x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Do odc 6
A po komentarzach możnaby pomyśleć, że to lekka komedia z dodatkiem dramatu.
A jednak pierwsze 3 odcinki to zwykła drama, następne 3 to coś bardziej w stylu thriller (nareszcie, choć trochę). I choć nie znoszę filmów i anime o zombiakach, to Sankarea jest pierwszą serią, którą na razie udaje mi się oglądać. Może trochę za dużo dłużyzn kliknij: ukryte i tatuś od razu powinien odszukać i wziąć się za kastrowanie chłopaka, więc nieco niekonsekwentne to było. Ale póki co daje radę. Cdn.
Długie dwanaście odcinków
Anime wygląda dla mnie jak ekranizacja gry randkowej, brak mu ciągłości, odcinki źle spasowane. Można było retrospekcje, czy filler z siostrą zgrabnie umieścić w trakcie.
„Szybkie” jak Amnesia,
klimat Yosuga no sora (ale ze słabym podkładem dźwiękowym)
i jeszcze góry melodramy.
Może nie tyle, co w Twoim kwietniowym kłamstwie, ale za dużo.
Jedyne plusy to projekty postaci, oraz pokazanie, że każdą chwilę w życiu warto jest przeżywać w pełni.
A obsesyjny ojciec zombiaczki – niestety nie różni się od wielu realnie zaborczych rodziców, którzy dzieckiem zastępują i kompensują sobie partnera i nawet w dorosłym życiu nie chcą i nie potrafią odciąć „pępowiny”.
Czy polecam?
Tylko wówczas, jeżeli w pierwszych odcinkach polubi się postacie. Mimo wszystko jest to romans z zombi. I sporo fanserwisu, czy fetyszy, więc nie jest to seria dla każdego. A że zombi jest tu atrakcyjna?
Owszem, ale nadal – zombi to zombi.
Hortensje tu, hortensje tam...
Re: Hortensje tu, hortensje tam...
Dobre
Pozazdrościć tatusia…chociaż….właściwie to go lubię.
Bardzo ciekawa fabuła, gdzie nie brakowało równie ciekawych wątków pobocznych, niestety nie rozwiniętych czy wytłumaczonych. Gdyby twórcy trochę odbiegli od tematu wiodącego, zwiększyli czas antenowy i dodali kilka odcinków więcej, seria naprawdę byłaby świetna.
Strasznie żałowałam małej Mero, która została zepchnięta na dalszy plan (pomijając jeden odcinek, gdzie i tak główne skrzypce grały jej dziwne koleżanki) i nie skorzystano z okazji ukazania jej życia, które naprawdę mogło zainteresować. W scenie, gdzie twórcy delikatnie nam zasugerowali (choć może mi się zdaje…) kim może/ mogła być matka Mero i Chihiro, zaraz o tym zapomniano i fabuła wróciła do głównego duetu. Jaka szkoda!
Rodzina Rei to kolejna niespodzianka.
Ojciec dziewczyny, którego nie mogłam nie lubić (bardzo fajnie ucharakteryzowana postać, od nienawiści do zrozumienia i współczucia), a który wiedział czego chce, a który na koniec stracił swoją charyzmę, entuzjazm i upór. kliknij: ukryte Wystarczyła jedna „poważna rozmowa” z 16. letnim licealistą, a cały jego światopogląd runął i spłynął w potoku łez. Jakże wybitne, pozbawione klasy zakończenie wątku.
Aria, która polubiłam dopiero pod koniec, a która jako jedyna w całej tej serii reaguje normalnie na to co dzieje się wokół niej.
Kilka niedorzecznych scen, które całkowicie rujnowały odcinki, a których nie da się zapomnieć (Przykład? P kliknij: ukryte rzebieranki Rei, jakie zaserwowały jej pokojówki).
Widać też było, że twórcy sami nie wiedzieli jaki obraz zombie mają nam przedstawić. kliknij: ukryte Na początku widzimy Babu, który staje się zombie po śmierci, a który też po zgonie dostaje specjalną miksturę. Przykład Rei jednak całkowicie obala tą tezę, bo w końcu dziewczyna została zombie po tym jak wypiła miksturę i potem zmarła. Na koniec dziwny przypadek Chihiro, który zostaje pół‑zombie po kontakcie ze śliną zombie. Dziwnie to wszystko się składa i momentami wzajemnie wyklucza.
Tak czy inaczej, serię oceniam dość wysoko, bo się wyróżnia z masy innych tytułów.
Sankarea
Sam pomysł o zombie z daleka wydawał się interesujący, jednak po bliższym poznaniu Chihiro zaczęłam się bać o to, jak dalej potoczą się jego losy przez te zombie‑zapędy.
No dobra, hobby głównego bohatera to jeszcze nic, ale spójrzmy na dziwną sytuację w domu Rei. I ogólnie te wstawki ecchi z właśnie Reą/Wanko w roli głównej nie były potrzebne. Wydaje mi się, że twórcy po prostu chcieli, by więcej ludzi przyciągnąć pod „odbiorniki”, ale czy się udało?
Postacie nie były bardzo irytujące. Furuya prócz lekkiego zboczenia był całkiem ciekawą postacią. Natomiast tytułowa bohaterka… Momentami była tak niezdecydowana, że aż nudna. Jednak, była „do zniesienia”. Najlepszy w tym wszystkim był przeuroczy Babu.
A kreska na duży plus. Koniec nie wyjaśniał za wiele, ale trudno.
Generalnie nie ma co się po tym anime spodziewać czegoś szczególnego – ot – taka sobie wariacja nt. dziwaka i jego lubej. Miałem się zabrać za mangę – niemniej to wszystko cierpi na syndrom nijakości – raz jest poważnie, by za chwilę napięcie opadało do poziomu wręcz sielanki. I prawdę mówiąc nie wiem co mam o tym myśleć – czy to jest po prostu defilada głupoty autorów, czy faktyczny zamysł. Tak więc z powodzeniem można powiedzieć, że potencjał niewykorzystany.
Pomijam absurdy fizjologiczne pokroju – kliknij: ukryte główny bohater został przebity na wylot, jego organy wewnętrzne pokiereszowane – tymczasem gość tak po prostu dochodzi do siebie po opiece ze strony pokojówek domu Rei.
Ciężko też coś więcej powiedzieć o oprawie audiowizualnej. Nie ma tragedii, postacie są ładnie narysowane, gra kolorów całkiem przyzwoita – ale to wszystko – jak na standardy technologiczne, w którym zrobiono Sankareę animacja mogła być o wiele lepsza. I to tym bardziej, że całość anime nie wydaje się iść w stronę jakiejś bardziej zaciętej akcji, a właśnie atmosfery i uroku całości.
Szczerze? Nie wiem komu mógłbym to polecić. Może po prostu amatorom niecodziennych podejść do sprawy zombie…
mam nadzieje że kontynuacja szybko powstanie.
Ciekawe
Re: Ciekawe
...
Ona przeżyła, zmarła? Bez sensu. To ciało się rozłożyło, czy nie…
Ale za grafikę i jako taki pomysł daję 5/10.
Re: ...
Re: ...
Bez bisu
dziwne
krótko i dosadnie
Moderacja gorąco zachęca do stosowania wyrażeń synonimicznych.
Budzi on sympatię, tak jak i reszta jego domowników, zwłaszcza dziadek, który wprowadza do serii sporo elementów komicznych.
Mimo oryginalnego pomysłu zakochanego zombie seria obfituje w sporo typowych zagrywek fabularnych, takich jak trójkąt miłosny z przyjaciółką z dzieciństwa, smutna przeszłość bohaterów (oczywiście…), co sprawia, że wątki romantyczne stają się bardzo typowe i przewidywalne.
Należy wspomnieć o ojcu Sanki, którego miłość do córki staje się zboczeniem. We mnie budził tylko obrzydzenie, nic go nie usprawiedliwia. Jest też fanserwis, choć nie w takiej ilości, by bił po oczach i uniemożliwiał oglądanie.
Gdy widz zbliża się do końcówki serii, zadaje sobie pytanie: no dobra, ALE CO Z TEGO? No właśnie. Niby wszystko jest, ale co twórcy chcieli pokazać, jaki to właściwie ma sens i do czego zmierzano? Nie mam pojęcia. Widać wyraźny brak takiej ścisłej koncepcji.
Pomimo przewidywalności, tę serię ogląda się bardzo dobrze. Czysta rozrywka, ma w sobie coś, dzięki czemu nie ma się poczucia straconego czasu, choć spodziewałem się czegoś więcej.
6/10.
Całkiem niezłe
Słabe.
Jakie plusy… opening fajny. Kreska miła. A siostra Chihiro dość stereotypowa, ale mimo to fajna. No i ten dramat, chociaż dziwny to podchodzi pod ciekawy. Niee wieem. Ja bym powiedziała, że to na 4+/10 zasługuje.
Re: Słabe.
Re: Słabe.
Re: Słabe.
Re: Słabe.
Re: Słabe.
Zresztą jest tam gdzieś cała dyskusja czyli:
Stanęło bodajże na różnicy pomiędzy odżywianiem a wchłanianiem trucizny, aj niech będzie cytat:
Dużo mądrych słów, które nijak mają się do rzeczywistości. Nawet nie do świata przedstawionego w anime ale powtarzam – rzeczywistości. Argumenty? Jakim cudem Barszcz Sosnowskiego, zawierający silną fitofototoksynę jest jednocześnie wydajną paszą dla zwierząt? Dlaczego zwierzęta mogą żywić się trucizną? Ktoś odpowie – dobrze, to zwierzęta, a nie ludzie. A ja odpowiem – cały czas chodzi o kwestię czy Rea jako zombie jest istotą żywą, czy też nie.
Przejdźmy więc do ludzi. Jakim cudem Indianie z ameryki południowej spożywają mięso zatrute kurarą (ot taki mają sposób polowania na zwierzynę)? Mówiąc prościej to po prostu kuraryna albo jak kto woli słynny pavulon.
Do czego zdążam w tym całym pseudoprofesjonalnym w tematyce zombie jak i świata otaczającego bełkocie? Do tego że odpowiednio użyta/dawkowana trucizna może być nie tylko pokarmem ale nawet lekarstwem.
Jeżeli kogoś nie przekonują te i wcześniejsze argumenty które z takim uporem przytaczam i wypisuje na temat tego anime bzdury typu (nie, nie o Ciebie mi chodzi Fontaine Blue):
Niech obejrzy sobie „arcydzieło” niemieckiej kinematografii pod tytułem Nekromantik (o ile wytrzyma pierwsze 10 minut seansu). Oczywiście że nie powinno się łączyć miłości i rozkładających się trupów. Szkoda tylko że Sankarea ma z tym tematem niewiele wspólnego, natomiast w wymienionym powyżej filmie można zobaczyć prawdziwą nekrofilię (ostrzegam, film jest obrzydliwy, obrazoburczy i w dodatku bezsensowny). Natomiast z tym:
Trafiłaś w dziesiątkę, w pełni się zgadzam.
Pozdrawiam
Re: Słabe.
Oczywiście moja opinia jest jedynie moją opinią, każdy może mieć zupełnie inną :)
Również pozdrawiam.
Jednak im bliżej końca serii fabuła nabiera trochę spójności, zwłaszcza po wynurzeniach matki' Rei. Przy okazji pojawia się też kilka wątków, wokół których nie wszystkie wątpliwości zostały rozwiane – i to mi się podobało: Nie wszystko zostało podane na tacy jak dla ćwierćinteligenta. Zostawia to pole manewru dla wyobraźni i być może następnej serii, którą jednak sobie odpuszczę. Pierwsza seria urwała się w momencie gdy wiemy więcej niż mniej, po co więc reaktywować trupa… o przepraszam, zombie oczywiście.
Ode mnie ocena 7,5/10
bo mimo wszystko oglądało się całkiem przyjemnie. Twórcom na szczęście wystarczyło na tyle wyczucia, by nie stworzyć przesadnej karykatury – galerii przerysowanych osobowości. Jest nić fabuły, więc jest się o co zaczepić i dotrwać do końca. Z tej serii jednak zapamiętam głównie dziwaczną fryzurę głównego bohatera.
Bardziej przychylam się do recenzji mangi przez Enevi, choć mangi nie czytałam. Było wspomniane, że w porównaniu do pierwowzoru anime wypada trochę słabiej. Jeśli mogę spytać: Czy w mandze było lepiej przedstawione pomieszanie gatunków? Właśnie to jest główny zarzut wobec Sankarei (chociaż nie mój) i ciekawa jestem, czy twórcy anime nie potrafili tego sklecić, czy autor mangi tu zawinił.
Mocna uderzenie
Ciężkostrawny miszmasz
Irytowało mnie mnóstwo elementów: od openingu po włosy głównego bohatera. Twórcy postanowili wymieszać elementy przeróżnych gatunków i wyszło to naprawdę nijak. Ecchi? Denerwujące wstawki. Komedia? Udanych sytuacji komediowych, przy których się uśmiechnęłam mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Dramat? Cienko, cienko… Romans? Typowy dla wielu takich produkcji: coś tam jest, ale jakby nie wiadomo, co…
Chyba jedynym plusem serii jest w moim odczuciu ścieżka dźwiękowa (poza tą ciężkostrawną czołówką). Muzyka w tle była miła dla ucha, a i ending bardzo przyjemny.
Podchodząc do tej serii oczekiwałam… czegoś dobrego. Romansu, komedii, dramatu… czegokolwiek, byle by sprawiało przyjemność w oglądaniu. Niestety „Sankarea” należała do tych seansów, przy których, co chwila spoglądałam, ile jeszcze zostało do końca. Nie polecam.
za mocny mix imo
Z początku sądziłem, że to bedzie bardzo przyjemny romans, ale zeszło na klimaty, których nienawidzę, czyli bezsensowne wstawki ecchi z Reą w roli głównej.
Po pierwszym odcinku bałam się, że Rea będzie jakąś dziewiczą laską z wiecznym rumieńcem i w sumie zdarza się jej ale polubiłam i ją, i Chihiro (fajny pomysł z kocimi uszkami) i Wanko ( nie jest irytującą herod babą), i Mero ( kliknij: ukryte rumieniec i „mamo” z 9 odcinka były przekonujące, bo tak to zrobili z niej nieczułą – wszystko zrobię siostrę , i dziadka i kolegę Chihiro ( świetni seiyuu ).
Dla mnie za dużo fanserwisu, ale cóż. Wstawki kliknij: ukryte pokazujące ten niby bardziej zombiowaty charakter Rei tzn. chętkę na mięso podkręcają atmosferę, ale w sumie dobrze wiesz, że nie wykroją z tego jakiegoś motywu, że dziewczyna będzie atakować, bo jest ciut za późno no i może zrobiłloby się za poważnie
Kreska ładna, Rea naprawdę może się podobać. Bardzo przypadło m do gustu mi to połączenie dramatu kliknij: ukryte śmierć Sanki była momentem twardo trzymającym przy ekranie, mam nadzieję, że doczekam się jeszcze takiej sceny na koniec i lekkich chwil. Takie wyważenie jak w angel beats!
Mam nadzieję, że teraz fabuła trochę kopnie do przodu, zapowiada się dobry odcinek.
Warto też zwrócić uwagę na opening – wg mnie przjemny kawałek ( co dziwne bardziej podoba mi się zwrotka od refrenu ) no i ending, który doceniłam dopiero w 3 odcinku – tak mam że słucham jednym uchem – a jest naprawdę klimatyczny.
Póki co jest ciekawie, a to jest najważniejsze.
Moe tu moe tam...
Coś jeszcze? Nie, to już chyba wszystko, co oferuje nam to anime. A fabuła? Ciekawi bohaterowie? Oryginalność? A no był taki jeden motyw rodzicielskiej obsesji, ale naprawdę ktoś pomyślał, że to może jakkolwiek konkurować z fanserwisem i zabierać bezcenny czas na pokazanie jeszcze więcej moe?
Krótko mówiąc – ecchi, połączone z ecchi, ale za to z dodatkiem zombie ecchi!! Głowy sobie uciąć nie dam, ale to chyba miał być ten sposób na „kolejny‑wcale‑a-wcale‑nie‑sztampowy‑tytuł”.
Chodzi o ojca Rei? Antagonista wielce irytujący i spokojnie można przyczepić mu łatkę pedofila (chociaż Rei nie tknął, kliknij: ukryte tylko pstryka jej zdjęcia, ale biologiczna matka rzeczywiście była bardzo młoda). Jednak jest tu dosadnie pokazane, że ta ojcowska obsesja jest krzywdząca zarówno dla Rei jak i jej matki, więc nie jest tu ukazana jako coś dobrego. A może chodzi o Wanko? Jako biologiczna kuzynka stara się o miłość Furuyi. Jednak relacje kuzyn‑kuzynka były już w mangach i anime wałkowane wiele razy, więc nie rozumiem, czemu się akurat tego czepić w Sankarei. A może Rea jest aż tak odrzucająca? Moim zdaniem jest najładniejszą zombie jaką widziałam. Autor dał wątek rozkładu, bo nie chciał wyjść na amatora tylko trochę uwiarygodnić Sankę jako zombie.
Nie moje klimaty, przyciągnęły mnie raczej kontrowersje wokół tego anime. Mogło być gorzej. Całkiem fajny op, całkiem fajna komedia ecchi, całkiem inne spojrzenie na temat zombie, całkiem 5/10.
Proponuję wyszukać sobie znaczenie tego słowa i nie oburzać się, że pewne rzeczy zostały nazwane po imieniu. Trochę serii anime już obejrzałem, nie jest to może jakaś wielka ilość, ale w żadnym miejscu motyw nekrofilii nie został przedstawiony w taki bezpośredni sposób jak tu i nie zmienią tego nawet bezsensowne argumenty fanów tej serii. Można jedynie dyskutować nad celem umieszczenie tego elementu w anime, ale nie nad samą nazwą tego zjawiska.
Już bardziej można sobie podyskutować nad tematem pedofilii który nie jest pokazany tu jednoznacznie. Producenci usilnie starali się to ominąć nie nadając scenom z tym związanym zabarwienia seksualnego, jednak wyszło to sztucznie i mało wiarygodnie czego efektem jest to że nawet osoby broniące tej serii nazywają ojca Sankarei pedofilem.
Ponieważ samo anime jest pełne skrajności, egzystują obok siebie elementy które nie powinny znaleźć się pod jednym tytułem – wątki romantyczne i nekrofilia, nagość ecchi i krwisty dramat z wielkim patosem, sceny wprowadzające dramat przeplatane humorem najniższych lotów, absurdalność świata ze sporymi przejaskrawieniami wydarzeń i jednoczesny realizm podejścia do zombi. Wychodzi z tego jedna wielka papka, która na siłę chce zmusić widza do emocji i rozrywki, najczęściej poprzez pokazanie mu wszystkiego co się tylko da w wyhiperbolizowanej formie. Brak w tym wszystkim wyważenia i dobrego smaku. Seria jest po prostu zła i zrobiona w beznadziejny sposób. W pełni może zadowolić jedynie te grupy osób które wymieniłem wcześniej, innym pozostanie po tym jedynie zgaga.
Nekrofilia? Odczuwanie pociągu do ludzkich (bądź nie…) zwłok. Zastanwómy się, CO charakteryzuje zwłoki? Są zimne. Nie ruszają się. Rozkładają się. Nie mają świadomości. Są martwe w sposób ostateczny i nieodwracalny, nie przejawiają żadnych cech organizmów żywych. I, uwaga, cytat z wikiepdii:
Więc podstawową cechą warunkującą takie zachowanie jest brak świadomości obiektu pociągu seksualnego.
Scharakteryzujmy Reę: jest zombie. Ma świadomość, a więc odczuwa emocje. Jej ciało jest martwe, objawia się to tym, że jest zimne i nie odbiera bodźców (ciepło, zimno). Ale proces rozkładu jest zatrzymywany i Chihiro stara się utrzymać ten efekt. Rea psychicznie nie różni się ani trochę od żywego człowieka.
Nikt nigdy nie nazwał w żaden sposób pociągu do zombie (czemu mnie to nie dziwi?), ale sposób, w jaki przedstawiane są te stworzenia w Sankarea sprawia, że absolutnie nie można stawiać go na równi z nekrofilią. I, na bogów, autorzy odbiegają od tego tematu jak tylko mogą, bo nie to jest istotą serii. Istotą jest aspekt psychiczny, wyrwanie się spod władzy ojca z obsesją na punkcie córki i problemy z tym związane. Oraz odnajdywanie się Rei w prawdziwym życiu (uczuciowym też) po ucieczce ze złotej klatki.
- podniecenie się Chihiro gdy usłyszał jak to Sakarea zszywała swoje wnętrzności i składała w całośc
- rumienienie się w każdym momencie gdy zauważy u Sakarei jakąś cechę zombi jak na przykład zimne ręce
- wyraźne oddzielenie zombi‑trupa od normalnych dziewczyn, które są mu obojętne
- motyw szukania zwłok pod drzewem gdy był dzieckiem
Tak więc proponuje iść do łazienki i przemyć oczy, albo obejrzeć swoją ulubioną serię jeszcze raz, albo w ostateczności więcej myśleć, jeśli w tym tkwi problem pisania powyższych tendecyjnych analiz :).
Żywego trupa. Dziewczyna zombie z fantazji Chihiro mówi do niego (chyba coś w rodzaju „nie zabijaj mnie tylko dlatego że jestem zombie” – jak można zabić trupa?), jakoś nie wygląda na rozkładające się zwłoki.
Jak zszywała wnętrzności nie był podniecony… raczej wytrącony z równowagi? Już sama Rea była znacznie spokojniejsza. Z drugim twierdzeniem też się nie zgadzam. Nie bardzo spodobał mu się rigor mortis który wystąpił u dziewczyny. Postanowił ją ukryć i za wszelką cenę zapobiec rozkładowi – czyli przemianie z zombie w trupa. Co zrobiłby na jego miejscu prawdziwy nekrofil domyśl się sam.
Trudno się nie zgodzić że główny bohater jest nieco spaczony, a jego fantazje co najmniej chore. Nie podciągałbym tego jednak pod nekrofilię. Myślę że dostarczyłem wystarczającą ilość argumentów.
Co do cech jakie powinny mieć istoty żywe wkraczamy na bardzo grząski grunt (chyba że ograniczymy się do człowieka).
Na początku edukacji wszystko wydaje się takie proste, później bach! – bakterie nie aktywne metabolicznie, wirusy, wiriony, transpozony i setki innych przykładów. Żywe to czy martwe? Dodam że sam ukończyłem profil bio‑chem, ale kiedy to było…
Kiedyś napisałem, że seria ta spodoba się mało wymagającej widowni i chyba ta dyskusja mimo wszystko potwierdza to moje wcześniejsze odczucie. Z tego co widzę to większość osób obejrzała tą serią dla „ładnych obrazków” wyłączając mózg w trakcie seansu :).
Lol, właśnie to jedyne od dłuższego czasu sensowniejsze 'boys meets girls', które skłania do jakichkolwiek przemyśleń, a nie którą dziewczynę wybierze główny bohater. A początkową widownią dla tego anime, nie byli ci niewymagający widzowie, którzy lubią zobaczyć mózg zombie na ścianie, tylko wielbiciele trójkątów romantycznych (którzy nie są może wielce wymagający, ale nie oglądali na początku tego anime by zobaczyć jak jak banda dzieciaków strzela do Rei jak do mięsa armatniego)
Troszkę to nielogiczne. „Ożywione nie jest czymś żywym”. Pisząc „z powrotem ożywione”, miałeś chyba na myśli – przywrócone do życia? Lalka w teatrze nie posiada własnej świadomości. Zombie w anime posiada. Nieco chybione porównanie.
Przepraszam za takie wyrwanie z kontekstu (ominięcie porównania do lalki) ale tym razem sam sobie zaprzeczasz – „będzie ona czymś martwym”. Więc czym jest gdy dostarcza truciznę? Myśląc logicznie – czymś żywym. Czy coś martwego może znowu stać się martwe? To że Rea jest żywa… wynika z twoich własnych wypowiedzi! Zastanów się czasami co piszesz. Co się stanie z tobą jeżeli przestaniesz dostarczać organizmowi pokarmu? Co do wytwarzania ciepła przez istoty żywe, fizjologi, wspominałem już że to dość trudny temat.
Co w tym złego? Dobrze czasem „wyłączyć mózg” i oglądnąć coś niewymagającego zbytniego myślenia, coś czysto rozrywkowego. Niczego ambitnego po tym tytule się nie spodziewałem. Zresztą przypomnij sobie co pisałem:
Przyjemnie za to włączyć mózg w czasie dyskusji.
Z wyrazami uszanowania
„Magiczny grzybek”
Sakarea traci świadomość gdy brak jej liści co też zostało pokazane w filmie. Zresztą od kiedy posiadanie świadomości odróżnia organizm żywy od martwego? I czym tak naprawdę jest świadomość? Możemy sobie tutaj wejść nawet na filozoficzne ścieżki a chyba nie bardzo o to w tym wszystkim chodzi. Fizycznie Sakarea jest martwa i to jest główna istota rzeczy.
Poza tym nie porównuj podawania trucizny do jedzenia pokarmu. O ile odżywianie jest cechą istot żywych o tyle wchłanianie substancji w postaci trucizny podtrzymującej animację martwego ciała już nie. Twoim tokiem rozumowania żywy też jest samochód który dostaje benzynę, czy robot, który działa na baterie – absurd.
Wyłączenie mózgu w czasie oglądania anime jest czasem dobrą rzeczą, ale nie zawsze wychodzi to ludziom na dobre ;).
Pozdrawiam.
To pytanie to dopiero absurd.
Zauważ, że Chihiro nie byłby zachwycony, gdyby jej świadomość zanikła i stałaby się tylko trupem. To go odróżnia od nekrofila. Jego zachwycają żywe zombie, nie martwe.
Zauważ, że Chihiro nie byłby zachwycony, gdyby jej świadomość zanikła i stałaby się tylko trupem. To go odróżnia od nekrofila. Jego zachwycają żywe zombie, nie martwe.
(komentarz poprawiony, spałem podczas pisania poprzedniego)
Zombi z filmów które oglądał i jego wyobrażeń, miłosnych fantazji były pozbawione świadomości.
Brak świadomości nie oznacza że ktoś jest trupem, tak na marginesie, tym stwierdzeniem krzywdzisz sporą grupę ludzi.
Pod wszystkim, co napisała Erio, BlaXk i Judgement się podpisuję i nie mam nic do dodania :)
Aha, i Sankarea nie jest wcale „moją ulubioną serią”. Zapisuje się na plus, ale większych emocji raczej nie budzi. Ot, zwykły romans.
Skoro jesteś w klasie o profilu biologicznym to może zadasz swojej pani od biologi pytanie czy zombi jest trupem i przedstawisz swoją teorię odnośnie postrzegania go jako żywej istoty, z pewnością lekcja będzie ciekawsza a i twoi koledzy będą mieć jakąś rozrywkę na zajęciach, a przy okazji zostaniesz odpytana z cech jakie powinny mieć istoty żywe ;).
Twój przykład o kończynach z formaliny jest nietrafiony, jak dostaniesz się na studia medyczne to jednym z obowiązkowych zajęć będzie sekcja i krojenie nieboszczyka, ciekaw jestem czy przy takim widoku będziesz skakała w zachwycie i euforii czy jednak bliżej ci będzie do odlecenia.
Motyw z szukaniem umarlaka przez Chichiro ma wiele do rzeczy, pokazuje że jego zachowanie było spaczone już od dziecka (w komediowy sposób ale jednak).
I na zakończenie zastanawiałaś się czemu główny bohater czuje miętę do zombii, jaka ich cecha go kręci? Ich martwość i wszystko to co jest z nią związane. Główna cecha której pożąda nekrofil.
Nie kupuję tego dlaczego ecchi nie może być dramatem. Ecchi= komedia. Raczej nie. W ecchi nie może być elementów krwawych? To nie jest żadna zasada. Sceny komediowe w Sankarei (fakt, takich samych lotów, co każde inne ecchi) akurat w bardzo dobry sposób przeplatają się tu z momentami poważniejszymi.
Patos? Jaki patos? Gdzie Furuya z ręką na piersi walczy o prawa zombie i robi z tego demonstracje? Nikt z bohaterów też nie broni ze sprawiedliwością na ustach zachowania ojca Rei moralizując widza pięknymi słowami o pedofilii, widz sam poprzez zachowanie Rei i wpływ tego wszystkiego na rodzinę Sanka widzi co się dzieje. W którym momencie występuje jakiś patos?
Więc seria jest zła dlatego, że łączy w sobie typowe założenia 'boy meets girl' z elementami dramatu i porusza trudne wątki? Ja się pytam – dlaczego nie może? Nie robi tego w jakiś źle skonstruowany sposób, ten sposób jest wręcz wyważony.
Założę się, że większość osób gdyby zobaczyła poruszane w Sankarei wątki w jakimś czystym dramacie, nawet przedstawione w ten sam sposób, uznałoby serię za dobrą. A fakt, że tutaj są pokazane cycki i fanserwis już automatycznie skreśla Sankareę z anime, w którym może nie w przepiękny sposób ala studio Ghibli, ale i w tak dobry próbuje poruszać jakąś poważniejszą tematykę. A precz twórcy! Co wy robicie?! Wypad mi z tym dramatem w produkcji ecchi. Przecież ecchi ma śmieszyć i basta.
W ecchi nagość stanowi element rozrywkowy, w dramacie zaś często jest motywem, który ma wywołać poruszenie u widza. Jeśli ecchi jest zmieszane z dramatem to sceny te są wyraźnie oddzielone, np. poprzez konstrukcję serii – końcówka jest typowym dramatem bez ecchi. Tu natomiast jest to brzydko ze sobą zmieszane.
Patos dramatyczny – chociażby scena śmierci Rei zarówno ta nieudana jak i ta udana. Patos także się gryzie z lekkim przedstawieniem scen w stylu ecchi.
O wyważeniu serii nic nie napiszę, bo go po prostu nie ma :), powyżej jest parę gryzących się rzeczy, można by do tego dołożyć jeszcze kilka innych…tylko po co.
Ale sprowokowałaś mnie ;). Chociaż post tamten był skierowany głównie do magicznego grzybka.
- scena kąpieli Rei w domu Furui, gdzie nagle do łazienki wchodzi dziadek – element komediowy
- wszystkie sceny gdzie kąpie się Wanko – element fanserwisowy
- fotki pstrykane przez tatusia – element dramatyczny
Właśnie dlatego, że mogę je tak prosto rozróżnić twórcy robią dobrą robotę w wymieszaniu tych wszystkich elementów.
Tu nie ma o czym dyskutować, to jest oczywiste. Zombie w tym anime (W TYM anime) mają dusze, odczuwają emocje, pożądanie i wszystko co ludzkie, od człowieka różnią się tylko fizycznie.
Nekrofilia ,,seksualne zainteresowanie zwłokami ludzkimi'' Rea =/= zwłoki =/= zombie =/= zombie w tym anime.
Ekm, delikatnie mówiąc nie polecam
Może komuś się spodoba, jednakże mi kompletnie nie przypadło do gustu.
2/10 za opening
Re: Ekm, delikatnie mówiąc nie polecam
Na dobrą sprawę to ani z tego nie jest jakakolwiek komedia – komediowych gagów praktycznie brak, ani mroczny horror – sytuacji strachu i grozy, napięcia ze świecą szukać , ani dramat – niby jakieś problemy życiowe u tej dziewczyny są pokazane, ale zbudowanie wokół tego akcji, klimatu i motywów dramatu jest niezmiernie płytkie i mało udane. Prawdopodobnie winą za to, że jest to kiepski dramat należy obarczyć postać głównej bohaterki, która jest naiwna, bezbarwna, niemal pozbawiona jakiejkolwiek osobowości.
W końcu ostatnia kategoria do której to anime zostało zaliczone – romans, chociaż bardziej w tym wypadku odpowiadałaby kategoria parodia romansu. Jeśli pominiemy całą nieestetyczność związaną z tłem tej serii (która jednak stanowi dużą barierę w postrzeganiu relacji pomiędzy bohaterami), to otrzymamy parę motywów przypominających romans, jednak nie należy się spodziewać niczego specjalnego, takie dziecinno‑szkolne gadanie, tak aby jedynie był w tym wszystkim jakiś motyw miłości.
Czyli ogólnie wyszła z tego mdława papka wszystkiego i niczego, którą zombi maniacy łykną w całości z wielkim smakiem. Nieco bardziej wymagająca widownia nie znajdzie tu niczego poza zniesmaczeniem i zgagą.
Producenci postawili w tej serii na zaszokowanie widza oryginalną tematyką, ale otrzymali jedynie zepsuty i spaczony produkt. 1/10
P.S. To tylko moje skromne zdanie i mam zamysłu nikomu go narzucać :)
Poza tym nigdzie w swoim wpisie nie określiłem widzów tego anime jako „obrzydliwych zboczeńców”. Napisałem jedynie, że widownia tego cuda będzie mało wymagająca, będą w stanie zaakceptować wszystko i cieszyć się ze wszystkiego, a osoby lubiące motyw żywych trupów w szczególności (nie od dziś wiadomo, że osoby zafascynowane tematyką zombi są widownią najprostszą do usatysfakcjonowania, nie ważne czy to anime czy też zwykły film). I w sumie, z tego co tutaj napisałaś jasno wynika, że właśnie do takiej części niewymagającej widowni się zaliczasz. I nie ma co tu się zbytnio o to złościć, jak byłem małym knotem to też z otwartą gębą gapiłem się w ekran telewizora i cieszyłem że coś się tam rusza, bez zbytniego myślenia co to. Teraz natomiast nabrałem trochę rozumu i mogę stwierdzić co powszechnie jest uważane za coś niesmacznego i nie przynosi mi rozrywki, a co za produkcję godną uwagi i pozostającą w pamięci.
Wymagająca widownia? W ecchi? Serii tego typu nie ogląda się po to by przeżyć mentalne uniesienie i historie życia, tylko dla rozrywki. Sama mam a liście jakieś fetysze, które mi nie pasują i anime z nimi nie oglądam. Nie podoba ci się dwóch całujących się facetów? Nie podoba ci się, że główna bohaterka w romansie jest zombie? Gdzie ja ci napisałam, że tego nie rozumiem? Ma prawo ci się nie podobać. Mi nie przeszkadza, ale nie dlatego, że nekrofilię akceptuję, tylko dlatego, że podchodzę do tego inaczej.
Ręka do góry kto naprawdę wierzy, że celem autora mangi jest tu propagowanie nekrofilii. Poprzez swoje dzieło ma zamiar stworzyć armię dziwnych zboczeńców. Ja dziś w nocy idę na najbliższy cmentarz i wykopię sobie jakiegoś przystojniaka(tak wiem, że nie o zboczenia ci chodziło, a o widownie, ale teraz sobie żartuję). Co ja mogę wiedzieć co w głowie autora mangi siedzi. Wątpię jednak, że o to mu chodziło. On ma gdzieś wątek nekrofilii, bo on nie było jego celem. Po prostu stworzył sobie komedie romantyczną z zombie, bo stwierdził, że to będzie oryginalne. Bo w końcu wampiry, kosmitki, demony, puszki napojów gazowanych wałkowane były już ze sto razy. Taka w tym cała filozofia jest.
Po drugie – miłość danej postaci do rozkładających się zwłok nie jest elementem charakterystycznym ecchi tak jak chociażby nagość czy występowanie biuściastych panien, więc to kolejny twój argument wzięty z kosmosu.
Po trzecie – seria zaklasyfikowana została jako komedio‑romans, czy wchodząc do takiej kategorii można spodziewać się tak spaczonej miłości? Wątpię. Tak więc twój argument „widziały gały co brały” też jest bezsensowny, tym bardziej że do obejrzenia tej serii zachęcił mnie ciekawy i klimatyczny openning, niestety tematycznie zupełnie inny od tego co znalazłem w środku.
Chociażby w tych zdaniach zasugerowałaś, że tego typu serie są powszechnością:
„Witamy w produkcji anime, gdzie dziewczyną może zostać nawet potwór z mackami.
...
Wchodząc w świat anime należy się przygotować na różne zboczenia japończyków.”
Nawet serie ecchi nastawione głównie na rozrywkę mogą mieć różny poziom i widownię czegoś wymagającą. Nie muszą to być wielkie wewnętrzne przeżycia i uniesienia, ale poziom rozrywki na satysfakcjonującym ich poziomie. To tak jak telewizyjnymi show których zadaniem jest rozrywka – mało wymagającą widownię zadowoli jedzenie robaków i ustawione telewizyjne bójki, a widownię która jednak jest bardziej wymagająca znajdzie satysfakcję w oglądaniu talent‑show. I jedno i drugie widowisko będzie zaliczane do kategorii show, ale oba będą się między sobą znacząco różnić, tak samo jest i z gatunkiem ecchi.
Potwierdziłaś tym dokładnie to co napisałem wcześniej:
„Producenci postawili w tej serii na zaszokowanie widza oryginalną tematyką, ale otrzymali jedynie zepsuty i spaczony produkt.”
Tak tyle, że podejrzewam, że wiedziałeś o tym, że główna bohaterka będzie zombie, więc prosze nie odwracaj kota ogonem. Skoro mamy tutaj Bohaterkę Zombie i jest to komedio‑romans jak sam napisałeś to logiczną, rzeczą jest to, że wątek ten będzie się kręcił wokół MC i Heroiny Zombie tak więc nie rozumiem tego wzburzenia .
Mój argument „widziały gały co brały” jakby nie patrzeć ma pokrycie ...
Poza tym w różny sposób taką tematykę można pokazać – przykład chociażby kore zombie wa desku, gdzie główny bohater też jest zombiakiem i czuje miętę do otaczających go dziewczyn, ale nie ma w tym wszystkim zafascynowania czyimiś zwłokami, rozmów o rozkładającym się ciele i tego typu nieestetycznych rzeczy, nazywanych powszechnie nekrofilią, mimo że to też jest komedia z paroma elementami ecchi.
To się cieszę, bo ja też tak nie uważam.
Co nie zmienia faktu, że postawiłeś 1/10 tylko dlatego bo główny bohater pocałował zwłoki, nie dlatego, że romans jest do bani, a postacie baznadziejne. Sankarea jest anime dobrym, a w swoim gatunku nawet bardzo dobrym i przez klimat oraz poruszane w nim ciekawe wątki pokazuje, że ecchi także może mieć trochę bardziej wymagającego odbiorcę.
Większość głównych bohaterek w tej kategorii na pewno nie jest człowikiem :D Chyba, że całowanie się z kosmitką już nie jest dla ciebie spaczone. Zombie poczułyby się tu zdyskryminowane.
To w końcu jest ta nekrofilia tu, czy nie? Anime spaczone, bo główny bohater interesuje się zombie i całuje się z zombie. A gdyby całował się z dziewczyną, która przemieniła się w człowieka, a wcześniej była jego domowym kotem, anime dostałoby 7/10? Przecież to zoofilia.
Idąc twoim tokiem myślenia dochodzimy do sytuacji w której disneyowska księżniczka przemieniająca się z żaby jest oznaką zoofilii, absurd i niedorzeczność.
Natomiast motyw zafascynowania bohatera zwłokami i podniecania się tego typu elementami, czyli to co w normalnym świecie jest nazywane nekrofilią, uznałem za element komediowy, tło tej serii, jednak na tyle nieudane i przedstawione w taki mało przyjemny sposób, że powodujący spaczenie głównego bohatera i całej serii.
Już parę wpisów wyżej dałem przykład anime w którym tego typu tematy (bohater zombi otoczony grupką osób) można przedstawić w odpowiedni sposób, unikając wielu mało przyjemnych scen bezpośrednio kojarzących się z rozkładającym trupem i drażniących zmysły widza.
Cały ten wywód możesz uprościć do tych paru zdań które teraz napisałaś. Jeśli nawet tylko pozwoli Ci to jedynie na ogólnikowe zrozumienie mojego punktu widzenia.
Dzięki za fajną dyskusję. Mam nadzieję, że przyjemnie będzie się ci czytało recenzję Tassadar, gdy już pojawi się na stronie i wtedy będziesz mógł odnieść się do jego szerzej przedstawionych argumentów.
Tak czy inaczej także dzięki za rumianą dyskusję i pozdrawiam serdecznie.
Wybacz, ale jest to argument z kosmosu. Przyporządkowywanie rozmówcy do grupy „niewymagającej” a siebie do widzów o wysublimowanym guście jest mało rozsądne i niczym nie uzasadnione. Postrzeganie „normy” zgodnie z własnym punktem widzenia jest bardzo mylące. Zauważ, że wśród komentarzy, nie tylko na Tanuki, przeważają, i to znacznie, opinie, że nietypowa tematyka serialu jest wykreowana w umiarkowany, wyważony sposób. Jak więc jest z tym „powszechnym uważaniem za coś niesmacznego”? Inną rzeczą jest dewiacja sama w sobie, ogólnie potępiana, a zupełnie inną poruszanie takiego tematu w wytworach kultury, nawet takich które z założenia mają przede wszystkim rozrywkowy charakter. Ludzie widza różnicę i nie trzeba na siłę prowadzić krucjaty, bo nie ma o co.
W tym znaczeniu jest to widownia mało wymagająca, gdyż oczekuje od anime jedynie przekroczenia kolejnej granicy, nie dbając zbytnio o treść i inne rzeczy składające się na całość.
Są też osoby oglądające wszystko jak leci i wyrażające się o każdej serii w pozytywny sposób – to też jest niewymagająca publika. Czym ta seria może przyciągnąć inne grupy widzów? Nie bardzo jest czym, bo praktycznie każda z pozostałych grup nie będzie całkowicie usatysfakcjonowana, w szczególności zaś osoby nastawione na estetyczne, urocze romanse, które trafią na tą pozycję zachęcone chociażby stylowym openingiem.
Widownia tej serii na siłę stara podbijać jego oceny „za oryginalność”. A Czy oryginalność anime zawsze jest jego zaletą? Otóż z pewnością nie, gdyż tak jak już napisałem, pewne elementy w anime nie powinny być łączone i takie posunięcie działa jedynie na szkodę całej produkcji.
Zaś co się tyczy przekraczania granic, to Sankarea naprawdę nie jest niczym nadzwyczajnym. Owszem, jest to próba podjęcia tematu, który do tej pory byłby traktowany raczej jako czyiś dowcip niż realny pomysł na fabułę ale nic ponad to. To raczej takie wynalazki jak Queen's Blade, Seikon no Qwaser albo Manyuu Hiken‑chou powinno się dopisywać do listy tanich sensacji. I znając życie, niestety, mogę się wręcz założyć, że doczekamy się takich anime, przy których Sankarea nie będzie w ogóle warta rozważania jako „kontrowersyjna”. Queen's Blade rozpoczęło złe zjawisko wchodzenia do TV w Japonii produktów do tej pory zarezerwowanych dla półek w sklepach 18+, i paradoksalnie mimo ustawodawczych prób mierzenia się z problemem, ciągle okazuje się, że ktoś będzie chciał szokować na siłę. I choćby z powodu tej skali, Sankarea nie wydaje się w mej opinii niczym mogącym powodować tak zdecydowane reakcje.
W przypadku Sankarea działa to trochę inaczej. Jeśli do tej pory pojawiał się jakiś motyw miłości do nieboszczyka to albo był on pokazany w bardzo komediowy sposób, albo bez komentarzy i scen wprowadzających zniesmaczenie – gnijąca panna młoda dajmy na to. Tutaj natomiast następuje stopniowa rezygnacja z estetyki anime i pójście w stronę pokazania dewiacji, pewnego zniesmaczenia widza, czyli stopniowego kombinowania aby widz otrzymał większą dawkę wrażeń.
Po tym, co do tej pory zaserwowano, skłaniałbym się ku stwierdzeniu, że Sankarea to jedynie romans z niewielką dawką dramy. Owszem, na pierwszy rzut oka ma dziwny setting i założenia, ale tak naprawdę obraca się wokół sprawdzonej formuły, powtarzalnej już od lat. Dziewczyna z dobrego domu (ale z poważnymi problemami rodzinnymi) i przeciętniak robiący za rycerza w lśniącej zbroi tylko przez to że chce jej pokazać świat, to nic nowego. A że fabułą jest zwarta i przewidywalna (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), mi przynajmniej ogląda się dobrze.
Nawiązując z kolei do owych niby kontrowersyjnych motywów – według mnie zostały zrobione z umiarem i bez przekraczania granicy dobrego smaku. Chyba, że ktoś od początku jest negatywnie nastawiony do samego ich istnienia, ale wtedy choćby i serial kręcił Kurosawa na bazie Szekspira, to i tak nie ma szans żeby się dał przekonać. Wychodzą potem takie pochopne opinie jakoby była to papka i coś tylko dla zombie maniaków. Zachęcam do przeczytania recenzji za kilka tygodni, bo nie chcę w komentarzach powtarzać wszystkich argumentów jakich zapewne użyję w tekście. Oczywiście wiele może się jeszcze zmieniać wraz z rozwojem akcji, ale pewien obraz mam już w miarę wyklarowany i z przyjemnością podzielę się swoim punktem widzenia.
Spodziewałem się tego, że gdy w swojej opinii napiszę, że jest to seria przeznaczona dla mało wymagających widzów to od razu pojawi się garść komentarzy starających się udowodnić w jak dużym jestem błędzie.
„kontrowersyjne motywy zrobione z umiarem” – jest to kwestia dyskusyjna, nie ma takich rzeczy których nie dałoby się pokazać w bardziej rubaszny czy też szokujący sposób, ale z drugiej strony na to spoglądając to można było też ominąć wiele rzeczy i zastąpić innymi motywami na przykład – własnoręczne zszywanie wnętrzności zastąpić motywem szybkiego gojenia się ran.
Chociaż w sumie to już kwestia interpretacji, a grunt jest grząski, do tego nie powinno sie przyrównywać fikcji do świata realnego w każdym detalu a jakby na to nie spojrzeć poza zainteresowaniami MC i faktem, że w taki a nie inny sposób Rea stała się Zombie, to nie znaczy, że fabułą kręci się wokół romansu o tematyce nekrofilii, no ludzie !? Przecież tutaj temat romansu jest niezwykle zwyczajny patrząc na sam temat Zombie. No nie wiem…
Ale dlaczego nie ? Kosmitki i Demony są aj aj ale zombie już są be ? W końcu to taka sama fikcja . Więc why not?
To już kwestia odpowiedniego uzasadnienia, którego w tym aspekcie zabrakło. Przytaczasz szereg argumentów, niepozbawionych racji, ale nie odniosłeś się w sposób konkretny do tego zarzutu. Co ma świadczyć o takiej przynależności serialu, poza Twoim własnym, subiektywnym przecież punktem widzenia.
P.S.
Faktycznie „Queen's Blade” powinno się znajdować w słoiku z napisem „Nie podawać do obiadu”, ale jak nie dajmy się zwariować, jak mawiał mój staruszek dobry biust to duży i nagi biust.
Pozdrawiam rozmówców.
Mały Chihro
- Chihro od małego interesował się zombie [skąd o tym wiedział i dlaczego jako małe dziecko nie bał się?]
- Był tak odważny, że horrory dla dorosłych go nie przerażały [a zwykły szczekający pies tak? No i jeszcze małe naśmiewające się z niego dzieci doprowadzały go do płaczu]
- Ojciec go olewał i nawet nie wiedział, jakie on ma zainteresowania jako dziecko + w wieku przedszkolnym wypożyczał sam horrory z wypożyczalni [ciekawe czy papierosy lub alkohol tez by mu dali]
Odcinek 07 to dla mnie porażka.
Jak jest w mandze?
Pozdrawiam
Re: Mały Chihro
-Jako dziecko się nie bał bo mieszkał w świątyni i miał koło domku cmentarz, czyli jakby rzec na co dzień miał do czynienia ze śmiercią, dowiedzieć się to chyba nie jest jakiś większy problem IMHO .
-Są różne formy odwagi i to, że nie boimy się czegoś co jest straszne dla większości z nas nie znaczy, że nie mamy prawa bać się czegoś zupełnie innego, do tego kiedy warczy na ciebie pies i chce Ci dolecieć do gardła rozumiem, że ani nie drgniesz? Może właśnie dlatego zamknął się w sobie i swoim świecie zombie bo inne dzieci się z niego naśmiewały a w ten sposób rozładowywał złe emocje ? Bardziej chodzi mi o to, że popadł w aż taki „nałóg” a nie samo hobby jako ucieczkę .
- Nie mam większych zastrzeżeń poza różnicą kulturową w Japonii więc sie nie odnoszę
-Odcinek nie był taki zły jak na swego rodzaju filer a co do mangi się nie odniosę bo nie wiem :)
I znów zaznaczę, że to co napisałem to tylko moje zdanie .
Tak Btw. Widziałeś coś z tej listy, którą napisałem?:) I znów po przeciwnej stronie barykady :D pozdrawiam
Re: Mały Chihro
Dla mnie to nowość :D
Pozdrawiam ludzi mieszkających przy cmentarzu, których dzieci w wieku przedszkolnym z tego powodu nie boją się horrorów z udziałem zombi zżerających ludzi.
Ten argument od razu nasunął mi się przy pisaniu pierwszego komentarza, ale mam wątpliwości czy przedszkolak jest w stanie to odróżnić. Jednakże trafne spostrzeżenie :)
Trochę obejrzałem ;)
Highschool of the Dead – mam zamiar obejrzeć :)
Nisemonogatari – nie dałem rady gdy doszło do dziewczyny, która nie mogła trafić do domu z powodu jakiegoś tam ślimaka. Nie lubię tego typu prowadzenia wydarzeń i postaci – taka forma to dla mnie zbytnia awangarda.
Mayo Chiki! – dobre ale mogło być lepsze. Ogólnie mam pozytywne wrażenia.
MM! – nie widziałem, nie zamierzam.
Seitokai Yakuindomo – podobało mi się i czekam na kontynuacje o ile jakaś bedzie ;)
Oj tam przesadzasz:D Po prostu takie „nowości” mnie zaskakują :D
Pozdrawiam
P.S. Generalnie to lubię realizm i fantastykę, ale taką logicznie wytłumaczoną okraszoną piękną grafiką i niepospolitym audio :) Może za dużo wymagam od rozrywki? ^^
Re: Mały Chihro
Tutaj już nawet nie chodzi o sam ten fakt ale o obycie ze zmarłymi :) Skoro sam zauważyłeś, że ojciec mu na to pozwalał, może ten sam ojciec nie wyjaśnił mu nic na ten temat, strach się bierze z tego co nie znane lub jakkolwiek by to głupio nie zabrzmiało z poznania czegoś… Dlaczego małe dzieci boją się czegoś ? Bo to ktoś inny straszy je, że jeżeli będą się zachowywać źle to przyjdzie po nie Baba Jaga czy Święty Mikołaj :P
Kwestia nastawienia do danego tematu robi swoje jeżeli ktoś mówi Ci, że masz się bać boisz się jeżeli nie to obywasz się z danym tematem, przynajmniej takie jest moje zdanie :P
Heh cieszę się :) ogólnie Highschool of the Dead jest dla mnie jednym z ulubionych anime ale to już kwestia gustu, sam ocenisz kiedy obejrzysz i chętnie poznam opinię na ten temat bo raczej nasz tolerancja jest jakby w odrębnych kierunkach troszkę :P
Nisemono to kontynuacja Bakemono więc polecałbym zacząć od tego 1 jednak to już raczej nie jest ecchi, jeżeli specyficzny klimat Bake udzieli Ci się nie pożałujesz i na pewno będziesz sie dobrze bawił ale tutaj znowu to kwestia gustu :)
Mayo Chiki lekkie i odmóżdżające :P
MM! tak jak pisałem trochę japońskich fantazji się udziela więc może to lepiej, jeżeli się nie czujesz w takich klimatach .
Seitokai jak najbardziej byłbym za kontynuacją bardzo fajna seria z niezłym Humorem :)
Re: Mały Chihro
Na pewno znajdzie się pare tytułów chociaż z tym realizmem w anime to pewnie nie do końca :) No i akurat takich serii to w gatunku ecchi znajdzie się może kilka do tego pewnie znajdą się w nich elementy, za którymi nie przepadasz :D ale kto wie, może ktoś rzuci Ci jakiś tytuł, który spełni te wymagania :)
Re: Mały Chihro
Działa to też, w drugą stronę. Doktor medycyny sądowej, agentka Scully, która nie wierzy w duchy wielokrotnie się przerażała… Mulderowi tłumaczyła, że to strach bezwarunkowy :P
Babu!
Pomysł i bohaterowie ciekawi. Do tego uroczy (jak dla mnie) kotek kliknij: ukryte zombie :3
Najbardziej rozwalający jest dziadek.
Polecam wszystkim, którzy lubią zombiaków i nie tylko!
10/10
średnio
ciekawe
kliknij: ukryte Sankarea pewnie będzie musiała hortensje zażywać :)
Tylko, gdy już jest zombie ... to co będzie dalej
pewnie będzie walka ojciec vs reszta świata…
no i pewnie on zginie, albo się zmieni (w co wątpię)
a dalej będzie koniec serialu :)
nie do końca...
Jak dla mnie na plus: kliknij: ukryte
+ wypowiedzi gł. bohatera
+ wstępna piosenka
+ siostra głównego bohatera(jak na razie ma normalny stosunek do brata i vice versa, o dziwo w anime o podobnej tematyce)
na minus: kliknij: ukryte
- ojciec pedofil
- zainteresowania głównego bohatera(kto normalny lubi oglądać filmy o zombi zżerających ludzi i to jeszcze się tym chwalić, pomijając już stosunek do innych rzeczy, który ma patrząc przez pryzmat w.w. hobby)
Mam nadzieję, że w miarę emisji akcja i fabuła będą interesujące oraz choć utrzymają dotychczasowy poziom.
Re: nie do końca...
Zamaskowano spoiler.
Re: nie do końca...
Dzięki, uspokoiłeś mnie, ale skąd to wiesz? Z mangi?[/ukryj]
To zależy od punktu widzenia i własnej subiektywnej oceny. Mam nadzieję, że wyjdzie to na plus dla fabuły.
Zamaskowano.
Re: nie do końca...
Trzeci odcinek bije na głowę poprzednie. Pytanie tylko czy studiu Deen uda się utrzymać ten poziom i ile z oryginału zostanie użyte w adaptacji.
Re: nie do końca...
Miałem taką nadzieję :) W takim razie zapowiada się ciekawa seria :)
Re: nie do końca...
Raczej a kto nie lubi oglądać.
Jak na razie to anime zrobili porządnie w stosunku do mangi także powinno się utrzymać tak do końca , na wakacje ma wyjść OVA.
Re: nie do końca...
Do jakiego końca? Manga cały czas wychodzi i nie zanosi się na rychły koniec. Więc albo dostaniemy furtkę na następny sezon, albo reżyser walnie wymyślone zakończenie. Jeżeli to drugie, to Sankarea może powtórzyć los Ao no Exorcist. Oby nie.
Co do anime. Na razie jest dobrze. Nie lubię motywu z jej ojcem, jest strasznie nudny. Irytuje mnie seiyuu Sanki. W niektórych momentach jej głosik jest przesłodzony do granic możliwości.
Re: nie do końca...
Chodziło mi o koniec anime ma mieć 12 odcinków jak na razie jak zapewne wiesz , a przynajmniej 1 seria o ile zrobią drugą.
Czy ja wiem maniaków pokroju Chichiro na pewno nie brakuje . A poza tym nie chodziło mi o konkretne oglądanie żżeranych ludzi a raczej o ogół oglądania horrorów z zombiakami
Re: nie do końca...
Nie jest do końca pewne ile odcinków ma mieć anime, liczba ta jeszcze może się zmienić.
Całkiem możliwe że to pierwsze, bo Hattori‑sensei (autor mangi) jest pełnoprawnym członkiem ekipy tworzącej anime i zapewnił że adaptacja będzie bardzo wierna pierwowzorowi. Co więcej około 20 chapa jest niezły punkt kulminacyjny, nadawałby się świetnie na zakończenie serii anime.
Re: nie do końca...
Zdanie pozbawione sensu. Przeciętny człowiek nie lubi oglądać wnętrzności ludzkich w roli obiadu.
Nie znam mangi, ale jeśli anime będzie ciekawe to sięgnę po nią.
Re: nie do końca...
Zdanie pozbawione sensu. Po to „Przeciętny” człowiek ogląda filmy o zombiakach -.- grunt to nie popadać w skrajności ...
Re: nie do końca...
Brawo. Udało ci się napisać komentarz nie czytając dyskusji i nie mając zielonego pojęcia o co chodzi.
Do tego odtwórczo skopiowałeś moją konstrukcję zdania – możesz być z siebie dumny właśnie zdobiłeś pierwsze kroki na drodze bycia trollem.
Re: nie do końca...
Ja.
Re: nie do końca...
Re: nie do końca...
Re: nie do końca...
Re: nie do końca...
Wracając do tematu, po 3 odcinkach jest naprawdę dobrze :)
Re: nie do końca...
zdaje sobie sprawę jakie te zainteresowania są. W dodatku to jest moja ocena, i jest to minus w moim dla mnie, czy to naprawdę takie trudne do pojęcia?
Re: nie do końca...
Re: nie do końca...
Re: nie do końca...
Ano to ma wspólnego z dyskusją, że zadałeś pytanie: „kto normalny…” i tak dalej. Odpowiedziałem, że ja na przykład miałem taką fazę w życiu, a jestem na tyle normalny, by mnie w żadnym zakładzie dotąd nie próbowano zamykać, choć nie twierdzę, iż to oznacza, że jestem obiektywnie normalny w stu procentach.
Chodzi mi tylko o to, że to wbrew pozorom nie jest kompletnie z d*** wzięta sytuacja – tak absurdalna, że niemożliwa, by wydarzyła się naprawdę. Jakiś czas temu była na Wykopie głośna historia o forum nekrofilów postawionym na torze, z którego to wyciekły screeny. Tamte dyskusje byłyby naprawdę całkiem śmieszne, gdyby nie fakt, że prawdopodobnie były na serio. A mnie osobiście kilka lat temu w biały dzień na deptaku w centrum Krakowa zaczepił facet, który nieco speszonym głosem poprosił, żebym go owinął folią… Teraz natomiast mamy anime o bohaterze ze zrytym beretem. OK, jednym się to podoba, innym nie. Tak samo jak jednym podoba się „Milczenie owiec”, a innym nie…
Nigdzie nie próbuję Cię przekonać, żebyś przestał traktować to jako minus (jeśli uważasz inaczej, wskaż gdzie). Możesz sobie jako brak dowolnej serii traktować dosłownie wszystko, a mnie nic do tego. Więcej – mnie jest wszystko jedno :) I to jest chyba dobre miejsce, żeby Cię poprosić o niezwracanie się do mnie (i w ogóle do kogokolwiek) przy użyciu takich chamskich tekstów jak ten: „czy to naprawdę takie trudne do pojęcia?”. Raz, że po chamsku i agresywnie dyskutują osoby, które nie potrafią obronić swojej racji, a dwa, że zwyczajnie się tym kompromitujesz, bo ja ciebie i twoje stanowisko zrozumiałem, ty mnie i moją odpowiedź – wnioskując z reakcji – niekoniecznie :)
---
A tak na marginesie, dla mnie minusem tej serii jest dorzucanie na siłę ecchi.
Re: nie do końca...
Zapoznaj się z definicją pytania retorycznego.
Co nie zmienia faktu, że nie jest to twoją normą. Natomiast Chihiro ma takie hobby/zainteresowania i odbijają się we wszystkim co robi, myśli (nawet w stosunku do potencjalnej kandydatki serca), ba nawet jego pokój jest idealnym odzwierciedlaniem.
I nikt nie powiedział, że jest. Po prostu mi się to nie podoba.
To co napisałeś tylko potwierdza, że przeciętny człowiek nie ma takich zainteresowań i jak sam zauważasz są wyjątki, które mają takie zainteresowania.
Nie miałem na myśli nikogo atakować wypowiadając swoje zdanie. To, że podchodzisz do mojej oceny jako ataku, ok twoja sprawa. Napisałem raz, drugi, trzeci o co mi chodzi. Zostało to wyjaśnione, ale jak znów pojawia się ktoś kto po przeczytaniu pierwszego komentarza dyskusji pisze od razu na nią odpowiedź nie czytając wszystkich wypowiedzi, to naturalne, że ręce opadają.
Tu akurat jest na odwrót. Gdybyś mnie zrozumiał nie pisał byś komentarza próbując udowodnić mi coś oczywistego o co w dodatku nie prosiłem.
To by było na tyle z twojej wypowiedzi.
Podsumowując na spokojnie przeczytaj dyskusję. Nie zamierzam nikogo atakować, ale jeśli nadal nie pojmujesz o co chodzi daj sobie spokój i nie staraj się strzelać kolejnych samobójów.
Pozdrawiam EOT
Re: nie do końca...
- Główna bohaterka jest zombie- bohater na sto procent interesuje się zombie.
- Główna bohaterka jest duchem- bohater na sto procent interesuje się duchami.
- Główna bohaterka jest kosmitką z mackami- bohater na sto procent lubi kosmitów z mackami.
Oczywiście są wyjątki od reguły, ale tu rządzi taka kontrukcja. Twórcy ecchi już dawno wyczerpali tematy i często stosują różne dziwne fetysze, odpowiadające temu czym jest główna bohaterka. Nadmiernej logiki do tego raczej oczekiwać nie należy, po prostu tak jest.
Re: nie do końca...
Masz rację, jeśli nie ma się pomysłu to jest dość oczywiste. Lepiej pójść po najmniejszej linii oporu, a może się komuś spodoba. W końcu można i przy głupocie się pośmiać.
Co do interesowania się to może ono przybierać różne formy – jednemu się spodoba taka forma innemu nie.
Pozdrawiam
Całkiem interesujące
^^