Anime
Oceny
Ocena recenzenta
5/10postaci: 5/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 5/10 | muzyka: 9/10 |
Ocena redakcji
brakOcena czytelników
Kadry
Top 10
Strange Dawn
- ストレンジ・ドーン
Zwykłe dziewczęta w niezwykłym świecie, czyli dobry przykład na to, dlaczego „seria realistyczna” to nie to samo, co „seria udana”.
Recenzja / Opis
Dlaczego nastoletnie Yuko Miyabe i Eri Natsuno trafiły razem do innego świata? Cóż, żadna z nich nie ma pojęcia, podobnie jak nie ma pojęcia, jak teraz wrócić do domu. Czy powrót w ogóle będzie możliwy? Ich przybycie nie jest jednak zaskoczeniem dla mieszkańców wspomnianego świata, od dawna powtarzających sobie legendę o potężnych istotach, których obecność pozwoli zakończyć wojny. Czy to oznacza, że nie dopuszczą do wybuchu zbrojnego konfliktu, czy może ich wsparcie pozwoli na odniesienie zwycięstwa? Ich pierwszym schronieniem w obcym świecie staje się malutka wioska, położona na obszarze teoretycznie autonomicznym, a w praktyce znajdującym się na łasce dwóch zwaśnionych mocarstw. Czy wojna jest nieunikniona? Co tak naprawdę mogą zrobić dwie całkowicie zwyczajne licealistki, które nie zostały przez los obdarzone żadnymi nadprzyrodzonymi mocami?
Odpowiedź na to ostatnie pytanie brzmi „niewiele”, a jej prawdziwość zostaje dowiedziona z całą bezwzględną brutalnością. Eri i Yuko w porównaniu z mieszkańcami świata, w którym się znalazły, są prawdziwymi olbrzymkami, to jednak zdecydowanie za mało. Są przecież zwykłymi dziewczynkami, nagle ciśniętymi w obce miejsce, nieprzygotowanymi i zagubionymi. Seria realistycznie podchodzi do problemów, na jakie natrafiają (jak choćby prozaiczny brak czystych ubrań) i przekonująco pokazuje ich całkowitą bezradność – miejskie nastolatki nie potrafią sobie radzić na łonie natury, a cały polityczno‑zbrojny konflikt zdecydowanie je przerasta. W dodatku nowo poznani mieszkańcy obcego świata, chociaż życzliwi, bardzo wyraźnie nie potrafią uwierzyć, że nie mają do czynienia z potężnymi istotami nadprzyrodzonymi, których wizyta pozwoli rozwiązać wszystkie ich problemy. Nic dziwnego, że im dłużej dziewczęta przebywają w tym świecie, tym bardziej beznadziejna staje się sytuacja nie tylko ich, ale także tych, którzy starają się im pomagać lub też wykorzystać je do własnych celów.
Wyjściowy koncept jest naprawdę intrygujący, podobnie jak wplątanie bajkowo wyglądających mieszkańców „innego świata” w wojnę wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami. Pierwsze odcinki sprawiają naprawdę odświeżające wrażenie – raz wreszcie ktoś nie próbuje udawać, że przypadkowe dzieciaki rzucone do innego świata błyskawicznie podejmą się ratowania go i co więcej, odniosą sukces. Cały problem polega jednak na tym, że nowość pomysłu szybko się wyciera, a fikcja rządzi się własnymi prawami. W tym przypadku zabrakło najzwyczajniej odpowiedzi na pytanie, czemu właściwie ma służyć pokazanie całej tej opowieści. Yuko i Eri miotają się bezradnie po obcym świecie, próbują szukać drogi powrotnej, ale tak naprawdę nie wiedzą nawet, od czego zacząć, chciałyby pomóc nowym przyjaciołom, ale nie mają po temu możliwości. Wszystko to jest na pewno prawdopodobne, jednak rozłożone na trzynaście odcinków staje się zwyczajnie męczące, tym bardziej że podobnym brakiem pomysłów cechują się także pozostali bohaterowie. Praktycznie nikt, kogo widzimy, nie wie, co właściwie w dłuższej perspektywie zamierza zrobić, a wszystkie podejmowane działania są doraźne i chwilowe. Do wątków polityczno‑wojennych dochodzą prywatne, postaci są zaplątane w złożone wielokąty uczuciowe, ale tu także trudno o jakiekolwiek konkluzje czy celowe kroki. Sam finał serii jest chaotyczny i sprawia wrażenie przypadkowego lub wymuszonego decyzjami finansowymi, a w dodatku nie przynosi ani rozstrzygnięć, ani odpowiedzi na żadne z wcześniejszych pytań.
Sam świat poznajemy bardzo wyrywkowo, ponieważ przez cały czas towarzyszymy bohaterkom i tylko od innych postaci dowiadujemy się o tym, co dzieje się poza najbliższą okolicą. Niewątpliwie zadbano o trochę egzotyki i naszkicowano społeczność z własnymi obyczajami, a nawet tabu – to chyba najmocniejsza strona tej serii. Chociaż świat przypomina bardzo realia fantasy, wątki nadprzyrodzone eksploatowane są z godną podziwu powściągliwością i właściwie można zadać pytanie, po co w ogóle się pojawiają – tym bardziej że ze spotkania bohaterek z dziwacznymi istotami (duchami?) nic nie wynika.
Yuko i Eri zostały narysowane starannie, a niezmienność ich strojów jest tym razem wymuszona przez okoliczności – ostatecznie poza szkolnymi mundurkami i dresami na gimnastykę nie mają ze sobą żadnych ubrań. Tła i budynki podobały mi się, chociaż widać, że potraktowano je raczej rzemieślniczo, natomiast mam pewne zastrzeżenia co do mieszkańców tego świata. Sam pomysł, żeby uczynić ich karzełkami, jest dobry, bo przede wszystkim skutecznie tłumaczy, dlaczego bohaterki są uważane za cudowne i nadprzyrodzone istoty. Mocny efekt daje także na początku to, że przypominające szmaciane laleczki ludziki mogą ze sobą walczyć i zabijać się nawzajem. Problem polega jednak na tym, że ten uproszczony sposób rysowania nie służy wspomnianym wcześniej wątkom uczuciowym – pod tym względem zdecydowanie wolałabym widzieć tu prawdziwych młodych ludzi niż pękate pacynki. W dodatku nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że ten sposób rysowania podyktowany był względami oszczędnościowymi i uproszczeniem pracy animatorów – szczególnie biorąc pod uwagę jednolite i gładkie stroje postaci.
Nie zachwyciła mnie także gra seiyuu, chociaż Yuko to jedna z pierwszych ról Kaori Shimizu, która debiutowała jako tytułowa bohaterka Serial Experiments Lain, a później grała na przykład Noriko w Maria‑sama ga Miteru czy Hazuki w Nogizaka Haruka no Himitsu. Brzmi trochę lepiej niż jękliwie niepewna Shouko Enomoto w roli Eri, ale mimo wszystko obie dziewczyny wypadają najzwyczajniej sztucznie, jakby odczytywały swoje kwestie z kartki, a nie naprawdę rozmawiały lub kłóciły się. Podobna teatralność jest problemem także w przypadku pozostałych postaci, więc podejrzewam raczej świadomą decyzję reżysera niż faktyczne błędy obsadowe. Natomiast ścieżka dźwiękowa jest bez cienia wątpliwości najmocniejszą stroną serii, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, że jej twórcą był Kaoru Wada, czyli jeden z najlepszych znanych mi majstrów od muzyki w anime. Jego zróżnicowane i bogate kompozycje doskonale podkreślają egzotykę świata, a piosenki w czołówce i przy napisach końcowych – szczególnie ta pierwsza, zatytułowana Sora e – świetnie pasują do całości. To jeden z tych przypadków, kiedy ścieżka dźwiękowa jest sama w sobie godna uwagi i doskonale nadaje się do słuchania nawet w oderwaniu od obrazu.
Przyznam całkowicie uczciwie, że nie jestem specjalną fanką serii, w których bohaterowie praktycznie przez cały czas są nieszczęśliwi i bez widoków na poprawę swojej sytuacji. Nie lubię również postaci biernych, nawet wtedy, gdy uzasadnia to scenariusz. Dlatego nie jestem pewna, na ile moja ocena Strange Dawn wynika z faktycznych wad tego anime, a na ile – z osobistych preferencji, wydaje mi się jednak, że mimo intrygujących założeń i kilku dobrych pomysłów zabrakło tu rzeczy naprawdę podstawowej. Dwie nastolatki trafiają do obcego świata. No dobrze. Ale po co właściwie opowiadacie mi tę historię?
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Hal Film Maker |
Autor: | Jun'ichi Satou |
Projekt: | Akihiko Yamashita |
Reżyser: | Jun'ichi Satou, Shougo Koumoto |
Scenariusz: | Michiko Yokote |
Muzyka: | Kaoru Wada |