x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Im dłużej „wypróbowuję” komedie anime, tym coraz bardziej jestem zaskoczony, że Japończycy potrafią zrobić cokolwiek fajnego. Humor w tym anime jest najniższych lotów, głównie się opiera na slapsticku (czyli nic nowego) i do bólu głupich żarcikach, które psują granice dobrego smaku dość często. A przynajmniej mnie. Nie będę się nad tym rozpisywał, bo szkoda czasu. Powiem tylko tyle, że na Disney XD, czy Nickelodeon byście się bardziej ubawili…
Czego się spodziewałeś po komediowym spin‑offie, skoro samo Naruto prezentuje żenujący poziom humoru. Tutaj może być tylko więcej tego samego, ew. coś jeszcze bardziej żałosnego.
Miałem małą nadzieję, że będzie jednak troszkę lepiej…
A
Anik
10.07.2013 18:54
Gdy zobaczyłam tę „wysoką” średnią na Tanuki stwierdziłam, że nigdy nie zabiorę się za to anime. Z czasem jednak natrafiłam na kilka fajnych screenów na pewnej znanej stronie z obrazkami dla otaku i stwierdziłam, że co mi szkodzi, najwyżej porzucę po kilku odcinkach.
Niepotrzebnie się bałam, seria okazała się całkiem sympatyczna i zabawna. Nie był to oczywiście humor najwyższych lotów, wiele gagów się powtarzało, ale generalnie całkiem mnie wciągnęła. Zdarzyło się trochę odcinków nudniejszych, ale były też takie na których kwiczałam ze śmiechu. Fajnie było zobaczyć postaci z „Naruto” w innym świetle. Chyba najbardziej polubiłam Nejiego (boże, Neji w sukienkach, tego się nie zapomni :D). Dużą sympatię wzbudził też we mnie Naruto, mimo że w „swojej” serii jest mi obojętny.
Największa wada serii? Za dużo Rocka Lee! Tak, tak, wiem, że to on jest jej głównym bohaterem, ale po prostu w pewnym momencie miałam go dosyć. Wprawdzie Rock Lee w tej serii i tak jest bardziej znośny niż w „Naruto” (przynajmniej dla mnie), ale jednak jest taką postacią, której za duża ilość zwyczajnie męczy. Wolałabym więcej odcinków poświęconych innym postaciom (np więcej Akatsuki, odcinek w którym się pojawili był jednym z najlepszych).
Myślę, że każdy fan „Naruto” powinien sam sprawdzić czy ta seria mu leży czy nie. ;)
I tak doczekaliśmy się ekranizacji anime o naszym niezwykle wytrwałym drugoplanowym bohaterze serii „Naruto” – Rocku Lee. Niestety kosztem „wybielacza”,ale chyba część już zapomniała bo nowe serie nadeszły. xD Ze strony komediowej to seria jest warta polecenia,ale od strony estetycznej to mały koszmarek. To jednak normalne przy takich parodiach.Wszytko mamy w postaci chibi , co części widowni,a zapewne kobiecej to się spodoba. Polecam dla poprawienia humoru po całym dniu. :)
Szczerze przyznaję – bawi mnie to. Wątpię, żeby ktokolwiek nieobeznany z Naruto, znalazł tu coś dla siebie. Ba, chyba tylko ktoś wręcz lubiący Naruto będzie się w stanie przy tym dobrze bawić, a i tak musi pamiętać, żeby podejść do tego baaardzo na ludzie. Przeciętny śmiertelnik zobaczy tu raczej mało logiczny zbiór średnio śmiesznych gagów. Póki co (trzy odcinki) prezentowany humor jest właśnie taki w stylu Lee, absurdalny, naciągany miejscami może po prostu głupi, i raczej na jedno kopyto. Sam nie wiem jakim cudem, ale jakoś w ogóle mi to nie przeszkadza, a raczej wręcz odwrotnie. Kreska prosta, prawie flashowa, coś co osobiście, w umiarkowanych dawkach, bardzo lubię. Jako odskocznia od poważniejszych rzeczy sprawdza się znakomicie. Póki co radośnie podśpiewuję „Give Lee, Give Lee~", czyli cztery z dziesięciu słów jakie jestem w stanie z openingu powtórzyć, i czekam na więcej.
Na tym bym poprzestał.
Niepotrzebnie się bałam, seria okazała się całkiem sympatyczna i zabawna. Nie był to oczywiście humor najwyższych lotów, wiele gagów się powtarzało, ale generalnie całkiem mnie wciągnęła. Zdarzyło się trochę odcinków nudniejszych, ale były też takie na których kwiczałam ze śmiechu. Fajnie było zobaczyć postaci z „Naruto” w innym świetle. Chyba najbardziej polubiłam Nejiego (boże, Neji w sukienkach, tego się nie zapomni :D). Dużą sympatię wzbudził też we mnie Naruto, mimo że w „swojej” serii jest mi obojętny.
Największa wada serii? Za dużo Rocka Lee! Tak, tak, wiem, że to on jest jej głównym bohaterem, ale po prostu w pewnym momencie miałam go dosyć. Wprawdzie Rock Lee w tej serii i tak jest bardziej znośny niż w „Naruto” (przynajmniej dla mnie), ale jednak jest taką postacią, której za duża ilość zwyczajnie męczy. Wolałabym więcej odcinków poświęconych innym postaciom (np więcej Akatsuki, odcinek w którym się pojawili był jednym z najlepszych).
Myślę, że każdy fan „Naruto” powinien sam sprawdzić czy ta seria mu leży czy nie. ;)
Czy ja wiem...
Rock Lee do boju! : D
Ze strony komediowej to seria jest warta polecenia,ale od strony estetycznej to mały koszmarek. To jednak normalne przy takich parodiach.Wszytko mamy w postaci chibi , co części widowni,a zapewne kobiecej to się spodoba.
Polecam dla poprawienia humoru po całym dniu. :)
aho - łohohoho