x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Spoony zrobił genialną reckę tego crapu czym mnie „zachęcił”, do jego obejrzenia i go niestety obejrzałem, strasznie kiepawy gubiący wątki wyglądający jak cut scenki z gry produkt, którzy kupią chyba tylko fanboy'e gry.
Według mnie to naprawdę świetny film a końcówka nie była aż taka tragiczna. Choć mi tam najbardziej podobała się scena z rakietowymi pięściami. Jak dla mnie cudeńko tak graficzne jak i muzyczne. Powyższa scena oczywiście. Choć cały film był pod kątem technicznym śliczny. A na specjalne wyróżnienie zasługuje w moim mniemaniu druga scena „bez głowy”. Reakcja Xiao – bezcenna. A tak w ogóle to ciekaw jestem kto tę pandę wymyślił…
Też jestem ciekaw. Panda to wzgardy godna podróbka jedynego prawdziwego króla włochatej części wojowników Żelaznej Pięści – Kumy. ALL HAIL KUMA! ALL HAIL KUMA!
A
Saito
6.02.2012 02:26
Film przypadł mi do gustu dlatego ponieważ mniejwiecej czymał się kupy fabuły z gry (nie co w przypadku live‑action) prócz tego główna bohaterka Xiao która jest moją ulubioną postacia w grze. kliknij: ukryte Czy was też rośmieszyła jej reakcja na urwaną głowę??. A na czym się zawiodłem?? – jak zobaczyłem że film trwa tylko lekko ponad półtorej godz., to wiedziałem że nie może być on dobry kolejna sprawa że akcja dzieje się po Tekken'ie 6. Jest to bez sensu szczególnie że w grze tak naprawdę nie wiemy czyja fabuła jest tą główną, jak przebiegały walki ,jakie te postacie miały relacje miedzy sobą i co z tego wynika. Miałem taką cichą nadzieje że będzie to film przedstawiający sam początek i zrobią z tego cykl filmów o tekken'ie, niestety się zawiodłem :(.
Kiedy już się zawiodłem potraktowałem to jako zwykły film fanowski miły dla oka dając ocene 8/10 (przez koszmarny koniec), jeśli jednak miałbym traktować to jako poważny film z fabułą to daje 1/10
Riku
6.02.2012 10:15
Akcja Tekken Blood Vengeance dzieje się przed Tekken 6 zanim Jin wywołał wojnę i Lars poznał Alise.
Dodajmy do tego, że jest to film wysoce niekanoniczny, jak to powiedział producent serii Harada‑san na swoim twitterze. No i serio Saito, taka rozbieżność w ocenach? Film to film, może się podobać albo nie. I nie ma wątpliwości że to bonus na fanów, inaczej byłby wydany w inny sposób niż tylko jako bonus do reedycji gier tej wyśmienitej serii.
A
takbardzonick
27.01.2012 16:32 PANDAH?!
Co tu dużo pisać, film ogląda się tylko dla świetnej oprawy i animacji komputerowej.
Ogólnie lepiej obejrzeć ten film w większym gronie zamiast samemu, wtedy można się z tych okropnych momentów nieźle pośmiać zamiast tylko krzywić głowę.
A
nekobasu
27.01.2012 11:23 z perspektywy profana serii
jedyny kontakt z tekkenem mam podczas okazjonalnego pykania w którąśtam część na psp, więc podczas oglądania nie interesowało mnie, która postać i jak dokładnie zostanie w tym filmie odwzorowana. interesowało mnie tu tylko jedno: żeby było ładnie i soczyście. no i ładnie było. ale soczyście nijak nie było. dla pełnej jasności – generalnie nie mam nic przeciwko takim fabularno‑postaciowym kliszom, jak zbuntowana nastolatka, kliknij: ukryte nastolatka‑kawaii robot który się w malowniczy sposób rozpada, emo‑bohater, szkolne romanse, korporacyjny konflikt pokoleń, kliknij: ukryte powrót złego bohatera zza rzekomego grobu, eksperymenty genetyczne, nieśmiertelni mutanci, kliknij: ukryte gen diabła (LOL), summoning demonów itd. ale mam coś przeciwko, jeśli to wszystko składa się na nudną i rozwlekłą fabułę zabierającą czas antenowy temu, co tu powinno być najważniejsze – efektownemu mordobiciu! „w tego typu filmach historia ma być i nie przeszkadzać”? problem polega na tym, że przeszkadza właśnie – fatalnym rozplanowaniem napięcia, nijakimi, przegadanymi postaciami (dotyczy to zwłaszcza głównych bohaterek) i ogólnym irytującym rozmemłaniem. na szczęście jest kilka miłych oku bijatyk, ale mogłoby ich być o wiele więcej, gdyby Xiaoyu zamiast ciągle stękać „ach, czemu ludzie muszą ze sobą walczyć?” wzięła się do roboty (a nie do robota. haha). generalnie w filmie z „tekken” w tytule spodziewałam się „mniej gadania, więcej nawalania” i to zawiodło. 6/10 wyłącznie za bardzo ładną grafikę i finałową walkę.
przyznam, że nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze. Dla mnie Tekken to najlepsza bijatyka i cieszę się, że stworzono całkiem interesującą, a na pewno już widowiskową animację związaną z tą grą. Może trochę żałuję, że nie było także innych postaci, te, które głównie pojawiały się na ekranie nie należą do moich ulubionych, ale spox ;)
Zamiast skupiać się na ogóle, skupię się na wadach (jako że zalety zostały wymienione w recenzji). 1. Obsadzenie Alisy i Xiaoyu w rolach głównych było chyba nie najlepszym pomysłem. Za dużo „słodkości”, uśmiać też się jakoś nie uśmiałem, do tego później do chodzi ta okropna klisza, „power of friendship”... 2. Aż się prosiło, żeby wrzucić więcej postaci i/lub lepiej spożytkować te, które widzieliśmy. Odkąd pojawił się Lee, liczyłem, że będzie mi dane zobaczyć kliknij: ukryte choć kilka(nasto)sekundową walkę lub jej urywek. Choćby z oddziałami wysłanymi do jego domu. Rozumiem, że gość jest naprawdę bogaty, ale nic sobie nie robią z tego, że mu dom niszczą? Jasne… 3. Nieskazitelność postaci i ich ubiorów. Po tych postaciach nie widać, że walczą. O ile potrafiłbym to zrozumieć w przypadku pań (opuchnięta i posiniaczona Xiaoyu byłaby niezbyt miłym widokiem dla oka), o tyle w przypadku panów jest to coś, co miejsca mieć nie powinno. Choć to i tak lepsze niż „fanserwisowe” zdzieranie się ubrań. 4. Shin. Ta postać mnie rozśmieszyła. Gość zaplanował sobie, że zbierze członków rodziny Mishima razem. Fajnie. Był taki pewny siebie, też fajnie. Ale później jest niefajnie, kiedy Heihachi załatwia go w kilka sekund. I to kiepskie wytłumaczenie – „zostało mi mało czasu, chciałem umrzeć jako normalny człowiek” czy coś w tym stylu. Słabo. 5. Forma Devila. U Kazuyi jeszcze jakoś to wygląda, ale u Jina (ta pierwsza) – jejku, jej… Nie podobała mi się, niestety, przyznać muszę. 6. Walka z monster‑Heihachim. Xiaoyu powinna była zostać zdeptana dziesięć razy podczas tej walki. Najgorsze jest jednak to, że „Heniek” mógł być pokonany dzięki rakietowej pięści Alisy. Srsly?
Ogółem: nie jest strasznie, ale dobrze jakoś za bardzo też nie jest. Z pewnością nie obejrzałbym po raz drugi.
Przyłączam się do prośby o czynienie użytku z przesympatycznej funkcji ukrywania spoilerów. Jest łatwa w obsłudze, wielce przydatna i nie wymaga szczegółowej znajomości BHP.
darksamurai
7.12.2011 10:12 Re: Takie tam narzekanie
Raczcie wybaczyć! Całkowicie o tym zapomniałem. Wynika to pewnie z tego, że komentarze zazwyczaj czytam (o ile w ogóle) po seansie (i zakładam, z przyzwyczajenia, że inni też tak robią). Zresztą – jeżeli ktoś nastawia się, że będzie oglądał(-a) ten film dla fabuły, to ma po prostu błędne założenie. Ja ten film obejrzałem częściowo dla fabuły właśnie, stąd też spotkało mnie pewnego stopnia rozczarowanie.
A
Orzi
26.11.2011 23:24 Do pewnego momentu bardzo dobre
Przez 2/3 filmu dostawałem to, czego jako fan Tekkena oczekiwałem – dobre odwzorowanie charakterów postaci z gry, efektowne pojedynki między wojownikami, z wykorzystaniem ciosów znanych z gry (tutaj szczególnie przodowała Alisa <3) podszyte niezobowiązującym wątkiem fabularnym w tle, by pod sam koniec się zepsuć. kliknij: ukryte Od przemiany Jina i Kazuyi w swoje diabelskie formy (swoją drogą okropne, stary design był wiele lepszy) dostałem walki podlane zbyt dużą dozą mistycyzmu, pośpieszne urywanie wątków i przemoralizowane zakończenie. Sama konstrukcja fabuły przypominała mi tekkenową mangę, z tym że tam zostało wszystko zamknięte w wiele lepszy, nawet trochę humorystyczny sposób. Mam dylemat nad oceną, ale w końcu niech będzie 7/10 – w komentarzu nie musi być obiektywna, a to w końcu mój ukochany Tekken no! :C
6/10
Dopisuje sie do komenta Broken Fang`a :)
6/10
...
Cudeńko
Re: Cudeńko
Kiedy już się zawiodłem potraktowałem to jako zwykły film fanowski miły dla oka dając ocene 8/10 (przez koszmarny koniec), jeśli jednak miałbym traktować to jako poważny film z fabułą to daje 1/10
PANDAH?!
Ogólnie lepiej obejrzeć ten film w większym gronie zamiast samemu, wtedy można się z tych okropnych momentów nieźle pośmiać zamiast tylko krzywić głowę.
z perspektywy profana serii
dla pełnej jasności – generalnie nie mam nic przeciwko takim fabularno‑postaciowym kliszom, jak zbuntowana nastolatka, kliknij: ukryte nastolatka‑kawaii robot który się w malowniczy sposób rozpada, emo‑bohater, szkolne romanse, korporacyjny konflikt pokoleń, kliknij: ukryte powrót złego bohatera zza rzekomego grobu, eksperymenty genetyczne, nieśmiertelni mutanci, kliknij: ukryte gen diabła (LOL), summoning demonów itd. ale mam coś przeciwko, jeśli to wszystko składa się na nudną i rozwlekłą fabułę zabierającą czas antenowy temu, co tu powinno być najważniejsze – efektownemu mordobiciu!
„w tego typu filmach historia ma być i nie przeszkadzać”? problem polega na tym, że przeszkadza właśnie – fatalnym rozplanowaniem napięcia, nijakimi, przegadanymi postaciami (dotyczy to zwłaszcza głównych bohaterek) i ogólnym irytującym rozmemłaniem. na szczęście jest kilka miłych oku bijatyk, ale mogłoby ich być o wiele więcej, gdyby Xiaoyu zamiast ciągle stękać „ach, czemu ludzie muszą ze sobą walczyć?” wzięła się do roboty (a nie do robota. haha).
generalnie w filmie z „tekken” w tytule spodziewałam się „mniej gadania, więcej nawalania” i to zawiodło. 6/10 wyłącznie za bardzo ładną grafikę i finałową walkę.
niezłe
Takie tam narzekanie
1. Obsadzenie Alisy i Xiaoyu w rolach głównych było chyba nie najlepszym pomysłem. Za dużo „słodkości”, uśmiać też się jakoś nie uśmiałem, do tego później do chodzi ta okropna klisza, „power of friendship”...
2. Aż się prosiło, żeby wrzucić więcej postaci i/lub lepiej spożytkować te, które widzieliśmy. Odkąd pojawił się Lee, liczyłem, że będzie mi dane zobaczyć kliknij: ukryte choć kilka(nasto)sekundową walkę lub jej urywek. Choćby z oddziałami wysłanymi do jego domu. Rozumiem, że gość jest naprawdę bogaty, ale nic sobie nie robią z tego, że mu dom niszczą? Jasne…
3. Nieskazitelność postaci i ich ubiorów. Po tych postaciach nie widać, że walczą. O ile potrafiłbym to zrozumieć w przypadku pań (opuchnięta i posiniaczona Xiaoyu byłaby niezbyt miłym widokiem dla oka), o tyle w przypadku panów jest to coś, co miejsca mieć nie powinno. Choć to i tak lepsze niż „fanserwisowe” zdzieranie się ubrań.
4. Shin. Ta postać mnie rozśmieszyła. Gość zaplanował sobie, że zbierze członków rodziny Mishima razem. Fajnie. Był taki pewny siebie, też fajnie. Ale później jest niefajnie, kiedy Heihachi załatwia go w kilka sekund. I to kiepskie wytłumaczenie – „zostało mi mało czasu, chciałem umrzeć jako normalny człowiek” czy coś w tym stylu. Słabo.
5. Forma Devila. U Kazuyi jeszcze jakoś to wygląda, ale u Jina (ta pierwsza) – jejku, jej… Nie podobała mi się, niestety, przyznać muszę.
6. Walka z monster‑Heihachim. Xiaoyu powinna była zostać zdeptana dziesięć razy podczas tej walki. Najgorsze jest jednak to, że „Heniek” mógł być pokonany dzięki rakietowej pięści Alisy. Srsly?
Ogółem: nie jest strasznie, ale dobrze jakoś za bardzo też nie jest. Z pewnością nie obejrzałbym po raz drugi.
Zamaskowano spoilery.
Moderacja
Re: Takie tam narzekanie
Re: Takie tam narzekanie
Re: Takie tam narzekanie
Zresztą – jeżeli ktoś nastawia się, że będzie oglądał(-a) ten film dla fabuły, to ma po prostu błędne założenie. Ja ten film obejrzałem częściowo dla fabuły właśnie, stąd też spotkało mnie pewnego stopnia rozczarowanie.
Do pewnego momentu bardzo dobre