x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Myślałem, że to ma być przystępniejsza wersja dla nowego widza, ale nie – ta seria jest bardziej zamotana niż Stand Alone Complex. Zbyt mocno zmieniono niektóre postaci.
Wygląd Motoko Kusanagi absolutnie mi nie przeszkadzał – ciało pani major i tak nigdy szczególnie mnie nie kręciło, już większą uwagę zwracałam na jej głos, a przede wszystkim na charakter, który w tej serii nie uległ zmianie – Kusanagi z prologu to wciąż twarda, niezależna, inteligentna kobieta, nie zahukana debiutantka – wszystko gra.
Jeśli chodzi o grafikę, seria w ogóle przypadła mi do gustu: kreska i kolorystyka przyjemne, tła wystarczająco dopracowane, choreografia niektórych walk zdecydowanie cieszy oko. A propos tych ostatnich, moim faworytem jest scena z odcinka drugiego, na drodze szybkiego ruchu, z panią major na motorze. <3
Początkowo byłam zauroczona tą odsłoną GitSa, ale z odcinka na odcinek (a nie oglądałam wszystkiego jednym cięgiem) bawiłam się coraz gorzej: coraz trudniej było mi utrzymać zainteresowanie, skupić się na lecących nieprzerwanie dialogach, dialogach wymagających skupienia, bo nie o pogodzie ani innych pierdołach, przecież. Ostatni odcinek to dla mnie już więcej bełkotu niż jakichkolwiek interesujących treści; nie porwał mnie ani rozwój wątku politycznego, ani historia pary połączonych ghostów. Znaczy – po świetnym początku całej serii napięcie gdzieś siadło. Od siebie daję Arise siódemkę, z żalem, że mogę dać więcej, chociażby za wrażenia estetyczne.
Kolejne odcinki miały raczej tendencję do poprawy jakości i główna intryga okazała się być typowo gitsową zagmatwaną polityczno‑cybernetyczno‑terrorystyczną mieszanką z kilkoma dnami i różnymi motywami, którą tak polubiłem w „oryginałach”. Ogólnie więc nie jest źle i można obejrzeć, ale coś mi w tym wszystkim nie do końca leżało. Na pewno wygląd postaci, ale o tym już wszyscy pisali ;)
Przy okazji zastanawia mnie, kliknij: ukryte czy zakończenie nie jest furtką do jakiejś kontynuacji.
Jestem fanem GitS ale wydania odcinkowe zamęczyły mnie, nie dałem rady, za mało akcji za dużo gadania, politykownia itp. Tym ciekawszym okiem zerknąłem na OAV. Wygląda, że jest to połączenie spinoffa z prequelem, major zbiera dopiero swój drea team. Ciekawa fabuła i niezłe wykonanie. Well.. major rzeczywiście straciła trochę kobiecego wdzięku ale co zrobić :„P Polecam wielbicielom cyber.
Generalnie solidna produkcja, ale daleko jej do klimatu pierwszej serii TV, a o filmie nie będę nawet wspominał, bo to nie ta liga. Nie podoba mi się ten styl animacji, przypomina mi trochę te uproszczone (z założenia dynamiczne) animacje walk w Naruto. Niby budżet jest (przynajmniej tak to wygląda), ale wydaje się, że twórcy jednak oszczędzali na produkcji tu i tam. OP bez komentarza, (mówię to dlatego, że w pierwszej serii TV oba były genialne, zresztą w klimatach filmu, a tutaj mamy jakiś jakby sklecony w 5 minut „utwór” elektroniczny). Największym problemem tej serii wydaje się być jej rodwód, bo po prostu w zestawieniu z tym co już powstało w uniwersum GitS wypada słabo…
Aż dobre i tylko dobre
Jeśli chodzi o grafikę, seria w ogóle przypadła mi do gustu: kreska i kolorystyka przyjemne, tła wystarczająco dopracowane, choreografia niektórych walk zdecydowanie cieszy oko. A propos tych ostatnich, moim faworytem jest scena z odcinka drugiego, na drodze szybkiego ruchu, z panią major na motorze. <3
Początkowo byłam zauroczona tą odsłoną GitSa, ale z odcinka na odcinek (a nie oglądałam wszystkiego jednym cięgiem) bawiłam się coraz gorzej: coraz trudniej było mi utrzymać zainteresowanie, skupić się na lecących nieprzerwanie dialogach, dialogach wymagających skupienia, bo nie o pogodzie ani innych pierdołach, przecież. Ostatni odcinek to dla mnie już więcej bełkotu niż jakichkolwiek interesujących treści; nie porwał mnie ani rozwój wątku politycznego, ani historia pary połączonych ghostów. Znaczy – po świetnym początku całej serii napięcie gdzieś siadło. Od siebie daję Arise siódemkę, z żalem, że mogę dać więcej, chociażby za wrażenia estetyczne.
Przy okazji zastanawia mnie, kliknij: ukryte czy zakończenie nie jest furtką do jakiejś kontynuacji.
Character desig FAIL
Gdyby nie to, że mówią do niej tak a nie inaczej to bym tej postaci w ogóle nie poznała xp
np: gdyby ktoś mi wcześniej pokazał ją na jakimś niepodpisanym randomowym jpg to w życiu bym nie powiedziała, że to Major z GITS xp