x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Zarysy romansu, szkolne okruszki i zagadki logiczne
Z jednym wyjątkiem nie jest to też seria z tajemnicami.
Za to możemy oglądać pomalutku rozwijające się uczucie dwójki licealistów wzajemnie na siebie oddziałujących.
A całość w niestandardowej oprawie szkolnych okruchów, z wieloma zagadkami logicznymi i możliwością samodzielnej dedukcji lub indukcji. Albo z przyjemnością czerpaną z obserwacji wnioskowania głównej czwórki bohaterów.
Zalety w tej serii (według mnie) :
Główny bohater, outsider, i jego powolny, ale sensowny rozwój, spójność charakteru i działania, oraz intelekt (przy jednoczesnej skromności)
Brak nachalnego fanserwisu
Naturalny rozwój relacji między postaciami
Sposoby rozwiązywania zagadek przypominające mi serial z por. Colombo, albo książki A. Christie, czy A. Conan Doyle.
Elementy występujące tradycyjnie w szkolnych seriach w większości ukazane w ciekawszy sposób.
Nawet kliknij: ukryte szkolny festiwal pokazany ciekawiej niż w większości tego typu seriali.
Płynność animacji, spójność grafiki
Minusy w serii:
Niespójna postać głównej bohaterki. Z jednej strony najlepsza uczennica, potrafiącą błysnąć myśleniem koncepcyjnym, czy dojrzałością, a z drugiej strony infantylizm i naiwność kilkuletniego dziecka. To mi po prostu nie grało. Zwłaszcza, kiedy wymagała łopatologicznych wyjaśnień w prostych kwestiach (nie mylić tego z prośbą o uzasadnienie tez i koncepcji).
Niejednorodność poziomu zagadek. Jedne bardzo zaawansowane, inne zupełnie proste i absurdalne.
Co mi się najbardziej spodobało? Odcinki 4 i 5 kliknij: ukryte muszę przyznać, że sposób opowiedzenia historii z wujkiem wywarł na mnie spore wrażenie kliknij: ukryte a zwłaszcza społeczny motyw kozła ofiarnego i skutki traumy oddziałujące na późniejsze życie uczestnika zdarzeń.
Także cała część dotycząca kliknij: ukryte festiwalu.
Oraz czysto logiczny proces wnioskowania na podstawie jednego zasłyszanego zdania.
Także spokojne otwarcie i sensowne domknięcie serii.
Polecam wyłącznie osobom lubiącym szkolne okruszki ze szczyptą (niewielką) romansu. I z mnóstwem „główkowania” :)
Historia pewnego królika
Na szczęście spotyka bardziej moe (i jednocześnie inteligentną) wersję Akebi chan.
Wydarzenia płyną lekko leniwym nurek, do momentu odkrywania historii. Wujka
Do 17ego
* płyną lekko leniwym nurtem kliknij: ukryte (ech, te ekrany dotykowe)
8/10
Mam wrażenie, jakby główna para w Anohana została zapożyczona właśnie z Hyouki kliknij: ukryte (może lepszym słowem/zwrotem będzie „wzorowana na” ), z tym, że zmieniono kolor włosów (ciemne u Chitandy) i dano dla Meiko blond fryzurę.
Oraz „poprawiono” głównego bohatera, dodając mu energii i odejmując intelektu.
Jednym zdaniem: kto nie oglądał Anohany, to niech może najpierw obejrzy Hyouka.
Z tym jednak, że Hyouka oprócz slice of life zawiera szczyptę satyry/komedii kliknij: ukryte (np. relacje głównej czwórki i niektóre wydarzenia np w szopie) i szczyptę dramatu, kliknij: ukryte wątek królika i postać Satoshiego
Natomiast w Anohana okruchy życia obficie polewane są dramatyzmem (lub jak kto woli – patosem)
kliknij: ukryte Wracając do Hyouka i kwestii „szczypty dramatyzmu” – Satoshi to przykład na wyrażenie poprzez tę postać zdania „Niektórzy ludzie całe swoje życie wiodą w cichej rozpaczy”
Dla mnie dzięki wielu zagadkom poprowadzonym w sposób logiczny i dzięki lżejszemu dawkowaniu emocji, oraz dzięki sensowniej i naturalniej poprowadzonemu uczuciu głównej pary – to właśnie Hyouka jest przyjemniejszym w odbiorze anime.
Na tym już chyba zakończę hymny pochwalne dla omawianego tu anime ;)
Lekkie i przyjemne
Sherlock w szkole
hm, wydawało mi się, że Ibara ma talent do rysowania, ale miała kompleksy przez porównywanie swoich prac z komiksami starszych koleżanek o:
Dobrze Ci się wydaje :)
Seria nie ma wiele wspólnego z Oregairu (może poza niektórymi cechami głównego bohatera), ale że zaczęłam je oglądać jedna po drugiej, siłą rzeczy muszę się odwołać, ale tylko odrobinę. Wiec nie zrozumcie mnie źle, nie o typowe porównanie mi tu chodzi.
Podczas gdy „Yahari…” jest wychwalane, lubiane, i takie niby głębokie, Hyouka zbiera dużo gorsze opinie. Może i nie porusza poważnych problemów. Ale tu na scenę wkracza kwestia gustu, i kiedy nie mogłam się zmusić do dokończenia Oregairu, na kolejne kilka odcinków Hyouki czekałam z niecierpliwością kilka dni roboczych. Niestety przez godziny pracy nie mogę cieszyć się anime na co dzień.
Co jednak ważniejsze, Hyouka jest jednym z tych anime, gdzie nie gnębi się głównego bohatera za to, że jest inny, że nie chce żyć typowym życiem licealisty, a to właśnie ma miejsce w Oregairu. Wręcz przeciwnie, inność Orekiego jest w zasadzie gloryfikowana, pomimo że czasem nazywa się go dziwakiem, ale traci to na sile z każdym odcinkiem. I tu kończę porównywać.
Zagadki – czytając opinie spodziewałam się pierwszej klasy badziewia (jak niektóre zagadki z Neuro :D), ale jednak byłam mile rozczarowana. To prawda, że nie wszystkie były dobre, zdarzały się naiwności (scena w szopie), czy coś mniej interesującego, ale ogółem mogłam to oglądać bez pukania się w czoło i oceniam na plus. A po Mouryou no Hako czy Monsterze oczekiwania względem zagadek mam dość wygórowane. Tyle, że w tym anime te zagadki i tak były tylko jednym z elementów, które mnie przyciągnęły.
Chitanda – bardzo się boję takich postaci, bo zawsze mam wrażenie, że będą mnie irytować. A tu niespodzianka. Polubiłam ją. Owszem, głos był może nieco za wysoki, można to było stonować, ale już jej charakter bardzo mi spasował, nie miałam z nią żadnego problemu. Chyba nawet doszłam do tego, że irytuje mnie nie tyle sam głos i słodycz, co zachowywanie się jak urażona panienka, „urocze”, wymuszone denerwowanie się za drobne żarty – tego naprawdę nienawidzę – czy w końcu gnębienie przytykami głównego bohatera, czego Chitanda nie zrobiła ani razu i chwała jej za to. Orekiego uwielbiam, Ibara też była całkiem przyjemną postacią, w dodatku niegłupią.
Ale widzę, że sporo osób ma problem z Satoshim. Nie wiem dlaczego niektórzy tak na niego reagują, ale rozumiem, że to ponownie kwestia gustu.
Dla mnie Satoshi był od początku największą zagadką tej serii.
Wybaczcie, jeśli kogoś teraz urażę, ale trzeba naprawdę nieuważnie, żeby nie napisać bezmyślnie oglądać, żeby nie zauważyć już w pierwszych odcinkach, że chłopak ma/miał ze sobą spory problem. Kyoto Animation dość ładnie pokazuje takie rzeczy poprzez kolory czy cienie. Można znaleźć kilka takich scen, gdzie Satoshi, mówiąc o szkolnym, barwnym życiu jest dziwnie przygnębiony kliknij: ukryte (scena z jazdą na rowerze do domu Chitandy), lub kiedy Oreki z kolei w rozmowie z Satoshim mówił o tym, że też chce być taki kolorowy (droga powrotna) – i tu piękna scena, bo osobą stojącą w słońcu jest właśnie Oreki, a to Satoshi, mający niby być tym kolorowym, tkwi w plamie cienia, z wypisanym na twarzy brakiem jakiegokolwiek entuzjazmu, wręcz… bezbarwnie. Takie sceny pojawiały się później jeszcze ze dwa razy, zazwyczaj z wykorzystaniem cienia i zmiany w barwie jego głosu.
Już wtedy nie odbierałam go jako energicznego nastolatka, a raczej dobrego aktora, kliknij: ukryte choć jak dowiadujemy się na końcu, nie tyle o grę tu chodziło, co o pracę nad sobą. I było mi go jakoś żal. Może, jak i Oreki, nie do końca rozumiałam jego motywy, ale czy muszę? Pomimo że ten konkretny problem jest mi obcy, to i tak pewne osoby dość łatwo mogą się z Satoshim utożsamić.
Czy jego reakcje były zbyt dramatyczne, to też kwestia postrzegania. Ja odniosłam takie wrażenie tylko w scenie z odcinka, w którym kliknij: ukryte odkrywali kto jest złodziejem 10 znaków, kiedy prawie krzyknął na Orekiego, oczekując odpowiedzi. Ale po chwili to wrażenie minęło, bo powiedział coś, co znowu dało mi do myślenia nad tą postacią. Powiedział, że to nie tak, że chciał z Orekim wygrać w tej sprawie, ale kiedy cały czas spogląda się tylko w górę… - no właśnie. Wiem jednak, że nie każdy będzie w stanie zrozumieć, co to miało znaczyć, i nie jest to żaden przytyk, a kwestia doświadczeń.
Uff… te sprawę chciałam skomentować najbardziej. Odniosłam też wrażenie, że jeśli tytuł anime można odnieść nie tylko do samej sprawy z Hoyuką, ale i do innych, to właśnie Satoshi troszkę tu pasuje. Czy jestem jedyną, która go polubiła?
Zachwytów nad animacją nie będę już powielać, co do muzyki, ta oryginalnie skomponowana może nie zapada w pamięć, natomiast Bacha czy Fauré plumkaniem nie nazwę, piękna sprawa.
Sama się sobie dziwię, że ostatnio coś wzięłam się za szkolne serie i jeszcze mi się podobają, ale taka jest prawda. Hyouka wybitna nie była, ale też zbyt dużo elementów zmuszających do przemyśleń czy refleksji się tam pojawiło, żeby nazwać ją tyko wydmuszką. Czy nie ma nic do zaoferowania, ponownie, kwestia gustu i doświadczeń. Nie jest to anime, o którym szybko zapomnę.
Seria lekka i przyjemna, potrafi zaciekawić i cieszy oczy
Co z realizacją? Jak dla mnie dobrze wykonane anime. A nawet bardzo dobrze. Muzyka, często klasyczna, bardzo na "+". Kreska‑śliczna! KyotoAnimation jak zwykle dobrze się spisało. Bohaterowie‑sympatyczni, łatwo ich polubić, nawet sposób bycia Chitandy, choć czasem nieco irytujący, można uznać za uroczy. Jej wpływ na Orekiego jest sprawą wręcz zagadkową ;D
Podsumowując, seria lekka i przyjemna, potrafi zaciekawić i cieszy oczy. Polecam !
Seria (nie)godna uwagi
Podobnie sprawa ma się z postaciami – z głównej czwórki nikt poza Mayaką w żaden sposób mi się nie spodobał, a Eru była wręcz irytująca i tak nudna, jak cała Hyouka. Postać bez wad, w dodatku nieprzebojowa i sztucznie miła to najgorszy i najbardziej nużący typ bohatera.
Z drugoplanowych bardzo polubiłam Fuyumi i Misaki, które jednak pojawiały się bardzo rzadko.
Ostatecznie przebrnęłam przez czternaście odcinków i podziękowałam za coś takiego.
Reasumując, Hyouka, choć pozornie dobra i warta obejrzenia, tak naprawdę jest niezwykle nieciekawą serią ze zmarnowanym potencjałem.
Nie wystawiłam oceny, albowiem bez zapoznania się z całą serią byłoby to nie fair, ale w tej chwili byłoby to co najwyżej 5.
Jestem obecnie przy odcinku 8 i… Nie wiem, czy to dlatego, że strasznie nie lubię postaci Satoshiego (jest dla mnie jak wredny szczur*, ukrywający się za maską fałszywego uśmieszku >/), czy dlatego, że od pierwszego odcinka kibucuję parze Chitanda x Oreki – nie widzę (nie chcę zobaczyć?) jak dotąd żadnej chemii pomiędzy tymi dwoma chłopcami (to nie jest zarzut, czy próba wszczęcia kłótni, tylko komentarz, żeby nie było ^^')
Samo anime – graficznie śliczne, piękne, dopracowane i szczegółowe, większość kadrów z pierwszego openingu mogłabym używać jako tapety na pulpit, ale przyznaję się do przewijania co niektórych tłumaczeń zagadek, ale to być może dlatego, że w trakcie oglądania przypominają mi się rozwiązania.
*Przepraszam w tym momencie wszystkie szczury które mogły poczuć się urażone tym porównaniem, nie jesteście tak paskudne jak Satoshi, spokojnie
awwww Usiadłaś do ponownego oglądania z trwogą w sercu, bo tam się jakieś joje dzieją, a przecież masz szip? Przyznam, że trochę się śmieję.
Nie bój żaby, Oreki/Chitanda jest 100% kanoniczne, utarte tradycją seishun mystery i żadne sugestie KyoAni tego nie burzą. Ba, ja sama uważam, że Oreki/Chitanda jest absolutnie przeurocze. Ale nie możesz jednocześnie zaprzeczyć, że wymienione przeze mnie sceny faktycznie miały miejsce. Kto widzi podtekst ten widzi i doujiny rysuje. Nie widzisz? Ciesz się, bo z tej drogi nie ma odwrotu… *dum dum dum* kliknij: ukryte a może nie lubisz Satoshia, bo podświadomie czujesz, że Ci Jedyną Słuszna Parę rozbija? ;P *żart*
p.s. myślę, że niewiele szczurów czyta tanuki, więc przeprosiny są niepotrzebne ;p
Hyouka
Re: Hyouka
no i to jej spojrzenie. To ten typ kobiety, której nigdy nie odmówisz. Co było też piękne w tej relacji Oreki – Chitanda,
to fakt, że właśnie Oreki był rzekomo tym człowiekiem niezwykle spokojnym i opanowanym, a Chitanda narwaną, ciekawską.
Jednak w bezpośrednim kontakcie, to Oreki stawał się niespokojny, a Chitanda wyglądała, jakby miała wszystko pod kontrolą.
Prawdziwa boginii.
Re: Hyouka
Właśnie kończę oglądać całą serię po raz trzeci. Piękna sprawa.
Nie rozumiem, ale nie muszę.
Tutaj jednak miałam do czynienia z czymś nowym.
Może przez wzgląd na poruszane przez bohaterów kwestie, które w innych seriach praktycznie nie występują. Może przez postaci które polubiłam – TAK polubiłam wszystkich łącznie z panną Ciekawą. Dla mnie seria ma „to coś”. Nie jest jakoś wydumana, ani wydłużona do granic możliwości.
Dla mnie jest jaka miała być.
Bardzo prawdopodobne, iż moja ocena jest zawyżona z powodu morza chłamu który się panoszy dookoła, w skutek czego człowiek wychwala lekko przeciętne, a nie wybitne pozycje. Jeżeli moja refleksja nad tym tytułem ulegnie zmianie, oczywiście napisze sprostowanie.
Re: Nie rozumiem, ale nie muszę.
Re: Nie rozumiem, ale nie muszę.
Niemniej z tego co zauważyłam poniżej znajduje sie bardzo wiele nieprzychylnych komentarzy względem Hyouki – stąd początek mojego powyższego komentarza (który odnosi się do anime, nie recenzji Tassadary‑rozgłos najmniej jest temu „tworowi” potrzebny :).
Re: Nie rozumiem, ale nie muszę.
No i poza tym dla mnie osobiście momentami mocno wiało nudą przy co większym natężeniu scen gadanych. No, ale to już bardziej indywidualny zarzut, nie wszystkich musi ciekawić to samo :>
Re: Nie rozumiem, ale nie muszę.
Również zwróciłam na to uwagę. To mogło być irytujące, na moje szczęście dla mnie nie było. Aczkolwiek ja traktowałam to pod kontem satyrycznym.
Bardzo możliwe, że zamysł był inny – ukazać sprawę poważnie – tak jak postrzegała go Panna Ciekawska. Również Pan Zerowaproduktywność, poważnie podchodził do swojej energii, więc byłoby to w moim odczuciu nieadekwatne (dla wielu irytujące), ale i uzasadnione :)
Re: Nie rozumiem, ale nie muszę.
negatywów, żeby „uargumentować” swoją ocenę nazywamy hejtem.
Bajka była przyjemna w odbiorze, zagadki może nie były odkrywcze, ale jakoś mnie to wciągnęło. Może to nie jest w arcydzieło, ale także nie sądzę, żeby można to miesza ć z błotem
Drugi punkt to zagadki… Hm… Niektóre z nich, zwłaszcza te rozłożone na kilka odcinków, były całkiem ciekawe. Zwłaszcza podobał mi się film i festiwal. Ale niektóre pojedyncze zagwozdki były tak… idiotyczne i błahe, że po prostu przewijałam odcinek…
Ogólnie oceniam serię na 7, ale podwyższam o jedno oczko za piękną, szczegółową animację. Niewątpliwie jest to miła, niewymagająca myślenia rozrywka na ciepłe letnie popołudnia.
Po opisie, grafikach, wyglądzie postaci miałam duże oczekiwania co do tej serii, niestety sromotnie się zawiodłam.
W serii nie zauważyłam (ewentualnie śladowe ilości) dynamiki, niewiele się działo a jak już to było to pokazane w tak nudny i statyczny sposób, że wręcz zniechęcało.
Postaci są naprawdę sympatyczne i próbują ratować tego gniota i tylko żal mi ich do takiej serii. 1 wielkie rozczarowanie, daję 5/10, nie daje mniej (chociaż mnie kusiło) tylko i wyłącznie dzięki bohaterom.
Muzyka średnia jeden utwór mi wpadł w ucho ale nie mam pojęcia co to. Bardzo często leciał w tle i jakby ktos wiedział co to to byłoby miło gdyby podzielił się tą informacją
6/10 - mogło być niebo lepiej.
Irytująca ułożona panienka z grzyweczką wiecznie krzycząca podskakując „chce wiedzieć” przyprawiała mnie o wymioty. Po prostu po kilkunastu odcinkach miałam już tak dość tego pisku, że zaciskałam pięści próbując nie wyrzucić telewizora przez okno.
Reszta na plus. Same postacie, niestety niezbyt. Główny bohater był nudny i mozolny. Jeśli chodzi o uczucie między nim a wyżej wymienioną dziewczynką, to okropnie mnie to irytowało.
Co innego jeśli chodzi o jego przyjaciela i ciut normalniejszą dziewczynę z krótkimi włosami, to poprawiali cały klimat. Gdyby nie oni, anime opierałoby się na piszczeniu i jęczeniu „nie chce mi się”.
Fabuła była ciekawa. Naprawdę wciągały te w gruncie rzeczy małe, groteskowe zagadki. Ale robiło to klimat i aż sama przyłapałam się na myśleniu jak to jest – ani razu nie trafiłam, co też jest na plus.
Grafika bardzo przyjemna i ładna.
Momentami chwytało za serce i chciało się oglądać, i oglądać… Ale w gruncie rzeczy, ułożona panienka wszystko psuła.
Niestety do pewnego momentu, a konkretniej do 18 odcinka.
Co tu dużo mówić końcówka jest po prostu słaba.
Co do oceny, gdybym miał oceniać tylko do 18 odc. dałbym 10/10 – Ulubione.
Ale oceniając za całokształt ( zostaje w Ulubionych ) mogę dać 8/10.
Niemniej mogę z czystym sercem Polecić Wam to Anime.
Na temat recenzji
OMG. Chyba nikt z was profesjonalnej recenzji nie czytał.
Recenzje na tanuki nawet nie sięgają poziomu amatora.
Nie potrafią dobrze uzasadnić sowjej oceny, a co dopiero wystosować jakieś argumenty.
Całe te ściany tekstu to są prywatne odczucia recenzenta,
co na publicznym portalu nie powinno mieć miejsca.
Bo nas użytkowników, nie obchodzi, co dany recenzent ma na żołądku, my chcemy w miarę prosty sposób dowiedziec się,czy damna bajka jest zdatna do oglądania. Ocena powinna być subiektywna. Nie:„To jest gówno, omijajcie to szerokim łukiem” lub „10/10, ale się napaliłem oooooooooooo, ta seria wymiata oooooooooo, must watch”
Większość recenzji jest taka w mniejszym lub większym stopniu. Dajcie nam recenzje, nie widzimisię ;)
Z Bogiem
Re: Na temat recenzji
Re: Na temat recenzji
Zwykle nie mieszam się do rozważań o ilości recenzji w recenzji, ale ten akapit jest zbyt awesome żeby nie odpowiedzieć.
Trzy zdania, i każde z nich zaprzecza obu pozostałym.
„Nas użytkowników, nie obchodzi, co dany recenzent ma na żołądku”, ale „Ocena powinna być subiektywna”. „Ocena powinna być subiektywna”, ale nie można ani nazwać serii gównem ani za bardzo jej lubić. Wreszcie „my chcemy w miarę prosty sposób dowiedziec się,czy damna bajka jest zdatna do oglądania”, ale w ostatnim zdaniu dowiadujemy się, że nie można napisać iż nie, nie nadaje się i „omijajcie szerokim łukiem”.
Gdyby ten komć napisał starożytny Grek, zapewne przeszedłby do historii jako jeden ze sławnych paradoksów logicznych :D
Re: Na temat recenzji
Re: Na temat recenzji
Pierw plusy:
-Ładne OP i ED, nie podobał mi się tylko 2 ED
-Bardzo ładna grafika, jedna z lepszych i tuta nie ma się co kłócić.
-Oreki Houtarou, który jest bardzo do mnie podobny (z reguły też mi się nic nie chce i wolę siedzieć w domu oglądając głupie ''chińskie bajki'')
-Muzyka, która bardzo dobrze pasuje do wydarzeń, cicha, instrumentalna, bez żadnych mocniejszych basów.
Minusy:
-Fabuła i zagadki, które nie są tutaj mocną stroną. Myślałem, że dostane jedną zagadkę albo dwie na całą serie, a dostałem ich ponad pięc, sześć, a ciekawe były tylko dwie (z wujkiem Chitandy i filmem),a reszta takie jak: Czemu Chitanda zdenerwowała się na nauczyciela, czy z nauczycielem i helikopterem są całkowicie bez sensu i nie dają widzowi nic co mogłoby go zainteresować.
-Postacie, które czasami miały swoje 5 minut, ale marne i niewykorzystane. Chitanda, która niby była mądra (dobre oceny), nie posiadała żadnych szarych komórek. To samo tyczy się Satoshiego, który uzupełniał tylko tło, a jego działania np: kliknij: ukryte ukradnięcie ciasta, czy też chęć pokazania, że jest lepszy od Houtarousą tak głupie jak on sam. Na koniec została nam Mayaka, której po prostu nie znosiłem. Najgorzej wykreowana postać w tym anime. Raz była miła, a raz potrafiła zrównać z błotem głównego bohatera i potem znowu być miłą.
-Zakończenie, którego tak właściwie nie ma albo ja go nie widzę.
Ostatecznie ocena to 6/10 ze względu właśnie na świetnego według mnie Orekiego Houtarou. Znowu to powtórzę, że gdyby nie to zakończenie albo chociaż drugi sezon to byłoby lepiej. Według mnie jest to anime do obejrzenia, ale nie ma co liczyć na szybką dynamiczną akcję i super bohaterów. Zamiast tego dostajemy trochę wolną akcje, ale ciekawą, której towarzyszą mało ciekawe postacie, ale do przełknięcia. Szczerze powiem, że po obejrzeniu wszystkich odcinków w głębi serca chciałbym zobaczyć jeszcze jakieś zagadki. Po każdym anime czuję hmmm… nostalgie? i potem nie wiem co robić przez resztę dnia.
Recenzja to rozbudowany komentarz, tyle, że lepiej wyeksponowany. Czasem zawiera klucz interpretacji, ale nie musi. Jest SUGESTIĄ, nie nakazem do oglądania bądź nieoglądania.
Ile zmoderowano musiałem obejrzeć bo recenzent wystawił 8 gwiazdek.
Weźcie się, ludzie, nie ośmieszajcie.
Dobra zabawa :)
...
Wszystko spoko, ale to już nie pierwszy raz!
Za każdym razem kiedy gdzieś zobaczę obrazek z jakiegoś anime, z ładną kreską i w ogóle podobający mi się i wchodzę na tanuki, zawsze dowiaduję się, że to anime jest beznadziejne, do du*y i ogólne 'blee, nie oglądaj, nie warto'.
Czy to ja mam taki chu*owy gust, czy po prostu większość recenzji tutaj jest mega krytyczna?
Niech ktoś w takim razie poleci anime warte obejrzenia ;.;...
Re: ...
Najlepiej najpierw oglądaj animca, niż masz przeczytać krytyczną recenzje i później żałować odpuszczenia dobrej serii :)
Re: ...
Re: ...
Przeczytaj drugą i wtedy się namyślaj.
Skrane opinie
Nudne
Najlepsze w tej alternatywnej recenzji jest jednak to, że napisana została przez dotychczasową czytelniczkę, która poczuła przypływ motywacji i całkiem nieźle jej to wyszło jak na pierwszą próbę. Gratuluję, oby stanowiło to dobry przykład dla niezdecydowanych.
czy ja wiem...
Ocena skrajnie różna w porównaniu z poprzednią recenzją, może jednak sprawdzę toto.
Fantazje mogą być wybujałe (w sensie – wyrośnięte ponad miarę), a rozbujane mogą być co najwyżej wspomniane cycki.
Czyżby freudowska pomyłka autorki? :P
Hyouka
Pozdrawiam
Re: Hyouka
Re: Hyouka
Re: Hyouka
Sorry…skoro wmawiasz mi, że się czepiam to nie pozostało mi nic innego jak się dostosować.
Re: Hyouka
Re: Hyouka
Ocena stanowczo za niska
Re: Ocena stanowczo za niska
Ciekawostka o tytule jest całkiem interesująca, ale nawet jeśli taki był w zamyśle morał, to anime w moich oczach wciąż nie zyskuje. Było zbyt nudne, by jakiekolwiek przesłanie się przebiło.
Re: Ocena stanowczo za niska
Ciekawostka z tytułem została wyjaśniona już w pierwszych odcinkach i była ( przynajmniej dla mnie ) swoistym drogowskazem dla kolejnych zagadek rozwiązywanych przez klub klasyczny.
Jeszcze jedna sprawa w Twojej recenzji mnie zastanawia. To właściwie mały szczegół, ale jestem wyjątkowo upierdliwy dzisiaj :)Skrytykowałeś przedostatni odcinek, w którym dwójka bohaterów zostaje zamknięta w szopie. Bohaterka nie chciała wzywać pomocy, ze względu na dwuznaczność sytuacji, którą osoba otwierająca zamknięte drzwi mogła źle zrozumieć. Uznałeś to za sytuacje absurdalną. Normalnie bym się zgodził, jednak bohaterka należała, o ile dobrze pamiętam, do szanowanego w mieście starego rodu rolników. Szacunek miejscowych był dla jej rodziny i dla niej również bardzo ważny. Jakkolwiek absurdalne jest myślenie, że dwójka osób zamknięta w szopie może robić tylko „jedno”, to jednak cóż – ludzie lubią plotkować. Dla normalnej osoby rozeszłoby się to kościach, jednak dla córki starego rodu taka „rozwiązła” reputacja przeszłaby z niej na całą rodzinę. Sam nie należę do bogatego rodu, jednak jestem w stanie zrozumieć taką motywację bohaterki;)
Re: Ocena stanowczo za niska
Re: Ocena stanowczo za niska
W Japonii właściwie nie ma niczego straszniejszego niż „utrata twarzy”. A łatwo utracić szacunek w oczach tego społeczeństwa. Tutaj rzecz dzieje się w małym japońskim mieście, gdzie społeczność jest konserwatywna, skostniała, gdzie panuje nadal swoisty ostracyzm. Produkcje KyoAni sa bardzo tradycyjne i po prostu trudno je naprawdę polubić, jeśli nie ma się obeznania w kulturze japońskiej. Traci się wiele w odbiorze, gdyż nie rozumie się połowy treści lub też uzna, tak jak w tym przypadku, że dana sytuacja jest niedorzeczna. Kultura jak kultura, bardzo odmienna od europejskiej, niezwykle kolektywna i naprawdę godna szacunku. Rozumiem, że można ogladać anime i jednocześnie się nią nie interesować, naprawdę rozumiem. W tym przypadku jednak bez tego nie ma mowy o odczuwaniu przyjemności z seansu. Już lepiej go sobie odpuścić. Rzeczywiście, w tradycyjnym myśleniu japońskim funkcjonuje przeświadczenie, że lepiej skrzywdzić się fizycznie, niż pozwolić sobie na utratę twarzy w oczach społeczeństwa. Współcześnie, zwłaszcza w dużych aglomeracjach, nie popada się już tak bardzo w skrajności, ale Chitanda pochodziła ze starego rodu. Oreki, choć sam miał poglądy dużo bardziej liberalne, to mimo to był Japończykiem i znał oraz rozumiał tradycyjne wartości. I wiedział, że Chitanda ma rację i taka sytuacja moze zaszkodzić wizerunkowi jej rodziny. Dlatego nie naciskał na nią tak bardzo jakby mógł. Sytuacja była jak najbardziej do przyjecia, żaden Japończyk tego nie zaneguje. To Europejczyk może być zdziwiony, ale to będzie tylko wina jego niewiedzy. To jak wiele treści kulturowych niosą ze soba takie produkcje jak Hyouka lub na przykład (przepraszam, że tak wywlekę „od czapy”) Tamako Market jest niewiarygodne. Nic tylko usiaść, chłonąć i uczyć się.
Re: Ocena stanowczo za niska
PS. KyoAni jako strażnicy kultury i tradycji. Now I've seen everything…
Hmm...
Anime obejrzałam tylko dlatego, żeby popatrzeć, co jest w tej chwili dla Kyoto Animation ważne czy też na topie (wciąż ślepo czekam na kontynuację Full Metal Panic). I kurna nie mogę uwierzyć, że dla Japończyków ta detektywistyczno‑szkona bajeczka o niczym jest ciekawsza niż wydarzenia z FMP, gdzie jest i fabuła, i możliwość porządnego zapałania sympatią do postaci (czy jest ktoś, kto oglądał Full Metala i nie polubił Sousuke albo Chidori?).
Jedynymi rzeczami, które ratują Hyoukę to:
1)Odskocznia od fanserwisu;
2)Grafika – można się zakochać;
3)Zagadka z wujaszkiem Eru
4)Oreki (i tutaj trochę osobiście również jego seiyuu).
Muzyka w tle nieźle nakręcała klimat, to muszę przyznać, jednakże openingów i endingów nie pamiętam (no może drugi OP był całkiem całkiem, ale nie na tyle, żeby słuchać non stop, co lubię czynić).
Ogólnie 6/10 – głównie za grafikę i Houtarou.
Re: Hmm...
Re: Hmm...
Re: Hmm...
Tylko nie to
O Hyouka
Wracając jednak do Anime, z początku nie wiedziałam nawet, że to detektywistyczny gatunek. Bo seria zaczęła się niewinnie, więc byłam gotowa na romans. A, że szukałam, czegoś na wieczór .. Moje zdanie o tej serii, zmieniło się drastycznie w drugim odcinku. Bo szlag trafił kolejny romansik i .. ulżyło mi. Dosłownie.
Zaczynając tradycyjnie od fabuły; przyznam, że początkowe trzy odcinki nie wciągnęły mnie tak bardzo. kliknij: ukryte Zagadka z uczennicami wypożyczającymi tą samą książkę z biblioteki, była może w miarę ciekawa, ale na pewno nie poraziła. Szok zaczął się dopiero od czwartego odcinka. Sprawa sprzed 45 lat – To coś dla mnie. Tak myślałam. I nie zawiodłam się. Nie było rozlewu krwi czy akcji rodem z filmów akcji. Zagadka zaciekawiła mnie na tyle, że sama zapragnęłam ją rozwiązać. Miłą niespodzianką była też zagadka scenariusza trwająca od 8 do 11 odcinka serii. Zawiodłam się nie co na tym „Panu dziesięciu znaków”; Nie zaciekawiło mnie tak jak się spodziewałam. Było ciekawe, ale nie było euforii.
No i reszta; kliknij: ukryte Dlaczego się nasza Eru wkurzyła, oraz zagadka z nauczycielem co raz wypatrzył helikopter w czasie lekcji .. no zostawię to bez komentarza.
O postaci nie ma co pisać; stereotypy jakich mało, ale w połączeniu z nie tyle co szkolnym życiem, a serią detektywistyczną; wyszło im dość oryginalnie. Motto Orekiego zapadnie mi w pamięć, a reszta .. „Jestem Ciekawa” często irytującej Eru jest wkurzające, ale bez tego stwierdzenia, akcji w zasadzie by nie było. Oreki był leniwy, Satoshi pozorny wesołek, który jednak skrycie się nad sobą użalał, Mayaka; wielki „nieprzyjaciel” głównego bohatera, kochająca się w jego przyjacielu. Nie widzę materiału na ciekawą fabułę; z Chitandą chcąc nie chcąc jest ciekawiej.
Kwestia muzyki .. Op1 i End1 przypadły do gustu, z drugimi nie co gorzej, ale i tak wypadło dość dobrze. Inaczej z soundtrackiem; tu po prostu powaliło. Muzyka była dopasowana idealnie do każdej sceny, spokojna klasyczna, tak jak anime. Tu wielki plus.
No i grafika .. popieram innych komentujących i pod tym jedynym względem recenzenta. Zachwyca i aż chciałoby się, żeby ta kreska używana była w każdym innym anime.
Hyouka dostaje 7,5/10 – Bo idealnie nie było. Źle też nie.
Co do samej recenzji; Szkoda, że nie każdy wie co to ocena obiektywna. Czyżby ludzie zachwycający się jedynie gołymi ciałami i erotycznymi żarcikami .. Nie. Nie ma co gadać. Każdy ma swojego faworyta, jednak to nie zmienia faktu, że recenzent piszę recenzję obiektywną. Bez emocji. A czytający sami mają wywnioskować czy warto obejrzeć czy nie. Taka mała uwaga dla recenzenta.
Re: O Hyouka
Sherlock w wydaniu dandere i plejady moe.
Swoje punkty Hyouka zdobyła u mnie poprzez grafike- naprawdę cudna, niezbyt skomplikowana ale cieszy oko, pomysłowe endingixopeningi- bardzo urocze i postaci.
Oczywiście moim faworytem był Oreki. Tak pozytywnego lenia tzn. osoby oszczędzającej energii poza Shikamaru z Naruto jeszcze nie spotkałam. Bardzo spodobały mi się jego rozważania na temat czegokolwiek, miał całkiem logiczną filozofie i moim zdaniem było widać chęć wyjścia do ludzi. Chitande i Ibare też polubiłam także dodawały tej serii smaczku. Jedynie Satoshi mi i Iris mi nie przypadli do gustu ale na nich szczególnie nie zwracałam uwagi.
Jak dla mnie wad nie było- nie znam się może na gatunku, w którym klasyfikowane jest to anime ale oglądałam je bardzo lekko i przyjemnie. Daje mocną 7.
O czym jest to anime?
Bo jak na typową serię szkolną to coś za mało w Hyouce właśnie tego szkolnego życia. Z kolei na serie kryminalną za mało w niej sensownych i interesujących więcej niż jedną osobę zagadek (czy też tajemnic).
Dużo możemy powiedzieć natomiast o bohaterach, niestety opinie mogą być tak skrajne, jak skrajne są i tak kiepsko nakreślone charaktery głównej czwórki. Przepraszam, powinnam powiedzieć trójki, bo do Houtarou nie mogę się przyczepić (reprezentował typ mojego ulubionego bohatera anime).
Niestety, relacje pomiędzy bohaterami są kiepsko nakreślone.Spędzają oni ze sobą mnóstwo czasu,ale bynajmniej nie wykorzystują go na bliższe poznanie się. Przecież nawet taki głupi festiwal mógł ich w pewien sposób zintegrować.
Porażką była dla mnie Mayaka. Na początku została przedstawiona jako zadziorna, nerwowa osóbka, obdarzona nie wielkim wzrostem, ale za to dużym temperamentem. No może trochę przesadzam z tym jej wybuchowym charakterem, bo w wielu kwestiach przytakiwała innym lub po prostu się wycofywała. Należy tu wspomnieć o sytuacji z festiwalu, kiedy z prawdziwym oporem wyrażała swoje zdanie w rozmowie z przewodniczącą. I gdzie się podziała jej zadziorna natura? Zabrakło mi w niej takiej pozytywnej energii, którą zaraziła by swoich kolegów (chociaż na dobrą sprawę to powinno być zadaniem Chitandy).I tu dostrzegam skrajność w swojej własnej opinii, bo przecież nie możemy nazwać jej szablonową postacią.
Właśnie. Chitanda. Tak namolnej i irytującej osoby chyba jeszcze nie widziałam. Na szczęście nie była to nieśmiała jąkała (to by mnie dobiło), ale jej słodka twarz i jeszcze słodszy głosik skutecznie spowalniały mi seans. Rozumiem, miała być tą, która podsuwa reszcie pomysły i tajemnice, ale na litość boską sama też mogłaby dorzucić jakąś hipotezę, nie – Eru czeka aż inni (czyt. Houtarou) poda jej gotowe rozwiązanie na talerzu. Ona wtedy serdecznie mu dziękuję i wychwala pod niebiosa. Przecież ona nawet nie nadaję się na przewodniczącą klubu. Sprawiała wrażenie zagubionej uczennicy podstawówki. Wybaczam jednak twórcom to, że pokazali, że w przedmiotach szkolnych może i jest mądra i zdolna, natomiast jeśli chodzi o kwestie poza lekcyjne – po prostu sobie nie radzi, a jej mózg wykazuje mniejszą aktywność. Jest to bardzo – realistyczne, tak, to dobre słowo.
Dla mnie jednak największą porażką okazał się Satoshi. Wiadomo, chłopak miał grać rolę grupowego clowna, obracającego wszystko w żart, stanowiącego przy typ totalne przeciwieństwo protagonisty. W sumie to Fukube jakoś wbija się w ten szablon, ale niestety nadal sprawia wrażenie, że jest tylko tłem i jakoś nic nie robi by to zmienić. Niby od czasu do czasu doda coś to sprawy, ale jest to praktycznie minimalna aktywność. Naprawdę zdziwiła mnie jego osoba. Nawet jako clown się nie sprawdzał, bo gdyby od czasu do czasu rzeczywiście rozśmieszył grupę to nic złego by się nie stało. Chłopak, który zazdrości wszystkim, a gdyby tylko chciał mógłby osiągnąć na prawdę dużo, no i byłby ciekawszą postacią. A tak, po za uśmiechniętą gębą nie wnosi do serii nic.
Nie powiem jednak, że było aż tak nudno i beznadziejnie. Owszem seria potrafiła zanudzić, ale w pewnych momentach nawet przyjemnie się oglądało kliknij: ukryte (odcinek 3 i problem ucznia, który palił papierosy w szkole). Nie powiem, ten wątek mnie zaciekawił, bo (przynajmniej ja) nigdy nie spotkałam się z problem kliknij: ukryte palenia papierosów wśród uczniów – szczególnie w seriach szkolnych (ach ta idealna japońska młodzież).
Zabrakło mi tu jednak większego powiązania odcinków ze sobą. Tak zdarzają się zagadki rozciągnięte na kilka epizodów, ale to rzadkość. Więc niestety ta epizodyczność wątków bardzo przeszkadza.
Poza tym gdyby nie Oreki to cały ten Klub Klasyczny zmarł by śmiercią naturalną.
Za ogromną wadę należy uznać też długość serii. 22 odcinki pozbawione akcji , w większości przegadane – to stanowczo za dużo.
Oglądało się na prawdę ciężko,ale jakoś dotrwałam do końca.
Moja ocena to 5,ale tylko za Orekiego i śliczną grafikę.
Animacja bardzo dobra, przyjemna kreska, pomysł z pierwszym urokiem Chitandy rzuconym na Orekiego, w którym oplotła go swoimi włosami przyozdobionymi w kwiaty, „zaciekawił mnie” ;D
Do tego jako fanka muzyki klasycznej, przyznam, że utwory, które wkomponowano w tym anime, uspokajały i wyciszały, a zarazem szykowały mnie, jako widza, na akcje – nie taką szybką, gdzie bohater zaraz wyrżnie pół obsady produkcji, ale na taką, w jakim klimacie, całe to anime było utrzymane.
Przyznajmy szczerze, nie każdy może zrozumieć tę dziwną relację, łączącą głównych bohaterów, dla wielu okaże się ta pozycja nie ciekawa, wręcz może nawet nie godna uwagi – ale czy my, fani, otaku, namiętni pasjonaci (odpowiednie proszę sobie zakreślić), nie czekamy zawsze na „coś innego” a gdy już się to „coś” pojawi, to uważamy to za… No właśnie za jakie?
Polecam osobom, które znają tę wolniejszą, spokojniejszą i niezrozumiała dla innych atmosferę, gdzie szukasz samego siebie, i zastanawiasz się, co dalej powinieneś robić :)
04.05.2012r. - 24.01.2013r.
Re: 04.05.2012r. - 24.01.2013r.
Re: 04.05.2012r. - 24.01.2013r.
przerost oceny nad wszystkim
Na tle podobnie ocenionych, a przynajmniej w tych samych przedzialac punktowych to by byla perla razaca oczy blyskiem. I skoro taga graficzna perla, to czemu tylko 8 za animacje?
przerost formy nad treścią
Lubię produkcje KyoAni, a ich grafikę wręcz ubóstwiam – wypuszczają najładniejsze shoujo na rynku, to bez wątpienia. Ale Hyouka, jak dla mnie, poza grafiką, jakkolwiek olśniewającą, nie oferuje wiele więcej. Cześć „zagadek” była dla mnie mocno wydumana – nie tyle zastanawiało mnie ich rozwiązanie, ile tok myślowy, który nakłonił bohaterów, by daną sprawę uznać za wartą jakiegokolwiek dochodzenia. Nie jestem znawcą kryminałów, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że te podawane nam w Hyouce są jakoś bardzo uproszczone pod względem możliwych rozwiązań – niejako odgórnie przyjętym założeniem, na którym bazowała seria, było to, że nieważne, którą ścieżką interpretacji pójdzie Oreki, zawsze będzie miał rację. Trochę naiwne podejście.
Bohaterowie to jeszcze inna sprawa, w moim odczuciu, jeszcze bardziej niż fabuła obnażająca słabość serii. Zgadzam się właściwie z każdym zarzutem recenzenta – nawet kilka własnych bym do tego dołożyła. Bohaterowie byli mało interesujący, czy może raczej wszelki ich potencjał został zmarnowany przez fatalną kreację świata przedstawionego i ich w nim roli – co gorsza w toku fabuły nie przeszli praktycznie żadnych przemian. Oreki może na koniec zaczął wykazywać trochę motywacji, ale wciąż szczątkowej i raczej okazjonalnej. Reszta jednak w żaden sposób się nie rozwijała. Wszystkie te dochodzenia wyszły na pierwszy plan i dla jakiegokolwiek character development zabrakło tu już jakby miejsca. Podobnie, jak nie poświęcono prawie żadnej uwagi relacjom między poszczególnymi postaciami – ich znajomość przez całą serię przedstawiała się tak samo, od pierwszego do niemal ostatniego (no, może przedostatniego) odcinka poziom ich zażyłości był niezmienny. Odnosiłam wręcz wrażenie, że poza zagadkami nic ich ze sobą nie łączyło. Rzadko zdarza mi się aż tak bardzo nie zaangażować w losy bohaterów.
Określenie „animowana wydmuszka” wydaje się pasować do tej serii idealnie – na poziomie płaszczyzny wizualnej, dawno nie wiedziałam czegoś tak pięknego i dopracowanego. W środku jednak pustka – postaci, o których przez ponad 20 odcinków nie dowiadujemy się praktycznie niczego, ich wzajemne relacje, które kompletnie nie przekonują o wartości tych szkolnych przyjaźni, a wszystko to w sosie z na siłę udziwnianych i przekombinowanych pseudo‑zagadek. Nieczęsto zdarza mi się na jakimś tytule aż tak mocno przejechać – w tym przypadku jest to o tyle boleśniejsze, że początkowo miałam masę optymizmu odnośnie tej serii i byłam wręcz na 100% pewna, że bardzo mocno przypadnie mi do gustu. Gdyby nie cudowna grafika i naiwna nadzieja na to, że a może akurat w kolejnym odcinku będzie jakiś przełom – porzuciłabym to pewnie jeszcze przed połową serii. Finalnie wytrwałam do końca – niestety do ostatniej minuty z poczuciem sporego zawodu.
O anime
Mnie się podobało, spokojne, realistyczne, nic na siłę, idące swoim torem, z lekką głębią. 8/10
A w jednym zdaniu?
To Anime jest jak wolno płynąca rzeczka, w z dłuż której
zasadzone są drzewa wiśni, które kwitną i dodają jej piękna swoimi opadającymi płatkami.
A strumyk ani nie przyśpieszy, ani nie zwolni i przez cały czas, kiedy będziemy nad nim siedzieli będzie taki sam. I takie jest to anime.
Anime
Jest jakaś fabuła, grafika nie kuje oczu, postacie są bardzo ciekawe wykreowane, zwłaszcza para gł. bohaterów,
Oreki i Chitanda. I już widzę, że kolejny raz ktoś domaga się w takiej produkcji akcji w dosłownym znaczeniu tego słowa. To tak, jakbym pluł na Naruto lub Blicza, że nie ma tam romansu lub mocnych scen ecchi.
To jest po prostu głupie. Pan recenzent miast oceniać obiektywnie, to ocenia według swojego widzi mi się, no ale to powszechna praktyka na Tanuki.
Jak to Prog podsumował, Tanuki is tanuki.
Re: Anime
Re: Anime
NO chyba po to jest recenzent. To świadczy tylko o tym, że wykonał swoją pracę na pięć z plusem.
Re: Anime
Według mnie – swoje emocje i super subiektywne zdanie lepiej jest wyrazić w komentarzach.
Przy Hyouce przynajmniej strona techniczna została oceniona racjonalnie i rzeczowo. A przecież jest mnóstwo recenzji, gdzie temat się komuś nie spodobał, więc recenzent za grafikę też wystawił jedynkę. Albo odwrotnie, grafika lub animacja były bardzo słabe to i postacie i fabuła dostały po jedynce.
Nie chodzi też o to, żeby recenzja odzwierciedlała średnią z ocen widzów, ale żeby przybliżyła potencjalnemu widzowi tematykę danej serii/filmu, bez spojlerowania i bez nadmiernej ekscytacji, która zamazuje ogląd, oraz rzeczowość recenzji – przez co niejednokrotnie zamienia się ona w hymn ku czci, albo w dłuższy hejt (bo nie sprostała oczekiwaniom recenzenta/recenzentki, i dlatego osoba piszącą recenzję pokierowana emocjami utraciła w dużej części rzeczowy osąd)
To moje osobiste zdanie, ale jeżeli już krytykuje się daną rzecz oficjalnie, to przydałoby się uzasadnić swoje zdanie w sposób racjonalny, logiczny, rzeczowy i sensowny, w oparciu o prawdziwe przesłanki a nie o widzi‑mi‑się w stylu „takie coś nie ma sensu, bo ja uważam że sensu nie ma"
Rewelacja
Jednakże NAJWIĘKSZĄ zaletą tej serii jest jej REALIZM. Na początku pierwsze 2 zagadki wydawały mi się nudne nieciekawe i płytkie (zwłaszcza po oglądnięciu Gosick). Jednak potem zaczęły mi się podobać. WSZYSTKO było wytłumaczalne, a najciekawsze było odkrywanie tajemnicy i wysnuwanie wniosków. Seria jest po prostu fantastyczna! Weźmy na przykład zagadkę z filmem – niby takie zwyczajne – ale jakże ciekawie przeprowadzono wątek :)
Warto też wspomnieć o bardzo dobrze dobranych seiyuu. I fantastycznych odruchach Chitandy
Czy naprawdę tylko ja uważam tą serię za bardzo dobrą?
Re: Rewelacja
Kolejnego sezonu raczej nie będzie, ot produkcja, którą szybko pójdzie w zapomnienie. Gdyby całość trzymała poziom tego festiwalu w szkole i ograniczyli te durne zagadki byłoby nawet spoko.
5+/10
Teraz wyobraźmy sobie, że z cukierni korzysta dwóch kolegów. Chcę się od nich dowiedzieć czy lepiej kupić sernik czy jabłecznik.
Kolega pierwszy ma na jabłka alergię. Wzbudzają w nim odruchy wymiotne, a na sam zapach ucieka do drugiego pokoju. Kolega drugi nie ma takiej przypadłości.
Czy warto pytać pierwszego kolegę? Oczywiście nie – odpowiedź jest z góry znana, a po drugie totalnie nonsensowna. Choćby sernik był słony i niedopieczony to jabłecznik zawsze będzie gorszy. Zdanie drugiego kolegi jest warte wysłuchania, bo najprawdopodobniej zwróci uwagę na oczywiste różnice i może dość obiektywnie polecić nam któreś z ciast.
Nie wnikam w preferencje Tassadara. Jednak po recenzji widać, że autor po prostu nienawidził w Hyouce wszystkiego. Od zagadek (rękami i nogami pod komentarzem JJ się podpisuję), przez każdą jedną postać, aż do grafiki, którą oszczędził po to, żeby osoby, którym się Hyoka podoba nazwać fanami Kyoto Animation.
Chciałem zwrócić uwagę, że o ile recenzja jest subiektywna z definicji, o tyle tutaj jest to przejaw skrajnego subiektywizmu. Autor wymienia – dość zresztą prawidłowo – cechy Hyouki, ale nie po to, żeby je opisać, lecz żeby wytknąć cechy negatywne, zmarginalizować lub przedstawić jako wady cechy pozytywne i uznać, że tylko grafika tę serię ratuje (nie do końca się z tym zgodzę, ale to tak…).
Sądzę, że główną przyczyną jest niezrozumienie zagadek, do którego autor przyznał się w trzecim akapicie. Zupełnie możliwe, że w takiej sytuacji cała seria robi się beznadziejna.
Więc krótko pisząc – recenzja jest opisem jabłecznika jaki nam może zaserwować alergik. Ohyda, beznadzieja i tragedia. Tymczasem obiektywnie ciężko nie zauważyć, że jabłka są świeże i w dobrej konsystencji, ciasto dobrze wypieczone i jak za tę cenę kawałki całkiem solidne.
Na koniec podkreślam, że jest to komentarz do recenzji – nie polemizuję, jak napisałem cechy serii są z grubsza poprawnie wymienione, nawet jeśli w pejoratywnym świetle. Zauważam tylko, że recenzja wydaje mi się przesadnie subiektywna i z tego powodu jest bezwartościowa dla potencjalnego czytelnika.
I chyba tyle wystarczy – skoro coś jest niesmaczne, to po jaką cholerę uwypuklać i na siłę szukać dobrych stron? Niesmaczny jabłecznik nie spełnia swoich założeń, a założeniem jabłecznika jest to, by był smakowity. Nic go wtedy nie ratuje.
Równie sensownie można opierać się na recenzji obrazu pisanej przez ślepca. Tyle o recenzji.
Ów przysłowiowy alergik to odbiorca, a nie twórcy…
Może (komu?) nam zaserwować (kto?) alergik
Co nie zmienia faktu, że z komentarzem i tak się nie zgadzam – recenzent zaprezentował swoje uargumentowane zdanie i tyle. Anime mu się nie spodobało, więc nie kłamał na ten temat, a więc zachował rzetelność i wiarygodność wobec odbiorcy tekstu.
Drugi akapit od końca jest odwołaniem się do porównania na początku. Nie widzę tu niejasności. Stąd też nie do końca wiem o co Ci chodzi. Wydaje mi się poniekąd, że niespodziewanie odpowiedź michasa jest wyczerpująca.
W recenzji, którą się czyta, mniejsze ma znaczenie ocena, bardziej wydźwięk. Tutaj jest bardzo negatywny, bo czwórka to nie jest nic strasznego. Jeśli patrzymy po ocenie, to 4 może być, czemu nie, to tylko cyferka. No 10 i 1 to dość znaczące oceny, ale reszta już niekoniecznie.
Tak konkretnie podam takie coś:
Co to w ogóle jest? Po pierwsze bohater w zamyśle miał być leniem, więc skoro jest leniem to chyba dobrze, a przykładem ostatecznego zmanierowania to nie jest. Po drugie jakieś porównanie z Chuckiem Norrisem – bez komentarza. Po trzecie niekonstruktywna krytyka zamysłu serii – nie otworzyła mi oczu na to co było nie tak, za to dowiedziałem się jakie to uczucia szarpały biednym recenzentem podczas seansu.
Czyli co – dobrze skonstruowana i przedstawiona postać. Poprowadzona konsekwentnie. Recenzent wolałby bardziej aktywnego jegomościa, ok.
A tu wskakuje Chuck Norris, żeby pocieszać zapłakanego widza i temperować nędznego, chuligańskiego nieroba. Gdzie tu te argumenty?
No bez żartów. W tym fragmencie same fakty, są w porządku. Za to cała otoczka jest mocno groteskowa. Niestety wszystko tak wygląda. Naprawdę chętnie bym przeczytał argumentację, a nie wybuch emocji.
Stosując identyczną retorykę – gdzie tu argumenty? To, że bohater miał być leniem, nie oznacza, że został dobrze wykreowany. Nieróbstwo z pomysłem i interesującym podejściem do postaci cechuje Tylora (z anime z jego imieniem w tytule) albo Rynera z Densetsu no Yuusha no Densetsu. Obu poświęcono więcej czasu i z większym sensem. O Orekim dowiadujemy się za to tyle, że jest leniem, bo taka jest jego filozofia życiowa (której jego zachowania notorycznie przeczą tylko dlatego, że autorzy niespecjalnie się przyłożyli do podjęcia tego wątku). Ale różnica poglądów bierze się tak naprawdę z innej przyczyny:
Konstruktywna krytyka = zgodna z moimi poglądami? Pod zacytowanym przez Ciebie fragmentem znajduje się opis filozofii życiowej bohatera, i jej konsekwencji dla zachowania (ponownie, w moim odczuciu), a także zaznaczenie drobnych cech pozytywnych i korzystnej przemiany osobowości w trakcie serii. Z chęcią się dowiem co dokładnie pominąłem, dlaczego decyduje to konstruktywnym podejściu.
Ewentualnie rozluźnić atmosferę, bo to nie protokół oględzin zwłok.
Czytanie również warto uprawiać bez emocji, podobnie jak późniejszą polemikę.
Konstruktywna krytyka = krytyka, która sama w sobie trzyma się kupy i odnosi się do tego co krytykujesz. Recka nie spełnia obu kryteriów – jeśli zarzucasz serii że robi coś wbrew „założeniom gatunku” a potem próbując te założenia sformułować dochodzisz do czegoś, co wyklucza nawet część oryginalnego Holmesa, to jednak coś tutaj nie działa. Jeżeli pół akapitu rozważasz, jak nierealistyczne i nieracjonalne jest tolerowanie zachowań Chitandy, podczas gdy seria od pierwszego odcinka dość wyraźnie daje do zrozumienia że Oreki robi to, bo najzwyczajniej w świecie nie umie odmawiać dziewczynie na którą leci (co Mayaka i Satoshi widzą i mają z tego niezły ubaw), to jednak coś tu jest nie tak i sugeruje, że jakimś cudem nie zauważyłeś połowy interakcji między postaciami.
Chcesz napisać rant, napisz, żaden problem. Niepodobamisie, nudne i gópie, kto lubi ten żyd i fanatyk KyoAni – okej, twoje zdanie, twoja sprawa. Gorzej jeśli zaczynasz racjonalizować swoje odczucia i robisz to w sposób mocno nieracjonalny. Niby to też jakaś opcja, recka oddająca stan wewnętrznego chaosu i konfuzji po obejrzeniu serii, ale mam wrażenie że jednak nie do końca o to ci chodziło.
Skoro nie zgadzamy się jeśli chodzi o pryncypia, to trudno żeby potem postrzegać tak anime jak i recenzję podobnie. Dla mnie założenia te są spójne i uzasadnione i oparte na konkretnych przesłankach. A że to nie matura, to na szczęście nie ma tylko jednego klucza odpowiedzi. Nie możesz zarzucać braku konstruktywności, jeśli negujesz założenia na których krytyka się opiera – co najwyżej możesz, tak jak teraz pisać, że są chybione, ale to dwie rózne sprawy.
A wziąłeś pod uwagę, że może po prostu uznaje za niemożliwe, aby taka sytuacja istniała w rzeczywistości? Wszystkie te interakcje (poza, momentami, zachowaniami Mayaki) są tak naciągane, że absolutnie do mnie nie trafiały.
Chciałem akurat ten zarzut olać, bo w swej naiwności wierzyłem, że coś takiego jak hiperbola jest ludziom nieobce, ale najwyraźniej się przeliczyłem.
Spójne założenia gatunku, które, kiedy próbujesz ująć je w słowa, okazują się nie obejmować sporego kawałka klasyki gatunku. Z których w zasadzie chwilę później się wycofujesz, sprowadzając je w całości do „bo tak w sumie to wszystko kwestia wykonania”. Okej.
Niemożliwym jest żeby facetowi zawróciła w głowie atrakcyjna dziewczyna. Taka wizja zupełnie do ciebie nie trafia, bo przecież nie mogłaby mieć miejsca w rzeczywistości. Aha.
A potem napisałeś to w tym samym zdaniu, w którym ewidentną hiperbolę i żart wziąłeś za poważny zarzut. Go figure.
Nie zakochanie ale tolerowanie napadów – cała ta trójka, z Orekim na czele sama sobie komplikuje życie. Niech on sam nawet będzie całkowicie zaślepiony, ale wtedy to jego znajomi nie wykazują się jakimś rozsądnym wsparciem.
Skoro tekst pada już chyba 4 raz w komentarzach, to poczułem się zobowiązany się ustosunkować.
Dobrze wykreowany:konsekwentny w tym lenistwie. Nawet jeśli się zdobywa na minimum aktywności, to nie zaczyna być super wolontariuszem. Możesz się nie zgadzać. Ja komentuję recenzję, więc tam argumentuję.
No i teraz argumenty są i mogę je wreszcie przeczytać. Mają sens. Nawet jest porównanie. Tylko czemu dopiero tu, w odpowiedzi do odpowiedzi do ... komentarza do recenzji.
To już poważny zarzut z którym się nie zgodzę. Nie jestem fanem dyskutowania, ale chętnie zwracam uwagę na szczegóły, których nie dostrzegłem. Zdaję sobie sprawę, że w Hyouce jest kilka odcinków nudnych i jak się na nich skupić można dać 4. Zresztą ja też 10 nie dałem i nie czuję się emocjonalnie przywiązany. Gdy nie zgadzam się z jakimś elementem recenzji zwykle piszę to wprost i argumentuję.
Toż się nie czepiam faktów. Ale nie napisałeś co konkretnie jest nie tak. „Przeszkadzała mi jego apatyczność i lenistwo”. A z tego co jest wynika, że Ci się seria nie podobała, a to lenistwo to nie wiadomo do końca. Raczej („Polubić bohatera tak apatycznego jest prawdziwą sztuką, nawet jeśli przejawia również pozytywne cechy charakteru.”) przekonujesz, że ludzie nie lubią apatycznych bohaterów, co jest daleko idącą hipotezą. A może właśnie Tobie ta sztuka się udała? Nie wiadomo.
A tak poza tym, jak już koniecznie mam to napisać, to zapomniałeś o siostrze. Stosunkowo ważny element.
Natłok rozluźniania lekki. „Polubić bohatera tak apatycznego jest prawdziwą sztuką”, „jest jednak całkowicie niereformowalny. Ten pozorny wesołek”, „plącze się w zeznaniach”...
Oczywiście z dobrą argumentacją rozluźnianie pomaga w czytaniu. Nawet słaba argumentacja bez środków rozluźniających będzie łatwiejsza do zrozumienia. A dopiero połączenie obu przeszkadza dość mocno.
Robię co mogę.
Ja nie chcę argumentów – kontrargumentów. Ta recenzja mogłaby być lepsza i tego zdania nie zmienię. Wymiana argumentów sprowadza się do tego, że jest jakaś konkurencja. A to nie jest konkurencja, tylko recenzje mogą być dobre lub lepsze. Mam nadzieję, że będą jak najlepsze, bo lubię czytać ciekawe i wnikliwe teksty. A czy Oreki wzbudzał sympatię, czy odrzucał od ekranu naprawdę nie ma znaczenia.
Z ostatnich, to recenzja Tsuritamy jest dobra, mimo że moje odczucia co do samej serii są niemalże przeciwne. Jeszcze nasunęła mi się Hidan no Aria, wady serii są dla mnie mniej znaczące, ale recenzent dość jasno wyjaśnił co było nie tak.
Zresztą naprawdę większość jest dobra. Część, owszem, nadmiernie spojleruje lub znienacka potrafi przynudzić dokładnym opisem czegoś mało ważnego, ale to drobne wady, które odróżniają recenzje lepsze od gorszych.
Proszę tutaj nie nakłaniać mnie do tworzenia „kanonu recenzji według Alarta”. Odniosłem się do tej konkretnie recenzji, bo nie ma w niej nic z recenzji, tylko zagmatwane przedstawienie faktów w jak najgorszym świetle i barwny opis własnych doznań.
Problem w tym, że jeśli tak podchodzić do każdego „ważniejszego” elementu, to pewnym momencie tekst zaczyna rozrastać się do niebezpiecznie wielkich rozmiarów. Nie ma obowiązku pisania o wszystkim, a wręcz jest to niewskazane. Rozmiary recenzji nie bez powodu tylko z rzadka wykraczają poza zakres od 1000 do 2000 słów. Tak więc, o ile mógłbym coś napisać o rodzinie bohatera, dodać coś o lenistwie Orekiego, rozwinąć kontekst w jakim powołany został klub itd., to zdecydowałem się tego nie robić (w pełni świadomie). Cóż, mogłem też skoncentrować się zupełnie na innych fragmentach. Mam nadzieję, że następnym razem uznasz, że wybrałem bardziej kluczowe zagadnienia :)
Nie wiem jakim sposobem akurat tym fragmentom przypisujesz cel rozluźnienia atmosfery. Taki mam akurat styl pisania, nie przywiązywałbym więc do nich specjalnej wagi.
Zapewniam, że pod względem formalnym jest wszystko, co recenzja zawierać powinna – przedstawienie faktów i opis doznań. A że akurat według ciebie pierwsze jest zagmatwane, a drugie stronnicze? Trudno, normalna sprawa. I choć rozumiem, to podobnie jak sam deklarujesz, że nie zmienisz zdania, ja też nie mam zamiaru zmieniać pewnych nawyków językowych.
1. Pisanie recenzji przez osoby, które albo nienawidzą, albo uwielbiają dana serię. Takie skrajności, jak by nie można było napisać wyśrodkowanej opinii.
2. Wystawianie ocen w trakcie oglądania serii, lub anime „do obejrzenia” (Piszę tutaj o współtwórcach strony, bo akurat u pozostałych ludzi mi to nie przeszkadza. Kto jak kto ale to właśnie założyciele/twórcy itp. powinni dawać przykład jak oceniać serie.
3. Czasem zbyt rozwlekłe recenzje oraz rozwodzenie się o błahej rzeczy ponad program.
4. Szufladkowanie = ktoś polubił produkcję danego studia, to kolejna (mimo, że nie udana) to na pewno mu się spodoba. Tak jakby recenzant znał wszystkie osoby i ich gusta.
Tyle.
Haha, zawsze mnie to bawi, gdy ludziom nie podoba się fabuła i od razu zaniżają wszystkie składowe.
Jako punkt odniesienia warto wziąć sobie niedawne przeciętnie wyglądające Binbougami, któremu recenzent wystawił minimalnie niższa notę za grafikę, czyli 7/10. Jeśli Binbo dostaje 7, to cokolwiek niższego niż dycha dla dzieła KyoAni jest kiepskim żartem.
Tanuki, stay tanuki~
Binbougami dostało 7 za styl, projekty postaci, mimikę i drobne bajery – odsyłam do treści poświęconego temu akapitu. Hyouka dostaje 8 za detale i techniczną jakość – genialnie zrobione cieniowanie, piękna kolorystyk (pomijając ostatni odcinek). Porównywanie obu ocen nie ma większego sensu, bo w obu przypadkach inne elementy decydują o ocenie. A 10/10 za grafikę to poziom, który w mojej opinii osiągnęły bodaj 4 anime jakie widziałem – nawet (tylko?) za techniczną perfekcję więcej niż dziewiątki nigdy bym nie wystawił.
8/10 to za wysoka ocena.
Ładne tła to za mało by dać więcej niż 6, a wszechogarniająca monotonia i osadzenie akcji głównie w 4 ścianach z miejsca dyskwalifikują przyznanie wysokiej oceny. I dlatego przywołane przez ciebie Binbougami dostałoby ode mnie wyższą ocenę.
Re: 8/10 to za wysoka ocena.
No ale smiało, 5/10, pokaż mi podobną scenę w czymkolwiek co nie jest filmem kinowym (a i w nich nie będzie tak łatwo znaleźć) [link]
Trzeba było zacząć od tego zdania, bo to dyskredytuję cały ten słowotok, którego recenzją nie nazwę.
??
Ja nie wiem czemu wszyscy tak się czepiają tego, że zagadki proste? A co, mieli rozwiązywać tajemnicę morderstwa w szkole? Albo może lepiej – jakąś polityczną intrygę?
Ponadto jak JJ niżej zauważył, ja chyba także byłam jakimś geniuszem, skoro również wciągnęło mnie snucie terii na temat rozwiązania zagadek – o dziwo wręcz czasem mi się to nawet udawało…hm…
Poza tym nie sądziłam, ze fanatyk KyoAni to taki, który na Clannadzie, czy Kanonie co chwila spada z krzesła ze śmiechu nad głupotą twórców, by potem porzucić obie serie zniesmaczonym…kolejne hm…
Swoją drogą, że poza charakterystyczną kreską, to tytuł ten nijak się ma do większości „klasyków” tego studia…trochę tak jakby brakuje mu nadnaturalnych mocy i wielkiej tragedii bohaterów…hm, hm…
Jak dla mnie Hyouka to po prostu świetna seria szkolna z pomysłem. Właśnie – nie anime detektywistyczne, a zwykłe okruchy życia w szkolnej oprawie. I właśnie osobom lubującym się w tego typu seriach, gdzie nie ma zalewu fanserwisowej tandety, czy typowo wyolbrzymianego japońskiego humoru, bądź dramatyzmu, poleciłabym ową serię.
Tak na marginesie, wiem, że to co recenzje od dwóch różnych osób, ale jak sobie pomyślę, że takie Kokoro Connect (z wydumanymi problemami nastolatków w…tak, oprawie z nadnaturalnymi zjawiskami, bo jakże) dostało 10, a Hyouka (spokojna historia o grupce przyjaciół) – 4, to zaczynam się zastanawiać nad przydatnością tego typu portali np. dla osób rozpoczynających swoją przygodę z anime…
Re: ??
Re: ??
A inaczej mówiąc:
Z jednej strony to prawda, jednakże…czy to nie powinno być tak, że recenzja ma służyć czytelnikom nie zorientowanym w temacie? Jakaś doza obiektywizmu myślę, że by się przydała, czego z bólem serce nie mogę przyznać bardzo wielu tekstom pisanym ostatnio…
Chociażby w przypadku „Hyouki” mam niemiłe wrażenie, że recenzent przed seansem nastawił się tutaj na „mroczne tajemnice” rodem z amerykańskich seriali, po czym dostał szkolną historię w tajemniczej oprawie i za to wylewa wszystkie swoje żale w recenzji. Ja się mogę zgodzić, że nie każdemu dany tytuł pasuje tak samo, więc i oceny są różne, ale w tym wypadku jest to drastycznie niska nota, oznaczająca coś poniżej przeciętnej, czego raczej nie warto oglądać, bo „jest wiele lepszych serii”. Jeśli tak, to dlaczego jakoś ciężko mi jest przywołać więcej tytułów o szkolnym życiu grupki przyjaciół, które nie jest tylko zlepkiem mniej lub bardziej śmiesznych historii/tragicznym romansem, a raczej rasowymi okruchami życia z pomysłem na oprawę? Bo w tym momencie odnoszę wrażenie, że ów tekst jest zwykłą prowokacją, zwłaszcza, że nie jest to jakieś mega ambitne dzieło, które można odbierać na milion sposobów, a (powtarzając się któryś raz z kolei) – zwykłe okruchy życia.
Podsumowując – skoro jest takie, a nie inne nastawienie teamu do recenzji (indywidualna kwestia recenzenta), to na dobrą sprawę wypadałoby pisać po kilka do każdego tytułu, tak, by mieć ogólny przegląd owych „indywidualnych opinii” i dopiero wtedy zebrać to w ogólną, bardziej obiektywną recenzję.
Re: ??
A czy Ty konsultujesz się z kimś, przed wystawieniem oceny? Ja poczułabym się urażona, gdyby Avellana lub ktokolwiek inny powiedział mi, że nie mogę wystawić oceny niższej lub wyższej niż, bo coś tam. Ocena to tylko dodatek do recenzji, w której zawarte są argumenty. Poza tym, po to na stronie widnieje ocena redakcji i czytelników, żeby potencjalny widz miał porównanie. Można zobaczyć, czy ktoś znajomy albo recenzent, z którym zazwyczaj się zgadzamy nie wystawił innej i dopiero potem podjąć decyzję czy oglądać. Ba, zawsze można obłypać dwa odcinki! Tanuki to zbiór opinii, a nie wyrocznia mająca wyłączność na rację. Jeżeli ktoś sugeruje się tylko gwiazdkami, to jego problem.
To tylko jedno z jej zdań.
Technicznie niewykonalne.
1. Nie płacimy za pisanie tekstów, więc nikogo nie będziemy zmuszać do ich pisania, bo są nam do czegoś potrzebne.
2. Podejrzewam, że większość osób z redkacji prędzej się potnie, niż zechce babrać się z łączeniem w jeden tekst, powiedzmy czterech opinii różnych osób. Poza tym, kogo wtedy nazwiemy autorem, a co jeśli zdania są skrajnie różne itd.? To jest niemożliwe, tak po prostu.
3. Istniej możliwość napisania recenzji alternatywnej, do czego zawsze zachęcamy (acz oprócz 1‑2 przypadków, żaden z niezadowolonych czytelników nie zdecydował się na taką opcję – narzekanie jest łatwiejsze). Dlaczego alta nie napisze nikt z redakcji? Patrz punkt 1.
4. Nie istnieje obiektywna recenzja. Amen.
Re: ??
Co zaś się tyczy powstania innej, pochlebnej recenzji czyjegoś autorstwa – takie coś może powstać w każdej chwili, jeśli tylko członek redakcji lub czytelnik poczuje się wystarczająco zmotywowany. Niewykonalne jest niestety jednoczesne umieszczenie kilku tekstów, a zresztą nawet gdyby opublikować 3 skrajne rożne (dajmy na to wybitnie pozytywną, neutralną i krytyczną), to widz nie znający tytułu i tak nie będzie miał możliwości zadecydowania która jest bliższa jego postrzeganiu anime, zanim sam go nie obejrzy.
Re: ??
A jakie jest inne? Pomijam zwrócenie uwagi na pewne aspekty, które dany widz może przeoczyć, to jednak w głównej mierze recenzje są raczej skierowany do potencjalnych przyszłych odbiorców dzieła, prawda?
Hm…okruchy życia nie? Cóż…skoro szkolne życie to nie życie. mogę się z tym zgodzić. W końcu oni tam tylko się uczą, prowadzą działalność w klubach, organizują festiwale i zapoznają z innymi uczniami oraz zacieśniają przyjaźnie…co za nuda jak na okruchy życia…
Odnośnie kryminału to tu się można kłócić i kłócić, bo walory intelektualne każdego są różne i nie wszyscy potrafią pewne tropy poskładać w logiczną całość. Poziom poszczególnych historii był nierówny, ale ja optuję za stanowiskiem, zgodnie z którym więcej było historii dobrych, niż tych bezsensownych, a przynajmniej miały one większy wpływ na całość. Osobiście bawiło mnie szukanie wskazówek, a to znaczy, że albo jestem za głupia, albo za mądra na ten tytuł ;p
Romansu nie znajdziemy? Ja tam widzę aż dwa. To, że się nie całują i nikt nikomu w cycki nie wskakuje wcale go nie umniejsza.
I jeszcze komedia – no tak, nie ma tam gagów rodem z Workinga, czy innego Baka, a bardziej humor sytuacyjny, więc faktycznie komedia to być nie może…
Pomijając kryminał, to reszta wątków z reguły się przewija w podobnych szkolnych opowieściach. I właśnie motyw zagadek jest tym, co tą serię wyróżnia.
Skracając to wszystko – osobiście traktuję ten tytuł jako szkolne okruchy życia z zagadkami, a nie kryminał z uczniami. Wbrew pozorom to spora różnica i chyba ona leży u podnóży tej rozbieżności ocen, acz i tak mam wrażenie, że ktoś tu zapomniał (bądź celowo pominął) o drugiej części składowej tytułu…
A skoro już i tak wychodzę na czepialską – zatem według Ciebie zagadki prezentowane w tym tytule do pięt nie dorastają tajemnicom serwowanym przez „Another”? Jakoś tak już straciłam wiarę w rodzaj recenzencki…
Re: ??
Takie luźne, koleżeńskie rozmowy faktycznie mają miejsce, np. na kanale IRC, zawsze można też samemu wpaść i podyskutować :) Serdecznie zapraszam.
Hyouka naraz podejmuje wiele wątków, ale żadnego według mnie nie czyni dobrze i stąd ta rozbieżność – niezależnie pod jakim kątem bym spoglądał na to anime, nie jestem w stanie ocenić go przychylniej.
Obu anime nie można w ten sposób porównywać, ponieważ Another to wierny schematom przykład opowieści grozy, gdzie tajemnica oparta jest na niedopowiedzeniach, fałszywych tropach i właśnie na domysłach a dopiero później faktach. Tak widz jak i postacie niczego nie mogą być pewni – czy wypadki to rzeczywiście sprawa nadprzyrodzona, zbieg okoliczności a może z premedytacją zaplanowana zbrodnia? Ostatnią opcję w Another ukazuje np. osoba kliknij: ukryte bibliotekarza, który choćby poprzez powiązania z klubem teatralnym z miejsca staje się podejrzany, ale nie ma żadnych rozstrzygających dowodów na jego udział w wypadkach. Zjawiska paranormalne w klasycznym horrorze niejednokrotnie wręcz przeczą zimnej logice, podczas gdy Hyouka jest tak bliska codzienności jak to tylko możliwe. To tak jakby zestawiać razem City Huntera i GitS:SAC tylko dlatego, że obie serie mają w sobie pierwiastek kina sensacyjnego.
Jeśli zaś takie wytłumaczenie Cię nie przekonuje, nie ma problemu. Po prostu następnym razem czytając jakiś tekst mojego autorstwa obejmujący wątki tajemnicze możesz swobodnie wziąć poprawkę na różnice w poglądach i podejść do moich opinii z dystansem.
Re: ??
Wszystko zależy od recenzenta – może napisać tekst z myślą o potencjalnych przyszłych odbiorcach, może napisać wyczerpującą analizę, a może stworzyć coś refleksyjnego i skierowanego do osób, które anime już widziały (są takie teksty na Tanuki).
Jak wyżej, takie rozmowy to norma np. na kanale IRC, co nie znaczy, że recenzent jest zobowiązany wziąć je pod uwagę przy pisaniu i ocenianiu.
Re: ??
Chciałbym tu się wtrącić i może podsunąć małe usprawnienie które ocali was Szanowna Redakcjo od ataków związanych z subiektywnością ocen recenzentów i koniecznością ciągłego odpowiadania na zarzuty z ową subiektywnością związane.
Uwaga teraz rzucam ten (nie wiem czy przełomowy ale…) pomysł:
W rubryce „ostatnio dodane” umieszczajcie nie tylko ocenę recenzenta pod danym tekstem , ale też średnią ocenę użytkowników – zaoszczędzi to wam nerwów i sprawi że wiele osób które do tej pory sugerując się bardzo niska oceną wystawioną przez recenzenta nie sięgały po często‑gęsto zacny tytuł, teraz widząc ocenę czytelników mogą jednak dać się skusić.
A że recenzenci to też ludzie (!) to zdarza się im sponiewierać dany tytuł gdyż jeden z drugim na ten przykład nie zażył prozacu/ma kaca/ wstał lewą nogą/ poparzył język kawą/ pokłócił się z teściami/ przegrał wybory na miss(lub mistera universum/ chcę być uważany za cynicznego inteligenta* , w dniu w którym się wziął za pisanie owej recenzji…
*niepotrzebne skreślić
Re: ??
Re: ??
Re: ??
Re: ??
Zdaję sobie sprawę z tego , że ocena pokazuje zdanie recenzenta, ale jak pisałem wcześniej dodanie oceny czytelników prawdopodobnie ułatwiło by żywot Wam Szanowana Redakcjo i leniwym czytelnikom też , bo nie musieli by jak sugerował Domi‑kun wgłębiać się w czytanie komentarzy, tylko wyrobili by sobie zdanie na temat tego czy recenzja jest mocno subiektywna czy też nie porównując ocenę czytelników i recenzenta ;). Poza tym pomyśl jak podkręciło by to zainteresowanie daną recenzją gdyby czytelnicy na tzw pierwszy rzut oka mogli by zobaczyć tak spore rozbieżności w ocenach wystawionych przez nas szaraczków i przez Szanownych Recenzentów .
Re: ??
Re: ??
Oczywiście fajnie jest, jak lubiana przez nas seria zostanie wysoko oceniona, ale nie zawsze to ma miejsce i nie ma sensu sączyc jadu na autora, tylko dlatego że mamy inne zdanie niż on.
Nie oznacza to jednak, że nie można skrytykowac recenzji, jezeli pojawiły się w niejpoważne błędy lub przekłamania (a z takimi się spotykałem).
Re: ??
Re: ??
Re: ??
I jestem ciekaw, czym innym miałby się sugerować recenzent, jeżeli nie własną oceną? Twoją?
Re: ??
Jeżeli już piszesz jakąś recenzję uwzględnij chociaż to iż twórcy chodź trochę się starali. To tak jakby napisać, że Clannad to ckliwy romans z podwójnym dnem oparty na głupiej i bezsensownej grze. Nie wiesz o czym piszesz, nie pisz proste i logiczne.
Re: ??
Ponadto no sorry, ale KyoAni jakimś ósmym cudem świata nie jest, a ja osobiście sam Clannad uznaję za ckliwą romanso – komedię, więc jak widać da się, jeśli nie zapatrzysz się w słodkie oczęta słit bohaterek.
Re: ??
Re: ??
To nie są wymysły tylko fakty, a ja osobiście uważam, że to ty głupoty wypisujesz uważając Clannad za komedię romantyczną. Jeżeli widz nie widzi nie widzi wysiłku włożonego w takie prace jak Clannad, DtB czy np właśnie Hyouka to radzę ubrać się jak najszybciej i skierować się w stronę najbliższego okulisty. /ciach/ Jeżeli zmontowanie i animowanie Clannada trwało 4 lata, to rzeczywiście nie jest to trudne, pozdrawiam.
Usunięto wulgaryzm i wycieczkę osobistą. – Moderacja
Re: ??
Ale ja widzę ten wysiłek. I co to ma do rzeczy? Liczy się efekt końcowy, a nie sam fakt tworzenia.
I radzę powstrzymać się od wycieczek osobistych, ostatnio moderacja jest na nie wyczulona.
A ostatnie zdanie zupełnie nie wiem, do czego się odnosi. Ochłoń nieco, zanim cokolwiek napiszesz.
Re: ??
Re: ??
Re: ??
Re: ??
Re: ??
Re: ??
W każdym razie to, ze studio jest bardzo popularne wcale nie znaczy, że wszystko spod jego znaku musi być od razu perełką. A jeśli już mamy mówić o czymś najbardziej docenianym, to polecam ci zapoznanie się z twórczością Studia Ghibli, do którego poziomu KyoAni raczej nigdy nie dosięgnie…i nie, przykro mi, ale w tym wypadku to nawet nie jest kwestia gustu tylko.
Ponadto wysiłek włożony w serię nie jest wyznacznikiem jej wartości. I to nie jest tak, że nie można skrytykować czegoś, co z pewnością łatwe do zrobienia nie było i zajęło twórcom sporo czasu, zwłaszcza jeśli w efekcie końcowym jedyne, co dostajemy do podziwiania to grafika (bądź w większości ona).
Natomiast wracając do tamtegoż offtopu – cóż, ja nie widziałam nic dramatycznego w cierpieniach słit panienek, tylko na tej zasadzie, że były one wielkookimi dziewczętami. Clannad był zatem dla mnie kolejnym kiepskawym haremem doprowadzającym mnie raczej do śmiechu niż płaczu. Bo sęk w tym, że wysiłek wysiłkiem, ale ocena odnosi się nie do niego, a do gotowego produktu, który nam zaserwowali i który wcale nie musiał być ciekawy, ani dobry.
Re: ??
Oglądałem również Neon Genesis, lecz jakoś specjalnie nie wpłyną on na mnie. Co do samego Clannadu, to piszesz głupoty, zasłaniając się kolejną głupotą.
Duże oczy to niestety nie wina animatorów tylko gry, bo to na jej podstawie powstał Clannad. Jeżeli nie urzekła cię dramaturgia tego dzieła to znaczy, że po prostu nie nadajesz się do dramatów, bądź połowy rzeczy w tej serii nie zrozumiałeś. Wszyscy co oglądali After Story wiedzą o czym mówię. Clannad to jak na razie bezkonkurencyjna seria pod względem dramaturgi. Oprócz After Story, polecam też zajrzeć do Tokyo Magnitude 8.0 lub Angel Beats!.
Re: ??
Moim zdaniem dramaturgia Clannadu wcale nie była taka wielka. Czy wobec faktu, że obejrzałem powyższe anime i je doceniłem będziesz twierdził, że nie zrozumiałem dramaturgii Clannadu?
Re: ??
@Mystogan, nie zjadaj końcówek słów, które odmieniasz, plz. Skoro już jesteśmy przy dramaturgii – obejrzyj sobie ef – a tale of memories. Madoka i Steins;Gate też się nadadzą, ale to nie są czyste romanse.
Re: ??
I tu nie o to chodzi. Co zmienia fakt, że anime pochłonęło masę pracy i czasu? Tak naprawdę niczego nie zmienia. Można tylko powiedzieć, że albo te dobre chęci, czas i praca zostały dobrze wykorzystane, albo że poszły w próżnię. Nie liczy się to kto, w jaki sposób i jak długo, ale co i jak wykonał.
Re: ??
@Progeusz powiedz dokładnie gdzie zjadłem końcówki, bo szukam i szukam a znaleźć nie mogę.
Re: ??
Hmm, dziwne, że klimaty nie pasują, zapewne wina specyficznego stylu Shaftu. No to Madoka też może nie przypasować.
Re: ??
Dzięki za info, może to wina mojego szybkiego stylu pisania, zazwyczaj nie popełniam błędów ortograficznych.
Re: ??
@Progeusz – zapewne byłoby łatwiej z kontem, chyba nawet jedno założyłam, ale jak sobie pomyślę o robieniu listy tych wszystkich anime, to aż mi się nie chce po prostu…Poza tym nie wiem czy istnieje opcja dodania wcześniejszych komentów do konkretnego konta.
Jak widać ciebie ruszają te pseudo mocne, w których wszystko jest przerysowane, a traumy aż się z nich wylewają. Niestety mnie taka zupełnie nieżyciowa sztuczność nie rusza natomiast wcale i w tym momencie Clannad wcale takim bezkonkurencyjnym dramatem dla mnie nie będzie. Ale tu wchodzimy wyraźnie w obręb gustu i niczego innego – ja Ci nie wytykam, że Clannad nie mógł cię wzruszyć, ale po prostu chciałam zwrócić uwagę, że to wcale nie jest taki ideał, bo jeśli spojrzeć na nie pod innym kątem, to niekoniecznie musi wzruszyć osoby takie jak ja na przykład, zatem dla sporego grona widzów to ostatni cud dramaturgi nie będzie.
Ponadto to nie jest dyskusja o Clannadzie, ale o twoim odwołaniu do studia jako wyznacznika wartości anime i to właśnie taki pogląd ja osobiście uznałam wyżej za bezsensowny. To, jakie studio stworzyło daną serię może być co najwyżej pomocne przy wyborze danego tytułu dla siebie, zwłaszcza jeśli ma on taki charakterystyczny styl, jak chociażby KyoAni. Natomiast nie można rzec, iż samo to, jakie studio się wzięło za tworzenie danej serii, jest już wyróżnikiem jej wartości, bo oczekiwania a rzeczywistość to dwie różne rzeczy!
Re: ??
Istnieje taka opcja. Jeśli są pisane pod tym samym nickiem.
Re: ??
Re: ??
Też uważam,że recenzent „pojechał po bandzie” ze swoją opinią, a szkoda. Mi pasują proste historie „z życia wzięte”, nie muszę mieć w każdym anime półnagich piersi e.t.c. Urocze anime i tyle.
P.S. Swoją drogą, na innych portalach Hyouka ma lepszą opinię niż Kokoro Connect :D
Fascynujące
Anyway, seria bardzo udana, kto szuka oryginalnej wariacji na temat detektywistycznych standardów na pewno powinien sprawdzić.
Re: Fascynujące
Re: Fascynujące
Co zaś się tyczy miłośników KyoAni – sam bardzo lubię ich tytuły, ale nie do tego stopnia, by wybaczać chybione pomysły jakie prezentuje Hyouka i opisywanie ich jako atutów.
Re: Fascynujące
Jeżeli tak, to masz zdecydowany problem z wysławianiem się, bo w recenzji wyraźnie stoi napisane, że
a potem
Czyli – znacznie większy nacisk kładziesz na sytuacje, w których wskazówek nie ma do momentu pokazania rozwiązania. Czy tam to, że są (cokolwiek by to miało znaczyć, możesz chociaż rzucić przykładem?)
Re: Fascynujące
Choćby klub filmowy. Uważam to za jeden z lepiej zrobionych fragmentów tego anime gdyby nie to, że rozwiązanie wymagało założenia z góry określonych relacji między postaciami, a nie oparcia się na faktach. Jasne, Oreki nie znał wszystkich i podobnie jak widz miał z tego powodu kliknij: ukryte dylemat po przedstawieniu pierwszej wersji, kiedy teoria o kamerzyście ewidentnie nie trzymała się kupy. Tyle że jeśli autorzy każą snuć teorie zamiast przeprowadzać dedukcje, to ja dziękuję, ale tak gatunek nie operuje.
Re: Fascynujące
Dodaj do tego zdania "...jaką ja sobie, w sumie bez żadnych podstaw, założyłem” i będzie robić sens. Choć niekoniecznie poprawi moje zdanie o recenzji.
Nie? Znaczy, to ja jestem jakiś dziwny, jeśli zaczynając kryminał uwzględniam wielość możliwości, a potem odrzucam te, które nie pasują do przedstawionych faktów? Normalni widzowie od początku wyprowadzają jedną, spójną dedukcję, a potem czekają do końca żeby dowiedzieć się, czy jest prawdziwa? Okej. Mój błąd, obiecuję się poprawić.
A tak serio – zarzut miałby jakikolwiek sens, gdyby albo widz nie miał możliwości odgadnięcia takiego rozwiązania, albo postać wpadła na nie w sposób niezbyt wiarygodny. A w konkretnym przypadku jaki podajesz ani jedno, ani drugie nie miało miejsca.
Re: Fascynujące
Pomijając charaktery postaci, treść zagadek, setting, studio. Może i nie są to założenia stuprocentowo trafne (to wiedzą tylk autorzy), ale zamiast tego mogę też je radośnie olać i próbować za wszelką cenę dopasować anime do targetu. Tylko że na takiej zasadzie wszystko od Guilty Crown po Queen's Blade zasługuje na przychylniejszą ocenę, bo przecież komuś się podoba i jakiś tam pomysł realizuje. A to przecież zaledwie jeden element składowy.
Nie mówię o mnogość teorii, tylko o tym, że ich podstawą częściej są domysły niż poszlaki. Naturalnym jest, że każdy rozważa kilka potencjalnych możliwości, ale zadaniem twórców jest tak prowadzić fabułę, aby w miarę upływu czasu solidne dowody dominowały nad gdybaniem.
Wybacz ale teraz spadłem z krzesła. Bohater w rozmowie z Irisu kliknij: ukryte przedstawia dwa podstawowe dowody – kartkę z analizą opowiadań i listę głosowania. Pierwsze zakłada kliknij: ukryte dokładną znajomość każdego z opowiadań, tak aby móc samemu odnaleźć wspólny element – dowód który trzeba mieć przed oczami i z tego względu musi być w TV inaczej wyeksponowany, podobnie jak drugi, gdzie też kluczowa jest treść. Do tego dochodzi konieczność dokładnej znajomości literatury, kolejny czynnik dyskwalifikujący – potrzebna wiedza jest zbyt szczegółowa. Wskazówka powinna być tak zaprezentowana, by nie było różnicy między tym co może dostrzec bohater dysponujący czasem i środkami poza akcją a widz, działający z musu w warunkach limitowanego przedziału parudziesięciu minut (i nie ratuje tego nawet fakt, ze historię podzielono na 3 odcinki).
Re: Fascynujące
Cóż…w takich powieściach Agathy Christie praktycznie do samego końca czytelnik zostaje pozostawiony tylko i wyłącznie z poszlakami, tropami i własnymi domysłami, bo dowody ukazują się dopiero w końcowej konkluzji. Idąc tym tropem wychodzi, że książki Królowej Kryminału tak naprawdę mają kiepsko skonstruowaną fabułę, bo z biegiem czasu nie dostajemy pewnych dowodów.
Broń boże nie porównuję tutaj tych dwóch dzieł, bo oczywiście tego się nie da zrobić, acz pragnę zwrócić uwagę, że tak w przypadku Hyouki jak i Christie mamy do czynienia z podobnym prowadzeniem zagadek…zatem obstawiam, że „założenia kryminału” są tutaj jednak w porządku.
Re: Fascynujące
Re: Fascynujące
Wyżej powołałam się na Christie, bo jej nazwisko pada też w serii, ale równie dobrze, a nawet lepiej, można by to roztrząsać w analogii to książek o Sherlocku Holmesie, w których to niestety sporo faktów nie zostaje podanych do wiadomości odbiorcy, a tkwi li tylko w umyśle słynnego detektywa.
Zgodzę się, iż film a książka stoją przed zupełnie innymi wyzwaniami w kwestii zagadek, jednakże pod względem samych konstrukcji łamigłówek mają takie samo pole do popisu. I w obu są pewne rzeczy istotne dla rozwiązania sprawy, a do pewnego momentu ukrywane przed odbiorcami. W kwestii kliknij: ukryte listy głosowania i kartki z analizą- w pierwszym przypadku kliknij: ukryte mamy jak byk podane, że autorka scenariusza nie zgadzała się z nim (w pewien sposób jest to motyw prowadzący do godziny zero), jednakże żeby nie był za łatwo nie są nam znane, tak jak i Orekiemu jej własne odczucia, myśli i plany. I tu pojawia się kliknij: ukryte kartka z analizą, która to wszystko tłumaczy. Owszem, znajomość literatury bardzo by się tu przydała, ale czy na pewno? Oreki również nie znał tych książek i musiał się posiłkować „bazą danych”. Widz chcący rozwikłać ową tajemnicę ma możliwość sięgnięcia po jeszcze lepszą bazę danych – Internet. Co oznacza, że każdy ma możliwość wydedukowania tego samego, co główny bohater. To, w jaki sposób owe fakty poskłada to już inna sprawa.
Przedtem miałam wrażenie, że widząc, iż ma to być kryminał, spodziewałeś się skomplikowanych zagadek, ale widząc takie tłumaczenie, dochodzę jednak do wniosku, że wolałbyś coś prostszego, właśnie z rozwiązaniami na tacy – w formie dodatkowych scen, mimiki, gestów itepe itede. Bo czy to, że widz musi ruszyć głową sam posiłkując się wiedzą dostępną mu, ale nie w serii, oznacza, iż zagadka jest nierozwiązywalna?
Re: Fascynujące
Żeby nie być gołosłownym, doskonałym przykładem jak z takimi wskazówkami może sobie radzić serial jest Detective Conan a konkretniej odcinek kliknij: ukryte 4 – Dai Tokai Angō Map Jiken, w którym to dzieciaki znajdują zapisany na kartce ciąg piktogramów i usiłują rozwikłać jego znaczenie. Sposób zaakcentowania śladu, analiza możliwych interpretacji i tempo wyciągania wniosków są tam nieporównywalnie lepiej przygotowane.
Re: Fascynujące
I tutaj właśnie rozjeżdża się nasza opinia na ten temat – czemu nie pasuje? Szczerze już wolę sobie przerwać na chwilę seans, by to sprawdzić, niż zostać na to naprowadzona przez bohaterów. Owszem, byłoby łatwiej, ale po co?
Zgodzę się, że mogli ograniczyć ilość zagadek i skupić się tylko na kilku, ale to nadal nie czyni z tego serii gorszej od przeciętnej – bo te, które naprawdę ciągną fabułę zostały wykonane solidnie.
Ponadto cały czas skupiasz się na tych nieszczęsnych zagadkach i tylko przez ich pryzmat praktycznie oceniasz tytuł. Oznaczając target na końcu, mam wrażenie, że specjalnie pomijasz sporą grupę osób, dla których anime jest przeznaczone – miłośników zwyczajnych, spokojnych okruszków życia, serii szkolnych bez fanserwisu, dużej dozy niepasującej tam akcji (w końcu ileż się może dziać w zwykłej japońskiej szkole?) czy też prostych gagów. A jeśli spojrzeć w ten sposób na „Hyouke” to nie da się zauważyć, że kryteria tego gatunku spełnia naprawdę dobrze. Jako fanka tego gatunku znam naprawdę niewiele tytułów, w których uczniowie nie są obdarzeni żadną nadnaturalną mocą/nie wzdychają do siebie przez całą serię w nieszczęśliwej miłości/nie nic, czego uczniowie nie byliby w stanie zrobić, a po prostu skupiają się na zagospodarowaniu swojego czasu w szkole. Tak, to może być nudne i potrafię zrozumieć zawód osoby, która podchodzi do tego, jak do nie wiadomo jak skomplikowanego kryminału, ale też od początku jak byk stoi tam w tagach „okruchy życia” i pominięcie całego tego aspektu w recenzji nie najlepiej o niej świadczy. Po prostu uparłeś się, by zmieszać tytuł z błotem, więc wyciągasz tylko to, co było w nim najgorsze, a żeby było śmieszniej argumentując na zasadzie „cały czas mnie to wkurzało”...
Bo tak szczerze to konkretne zarzuty wyciągasz dopiero w komentarzach niestety…
Re: Fascynujące
Słabą realizację okruchów życia krytykuję w recenzji (niemal całość 5 i 6 akapitu) – tak choćby cytując Nie widzę też najmniejszego powodu do wpychania w treść wątków romansowych, przesadnie wyeksponowanych i mało wiarygodnych dramatów albo, co gorsza, rozważań filozoficznych. Psuje to całkowicie ów lekki, przyjazny klimat, jaki serial teoretycznie stara się budować, w zamian oferując mało odkrywczy i naciągany dramat obyczajowy. Nawet jeśli bohaterowie mają po piętnaście‑szesnaście lat, nie znaczy to, że ich problemów nie dałoby się pokazać w sposób dojrzały! Albo przynajmniej spróbować. Możemy się nie zgadzać, czy jest to prawda, ale trzymajmy się faktów.
Bo to grzechy powszechne w anime. Co nie oznacza, że ich brak automatycznie czyni tytuł nawet przeciętnym.
Truizmów się nie uzasadnia, je się wygłasza, a to że dla kogoś innego truizmami już nie są niewiele w tej materii zmienia. Natomiast jak już napisałem wcześniejszej w innym komentarzu – chętnie poznam, jakich to dokładnie zarzutów nie postawiłem w recenzji, a jakich obecność byłaby według ciebie uzasadniona w kontekście mojego postrzegania Hyouki.
Re: Fascynujące
Ano trzymajmy się faktów zatem.
W 5 akapicie poruszasz w głównej mierze kwestie jednego tylko wydarzenia. Czy tylko wokół niego koncentruje się seria? Śmiem twierdzić, że nie. Pomijasz zatem wszystko inne, a wyciągasz tylko to, co wydało ci się przesadzone. Jedna dziwna scena tragedii z tytułu nie czyni.
Poza tym co jest złego w delikatnie poprowadzonym romansie w okruchach życia? To chyba naturalne, że nastolatkowie przeżywają w szkole swoje pierwsze miłości? Zatem krytykujesz tutaj serie, za to, że spełnia wymagania gatunkowe. Tak, to bardzo logiczne przecież.
I na koniec 5 akapitu zwracasz uwagę na wyeksponowane dramaty. Ekhem, przynajmniej raz bohaterowie nie cierpią z powodu śmierci, choroby wielkiej tragedii rodzinnej, braku pieniędzy na życie, czy innego tego typu „tragicznych pierdół”. Pragnę też zwrócić uwagę, iż praktycznie poza Satoshim (a i to w kilku momentach zaledwie) nikt tam się nad sobą nie użala, nie jojczy jaki to on biedny nie jest, ale nadal nic z tym nie robi. A i sam Satoshi stara się jak może, a to, że momentami w dosyć egoistyczny sposób to nawet lepiej wychodzi.
6 akapit zaczynasz od stwierdzenia o „radośnie nieprawdopodobnych postaciach”. Okej, twoja wola, że ich tak traktujesz, tylko, że na dobrą sprawę każdy z nich jest właśnie dosyć naturalny w swoim zachowaniu. Pomijając Mayake, którą sam chwalisz, mamy
Orekiego – tak, lenia, ale za to wybierającego „nicnierobienie” świadomie. Sam zwracasz uwagę, że zostaje zmuszony praktycznie tylko do minimalnej aktywności, więc sam sobie jakoś bardzo nie zaprzecza, to raz, a dwa, że przy Chitandzie to większy spokój jest, jak się ją czymś zajmie.
Chitanda – kujonka bez wiedzy praktycznej to akurat nic nowego – pełno takich ludzi na świecie. Jej zainteresowanie wszystkim ma jak najbardziej fabularne wytłumaczenie – w końcu to ona „wykrywa” większość zagadek, no i można by się się zagłębiać w jej pochodzenie itepe, ale nie o to tu chodzi. Może i przesadnie wyeksponowane, ale jeszcze to z niej pustaka nie czyni. Porównujesz ją do Haruhi, a ja twierdzę, że to właśnie boginka była postacią bardziej irytującą, ciągnącą wszystkich wbrew ich woli, również robiącą chaos o nic. Tutaj zarówno Satoshi, jak i Mayaka na równi z przewodniczącą chcą rozwiązywać owe zagadki (zapełniać sobie czas szkolny). Poza tym w którym miejscu Chitanda nie integruje w ten sposób grupy?
Satoshi – postać, która ma swoją pasję, ale okazuje się nie być w tym najlepsza. Egoista jakich mało, przykrywający swoją postawę wiecznym uśmiechem, a w głębi sfrustrowany własnymi niepowodzeniami. Piszesz, czy on jest do czegoś potrzebny w serialu? A przecież on sam się nad tym cały czas zastanawia właśnie i na tym polega jego kreacja. Co potwierdza tylko realizm serii – czy w życiu w paczce przyjaciół masz tak, że każdy musi być do czegoś potrzebny, wyróżniać się czymś? Chyba właśnie nie bardzo na tym to polega…
Podsumowując – nie pasują Ci ich charaktery po prostu i dlatego tak na nich najeżdżasz, ale na dobrą sprawę wszyscy są bardzo naturalni w swoich zachowaniach. Żaden z nich nie robi czegoś wbrew swojej naturze.
A ja myślę, że okruchy życia zrobione wreszcie całkiem realnie i bez przesadyzmu, automatycznie kwalifikują się jako coś dobrego właśnie xd Skoro sięgam po ten gatunek, to chcę widzieć w nim codzienną nudę. Tutaj właśnie to dostaję, więc nie bardzo wiem, czego mogłabym żądać więcej.
Truizmem byłoby chociażby stwierdzenie, że seria ma 12 odcinków, więc w tak krótkim czasie brak miejsca na głęboką rozbudowę postaci. Bądź, że tajemnice tu przedstawione ściśle dotyczą życia szkolnego, dotyczą nastolatków i na takim właśnie poziomie zostały zrobione. Każdy o tym wiem, więc nie warto pisać. A to, co piszesz w recenzji to twoje subiektywne wrażenie po obejrzeniu serii – wręcz epatujesz tam swoimi uczuciami, zostawiając mało miejsca na konkrety. Jakieś twoje duchowe rozterki o Chucku Norrisie, czy wieczna irytacja to tym, to tamtym, raczej nie tworzy składnych, obiektywnych argumentów. Co niby miałoby być truizmem? To, że nie sposób polubić głównego bohatera? Chyba nie bardzo, skoro jednak się da. Albo, że zagadki nierozwiązywalne? Tu również pudło – masa osób udowodniła w komentarzach, że dało się je śledzić z zaciekawieniem starając się samemu dojść do rozwiązania – pozytywnym skutkiem. Prostota zagadek czyniąca nie nieinteresującymi? Również czysto subiektywne odczucie – bardziej mnie interesuje jak oni dojdą do tego, o co chodzi w komunikacie szkolnym, niż jakbym miała oglądać śledztwo nastolatków odnośnie morderstwa w szkole.
Gdzie są zatem te twoje truizmy ja się pytam?
Re: Fascynujące
To, że jest jak pisałem po prostu wepchnięty w treść fabuły, tylko po to żeby był.
Orekiemu i Satoshiemu zafundowano filozoficzne rozważania nad swoim pomysłem na życie, które to nawet uwzględniając ich młody wiek, były strasznie naiwne i przesadzone – a przynajmniej na takie mi wyglądały.
Cóż, dla mnie Chitanda była nie do zaakceptowania jako postać. Jednowymiarowa i denerwująco przewidywalna. Może jakby rozwinąć jej rolę do kogoś bardziej znaczącego niż inicjatora zagadek…
Proza życia to nie telenowela, tak rozumianego realizmu starczy na co dzień. Wierność rzeczywistości nie może jednocześnie powodować nudy, a takie miałem odczucia było w tym przypadku.
I chwała im za to, ale raz jeszcze powtórzę – piszę o braku możliwości wykazania się dedukcją w oparciu o poprawnie zorganizowane wskazówki. Nawet przy braku kilku, chybionej ich prezentacji albo nietrafionym doborze wciąż można przecież dojść do rozwiązania. Pytanie tylko, czy będzie z tego równie dużo radochy (bo wiadomo, że z kolei przypadki zbyt proste raczej nie znajdują zwolenników). Zresztą, równie dużo osób udowodniło w komentarzach, że z zagadkami było coś nie tak, co wyraziło poparcie dla ich realizacji.
Choćby z 4 akapitu.
W skrócie – za rozwiązywanie łamigłówek biorą się członkowie klubu literackiego, odrestaurowanego w gruncie rzeczy jedynie dla zaspokojenia próżnej ciekawości jednej z bohaterek. Siłą rzeczy decyduje to o tematyce „śledztw” – od podejrzanych wypożyczeń książki ze szkolnej biblioteki po drobne kradzieże.
Minimalna waga problemów i nieumiejętna prezentacja powodują jednak, że trudno odnieść się z jakimkolwiek zainteresowaniem do procesu ich rozwiązywania. Sporadycznie trafia się coś bardziej wciągającego, ale wtedy efekt psują niedostatki fabularne pierwowzoru. A imię ich Legion.
Podane fakty, które są potem ocenione (wyróżnienie tylko w celu zaznaczenia dokładnie obu fragmentów). Negatywnie. Tak, wiele zdań w tekście jest jednoznacznie nacechowanych emocjonalnie i skutkiem tego łatwo je postrzegać jako próby zdyskredytowania serii. Znów dla przykładu – temu że Oreki jest leniem nikt przecież nie przeczy. A już to, czy jest przez to mało ciekawym obibokiem, czy sympatycznym gościem to już sprawa indywidualna.
Re: Fascynujące
Gdyby nie ów romans (zauroczenie?), nie byłoby fabuły tak właściwie…A to nadal nie tłumaczy dlaczego należy krytykować ów romans, tylko za to, że się pojawia?
Orekiemu? Gdzie? W którym momencie? o.O Podejście ma specyficzne, ale jakiś wielkich rozważań filozoficznych to tam nie widziałam…i się zastanawiam gdzieś ty je przyuważył…
A Satoshi? Cóż, dla Ciebie naiwny i przesadzony – to drugie zapewne trochę, ale czy takie naiwne jest zastanawianie się w tym wieku w czym się jest dobrym? Nie bardzo…
Czyli zatem stwierdzasz, że realizm „nudy” (a pisząc to słowo mam na myśli „przeciętny dzień przeciętnego ucznia”) w szkole to nie jest to, czego oczekujesz po szkolnych okruchach życia. Romansu też nie chcesz…to co ty tam właściwie pragnąłeś zobaczyć? Bo mam wrażenie, że odpowiedź na to pytanie da nam od razu jasną wizję tego, jak ty widziałbyś ten tytuł (i równocześnie wyjaśni krytykę).
Jak zatem możliwe było rozwiązanie zagadek, skoro teoretycznie widz nie miał możliwości posiłkowania się wskazówkami? Raczej wątpliwe, by ci wszyscy, którym to się udało doznali jednakowego „przeczucia”. Zgodzę się, że nie zawsze stało to na jednakowym poziomie i też temu owa warstwa kryminalna nie była idealna – i to zapewne uznałabym za największy minus, ale znowuż nie dyskredytujący tej serii w nie wiadomo w jaki sposób. Oczywiście pod „równie dużo osób” bierzesz pod uwagę także tych, przyzwyczajonych do podania odpowiedzi na tacy, bądź też oczekujących krwawego kryminału rodem z Christie?
A odnośnie truizmów – To zdecyduj się wreszcie, czy ty je wygłaszasz tylko, czy uzasadniasz? Bo to drugie na pewno starasz się robić w recenzji wręcz nagminnie…
Re: Fascynujące
Co konkretnie w Hyouce chciałem zobaczyć? Jeśli napiszę, że anime z prostą, poprowadzoną składnie fabułą, bez irytujących bohaterów i ciekawymi zagadkami, zapewne zostanie posądzony o brak konkretów. Bo tak jest w istocie – miałem tylko ogólny zarys i byłem otwarty na propozycje ze strony twórców. Anime niestety wykazało się wieloma wymienionymi przeze mnie recenzji cechami, które traktuje jako wady. Bywa.
Każdy zwraca uwagę na co innego, a czynniki jakie o tym decydują są różnorodne, dlatego to, co dla jednego jest nieistotnym szczegółem, kto inny uzna za wart odnotowania element – czasem z uzasadnionych powodów, czasem przypadkowo. Interpretacji będzie zresztą równie dużo, a już tutaj istotne staje się przyzwyczajenie i doświadczenie. Inaczej będzie rozumował ktoś bazujący na literackich klasykach, osoba która z gatunkiem ma do czynienia tylko w telewizji, kompletny początkujący, czy wreszcie ktoś mający praktyczną styczność z tematem. Tyle że takich rzeczy się po prostu nie pisze, bo to zwykłe stwierdzenie faktu, że obiektywizm istnieje – to jakby przypominać, że warto oddychać. Inaczej do co drugiej wypowiedzi należałoby dodawać „Moim zdaniem…”. I dlatego warto do każdej opinii i recenzji podchodzić ze zdrowym dystansem.
Stwierdzam fakt, który stanowi podstawę do dyskusji. Co ma miejsce i co z tego wynika. Jak z podanym przykładem – informacja jakie są zagadki, a potem informacja, co z tego wynika/może wynikać dla oglądającego (tu siła przekazu zależy od nacechowania emocjonalnego, ale z samych założeń opinii wynika, że nie neguje innych możliwości, nawet jeśli nie są one wspomniane). Nie ma natomiast zagłębiania się w przyczyny takiego stanu rzeczy, o ile nie jest to uzasadnione np. oczywistą deklaracją autorów albo choćby kluczowym znaczeniem dla przebiegu fabuły.
Tak tylko mi się przypomniało ^^.
Anime uwielbiam.
Warte polecenia
Całkiem przyjemna seria nie tak zupełnie szkolna, ze sporą dawką detektywistycznych zagadek z codziennego życia.
„Nie tak zupełnie szkolna”, bo nie miałem wrażenia, że obserwuję jakieś szkolne perypetie niedojrzałych dzieciaków. Zachowują się rozsądnie, działania są umotywowane, każdy jest inny, no i nie są kalką postaci z innych anime.
Oreki jest zabawny z tą niechęcią do spożytkowywania energii, a jego inteligencja bardzo dodaje mu uroku. Również jego zakochanie się wypada wiarygodnie, naturalnie. Nie trzeba wiele wyjaśniać, wiele mówić – czyny mówią same za siebie, widać między bohaterami uczucie i nie trzeba do tego czytać niekończących się monologów z rozterkami.
Rozwiązania niektórych zagadek wydały mi się wielce wątpliwe, zbyt dużo uznawano za jedyne wyjście, brano pod uwagę zbyt mało scenariuszy, a udowadniano tylko jeden, zdaniem Orekiego słuszny. Z kolei inne zagadki były naprawdę wciągające. Szkoda, że ich poziom nierówny. Robiono też często z igły widły, wielkie dramaty z zupełnie błahych spraw.
Graficznie bardzo ładnie, animacja płynna, wszystko staranne.
Seria całkiem udana, choć mogło być lepiej. 6/10.
Warto obejrzeć!
Animacja Eru-chan i „jestem ciekawa”
Słynne „jestem ciekawa” Eru‑chan, zapadnie na długo w pamięci. ;D
Od festiwalu tylko gorzej...
Pozdrawiam wszystkich hejterów. ;)
Re: Od festiwalu tylko gorzej...
Re: Od festiwalu tylko gorzej...
Re: Od festiwalu tylko gorzej...
Dla mnie od festiwalu bylo tylko lepiej. Poczatkowe odcinki troche zamulaly, ale festiwal byl swietny, a pozniejsze epizody ogladalem z prawdziwa przyjemnoscia.
Re: Od festiwalu tylko gorzej...
Re: Od festiwalu tylko gorzej...
Świat przedstawiony nie zawiera w sobie przemocy, ale nie staje się przez to przesadnie sielankowy. Podobnie przedstawione postaci są wprawdzie słodkie i sympatyczne, ale nie infantylne – widać, że twórcy anime sami je po prostu polubili.
Nie ma tu fanserwisu (nie to, że mam coś przeciw w ogóle, ale zdecydowanie nie zawsze pasuje on do klimatu a często wsadzany jest do różnych serii na siłę). Twórcy słusznie uznali, że nie trzeba na siłę zabawiać odbiorcy wymuszonymi gagami, dramatyczną akcją, czy wspomnianym fanserwisem, a serii wyszło to wyłącznie na dobre.
Jak dla mnie to wystarczy, aby sympatycznie spędzić dwadzieścia minut. Wiem że na pewno można znaleźć wiele niedociągnięć, jeśli będzie się ich na siłę szukać, jednak sympatyczny klimat serialu sprawia, że po prostu nie chce się tego robić. Jak dla mnie 9/10.
O dziwo w sumie nienajgorsze
Bohaterowie to grupka zwykłych uczniów. Spodziewałem się grupki młodocianych superbohaterów, albo standardowego haremu – naprawdę się ucieszyłem. Postaci i ich przygody są prawdopodobne, przez co seria równie silnie jak do kryminału pasuje do „okruchów życia”. Bardzo udaną postacią jest Oreki, jedna z niewielu postaci, która nie ulega ewidentnym naciskom i się czynnie stara nie zmienić. A filozofia, którą streściłbym „nicnierobienie drogą bytu”, przecież to niezłe!
Zagadki są fajne. Dotyczą prozaicznych problemów, ale są przedstawione we wciągający sposób. Są dość łatwe i dokładnie zaprezentowane, więc można je rozwiązać przed bohaterem. On, gdy ma wszystkie dane, również rozwiązuje je szybko i tak jak ja, więc jest nieźle. W seriach z zagadkami łatwo popłynąć, bo nieraz wychodzi, że supergeniusz jest idiotą albo komputerem. Albo co gorsza jednym i drugim. (Mam na myśli Kami no Puzzle – tam to zagadki są fatalne.)
Wpleciono wątek uczuciowy. Nie wyobrażam sobie tej serii bez niego, ale nie jest mocno zaakcentowany. Cieszy mnie, że jest normalny – tsundere nie jest upośledzona, nie ma haremu, ani żadnych miłosnych figur geometrycznych.
Obawiałem się „śmiesznych żarcików”, które są modne w seriach szkolnych. Na szczęście nic takiego nie ma.
Hyouka to seria jedna z wielu i przejdzie bez większego echa. Jednak warto zwrócić na nią uwagę, bo prezentuje dobry warsztat – niesztampowe i interesujące okruchy życia z udanymi, pseudokryminalnymi zagadkami jako motywem przewodnim. Oraz zawodowym leniem jako głównym bohaterem.
7/10
Lekka historia dla lekkich maniaków ;)
Otóż chciałem się przekonać na własnej skórze, czy tak jest na prawdę i byłem mile zaskoczony. Ponieważ pierwsze co mi się rzuciło w oczy to piękna kreska, szczególnie Chitandy Eru.
Z czasem fabuła się toczyła dalej i w przyjemny, spokojny sposób dawkowano informacje, abyśmy My widzowie się nie pogubili.
Zaraz… to brzmi nudnie!!!
To jest przyjemna historia o szkolnym życiu grupki przyjaciół, którzy z pomocą leniwego detektywa rozwiązują zagadki nie tylko związane ze szkołą ale również z ich własnym życiem. Pod koniec sprawy się często znajduje krótkie podsumowanie wydarzeń, dla tych dla których to nie było jasne.
Komedii, ani dramatu również filmu akcji w tej serii nie znajdziecie, ale przekonacie się że ta seria nie traci na swojej atrakcyjności. Z powodu braku nagłych wydarzeń, walk, romansów, strachu ani śmierci bohaterów.
Jest w tej serii urok którego trudno opisać, gdyż trudno go uchwycić w prostym zdarzeniu.
A ocenić też się nie da z powodu braku informacji.
Polecam na wolne chwile z sobą samym, seria ta daje do myślenia.
Re: Lekka historia dla lekkich maniaków ;)
Noo i zdolnością dedukcji bije Light‑a z DN na głowe :> rozwiązałby te ich tajemnice w jedno popołudnie zużywając 1/1000 energii :>
Przede wszystkim ta seria to bardzo mila odskocznia od pulpy jaka od jakiegos czasu zalewa rynek anime. Bez fanserwisu, bez nachalnych i sprawdzonych chwytow.
KyoAni ma swoj wlasny unikatowy styl, mozna to albo uwielbiac albo nie, ja osobiscie jestem zachwycony.
Postacie – naturalne, mile, co prawda mielismy juz podobny schemat w Haruhi, to tutaj para lekko szalona Chitanda vs zmeczony i stonowany Oreki wypada rownie korzystnie.
Grafika – przecudowna. KyoAni od jakiegos czasu kojarzone jest z „boska animacja” i seria ta pokazuje dlaczego. Detale, detale i jeszcze raz detale. Jak dobrze jest od czasu do czasu popatrzec na cos innego niz kolejne cycate panienki z rozowymi wlosami. Ile razy akcja ma miejsce w szkole, tyle razy mam wrazenie ze za chwile ze schodow zbiegnie Haruhi, albo zza rogu wyskoczy Yui, Mio i spolka. Po prostu jakbym wrocil na „stare smieci”...
No i oczy Chitandy, w ktorych mozna zatonac…
Fabula – tu jest troche gorzej. Zagadki sa dziwne, spodziewalem sie szczerze mowiac czegos powazniejszego, mroczniejszego. Zdarzaja sie odcinki gorsze, zdarzaja sie lepsze, na szczescie nie ogladam tej serii dla zagadek, ale po to by nacieszyc oko i zrelaksowac sie „normalnoscia i spokojem” Hyouki.
12 epek z festiwalem obejrzalem z wielka przyjemnoscia. Szkoda tylko ze na scenie zabraklo Haruhi albo K‑On! :)
For real ?
Warte obejrzenia
kliknij: ukryte
Takie zabiegi w scenariuszu są moim zdaniem nie potrzebne, ponieważ są bezsensowne.
Na podstawie tego co obejrzałem stwierdzam, że anime zdaje egzamin. Nie nudzi, nie ogłupia. Stanowi miłą rozrywkę w swoi gatunku.
Odnośnie sytuacji typu:
Moim zdaniem Chitanda celowo absorbuje sobą Orekiego. Czasami jak widać było w 6 odcinku na siłę. W 8 widać, że przyniosło to skutek :)
Kopara opadła mi do podłogi i to bynajmniej nie z zachwytu. ;)
Ale że to w końcu KyoAni, wierzę w ich wyjście na prostą, więc cierpliwie poczekam.
Chodziło mi tylko o wyjaśnienie toku myślenia Orekiego – kliknij: ukryte jeśli matematyk, to używa matematycznej notacji, jeśli matematyczna notacja, to łacińskie małe litery. To naciągane? Wymaga tylko jednego dodatkowego założenia – że jeśli nauczyciel używa matematycznej notacji na co dzień, to z przyzwyczajenia użyje jej też do zapisu nazwy klasy. Domyślić się stosunkowo łatwo, chociaż jako „zagadka” ma sens tylko w kontekście japońskiej szkoły (bo tam właśnie matematyk, w odróżnieniu od pozostałych nauczycieli, będzie używał takich a nie innych liter – czyli informacja o nauczycielu będzie jakąś przesłanką dla dedukcji)
wtf?
Dobra można nazwać to zagadką(dla japończyka) ale…i tak dalej nie jest to zbyt błyskotliwy pomysł na zajęcie połowy odcinka,bo pierwsza połowa to bezsensowne mżonki na temat duperelowaty. Filler.Zresztą zastanawiam się co teraz wprowadzą do fabuły jako że rozwiązali tytułową zagadkę „Hyouka”.Poprzednie epizody oceniam jako w ciekawe (no może oprócz 1 który jak już pisałem mnie nie zachwycił).
Nie jak Kyoto Animation na szczęście...
Słaby początek , ale...
Widać z jakiego studia jest anime, bo podobne odczucia miałem oglądając Clannad czy Kanon.
Re: Słaby początek , ale...
Seria ładna graficznie, ale to chyba jedyna zaleta. Niestety seria nie zapowiada się ciekawie i niezbyt chce się ją oglądać. Ot, nie wybijające się, kolejne szkolne okruchy życia. Nie jestem pewna, czy wytrwam do końca :/
pozytywnie
Nie ukrywam, że czekałem na tę serię i nie zawiodłem się.
Po pierwszym odcinku
Same głosy seiyuu są muzyką dla moich uszu, ponieważ uwielbiam duet Daisuke Sakaguchi – Yuuichi Nakamura, którzy ponownie wcielają się w postaci z Clannada(charakterologicznie) i radzą sobie dobrze.
Zaczyna się ciekawie.
pikseloza
Owszem, anime jak na razie jest nudne, ale oprawa graficzna i animacja to cudeńko i kaleczące je zpikselowane zrzutki akurat działają jednak trochę na niekorzyść.
I tak, wiem, post, jako nic nie wnoszący, jest do usunięcia. Po prostu byłam ciekawa…
Re: pikseloza
O głupocie ludzkiej
Re: O głupocie ludzkiej
Re: O głupocie ludzkiej
Re: O głupocie ludzkiej
Re: O głupocie ludzkiej
Re: O głupocie ludzkiej
No i takich przedpremierowych trolli zbyt wielu tu nie szaleje, zjawisko relatywnie pozbawione znaczenia, nie ma co się tym tak przejmować.
Re: O głupocie ludzkiej
Zaś w przypadku tych jedynek – teoretycznie można by się zastanawiać nad ich wykasowaniem (oczywisty trolling KyoAni haterów), ale z drugiej strony już niedługo dojdzie więcej lepszych ocen, po co prowokować dramy…
Re: O głupocie ludzkiej