest po prostu Boski!) kliknij: ukryte (nawet Wiedźma z Pustkowia… Po tym jak została pozbawiona mocy nie potrafiłam sie już na nią wściekać^^") a przede wszystkim niebanalna historia podana w sposób przykuwający do fotela od początku do samego końca;) Przynajmniej ja nie mogłam oderwać oczu;) A nie jestem już malutkim dzieckiem (choć w sumie nie jest to skierowane do tych naj naj młodszych widzów ze względu na fabułę – jest bardziej rozbudowana niż ta w Gumisiach czy Smerfach^^"). Co najdziwniejsze moimi ulubionymi animcami są Hellsing, Death Note i Fantastic Children^^" Ale nawet ja nie mogłam się oprzeć ciepłu bijącemu od tego filmu:) CUDEŃKO!
A
Ania
29.06.2007 19:19 Hmm...
W sumie to anime jest super… tylko japońscy seiyu kuleją… szczególnie głos podkładany pod Sophie… reszta bez zarzutu :) wyrosłam na Miyazakim bo moi rodzice to ogromni fani twórczości japońskiej więc dziecko oglądało nie Teletubisie tylko Miyazkiego i w wieku 6 lat nawet cichcem podglądało rodziców przy oglądaniu Cowboya… :)Miyazaki jak zawsze bez zarzutu ale wolę Ksieżniczkę Mononoke… sentyment po prostu :). Pozdrawiam :).
A
K-chan
13.06.2007 12:18 cuudne
czy ja muszę coś tu pisać? wszyscy którzy oglądali wiedzą, że to niesamowity pokaz zdolności Miyazakiego i że zdecydowanie warto było poświęcić te dwie godziny aby ujrzeć to arcydzieło. Zdecydowanie niezmarnowany czas.
A
Hana_chan
7.06.2007 15:43 :)))
Bardzo podobał mi isę ten film :)))
fabuła ciekawa, a sama oprawa po prostu przepiękna ;)))
drażniłą mnei jakosgłówna bohaterka..miała taki niemiły głos..i wgle jakaś taka brzydka..wiem iwem..wg samego filmu taka powinna być…ale przywykłam do bishojo ;)))
w skali 0/10 100!!!
A
Magenta
5.05.2007 21:19 tiktak
Ładne anime. Ale moim zdaniem przedobrzyli nieco, przewartościowali niektóre wątki, na końcu dorabiając ideologię, o której zdaje się, że nieco zapomnieli na początku. Ciężko mi się to oglądało, nudziło mnie, nie zaskakiwało. Ale pozycja godna polecenia. To pewnie tylko ja jestem lekko spaczona, że mnie takie rzeczy nie bawią.
A
Scarlet
24.04.2007 16:13 Książka lepsza, ale anime i tak cudowne *-*
Film cudowny, odbiega trochę od książki, ale wciąż ma klase :)
Kamcia1904
6.07.2007 09:32 Re: Książka lepsza, ale anime i tak cudowne *-*
Podpisuję się pod komentarzem powyżej i dodam, że kreska rewelacyjna ;p Pozostaje jeszcze pochłonąć książkę.
A
miś_uszatek
9.04.2007 15:14 Ruchomy Zamek Hauru
to było bardzo dziwne ale oglądało się bardzo przyjemnie
jest to interesująca pozycja
(więcej nie napisze bo i poco skoro wszystku już tu napisano :P)
R
Mimi-Yoshi
17.03.2007 23:30 Genialne!
Genialne- piekne, cudowne, niezwykłe. Wszystko mi się w tym filmie podobało, muzyka także. Nie zgadzam się z recenzentką. O wiele za nisko oceniła muzykę i fabułę. Nie umiem nawet więcej napisać. To było po prostu niezwykłe.
A
Wanat
15.02.2007 22:24 Ruchomy Zamek Hauru
Film nie zgorszy, ale mnie jakoś nie przypadł do gustu. Nie ten typ kina, jak dla mnie…
A
Akeneki
30.12.2006 15:52 Japońskie Arcydzieło...
Ah! Przepiękna, przecudowieńska, przesłodka, przejmująca historia… Najmilsze japońskie dzieło jakie oglądałam. Bez przemocy, bez krwi, pełna miłości i ciepła [to pewnie dzieki Caluciferowi;)]
Milusia jak pluszowy misio, ciepła jak wełniane skarpetki, magiczna niczym latający dywan…
Chyba nie muszę polecać, to oczywiste że trzeba to obejrzeć!
A
Miko
17.12.2006 15:03 Wspaniałe
Cały Miyazaki! Film super! Najbardziej podobały mi się krajobrazy. W niektórych momentach jak prawdziwe. Książki nie czytałam, ale jestem w trakcie poszukiwań ^_-. Gorąco polecam! A tak na marginesie wie może ktoś co to za utwór leci w chwili, gdy Hauru zmienia się przy Sophie w potwora będąc u Suliman???
A
Tassadar
26.11.2006 23:36 Fiuuu, fiuuu! Niezłe...
Miyazaki w szczytowej formie – czego jak czego ale braku pomysłowaści nie można mu zarzucić. To anime potwierdza, że jak Oscar za Spirited Away to nie był przypadek. Świetne w każdym calu (no może poza muzyką która kuleje).
A
Maciek
26.11.2006 21:55 Piekne
Piekne anime.Nawet moi rodzice ogladali z ciekawoscia :D
A
Myu_nyu
15.11.2006 17:42 Cudeńko moje:P
W mojej „skali” to cudeńko przebiło Księżniczkę Mononoke. Nie wiem co mi się tak podoba. Chyba wszystko… fajne anime i tyle:P
Zdecydowanie nikomu nie polecam tego co proponuje nam Monolith. Wydanie jest nie dość, że jedno płytowe to DVD jest jedno warstwowe i to niestety widać. Obraz jest strasznej jakości jak tylko coś się więcej dzieje piksele atakują. Najbardziej rzucają się w oczy tzw klatki kluczowe które są pełne artefaktów i dopiero po 1‑2s ich jakość się poprawia. Także jak dla mnie mogą sobie zabrać to ładne tekturowe opakowanie którego koszt z pewnością przewyższył koszty dołożenia drugiej warstwy. Jestem bardzo rozczarowany tym bardziej że spaskudzono taki fajny film. Pozdrawiam.
A
Pazuzu
21.09.2006 20:40 właśnie obejrzałam...
...i się zakochsłam. Absolutnie fantastyczny film.
A
Lena100
20.09.2006 20:59 Cudo!!
Wspaniały film! polecam wszystkim miłośnikom anime i nie tylko. miyazaki pokazal sie od najleprzej strony. jeden z najpiekniejszych anime jakie oglądałam, włączając w to inne produkcje miyazakiego. Najmocniejszą stroną filmu są oczywiści bohaterowie, no i jeszcze masa fantazji. Serdecznie polecam.
A
Zioło
17.04.2006 16:00 Ruchomy Zamek Hauru
A mi się niezwykle podobało. Kiedy wchodziłam na seans, myślałam, że będzie to zachwycające anime. Kiedy wyszłam, nie mogłam się otrząsnąć. Chyba przez tydzień nie obejrzałam żadnego filmu, żadnego anime, nie przeczytałam żadnej książki – po prostu cały czas nie mogłam się otrząsnąć. Dla mnie to było naprawdę śliczne i bajkowe anime. Cudo.
Muzyka również bardzo mi się podobała – nie przeszkadzała mi jej powtarzalność, zakochałam się w niej wręcz ;] Jestem w stanie jej słuchać bez przerwy, przez cały czas. Jest w niej coś takiego magicznego, wpadającego w ucho i poruszającego serce.
A Hauru – w książce postać wydająca się być negatywną. Po przeczytaniu książki był przeze mnie nielubiany, jak to bywa z czarnymi charakterami. W anime nie dało się tego odczuć. Jakaś wzmianka na początku, że Hauru kradnie serca dziewczynom – a później nagle pojawia się postać, której po prostu niesposób znienawidzić. Świetna postać, pomimo że tak niezgodna z tą w książce.
Drażniło mnie niemiłosiernie, że w postać Suliman upchano trzy postacie i co więcej – zmieniono nagle jej płeć =/ Patrzyłam na ekran i myślałam: To ma być facet?!
No i strach na wróble. kliknij: ukryte Gdyby się tylko nie zamienił w tego księcia, to wszystko byłoby w porządku.
Pomimo, ze anime może mieć pare wad, to i tak jest właściwie moim ulubionym. Urzekło mnie, bez dwóch zdań ;)
Arjuna
28.02.2007 02:00 Re: Ruchomy Zamek Hauru
Zioło napisał(a):
Muzyka również bardzo mi się podobała – nie przeszkadzała mi jej powtarzalność, zakochałam się w niej wręcz ;] Jestem w stanie jej słuchać bez przerwy, przez cały czas. Jest w niej coś takiego magicznego, wpadającego w ucho i poruszającego serce.
A Hauru – w książce postać wydająca się być negatywną. Po przeczytaniu książki był przeze mnie nielubiany, jak to bywa z czarnymi charakterami. W anime nie dało się tego odczuć. Jakaś wzmianka na początku, że Hauru kradnie serca dziewczynom – a później nagle pojawia się postać, której po prostu niesposób znienawidzić. Świetna postać, pomimo że tak niezgodna z tą w książce.
Zgadzam się z Tobą. Muzyka była cudowna. Wystarczy trochę ją posłuchać, aby przenieść się w krainę mażeń. Również sam Hauru bardziej podobał mi się w filmie niż w książce. W powieści był wredny i egoistyczny. Czytając o nim miałam ochotę poćwiczyć na nim kilka rzutów Judo, których swego czasu miałam okazje się nauczyć (nieświadomym śpieszę z wyjaśnieniem, że rzuty Judo są baaardzo bolesne). W filmie zaś tytułowy bohater jest miły sympatyczny i uprzemy zarazem od razu można zauważyć, że jest w coś uwikłany, co go przerasta. Jednocześnie jest nieco dziecinny (Pamientacie jego reakcję, gdy zorientował się, że nie ma już trwałe?) co dodaje mu uroku.
Jednym słowemP: Miyazaki rządzi!!!
A
Pawel
26.02.2006 15:22 Magia ktora nie zginie...
Hauru no ugoku Shiro, jest pozycja obowiazkowa. Magia zawarta w tym filmie jest po prostu swietna! Efekty specjalne i grafika zapieraja dech w piersiach! A fabula i przemyslany przebieg scen, jak to bywa u P. Miyazakiego jest na najwyzszym poziomie!! Polecam to anime, grzechem jest nieobejzec, dlatego tez wystawilem ocene 10/10!!
A
Kjerstin
21.02.2006 21:50 *
Cóż w takiej sytuacji może powiedzieć zdeklarowany fan Miyazakiego, żeby nie zabrzmieć stroniczo?:)
Strona graficzna jest cudownie szczegółowa i tak barwna, że miałam ochotę w niektórych scenach po prostu zostać.
Zawartość symboli jest imponująca. Pomysł na kliknij: ukryte uwięzienie serca Hauru w ogniku Kalcyferze, z którym Sophie „robi co chce” jest świetny. Podoba mi się też rodzaj klątwy, rzuconej na Sophie- klątwy, której sama wiedźma nie potrafi zdjąć, i która reaguje na zmiany w psychice dziewczyny.
Klątwa- „oko do wnętrza” Sophie:)
I jedynie niezbyt oryginalny wątek miłosny trochę burzy obraz…chociaż, kiedy wspomnę zalety Hauru…;)
Ukryto spoilery.
Moderacja ;)
A
Svart
9.09.2005 18:21 Hauru
Mnie osobiście się ten film bardzo podobał.
Zachwycała grafika i postacie.
Szczególnie w pamięci pozostała mi uparta i zdecydowana „Wiedźma Czystości”, czyli Sophie, która w tej dziedzinie potrafiła dokonać prawdziwych cudów.
Niezwykła również była jej mimika i te rozbrajające miny, kiedy się czemuś dziwiła, bądź się denerwowała..
Podobnież uroczy był wciąż marudzący i uparty demon Calcifer, który za nic przeżyć nie mógł, że musi słuchać kobiety..
Równie szybko zapadały w pamięć i serce pozostałe postacie, które naprawdę powodowały całą ferię odczuć.
Ech.. bardzo miło wspominam ten film i polecam go gorąco, sama chętnie bym go jeszcze raz zobaczyła.
Pozdrawiam.
Sophie? No patrz, a mnie się wydawała najbardziej niepozbieraną postacią w filmie. Przypuszczam, że to kwestia wycięcia/zniekształcenia części wątków zawartych w książce, ale właśnie tej pani dotyczy spora część nieścisłości w fabule – i to poważnych nieścisłości.
kliknij: ukryte Przede wszystkim: jaką właściwie motywację miała Sophie i jakie miała cele? Bo jeśli rzeczywiście pragnęła pomóc Hauru odzyskać serce, to wychodzi na to, że ukartowała mnóstwo wydarzeń, żeby tego dokonać… I to w sposób zdecydowanie nieprzystający 'dobrej wróżce'. Bo jeśli naprawdę była tak potężna, jak się wydaje, dlaczego właściwie nie zakończyła wcześniej przynajmniej wojny? Żeby morał był lepiej widoczny? O ile oczywiście nie było tak, że to ona rozpętała ją, aby służyła jej celom – co oczywiście jest nadinterpretacją, ale końcówka mniej‑więcej coś takiego sugeruje… A z drugiej strony: mnie przez prawie cały film wydawała się raczej wredną, podstępną manipulatorką z przyklejonym miłym uśmiechem na twarzy – i jako taka byłaby niezłą postacią. Byłaby, gdyby nie cukierkowa końcówka, która kompletnie 'pogryzła' mi się z całością filmu. Krótko mówiąc, fabuła zgrzytała zdecydowanie bardziej, niż powinna – nawet, jeśli wieźmiemy pod uwagę konwencję baśni i sporą dozę umowności.
Sophie? No patrz, a mnie się wydawała najbardziej niepozbieraną postacią w filmie.
Z dalszego twojego tekstu wnioskuję, że pomyliłaś Sophie z Madame Suliman
Serika napisał(a):
Przypuszczam, że to kwestia wycięcia/zniekształcenia części wątków zawartych w książce, ale właśnie tej pani dotyczy spora część nieścisłości w fabule – i to poważnych nieścisłości.
Faktycznie, właściwie wszystkie nieścisłości fabularne, jakie zauważyłem wynikają ze zmian (sporych) w stosunku do książki – w szczególności w książce cały wątek wojenny został w filmie dodany, a sama Madame Suliman to kompilacja trzech postaci z książki.
Serika
9.09.2005 21:56 Re: Hauru
O matko… Przypomnijcie mi, żebym nie odpowiadała na żadne posty w stanie kompletnego niewyspania (*strzela sobie w łepek*). Oczywiście, że pomyliłam. Sophie jak najbardziej była świetną postacią, podobnie zresztą jak tytułowy Hauru – podobał mi się bohater tak pełen wad, że należało go za to porządnie znielubić – tyle, że się nie dało :)
Ale zarzuty do Madame S. podtrzymuję.
R
Karol
15.06.2005 08:43 recenzja
Witam! Recenzja naprawde dobra, ale nie rozumiem, skad takie niezadowolenie z muzyki Hisaishiego. Przeciez jest rewelacyjna! Ostatnio udalo mi sie zdobyc soundtrack i jestem zachwycony, bo to piekna i niezwykle klimatyczna muzyka. Do fabuly tez nie mam zadnych zastrzezen, tymbardziej do postaci bo te u Miyazakiego zawsze intryguja i wzbudzaja zachwyt. A sam film to po prostu rewelacja! Pozdrawiam :)
nie rozumiem, skad takie niezadowolenie z muzyki Hisaishiego. Przeciez jest rewelacyjna!
Bo jest powtarzalna, wygląda jakby kilka akordów poprzestawiał miejscami i puścił w tle najnowszego filmu. Moze nie znam sie na tym jak sie komponuje, moze to jest swietne jakos oddzielny sountrack, ale nudzi.
To tak w odpowiedzi na Twoje pytanie.
Pozdrawiam rowniez :)
Karol
15.06.2005 18:37 Re: recenzja
Moze nie znam sie na tym jak sie komponuje, moze to jest swietne jakos oddzielny sountrack, ale nudzi.
W kazdym razie na oddzielnym soundtracku brzmi rewelacyjnie! :) Nie wiem, jak wypadła w filmie… a przynajmniej po częśći, gdyż lektor zagłuszał większość efektow dźwiękowych (oglądany w Poznaniu na Ale Kino!), ale jednak to jest Hisaishi i nie wierzę, że jest tak źle :). Zresztą, sam motyw przewodni jest piękny – albo muzyka ze sceny uczieczki przed szpiegami Wiedźmy (gdy Hauru i Sophie wzbijają się w powietrze) – cudo! Ale obejrzę wkrótce na pewno jeszcze raz i wtedy zwrócę uwagę na wykorzystanie muzyki Hisaishiego w filmie. Pozdrawiam!
Takze tam. Wszystkie seanse. *wzdech* Lincz lektora. Zajrzyj na Kasumi, tam napisałam, co o tym sądzę.
Karol
15.06.2005 20:38 Re: recenzja
Czytalem, jak widze odczucia podobne do moich: [link] , drugi akapit :). Przy tej okazji zapraszam do mojej recenzji :)
Karol
16.06.2005 22:03 Re: recenzja
Mizuumi napisał(a):
*wzdech* Lincz lektora.
Mam tylko nadzieję, że już nigdy nie przeżyję takiego szoku. Jechałem na seans zupełnie nieprzygotowany, spodziewałem się napisów albo – w najgorszym wypadku – dubbingu. A tu taki szok… nie mogłem się otrząsnąć do końca seansu ;).
seshat
28.09.2005 20:22 Re: recenzja
Mizuumi napisał(a):
Karol napisał(a):
nie rozumiem, skad takie niezadowolenie z muzyki Hisaishiego. Przeciez jest rewelacyjna!
Bo jest powtarzalna, wygląda jakby kilka akordów poprzestawiał miejscami i puścił w tle najnowszego filmu.
I ja też się zgodzę, że jest powtarzalna. Jak poszła czołówka pomyślałam, że zaczyna się „Spirited Away”, a potem to już zupełnie muzyki nie dostrzegałam (a wersja była z dubbingiem, świetnym zresztą).
Poza tym film bardzo przyjemny – porządna dawka optymizmu do walki z jesienną melancholią.
Remik
15.04.2008 18:31 Re: recenzja
Karol napisał(a):
Witam! Recenzja naprawde dobra, ale nie rozumiem, skad takie niezadowolenie z muzyki Hisaishiego. Przeciez jest rewelacyjna! Ostatnio udalo mi sie zdobyc soundtrack i jestem zachwycony, bo to piekna i niezwykle klimatyczna muzyka. Do fabuly tez nie mam zadnych zastrzezen, tymbardziej do postaci bo te u Miyazakiego zawsze intryguja i wzbudzaja zachwyt. A sam film to po prostu rewelacja! Pozdrawiam :)
Witam. Jestem „początkująca” w oglądaniu anime… choć z dziecinstwa pamiętam seriale jak „Czarodziejka z księżyca” czy „Generał Daimos”.... Na muzyce i filmie znam się więcej niż przeciętny człowiek. Zanim trafiłam na tą recenzję obejżałam w kolejności : „Spirited Away” ,a potem „Ruchomy zamek Hauru” ... I powiem,że to raczej drugi film przypad mi do gustu… bardziej fabuła do mnie przemawiała.. choć przyznaję,że w obu animacjach istnieją niedopowiedzenia w „odpowieści” i to dziwne,że nikt w recenzjach nie skupia na tym uwagi,bo szczerze dzięki właśnie tym niedopowiedzeniom filmy oba są ciekawe i wciągające,co baaardzo różni obie projekcje od produkcji zachodnich ,a konkretnie disneyowskich.Tam jest wszystko powiedziane do ostatniego słowa- widz nie musi się zastanawiać,a to rozleniwia Myślę ,że sam pomysł filmów był świetny i trafiony.Muzyka w obu była świetna i nic co osoba pisząca ta recenzję wymieniała w przykładach- nic nie miało pokrycia. Moim zdaniem świetnie muzyka wkomponowana w film i oddająca klimat i urok.Animacje też przypadły mi do gustu,a wcześniej nie przepadałam za filmami anime. Właśnie „Ruchomy Zamek Hauru” zmienił moje nastawienie i spojżenie na świat anime.
Co do „Zamku Hauru” obejżałam ten film pierwszy raz w październiku czy listopadzie 2007 w kinie i przyznam,że chodzi za mną każdy jego frament.Chętnie puszczam go w oryginale z polskimi napisami i robię to niezwykle bardoz cząsto.Częściej niż „Spirited Away” cz „Mój sąsiad Totoro” .. Nie powiem dlaczego. Poprostu był tak kolorowy,barwny i magiczny,że padłam w jego sidła. i chyba już tak zostanie. Pozdrawiam fanów anime i „Hauru”
Deedlith_Anthy
16.04.2008 16:03 Re: recenzja
Oglądałam Hauru w niedziele i powiem tyle: świetny film, genialne postacie(najfajniejsza była Babcia oraz emo Hauru xD), ale to nie były niedopowiedzenia, tylko dziury, wynikające z tego, że film jest adaptacją książki, która obejmuje więcej wydarzeń. Zamierzam ją zresztą przeczytać…Może wtedy niektóre postacie wydadzą mi sie mniej „bełkotliwe”, a bardziej jasne.
ja to ja
3.05.2015 22:11 Re: recenzja
Zgadzam sie z remikiem co do słowa
joyce9
3.02.2010 19:41 Re: recenzja
Ale postaci nie wymyślił Miyazaki, tylko Diana Wynne Jones, Miyazaki tylko ładnie odtworzył to co zostało napisane.
Co by było gdyby - uwaga ukryte spojlery
Bohaterka otrzymuje taką możliwość przez swoją klątwę. kliknij: ukryte Ale znosi całą tę sytuację nadzwyczaj dzielnie.
Nie tylko w miarę łatwo godzi się z losem, ale działa w ramach swoich nowych ograniczeń
kliknij: ukryte Wątek romansowy pokazany według mnie bardzo przyjemnie. Nie tylko pokazuje rozwój uczucia ale także – co raczej ważniejsze – wzajemą akceptację bohaterów
Najbardziej podobało mi się, że nie wygląd jest najważniejszy dla większości głównych postaci z tego filmu
Dałabym 8 za zbyt skrótowo potraktowane niektóre wątki, albo wręcz nie wyjaśnione motywy fabularnie kliknij: ukryte np wątek matki bohaterki, czy „stracha na wróble”
Ale ponieważ jest to w końcowym rezultacie anime‑bajka niesłychanie pozytywna, więc dam 9.
Mimo motywów wojennych w tle – jest to jednak dla mnie kino familijne (oczywiście oprócz najmłodszych dzieci)
Nie znalazłam tu niczego, co w jakiś zasadniczy sposób mogłoby by dać negatywne emocje.
Naprawdę bardzo przyjemnie mi się to oglądało (nie znając pierwowzoru).
Re: Co by było gdyby - uwaga ukryte spojlery
[link]
Re: Co by było gdyby - uwaga ukryte spojlery
Re: Co by było gdyby - uwaga ukryte spojlery
Natomiast po przeczytaniu tegoż porównania raczej nie zdecyduję się na zapoznanie z oryginałem.
Jakoś ten opis Wiedźmy Pustkowia zadziałał na mnie zniechęcająco. Poza tym, jeżeli w powieści główny bohater jest tak nieznośnie irytujący to tym bardziej.
Zakochałam się
Rozczarowanie?
Sophie jak na główną bohaterkę jest co najmniej znośna. Niektóre z jej działań po prostu przeczą logice, ona sama w pewnych momentach zaczęła działać mi na nerwy.
Od pewnego momentu byłam już tak zmęczona tym filmem, że ze zniecierpliwieniem patrzyłam na czas. Jedną z moim zdaniem najgorszych rzeczy w tym filmie jest kliknij: ukryte sprowadzenie głównej złej postaci do roli bezużytecznej, milutkiej babuni.
Film rozczarował mnie też zakończeniem.
Na plus można oczywiście zaliczyć fantastyczną grafikę, przyjemne projekty postaci i kolorowe barwne tła.
super choć troche głupie
moja ocena 8/10. Minus dwa ponieważ dialogi pomiędzy Zofią a Hauru czasem były z rodem z jakiegoś głupiego romasidła typu ty naprawdę nie rozumiesz, że cię kocham?!
Ulubiona postać oczywiście Hauru ^^ za kliknij: ukryte tą scenę z zmianą kolorów włosów.xD
Naciągnięte 7/10 - w prawdzie jest to 6/10
Zdecydowanie – za dużo.
Za dużo upchniętej fabuły, a o dziwo momentami przymykałam oczy i niemalże zasypiałam. Wilcze dzieci, Mój sąsiad Totoro czy Spirited Away o wiele bardziej mnie oczarowały.
Co nie oznacza, że jest to seria zła – liczyłam po prostu na O WIELE WIĘCEJ, jak na film który zbiera tak dużo (bo prawie same) pozytywne komentarze.
No cóż. Wystawiłam 7/10, bo opis do 6/10 nie zupełnie się zgadza – uważam film za dobry, ale potencjał jest zmarnowany.
Więc niech będzie to naciągnięte 7/10, które dla mnie jest 6/10, ale plusik za muzykę i płomyczka.
Uwielbiam
?
To błąd merytoryczny do poprawy. Bruckner i Mahler to właśnie kompozytorzy neoromantyczni, natomiast Liszt i Dvorak to kompozytorzy romantyczni. Czy to oznacza, że recenzent pragnąłby usłyszeć nawiązania jednocześnie do klasycyzmu, romantyzmu, i neoromantyzmu? Poza tym – narzeka na muzykę neoromantyczną, a za przykład podaje właśnie neoromantyków?
Kompletna sprzeczność.
Tak zupełnie subiektywnie – argument do mnie nie trafia. W porównaniu do większości anime, ten soundtrack to majstersztyk, a styl neoromantyczny pasuje i do czasów, i do opowieści.
I wreszcie odchodząc od muzyki, to recenzję czytało się przyjemnie, a ocena jest jak najbardziej zasłużona. „Ruchomy zamek…” to mój ulubiony film Mizayakiego i chyba już na zawsze nim zostanie ;) Zawsze chętnie do niego wracam.
Rozczarowanie, oczywiście, wypływa z niewierności książce. Kwestia pochodzenia Howla, ogólne spłaszczenie charakterów, wyciągniętą na pierwszy plan wojnę i całą masę innych udziwnień i zmian. Nawet na Kalcyfera, który został zniszczony, „zmiyazakowany” i nagle stał się obrzydliwie kawaii. No i co zrobiono z Michaela i Wiedźmy! kliknij: ukryte Nie wspominając o braku nieodżałowanej panny Angorian.
Zamiast nastolatka mamy dziecko, zamiast pięknej kobiety, wręcz (pozwalając sobie na kolokwializm) super laski – niezbyt pięknego transwestytę a później wesołą babcię. Oboje bez przeszłości i jakiejś konkretnej roli.
W jakim celu to wszystko? Może dlatego, żeby nie wchodzili w drogę głównej parze :/ Poza tym nie od dziś wiadomo, że Ghibli ma limitowany przydział jednego bishonena na film :p heh i Boże uchowaj poboczne romanse.
Tak, to wszystko wina tego nieszczęsnego pierwowzoru, który sprawił, że oczekiwałam nie wiadomo czego. Gdyby nie książka, film by mnie zachwycił. A tak zrobił tylko wizualne wrażenie.
Dzisiaj, po latach, obejrzałam ruchomy zamek po raz kolejny i… chyba na starość nabieram więcej tolerancji dla owego działa inspirowanego. To taka ładna, efektowna bajka. Zawiera w sobie ten typowy dla Ghibli urok, szeroko pojętą sielskość i masę typowych dziwactw, w których tkwi ten specyficzny czar. Jednakże zarzuty, chociaż trochę zbladły, ciągle podtrzymuję. Mogło wyjść coś, co nie byłoby taką przekombinowaną bajeczką. I ten facepalm na końcu… ojej :D
Zdaję sobie też sprawę, że wierna adaptacja nie zmieściłaby się w ramy czasowe filmu kinowego. Co innego seria tv… takie sobie marzenia, nieważne ;)
Nie skreślam filmu, sam w sobie jest dobry, chociaż trochę chaotyczny, zwłaszcza pod koniec. Np.: skoro wszystko kręciło się wokół wojny, moglibyśmy się chociaż dowiedzieć o co poszło i kto ją tak naprawdę wywołał. kliknij: ukryte A może coś przeoczyłam i chodziło o zaginięcie księcia?
Ogólnie przerost formy nad treścią, ale forma jest wspaniała.
Pytanie
Re: Pytanie
Na zamówienie pewnie będą mieli
Re: Pytanie
Niestety, nie da się tego nigdzie dostać. Sama próbowałam swego czasu i odniosłam klęskę :(
To jednak nie to...
Film jest naprawdę piękny. Pod prawie każdym względem perfekcyjny. Grafika jest taka dopracowana, staranna. Muzyka też niczego sobie. Załamał mnie tylko polski dubbing. Tragiczny był. I jeszcze taka trochę niejasna wydaje mi się ta sytuacja z Sophie. No bo kliknij: ukryte najpierw się zamieniła w staruszkę, potem stawała się coraz młodsza, później znów się trochę zestarzała, a na koniec odmłodniała już całkiem, ale zostały jej siwe włosy. Tego trochę nie rozumiem.
...ale to anime nie jest tak wspaniałe jak W krainie bogów. Te filmy są z tego samego studia, więc pomyslałem, że będą tak samo wspaniałe. Ale niestety chyba nie uda mi się znaleść już nigdy nic tak doskonałego.
Wracając do Ruchomego zamku Hauru, wystawiam mu 8/10 i polecam, mimo iż są lepsze anime. Teraz trzeba się zabrać za książkę.
Re: To jednak nie to...
Re: To jednak nie to...
Re: To jednak nie to...
Miyazaki tłumaczył siwe włosy jako symboliczny rytuał przejścia, zdobycie życiowego doświadczenia, etc.
Nooo… Mam nadzieję, że jakoś to pomogło :) Oczywiście, to tylko moje zdanie :D
Ruchomy zamek Hauru...
Pan Miyazaki jak zawsze jest fenomenalny…
Jeżeli mogę coś zasugerować – zwróć uwagę, że Wiedźma z Pustkowia wcale nie powiedziała Sophie na czym polega klątwa. Jeżeli znajdziesz odpowiedź, o co chodziło w tym zaklęciu (chyba, że już znalazłeś, to w takim razie z góry przepraszam) odsłoni się przed Tobą cała problematyka filmu, moim zdaniem wcale nie gorsza od tej ze „Spirited Away”.
Ale zgodzić się muszę, że lepiej by było dla filmu, gdyby Miyazaki wywalił cały wątek wojenny – historia nabrałaby płynności, a widzowie mogliby się bardziej skupić na tym, dlaczego Sophie się na przemian starzała i młodniała…
Pozdrawiam, mam nadzieję, że w czymś pomogłem.
Super!
Jakoś nie jestem w stanie podzielić zachwytu Recenzenta na temat bohaterów tego anime. Owszem, podobali mi się – dopóki nie przeczytałam książkowego pierwowzoru. Niemal wszyscy bohaterowie zostali bardzo ugrzecznieni i „usympatycznieni” (dziwne słowo, ale nie wiem jak to inaczej określić). W książce Howl był nieznośny i dziecinny, a Sophie uparta jak osioł i momentami gburowata. Kalcyfer nie był uroczym duszkiem, a Michael (w filmie zdaje się Mark) małym chłopczykiem. I paradoksalnie właśnie tacy bohaterowie podobają mi się bardziej – film w porównaniu z książką wypada w tym przypadku blado.
Dość późna reakcja - przepraszam
Na argument, że bohaterowie są słabsi niż w książce (nie licząc Wiedźmy z Pustkowia) odpowiadam… „macie rację”.
Jednak, gdy pisałem o fabule wspomniałem już, że pojemność artystyczna filmu jest mocno ograniczona i pewne fragmenty celowo pozostawiono wyobraźni widzów (np. o czym mieli rozmawiać Hauru i Wiedźma z Pustkowia?). Książka oczywiście ma dużo lepiej nakreślone postacie, ale jednak na tej samej zasadzie co dużo głębsi bohaterowie pojawiają się w książkowym „Ojcu Chrzestnym”. A przecież wszyscy kochamy Marlona Brando;)
Natomiast jak na ograniczenia i konieczność niedomówień przy tak ograniczonym projekcie wciąż uważam, że bohaterowie wypadli wspaniale!
Niestety, w mojej opinii tylko filmowy „Lot na kukułczym gniazdem” ma lepiej zrobionych bohaterów (i lepiej poprowadzoną fabułę) niż książka – i raczej nic się w tej kwestii nie zmieni, książki będą górować nad filmami.
Co do kwiaciastej łąki – właśnie o niej myślałem, gdy wspominałem o przesadnym kiczu w animacji (i właśnie za nią odjąłem punkt).
Jeśli jeszcze mogę dołożyć jeden duży dla bohaterów – aktorstwo dubbingowe tego filmu (oczywiście mówię o oryginale!) mnie po prostu rozwala.
Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Wydaje mi się, że może tutaj chodzić o Ghibli i Miyazakiego – przypuszczam, że ci, którzy znali książkę, spodziewali się wierniejszej adaptacji i lepszych postaci, bo wiadomo, jako produkcje wychodzą z tego studia. Chyba za bardzo wszyscy na nich wiszą.
Odchodząc od tematu postaci, nadal jednak strasznie nie pobadają mi się te udziwnienia. Czarne ptaszysko, dziwne sceny bitwy, które jakoś nie pasowały mi do całości i szczerze, zepsuły mi cały klimat. Jakkolwiek dziwnie to teraz nie zabrzmi, ale przez tego czarnego ptaka, dziwną wojnę i jakiegoś dziwnie tragicznego Hauru pomyślałam, że za bardzo „zaleciało anime”... tak, dokładnie. Przyznam się, że i z książką i filmem miałam do czynienia jeszcze w liceum i niezbyt dobrze pamiętam detale, ale te motywy w filmie zwyczajnie były dla mnie niezrozumiałe. Albo po prostu byłam wtedy na to zbyt głupiutka, albo jednak coś było nie tak, bo w książce zrozumiałam wszystko.
To tylko moje zdanie, wiadomo. Po prostu nie lubię takiego udziwnionego smętnego tragizmu, na który nie powinno tam być miejsca, bo i potrzeby nie było.
Ostatnia rzecz, już poza filmem, nie podoba mi się też to, że w Polsce książka pojawiła się właśnie z tłumaczeniem Hauru zamiast Howl. Przeczytałam niedawno, że używał kilku imion o podobnym brzmieniu jak np. Howell, co podobno ma znaczenie w książce, a przez taki przeklad niewiele z tego zostało. Fajnie, że ktoś zdecydował się w końcu na ukłon w stronę japońskich produkcji, ale dlaczego akurat w tym przypadku, odbierając czytelnikom właściwe tłumaczenie – nie wiem. To oczywiście nijak ma się do filmu, taka ciekawostka z mojej strony ;)
Re: Dość późna reakcja - przepraszam
a) film jest przede wszystkim o starzeniu – i tu sprawdził się genialnie. Podstarzała mentalnie Sophie, niedojrzały emocjonalnie Hauru i Wiedźma z Pustkowia,która usilnie nie chce się zestarzeć (narysowana zresztą została genialnie – farbowane włosy, tona makijażu i skóra naciągnięta do granic możliwości po zabiegach chirurgicznych :)). Zresztą za to dostał ode mnie dodatkowe punkty.
b) wątek romansowy – nie tak bogaty jak w książce, ale też bardzo dobry. Osobiście znam dziesiątki takich Sophie i setki Hauru z syndromem Piotrusia Pana. Można go było poprowadzić jak w książce (gdzie był mniej czarno‑biały), ale wtedy genialne „a)" straciłoby na sile
c) wątek pacyfistyczny – kompletnie nieudany i niepotrzebny, zresztą z niego wynikają wszystkie błędy filmu (Hauru jako „ptak”, rozbiórka i składanie zamku). Tylko zakończenie mi się podobało – było tak naciągane i tak autoironiczne, że nie można go inaczej potraktować niż kpinę z Hollywood.
A co do tłumaczenia – zrobiłem też recenzję wydania „Ruchomego zamku Hauru” ze swojej strony polecam inne kwiatki Robaczewskiego (np. moje ulubione „Hauru nie chodź (?) tam”) :)
Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Chciałam tylko napisać, że jakoś całości nie kupiłam, to wszystko. Bo film piękny, a w dyskusji wychodzi na to, że jednak ma całkiem sporo wad i akurat mnie one przeszkadzały. I to tyle :)
Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Dla mnie liczy się to co w filmie – bohaterowie, klimat, większość wątków i znośna (choć nie wybitna) muzyka. I uparcie będę powtarzał, że choć nie jest to najlepszy film anime jaki widziałem, to na pewno jest moim ulubionym :)
Pozdrawiam ;)
Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Re: Dość późna reakcja - przepraszam
Piękne !
Kocham tą grafikę, postacie oryginalne i miłe dla oka ;]
Przy muzyce też można było się pobujać :)
Humor… pierwsza klasa, głównie dzięki „słodkiemu płomyczkowi”, Panu „Rzepie”, oraz tekstom w stylu: „Nie jestem już piękny, życie straciło sens” XD
Po prostu…POLECAM <3
Disney wymięka
Tu zaś mamy prawdziwe baśniowe arcydzieło prawie 2 godziny, które spędziłem przed ekranem to był piękny czas. Wspaniałe postaci, w przeciwieństwie do recenzentki bardziej podobała mi się Sophie, myślę, że ze względu na przesłanie jakie niosła swą osoba. Hauru był trochę dandysowaty, ale też da się go lubić. Reszta bohaterów również bardzo sympatyczna. Niesamowity rozmach, bogactwo pejzaży, sama kreska i kolory to wszystko składa się na tę moim zdaniem lekturę obowiązkową wszystkich miłośników anime.
Wątek o zmianie koloru włosów był nie do pobicia!
,, Nie jestem już piękny, życie straciło dla mnie sens…” – wszyscy przed telewizorem ryczeli ze śmiechu. Wystawiam 10/10 Polecam wszystkim!
i cała magia zepsuta... T_T
Fabuła wydaje się być w porządku, chociaż w moim subiektywnym odczuciu, niektóre wątki były mocno naciągane np. wątek miłosny Sophie i Hauru, a momentami fabuła wydawała się być jakby wyciągnięta z kontekstu- bez żadnego „podłoża”.
Muzyka…no cóż, może to ja jestem głucha (możliwe, i‑pod robi swoje), ale było jej bardzo mało, a jak już się pojawiła, to raczej nie wpadała w ucho.
Sprawę ratuje oczywiście grafika- czy jest coś lepszego od tła i detali w stylu Studia Ghibli? ;)
Ale teraz coś, co w moim odczuciu było MASAKRĄ i można powiedzieć, że doszczętnie zniszczyło magię filmu. Włączam tv, zniecierpliwiona i „nabuzowana”, że zobaczę kolejne świetne anime, a tu już w pierwszej minucie dane mi jest słyszeć głos niewinnej i nieśmiałej „cnotki niewydymki” czyli dubbing w stylu serii „Barbie” (jak ma się 7 letnią siostrzenicę, to się takie rzeczy wie XD).
Przepraszam za dość niestosowne słownictwo powyżej (wyrażenie przechwycone od kolegi), ale naprawdę, tak fatalnie dobranego głosu młodej Sophie nie dało się inaczej określić. Reszta aktorów dubbingowych jako tako sobie radzie (najlepiej wypada głos starej Sophie), ale bądźmy szczerzy- dubbing w anime to jest po prostu zbrodnia. Naprawdę, można powiedzieć, że obrzydziło mi to cały film i niejednokrotnie w trakcie oglądania miałam ochotę wywalić tv za okno.
Mogę mieć tylko nadzieję, że nie zrażę się na dobre do tego tytułu ,bo w końcu film jest dobry. Postaram się wykreślić z pamięci tę wersję i zafunduję sobie terapię 'właściwym' „Ruchomym zamkiem Hauru”.
Anime a książka
Trochę za bardzo wszystko skupiło się na kliknij: ukryte wojnie, która w książce nie była tak ważna. Nawet odniosłam wrażenie, że była tylko pretekstem do wysłania Hauru na poszukiwanie Justina. I niby nie jest tak źle, ale od momentu przeczytania książki czuję się strasznie rozczarowana filmem…a zwłaszcza tym, co zostało kliknij: ukryte z wątku romantycznego.
Re: Anime a książka
Re: Anime a książka
Ale generalnie to chodziło mi o coś innego- o zwrócenie uwagi na książkę. Ja osobiście uwielbiam Ruchomy Zamek Hauru zarówno w wersji oryginalnej jak i animowanej. Nawet jeśli ta moja „miłość” do tego ostygła troszku po przeczytaniu książki to i tak jest to jeden z moich ulubionych filmów anime. I wszystkich, których ta historia zainteresowała chociaż trochę, zachęcam do zapoznania się z oryginałem, bo naprawdę warto. Dzięki niej można potem zupełnie inaczej popatrzeć na owo anime.
Fabularny dziurawiec
Oceniając ten film przez pryzmat innych produkcji ze studia Ghibli, uważam że tylko grafika i udźwiękowienie jest jak zawsze na wysokim poziomie (nie licząc głosu seiyuu głównej bohaterki). Fabuła mogła być dobra, gdyby skupiono się na paru aspektach i odpowiednio je rozwinięto, a podarowano sobie wielowątkowość która spowodowała jedynie chaos.
Całościowo 7/10 max. (i to tylko przez wzgląd na stronę techniczną i sentyment do Ghibli).
Re: Fabularny dziurawiec
Muzyka
Re: Muzyka
Re: Muzyka
Wydaje mi się, że miarą wartości ścieżki muzycznej do filmu jest to, jak wysokiej jakości jest kompozycja i wykonanie oraz, a może przede wszystkim, czy utwory dobrze ilustrują to, co dzieje się na ekranie. To wszystko można ocenić obiektywnie, nie uciekając się do ogólników i jałowej dyskusji o gustach. Pod tym względem ocena cząstkowa wystawiona przez Mizuumi wydaje się być zwyczajnie nietrafiona. Bez dwóch zdań, kompozycja JH i wykonanie orkiestry symfonicznej, którą dyrygował, są znakomite, podobnie jak dopasowanie ilustracji do scen filmowych. Tu akurat Studio Ghibli ustawiło kolegom z branży poprzeczkę tak wysoko, że chyba tylko ścieżki muzyczne amerykańskich blockbusterów mają szanse równać się im pod względem jakości i rozmachu. Natomiast to, że styl Hisaishi nie zaskakuje z filmu na film, uważam za zaletę, a nie wadę. Gdyby było to wadą, to ten sam zarzut można by postawić również muzyce Johna Williamsa, Hansa Zimmera czy Ennio Morricone, których charakterystyczny styl można z łatwością rozpoznać.
Szkoda, że tak mało jest anime z naprawdę dużym budżetem, gdzie producenta stać na zatrudnienie światowej sławy kompozytora i orkiestry symfonicznej, dzięki czemu ścieżka muzyczna do filmu byłaby czymś więcej niż tylko przebojową piosenką z czołówki i drugą z zakończenia. Tym bardziej, że na polu muzycznym mamy się czym pochwalić. Ilu fanów polskich anime wie, że nasza Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej nagrywała ścieżkę dźwiękową do Cowboy Bebop, Oh! My Goddess, The Vision of Escaflowne, Wolf's Rain, Hellsing Ultimate, czy Fullmetal Alchemist: Brotherhood (pełna lista jest dużo dłuższa)? Może i w Polsce nie produkujemy anime, ale mamy swój znaczący wkład w brzmienie niejednego z nich.
Do posłuchania na koniec: Hisaishi na żywo, podczas koncertu:
[link]
PS fajny ten Kalciferek
nawet nie wiem, co najbardziej pochwalić
Co ciekawe, aż chciałabym umieść tu też… zamek. Bo nawet, jeśli nie jest „bohaterem”, to zdawał się żyć własnym życiem. I to mnie zachwyciło.
No i oczywiście – Sophie i Hauru. Sophie to jedna z nielicznych kobiet w anime, które tak bardzo polubiłam. Jest twarda, niezrażona przeszkodami, zaradna i potwornie śmiała, czy chodzi o ryzykowanie życia, czy wyznanie uczuć. Z kolei Hauru… Przyznaję. Po raz pierwszy jakiś facet zauroczył mnie w pierwszej sekundzie, w jakiej go zobaczyłam. Mówi samo przez siebie :P
Hauru
Polecam wszystkim :)
;>
Rzadko spotyka się cos tak pięknego w obecnych czasach.
Napiszę to po raz nie wiem który, ale Uwielbiam WSZYSTKIE filmy Ghibli i ten nie jest wyjątkiem :D
Czar Miyazakego
Kolejne dzieło studia Ghibli które zdobyło popularność. Pełno magii, przygody dziewczynki, która zostaje przez zbieg przyczynowo -skutkowy wmieszana w to wszytko oraz oprawa całego filmu czyli to czym charakteryzuje się te studio, dawało mi największą przyjemność.
Staranność w szczegółach, dobrze zrobiona fabuła mająca swój koniec i początek i po za tym bohaterowie wyróżniającym się swym charakterem. Nie zapominając zawsze o grafice która jest świetna.Choć w scenach poruszania się zamku ,który wyglądał jak by nie zlewał się z tłem, co wydawało mi się „sztuczne”.
Muzyka piękna :) I co tu jeszcze mówić… Wstawiam 10 na 10 :).
25.02.2011r.
Ciekawa pozycja...
Ghibli znowu rządzi!
„Ghibli!”
Świetne!
Fabularnie, faktycznie nie da się tego streścić, na tyle by zepsuć najlepszego przyszłym widzom. Myślę, że recenzentka ma rację akurat w tym punkcie. Kreska mi się podobała. Przyjemnie oglądało się wszystkie postacie, zwłaszcza Calcifera oraz (oczywiście) głównego bohatera. Niemniej jednak każdy z bohaterów miał swój własny charakter i tym do (mnie) do siebie przyciągał. Pod względem graficznym wywarł na mnie największe wrażenie sam zamek, tego jak się poruszał, zmieniał i co nim sterowało. Odnośnie muzyki towarzyszącej temu anime nie powiem zbyt dużo, bo niestety czasami miałam wrażenie, że w ogóle jej nie ma albo była zbyt stłumiona. Jednak, gdy dałam rade coś usłyszeć to naprawdę dodawało to uroku. Dlatego nie zgodzę się z recenzentką, która wystawiła za muzykę ocenę 3 oraz oceniła postaci 7/10. Uważam, że mimo wszystko zasługują one na więcej.
Ruchomy zamek Hauru jest i chyba pozostanie anime, które wywarło na mnie ogromne wrażenie. Mimo iż przez większość dawało się odczuć bajkowy klimat, który w tym jedynym przypadku mnie zauroczył, to sama opowieść o miłości wydaje się być idealnie skomponowana do tamtej połówki. Ponad to w anime możemy odnaleźć nie tylko słodziuchne wątki o miłości i czarach, ale także w dobry i ciekawy sposób ukazanie jak brutalna potrafi być wojna, że ludzie podczas jej trwania nie rozróżniają, kto jest wrogiem a kto nie.
I na zakończenie powiem szczerze, że po raz pierwszy w życiu popłakałam się na zakończeniu, żałując w duszy, że ta historia nie mogła ciągnąć się dalej i dalej.
Zdecydowanie, bez chwili zastanowienia stawiam 10/10! :)
piękności ^^
Z wielką chęcią obejrzę je jeszcze ze 100 razy :D
Po prostu cudowne...
W pewnym sensie wybrałam to na chybił trafił, jeden z filmów dostępnych na „przeglądzie filmów anime” w Multikinie. Trafiony wybór. Do tego stopnia, że aktualnie czekam na przesyłkę z właśnie tym anime. I nie mogę się doczekać.
Zakochałam się na dobre, i mam ogromną nadzieję, że mi nie minie.
Taki niesamowity klimat… po prostu magia Studia Ghibli. To było trzecie oglądane przeze mnie ich anime i jak dotąd najbardziej mi się podoba. Tam wszystko się dzieje tak po prostu i nikt, także widz, nie zadaje pytań. „Dlaczego?”, „Jak to możliwe?”, „W jaki sposób?” – to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Nagle znowu można patrzeć na świat jak dziecko. I to jest po prostu wspaniałe.
Postacie… w Hauru zakochałam się od pierwszej sceny, Calicifera [czy jak mu tam jest ;)]też. A do Sophie musiałam się przyzwyczaić, ale ostatecznie bardzo ją polubiłam.
Scena ze zmianą koloru włosów… bezcenne. Cała sala się śmiała…
Grafika to też było coś pięknego. Dawno [nigdy?] nie widziałam tak dopracowanej pod tym względem produkcji. Pokój Hauru to coś, czego nie długo nie zapomnę…
To jest jedno z niewielu anime, które dostało ode mnie 10/10. W dodatku wystawione bez wahania. Jakiekolwiek zastanawianie się nad oceną było zbędne.
Ostatnia rzecz, o której chcę napisać to ocena na Tanuki. Co prawda była pisana w 2005 roku, ale i tak muszę zaprotestować.
Trzy za muzykę? TRZY? Pierwsza lepsza haremówka dostaje 5 albo 6! Ocena za postaci też jest zaniżona, oczywiście tylko moim zdaniem… Aż by się chciało pisać alternatywną recenzję, ale nie wydaje mi się, żebym dała radę…
Godne polecenia i oczywiście – 10/10
Świetne!
No jaaa!
Fantasy
MUZYKA!
Film
Najpiękniejsze...
Bajeczne, cudowne, magiczne, wzruszające, chwilami zabawne, trudno ująć w słowa.
Po obejrzeniu chciałoby się wymazać pamięć i znowu obejrzeć, by znowu przeżyć te same, wspaniałe uczucia.
Bardzo zawiodła mnie tylko niska ocena muzyki, jak dla mnie była przepiękna i wiem, że wielu innych także jest nią zauroczonych, głowny theme ma licznych fanów.
Baśń
Bajeczne....
okropne
Jednak już w pierwszych minutach filmu poczułam się odrobinę zawiedziona. Od samego początku zostały zmienione pewne fakty. A kiedy na scenie pojawił się Hauru, szczęka mi wprost opadła. Mordka wyjęta żywcem z jakiejś dobranocki dla najmłodszych telewidzów. Ale dałoby się to jeszcze przeżyc, gdyby nie późniejsze odejście od fabuły na tyle, że w pewnym momencie trudno byłoby stwierdzic, że ta szalona historia jest adaptacją książki „Ruchomy Zamek Hauru”.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że pod słowem „adaptacja” niekoniecznie kryje się zupełnie wierne przedstawienie treści książki, ale to już chyba przesada.
Zastanawiam się, jaka byłaby moja opinia, gdybym nie czytała wcześniej pierwowzoru. Myślę, że i tak film prędzej czy później by mnie znudził. Moja ocena: 4/10
Zapomniałam dodac, że to, co zachwyciło mnie w tym filmie to piękne krajobrazy, typowe dla tego twórcy anime. Kiedy Sophie siedziała nad brzegiem jeziora, sama chciałam się tam znaleźc. Pejzaże zdecydowanie przemawiały na plus, ale to nie wystarczy, żeby zetrzec ogólne złe wrażenie.
Scalono.
Przepiękne, baśniowe, magiczne, wzruszające
10/10
Jedynie co mi przeszkadzało to dosyc przesłodzony koniec.
Zachwyciło mnie.
Pozdrawiam.
Ogólnie to powiem jedno: Kocham Hauru ^^ Ale w wersji blond jest lepszy ^^
:)
Cudooo
cuuudo,ale...
KONIECZNIE- jeśli komuś podobał się film, niech sięgnie po książkę. Jest znacznie ciekawsza, bez wojny, za to ze znacznie większą ilością gagów i magii. Naprawdę warto!
I to jest właśnie moje „ale”- gdyby trzymano się dzieła literackiego, wtedy na pewno „jednoosobowa klęska żywiołowa w postaci Sophie” miałaby znacznie więcej fanów :)
Re: cuuudo,ale...
;/
Re: ;/
to albo czegoś za dużo albo niewiele u licha!. Hauru's Moving Castle to jedna z najpiękniejszych baśni jakie widziałam, i czytałam także (film zachęcił mnie do kupienia książki). Po prostu coś cudownego co nie przechodzi echem, „odkłada na półkę” i zapomina ale pozostawia wspaniałe i ciepłe wspomnienia.
PS. Hauru wygląda bosko w blond włosach:)))
absolutnie
A tak to swietna fabula, genialnie dobrany dubbing, swietna grafika.. kocham kocham.
Kalsyfer – genialne teksty
Pies Jak Mu Tam – przesmieszny xD
Hauru – oohh, nic dodac nic ujac
Hauru?
Co do samego filmu, jest naprawdę fantastyczny.. nic dodać, nic ująć.. wspaniałe pejzaże, dobra muzyka.. po prostu kolejny świetny film znanego chyba wszystkim Miyazakiego
Re: Hauru?
Tak, zwłaszcza, że w oryginale, czyli po japońsku, też było Hauru :/ to chyba raczej anglicy zmienili na Howl, a Polacy wrócili do oryginału.
Re: Hauru?
W wersji japońskiej jest Hauru – czyli po prostu japoński zapis słowa „Howl” (Houl/Haul). A polska strona użyła japońskiej transliteracji (Hauru) zamiast zastosować oryginalną, angielską.
Ot i cała tajemnica. Są anime oparte na historiach pochodzących spoza Kraju Kwitnącej Wiśni :)
Re: Hauru?
Re: Hauru?
Troche to skomplikowane… :P
piesek
Ciepłe po prostu cholernie ciepłe...
No i zgadzam się z zarzutem co do recenzji, Sophie nie poszła szukać Hauru, poszła szukać jakiegoś czarnoksiężnika, wszak zdziwiła się jak go zobaczyła.
Magiczne!
Hmm...
cuudne
:)))
fabuła ciekawa, a sama oprawa po prostu przepiękna ;)))
drażniłą mnei jakosgłówna bohaterka..miała taki niemiły głos..i wgle jakaś taka brzydka..wiem iwem..wg samego filmu taka powinna być…ale przywykłam do bishojo ;)))
w skali 0/10 100!!!
tiktak
Książka lepsza, ale anime i tak cudowne *-*
Re: Książka lepsza, ale anime i tak cudowne *-*
Ruchomy Zamek Hauru
jest to interesująca pozycja
(więcej nie napisze bo i poco skoro wszystku już tu napisano :P)
Genialne!
Ruchomy Zamek Hauru
Japońskie Arcydzieło...
Milusia jak pluszowy misio, ciepła jak wełniane skarpetki, magiczna niczym latający dywan…
Chyba nie muszę polecać, to oczywiste że trzeba to obejrzeć!
Wspaniałe
Fiuuu, fiuuu! Niezłe...
Piekne
Cudeńko moje:P
Monolith wciska ludziom buble...
właśnie obejrzałam...
Cudo!!
Ruchomy Zamek Hauru
Muzyka również bardzo mi się podobała – nie przeszkadzała mi jej powtarzalność, zakochałam się w niej wręcz ;] Jestem w stanie jej słuchać bez przerwy, przez cały czas. Jest w niej coś takiego magicznego, wpadającego w ucho i poruszającego serce.
A Hauru – w książce postać wydająca się być negatywną. Po przeczytaniu książki był przeze mnie nielubiany, jak to bywa z czarnymi charakterami. W anime nie dało się tego odczuć. Jakaś wzmianka na początku, że Hauru kradnie serca dziewczynom – a później nagle pojawia się postać, której po prostu niesposób znienawidzić. Świetna postać, pomimo że tak niezgodna z tą w książce.
Drażniło mnie niemiłosiernie, że w postać Suliman upchano trzy postacie i co więcej – zmieniono nagle jej płeć =/ Patrzyłam na ekran i myślałam: To ma być facet?!
No i strach na wróble. kliknij: ukryte Gdyby się tylko nie zamienił w tego księcia, to wszystko byłoby w porządku.
Pomimo, ze anime może mieć pare wad, to i tak jest właściwie moim ulubionym. Urzekło mnie, bez dwóch zdań ;)
Re: Ruchomy Zamek Hauru
Zgadzam się z Tobą. Muzyka była cudowna. Wystarczy trochę ją posłuchać, aby przenieść się w krainę mażeń. Również sam Hauru bardziej podobał mi się w filmie niż w książce. W powieści był wredny i egoistyczny. Czytając o nim miałam ochotę poćwiczyć na nim kilka rzutów Judo, których swego czasu miałam okazje się nauczyć (nieświadomym śpieszę z wyjaśnieniem, że rzuty Judo są baaardzo bolesne). W filmie zaś tytułowy bohater jest miły sympatyczny i uprzemy zarazem od razu można zauważyć, że jest w coś uwikłany, co go przerasta. Jednocześnie jest nieco dziecinny (Pamientacie jego reakcję, gdy zorientował się, że nie ma już trwałe?) co dodaje mu uroku.
Jednym słowemP: Miyazaki rządzi!!!
Magia ktora nie zginie...
*
Strona graficzna jest cudownie szczegółowa i tak barwna, że miałam ochotę w niektórych scenach po prostu zostać.
Zawartość symboli jest imponująca. Pomysł na kliknij: ukryte uwięzienie serca Hauru w ogniku Kalcyferze, z którym Sophie „robi co chce” jest świetny. Podoba mi się też rodzaj klątwy, rzuconej na Sophie- klątwy, której sama wiedźma nie potrafi zdjąć, i która reaguje na zmiany w psychice dziewczyny.
Klątwa- „oko do wnętrza” Sophie:)
I jedynie niezbyt oryginalny wątek miłosny trochę burzy obraz…chociaż, kiedy wspomnę zalety Hauru…;)
Ukryto spoilery.
Moderacja ;)
Hauru
Zachwycała grafika i postacie.
Szczególnie w pamięci pozostała mi uparta i zdecydowana „Wiedźma Czystości”, czyli Sophie, która w tej dziedzinie potrafiła dokonać prawdziwych cudów.
Niezwykła również była jej mimika i te rozbrajające miny, kiedy się czemuś dziwiła, bądź się denerwowała..
Podobnież uroczy był wciąż marudzący i uparty demon Calcifer, który za nic przeżyć nie mógł, że musi słuchać kobiety..
Równie szybko zapadały w pamięć i serce pozostałe postacie, które naprawdę powodowały całą ferię odczuć.
Ech.. bardzo miło wspominam ten film i polecam go gorąco, sama chętnie bym go jeszcze raz zobaczyła.
Pozdrawiam.
Re: Hauru
kliknij: ukryte Przede wszystkim: jaką właściwie motywację miała Sophie i jakie miała cele? Bo jeśli rzeczywiście pragnęła pomóc Hauru odzyskać serce, to wychodzi na to, że ukartowała mnóstwo wydarzeń, żeby tego dokonać… I to w sposób zdecydowanie nieprzystający 'dobrej wróżce'. Bo jeśli naprawdę była tak potężna, jak się wydaje, dlaczego właściwie nie zakończyła wcześniej przynajmniej wojny? Żeby morał był lepiej widoczny? O ile oczywiście nie było tak, że to ona rozpętała ją, aby służyła jej celom – co oczywiście jest nadinterpretacją, ale końcówka mniej‑więcej coś takiego sugeruje… A z drugiej strony: mnie przez prawie cały film wydawała się raczej wredną, podstępną manipulatorką z przyklejonym miłym uśmiechem na twarzy – i jako taka byłaby niezłą postacią. Byłaby, gdyby nie cukierkowa końcówka, która kompletnie 'pogryzła' mi się z całością filmu. Krótko mówiąc, fabuła zgrzytała zdecydowanie bardziej, niż powinna – nawet, jeśli wieźmiemy pod uwagę konwencję baśni i sporą dozę umowności.
Re: Hauru
Z dalszego twojego tekstu wnioskuję, że pomyliłaś Sophie z Madame Suliman
Faktycznie, właściwie wszystkie nieścisłości fabularne, jakie zauważyłem wynikają ze zmian (sporych) w stosunku do książki – w szczególności w książce cały wątek wojenny został w filmie dodany, a sama Madame Suliman to kompilacja trzech postaci z książki.
Re: Hauru
Ale zarzuty do Madame S. podtrzymuję.
recenzja
Re: recenzja
Bo jest powtarzalna, wygląda jakby kilka akordów poprzestawiał miejscami i puścił w tle najnowszego filmu. Moze nie znam sie na tym jak sie komponuje, moze to jest swietne jakos oddzielny sountrack, ale nudzi.
To tak w odpowiedzi na Twoje pytanie.
Pozdrawiam rowniez :)
Re: recenzja
W kazdym razie na oddzielnym soundtracku brzmi rewelacyjnie! :) Nie wiem, jak wypadła w filmie… a przynajmniej po częśći, gdyż lektor zagłuszał większość efektow dźwiękowych (oglądany w Poznaniu na Ale Kino!), ale jednak to jest Hisaishi i nie wierzę, że jest tak źle :). Zresztą, sam motyw przewodni jest piękny – albo muzyka ze sceny uczieczki przed szpiegami Wiedźmy (gdy Hauru i Sophie wzbijają się w powietrze) – cudo! Ale obejrzę wkrótce na pewno jeszcze raz i wtedy zwrócę uwagę na wykorzystanie muzyki Hisaishiego w filmie. Pozdrawiam!
Re: recenzja
Takze tam. Wszystkie seanse. *wzdech* Lincz lektora. Zajrzyj na Kasumi, tam napisałam, co o tym sądzę.
Re: recenzja
Re: recenzja
Mam tylko nadzieję, że już nigdy nie przeżyję takiego szoku. Jechałem na seans zupełnie nieprzygotowany, spodziewałem się napisów albo – w najgorszym wypadku – dubbingu. A tu taki szok… nie mogłem się otrząsnąć do końca seansu ;).
Re: recenzja
I ja też się zgodzę, że jest powtarzalna. Jak poszła czołówka pomyślałam, że zaczyna się „Spirited Away”, a potem to już zupełnie muzyki nie dostrzegałam (a wersja była z dubbingiem, świetnym zresztą).
Poza tym film bardzo przyjemny – porządna dawka optymizmu do walki z jesienną melancholią.
Re: recenzja
Witam. Jestem „początkująca” w oglądaniu anime… choć z dziecinstwa pamiętam seriale jak „Czarodziejka z księżyca” czy „Generał Daimos”.... Na muzyce i filmie znam się więcej niż przeciętny człowiek. Zanim trafiłam na tą recenzję obejżałam w kolejności : „Spirited Away” ,a potem „Ruchomy zamek Hauru” ... I powiem,że to raczej drugi film przypad mi do gustu… bardziej fabuła do mnie przemawiała.. choć przyznaję,że w obu animacjach istnieją niedopowiedzenia w „odpowieści” i to dziwne,że nikt w recenzjach nie skupia na tym uwagi,bo szczerze dzięki właśnie tym niedopowiedzeniom filmy oba są ciekawe i wciągające,co baaardzo różni obie projekcje od produkcji zachodnich ,a konkretnie disneyowskich.Tam jest wszystko powiedziane do ostatniego słowa- widz nie musi się zastanawiać,a to rozleniwia Myślę ,że sam pomysł filmów był świetny i trafiony.Muzyka w obu była świetna i nic co osoba pisząca ta recenzję wymieniała w przykładach- nic nie miało pokrycia. Moim zdaniem świetnie muzyka wkomponowana w film i oddająca klimat i urok.Animacje też przypadły mi do gustu,a wcześniej nie przepadałam za filmami anime. Właśnie „Ruchomy Zamek Hauru” zmienił moje nastawienie i spojżenie na świat anime.
Co do „Zamku Hauru” obejżałam ten film pierwszy raz w październiku czy listopadzie 2007 w kinie i przyznam,że chodzi za mną każdy jego frament.Chętnie puszczam go w oryginale z polskimi napisami i robię to niezwykle bardoz cząsto.Częściej niż „Spirited Away” cz „Mój sąsiad Totoro” .. Nie powiem dlaczego. Poprostu był tak kolorowy,barwny i magiczny,że padłam w jego sidła. i chyba już tak zostanie. Pozdrawiam fanów anime i „Hauru”
Re: recenzja
Re: recenzja
Re: recenzja