x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Nie wiem tylko, jak ocenić tę serię… Chwilami epopeja narodowa, chwilami – dziurawy scenariusz. Ogólnie jednak całość była dosyć równo dziurawa, a przebłyski geniuszu były równie częste. Ode mnie 8/10, ale jednocześnie – bardzo gorąco polecam. Klimat tego anime jest absolutnie niezwykły i przypomina mi takie arcydzieło jak The Vision of Escaflowne.
Zdecydowanie, dziś takich anime już nie kręcą.
Wiele razy ta seria przewijała mi się jako propozycja, kiedy szukałam czegoś dla siebie. Jakoś nie mogłam się do niej zabrać, poza tym często tak mam, że opinia recenzenta na tanuki jest daleka od mojej. W końcu postanowiłam obejrzeć. Od pierwszego odcinka wciągnęła mnie niesamowicie, klikałam na odciek za odcinkiem. Niesamowicie piękna, nostalgiczna, niezwykły klimat. Momentami straszna, właśnie, to pytanie jak daleko może się posunąć nauka, ile można w imię nauki. Myślałam, że będzie to opowiastka o dzieciach dla dzieci, ale tak nie jest. Akcja zgrabnie prowadzona, wszystkie wątki, które na początku wydają się bardzo chaotyczne, układają się zgrabnie w całość, a widz poznaje całą historię. Plus przecudna muzyka, piosenka końcowa nie daje mi spokoju i praktycznie słucham jej ile się da. Choć chciałabym wiedzieć, co się działo dalej z kliknij: ukryte Helgą i tym tajemniczym człowiekiem, który z pewnością jest reinkarnacją Sorana, ale pewnie w domyśle są razem. Poza tym jest też krótki około 6 minutowy film kliknij: ukryte wyjaśniający dalsze losy dzieci, ale nie wszystkich. Zdecydowanie polecam to anime.
Ta historia jest przecudowna. Nie sądzę żebym wiedziała jak to jest zrobione, ale ma w sobie klimat pierwszych powieści science fiction np C. S. Lewisa lub Edgara Ricea Borroughsa. Po prostu magia. Plus piękna piosenka w openingu, zdaje mi się śpiewana przez chłopca.
A
aga
5.01.2015 19:01
mam jedno pytanko : co się stało z Tomem??? w zakończeniu pokazali wszystkich z wyjątkiem jego :/
ps. na necie znalazłam końcówke dodatkową,co się dzieje z resztą bohaterów (krótkie z 6 min ma)ale to Tomie nic :/
Liczyłam zdecydowanie na więcej – tak w skrócie mogłabym podsumować ową serię. Do 13 odcinka Fantastic Children miało jakiś taki pociągający klimat i trzeba się było naprawdę skupić, by ogarnąć wszelkie informacje, dawkowane nam dość chaotycznie. Wtedy jeszcze naprawdę ciekawiło mnie o co w tym wszystkim może chodzić, ale wraz z odkrywaniem kolejnych elementów fabuły, mój zapał coraz bardziej się ulatniał, by wraz z odkryciem, że chodzi o kliknij: ukryte historię miłosną z innej planety, całkowicie zaniknąć. Nie jestem zadowolona z takiego rozwiązania, już nie wspominając o totalnie beznadziejnie kliknij: ukryte happyendowej końcówce.
Z tego wszystkiego najlepsza wydała mi się historia „Dzieci z Befort” – kliknij: ukryte kolejne reinkarnacje naukowców z Grecji i cała ta tajemnica im towarzysząca naprawdę bardzo mi się podobały. To właściwie dzięki nim zdecydowałam się wystawić tej serii pozytywną ocenę, bowiem niestety kwestie dotyczące kliknij: ukryte Tiny były jakieś takie… strasznie niedopracowane i po prostu nudne. Od samego początku najbardziej interesowało mnie kim tak naprawdę są białowłose dzieci (chociaż, nie powiem, przemknęło mi przez myśl nie raz i nie dwa, że kliknij: ukryte mogą mieć one coś wspólnego z kosmitami, aczkolwiek liczyłam na to, że twórcy popiszą się jednak wyobraźnią i prawda okaże się zupełnie inna) i jaki los ich czeka. kliknij: ukryte Historia Palzy i Mel dla mnie była o wiele ciekawsza niż główny wątek romantyczny, tak samo tęsknota Hesmy za domem ruszyła mnie o wiele bardziej, niż cała ta „tragedia” głównych bohaterów Do grafiki, o dziwo, nie mam zastrzeżeń. Z pewnością nie była idealna, ale jak dla mnie taki styl nadawał tej serii swoistego uroku, co nie udałoby się z czymś bardziej typowym (przykładowo obrazki z mangi mnie odrzuciły – może to kwestia przyzwyczajenia, jednak nie chciałabym widzieć tego stylu przeniesionego na ekran w przypadku owego tytułu). Muzycznie jest oczywiście cudownie i chociaż nieco ubogo, to zdecydowanie wolę mniej utworów, ale za skomponowanych z prawdziwą klasą i zapadających w pamięć – tak jak to właśnie miał miejsce w tym przypadku.
Jeśli chodzi o ostateczną ocenę tegoż tytułu miałam spory dylemat – z jednej strony historia jest dość spójna i nawet dość sporo drobnych potknięć jej tak bardzo nie psuje. W dodatku na pewno wyróżnia się ona spośród morza tandetnych tytułów. A jednak… twórcy mnie zawiedli. Druga połowa serii, obdarta z uroku tajemnicy, nie wciąga już tak bardzo jak początek. Ba, cała ta kliknij: ukryte retrospekcja z planety Grecja mnie osobiście mocno zniesmaczyła. Dla mnie jest to spory minus i chociaż doceniam całość, nie jestem w stanie wystawić temu oceny wyższej jak 7/10.
A
ka15ma
15.02.2013 23:10 Perla....
Ogladalam bardzo wiele anime i rozumiem, ze kazdy ma swoje gusta. Jednak dla mnie ta pozycja byla swietnie, bajecznie wykonana. Co tam kreska? Sama fabula jest…po prostu nie da sie opisac tej historii. Nie moglam uwierzyc w to co zrobiono z postaciom Thomy. Takiego zwrotu sie nie spodziewalam… wszystko zostalo wyjasnione‑jak dla mnie w sposob na prawde niezwykly. mysle, ze do tej historii trzeba dorosnac, a nie szukac w niej drobnych potkniec. Piekna perla posrod anime…. (przepraszam za brak polskich znakow)
W zasadzie mógłbym napisać 'mocno przeciętna seria z dobrą muzyką' i skończyć na tym wpis, ale interesujące dla mnie jest to, jak moja opinia zmieniała się z odcinka na odcinek.
Pierwsze 6 odcinków – dostajemy całą masę scen, których bez dobrej spostrzegawczości lub wiedzy z późniejszych odcinków nie szło ze sobą połączyć. Autorzy strasznie szczędzą nam informacji i naprawdę ciężko połapać się, o co chodzi. Było to trochę zniechęcające, ale jednak bardzo podobał mi się klimat napięcia (doskonały początek pierwszego odcinka!). Czuło się, że za tym wszystkim stoi jakaś większa fabuła i jeśli będziemy wystarczająco cierpliwi to ewentualnie dostaniemy informacje pozwalające połączyć to w całość.
Odcinki 7‑13 – w końcu dostajemy trochę informacji (znakomity odcinek 7!) i zaczynamy rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Wszystko zaczęło mieć sens i na tym etapie byłem naprawdę zachwycony. Już sobie myślałem, jak napiszę w komentarzach, że jest to 'znakomita, mocno niedoceniona seria w klimatach SF, przeznaczona bardziej dla miłośnika zachodniej literatury fantastycznej niż widza przyzwyczajonego do stylu prowadzenia fabuły typowego dla japońskich animacji'. Heh… gdyby odcinek 13 był ostatni…
Niestety nie był. Najgorsze jest to, że po 13 odcinku szybko zaczęło znikać to, co mi się do tej pory najbardziej podobało – uczycie napięcia i obecności nieodkrytych tajemnic. Zamiast tego dostaliśmy całą masę głupot, klasycznych rozwiązań fabularnych, taniego romansu, złowieszczych antagonistów, prawdziwej miłości, szmiry, fabularnych niespójności, nieszczęśliwych przeszłości i bogowie wiedzą czego jeszcze. Pojęcia nie mam jak ludzie, którzy potrafili zbudować świetny klimat w pierwszej połowie mogli tak straszliwie polec w reszcie serii.
Jedyną rzeczą, która od początku do końca została wykonana dobrze jest muzyka. Znakomicie podkreślała nastrój, szczególnie napięcie w pierwszej połowie serii. Wprawdzie w końcowych odcinkach stwierdziłem, że niektóre utwory zaczęły być zbyt często powtarzane, ale może to tylko subiektywne odczucie spowodowane ogólnym rozczarowaniem.
Ostatecznie moja opinia jest taka, że jest to seria mocno rozczarowująca, nie wywiązująca się kompletnie z obietnic danych widzowi w pierwszych odcinkach. Jak już wspomniałem, gdyby seria skończyła się po 13 odcinkach (ewentualnie dodatkowo dokręcony jeden lub dwa odcinki zamykające istotniejsze wątki) to polecałbym ją każdemu fanowi fantastyki w stylu SF. Przyszło mi jednak załamać ręce i nazwać ją średniakiem, ogółem przyjemności z seansu nie zasługującym na ocenę wyższą niż
7/10
A
Ryuki
6.07.2011 12:31 Kreska
Kiedy zaczęłam to anime byłam nim całkowicie zafascynowana. Pierwsza połowa wciągnęła mnie jak ruchome piaski, mnóstwem pytań, na które moja fantazja próbowała znaleźć szereg wyjaśnień i miała przy tym świetną zabawę. Nie mogłam się oderwać od monitora, wszystko mi się podobało. Niestety w drugiej połowie przyszły na pytania odpowiedzi i krótko mówiąc szczęka mi opadła… z szoku. Nie z szoku w stylu „ale to genialne” ale z szoku „tylko tyle?” Och taa nie kupuję wyjaśnień, że to wszystko przez kliknij: ukryte nieszczęśliwą wielką miłość obcych. O zakończeniu i tym słodkim epilogu poświęconym dosłownie najnudniejszej postaci nie wspomnę.
Natomiast co do kreski, którą tu dużo ludzi ocenia marnie to dla mnie była później jedynym powodem dzięki, któremu wytrzymałam końcówkę. Po prostu uwielbiam taki styl, zawsze kochałam prostotę w designu postaci. Tak na prawdę to właśnie kreska mnie zachęciła do zapoznania się z anime^^ Styl przypominający lata dziewięćdziesiąte lub składający się prostych projektów i miękkiej animacji zwyczajnie jest najszybszym sposobem by mnie przyciągnąć. Muzyki nie pamiętam, opening był zbyt powolny by mnie zainteresował a reszta gdzieś tam z czasem w mojej głowie zanikła.
Kończąc, niestety zawiodłam się. Jednak nie prostotą historii a po prostu wyjaśnieniem opartym na motywie jakiego nie znoszę. Co jednak nie zmienia tego, że nie żałuję obejrzenia, sama przyjemność z podziwiania stylu kreski mi wystarczy^^
Jestem dziwnym człowiekiem.. większość produkcji, które potencjalnie powinny mi się podobać.. nie trafiają do mnie. Tak jest też w tym wypadku.. Nie wiem, za mało uważnie oglądałam? Ale jakby miało to „coś” dla mnie, to by mnie wzięło od razu…A nie, chwila, pierwszy odcinek mnie wciągnął… Potem? Straciłam coś z klimatu? Może.
Odrzuca mnie kreska to po pierwsze. Oglądam jeszcze raz, jestem na 13 odc. i nadal nie widzę nic takiego, za co bym mogła dać powyżej 7/10. Fabuła? W sumie jakoś mnie nie ciekawi.. ciągłe szukanie Helgi i białowłose dzieciaki.. Ja nie wiem.. chyba nie mam nastroju ;]
modrik
6.07.2011 11:15 Re: ;]
Po prostu jeśli masz więcej niż 13 lat nic ciekawego w tym anime nie znajdziesz. bolesna prawda. Wielu próbowało i wielu się odbiło, jednak duża część chwali to pod niebiosa tylko po to, by nie zostać uznanym za ignoranta. Bo Słowacki wielkim poetą był…
A
soulsister
14.02.2009 18:04 niby ciekawe...
Nie rozumiem dlaczego kładzie się taki duży nacisk na skomplikowanie fabuły. W moim odczuciu była bardzo jasna, a poruszone problemy nie wymagają głębokich filozoficznych rozważań (oczywiście każdy temat można rozdmuchać). Zwracając uwagę na datę powstania anime temat etyki w medycynie był ówcześnie popularny (np.owieczka Dolly). Ogólnie fabuła zasługuje na duży plus. Jednak jej przedstawienie to już inna para kaloszy. Cały czar tej produkcji psuły zupełnie niepasujące 'wstawki' typu: kliknij: ukryte wogóle cały wątek z Grecją:
1)pałac, który jest wogóle niestrzeżony, dochodzi do porwań ludzi którzy teoretycznie powinni być najbardziej chronieni, do tajnego laboratorium wchodzi kto chce i kiedy chce
2)ja rozumiem, że noszenie mieczy może być miłym ukłonem w stronę starożytności, ale albo miecze albo broń palna
3)jak udało się naukowcom teleportować na Ziemię skoro zostali otoczeni przez wrogie wojsko, które miało ich pojmać?
Ponadto jest też trochę zagrywek w stylu – Thoma(lat około 11)w szale bojowym kopie w drzewa, które pod naporem jego wściekłości padają niczym młode pędy(Naruto?) to wszystko razem potrafi zniszczyć najlepiej budowany nastrój. Mam również mieszane uczucia co do charakterów srebrnowłosych kliknij: ukryte Hiisuma był najbardziej określony, zależało mu na tym, aby wrócić na swoja planetę, był też przekonywujący jako naukowiec, reszta natomiast była miałka niby coś chcieli, niby uznawali eksperyment za swój błąd, tam jakiś wątek miłosny, oj cienka jest granica między tajemniczym niedopowiedzeniem, zostawieniem widza z własnymi przemyśleniami a brakiem pomysłu na charaktery postaci :/ być może nie moja wrażliwość.
A najgorsze w tym anime jest to, że pomimo wszystkich wyliczonych przeze mnie braków to coś cholera w nim jest!
A
Pytia
27.11.2008 19:12 Jakoś przez to przebrnąłem...
...aczkolwiek łatwo nie było. Seria zawiera masę uproszczeń i nielogiczności (jeśli Dobry ma miecz, a Zły nie, to oczywiście najlepszą metodą walki by nie kończyć fabuły są zapasy) oraz autystycznych bohaterów, zachowujących się tak idiotycznie, że nijak nie da się z nimi jakoś związać emocjonalnie – mimo że autorzy starają się bardzo pod koniec wywołać u widza jakieś wzruszenia. Najbardziej współczułem tak naprawdę seiyu, którzy musieli czytać dialogi w stylu (to nie jest przesada) -Helga! Helga!… Helga? Helga… – Thoma? – (Are you alright), Helga? Helga! – Thoma…
Każdemu odcinkowi towarzyszyło wciąż ciśnięcie się na usta z mojej strony słowo „żałosne”. Anime jest zdecydowanie poniżej oczekiwań, fabułę ma okropną, grafikę miejscami nieznośną. Muzyka jedynie trochę podbija ocenę, chociażby ze względu na utwór końcowy, który szczególnie piękny jest w wersji po rosyjsku.
Wystawiam 4/10 ze względu dodatkowo na zupełne niespełnienie oczekiwań wynikających z recenzji. Generalnie ogromna strata czasu, z całego serca odradzam sięganie po tę pozycję.
indyk
31.08.2009 08:49 Re: Jakoś przez to przebrnąłem... - zgadzam się
Nie wiem jak wyrobionym widzem trzeba być by ocenić serię na 9/10. Według mnie zarówno kreska jak i historia w niej przedstawiona mogą spodobać się co najwyżej dzieciom w wieku do 12 lat. Całą resztę za pewne do szału doprowadzą trwające nawet minutę sceny ukazujące jedynie jak postać drga sobie w strachu przed inną postacią stojącą przed nią, kliknij: ukryte kiedy 11‑latek walczy z dorosłymi z siłą dorosłego karateki (co więcej potrafi złamać drzewo kopniakiem). Równie irytujące są sceny przedstawiające główną bohaterkę. Kiedy tylko wchodzi na plan widz powinien spodziewać się rozciągnięcia sceny co najmniej trzykrotnie. Bohaterowie nie potrafią postępować racjonalnie. Fabuła pisana jest dla dzieci, które nie zapytają czemu nikt nie strzeże miejsc, gdzie inni nie powinni mieć dostępu i wystarczy stara łajba i skok przez płot, czemu człowiek do którego strzela 10 osób wychodzi z tego bez szwanku, itd.
Gdyby nie recenzja na tanuki nie obejrzałbym serii do końca. Jeśli ktoś ma ochotę rzucić ją po pierwszym odcinku niech to zrobi. Lepiej nie będzie.
A
mozarus
31.10.2008 01:40 Całkiem, całkiem.
Spodziewałem sie znacznie więcej, ale jest to poprstu dobre anime 8/10. Ale najlepsze to że anime dostało odznacznie Best Fantasy 2005 prawie z krzesła spadłem.
A
miguel
22.12.2007 22:19 Spodziewałem się więcej...
Po tej serii spodziewałem się bardzo wiele, szczególnie po bardzo pochlebnych recenzjach.
Świeżo po obejrzeniu serii muszę powiedzieć, że jestem zawiedziony. Dlaczego? Głównym grzechem tego anime jest podanie skomplikowanej fabuły w niezbyt ciekawy sposób. Serię oglądałem niemal na siłę, przedzierając się przez kolejne nudne odcinki. Brakowało jakiegoś bodźca, któryby sprawił, że anime byłoby bardziej wciągające. Końcówka trochę ratuje serię, ale to za mało.
Co do muzyki – owszem, seria posiada jeden z najlepiej skomponowanych soundtracków, ale szlag mnie trafia słysząc po raz 20 tą samą melodię, gdyż utworów jest zaledwie kilka. Opening oraz ending są jednymi z najlepszych pod względem muzycznym.
Podsumowując – anime dla wytrwałych oraz dla miłośników skomplikowanych historii.
Jak dla mnie – 5/10.
Pierwsze odcinki nie są szczególnie interesujące – kliknij: ukryte Dzieci walczą z cieniami i własną psychiką, a Thoma pomimo początkowego zainteresowania Helgą podrywa Chitto. Akcja zaczyna się rozkręcać dopiero koło 10 odcinka i oglądanie dalszej części byłoby przyjemne, gdyby nie to, że nie potrafiłem przymknąć oka na niedorzeczne podstawy fabularne pokazane w serii retrospekcji.
Tak więć spoilery:
kliknij: ukryte Tina – księżniczka Grecji (w tym wypadku planety gigantów) pewnego dnia widzi grupę sabotażystów zmierzających do kwater jej ojca. Zawiadamia straż? Nie, postanawia sama rozwiązać problem i oczywiście prawie ginie w wybuchu bomby. Grupa naukowców przeprowadza eksperymentalną operację, będącą udoskonaloną postacią wybudzenia pacjenta ze śmierci klinicznej, a na życzenie króla zmieniają księżniczkę w bohaterkę Saikano. Rozmowy na temat specyfikacji technicznej księżniczki na tyle skutecznie utrzymują w tajemnicy, że równie dobrze mogliby napisać o tym w gazecie. Mogliby skłamać, że maszyna w ciele Tiny to np. rozrusznik serca, ale postanawiają się kompletnie pogrążyć. Zły brat króla zwabia podstępnie księżniczkę i zaczyna testować jej możliwości bojowe. Logiczne byłoby znajdować się w miarę daleko od broni, nad którą nie ma się pełnej kontroli, ale scenariusz pozwala mu przeżyć. Rozpętuje się piekło. Sesu poświęca rękę, by zyskać trochę czasu ekranowego i zwiększyć szansę na zostanie głównym bohaterem serii, Soran wykazuje się zdrowym rozsądkiem i doprowadza Tinę do naukowców. W ramach jej „ratowania” postanawiają ją zabić, a duszę przetransportować kilkaset milionów lat świetlnych – na Ziemię (gdzie z niewyjaśnionych powodów czas biegnie szybciej – już to wystarczy by ze science‑fiction zostawić samo fiction). Plan ten miałby może ręce i nogi, gdyby:
a)mieli przygotowaną możliwość powrotu
b)potrafili zlokalizować duszę Tiny
Niestety ani jedno ani drugie nie jest prawdziwe. W poszukiwaniach księżniczki mogli właściwie liczyć tylko na to, że kolejne wcielenie będzie wykazywać się talentem plastycznym (3 spośród 18, Christine i Seraphine zmarły zanim zdołali do nich dotrzeć). Gdyby odpuścili sobie opcje transferu, to do czasu znalezienia Helgi, normalna reinkernacja zdołałaby uzyskać pełnioletność. Nad grafiką nie będę się pastwił. Pozbawione przejawów trójwymiarowości twarze bohaterów pewnie potrafią wywołać nostalgię wśród sympatyków Astroboya.
Muzykę dosyć starannie skomponowano, ale nie zawsze jest dobrze dobrana, więc na pewno nie wystawiłbym 10 punktów. Przykładowo pierwszą połowę ostatniego odcinka oglądałem jak w transie, ale użycie motywu z openingu sprawiło, że nastrój się ulotnił i nie wrócił aż do końca. A co do zakończenia, to kliknij: ukryte szkoda Thomy, że pomimo wyrzeczeń jego uczucia pozostały nieodwzajemnione. Kolejny przykład, że przyjaciel z dzieciństwa nie ma dużych szans. Ostatecznie dałbym tej serii jakieś 6‑7/10
A
Oshii Rion
8.10.2006 20:29 Hmm...
Jak pierwszy raz widziałam jeden odcinek tej serii (był to bodajże drugi lub trzeci) zdiziwła mnie kreska, która przywodziła na myśl „Muminki”. :] Ale gdy wciąż słysząłam muzykę, która towarzyszyła biegającym „dzieciom” anime to stawało się coraz poważniejsze i poważniejsze… W pewnym momencie nie było mnie już tu, przed komputerem, ale w środku wydarzeń. To było coś niesamowitego. Wyłączyłam się, będac całkowicie wpatrzona w ekran. Wciągające, niezwykłe. Wysoko oceniam.
A
Martinez
3.09.2006 18:01 Fantastic Children
Wyśmienita pozycja. Być może z początku trocha niezbyt porywająca, ale im dalej tym ciekawiej. Kreska postaci z początku może troche bić po oczach, jednakże po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja, a w dodatku sprawnie prowadzona fabuła całkowicie pochłania naszą uwagę.
Muzyka doskonale podkreśla to co widzimy – ładne wpadające w ucho melodie.
Ja osobiście nie mogłem się oderwać od serii w momencie, gdy została nam przedstawiona historia z Girishii – widziałem podobne wiele razy, ale nie mogłem się od niej oderwać.
Jak dla mnie seria do której pasuje łatka „must see” i każdy kto ją obejrzy napewno szybko o niej nie zapomni.
Podsumowując – produkt z najwyższej półki.
A
Raven
21.05.2006 14:46 Rewelacja, ale...
No i po Fantastic Children. Tak jak myślałem, świetna seria z m.in. setkami lat egzystencji, reinkarnacjami i tajemnicą śmierci w tle. A wszystko to podane w bardzo oryginalny i ciekawy sposób z rozsądną domieszką akcji. Dodatkowo plusem jest niezła muzyka (ale dla mnie, miłośnika bardziej alternatywnych dźwięków nieco za bardzo przesłodzona). Seria szła w kierunku dość ciężkiego zakończenia i bardzo dobrze. Niestety końcowe 2‑3 minuty ostatniego epka sprawiają że tak rewelacyjne anime niebezpiecznie dryfuje w stronę kliknij: ukryte taniego romansu: Jak zobaczyłem w końcówce na plaży Sorana myślałem że wydup*ę monitor przez okno.
Zamaskowano spoiler.
Moderacja
A
Mai_chan
17.03.2006 15:44 Piękne. Nie da się inaczej określić.
26 odcinek skończył się minutę temu, właśnie próbuję się otrząsnąć. Nie pamiętam żadnego anime, które by mną tak poruszyło… Polecam – za mało powiedziane. Jak pisałam w pierwszym komentarzu – muzyka i grafika są fantastyczne, choć niektórych może razić projekt postaci. Fabuła niezwykle spójna, brak praktycznie jakichkolwiek dziur fabularnych, a sama historia wciąga jak korkociąg. Wprawdzie niektóre elementy można było przewidzieć kliknij: ukryte (vide Gherta = Mel), jednak w innych miejscach wszystkie przewidzenia zawodzą i okazuje się, że to wszystko zupełnie inaczej… Dla wyrobionych widzów będzie to nie lada gratka.
Trochę sobie pospoileruję…
kliknij: ukryte Przyznam, że na etapie 13 odcinka nieco oklapł mój zachwyt – cała tajemnica wydawała mi się „zbyt mało tajemnicza”. Nawet nie potrafię określić, czego się spodziewałam, w każdym razie czegoś innego… Nie mogłam też przestawić się na myślenie o Dzieciach z Befort jak o dorosłych w dziecięcych ciałach. Cóż, ale zaraz po tym przyszła retrospekcja na cztery i pół odcinka, która na nowo rozbudziła zaciekawienie. Bohaterowie wreszcie zaczęli wzbudzać sympatię (Thomę z początku chciałam udusić, Helgę odesłać na leczenie, a dzieci nieco straciły w moich oczach po ujawnieniu, że w rzeczywistości są dorosłe). Sam wątek romansowy był bardzo interesujący… Po odkryciu kim jest Thoma (cały czas myślałam, że to jednak będzie Soran! Zresztą, przypuszczam, że to celowy zabieg twórców – młody Soran wyglądał niemal identycznie jak Thoma, więc…) miałam spore wątpliwości jak to się potoczy. Z zakończenia jestem szaleńczo zadowolona, moja rhomantyczna dusza też. Podsumowując… Nie, obejdzie się bez podsumowania. Po prostu to należy obejrzeć, kropka.
Miya-chan
17.03.2006 19:06 Re: Piękne. Nie da się inaczej określić.
Ha, całkiem podobnie reagowałam podczas oglądania… Kiedy przyszło do rozwiązania tajemnicy, moją pierwszą myślą było: kliknij: ukryte Poszukiwanie reinkarnacji księżniczki?! Co to, u licha, Sailorki?! __0__ Ale potem przestałam się czepiać, bo zrobiło na mnie wrażenie to, w jaki sposób ta tajemnica została podana, problemy dotyczące nauki, życia i śmierci… Ani na chwilę nie zepsuto klimatu.
Co do Dzieci z Béfort, to z niewiadomych przyczyn od początku je lubiłam, dlatego dowiedzenie się, kim są naprawdę, jakoś specjalnie mnie do nich nie zniechęciło. A Thoma… Buahahaha, też byłam pewna! kliknij: ukryte Ale chyba mogłam się domyślić, gdybym się lepiej przyjrzała tej scence z jego snu… A może nie? Kreska mnie nie raziła (znaczy, projekt postaci – bo ogólnie kreska zrobiła na mnie wrażenie, zwłaszcza pewne obrazy ;)), muzyka zachwyciła, wątek miłosny NIE odrzucił – czyli jest dobrze. Jest świetnie. Pięknie jest.
Chyba sobie pooglądam jeszcze raz.
Nie wiedzieć czemu, pierwszy odcinek skojarzył mi się ze złotą maksymą Hitchocka „najpierw wybuch, a potem napięcie rośnie”. Niesamowite jest to, że tutaj nie było wybuchu…
Pierwszy odcinek wręcz przykuł mnie do ekranu i wprowadził w krótką histerię z gatunku „o co tu, pani dziejaszkowa, chodzi!” Grafika owszem, specyficzna, ale w niczym mi nie przeszkadza… Kojarzy mi się nieco ze starymi seriami typu „Sara mała księżniczka” etc. No i te tła… Te piękne, cudowne tła…
Muzyka morduje na samym wstępie i mam dziwne wrażenie, że w tanukowej skali musiałabym jednak wykroczyć ponad 10… Podobnie jak Zegarmistrz – obawiam się, że już więcej nie wystawię 10/10 za muzykę.
A to dopiero pierwszy odcinek!
A
Zegarnistrz
10.12.2005 21:22 Nigdy już nie dam 10/10 za muzykę
Jeszcze nie skończyłem oglądać tej serii, ale muzyka w niej jest absolutnie genialnia! Naprawdę rzadko kiedy można usłyszeć tak świetnie skomponowane i dobrane utwory!
Dzieło geniuszu!
A
widz
18.09.2005 12:38 nieistotny
na pierwszy rzut oka bardzo nie spodobala mi się grafika(wręcz mnie odpychała), po pierwszym odcinku nie czułem ochoty oglądac dalej (gł ze wzgledu na grafike) historia zaczynała się tak średnio ciekawie. Ponieważ nie widziałem dalszych odcinków oceny nie wystawie
Zegarmistrz
15.01.2006 19:07 1 odcinek to za mało...
1 odcinek to za mało. Prawdę mówiąc do 3 odcinka ta seria wydaje się nieciekawa, dopiero potem wszystkie wątki splatają się i całość nabiera rumieńców. Ma to wady – bardzo łatwo się zniechęcić, ale ten, kto przebrnie przez ten wstęp otrzyma naprawdę wspaniałą fabularnie serię. Doprawdy – powiedzenie choć kilku słów o tym, o czym opowiada ten film zepsółoby zabawę wszystkim potencjalnym widzom. Nie mniej jednak intryga stanowi prawdziwy majstersztyk, w całym serialu nie ma ani jednej niepotrzebnej sceny, a każdy, zdawałoby się nieznaczący epizod w rzeczywistości jest ważnym szczegółem…
Jak mówiłem kilka tygodni temu: nigdy nie dam 10 na 10 za muzykę! Nigdy więcej też nie dam 10 na 10 za fabułę!
A
Kamyq
17.09.2005 10:25 Polecam
To jedno z najlepszych anime w ciągu ostatnich lat. Ma niesamowitą fabułę, ciekawe postacie i przepiękną muzykę. Pomimo uproszczeń w rysowaniu postaci – co przestało mnie razić od pierwszego odcinka , moja uwaga przeniosła się na historię. To anime wciąga!
Kolejna perełka obejrzana
Zdecydowanie, dziś takich anime już nie kręcą.
nie dawno obejrzałam
ps. na necie znalazłam końcówke dodatkową,co się dzieje z resztą bohaterów (krótkie z 6 min ma)ale to Tomie nic :/
Ogólnie anime fajne
Z tego wszystkiego najlepsza wydała mi się historia „Dzieci z Befort” – kliknij: ukryte kolejne reinkarnacje naukowców z Grecji i cała ta tajemnica im towarzysząca naprawdę bardzo mi się podobały. To właściwie dzięki nim zdecydowałam się wystawić tej serii pozytywną ocenę, bowiem niestety kwestie dotyczące kliknij: ukryte Tiny były jakieś takie… strasznie niedopracowane i po prostu nudne. Od samego początku najbardziej interesowało mnie kim tak naprawdę są białowłose dzieci (chociaż, nie powiem, przemknęło mi przez myśl nie raz i nie dwa, że kliknij: ukryte mogą mieć one coś wspólnego z kosmitami, aczkolwiek liczyłam na to, że twórcy popiszą się jednak wyobraźnią i prawda okaże się zupełnie inna) i jaki los ich czeka. kliknij: ukryte Historia Palzy i Mel dla mnie była o wiele ciekawsza niż główny wątek romantyczny, tak samo tęsknota Hesmy za domem ruszyła mnie o wiele bardziej, niż cała ta „tragedia” głównych bohaterów
Do grafiki, o dziwo, nie mam zastrzeżeń. Z pewnością nie była idealna, ale jak dla mnie taki styl nadawał tej serii swoistego uroku, co nie udałoby się z czymś bardziej typowym (przykładowo obrazki z mangi mnie odrzuciły – może to kwestia przyzwyczajenia, jednak nie chciałabym widzieć tego stylu przeniesionego na ekran w przypadku owego tytułu). Muzycznie jest oczywiście cudownie i chociaż nieco ubogo, to zdecydowanie wolę mniej utworów, ale za skomponowanych z prawdziwą klasą i zapadających w pamięć – tak jak to właśnie miał miejsce w tym przypadku.
Jeśli chodzi o ostateczną ocenę tegoż tytułu miałam spory dylemat – z jednej strony historia jest dość spójna i nawet dość sporo drobnych potknięć jej tak bardzo nie psuje. W dodatku na pewno wyróżnia się ona spośród morza tandetnych tytułów. A jednak… twórcy mnie zawiedli. Druga połowa serii, obdarta z uroku tajemnicy, nie wciąga już tak bardzo jak początek. Ba, cała ta kliknij: ukryte retrospekcja z planety Grecja mnie osobiście mocno zniesmaczyła. Dla mnie jest to spory minus i chociaż doceniam całość, nie jestem w stanie wystawić temu oceny wyższej jak 7/10.
Perla....
(przepraszam za brak polskich znakow)
Wielkie rozczarowanie
Pierwsze 6 odcinków – dostajemy całą masę scen, których bez dobrej spostrzegawczości lub wiedzy z późniejszych odcinków nie szło ze sobą połączyć. Autorzy strasznie szczędzą nam informacji i naprawdę ciężko połapać się, o co chodzi. Było to trochę zniechęcające, ale jednak bardzo podobał mi się klimat napięcia (doskonały początek pierwszego odcinka!). Czuło się, że za tym wszystkim stoi jakaś większa fabuła i jeśli będziemy wystarczająco cierpliwi to ewentualnie dostaniemy informacje pozwalające połączyć to w całość.
Odcinki 7‑13 – w końcu dostajemy trochę informacji (znakomity odcinek 7!) i zaczynamy rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Wszystko zaczęło mieć sens i na tym etapie byłem naprawdę zachwycony. Już sobie myślałem, jak napiszę w komentarzach, że jest to 'znakomita, mocno niedoceniona seria w klimatach SF, przeznaczona bardziej dla miłośnika zachodniej literatury fantastycznej niż widza przyzwyczajonego do stylu prowadzenia fabuły typowego dla japońskich animacji'. Heh… gdyby odcinek 13 był ostatni…
Niestety nie był. Najgorsze jest to, że po 13 odcinku szybko zaczęło znikać to, co mi się do tej pory najbardziej podobało – uczycie napięcia i obecności nieodkrytych tajemnic. Zamiast tego dostaliśmy całą masę głupot, klasycznych rozwiązań fabularnych, taniego romansu, złowieszczych antagonistów, prawdziwej miłości, szmiry, fabularnych niespójności, nieszczęśliwych przeszłości i bogowie wiedzą czego jeszcze. Pojęcia nie mam jak ludzie, którzy potrafili zbudować świetny klimat w pierwszej połowie mogli tak straszliwie polec w reszcie serii.
Jedyną rzeczą, która od początku do końca została wykonana dobrze jest muzyka. Znakomicie podkreślała nastrój, szczególnie napięcie w pierwszej połowie serii. Wprawdzie w końcowych odcinkach stwierdziłem, że niektóre utwory zaczęły być zbyt często powtarzane, ale może to tylko subiektywne odczucie spowodowane ogólnym rozczarowaniem.
Ostatecznie moja opinia jest taka, że jest to seria mocno rozczarowująca, nie wywiązująca się kompletnie z obietnic danych widzowi w pierwszych odcinkach. Jak już wspomniałem, gdyby seria skończyła się po 13 odcinkach (ewentualnie dodatkowo dokręcony jeden lub dwa odcinki zamykające istotniejsze wątki) to polecałbym ją każdemu fanowi fantastyki w stylu SF. Przyszło mi jednak załamać ręce i nazwać ją średniakiem, ogółem przyjemności z seansu nie zasługującym na ocenę wyższą niż
7/10
Kreska
Natomiast co do kreski, którą tu dużo ludzi ocenia marnie to dla mnie była później jedynym powodem dzięki, któremu wytrzymałam końcówkę. Po prostu uwielbiam taki styl, zawsze kochałam prostotę w designu postaci. Tak na prawdę to właśnie kreska mnie zachęciła do zapoznania się z anime^^ Styl przypominający lata dziewięćdziesiąte lub składający się prostych projektów i miękkiej animacji zwyczajnie jest najszybszym sposobem by mnie przyciągnąć. Muzyki nie pamiętam, opening był zbyt powolny by mnie zainteresował a reszta gdzieś tam z czasem w mojej głowie zanikła.
Kończąc, niestety zawiodłam się. Jednak nie prostotą historii a po prostu wyjaśnieniem opartym na motywie jakiego nie znoszę. Co jednak nie zmienia tego, że nie żałuję obejrzenia, sama przyjemność z podziwiania stylu kreski mi wystarczy^^
;]
Tak jest też w tym wypadku.. Nie wiem, za mało uważnie oglądałam? Ale jakby miało to „coś” dla mnie, to by mnie wzięło od razu…A nie, chwila, pierwszy odcinek mnie wciągnął… Potem? Straciłam coś z klimatu? Może.
Odrzuca mnie kreska to po pierwsze. Oglądam jeszcze raz, jestem na 13 odc. i nadal nie widzę nic takiego, za co bym mogła dać powyżej 7/10. Fabuła? W sumie jakoś mnie nie ciekawi.. ciągłe szukanie Helgi i białowłose dzieciaki.. Ja nie wiem.. chyba nie mam nastroju ;]
Re: ;]
niby ciekawe...
1)pałac, który jest wogóle niestrzeżony, dochodzi do porwań ludzi którzy teoretycznie powinni być najbardziej chronieni, do tajnego laboratorium wchodzi kto chce i kiedy chce
2)ja rozumiem, że noszenie mieczy może być miłym ukłonem w stronę starożytności, ale albo miecze albo broń palna
3)jak udało się naukowcom teleportować na Ziemię skoro zostali otoczeni przez wrogie wojsko, które miało ich pojmać?
Ponadto jest też trochę zagrywek w stylu – Thoma(lat około 11)w szale bojowym kopie w drzewa, które pod naporem jego wściekłości padają niczym młode pędy(Naruto?) to wszystko razem potrafi zniszczyć najlepiej budowany nastrój. Mam również mieszane uczucia co do charakterów srebrnowłosych kliknij: ukryte Hiisuma był najbardziej określony, zależało mu na tym, aby wrócić na swoja planetę, był też przekonywujący jako naukowiec, reszta natomiast była miałka niby coś chcieli, niby uznawali eksperyment za swój błąd, tam jakiś wątek miłosny, oj cienka jest granica między tajemniczym niedopowiedzeniem, zostawieniem widza z własnymi przemyśleniami a brakiem pomysłu na charaktery postaci :/ być może nie moja wrażliwość.
A najgorsze w tym anime jest to, że pomimo wszystkich wyliczonych przeze mnie braków to coś cholera w nim jest!
Jakoś przez to przebrnąłem...
Każdemu odcinkowi towarzyszyło wciąż ciśnięcie się na usta z mojej strony słowo „żałosne”. Anime jest zdecydowanie poniżej oczekiwań, fabułę ma okropną, grafikę miejscami nieznośną. Muzyka jedynie trochę podbija ocenę, chociażby ze względu na utwór końcowy, który szczególnie piękny jest w wersji po rosyjsku.
Wystawiam 4/10 ze względu dodatkowo na zupełne niespełnienie oczekiwań wynikających z recenzji. Generalnie ogromna strata czasu, z całego serca odradzam sięganie po tę pozycję.
Re: Jakoś przez to przebrnąłem... - zgadzam się
Gdyby nie recenzja na tanuki nie obejrzałbym serii do końca. Jeśli ktoś ma ochotę rzucić ją po pierwszym odcinku niech to zrobi. Lepiej nie będzie.
Całkiem, całkiem.
Spodziewałem się więcej...
Świeżo po obejrzeniu serii muszę powiedzieć, że jestem zawiedziony. Dlaczego? Głównym grzechem tego anime jest podanie skomplikowanej fabuły w niezbyt ciekawy sposób. Serię oglądałem niemal na siłę, przedzierając się przez kolejne nudne odcinki. Brakowało jakiegoś bodźca, któryby sprawił, że anime byłoby bardziej wciągające. Końcówka trochę ratuje serię, ale to za mało.
Co do muzyki – owszem, seria posiada jeden z najlepiej skomponowanych soundtracków, ale szlag mnie trafia słysząc po raz 20 tą samą melodię, gdyż utworów jest zaledwie kilka. Opening oraz ending są jednymi z najlepszych pod względem muzycznym.
Podsumowując – anime dla wytrwałych oraz dla miłośników skomplikowanych historii.
Jak dla mnie – 5/10.
potrzeba dużo cierpliwości
Tak więć spoilery:
kliknij: ukryte Tina – księżniczka Grecji (w tym wypadku planety gigantów) pewnego dnia widzi grupę sabotażystów zmierzających do kwater jej ojca. Zawiadamia straż? Nie, postanawia sama rozwiązać problem i oczywiście prawie ginie w wybuchu bomby. Grupa naukowców przeprowadza eksperymentalną operację, będącą udoskonaloną postacią wybudzenia pacjenta ze śmierci klinicznej, a na życzenie króla zmieniają księżniczkę w bohaterkę Saikano. Rozmowy na temat specyfikacji technicznej księżniczki na tyle skutecznie utrzymują w tajemnicy, że równie dobrze mogliby napisać o tym w gazecie. Mogliby skłamać, że maszyna w ciele Tiny to np. rozrusznik serca, ale postanawiają się kompletnie pogrążyć. Zły brat króla zwabia podstępnie księżniczkę i zaczyna testować jej możliwości bojowe. Logiczne byłoby znajdować się w miarę daleko od broni, nad którą nie ma się pełnej kontroli, ale scenariusz pozwala mu przeżyć. Rozpętuje się piekło. Sesu poświęca rękę, by zyskać trochę czasu ekranowego i zwiększyć szansę na zostanie głównym bohaterem serii, Soran wykazuje się zdrowym rozsądkiem i doprowadza Tinę do naukowców. W ramach jej „ratowania” postanawiają ją zabić, a duszę przetransportować kilkaset milionów lat świetlnych – na Ziemię (gdzie z niewyjaśnionych powodów czas biegnie szybciej – już to wystarczy by ze science‑fiction zostawić samo fiction). Plan ten miałby może ręce i nogi, gdyby:
a)mieli przygotowaną możliwość powrotu
b)potrafili zlokalizować duszę Tiny
Niestety ani jedno ani drugie nie jest prawdziwe. W poszukiwaniach księżniczki mogli właściwie liczyć tylko na to, że kolejne wcielenie będzie wykazywać się talentem plastycznym (3 spośród 18, Christine i Seraphine zmarły zanim zdołali do nich dotrzeć). Gdyby odpuścili sobie opcje transferu, to do czasu znalezienia Helgi, normalna reinkernacja zdołałaby uzyskać pełnioletność.
Nad grafiką nie będę się pastwił. Pozbawione przejawów trójwymiarowości twarze bohaterów pewnie potrafią wywołać nostalgię wśród sympatyków Astroboya.
Muzykę dosyć starannie skomponowano, ale nie zawsze jest dobrze dobrana, więc na pewno nie wystawiłbym 10 punktów. Przykładowo pierwszą połowę ostatniego odcinka oglądałem jak w transie, ale użycie motywu z openingu sprawiło, że nastrój się ulotnił i nie wrócił aż do końca. A co do zakończenia, to kliknij: ukryte szkoda Thomy, że pomimo wyrzeczeń jego uczucia pozostały nieodwzajemnione. Kolejny przykład, że przyjaciel z dzieciństwa nie ma dużych szans. Ostatecznie dałbym tej serii jakieś 6‑7/10
Hmm...
Fantastic Children
Muzyka doskonale podkreśla to co widzimy – ładne wpadające w ucho melodie.
Ja osobiście nie mogłem się oderwać od serii w momencie, gdy została nam przedstawiona historia z Girishii – widziałem podobne wiele razy, ale nie mogłem się od niej oderwać.
Jak dla mnie seria do której pasuje łatka „must see” i każdy kto ją obejrzy napewno szybko o niej nie zapomni.
Podsumowując – produkt z najwyższej półki.
Rewelacja, ale...
Zamaskowano spoiler.
Moderacja
Piękne. Nie da się inaczej określić.
Trochę sobie pospoileruję…
kliknij: ukryte Przyznam, że na etapie 13 odcinka nieco oklapł mój zachwyt – cała tajemnica wydawała mi się „zbyt mało tajemnicza”. Nawet nie potrafię określić, czego się spodziewałam, w każdym razie czegoś innego… Nie mogłam też przestawić się na myślenie o Dzieciach z Befort jak o dorosłych w dziecięcych ciałach. Cóż, ale zaraz po tym przyszła retrospekcja na cztery i pół odcinka, która na nowo rozbudziła zaciekawienie. Bohaterowie wreszcie zaczęli wzbudzać sympatię (Thomę z początku chciałam udusić, Helgę odesłać na leczenie, a dzieci nieco straciły w moich oczach po ujawnieniu, że w rzeczywistości są dorosłe). Sam wątek romansowy był bardzo interesujący… Po odkryciu kim jest Thoma (cały czas myślałam, że to jednak będzie Soran! Zresztą, przypuszczam, że to celowy zabieg twórców – młody Soran wyglądał niemal identycznie jak Thoma, więc…) miałam spore wątpliwości jak to się potoczy. Z zakończenia jestem szaleńczo zadowolona, moja rhomantyczna dusza też. Podsumowując… Nie, obejdzie się bez podsumowania. Po prostu to należy obejrzeć, kropka.
Re: Piękne. Nie da się inaczej określić.
Co do Dzieci z Béfort, to z niewiadomych przyczyn od początku je lubiłam, dlatego dowiedzenie się, kim są naprawdę, jakoś specjalnie mnie do nich nie zniechęciło. A Thoma… Buahahaha, też byłam pewna! kliknij: ukryte Ale chyba mogłam się domyślić, gdybym się lepiej przyjrzała tej scence z jego snu… A może nie?
Kreska mnie nie raziła (znaczy, projekt postaci – bo ogólnie kreska zrobiła na mnie wrażenie, zwłaszcza pewne obrazy ;)), muzyka zachwyciła, wątek miłosny NIE odrzucił – czyli jest dobrze. Jest świetnie. Pięknie jest.
Chyba sobie pooglądam jeszcze raz.
Po pierwszym odcinku...
Pierwszy odcinek wręcz przykuł mnie do ekranu i wprowadził w krótką histerię z gatunku „o co tu, pani dziejaszkowa, chodzi!” Grafika owszem, specyficzna, ale w niczym mi nie przeszkadza… Kojarzy mi się nieco ze starymi seriami typu „Sara mała księżniczka” etc. No i te tła… Te piękne, cudowne tła…
Muzyka morduje na samym wstępie i mam dziwne wrażenie, że w tanukowej skali musiałabym jednak wykroczyć ponad 10… Podobnie jak Zegarmistrz – obawiam się, że już więcej nie wystawię 10/10 za muzykę.
A to dopiero pierwszy odcinek!
Nigdy już nie dam 10/10 za muzykę
Dzieło geniuszu!
nieistotny
1 odcinek to za mało...
Jak mówiłem kilka tygodni temu: nigdy nie dam 10 na 10 za muzykę! Nigdy więcej też nie dam 10 na 10 za fabułę!
Polecam