Anime
Oceny
Ocena recenzenta
7/10postaci: 7/10 | grafika: 4/10 |
fabuła: 7/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena redakcji
brakOcena czytelników
Kadry
Top 10
Ghost Sweeper Mikami
- GS[ゴーストスイーパー]美神
Piękna panna Mikami kontra paskudztwo wszelakie, czyli o łowcach duchów na wesoło.
Recenzja / Opis
Kiedy ponure oprychy zaczynają stanowić zagrożenie dla czyjegoś zdrowia lub mienia, należy wezwać policję. Co jednak zrobić, jeśli sprawcy są – całkiem dosłownie – nie z tego świata? Robić obławę policyjną na ducha? Jasne że nie, od tego są przecież specjaliści, łowcy duchów, youkai, demonów i generalnie wszystkiego, co nadprzyrodzone, nazywani ghost sweepers. Nie każdy ma talent umożliwiający zdobycie stosownej licencji na działalność, a w branży panuje ostra konkurencja – jednakże najlepsi mają szanse na zlecenia, za które honoraria liczone są w dziesiątkach, jeśli nie setkach milionów jenów.
W tej niełatwej branży Reiko Mikami czuje się jak ryba w wodzie. Bezwzględność i żyłka do interesów, w połączeniu z ogromnymi mocami parapsychicznymi sprawiają, że na brak klientów nie może narzekać. Inna rzecz, że to oznacza także, iż przypadają jej w udziale najtrudniejsze zlecenia i najbardziej wymagający przeciwnicy. Jej firma jest stosunkowo niewielka: Reiko działa zazwyczaj sama, a jedynym jej pracownikiem (bardzo marnie opłacanym) jest dorabiający po szkole nastolatek, Tadao Yokoshima. Na samym początku anime do tej dwójki dołącza jeszcze jedna osoba: sympatyczna duszyca Kinu (nazywana grzecznościowo Okinu), nastoletnia kapłanka, złożona trzysta lat wcześniej w ofierze, a teraz z rozmaitych powodów niezdolna udać się na wieczny spoczynek.
Manga Ghost Sweeper Mikami była pierwszym wielkim sukcesem Takashiego Shiiny, obecnie znanego wśród zachodnich fanów głównie jako autor Zettai Karen Children. Anime obejmuje zaledwie część oryginalnego materiału, jednak nie ma to wielkiego znaczenia: fabuła tak czy inaczej jest mocno epizodyczna, poszczególne historie zajmują jeden, rzadziej dwa odcinki, a całość po prostu w pewnym momencie się kończy, bez żadnego mocniejszego akcentu czy wątku podsumowującego lub wiążącego wydarzenia. Jednakże taka formuła sprawdza się bardzo dobrze w komediowej serii przygodowej. Autor całkiem słusznie machnął ręką na próby urozmaicenia fabuły potężnym zagrożeniami dla życia bohaterów – nie zastanawiamy się, czy sobie poradzą z kolejnym wyzwaniem, bo jasne jest, że tak. Zamiast tego postawił na pomysłowość i tu, muszę przyznać, byłam naprawdę pod wrażeniem. Mimo pewnej powtarzalności wątków i elementów (np. unicestwiającego nadprzyrodzone szkodniki ataku Reiko) każda historia jest inna. Zmieniają się dekoracje, wyzwania, sposób rozwiązania problemu – w wystarczającym stopniu, żeby możliwe było „maratonowanie” tej serii (co nie udawało mi się w przypadku wielu tytułów opartych na podobnej formule).
Na pochwałę zasługuje także świat przedstawiony, nakreślony zupełnie mimochodem i w tle. Aż za często w seriach wykorzystujących motyw „agencji do spraw nadprzyrodzonych” rzeczone zjawiska nadnaturalne w absurdalny sposób umykają uwadze ogółu społeczeństwa. Bohaterowie co odcinek dostają nowe zlecenie ze swojej okolicy, a jednocześnie zwykli ludzie jak katarynki powtarzają, że duchów nie ma, nawet jeśli duchy właśnie rzucają im po salonie fortepianem. Tutaj tego rodzaju wiedza nie jest zastrzeżona dla nielicznych wtajemniczonych: owszem, zjawiska tego rodzaju nie są aż tak częste, pewnie wiele osób ich nigdy nie doświadcza, a już na pewno nie każdy ma potencjał, by zostać łowcą duchów, ale generalnie istnienie istot nadprzyrodzonych i magii jest przyjmowane do wiadomości. Policja wykorzystuje czarowników do rzucania klątw na nieuchwytnych przestępców, uniwersytety muszą się chronić przed zaklęciami umożliwiającymi pomyślne zdanie egzaminów, zaś jeśli wynajmowanie ghost sweepera odbywa się po kryjomu, jest to dyskrecja wynikająca z podobnych przyczyn, dla jakich np. elegancki hotel nie chwaliłby się zatrudnianiem deratyzatora. Być może odbiera to odrobinę magii i tajemnicy, ale z drugiej strony ta seria nie próbuje grać dreszczykiem związanym z „zetknięciem z nieznanym” – za to sam świat jest wiarygodny, a przy tym skonstruowany z wyraźnym poczuciem humoru.
Przeciwników można z grubsza podzielić na trzy kategorie: klasyczne duchy, zazwyczaj szukające zemsty za jakieś niesprawiedliwości, które spotkały je za życia, youkai, czyli rozmaici przedstawiciele japońskiego folkloru oraz pomysłowe przeróbki przeróżnych wykwitów popkultury. Przelotnie pojawia się jeszcze jedna kategoria, czyli bogowie (oraz ich podwładni) i demony – w mandze z nimi związane są finałowe wątki, w anime jednak występują tylko epizodycznie. Poszczególne historie budowane są raczej zgodnie z zasadami obowiązującymi w przygodówkach, nie w seriach z gatunku nazywanego mystery czy w horrorach – niewiele tu straszenia nieznanym, a więcej efektownej nawalanki. Nie czynię z tego zarzutu, serię oglądało się świetnie, jednak miłośnicy gatunku mogą mieć pod tym względem zastrzeżenia.
Sama Reiko Mikami stanowi typ, który widywałam całkiem często w seriach z lat 80. i 90., a który później wymarł niemal całkowicie. Ślicznotka o kształtach seksbomby (podkreślanych dodatkowo obcisłą i kusą sukienką), obdarzona zimnym i wyrachowanym charakterem (bez żadnego tam „rozklei się przy właściwym mężczyźnie”), zdolna bez mrugnięcia okiem manipulować innymi (szczególnie przedstawicielami płci brzydszej), a przy tym szalenie pazerna na pieniądze (acz przyznać trzeba, że działalność ghost sweepera wymaga kosztownych inwestycji, choćby w jednorazowe amulety i inne magiczne przedmioty). Tadao Yokoshima ma już bliżej do współczesnych bohaterów: to taki typ, który niewiele umie, nie grzeszy odwagą, a w głowie mu tylko damskie wdzięki. Choć jest marnie opłacany, a pracodawczyni regularnie nim pomiata, trudno mu współczuć: wiele razy jest podkreślane, że mógłby odejść w dowolnym momencie i znaleźć lepiej płatną, łatwiejszą pracę, a nie robi tego ze względu na wspomniane damskie wdzięki (patrz: seksbomba). Pojawiają się pewne sugestie co do jego uśpionych jeszcze mocy, jednak w anime nie znajdują one rozwinięcia. Najmniej da się powiedzieć o drugiej pracownicy agencji, ponieważ Okinu (skądinąd ponoć ulubiona postać autora mangi) jest po prostu miła, życzliwa światu i generalnie przydatna – jej rolą jest prowadzenie domu Reiko oraz mediowanie między nią a Tadao. Trudno jej nie polubić, ale też nie jest postacią kluczową dla pokazywanych wydarzeń.
Do kompletu dorzucono jeszcze gromadkę regularnie powracających postaci drugoplanowych, z reguły mniej lub bardziej komediowych. Poznajemy na przykład uroczą Meiko, idealną (choć średnio rozgarniętą) panienkę z dobrego domu, a przy tym łowczynię duchów, której specjalnością jest kontrolowanie bytów nadprzyrodzonych – shikigami (no dobrze, kontrolowanie jak kontrolowanie…). Meiko jest samozwańczą przyjaciółką głównej bohaterki, jednakże ktoś taki jak panna Mikami musi mieć przecież godną siebie rywalkę – w tej roli specjalistka od rytuałów voodoo, Emi Ogasawara. Pojawia się także dawny nauczyciel Reiko, czyli ojciec Karasu, wbrew niepozornemu wyglądowi jeden z najpotężniejszych żyjących łowców duchów, oraz jego aktualny uczeń i pomocnik, Pete. Ostatnią dwójką, o której warto wspomnieć jest genialny (przynajmniej niegdyś), niemal tysiącletni alchemik znany pod pseudonimem Dr Chaos i należąca do niego androidka Maria. Warto podkreślić, że autor umiał wszystkie te postaci odpowiednio wyważyć – mimo silnie komediowych rysów potrafią być odpowiednio kompetentni i z pewnością nie zasługują na nazwanie „bandą nieudaczników” (choć co do Dr. Chaosa można mieć pewne wątpliwości) – dzięki temu w razie potrzeby mogą stawać się pełnoprawnymi uczestnikami wydarzeń i nie muszą stanowić tylko tła dla genialnej głównej bohaterki.
Grafika niestety bardzo poważnie się zestarzała. Owszem, projekty postaci mają staroświecki urok i styl typowy dla czasów, w których seria powstała, ale nie da się ukryć, że bywają dość krzywe. Żeby było zabawniej – najczęściej dotyczy to twarzy. Nie mam pojęcia czemu, ale rysownicy sprawnie radzą sobie z prawidłowym przedstawieniem kształtnej sylwetki Reiko, za to obdarzenie jej symetrycznymi oczami równej wielkości przekracza czasem ich możliwości. Tadao czasem jest od swojej pracodawczyni wyższy, a czasem niższy, zaś podobne wahania wzrostu dotyczą także innych postaci. Sceny akcji opierają się na zatrzymanych klatkach i powtarzanej animacji – tak naprawdę nie rażą specjalnie, ale też daleko im do szczytowych możliwości pierwszej połowy lat 90. Przyznam jednak, że najbardziej rozczarowały mnie tła – stare serie często właśnie tutaj nadrabiały inne braki, budując skutecznie klimat, którego brakuje wielu dzisiejszym produkcjom. Tymczasem tła w Ghost Sweeper Mikami są poprawne i nijakie, zaś wszelkie miejsca niezwykłe, w rodzaju innych wymiarów, wnętrza snów etc. składają się przeważnie z ciemnych, bezkształtnych mgławic. Tak jak pisałam wcześniej – to anime nawet nie próbuje straszyć, ale szkoda, że nie wykorzystało szansy na stworzenie niepowtarzalnego klimatu. Nie chciałabym przesadnie zniechęcać – ta grafika nie jest aż taka zła, jest po prostu bardzo przeciętna.
Muzyka jest typowa dla lat 90., co oznacza, że dzisiaj stanowi miłą odmianę od współczesnego j‑popu. Poszczególne postaci mają zwykle własne motywy, towarzyszące ich pojawianiu się na ekranie, często także wykorzystywane są przeróbki piosenki z czołówki (która, podobnie jak ta przy napisach końcowych, jest całkiem przyjemna dla ucha, jeśli zignoruje się koszmarny „engrisz”). W roli Reiko Mikami słyszymy samą Hiromi Tsuru… Nie słyszeliście? No cóż, ta pani grała na przykład Madokę Ayukawę w Kimagure Orange Road, Meryl Stryfe w Trigun czy Bulmę w Dragon Ball. Mariko Kouda, wcielająca się w Okinu, może być natomiast kojarzona z anime Kanon, jako Nayuki Minase. Odtwórca roli Tadao, Ryou Horikawa, także ma piękną kartę w klasyce – grał m.in. Reinharda von Lohengramma w Ginga Eiyuu Densetsu, Shuna w Saint Seiya i… Vegetę w Dragon Ball.
Takashi Shiina, autor mangi Ghost Sweeper Mikami, ma niesamowite wyczucie komedii i parodii – potrafi wszystko przerobić „na wesoło”, nie gubiąc przy tym tempa i nie pogrążając fabuły w chaosie. Właśnie dzięki temu to anime zestarzało się w gruncie rzeczy bardzo dobrze – gdyby stworzono je dzisiaj, mogłoby zapewne mieć lepszą grafikę, ale scenariusze poszczególnych odcinków nie wymagałyby żadnych zmian. Dobra komedia zawsze będzie bawić, tak samo w roku 1993, jak i dzisiaj. Dlatego polecam tę serię, która zdecydowanie zasługuje na miano „perełki z lamusa” – nie zniechęcajcie się marną oprawą wizualną, ponieważ inne aspekty w pełni wam ją zrekompensują!
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Toei Animation |
Autor: | Takashi Shiina |
Projekt: | Mitsuru Aoyama |
Reżyser: | Atsutoshi Umezawa |
Scenariusz: | Aya Matsui |
Muzyka: | Toshihiko Sahashi |