x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
No wreszcie się zebrałem by napisać coś na temat tego anime. Zgodzę się że jest to trudne anime do ocenienia, ale nie zgadzam się z samymi ocenami.
Dla mnie Arpeggio to było anime po którym nie spodziewałem się nic. Nie czytałem mangi, ani prawde mówiąc nie obchodziło mnie specjalnie pomysł dziewczyny statki ani ich tło historyczne.
Podszedłem do tego jako do zwykłego anime akcji i jako takiego nie zawiodłem się. Pierwszy odcinek był trochę trudny bo skupiał się na postaciach ludzkich, które efektywnie w tym anime nie mają żadnego znaczenia, są także najsłabszym elementem.
Anime wyraźnie skupiło się na elementach sci‑fi i skupiło się na temat tego jak AI zyskuje i odbiera cechy ludzkie. Każda z postaci inaczej rozwinęła się emocjonalnie na przestrzeni serii i mimo że ich charaktery są bardzo przerysowane i proste, tak według mnie w tym przypadku wpisuje się do podstawowego zamysłu serii. Są to AI które jak dzieci znalazły coś nowego i idą w tą strone do ekstremum ponieważ to jest jedyne co wiedzą. Każda postać statku była zróżnicowana i widać że ktoś miał na nią jakiś pomysł. Postacie ludzkie z kolei były beznadziejne i ciężko mi cokolwiek o nich powiedzieć poza tym że na szczęście anime nawet nie próbuje zwracać na nie dużej uwagi.
Akcja była taką jaką można się spodziewać po prostej serii akcji. Eksplozje, lasery, gwiazda śmierci itd. Sceny same w sobie były zróżnicowane. Jedna polegała na zaskoczeniu widza, inna była bardziej taktyczna, inne było kompletnie szalone i miały powalać wielkością, ostatnia była… głupia. Nie zapierają one dech w piersiach głównie przez to że emocjonalnie nie były one najwyższych lotów. Lecz były wystarczająco dobre, a fakt że były 3d dawał tutaj sporo pola do popisu i widać że twórcy starali się wykorzystać to, robiąc różnego rodzaju przejścia i dłuższe ujęcia.
Co do samej fabuły, nie jest ona ambitna, prawde mówiąc poza tym motywem AI to jest głupia. Po obejrzeniu anime czytałem mange i jak ona ma więcej sensu tak cierpi na swoje własne problemy. Na pewno fabuła była skupiona na mentalnych modelach i wszystko inne zostało praktycznie olane. Każdy odcinek jest inny, tematycznie czy klimatycznie. Byłem pod dużym wrażeniem że anime dało nam 10 odcinek który był tak spokojny jak się dało i miał klaustrofobiczny, ciężki klimat. Było to trudne biorac pod uwagę że wcześniej jak sporo się zmieniało to klimat był raczej mniej poważny. Na pewno pomogło by przy tym piosenka Silver Sky, które polecam posłuchać, bo jest po prostu ładna.
Nie chce jeszcze bardziej się rozpisywać, ale ogólnie ja widze arpeggio jako ciekawy projekt który został zrealizowany z pasją. Anime ma pewne niedociągnięcia i ogólnie raczej jest niepoważne i głupiutkie, szczególnie pod koniec to widać. Elementy sci‑fi, nie są tutaj na tyle rozwinięte by polecać anime z tego powodu, lecz są one zrealizowane dobrze, dodaja odrobiny intelektu do tej masy, bardzo miły dodatek. Walki są efektowne, postacie kolorowe, muzyka dobrze dobrana, 3d naprawdę da się przyzwyczaić. Jest to głupiutka seria akcji, którą robili ludzie którzy chcieli to robić i czuć to w ich pracy i widać że mieli jakiś konkretny pomysł i swoją wizje. Jeżeli podejdzie się do serii na czysto i przejdzie się proces przyzwyczajania do 3D, to jest to naprawdę przyjemna nie ambitna seria.
A
Nanashi
6.08.2014 14:18 Cukier, słodkości i różne śliczności...
Oto składniki, które wybrano do stworzenia idealnych dziewczynek. Ale nieznana siła dodała do mieszanki jeszcze jeden, przypadkowy składnik – związek X! I tak oto narodziła się grupa atomowych dziewczynek – Flota Mgły! Świadome swej niezwykłej siły postanowiły poświęcić się podbijaniu Ziemi!
Pierwsze, na co zwróciłem uwagę to nietypowa oprawa graficzna. Za dużo przetwarzania wszystkiego przez różne filtry, upiększania na siłę, różnych innych zabiegów i wychodzi to, co wyszło. Innymi słowy – da się przyzwyczaić, ale początki z tym anime to istna tragedia.
Potem przychodzi fabuła. Czyli wielka niewiadoma. Po całym seansie mam nawet więcej pytań, niż po pierwszym odcinku. Mamy tutaj dziewczyny‑statki, które z tego czy innego powodu są takie lub inne (twórcy nawet wysilili się na wytłumaczenie w postaci modułów dogranych przez każdą z dziewczyn‑statków, tylko po co?). I tak oto, zostaje nam przedstawiony młodociany geniusz‑kapitan, jego załoga (o której wiemy tylko tyle, jakiej są płci), jego statek, Ionę, jej dwie siostry bliźniaczki, złe do szpiku kości (dlaczego… zabijcie, nie wiem), Takao, zakochaną po uszy w naszym kapitanie… mam wymieniać dalej?
Pokrótce mówiąc – oryginalność kończy się na grafice, postaci są osobowościowo płaskie jak decha, historia to typowe Deus Ex Machina, a w dodatku twórcy postawili na najtańszą kartę, która po prostu psuje seans – Friendship Is Magic™.
Jedynym plusem dla mnie była strona dźwiękowa. Opening znałem od jakiegoś roku przed rozpoczęciem seansu (szczerze mówiąc, tylko on mnie do obejrzenia zachęcił), czyli 'SAVIOR OF SONG' w wykonaniu nano oraz MY FIRST STORY. Ending, czyli 'Blue field' w wykonaniu Trident, w sensie wizualnym „dupy nie urywa”, aczkolwiek jest przyjemny dla ucha.
Propsy do recenzenta za porównanie ostatecznego 'statku' Kongo do Death Stara – czuć na milę, że twórcy inspirowali się Gwiezdnymi Wojnami przy rysowaniu tego czegoś.
Ostatecznie… 4/10. Dlaczego tak wysoko? +1 za Kongo i całe +3 za stronę dźwiękową. Bez kija nie podchodzić.
Niestety ciąży na mnie recenzencki obowiązek. Ponadto chcę zobaczyć, jak głęboko dna to anime sięgnie.
ból tyłka
4.07.2014 20:17 Re: Sprzedaż
lol, recenzencki obowiązek. Więc taki jest w dzisiejszych czasach eufemizm na prowokowanie flame'ów?
Szczerze powiedziawszy, kolejna recenzja na ten temat w wykonaniu Slovy będzie przeraźliwie nuuudna. Jako że ludzie mają skłonność do ignorowania argumentów niepasujących do ich wcześniejszej opinii, spora część tekstu powtarzająca te same wyświechtane argumenty (choćby z tym jakim to świętokradztwem są odstępstwa od materiału mangowego) pewnie powstanie jeszcze zanim kinówka trafi na Blu‑raye.
W tym wypadku dobrze by było poczytać kogoś ze świeżym spojrzeniem (nawet jeśli miałby być tak samo albo nawet bardziej krytyczny), więc przedpiszca ma rację z tym, że Slovie przyda się wynormowanie postawy.
Też mi się chce śmiać jak słyszę takie pierdoły. To nic więcej niż podbijanie własnego ego i reputacji wśród równie płytkich osób, które myślą, że trzeba coś zjechać, by być fajnym. Żeby to była chociaż konstruktywna krytyka…
A tekst może powstać nawet teraz, bo Slova w recenzji dobitnie pokazał, że i tak nie ogląda anime a opisuje własne urojenia („potyczki z nimi [okrętami Mgły – P] sprowadzają się (...) do licytacji, kto ma większy laser”, „dziewczętom reprezentującym okręty żadne statki nie są potrzebne, by siać zniszczenie, ba! Ich brak wcale nie umniejsza ich siły”).
Zgadzam się, że przyda się inny recenzent. Może ten będzie w stanie mi wskazać jakąś faktyczną wadę Arpeggio, bo póki co takowej nie widzę.
Eli
7.02.2016 20:40 Re: Sprzedaż
Fabuła jest płytka, kliknij: ukryte bycie po stronie tych dobrych gwarantuje nieśmiertelność, o ile tylko ma się twarz, animacja żywych (albo pseudożywych) istot woła o pomstę do nieba – to jest poziom RWBY, nie normalnej serii anime (acz walki mogą się podobać, zwłaszcza jak żadnego humanoida nie ma w zasięgu wzroku – miłośnicy kolorowych wybuchów i starć statków kosmicznych znajdą tu coś dla siebie; miłośnicy okrętów morskich niekoniecznie, chyba że należą do obydwu grup na raz).
A, no i postaci. Jedyną osobą obdarzoną jakąś osobowością i u której obserwujemy jakieś choć trochę przekonujące rozterki to Kongo, reszta to bardzo proste schematy, o ile w ogóle otrzymują jakąkolwiek charakteryzację.
Można to obejrzeć, ale jeśli ktoś obejrzał i nie tylko dobrze się bawił (to na pewno można) ale nie widzi w tym anime wad, to… właściwie, jest to dość smutne.
Porównaj z łaski swojej do innych serii TV bez wieszania poprzeczki an abstrakcyjnej wysokości jeśli chcesz by ta „krytyka” miała jakąś wartość.
Jak chcesz głębi fabularnej, to sobie idź i poczytaj książki zamiast smęcić na bajkę trwającą cztery godziny.
kliknij: ukryte Serię i tak dałoby się obronić, ale patrząc na twoje dogłębnie uargumentowane (lol) uprzedzenia stwierdzam, że naprawdę nie chce mi się użerać z kolejnym ekspertem od siedmiu boleści.
Naprawdę nie trzeba mieć wygórowanych wymagań, by dostrzec, że animowane arpeggio po prostu się nie udało. A jeśli już brać pod uwagę zawyżone standardy, to od czasu seansu widziałem kilka naprawdę dobrych anime sci‑fi, także to nie jest jakiś ewenement. Arpeggio było mocno poniżej średniej. I to nie wina widza, ze widział lepsze anime i ma wobec serii jakieś oczekiwania.
Cóż, mnie zawsze przeraża, że mamy być jak Korea… Skoro „wszystkim” się podoba, to „tobie” też musi.
Parafrazując przedpiścę „JA to lubię i drugiemu nie dam nie lubić.”
Meh.
ból tyłka
4.07.2014 23:00 Re: Sprzedaż
No tak, rzeczywiście Slova prezentuje taką postawę w przypadku recenzji anime, które przypadły mu do gustu, i późniejszych komentarzy.
Jeśli miałaś na myśli coś innego, to zwrócę uwagę, że teraźniejsze wypowiedzi dotyczą tego, jak to kolejna recenzja pisana dokładnie z tego samego punktu widzenia i powtarzająca wcześniejsze argumenty będzie zwyczajnie mało interesująca dla potencjalnego czytelnika.
Sprowadzanie wszystkich komentatorów do poziomu bojowników o jedyną słuszną prawdę w internecie jest wyjątkowo krzywdzące i świadczy też o hipokryzji, gdy tutejsi recenzenci potrafią prezentować tę postawę w jeszcze większym stopniu (czego przykładem jest choćby znajdujący się nieco niżej wątek ze 191 odpowiedziami). Zdarzają się tu recenzje, z którymi nie do końca się zgadzam, a i tak są świetne w lekturze (choćby Tablisowy tekst o Kill la kill)
Od razu uprzedzę też standardowy argument „jak coś ci się nie podoba, napisz recenzję alternatywną”. Recenzje alternatywne na tanuku to żaden cymes ze względu na skopany system ich wyświetlania (czytelnik musi przewinąć cały tekst głównej recenzji, żeby się przekonać, czy przypadkiem nie istnieje jakiś dodatkowy tekst). Przez to jak znikną z listy na głównej stronie to zwykle pies z kulawą nogą do nich nie zajrzy.
Zdecydowanie lepiej widać taką moją postawę w przypadku anime, które mi do gustu nie przypadły. Niestety nie każdy potrafi docenić moje dobre chęci przy przekonywaniu otoczenia, że naprawdę wiem lepiej, co dla nich dobre.
Jeżeli na kilkadziesiąt osób, które znam i widziały Arpeggio i jeszcze kilka, których znam tylko opinie twierdzą, że anime było słabe, a dwie osoby się wyrywają i twierdzą co innego to matematyka jest prosta.
I statystycznie nieistotna. Ale zgadzam się, że anime kiepskie. Nie da się tego obronić ani od strony graficznej, ani fabularnej. Może się podobać jeśli kogoś bardzo kręcą personifikacje okrętów wojennych.
Eli
7.02.2016 20:44 Re: >tanuki
Od graficznej można bronić – jak długo na ekranie nie zawitają istoty żywe (albo teoretycznie mające na takowe wyglądać). Statki są efektowne, kolorowe lasery i wybuchy przypadną do gustu miłośnikom tego typu rzeczy…
A postaci ludzkie lądują w uncanny valley, zwłaszcza jak chodzą i mówią, zwłaszcza – o zgrozo – na zbliżeniach.
To dość… prymitywne podejście. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że ludzie potrafią zwracać uwagę na zupełnie różne sprawy i wykazywać większą tolerancję na rzeczy, które innych drażnią (przykładowo lać ciepłym moczem na to, czy anime jest zgodne z mangą, czy też idzie własną drogą)?
Rozumiem, że obydwaj macie jakieś mocniejsze argumenty przemawiające za tym, że omawianemu anime należy się ocena wyższa, niż wystawiłem, a moje zarzuty nie mają pokrycia w rzeczywistości?
gość
2.06.2014 22:08 Re: >tanuki
Teraz to już zupełnie ręce opadają…
Przedstawiłeś w tekście swoją opinię na temat anime wraz z jakimiś tam argumentami. OK. Progeuszowi i Cthulhoo się podobało? Też mają do tego prawo.
Tymczasem jak jakaś osoba śmie mieć inne zdanie, to przeprowadzasz ataki wyprzedzające i pewnie teraz jeszcze chcesz zmuszać do odszczekania, gdy komuś zwyczajnie nie chce się kłócić z losowym ludkiem z internetu.
Czy moderacja tutaj nie powinna przypadkiem ukrócać takiego trollowania i prób wywołania flame'u, gdzie go nie ma, ze strony recenzentów? W tym wątku widać, że Slova aż kipi agresją…
Prog z kolei zaliczył arpedzio do grona najlepszych anime z końca zeszłego roku i też za bardzo nie wysilił się na uzasadnienie. Wobec czego jesteśmy na różnym polu.
Zaliczenie anime do grona najlepszych nie ma nic wspólnego z lubieniem go. A tu właśnie była mowa o najlepszych, a nie najbardziej ulubionych. To pierwsze wypada uzasadnić, to drugie niekoniecznie.
Cthulhoo
2.06.2014 23:37 Re: jednym słowem buzia w szklance wody ;P
Jednym słowem: nikogo nie staram się przekonywać do swojej racji, więc nie muszę silić się na argumentację. Po prostu zwróciłem uwagę Slovie, gdyż posługiwal się danymi z księżyca :P
Ale właśnie popełniasz błąd logiczny, gdyż krytyczna ocena, nawet subiektywna, wymaga argumentów. Natomiast gust, czyli „lubię to” już nie. W końcu możesz nie przepadać za piwem, ale stwierdzić, że to konkretne ma jakieś tam walory smakowe, albo lubić piwo bardzo, ale pewne wylać do zlewu, bo uznasz je za niezdatne do wypicia.
Mówiąc inaczej: uznanie czegoś za najlepsze wymaga jakiegoś podparcia. W końcu jest wyznacznikiem jakości, trendów etc., ktoś może wybierać tylko spośród najlepszych, dlatego chciałby wiedzieć, co konkretnie zadecydowało o najlepsiejszości czegoś. Tego typu określenie to stopniowanie, a więc w domyśle obarczone jest jakimś kryterium – w końcu skoro coś jest najlepsze, to muszą też być rzeczy gorsze, ale co je odróżnia? Co determinuje tę cechę?
Lubienia zaś nie trzeba uzasadniać. To jest właśnie gust. Możesz coś lubić i ubóstwiać albo lubić i mieszać z błotem. Lubienie może przybierać formę zbioru, bo np. można lubić wszystko, co podpada pod dane kryterium (ecchi), tymczasem określanie jakości wymaga już tego stopniowania.
Pozwolę sobie obronić Slovę, bo mogę wam udowodnić, że bredzicie od rzeczy.
Zacznijmy. Pogrubienia moje.
>twoich liczbach z kosmosu
>Jesteś jedyną znaną mi osobą, która tak uważa.
>To i tak niewielki odsetek.
>Patrząc na oceny userów
Czy Slova ich zna?
Oczywiście 1/2% jest pewnie poważnym zaniżeniem, ale liczby nie są z kosmosu, bo dotyczą ograniczonej grupy osób których opinie on zapewne w większości zna.
> jest pewnie poważnym zaniżeniem
> liczby nie są z kosmosu
Czyli co? Liczby są prawdziwe, czy nie? Bo się pogubiłem :P
gość
3.06.2014 01:13 Re: >tanuki
To się robi coraz bardziej nudne i żałosne…
Jak ostatnio sprawdzałem, żyliśmy w wolnym kraju. Jak się komuś nie chce uzasadniać tego, że uważa coś za anime roku, jego prawo. „Ryzykuje” co najwyżej to, że nikogo taka nieuargumentowana opinia nie przekona, lecz nie każdemu zależy na gromadzeniu bandy popleczników swojej opinii.
W tym wypadku po tym, że zamiast wykazać się na wstępie tego wątku odrobiną kultury, zaczynasz od prowokacji, widać, iż tak naprawdę nie zależy ci na dyskusji. Gdybyś zobaczył jakieś argumenty, to byś zbijał wszelkimi możliwymi sposobami w typowej dla internetu kłótni, w której jeden z ludków uznaje siebie za zwycięzcę, bo miał najwięcej wolnego czasu i z ostatnią wypowiedzią jego było na wierzchu (podczas gdy drugiej stronie np. znudziło się rzucanie grochem w ścianę). To nie jest pomówienie, tylko bardzo prawdopodobny scenariusz, zważywszy na to, że to właśnie robisz w tym zastępczym temacie (i pewnie w iluś innych na tym portalu).
Znając życie, pewnie dokładnie z tego powodu będziesz chciał mieć ostatnie słowo. Udowodnisz mi, że nie mam racji, powstrzymując swoją chęć dorzucenia kolejnych 3 groszy?
Slova, ale ja wiem, jak się z tobą dyskutuje i dlatego też nie mam na to ochoty, bo dobrze wiem, do czego to może doprowadzić (jedną z opcji jest słynne „to napisz alta”) :P
No dobrze, ale dlaczego owo piwo uważasz za najlepsze wśród tych, które było właśnie na półce? Czy jest one po prostu Twoim najbardziej ulubionym i to jedyne kryterium?
Nie chce mi się i od początku mi się nie chciało :3
A gdy mi się zachce, to po prostu napiszę alta (co byś mi i tak prędzej czy później zaproponował) i tyle :P
A ja myslałem, że o licznych :P
Ok, ale do rzecz:
-> Slova użył małych procentów, żeby uwypuklić pewną tezę,
-> zwróciłem uwagę, że są to liczby bez pokrycia w rzeczywistości lub niemożliwe do zweryfikacji.
Btw: ciekawe, czy ta cała, nie mająca większego sensu dyskusja zasłuży sobie na znalezienie się w „Burzy w szklance wody” przy kolejnym, miesięcznym podsumowaniu? xD
Po cichutku kibicuję temu wątkowi w oczekiwaniu, kiedy Moderacja straci cierpliwość i wystosuje pierwsze groźby. Zwykle budzi się już po kilkunastu komentarzach nie odnoszących się bezpośrednio do danego tytułu, a tu proszę: 54 i wciąż rośnie. :)
Jakby co, to w razie gdyby Moderacja interweniowała kiedyś w którymś z moich wątków, będę mógł powołać się na casus Slova versus Cthulhoo et consortes? ;)
omnibus
3.06.2014 18:43 Re: >tanuki
Jakby co, to w razie gdyby Moderacja interweniowała kiedyś w którymś z moich wątków, będę mógł powołać się na casus Slova versus Cthulhoo et consortes?
Nie, albowiem nie należysz do elitarnego grona stałych współpracowników tanuka, którzy są tu traktowani na specjalnych zasadach ;P
Moderacja jest lekko ubawiona i obserwuje wątek pilnie. Szczerze mówiąc, gdyby ktoś się pytał, radzę zwrócić uwagę, że wszystkie strony nie najeżdżają sobie nawzajem na mamusie, nie wyzywają i generalnie wyraźnie dobrze się bawią, ale przy tym kontrolują jeszcze, co piszą. Tego rodzaju wątki zmierzające do flejma dostaną w łeb bardzo szybko.
>Teraz
huh?
Odpisałem, gdy tylko zobaczyłem Twój zarzut (wczoraj wieczorem). Sprawdziłem sekcję komentarzy parę razy w dniu, kiedy napisałem swój, a potem kompletnie zapomniałem o sprawie, dopóki Cthulhoo mi o niej nie przypomniał.
>argumentem
>głównym
Nah. Z doświadczenia wiedziałem, że rozmowa z Tobą jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu, więc rzuciłem faktem (Arpeggio to najlepiej sprzedające się anime jesieni nie będące kontynuacją), żebyś się odczepił.
Pielęgnuj swój ból czterech liter, ja wiem, że na ~pięćdziesiąt obejrzanych przeze mnie serii w zeszłym roku, Arpeggio jest w ścisłej czołówce.
Jeśli naprawdę sądzisz, że to był argument, a do tego główny, to lol. Honestly, lol.
Argument jest taki, że jest po prostu dobre. Rozbijanie tego na czynniki pierwsze, by chwalić każdy z osobna, tylko dlatego, że w przeciwnym razie nie będziesz w stanie pojąć o co mi chodzi, uważam za marnowanie czasu.
Pisanie recenzji ma zgubny wpływ na Twoje zdolności oceny.
Sorka, że się wetnę, ale w takim wypadku druga strona może rzucić argumentem, że jest po prostu kiepskie, a rozbijanie tego na czynniki pierwsze, by ganić każdy z osobna to marnowanie czasu. Koło się zamyka.
Nie ma.
Ale twierdzenie to już mówienie czegoś udowodnionego. W sumie głupio zadałem pytanie, ponieważ wniosek na podstawie argumentów sam w sobie jest twierdzeniem.
Ale, jak sam napisałeś, chodzi o twierdzenie. O ile twierdzenie jest udowodnione, a jeżeli jest twierdzeniem, to na pewno jest też udowodnione, to obalić się go nie da.
Domyślam się, że bardziej chodziło Ci o wysnuwanie tezy, bowiem pisząc o czyimś zdaniu, że jest twierdzeniem, automatycznie przyznajesz mu rację.
„twierdzenie” jako nazwa procesu (gdy osoba x coś stwierdza) to nie to samo co „twierdzenie” jakie znasz z matematyki, Panie Językoznawco.
Starasz się być sprytniejszy niż jesteś.
Aha, czyli anime jest zwyczajnie dobre i 2deep4me?
Rzeczywiście nie potrafię pojąć, w jaki sposób coś może być po prostu dobre. Można coś po prostu lubić, nie ukrywam, ale żeby coś było tak dobre samo z siebie?
Ja myślę, że problem ze zdolnością oceny masz Ty, a właściwie to ze zdolnością rozróżnienia oceny od własnego gustu. na twoje nieszczęście ocena polega właśnie na tym, że jest subiektywnym podsumowaniem wielu cech. I właśnie tutaj problem powstaje, bowiem Twoim zdaniem ocena sama w sobie jest subiektywna, a to błąd – subiektywna jest interpretacja składowych oceny. Jeśli coś oceniasz w taki sposób, to wystarczy, że wyrazisz opinię na temat składowych a nawet bez podsumowania osoba czytająca będzie mogła poznać Twoje zdanie. Ty zaś nie masz takiego autorytetu by napisać, że coś jest dobre i zebym ja bądź ktokolwiek inny Ci zawierzył.
Ale czy ktoś tutaj chce, żeby ktoś komuś zawierzył? Po prostu parę osób wyraziło swoją opinie, a ty zacząłeś drążyć temat, mimo że druga strona jest średnio zainteresowana dyskusją. I tyle :3
Bardziej niż na opinię wyglądało to na stwierdzenie faktu w oparciu o jakąś listę czy coś w ten deseń. Jest różnica między stwierdzaniem czegoś, a wyrażaniem opinii.
A, chodzi o te jedno zdanie. Wybacz, patrzę po avach, a nie po nickach :P
Wypadałoby coś napisać od siebie, żeby wejść na wyższy poziom wtajemniczenia:
Podobał mi się koncept ewolucji jednostek z Fleet of Fog z broni do istot obdarzonych świadomością a w konsekwencji emocjami :P
Jestem taki opiniotwórczy, wow :P
omnibus
3.06.2014 23:12 Re: >tanuki
Ja myślę, że problem ze zdolnością oceny masz Ty, a właściwie to ze zdolnością rozróżnienia oceny od własnego gustu
Toż to zakrawa na schizofrenię! xD
W jakiż to sposób wypreparowujesz ocenę spośród meandrów własnego gustu?
Ocena dotycząca wrażenia za całokształt z samego swojego założenia jest subiektywna. Obiektywnie, to się można starać ocenić animację czy muzykę, bo są jakieś bardziej uniwersalne punkty odniesienia, które pozwalają na rozróżnienie tego, co dobre, od tego, co złe.
Ale już na przykładzie „Sidonia no kishi” widać, że również animacja, to kwestia subiektywna, bo mi się bardzo podoba, a większość na nią psioczy ^^
Nie, bo można coś bardzo lubić, ale zdawać sobie sprawę z tego, że jest słabym anime. Nie ma w tym nic trudnego, wystarczy otworzyć oczy i kierować się logiką, a nie własnymi upodobaniami. I tak, jak już napisałem, subiektywne jest to, co się składa na ocenę, tworzy ją, decyduje o niej, nie zaś sama ocena, o ile właśnie jest oparta o jakąś analizę. Jeśli nie, to rzeczywiście i ocena staje się subiektywna, bowiem jest jedynym wyznacznikiem opinii, ale jednocześnie staje się bezwartościowa.
To w końcu ocena jest subiektywna czy nie jest subiektywna? Bo raz piszesz tak, a raz tak :P
Ok, pomogę ci: brakuje ci w słowniku słowa rzetelność, które próbujesz opisać jakimś dziwnym, pokrętnym i niekomunikatywnym tokiem rozumowania.
No, ale nie masz prawa tego stwierdzenia używać, gdyż po pobieżnym przejrzeniu twojej recenzji znalazłem parę przykładów zakłamywania faktów, aby uzasadnić niższą ocenę:
„potyczki z nimi sprowadzają się albo do masakrowania klasycznych okrętów wojennych ludzkości, albo do licytacji, kto ma większy laser”
Co mija się z prawdą, gdyż w większość start to załoga I‑401 dysponowała zdecydowaną mniejszą siłą ognia od przeciwników, a bitwy wygrywali dzięki taktyce, a nie mocą lasera.
A naprawdę nie chce mi się czytać, jak próbujesz bronić błędów merytorycznych w swoim tekście, dlatego też nie wchodziłem w dyskusję na tenat samej serii.
PO głębszym namyśle doszedłem do wniosku jak w innych komentarzach – ocena nie ma żadnego nacechowania, gdy już zostanie wystawiona. Subiektywizm konczy się w momencie, gdy już powstanie ocena, a wtedy ta staje się niczym więcej, jak elementem statystyki.
Na końcu tej taktyki i tak pojawia się laser. Sama taktyka takze była mocno pretensjonalna, a jedyny istotny i warty wzmianki pomysł to sztuczka z ukryciem się obok wraku. Nawet Code Geass miało więcej taktyki.
No tak, to, ze Iona używała lasera jako finishera po dłuższej rozgrywce taktycznej jest równoznaczne z tym, że ZAWSZE WYGRYWAŁA STARCIA Z MGŁĄ DZIĘKI TEMU, ŻE MIAŁA WIĘKSZY LASER, jak twierdziłeś (:>) w recenzji.
A ja myślałem, że gro walk wygrali za pomocą torped :O
No i bardzo słaba riposta, gdyż… czymś tego wroga trzeba pokonać :P
Sama taktyka takze była mocno pretensjonalna, a jedyny istotny i warty wzmianki pomysł to sztuczka z ukryciem się obok wraku.
Fajnie, że tak uważasz, ale nie napisałeś o tym ani słowa w recenzji, tylko skłamałeś, bo w taki sposób było łatwiej uzasadnić twój negatywny punkt widzenia.
No tak, to, ze Iona używała lasera jako finishera po dłuższej rozgrywce taktycznej
do taktyki wiele tu brakowało. W kolejnych odcinkach coraz bardeziej się to uwidaczniało, ponieważ walki sprowadzały się do nawały artyleryjskiej rozbijającej się o pola siłowe.
No i bardzo słaba riposta, gdyż… czymś tego wroga trzeba pokonać :P
A ja zawsze sądziłem, że sednem istneinia łodzi podwodnych jest skrycie, atak i ucieczka, a nie otwarta bitwa.
Fajnie, że tak uważasz, ale nie napisałeś o tym ani słowa w recenzji,
napisałem. Dlaczego? Bo ilość sytuacji, które wymykały się spod schematu była niewielka. To dało się zwłaszcza odczuć później, gdy rozgrywki zakrawały o battle shounena ze statkami w roli głównej. Ja ci laserem, to ty mi barierą.
Poza tym – co mogłem napisać innego? Gdybym zasugerował, ze jednak walki są wyrafinowane i przemyślane, to bym zwyczajnie skłamał jeszcze bardziej, bowiem wtedy zostałbym rozszarpany przez miłośników bitew morskich. Strategii, taktyki i tym podobnych były w Arpeggio groszowe ilości. Nie zmieniłoby to nic w odbiorze, a jedynie wprowadziłoby widza w błąd dając mu złudne nadzieje na coś, czego w anime nie było – na sens ukazanej akcji. Tym bardziej, ze wspomniana sytuacja miała miejsce w pierwszych odcinkach. Później tego typu zagrania pojawiały się coraz rzadziej. Koniec końców i tak wszystko sprowadzało się do superdziała na pokkładzie Iony, barier albo kolejnych nieuzasadnionych niczym udziwnień, jak chociażby nurkująca Kongou.
Jednakże nie świadczy to wcale dobrze o recenzji, która powinna być rzetelna i pisać jak jest, a nie tak, żeby autorowi tekstu było wygodniej obronić swoją tezę :P
Ta jedna sytuacja nijak nie wpływa na ogół. By być w 100% rzetelnym powinienem też napisać o
smutnych syntetycznych dziewczynkach stworzonych do wymyślania broni, ich stwórcy niemal neiudolnie pozorującym samobójstwo i umierającym w chwili, gdy pokazują się statkodziewczyny. ot tak, sobie leżał i czekał przykuty do łóżka, by umrzeć w odpowiedniej chwili.
I o wielu innych rzeczach. Tylko, że wtedy musiałbym iśc za ciosem i opisać wszystko – a to już spoilerowanie. Wierz mi, że gdyby to była sytuacja, która miałaby wpłynąć na moje wrażenia z seansu, to bym o niej wpsomniał. Tym bardziej, że anime nie przekreśliłem na starcie, a tamta bitwa działa się na samym początku, gdy jeszcze widziałem w Arpeggio zadatki na znośne anime.
Nie, wystarczy po prostu nie tworzyć faktów, tylko trzymać się tego, co jest w anime, czego ty nie zrobiłeś. A jeżeli nie widzisz w tym nic złego, to nie mamy o czym rozmawiać :P
Stworzyłeś, gdyż według twojej recenzji Iona ma największą siłę ognia i tylko dzięki temu wygrywa. A to nie jest prawda, gdyż takową przewagę miała tylko w jednym, nic nie znaczącym starciu. W inych sytuacjach przewaga była po stronie przeciwniczek, vide:
Takao
Kongou & Kirishima
Kongou & Maya
A jak przeciwniczki o większej sile rażenia użyly fortelu (I 400 i I 402), to…
A co do rewanżu: tu nadal nie było rażącej różnicy w sile na korzyść Iony i ciągle musieli kombinować, żeby nie nadziać się na random torpedy.
No i ja ci daję przykłady, ty rzucasz ogólnikami, gdyż… każdy rzucony przykład byłby narażony na podważenie, czego ty do tej pory nie byłeś w stanie zrobić.
Owszem, co jest kolejnym nieporozumieniem – dlaczego te okręty wyglądają jak drugowojenne, skoro nie dziedziczą żadnych ich cech? Niszczyciele mogą się zanurzać, łodzie podwodne dominują w walce na powierzchni – po co to wszystko?
Ale ja nie mam nic do tego, że te statki wyglądaly tak, a nie inaczej. Mi się to bardzo podobało. Widze zaś problem w tym, że nic z tego nie wynikało, a to już założenia nie są. To brak konsekwencji w budowie świata i realizacji postanowień. To już podlega ocenie.
To tak, jakby czary w Harrym potterze były, miały jakieś podstawy i ogólny sens w obrębie tego świata, po czym autorka by stwierdziła, że jednak bohaterowie będą się strzelać bronią palną bez wyjaśnienia, dlaczego.
Założeniem jest to, że:
-> okręty Fleet of Fog wyglądają jak statki z okresu II WŚ
-> ich poziom zaawansowania technologicznego jest dużo większy niż ten, którym dysponują ludzie.
Ja tu nie widzę braku konsekwencji, zwłaszcza że od początku nikt nie obiecywał, że te okręty mają takie same właściwości, co standardowa flora cesarskiej Japonii :P
Ja tu widzę jedną rzecz: oczekiwałes czegoś innego niż dostałeś, lecz mimo wszystko nadal chcesz oceniać serię przez pryzmat swoich własnych wyobrażeń, a nie tego, co zaoferowali ci twórcy. I to już nie pierwszy raz :P
Skoro nie miały mieć takich właściwości, to po co ta cała szopka? Nawet w Upotte, mającym podobne założenia, autor w jakimś stopniu utrzymał konsekwencję swoich decyzji. Losowo dobranym motywom daleko do spójnych założeń świata przedstawionego.
tak, oczekiwałem czegoś innego. tego, co mi pokazano i co zapowiedziano – statków, bitew morskich i fajnych bohaterek. Dostałem dyskotekowe statki, dyskotekowe kule, bitwy pokazujące, że w sumie cała ta otoczka statków jest nie potrzebna i służy jedynie jako aspekt wizualny oraz bohaterki, dla których polubienia zabrakło czasu.
Czyli oceniasz anime nie poprzez pryzmat tego, jakim jest, tylko jakim ty chciałbyś go widzieć, a to nie ma nic wspólnego z rzetelnością, której najbardziej wymagam od recenzji, a której w tej konkretnej nie uświadczyłem :P
Nie. Idąc tym tokiem rozumowania rozliczamy anime z tego, co nam ma do zaoferowania i na tej podstawie ganimy je bądź chwalimy. Nie krytykujemy natomiast serii za to, że jego założenia odbiegają od naszych wyobrażeń na ich temat :P
Pisząc to miałem na myśli sytuację, w której widz musi być zaznajomiony z materiałem źródłowym, by rozumieć akcję. I dotyczyło to filmów kinowych.
W tym przypadku mamy drugą skrajność – manipulacja do stopnia, w którym historia gubi sens i rozmija się z założeniami mangi. W tym momencie równei dobrze mogłoby to być cokolwiek innego, niż arpeggio, a akcję możnaby przeniść w przestrzeń kosmiczną, na czym anime by nawet zyskało z powodu aluzji do Yamato.
Tak czy owak od serii, w której są okręty wojenne domyślnym oczekiwaniem jest, że na walkach owych okrętów będzie skupiać się akcja. Nie na smutnych dziewczynkach z probówki i nie na pojedynkach statkocórek jako takich między sobą.
I? Ciągle jest to osobne dzieło i należy to tak potraktować, lecz zarazem wypada zaznaczyć, że jest to bardzo luźna adaptacja mangi :P
A skoro akcja skupia się na czymś innym, niż się oczekiwało… trzeba to przeboleć i ocenić serię pod kątem tego, co ona oferuje i jak się z tego wywiązała, a przy okazji uzmysłowić widzowi, z czym to się je :P
Sęk w tym, że nawet jako zupełne standalone oferuje niewiele. Walki są mocno naciągane i mało widowiskowe pomimo wszechobecnej dyskoteki. Fabuła zatonęła po szóstym odcinku. Motyw okretów jako takich porzuca już w pierwszej połowie pokazując, że rzeczywiscie nie są do niczego potrzebne. Jak by na to nie patrzeć, to nie boni się nawet jako dzieło samo z siebie, a świadomosć tego, że jako adaptacja jest skaszanione, a jako anime ze statkami nie spełniło oczekiwań osób, które dla okrętów właśnie po serie by sięgnęły tylko pogarsza sytuację.
Poważnie, czego widz może oczekiwać, gdy słyszy, ze w anime są okręty z dziewczęcą osobowością? To oczywiste, że będzie się spodziewal ciekawych bitew morskich. Dyskoteka jest ostatnią rzeczą, o jakiej by pomyślał. To nawet nie jest oczekiwanie, to realizacja założeń. Pokazujemy widzowi jakiś motyw na starcie i go realizujemy, bo poczuł się zaciekawiony i chce oglądać to dalej. Nie można zrobić tak, że tworzymy motyw, a potem do piachu z nim, bo przecież tak miało być, to on oczekiwal nie wiadomo czego. Cóż za głupi widz, czego on w ogóle chciał!?
Ktulu, w taki sposób każde anime jest dobre. O każdym można powiedzieć, że takie miało być i już, czegoś widzu oczekiwał? Dobrego anime? Nie, ono miało być badziewiaste! Nie oceniaj go przez pryzmat tego, że chciałeś dobre anime, ono miało takie być i do doceń!
To oczywiste, że będzie się spodziewal ciekawych bitew morskich. Dyskoteka jest ostatnią rzeczą, o jakiej by pomyślał.
Szkoda tylko, że od pierwszych sekund wiadomo, że Fleet of Fog to nie jest standardowa flota morska, lecz super nowoczesna broń strzelająca laserami i za nim nająca sobie standardowe okręty, po których po prostu przepływa. Jeżeli po tej scenie nadal uważałeś, że będziesz miał do czynienia ze standardowymi bitwami morskimi, to nie mamy o czym rozmawiać.
To nawet nie jest oczekiwanie, to realizacja założeń. Pokazujemy widzowi jakiś motyw na starcie i go realizujemy, bo poczuł się zaciekawiony i chce oglądać to dalej.
Ale to, co było później, było konsekwencją tego, co było na starcie: to nie były zwykłe okręty z konwencjonalną bronią, tylko super nowoczesne jednostki wyglądające tylko jak statki z II WŚ :P
Nie można zrobić tak, że tworzymy motyw, a potem do piachu z nim, bo przecież tak miało być, to on oczekiwal nie wiadomo czego. Cóż za głupi widz, czego on w ogóle chciał!?
Ale co poszło do piachu? Przecież wyraźnie było powiedziane, iż FoF dostało rozkazy ograniczyć swoją ekspansję tylko do mórz, a poza tym ich Mental Models, mimo że same w sobie były bardzo niebezpieczne, nie miały takiej siły ognia, co statki (GC, torpedy, działa, rakiety. Vide: scena w willi, gdzie jedna salwa z missli I 401 zrobiła w sekundę tyle, co MM Haruny przez połowę odcinka).
A poza tym to, że Mental Models do słabych nie należały zostało już zahintowane dużo wcześniej, gdy:
-> Iona zapytała się na cmentarzu, czy ma zrobić z żołnierzami porządek,
-> gdy zdecydowali się opuścić kolację i odpłynąć,
Innymi slowy: czepiasz się rzeczy, na które były przesłanki od samego początku, a że nie zwróciłeś na to uwagi? To twoj problem, nie mój.
Ktulu, w taki sposób każde anime jest dobre.
Nieśmieszna komedia nigdy nie będzie dobra, tak samo jak niestraszny horror, bo nie spełniają swoich podstawowych założeń. Jeżeli natomiast widz oczekuje od komedii dramatu i krytykuję ją, bo takowego nie dostał, to coś jest nie tak z oczekiwaniami widza a nie z serią :P
czegoś widzu oczekiwał? Dobrego anime?
I takie dostałem :P
Nie, ono miało być badziewiaste!
Ej, studio Asylum z założenia tworzy badziewne filmy i im to bardzo dobrze wychodzi xD
Nie oceniaj go przez pryzmat tego, że chciałeś dobre anime, ono miało takie być i do doceń!
Szkoda, że gdzieś mi przepadł Reiozaur, chętnie bym ci go wkleił :3
Jeżeli po tej scenie nadal uważałeś, że będziesz miał do czynienia ze standardowymi bitwami morskimi, to nie mamy o czym rozmawiać.
Właśnie nie napisałem, że standardowych. Ale na pewno takich, które mają powiazanie z tym, zę statki wyglądają tak, a nie inaczej. Że okręt podwodny, nawet supernowoczesny, będzie działał jak łódź podwodna, a pancernik, nawet bardziej kosmiczny niż Yamato od Leijiego, jak pancernik.
to nie były zwykłe okręty z konwencjonalną bronią, tylko super nowoczesne jednostki wyglądające tylko jak statki z II WŚ :P
Dobrze, ale po co je w takim razie dzielono na okręty podwodne i inne, skoro to ostatecznie nie miało sensu? I dlaczego akurat wygladały tak, a nie inaczej? To można było sensownie wytłumaczyć nie naruszając już istniejących założeń. Bo niestety, ale wygląd taki, a nie inny, bez uzasadnienia, nadal do czegoś zobowiązuje. Nie mam nic do tego, jak te bitwy wyglądaly, ale jak przebiegały. A przebiegały tak, że cały koncept statków wydawał się wciśnięty na siłę, by udobruchać miłośników marynarki. I to nieudolnie.
czepiasz się rzeczy, na które były przesłanki od samego początku,
Tak, ale te rzeczy zupełnie wypaczają to, co było budowane od początku. I bitwa na plaży wyraźnie pokazała, że siła ognia i obrony między dziewczętami ze statkiem i bez nie jest wcale tak różna. I tu się chyba pojawia kolejny problem, czyli poziom mocy zależny od aktualnych potrzeb fabularnych.
Nieśmieszna komedia nigdy nie będzie dobra, tak samo jak niestraszny horror, bo nie spełniają swoich podstawowych założeń.
Wytłumacz mi więc, jakie założenia postawiono przed Arpeggio.
A może ta komedia miała być nieśmieszna? Oczekiwałeś śmiesznej komedii? To niedobrze! Oceniasz przez pryzmat swojego widzimisie! A moze to anime miało być złe, a Ty się spodziewałeś, że takie będzie? Czy to czyni je arcydziełem? Taka filozofia prowadzi do paradoksu.
Tym bardziej, że ja nic wybitnie różnego od tego, co na pierwszy rzut oka po arpeggio widać, nie wymagam. Skoro ktoś mi daje jasny podział na to, że będą statki różnych typów, to ja oczekuję, że będzie się tego podziału trzymał. Niech se strzelają laserami, rakietami i czym tam chcą. Ale w chwili, gdy każdy może robić to samo, to cała zabawa idzie na dno. Mamy jakieś pozory, okrętów, skądś się one wzięły. Czego mam oczekiwać po serii, gdzie na wszystkich grafikach mam statki nawodne, a nie kosmiczne?
Dobrze, ale po co je w takim razie dzielono na okręty podwodne i inne, skoro to ostatecznie nie miało sensu? I dlaczego akurat wygladały tak, a nie inaczej? To można było sensownie wytłumaczyć nie naruszając już istniejących założeń. Bo niestety, ale wygląd taki, a nie inny, bez uzasadnienia, nadal do czegoś zobowiązuje. Nie mam nic do tego, jak te bitwy wyglądaly, ale jak przebiegały. A przebiegały tak, że cały koncept statków wydawał się wciśnięty na siłę, by udobruchać miłośników marynarki. I to nieudolnie.
Scena, jak Takao nurkuje i komentarz, że pod wodą stoi na przegranej pozycji w starciu z I 400 i I 402, które lepiej sobie radzą w takich warunkach. Innymi słowy: tym statku w dalszym ciągu miał znaczenie.
Tak, ale te rzeczy zupełnie wypaczają to, co było budowane od początku. I bitwa na plaży wyraźnie pokazała, że siła ognia i obrony między dziewczętami ze statkiem i bez nie jest wcale tak różna. I tu się chyba pojawia kolejny problem, czyli poziom mocy zależny od aktualnych potrzeb fabularnych.
Jak to wypaczały, skoro były od początku, tylko że potem w większej ilości? Poza tym… Hyuuga ufortyfikowała całą wyspę i korzystała z zamontowanych tan systemów obronnych sterowanych przez Mental Model, nie z samego Mental Modelu, a jako, że Ise‑class BB jest dużo lepiej opancerzony od Kongou‑class FBB (ale za to wolniejszy i mniej mobilny), to wytrzymała całkiem sporo).
Wytłumacz mi więc, jakie założenia postawiono przed Arpeggio.
Już to pisałem w komentarzu powyżej: ewolucja z broni do istoty świadomej, którą jako pierwsza zaczęła przechodzić Iona. Cały ten konflikt militarny stanowi tło do tego :P
Tym bardziej, że ja nic wybitnie różnego od tego, co na pierwszy rzut oka po arpeggio widać, nie wymagam. Skoro ktoś mi daje jasny podział na to, że będą statki różnych typów, to ja oczekuję, że będzie się tego podziału trzymał. Niech se strzelają laserami, rakietami i czym tam chcą. Ale w chwili, gdy każdy może robić to samo, to cała zabawa idzie na dno. Mamy jakieś pozory, okrętów, skądś się one wzięły. Czego mam oczekiwać po serii, gdzie na wszystkich grafikach mam statki nawodne, a nie kosmiczne?
To oglądałes nieuważnie i nie czytałeś dokładnie dialogów. Przy scenie, jak Takao chciała zanurkować było wyraźnie powiedziane, że nie będzie miała takiej samej mobliności co na powierzchni i będzie bardzo łatwym łupem dla na I 400 i I 402 przystosowanych do podwodnych walk, w dodatku BBki miały dużą większą siłę ognia od innych jednostek, a pancerna Hyuuga była pancerna (pancerz miejscami przekraczał 300 mm).
Innymi słowy: tym statku w dalszym ciągu miał znaczenie.
Tylko ciekawe, dlaczego Kongou górowała nad Ioną w walce podwodnej.
ewolucja z broni do istoty świadomej, którą jako pierwsza zaczęła przechodzić Iona. Cały ten konflikt militarny stanowi tło do tego :P
Jeśli faktycznie tak było, to powinienem jeszcze ocenę obniżyć, bo tutaj motyw nabywania samoświadomości został zrealizowany o wiele gorzej, niż w mangowym GITSie, a tam był zupełnym bełkotem bez krzty sensu.
Tylko ciekawe, dlaczego Kongou górowała nad Ioną w walce podwodnej.
Pokaż mi, w którym miejscu radziła sobie lepiej pod wodą od Iony.
Protip: trzymanie stałego kierunku i ładowanie GC to nie jest radzenie sobie pod wodą :P
Jeśli faktycznie tak było, to powinienem jeszcze ocenę obniżyć, bo tutaj motyw nabywania samoświadomości został zrealizowany o wiele gorzej, niż w mangowym GITSie, a tam był zupełnym bełkotem bez krzty sensu.
Jednak o tym nawet nie wspomniałeś, mimo że stanowiło to bardzo istotny element serii :P
Tak istotny, że aż umknął mojej uwadze. Rozwój postaci z antagonistki do potencjalnej lub faktycznej członkini haremu to jeszcze nie ewolucja charakteru.
Poza tym, skoro mamy już unikać oceny przez pryzmat własnych oczekiwań, to bądźmy konsekwentni i strońmy w tym przypadku nie tylko od negatywnej, ale także pozytywnej oceny. jeśli dostałeś to, czego oczekiwałeś, to nie powinieneś tego brać pod uwagę podczas oceny.
Wiesz… jest jeden problem:
jedyne, czego oczekuję od serii, to godziwej rozrywki. Nie tworzę natomiast swoich wizji tego, jak ma ona wyglądać, bo mija się to z celem :P
>jedyne, czego oczekuję od serii, to godziwej rozrywki. Nie tworzę natomiast swoich wizji tego, jak ma ona wyglądać, bo mija się to z celem :P
This.
Nie ogarniam dlaczego tyle osób tego nie pojmuje. Tylko siebie krzywdzą.
Wytłumaczę ci to na prostym przykładzie:
Mój kumpel o Girls und Panzer: „Liczyłem na dobre, wojenne anime. A co dostałem? Syf, gdzie są małe dziewczynki zamiast żołnierzy i nikt w nim nie ginie. Co za ścierwo.”
Czołg to maszyna wojenna, a w Sora no Woto żołnierzami były dziewczęta, więc…
Oczekiwał czegoś innego, dostał coś innego, ocenił przez pryzmat tego, czego oczekiwał, a nie faktycznych założeń fabularnych i ich realizacji :P
Poza tym dałem taki jaskrawy przykład, żeby uwypuklić, o co mi chodzi. Przetraw to sobie na spokojnie i spróbuj zrozumieć. Ja w tym miejscu kończę dyskusję, bo powiedziałem to, co chciałem powiedziec, a nawet parę rzeczy więcej. Z mojej strony EoT.
Oczywiście jeżeli chcesz mieć ostatnie słowo, to możesz sobie odpisać, nie bronię ci tego :3
I oczywiście można ocenić coś jako 10/10 bo to lubię. Ale wtedy ocena traci wartość jako wyznacznik jakości na rzecz wyznacznika preferencji.
Z drugiej strony możesz ocenić coś jako 10/10, ponieważ TWOIM ZDANIEM motywy takie i takie były ponadprzeciętne, TWÓJ poziom wiedzy na dany temat pozwala Ci określić, ze temat został zrealizowany wyczerpująco, TWOJE doświadczenie pokazuje, że było to unikatowe. I tak dalej i tym podobne.
Właśnie w taki sposób przejawia się subiektywizm oceny. I dlatego nie można mieszać jej z gustem.
A także – z PRYWATNYM wyobrażeniem nt. opinii publicznej, do której dostosowuje się swoje zdanie, by uchodzić za osobę z gustem/autorytetem/zdolnością obiektywnej krytyki/whatever.
Oczywiście – ale jak już wspomniałem – dobrze uargumentowana ocena broni się sama. Nie ważne, jak bardzo subiektywne będą jej składowe, to na ich podstawie wyjdzie ocena końcowa, którą każdy będzie mógł wyciągnąć tylko na podstawie tego, co dana osoba uargumentowała. Oczywiście to bardzo optymistyczna i nierealna wizja.
Ocena sama w sobie jest obiektywna. Nie możesz powiedzieć, że 4 to 5, a 10 to 11. Właściwie, to ocena jest zupełnie wyrwana z podziały na subiektywizm i obiektywizm – zwyczajnie jest. To przedmiot, a przedmiot nie może być w taki sposób nacechowany.
Ocena składa się jednak z jakiś cząstek, które o niej zadecydowały. I te cząstki są dobierane subiektywnie, wedle uznania osoby przydzielającej ocenę. Jeśli każdy oceniany fakt przyrównać do cegły, to nie ma on żadnego nacechowania. Fakt może jednak stać się argumentem i być interpretowany, tak jak murarz ze swobodą działania z tych samych cegieł zbuduje coś innego, niż jego kolega. To, co zbuduje, to recenzja.
Oceny już się tak porównać nie da. Oczywiście każdy wystawiając ocenę kieruje się jakimiś własnymi pobudkami. I dobrze. Jednak przy określonej skali, jednakowej dla wszystkich oceniających, ocena jest sama w sobie obiektywna, bo jest jedynie liczbą. Nie mówi o niczym – nie wiadomo, dlaczego ktoś taką ocenę wystawił? Nie polubił? Spodobało mu się, ale miało jakieś wady? Z kaprysu? Jedyne, co wiemy, to że 1 to źle, a 10 to najlepiej – ale to wie każdy, każdy zinterpretuje tak samo.
Sorka, ale… takich głupot, to ja juz dawno nie czytałem.
Ocena, jako wyznacznik czyjeś opinii, jest w pełni subiektywna.
Jeżeli chcesz mówić o obiektywnej ocenie, to tylko w oparciu o sztywne i niepodlegające dyskusji kryteria, a nie w oparciu o subiektywną analizę.
Mówię o ocenie jako przedmiocie. I właśnie dlatego uważam, ze ścisłe ramy w ocenach, przy ocenianiu anime i innych tworów kultury, są bez sensu – ocena nie jest w stanie w pełni oddać intencji autora, bowiem jest liczbą, a liczba po prostu jest – z liczbą nie da się dyskutować, nie wiadomo, czy to za dużo, czy za mało nie mając punktu odniesienia.
Skala jest punktem odniesienia.
Samo 5 nic nie mówi, bo może oznaczać zarówno 5/5 jak i 5/10, lecz w oparciu o daną skalę i co się kryje za poszczególnymi jej elementami (na tanuku każda ocena ma swoją definicję i nie jest po prostu liczbą, tak samo jak na MALu).
I, jedyne, co jest tutaj obiektywne, to fakt, że wystawiłeś taką, a nie inną ocenę (bo to fakt, którego nie da się zaprzeczyć), lecz sama liczba, jako że można się z nią nie zgodzić, już obiektywna nie jest, bo wyraża ona opinię recenzenta, który kieruje się własnym zdaniem, a nie sztywnymi kryteriami :P
Nie kieruję się definicjami ocen na tanuki. I wątpię, by ktokolwiek jeszcze to robił.
Skala to tylko zakres. Wiesz, gdzie jest początek i gdzie koniec i wiesz, że musisz wybrać liczbę mniejszą równą granicom skali. Tyle.
sama liczba, jako że można się z nią nie zgodzić, już obiektywna nie jest, bo wyraża ona opinię recenzenta
Nie, nie zgadzasz się z tym, co kierowało oceniającym podczas wystawiania oceny, a nie samą oceną. W domyśle wiesz, co chciał przez to wyrazić. Ale jeśli Ci powie, że w jego mniemaniu 2/10 to bardzo dobrze? Albo, ze nic nie znaczy, postawił, bo musiał? To tylko liczba. To, z czym się nie zgadzasz, to intencje autora.
Skala to tylko zakres. Wiesz, gdzie jest początek i gdzie koniec i wiesz, że musisz wybrać liczbę mniejszą równą granicom skali. Tyle.
Bład: skala to aż zakres, który nadaje nic nieznaczącej liczbie konkretny wydźwięk (negatywny bądź pozytywny). Jak już pisałem: sama piątka nic nie znaczy, lecz w kontekście skali zaczyna ona coś oznaczać :P
Nie, nie zgadzasz się z tym, co kierowało oceniającym podczas wystawiania oceny, a nie samą oceną.
Jedno jest sprzężone z drugim.
Ale jeśli Ci powie, że w jego mniemaniu 2/10 to bardzo dobrze? Albo, ze nic nie znaczy, postawił, bo musiał? To, z czym się nie zgadzasz, to intencje autora.
Bławo: dałeś idealny przykład, gdzie mogę zgadzać się z intencjami i argumentacją autora, natomiast nie zgadzam się z wystawioną przez niego oceną, gdyż jest ona antyreklamą dla osób, które są zbyt leniwe, żeby przeczytać tekst.
Ocena ma znaczenie i to bardzo duże. Ilość gwiazdek przy recenzji to pierwsza rzecz, na którą zwróci uwagę czytelnik i może ona go zachęcić do lektury, albo sprawić, iż przejdzie obok tekstu obojętnie, bo nie chce tracić czasu na recenzję słabej serii, której i tak nie obejrzy, bo to przecież strata czasu :P
Jak już pisałem: sama piątka nic nie znaczy, lecz w kontekście skali zaczyna ona coś oznaczać :P
Tak, ale w przypadku tej samej skali interpretacja, przynajmniej w teorii, jest taka sama. problem tworzy się dlatego, że ludzie stosują skalę na swój własny sposób. CO tylko podkreśla, jak bardzo mało miarodajne są oceny punktowe.
Jedno jest sprzężone z drugim.
Nie, jedno wynika z drugiego. Ale motywacja do wystawienia oceny może istnieć też bez samej oceny.
dałeś idealny przykład, gdzie mogę zgadzać się z intencjami i argumentacją autora, natomiast nie zgadzam się z wystawioną przez niego oceną, gdyż jest ona antyreklamą dla osób, które są zbyt leniwe, żeby przeczytać tekst.
Ich strata. Traktuję oceny cyferkowe mocno po macoszemu.
nie chce tracić czasu na recenzję słabej serii, której i tak nie obejrzy, bo to przecież strata czasu :P
Tak, ale w przypadku tej samej skali interpretacja, przynajmniej w teorii, jest taka sama. problem tworzy się dlatego, że ludzie stosują skalę na swój własny sposób. CO tylko podkreśla, jak bardzo mało miarodajne są oceny punktowe.
To, że niektórzy nie umieją korzystać ze skali, nie jest argumentem, że nie ma ona sensu :P
Ich strata. Traktuję oceny cyferkowe mocno po macoszemu.
Raczej niewielka :P
Takie było moje założenie.
Aha, czyli twoim założeniem było, żeby ludzie nie czytali tego tekstu. To po co go pisałeś?
4/10 jest bliżej środka niż skrajności :P
Poza tym: ty podałeś przykład oceny 2/10 przy recenzji pochwalnej, co nijak się ma do twoich późniejszych wypowiedzi :P
Nie każda interpretacja jest dobra, zwłaszcza że można takową bardzo łatwo podważysz wspomnianymi definicjami ocen, które zostały podane na tanuki :P
Ja również mogę nazywać biały kolor czarnym, lecz nie oznacza to, iż jest to poprawne :P
Bardzo dobry główny bohater, zdecydowanie wybijający się na tle męskich postaci z porażającej większości anime. Spokojny, opanowany, inteligentny, dobry taktyk, ma cel w życiu, zna swoje priorytety, zarazem nie jest zbytnio wyidealizowany.
Interesujący koncept dziewczynek będących okrętami wojennymi.
Bardzo dobrze zrealizowany rozwój charakteru u kolejnych Mental Models pod wpływem kontaktu z ludźmi.
Tsundere z najwyższej półki (mam nadzieję, że nie będę musiał Ci tłumaczyć co to znaczy przez kilka stron A4, każdy, kto widział trochę anime powinien wiedzieć) z boskimi nogami w postaci Takao.
Dosć typowa, acz świetnie zrealizowana postać kongou, choć Suigintou to jednak nie jest. Miała za to przejmująca relację z token cutie Mayą (której to towarzyszyła jedna z najmocniejszych scen serii).
Ciekawa postać HaruHaru, szczególnie po tym jak nabiera charakteru.
Kirishima z chara designem, którego nie oddaje marne 10/10.
Iona, z każdym odcinkiem powolutku zyskująca na uroku, pod koniec staje się prawdziwa postacią.
Rewolucyjny koncept zrobienia całego anime w CG, dzięki czemu użycie tej techniki podczas scen akcji w najmniejszym stopniu nie raziło w oczy, a podczas starć okrętów pozwalało osiągnąć spektakularne efekty.
Na zakończenie rewelacyjna muzyka, pasująca, odpowiednio podkreślająca charakter scen, tudzież budująca go.
Bardzo dobry główny bohater, zdecydowanie wybijający się na tle męskich postaci z porażającej większości anime.
O którym nie wiemy właściwie nic, z miejsca zdobywa pozycję i grono wiernych załogantów, o których wiemy jeszcze mniej. Przez to ciężko zrozumieć motywy, jakie nim kierują podczas dokonywania decyzji, co za tym idzie – bardzo trudno się z nim utożsamić i go zrozumieć.
Bardzo dobrze zrealizowany rozwój charakteru u kolejnych Mental Models pod wpływem kontaktu z ludźmi.
Zerojedynkowy system JESTEM MANIFESTACJĄ WOLI FLOTY -> CHYBA SIĘ ZAKOCHAŁAM W SWOIM WROGU, WALIĆ FLOTĘ. Rzeczywiście dobrze zrealizowany schemat budowy haremu.
Tsundere z najwyższej półki
Owszem, dobra tsundere, ale jej niezdecydowanie bardzo szybko męczyło. Poza początkiem jej jedyną ważną rolą było poświęcenie się w ostatnich odcinkach – zdecydowanie za mało, by ta bohaterka o czymkolwiek przeważyła.
token cutie Mayą (której to towarzyszyła jedna z najmocniejszych scen serii).
Plottwist na poziomie słonia nagle pojawiającego się za Twoimi plecami. Skąd? Jak? PO CO? A nie, powód był – musiał zaistnieć jakiś katalizator, by poruszyć skostniałą Kongou.
dzięki czemu użycie tej techniki podczas scen akcji w najmniejszym stopniu nie raziło w oczy, a podczas starć okrętów pozwalało osiągnąć spektakularne efekty.
Użycie CG na podobnym poziomie, acz nie przy calym anime, lecz w scenach akcji, widzieliśmy już w Initial D. Rewolucja więc żadna.
I co, nagle uznasz Arpeggio za dobre?
Nie, ponieważ zapomniałeś o bzdurnie zrealizowanych potyczkach, licytacji na siłę laserów, zupełnym zaprzepaszczeniu potencjału, jaki drzemał w okrętach, gdy się okazało, że w sumie do niczego nie są potrzebne, pojawieniu się nowej floty tylko po to, by Kongou Ultimate mogła ją zmasakrować (znowu zmarnowany potencjał, mogło być wiele ciekawych okrętów). DO tego dochodzą wady materiału źródłowego, jak chociażby same okręty (dlaczego drugowojenne?), pretensjonalna fabuła (zróbmy coś, by ludzkość była w izolacji, przecież to się zawsze sprzeda, nie ważne ile ma sensu). No i wreszcie brak istotnych wątków, które w mandze były – ojciec głównego bohatera przede wszystkim.
Jako recenzent muszę widzieć całość, Ty jako widz możesz oglądać wybiórczo i oceniać tylko to, co Ci się podobało. I masz do tego prawo.
>Jako recenzent muszę widzieć całość, Ty jako widz możesz oglądać wybiórczo i oceniać tylko to, co Ci się podobało.
Jak bardzo nie zdajesz sobie sprawy, że jest wręcz przeciwnie, i właśnie o tym pisałem wcześniej.
Arpeggio jest po prostu okropne, bo jest po prostu okropne. Nie możesz powiedzieć, że jest inaczej, bo nie jesteś w stanie podważyć argumentu, że jest okropne.
Pominąłeś jeden istotny szczegół: ja tu nie przyszedłem rozmawiać o anime, co zasygnalizowałem już wiele komentarzy temu, tylko o liczbach zarzuconych przez Slovę :P
No spoko, tylko że odpowiedziałeś na mój komentarz, więc odebrałem to jako wypowiedzieć skierowaną do mnie :P
Rozumiem jednak, że przy takiej ilości bezsensownych (tak, jestem pełen podziwu dla siebie, dla Slovy i moderacji, że nikt jeszcze nie ma ochoty zabić ogniem całej tej dyskusji, która swój cel straciła dawno temu, lub w ogóle go nie miała) komentarzy P:
Bo to jestem ja :)
Udowodniona ogółem mojego istnienia. Kto mnie zna, ten wie. Kto nie, będzie żałował w zaświatach, gdy już uzyska wszechwiedzę, że nie słuchał ~^__^~
Wybacz, ze nie stanowisz autorytetu i Twoja prawda jest o tyle lepsza od mojej Prawdy, ze jest twojsza. Moja za to jest mojniejsza, więc naturalnie lepsza.
Pls.
Temat mojego komentarza nie bez powodu jest taki, a nie inny. Recenzje tutaj już dawno przestały mnie ruszać.
W Arpeggio dobre jest wszystko. W różnym stopniu, ale wszystko. No, może poza postacią Hyuugi.
Jeszcze jedno – mam drobny problem z uwierzeniem, że znasz powyżej 100 osób, które widziały Arpeggio, skoro cała widownia na tanuki, największym polskim portalu, do tego wliczając gości, oceniła je raptem 65 razy. A tylko taka liczba pozwalałaby Ci używać „1%".
Żeby dwie osoby stanowiły 1‑2% („Dochodzi druga :P” -> „może 1%, góra 2%.”) po prostu musi znać powyżej 100 osób. Matematyki nie oszukasz. Ja tam nie jestem pewien, czy w całej Polsce Arpeggio widziało 100 osób…
Tak BTW, znam tez kolejną osobę, którą zna także Slova, której Arpeggio się podobało (być może jeszcze na ten temat nie gadali).
Fascynujące, że tylko otoczenie Slovy ma problem z serią :P
Dziwne, bo ja Slovy nie znam w ogóle, ale też mi się Arpeggio nie podobało. Wątpię również, aby serię oglądało w Polsce mniej niż 100 osób. Fandom co by nie mówić jest spory.
Miłość i sprawiedliwość zawsze zwycięża. Przynajmniej w anime, tak?
Spodziewałem się, że będzie to seria bardziej militarna, ale gdy zobaczyłem, że wszystko opiera się na okrętach‑dziewczynach, w dodatku wszystkie piękne i długonogie – wyczaiłem bazę.
Tematyka wojenna niezbyt mnie interesuje, ale nawet ona byłaby lepsza niż kit, jaki przez cały seans próbują widzowi wcisnąć twórcy. Niezbyt wiadomo, dlaczego główny bohater ma być głównym, skąd jego siła i wiedza, dlaczego jest niby taki wybitny. Iona także pojawia się znikąd, nie wiadomo, kto i w jakim celu ją wysłał.
Z charakterami bohaterów też nie jest najlepiej – łatwo popadają w schematy, do gustu przypadła mi jedynie blondynka w tym zabawnym płaszczu (gdyby nie sceny humorystyczne z nią w roli głównej, jak nic bym zasnął). Główny cel fabularny jest ledwie zarysowany, w ogóle nie da się odczuć, że bohaterowie mają coś ważnego do zrobienia, że ich działania mogą coś zmienić w porządku świata i że czemuś to służy, mimo że posiadają oczywiście najpotężniejszy z okrętów po swojej stronie. W związku z tym seria nie oferuje też satysfakcjonującego zakończenia.
Anime jest niewiarygodne i w dodatku brzydkie, bo w każdej jednej scenie zastosowano sporo animacji komputerowej, tyle że mizernie wykonanej. Czasem celowo skupiałem się na postaciach w tle i to, co widziałem… to nawet nie przypominało ludzkich ruchów. Grafika jest fatalna, tak topornej animacji komputerowej chyba jeszcze w anime nie widziałem.
Nawet niezłe, przyjemnie mi się oglądało, trochę denerwowała mnie Takao, ale i tak nie było źle. Modele mentalne wyglądały dosłownie jak ruszające się lalki xD, aż takie dziwne wrażenie miałam w czasie oglądania seansu.
Czekam na 2 sezon który jak dobrze przeczytałam napisy podczas ostatniego odcinka to będzie 29.06.14 :3
Pleciesz bzdury, wyraźnie widać, że nie oglądałeś uważnie (a do tego dochodzą podkoloryzowane teksty pod publiczkę). Pomijam już to, że większosć czasu masz do serii pretensje o to, że nie jest taka, jak sobie wymyśliłeś po przeczytaniu streszczenia fabuły.
Po kilku odcinkach okazuje się, że dziewczętom reprezentującym okręty żadne statki nie są potrzebne, by siać zniszczenie, ba! Ich brak wcale nie umniejsza ich siły.
Kłamstwo. Gdybyś obejrzał uważnie odcinek zamiast upajać się swoją zajebistością, jak to wspaniale zjedziesz serię w recenzji, zobaczyłbyś, że jest odwrotnie.
W którym momencie było odwrotnie? Starcie w willi i późniejsze na plaży pokazały, że mam rację. Dziewczyny po tej dobrej stronie mocy radziły sobie doskonale bez swoich statków w pobliżu. I to zauważył każdy z moich znajomych, który tę serię śledził.
Nie zmienia to tez faktu, że autorzy sami nie umieli wykorzystać swoich założeń. Kongou tak czy siak nurkuje, Iona czyni więcej zniszczeń jako zwykły statek, niż jako okręt podwodny, a fabuła kuleje i jeszcze chcą ją kontynuować.
Kuriozum było wprowadzenie „floty USA” tylko po to, by ją rozgromiła gwiazda śmierci.
To nie są kłamstwa, to są fakty i nawet nie ukryte.
I owszem, seria nie jest taka, jaką ją zapowiadano. Nie jest też taka, jaką by ją widzieli czytelnicy mangi, którzy fabułę przecież znali już wcześniej. Jak widać nie tylko ja mam o to pretensje, bo o ile w mandze wydarzenia trzymały się założeń, tak w anime scenarzysta przeholował i dał czadu po całości, byleby tylko zamknąć akcję w dwunastu odcinkach.
Myślałam, że będzie dużo lepsze. Nudziłam się na każdym odcinku, jedyną postać jaką polubiłam to Kongou, reszta, albo była mi obojętna, albo mnie po prostu wkurzała. Dałabym 4/10, ale jako iż Kongou w ostatnim odcinku sprawiła, że WRESZCIE spojrzałam na monitor z większym zaciekawieniem <jakby wcześniej jakieś było…> dam 5/10
A
hdrn
27.12.2013 14:52 Zapowiadało się na coś ciekawego.
Po pierwszym odcinku, myślałem, że to będzie ciekawe anime, trochę mnie zaintrygowało. Jednak anime się rozmyło w czasie emisji i stało się słabą fanservice'ową papką. To anime dalekie jest od swojego motta.
Kim jesteśmy?
Dokąd zmierzamy?
A
Paythoss
1.12.2013 23:25
Wielka szkoda , iż twórcy anime idą w „orginalne” zakończnie . Pozostaje na szczęście manga .
A
Bawmorda
5.11.2013 08:17 Ars Nova
Krótko i zwięźle jak to zawsze czynię ja, obejrzałem 4 epy i jestem pod wrażeniem fetyszy naszych skośnookich braci, a myślałem że widziałem już wszystko od mechów do innych robotów a tu mamy tymczasem Antropomorfizm wszelkiej maści statków. Jak już wspomnieli moi przedmówcy seria nie jest doskonała ale mnie osobiście dobrze ogląda się każdy kolejny odcinek, czekam na dalszy bieg wydarzeń. Takao, Iona do boju !!!
Chyba nie słyszałeś o Kantai Collection… Wydaje mi się, że tam może być już kilkadziesiąt damskich antropomorfizacji okrętów wojennych z historii Japonii. Zresztą na końcu anime są pokazywane grafiki, na których obok postaci z Ars Nova pojawiają się panienki z KanKore.
Cesarska Japonia miała nieco tych bojowych okrętów. A teraz doszła w końcu Musashi ^^
Bawmorda 5.11.2013 21:50:15 - komentarz usunięto
Moderacja 5.11.2013 21:50:31 - komentarz usunięto
A
RaiRenall
4.11.2013 13:57 Więcej anime w klimacie Zaginionej Floty!
Po czterech odcinkach powiem tak: nie jest pozbawione wad ale mnie osobiście się podoba.
Brakuje mi serii wojennych, w których (tutaj miałem jako kontrast, wstawić odniesienie do masy serii gdzie tajną, super bronią są małe dziewczynki w kostiumach – ale równie dobrze mógłbym sobie sam strzelić w stopę…) trzeba liczyć każdą sztukę amunicji w starciu z silniejszym przeciwnikiem – no bo jesteśmy daleko za linią wroga i trzeba brać pod uwagę to, że może nam zabraknąć gadżetów na kolejnego przeciwnika, który czai się tuż za zakrętem.
Jak już napisałem – nie jest bez wad (grafika trochę razi, fabuła nie jest porywająca, postacie [na razie] nie zapadają w pamięć, antagoniści trochę upośledzeni taktycznie [mimo tłumaczeń takie odniosłem wrażenie]) ale ma u mnie dużego plusa na starcie za podjętą tematykę.
P.S. Nie wie ktoś czy była już sobie taka seria w stylu zaginionej floty (chodzi o serię książek Jack`a Campbella – czytałem ostatnio i doszedłem do wniosku że świetne anime by z tego było :D).
uluwatu
10.01.2014 22:02 Re: Więcej anime w klimacie Zaginionej Floty!
Zaginiona Flota to pomysł nieudolnie ukradziony LotGH – anime jest dużo starsze od książek.
RaiRenall
11.01.2014 22:26 Re: Więcej anime w klimacie Zaginionej Floty!
Dzięki za info. Gdzieś mi na radarze ta seria mignęła ale nie wiedziałem z czym się to je. Przy pierwszej okazji się z nią na pewno zapoznam.
uluwatu
16.01.2014 17:37 Re: Więcej anime w klimacie Zaginionej Floty!
Ostrzegam tylko, że anime naprawdę nabiera rozpedu dopiero po 26 (sic!) odcinkach, więc trzeba trochę wytrzymać, ale reszta to 11/10 dla miłośników realistycznego sci‑fi i taktyki.
A
Paythoss
8.10.2013 10:02
Chociaz CG czasem daje po oczach , to poczekam na ostateczny werdykt po 3 epizodzie . A tak w ogole – Takao :* My Waifu , Do Not Touch !
Dla mnie Arpeggio to było anime po którym nie spodziewałem się nic. Nie czytałem mangi, ani prawde mówiąc nie obchodziło mnie specjalnie pomysł dziewczyny statki ani ich tło historyczne.
Podszedłem do tego jako do zwykłego anime akcji i jako takiego nie zawiodłem się. Pierwszy odcinek był trochę trudny bo skupiał się na postaciach ludzkich, które efektywnie w tym anime nie mają żadnego znaczenia, są także najsłabszym elementem.
Anime wyraźnie skupiło się na elementach sci‑fi i skupiło się na temat tego jak AI zyskuje i odbiera cechy ludzkie. Każda z postaci inaczej rozwinęła się emocjonalnie na przestrzeni serii i mimo że ich charaktery są bardzo przerysowane i proste, tak według mnie w tym przypadku wpisuje się do podstawowego zamysłu serii. Są to AI które jak dzieci znalazły coś nowego i idą w tą strone do ekstremum ponieważ to jest jedyne co wiedzą. Każda postać statku była zróżnicowana i widać że ktoś miał na nią jakiś pomysł. Postacie ludzkie z kolei były beznadziejne i ciężko mi cokolwiek o nich powiedzieć poza tym że na szczęście anime nawet nie próbuje zwracać na nie dużej uwagi.
Akcja była taką jaką można się spodziewać po prostej serii akcji. Eksplozje, lasery, gwiazda śmierci itd. Sceny same w sobie były zróżnicowane. Jedna polegała na zaskoczeniu widza, inna była bardziej taktyczna, inne było kompletnie szalone i miały powalać wielkością, ostatnia była… głupia. Nie zapierają one dech w piersiach głównie przez to że emocjonalnie nie były one najwyższych lotów. Lecz były wystarczająco dobre, a fakt że były 3d dawał tutaj sporo pola do popisu i widać że twórcy starali się wykorzystać to, robiąc różnego rodzaju przejścia i dłuższe ujęcia.
Co do samej fabuły, nie jest ona ambitna, prawde mówiąc poza tym motywem AI to jest głupia. Po obejrzeniu anime czytałem mange i jak ona ma więcej sensu tak cierpi na swoje własne problemy. Na pewno fabuła była skupiona na mentalnych modelach i wszystko inne zostało praktycznie olane. Każdy odcinek jest inny, tematycznie czy klimatycznie. Byłem pod dużym wrażeniem że anime dało nam 10 odcinek który był tak spokojny jak się dało i miał klaustrofobiczny, ciężki klimat. Było to trudne biorac pod uwagę że wcześniej jak sporo się zmieniało to klimat był raczej mniej poważny. Na pewno pomogło by przy tym piosenka Silver Sky, które polecam posłuchać, bo jest po prostu ładna.
Nie chce jeszcze bardziej się rozpisywać, ale ogólnie ja widze arpeggio jako ciekawy projekt który został zrealizowany z pasją. Anime ma pewne niedociągnięcia i ogólnie raczej jest niepoważne i głupiutkie, szczególnie pod koniec to widać. Elementy sci‑fi, nie są tutaj na tyle rozwinięte by polecać anime z tego powodu, lecz są one zrealizowane dobrze, dodaja odrobiny intelektu do tej masy, bardzo miły dodatek. Walki są efektowne, postacie kolorowe, muzyka dobrze dobrana, 3d naprawdę da się przyzwyczaić. Jest to głupiutka seria akcji, którą robili ludzie którzy chcieli to robić i czuć to w ich pracy i widać że mieli jakiś konkretny pomysł i swoją wizje. Jeżeli podejdzie się do serii na czysto i przejdzie się proces przyzwyczajania do 3D, to jest to naprawdę przyjemna nie ambitna seria.
Cukier, słodkości i różne śliczności...
Pierwsze, na co zwróciłem uwagę to nietypowa oprawa graficzna. Za dużo przetwarzania wszystkiego przez różne filtry, upiększania na siłę, różnych innych zabiegów i wychodzi to, co wyszło. Innymi słowy – da się przyzwyczaić, ale początki z tym anime to istna tragedia.
Potem przychodzi fabuła. Czyli wielka niewiadoma. Po całym seansie mam nawet więcej pytań, niż po pierwszym odcinku. Mamy tutaj dziewczyny‑statki, które z tego czy innego powodu są takie lub inne (twórcy nawet wysilili się na wytłumaczenie w postaci modułów dogranych przez każdą z dziewczyn‑statków, tylko po co?). I tak oto, zostaje nam przedstawiony młodociany geniusz‑kapitan, jego załoga (o której wiemy tylko tyle, jakiej są płci), jego statek, Ionę, jej dwie siostry bliźniaczki, złe do szpiku kości (dlaczego… zabijcie, nie wiem), Takao, zakochaną po uszy w naszym kapitanie… mam wymieniać dalej?
Pokrótce mówiąc – oryginalność kończy się na grafice, postaci są osobowościowo płaskie jak decha, historia to typowe Deus Ex Machina, a w dodatku twórcy postawili na najtańszą kartę, która po prostu psuje seans – Friendship Is Magic™.
Jedynym plusem dla mnie była strona dźwiękowa. Opening znałem od jakiegoś roku przed rozpoczęciem seansu (szczerze mówiąc, tylko on mnie do obejrzenia zachęcił), czyli 'SAVIOR OF SONG' w wykonaniu nano oraz MY FIRST STORY. Ending, czyli 'Blue field' w wykonaniu Trident, w sensie wizualnym „dupy nie urywa”, aczkolwiek jest przyjemny dla ucha.
Propsy do recenzenta za porównanie ostatecznego 'statku' Kongo do Death Stara – czuć na milę, że twórcy inspirowali się Gwiezdnymi Wojnami przy rysowaniu tego czegoś.
Ostatecznie… 4/10. Dlaczego tak wysoko? +1 za Kongo i całe +3 za stronę dźwiękową. Bez kija nie podchodzić.
Sprzedaż
Do tego ogłoszone są dwie kinówki!
Pierwsza to recap z nowymi scenami, druga to nowy materiał.
Re: Sprzedaż
○蒼き鋼のアルペジオ ‐アルス・ノヴァ‐ 【全6巻】
巻数 初動 累計 発売日
BD(DVD) BD(DVD)
01巻 *9,073(*1,050) 13,677(**,***) 13.12.27 ※合計 14,727枚
02巻 *9,076(*1,009) 11,762(*1,260) 14.02.07 ※合計 13,022枚
03巻 *9,368(**,963) 11,630(**,***) 14.03.07 ※合計 12,593枚
04巻 *8,458(**,859) 11,345(*1,172) 14.04.04 ※合計 12,517枚
05巻 *9,047(**,888) 10,772(**,***) 14.05.02 ※合計 11,660枚
06巻 *9,778(**,976) 10,667(*1,170) 14.06.06 ※合計 11,837枚
累平12726
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Zawsze mnie to przerażało na rodzimej scenie anime. Nie lubię to i drugiemu nie dam lubić.
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Szczerze powiedziawszy, kolejna recenzja na ten temat w wykonaniu Slovy będzie przeraźliwie nuuudna. Jako że ludzie mają skłonność do ignorowania argumentów niepasujących do ich wcześniejszej opinii, spora część tekstu powtarzająca te same wyświechtane argumenty (choćby z tym jakim to świętokradztwem są odstępstwa od materiału mangowego) pewnie powstanie jeszcze zanim kinówka trafi na Blu‑raye.
W tym wypadku dobrze by było poczytać kogoś ze świeżym spojrzeniem (nawet jeśli miałby być tak samo albo nawet bardziej krytyczny), więc przedpiszca ma rację z tym, że Slovie przyda się wynormowanie postawy.
Re: Sprzedaż
A tekst może powstać nawet teraz, bo Slova w recenzji dobitnie pokazał, że i tak nie ogląda anime a opisuje własne urojenia („potyczki z nimi [okrętami Mgły – P] sprowadzają się (...) do licytacji, kto ma większy laser”, „dziewczętom reprezentującym okręty żadne statki nie są potrzebne, by siać zniszczenie, ba! Ich brak wcale nie umniejsza ich siły”).
Zgadzam się, że przyda się inny recenzent. Może ten będzie w stanie mi wskazać jakąś faktyczną wadę Arpeggio, bo póki co takowej nie widzę.
Re: Sprzedaż
A, no i postaci. Jedyną osobą obdarzoną jakąś osobowością i u której obserwujemy jakieś choć trochę przekonujące rozterki to Kongo, reszta to bardzo proste schematy, o ile w ogóle otrzymują jakąkolwiek charakteryzację.
Można to obejrzeć, ale jeśli ktoś obejrzał i nie tylko dobrze się bawił (to na pewno można) ale nie widzi w tym anime wad, to… właściwie, jest to dość smutne.
Re: Sprzedaż
Jak chcesz głębi fabularnej, to sobie idź i poczytaj książki zamiast smęcić na bajkę trwającą cztery godziny.
kliknij: ukryte Serię i tak dałoby się obronić, ale patrząc na twoje dogłębnie uargumentowane (lol) uprzedzenia stwierdzam, że naprawdę nie chce mi się użerać z kolejnym ekspertem od siedmiu boleści.
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Parafrazując przedpiścę „JA to lubię i drugiemu nie dam nie lubić.”
Meh.
Re: Sprzedaż
Jeśli miałaś na myśli coś innego, to zwrócę uwagę, że teraźniejsze wypowiedzi dotyczą tego, jak to kolejna recenzja pisana dokładnie z tego samego punktu widzenia i powtarzająca wcześniejsze argumenty będzie zwyczajnie mało interesująca dla potencjalnego czytelnika.
Sprowadzanie wszystkich komentatorów do poziomu bojowników o jedyną słuszną prawdę w internecie jest wyjątkowo krzywdzące i świadczy też o hipokryzji, gdy tutejsi recenzenci potrafią prezentować tę postawę w jeszcze większym stopniu (czego przykładem jest choćby znajdujący się nieco niżej wątek ze 191 odpowiedziami). Zdarzają się tu recenzje, z którymi nie do końca się zgadzam, a i tak są świetne w lekturze (choćby Tablisowy tekst o Kill la kill)
Od razu uprzedzę też standardowy argument „jak coś ci się nie podoba, napisz recenzję alternatywną”. Recenzje alternatywne na tanuku to żaden cymes ze względu na skopany system ich wyświetlania (czytelnik musi przewinąć cały tekst głównej recenzji, żeby się przekonać, czy przypadkiem nie istnieje jakiś dodatkowy tekst). Przez to jak znikną z listy na głównej stronie to zwykle pies z kulawą nogą do nich nie zajrzy.
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
>tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
A postaci ludzkie lądują w uncanny valley, zwłaszcza jak chodzą i mówią, zwłaszcza – o zgrozo – na zbliżeniach.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
To dość… prymitywne podejście. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że ludzie potrafią zwracać uwagę na zupełnie różne sprawy i wykazywać większą tolerancję na rzeczy, które innych drażnią (przykładowo lać ciepłym moczem na to, czy anime jest zgodne z mangą, czy też idzie własną drogą)?
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
-> na senpuu
Szkoda, że tu nie działają tagi [img], bo bym ci wkleił jakiś ładny obrazek :P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Przedstawiłeś w tekście swoją opinię na temat anime wraz z jakimiś tam argumentami. OK. Progeuszowi i Cthulhoo się podobało? Też mają do tego prawo.
Tymczasem jak jakaś osoba śmie mieć inne zdanie, to przeprowadzasz ataki wyprzedzające i pewnie teraz jeszcze chcesz zmuszać do odszczekania, gdy komuś zwyczajnie nie chce się kłócić z losowym ludkiem z internetu.
Czy moderacja tutaj nie powinna przypadkiem ukrócać takiego trollowania i prób wywołania flame'u, gdzie go nie ma, ze strony recenzentów? W tym wątku widać, że Slova aż kipi agresją…
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
jednym słowem buzia w szklance wody ;P
Re: jednym słowem buzia w szklance wody ;P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Lubienia zaś nie trzeba uzasadniać. To jest właśnie gust. Możesz coś lubić i ubóstwiać albo lubić i mieszać z błotem. Lubienie może przybierać formę zbioru, bo np. można lubić wszystko, co podpada pod dane kryterium (ecchi), tymczasem określanie jakości wymaga już tego stopniowania.
Re: >tanuki
Mi też się podobało. Patrząc na oceny userów twój 1% staje się jeszcze bardziej kosmiczny.
Re: >tanuki
Zacznijmy. Pogrubienia moje.
>twoich liczbach z kosmosu
>Jesteś jedyną znaną mi osobą, która tak uważa.
>To i tak niewielki odsetek.
>Patrząc na oceny userów
Czy Slova ich zna?
Oczywiście 1/2% jest pewnie poważnym zaniżeniem, ale liczby nie są z kosmosu, bo dotyczą ograniczonej grupy osób których opinie on zapewne w większości zna.
Re: >tanuki
> liczby nie są z kosmosu
Czyli co? Liczby są prawdziwe, czy nie? Bo się pogubiłem :P
Re: >tanuki
Jak ostatnio sprawdzałem, żyliśmy w wolnym kraju. Jak się komuś nie chce uzasadniać tego, że uważa coś za anime roku, jego prawo. „Ryzykuje” co najwyżej to, że nikogo taka nieuargumentowana opinia nie przekona, lecz nie każdemu zależy na gromadzeniu bandy popleczników swojej opinii.
W tym wypadku po tym, że zamiast wykazać się na wstępie tego wątku odrobiną kultury, zaczynasz od prowokacji, widać, iż tak naprawdę nie zależy ci na dyskusji. Gdybyś zobaczył jakieś argumenty, to byś zbijał wszelkimi możliwymi sposobami w typowej dla internetu kłótni, w której jeden z ludków uznaje siebie za zwycięzcę, bo miał najwięcej wolnego czasu i z ostatnią wypowiedzią jego było na wierzchu (podczas gdy drugiej stronie np. znudziło się rzucanie grochem w ścianę). To nie jest pomówienie, tylko bardzo prawdopodobny scenariusz, zważywszy na to, że to właśnie robisz w tym zastępczym temacie (i pewnie w iluś innych na tym portalu).
Znając życie, pewnie dokładnie z tego powodu będziesz chciał mieć ostatnie słowo. Udowodnisz mi, że nie mam racji, powstrzymując swoją chęć dorzucenia kolejnych 3 groszy?
Re: >tanuki
No tak, a ja zacząłem od prowokacji.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
No, chyba że nagle zacząłeś wierzyć w coś takiego, jak obiektywna ocena anime :P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
A gdy mi się zachce, to po prostu napiszę alta (co byś mi i tak prędzej czy później zaproponował) i tyle :P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Ok, ale do rzecz:
-> Slova użył małych procentów, żeby uwypuklić pewną tezę,
-> zwróciłem uwagę, że są to liczby bez pokrycia w rzeczywistości lub niemożliwe do zweryfikacji.
O czym tu można dyskutować?
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Jakby co, to w razie gdyby Moderacja interweniowała kiedyś w którymś z moich wątków, będę mógł powołać się na casus Slova versus Cthulhoo et consortes? ;)
Re: >tanuki
Nie, albowiem nie należysz do elitarnego grona stałych współpracowników tanuka, którzy są tu traktowani na specjalnych zasadach ;P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
huh?
Odpisałem, gdy tylko zobaczyłem Twój zarzut (wczoraj wieczorem). Sprawdziłem sekcję komentarzy parę razy w dniu, kiedy napisałem swój, a potem kompletnie zapomniałem o sprawie, dopóki Cthulhoo mi o niej nie przypomniał.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
>głównym
Nah. Z doświadczenia wiedziałem, że rozmowa z Tobą jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu, więc rzuciłem faktem (Arpeggio to najlepiej sprzedające się anime jesieni nie będące kontynuacją), żebyś się odczepił.
Pielęgnuj swój ból czterech liter, ja wiem, że na ~pięćdziesiąt obejrzanych przeze mnie serii w zeszłym roku, Arpeggio jest w ścisłej czołówce.
Jeśli naprawdę sądzisz, że to był argument, a do tego główny, to lol. Honestly, lol.
Argument jest taki, że jest po prostu dobre. Rozbijanie tego na czynniki pierwsze, by chwalić każdy z osobna, tylko dlatego, że w przeciwnym razie nie będziesz w stanie pojąć o co mi chodzi, uważam za marnowanie czasu.
Pisanie recenzji ma zgubny wpływ na Twoje zdolności oceny.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Chyba nie chcesz mi sugerować, ze Twoja argumentacja w recenzji ma coś wspólnego z obiektywnością?
Re: >tanuki
Ale twierdzenie to już mówienie czegoś udowodnionego. W sumie głupio zadałem pytanie, ponieważ wniosek na podstawie argumentów sam w sobie jest twierdzeniem.
Ale, jak sam napisałeś, chodzi o twierdzenie. O ile twierdzenie jest udowodnione, a jeżeli jest twierdzeniem, to na pewno jest też udowodnione, to obalić się go nie da.
Domyślam się, że bardziej chodziło Ci o wysnuwanie tezy, bowiem pisząc o czyimś zdaniu, że jest twierdzeniem, automatycznie przyznajesz mu rację.
Re: >tanuki
Starasz się być sprytniejszy niż jesteś.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Oh you
Re: >tanuki
Rzeczywiście nie potrafię pojąć, w jaki sposób coś może być po prostu dobre. Można coś po prostu lubić, nie ukrywam, ale żeby coś było tak dobre samo z siebie?
Ja myślę, że problem ze zdolnością oceny masz Ty, a właściwie to ze zdolnością rozróżnienia oceny od własnego gustu. na twoje nieszczęście ocena polega właśnie na tym, że jest subiektywnym podsumowaniem wielu cech. I właśnie tutaj problem powstaje, bowiem Twoim zdaniem ocena sama w sobie jest subiektywna, a to błąd – subiektywna jest interpretacja składowych oceny. Jeśli coś oceniasz w taki sposób, to wystarczy, że wyrazisz opinię na temat składowych a nawet bez podsumowania osoba czytająca będzie mogła poznać Twoje zdanie. Ty zaś nie masz takiego autorytetu by napisać, że coś jest dobre i zebym ja bądź ktokolwiek inny Ci zawierzył.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Wypadałoby coś napisać od siebie, żeby wejść na wyższy poziom wtajemniczenia:
Podobał mi się koncept ewolucji jednostek z Fleet of Fog z broni do istot obdarzonych świadomością a w konsekwencji emocjami :P
Jestem taki opiniotwórczy, wow :P
Re: >tanuki
Toż to zakrawa na schizofrenię! xD
W jakiż to sposób wypreparowujesz ocenę spośród meandrów własnego gustu?
Ocena dotycząca wrażenia za całokształt z samego swojego założenia jest subiektywna. Obiektywnie, to się można starać ocenić animację czy muzykę, bo są jakieś bardziej uniwersalne punkty odniesienia, które pozwalają na rozróżnienie tego, co dobre, od tego, co złe.
Ale już na przykładzie „Sidonia no kishi” widać, że również animacja, to kwestia subiektywna, bo mi się bardzo podoba, a większość na nią psioczy ^^
Re: >tanuki
Re: >tanuki
[link]
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Ok, pomogę ci: brakuje ci w słowniku słowa rzetelność, które próbujesz opisać jakimś dziwnym, pokrętnym i niekomunikatywnym tokiem rozumowania.
No, ale nie masz prawa tego stwierdzenia używać, gdyż po pobieżnym przejrzeniu twojej recenzji znalazłem parę przykładów zakłamywania faktów, aby uzasadnić niższą ocenę:
„potyczki z nimi sprowadzają się albo do masakrowania klasycznych okrętów wojennych ludzkości, albo do licytacji, kto ma większy laser”
Co mija się z prawdą, gdyż w większość start to załoga I‑401 dysponowała zdecydowaną mniejszą siłą ognia od przeciwników, a bitwy wygrywali dzięki taktyce, a nie mocą lasera.
A naprawdę nie chce mi się czytać, jak próbujesz bronić błędów merytorycznych w swoim tekście, dlatego też nie wchodziłem w dyskusję na tenat samej serii.
Re: >tanuki
Na końcu tej taktyki i tak pojawia się laser. Sama taktyka takze była mocno pretensjonalna, a jedyny istotny i warty wzmianki pomysł to sztuczka z ukryciem się obok wraku. Nawet Code Geass miało więcej taktyki.
Re: >tanuki
Backpedal harder.
Re: >tanuki
A ja myślałem, że gro walk wygrali za pomocą torped :O
No i bardzo słaba riposta, gdyż… czymś tego wroga trzeba pokonać :P
Fajnie, że tak uważasz, ale nie napisałeś o tym ani słowa w recenzji, tylko skłamałeś, bo w taki sposób było łatwiej uzasadnić twój negatywny punkt widzenia.
Re: >tanuki
do taktyki wiele tu brakowało. W kolejnych odcinkach coraz bardeziej się to uwidaczniało, ponieważ walki sprowadzały się do nawały artyleryjskiej rozbijającej się o pola siłowe.
A ja zawsze sądziłem, że sednem istneinia łodzi podwodnych jest skrycie, atak i ucieczka, a nie otwarta bitwa.
Owszem, nie napisałem.
Re: >tanuki
napisałem. Dlaczego? Bo ilość sytuacji, które wymykały się spod schematu była niewielka. To dało się zwłaszcza odczuć później, gdy rozgrywki zakrawały o battle shounena ze statkami w roli głównej. Ja ci laserem, to ty mi barierą.
Poza tym – co mogłem napisać innego? Gdybym zasugerował, ze jednak walki są wyrafinowane i przemyślane, to bym zwyczajnie skłamał jeszcze bardziej, bowiem wtedy zostałbym rozszarpany przez miłośników bitew morskich. Strategii, taktyki i tym podobnych były w Arpeggio groszowe ilości. Nie zmieniłoby to nic w odbiorze, a jedynie wprowadziłoby widza w błąd dając mu złudne nadzieje na coś, czego w anime nie było – na sens ukazanej akcji. Tym bardziej, ze wspomniana sytuacja miała miejsce w pierwszych odcinkach. Później tego typu zagrania pojawiały się coraz rzadziej. Koniec końców i tak wszystko sprowadzało się do superdziała na pokkładzie Iony, barier albo kolejnych nieuzasadnionych niczym udziwnień, jak chociażby nurkująca Kongou.
Re: >tanuki
Good job :P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Takao
Kongou & Kirishima
Kongou & Maya
A jak przeciwniczki o większej sile rażenia użyly fortelu (I 400 i I 402), to…
A co do rewanżu: tu nadal nie było rażącej różnicy w sile na korzyść Iony i ciągle musieli kombinować, żeby nie nadziać się na random torpedy.
No i ja ci daję przykłady, ty rzucasz ogólnikami, gdyż… każdy rzucony przykład byłby narażony na podważenie, czego ty do tej pory nie byłeś w stanie zrobić.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Mógłbyś tego użyć za zarzut, gdybyśmy mieli do czynienia z klasycznymi okrętami z czasów II WŚ, ale tak nie było :P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
A ich, cytując ciebie, się nie ocenia.
Re: >tanuki
To tak, jakby czary w Harrym potterze były, miały jakieś podstawy i ogólny sens w obrębie tego świata, po czym autorka by stwierdziła, że jednak bohaterowie będą się strzelać bronią palną bez wyjaśnienia, dlaczego.
Re: >tanuki
-> okręty Fleet of Fog wyglądają jak statki z okresu II WŚ
-> ich poziom zaawansowania technologicznego jest dużo większy niż ten, którym dysponują ludzie.
Ja tu nie widzę braku konsekwencji, zwłaszcza że od początku nikt nie obiecywał, że te okręty mają takie same właściwości, co standardowa flora cesarskiej Japonii :P
Ja tu widzę jedną rzecz: oczekiwałes czegoś innego niż dostałeś, lecz mimo wszystko nadal chcesz oceniać serię przez pryzmat swoich własnych wyobrażeń, a nie tego, co zaoferowali ci twórcy. I to już nie pierwszy raz :P
Re: >tanuki
tak, oczekiwałem czegoś innego. tego, co mi pokazano i co zapowiedziano – statków, bitew morskich i fajnych bohaterek. Dostałem dyskotekowe statki, dyskotekowe kule, bitwy pokazujące, że w sumie cała ta otoczka statków jest nie potrzebna i służy jedynie jako aspekt wizualny oraz bohaterki, dla których polubienia zabrakło czasu.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Anime stanowi osobne dzieło :P
Re: >tanuki
W tym przypadku mamy drugą skrajność – manipulacja do stopnia, w którym historia gubi sens i rozmija się z założeniami mangi. W tym momencie równei dobrze mogłoby to być cokolwiek innego, niż arpeggio, a akcję możnaby przeniść w przestrzeń kosmiczną, na czym anime by nawet zyskało z powodu aluzji do Yamato.
Tak czy owak od serii, w której są okręty wojenne domyślnym oczekiwaniem jest, że na walkach owych okrętów będzie skupiać się akcja. Nie na smutnych dziewczynkach z probówki i nie na pojedynkach statkocórek jako takich między sobą.
Re: >tanuki
A skoro akcja skupia się na czymś innym, niż się oczekiwało… trzeba to przeboleć i ocenić serię pod kątem tego, co ona oferuje i jak się z tego wywiązała, a przy okazji uzmysłowić widzowi, z czym to się je :P
Re: >tanuki
Poważnie, czego widz może oczekiwać, gdy słyszy, ze w anime są okręty z dziewczęcą osobowością? To oczywiste, że będzie się spodziewal ciekawych bitew morskich. Dyskoteka jest ostatnią rzeczą, o jakiej by pomyślał. To nawet nie jest oczekiwanie, to realizacja założeń. Pokazujemy widzowi jakiś motyw na starcie i go realizujemy, bo poczuł się zaciekawiony i chce oglądać to dalej. Nie można zrobić tak, że tworzymy motyw, a potem do piachu z nim, bo przecież tak miało być, to on oczekiwal nie wiadomo czego. Cóż za głupi widz, czego on w ogóle chciał!?
Ktulu, w taki sposób każde anime jest dobre. O każdym można powiedzieć, że takie miało być i już, czegoś widzu oczekiwał? Dobrego anime? Nie, ono miało być badziewiaste! Nie oceniaj go przez pryzmat tego, że chciałeś dobre anime, ono miało takie być i do doceń!
Re: >tanuki
Szkoda tylko, że od pierwszych sekund wiadomo, że Fleet of Fog to nie jest standardowa flota morska, lecz super nowoczesna broń strzelająca laserami i za nim nająca sobie standardowe okręty, po których po prostu przepływa. Jeżeli po tej scenie nadal uważałeś, że będziesz miał do czynienia ze standardowymi bitwami morskimi, to nie mamy o czym rozmawiać.
Ale to, co było później, było konsekwencją tego, co było na starcie: to nie były zwykłe okręty z konwencjonalną bronią, tylko super nowoczesne jednostki wyglądające tylko jak statki z II WŚ :P
Ale co poszło do piachu? Przecież wyraźnie było powiedziane, iż FoF dostało rozkazy ograniczyć swoją ekspansję tylko do mórz, a poza tym ich Mental Models, mimo że same w sobie były bardzo niebezpieczne, nie miały takiej siły ognia, co statki (GC, torpedy, działa, rakiety. Vide: scena w willi, gdzie jedna salwa z missli I 401 zrobiła w sekundę tyle, co MM Haruny przez połowę odcinka).
A poza tym to, że Mental Models do słabych nie należały zostało już zahintowane dużo wcześniej, gdy:
-> Iona zapytała się na cmentarzu, czy ma zrobić z żołnierzami porządek,
-> gdy zdecydowali się opuścić kolację i odpłynąć,
Innymi slowy: czepiasz się rzeczy, na które były przesłanki od samego początku, a że nie zwróciłeś na to uwagi? To twoj problem, nie mój.
Nieśmieszna komedia nigdy nie będzie dobra, tak samo jak niestraszny horror, bo nie spełniają swoich podstawowych założeń. Jeżeli natomiast widz oczekuje od komedii dramatu i krytykuję ją, bo takowego nie dostał, to coś jest nie tak z oczekiwaniami widza a nie z serią :P
I takie dostałem :P
Ej, studio Asylum z założenia tworzy badziewne filmy i im to bardzo dobrze wychodzi xD
Szkoda, że gdzieś mi przepadł Reiozaur, chętnie bym ci go wkleił :3
Re: >tanuki
Właśnie nie napisałem, że standardowych. Ale na pewno takich, które mają powiazanie z tym, zę statki wyglądają tak, a nie inaczej. Że okręt podwodny, nawet supernowoczesny, będzie działał jak łódź podwodna, a pancernik, nawet bardziej kosmiczny niż Yamato od Leijiego, jak pancernik.
Dobrze, ale po co je w takim razie dzielono na okręty podwodne i inne, skoro to ostatecznie nie miało sensu? I dlaczego akurat wygladały tak, a nie inaczej? To można było sensownie wytłumaczyć nie naruszając już istniejących założeń. Bo niestety, ale wygląd taki, a nie inny, bez uzasadnienia, nadal do czegoś zobowiązuje. Nie mam nic do tego, jak te bitwy wyglądaly, ale jak przebiegały. A przebiegały tak, że cały koncept statków wydawał się wciśnięty na siłę, by udobruchać miłośników marynarki. I to nieudolnie.
Tak, ale te rzeczy zupełnie wypaczają to, co było budowane od początku. I bitwa na plaży wyraźnie pokazała, że siła ognia i obrony między dziewczętami ze statkiem i bez nie jest wcale tak różna. I tu się chyba pojawia kolejny problem, czyli poziom mocy zależny od aktualnych potrzeb fabularnych.
Wytłumacz mi więc, jakie założenia postawiono przed Arpeggio.
A może ta komedia miała być nieśmieszna? Oczekiwałeś śmiesznej komedii? To niedobrze! Oceniasz przez pryzmat swojego widzimisie! A moze to anime miało być złe, a Ty się spodziewałeś, że takie będzie? Czy to czyni je arcydziełem? Taka filozofia prowadzi do paradoksu.
Tym bardziej, że ja nic wybitnie różnego od tego, co na pierwszy rzut oka po arpeggio widać, nie wymagam. Skoro ktoś mi daje jasny podział na to, że będą statki różnych typów, to ja oczekuję, że będzie się tego podziału trzymał. Niech se strzelają laserami, rakietami i czym tam chcą. Ale w chwili, gdy każdy może robić to samo, to cała zabawa idzie na dno. Mamy jakieś pozory, okrętów, skądś się one wzięły. Czego mam oczekiwać po serii, gdzie na wszystkich grafikach mam statki nawodne, a nie kosmiczne?
Re: >tanuki
Scena, jak Takao nurkuje i komentarz, że pod wodą stoi na przegranej pozycji w starciu z I 400 i I 402, które lepiej sobie radzą w takich warunkach. Innymi słowy: tym statku w dalszym ciągu miał znaczenie.
Jak to wypaczały, skoro były od początku, tylko że potem w większej ilości? Poza tym… Hyuuga ufortyfikowała całą wyspę i korzystała z zamontowanych tan systemów obronnych sterowanych przez Mental Model, nie z samego Mental Modelu, a jako, że Ise‑class BB jest dużo lepiej opancerzony od Kongou‑class FBB (ale za to wolniejszy i mniej mobilny), to wytrzymała całkiem sporo).
Już to pisałem w komentarzu powyżej: ewolucja z broni do istoty świadomej, którą jako pierwsza zaczęła przechodzić Iona. Cały ten konflikt militarny stanowi tło do tego :P
To oglądałes nieuważnie i nie czytałeś dokładnie dialogów. Przy scenie, jak Takao chciała zanurkować było wyraźnie powiedziane, że nie będzie miała takiej samej mobliności co na powierzchni i będzie bardzo łatwym łupem dla na I 400 i I 402 przystosowanych do podwodnych walk, w dodatku BBki miały dużą większą siłę ognia od innych jednostek, a pancerna Hyuuga była pancerna (pancerz miejscami przekraczał 300 mm).
Re: >tanuki
Tylko ciekawe, dlaczego Kongou górowała nad Ioną w walce podwodnej.
Jeśli faktycznie tak było, to powinienem jeszcze ocenę obniżyć, bo tutaj motyw nabywania samoświadomości został zrealizowany o wiele gorzej, niż w mangowym GITSie, a tam był zupełnym bełkotem bez krzty sensu.
Re: >tanuki
Pokaż mi, w którym miejscu radziła sobie lepiej pod wodą od Iony.
Protip: trzymanie stałego kierunku i ładowanie GC to nie jest radzenie sobie pod wodą :P
Jednak o tym nawet nie wspomniałeś, mimo że stanowiło to bardzo istotny element serii :P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
jedyne, czego oczekuję od serii, to godziwej rozrywki. Nie tworzę natomiast swoich wizji tego, jak ma ona wyglądać, bo mija się to z celem :P
Re: >tanuki
This.
Nie ogarniam dlaczego tyle osób tego nie pojmuje. Tylko siebie krzywdzą.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Chcę widzieć anime jako dobrą rozrywkę. Nie jest dobrą rozrywką. Co mam wtedy zrobić?
Re: >tanuki
Mój kumpel o Girls und Panzer: „Liczyłem na dobre, wojenne anime. A co dostałem? Syf, gdzie są małe dziewczynki zamiast żołnierzy i nikt w nim nie ginie. Co za ścierwo.”
Mam nadzieję, że teraz rozumiesz, o co chodzi.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Oczekiwał czegoś innego, dostał coś innego, ocenił przez pryzmat tego, czego oczekiwał, a nie faktycznych założeń fabularnych i ich realizacji :P
Poza tym dałem taki jaskrawy przykład, żeby uwypuklić, o co mi chodzi. Przetraw to sobie na spokojnie i spróbuj zrozumieć. Ja w tym miejscu kończę dyskusję, bo powiedziałem to, co chciałem powiedziec, a nawet parę rzeczy więcej. Z mojej strony EoT.
Oczywiście jeżeli chcesz mieć ostatnie słowo, to możesz sobie odpisać, nie bronię ci tego :3
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Brawo recenzencie.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
>To raczej problem z umiejętnością czytania tytułu.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Insecurity much.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Z drugiej strony możesz ocenić coś jako 10/10, ponieważ TWOIM ZDANIEM motywy takie i takie były ponadprzeciętne, TWÓJ poziom wiedzy na dany temat pozwala Ci określić, ze temat został zrealizowany wyczerpująco, TWOJE doświadczenie pokazuje, że było to unikatowe. I tak dalej i tym podobne.
Właśnie w taki sposób przejawia się subiektywizm oceny. I dlatego nie można mieszać jej z gustem.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Ocena sama w sobie jest obiektywna. Nie możesz powiedzieć, że 4 to 5, a 10 to 11. Właściwie, to ocena jest zupełnie wyrwana z podziały na subiektywizm i obiektywizm – zwyczajnie jest. To przedmiot, a przedmiot nie może być w taki sposób nacechowany.
Ocena składa się jednak z jakiś cząstek, które o niej zadecydowały. I te cząstki są dobierane subiektywnie, wedle uznania osoby przydzielającej ocenę. Jeśli każdy oceniany fakt przyrównać do cegły, to nie ma on żadnego nacechowania. Fakt może jednak stać się argumentem i być interpretowany, tak jak murarz ze swobodą działania z tych samych cegieł zbuduje coś innego, niż jego kolega. To, co zbuduje, to recenzja.
Oceny już się tak porównać nie da. Oczywiście każdy wystawiając ocenę kieruje się jakimiś własnymi pobudkami. I dobrze. Jednak przy określonej skali, jednakowej dla wszystkich oceniających, ocena jest sama w sobie obiektywna, bo jest jedynie liczbą. Nie mówi o niczym – nie wiadomo, dlaczego ktoś taką ocenę wystawił? Nie polubił? Spodobało mu się, ale miało jakieś wady? Z kaprysu? Jedyne, co wiemy, to że 1 to źle, a 10 to najlepiej – ale to wie każdy, każdy zinterpretuje tak samo.
Re: >tanuki
Ocena, jako wyznacznik czyjeś opinii, jest w pełni subiektywna.
Jeżeli chcesz mówić o obiektywnej ocenie, to tylko w oparciu o sztywne i niepodlegające dyskusji kryteria, a nie w oparciu o subiektywną analizę.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Samo 5 nic nie mówi, bo może oznaczać zarówno 5/5 jak i 5/10, lecz w oparciu o daną skalę i co się kryje za poszczególnymi jej elementami (na tanuku każda ocena ma swoją definicję i nie jest po prostu liczbą, tak samo jak na MALu).
I, jedyne, co jest tutaj obiektywne, to fakt, że wystawiłeś taką, a nie inną ocenę (bo to fakt, którego nie da się zaprzeczyć), lecz sama liczba, jako że można się z nią nie zgodzić, już obiektywna nie jest, bo wyraża ona opinię recenzenta, który kieruje się własnym zdaniem, a nie sztywnymi kryteriami :P
Re: >tanuki
Skala to tylko zakres. Wiesz, gdzie jest początek i gdzie koniec i wiesz, że musisz wybrać liczbę mniejszą równą granicom skali. Tyle.
Nie, nie zgadzasz się z tym, co kierowało oceniającym podczas wystawiania oceny, a nie samą oceną. W domyśle wiesz, co chciał przez to wyrazić. Ale jeśli Ci powie, że w jego mniemaniu 2/10 to bardzo dobrze? Albo, ze nic nie znaczy, postawił, bo musiał? To tylko liczba. To, z czym się nie zgadzasz, to intencje autora.
Re: >tanuki
Bład: skala to aż zakres, który nadaje nic nieznaczącej liczbie konkretny wydźwięk (negatywny bądź pozytywny). Jak już pisałem: sama piątka nic nie znaczy, lecz w kontekście skali zaczyna ona coś oznaczać :P
Jedno jest sprzężone z drugim.
Bławo: dałeś idealny przykład, gdzie mogę zgadzać się z intencjami i argumentacją autora, natomiast nie zgadzam się z wystawioną przez niego oceną, gdyż jest ona antyreklamą dla osób, które są zbyt leniwe, żeby przeczytać tekst.
Ocena ma znaczenie i to bardzo duże. Ilość gwiazdek przy recenzji to pierwsza rzecz, na którą zwróci uwagę czytelnik i może ona go zachęcić do lektury, albo sprawić, iż przejdzie obok tekstu obojętnie, bo nie chce tracić czasu na recenzję słabej serii, której i tak nie obejrzy, bo to przecież strata czasu :P
Re: >tanuki
Tak, ale w przypadku tej samej skali interpretacja, przynajmniej w teorii, jest taka sama. problem tworzy się dlatego, że ludzie stosują skalę na swój własny sposób. CO tylko podkreśla, jak bardzo mało miarodajne są oceny punktowe.
Nie, jedno wynika z drugiego. Ale motywacja do wystawienia oceny może istnieć też bez samej oceny.
Ich strata. Traktuję oceny cyferkowe mocno po macoszemu.
Takie było moje założenie.
Re: >tanuki
To, że niektórzy nie umieją korzystać ze skali, nie jest argumentem, że nie ma ona sensu :P
Raczej niewielka :P
Aha, czyli twoim założeniem było, żeby ludzie nie czytali tego tekstu. To po co go pisałeś?
Re: >tanuki
tekst zapewne by przeczytali po ujrzeniu niskiej oceny. Skrajności są chwytliwe.
Re: >tanuki
Poza tym: ty podałeś przykład oceny 2/10 przy recenzji pochwalnej, co nijak się ma do twoich późniejszych wypowiedzi :P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Ja również mogę nazywać biały kolor czarnym, lecz nie oznacza to, iż jest to poprawne :P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Bardzo dobry główny bohater, zdecydowanie wybijający się na tle męskich postaci z porażającej większości anime. Spokojny, opanowany, inteligentny, dobry taktyk, ma cel w życiu, zna swoje priorytety, zarazem nie jest zbytnio wyidealizowany.
Interesujący koncept dziewczynek będących okrętami wojennymi.
Bardzo dobrze zrealizowany rozwój charakteru u kolejnych Mental Models pod wpływem kontaktu z ludźmi.
Tsundere z najwyższej półki (mam nadzieję, że nie będę musiał Ci tłumaczyć co to znaczy przez kilka stron A4, każdy, kto widział trochę anime powinien wiedzieć) z boskimi nogami w postaci Takao.
Dosć typowa, acz świetnie zrealizowana postać kongou, choć Suigintou to jednak nie jest. Miała za to przejmująca relację z token cutie Mayą (której to towarzyszyła jedna z najmocniejszych scen serii).
Ciekawa postać HaruHaru, szczególnie po tym jak nabiera charakteru.
Kirishima z chara designem, którego nie oddaje marne 10/10.
Iona, z każdym odcinkiem powolutku zyskująca na uroku, pod koniec staje się prawdziwa postacią.
Rewolucyjny koncept zrobienia całego anime w CG, dzięki czemu użycie tej techniki podczas scen akcji w najmniejszym stopniu nie raziło w oczy, a podczas starć okrętów pozwalało osiągnąć spektakularne efekty.
Na zakończenie rewelacyjna muzyka, pasująca, odpowiednio podkreślająca charakter scen, tudzież budująca go.
I co, nagle uznasz Arpeggio za dobre?
Re: >tanuki
O którym nie wiemy właściwie nic, z miejsca zdobywa pozycję i grono wiernych załogantów, o których wiemy jeszcze mniej. Przez to ciężko zrozumieć motywy, jakie nim kierują podczas dokonywania decyzji, co za tym idzie – bardzo trudno się z nim utożsamić i go zrozumieć.
Zerojedynkowy system JESTEM MANIFESTACJĄ WOLI FLOTY -> CHYBA SIĘ ZAKOCHAŁAM W SWOIM WROGU, WALIĆ FLOTĘ. Rzeczywiście dobrze zrealizowany schemat budowy haremu.
Owszem, dobra tsundere, ale jej niezdecydowanie bardzo szybko męczyło. Poza początkiem jej jedyną ważną rolą było poświęcenie się w ostatnich odcinkach – zdecydowanie za mało, by ta bohaterka o czymkolwiek przeważyła.
Plottwist na poziomie słonia nagle pojawiającego się za Twoimi plecami. Skąd? Jak? PO CO? A nie, powód był – musiał zaistnieć jakiś katalizator, by poruszyć skostniałą Kongou.
Użycie CG na podobnym poziomie, acz nie przy calym anime, lecz w scenach akcji, widzieliśmy już w Initial D. Rewolucja więc żadna.
Nie, ponieważ zapomniałeś o bzdurnie zrealizowanych potyczkach, licytacji na siłę laserów, zupełnym zaprzepaszczeniu potencjału, jaki drzemał w okrętach, gdy się okazało, że w sumie do niczego nie są potrzebne, pojawieniu się nowej floty tylko po to, by Kongou Ultimate mogła ją zmasakrować (znowu zmarnowany potencjał, mogło być wiele ciekawych okrętów). DO tego dochodzą wady materiału źródłowego, jak chociażby same okręty (dlaczego drugowojenne?), pretensjonalna fabuła (zróbmy coś, by ludzkość była w izolacji, przecież to się zawsze sprzeda, nie ważne ile ma sensu). No i wreszcie brak istotnych wątków, które w mandze były – ojciec głównego bohatera przede wszystkim.
Jako recenzent muszę widzieć całość, Ty jako widz możesz oglądać wybiórczo i oceniać tylko to, co Ci się podobało. I masz do tego prawo.
Re: >tanuki
Jak bardzo nie zdajesz sobie sprawy, że jest wręcz przeciwnie, i właśnie o tym pisałem wcześniej.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Rozumiem jednak, że przy takiej ilości bezsensownych (tak, jestem pełen podziwu dla siebie, dla Slovy i moderacji, że nikt jeszcze nie ma ochoty zabić ogniem całej tej dyskusji, która swój cel straciła dawno temu, lub w ogóle go nie miała) komentarzy P:
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Bo wie lepiej? A jaki może być inny powód?
Re: >tanuki
I skoro to prawda, to znaczy, że jest udowodniona. Mogę wiedzieć, tak na przyszłość, by mieć odniesienie?
Re: >tanuki
Udowodniona ogółem mojego istnienia. Kto mnie zna, ten wie. Kto nie, będzie żałował w zaświatach, gdy już uzyska wszechwiedzę, że nie słuchał ~^__^~
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Wyczuwam serious issues.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Temat mojego komentarza nie bez powodu jest taki, a nie inny. Recenzje tutaj już dawno przestały mnie ruszać.
W Arpeggio dobre jest wszystko. W różnym stopniu, ale wszystko. No, może poza postacią Hyuugi.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Tak BTW, znam tez kolejną osobę, którą zna także Slova, której Arpeggio się podobało (być może jeszcze na ten temat nie gadali).
Fascynujące, że tylko otoczenie Slovy ma problem z serią :P
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Arpeggio of Blue Steel
Miłość i sprawiedliwość zawsze zwycięża. Przynajmniej w anime, tak?
Spodziewałem się, że będzie to seria bardziej militarna, ale gdy zobaczyłem, że wszystko opiera się na okrętach‑dziewczynach, w dodatku wszystkie piękne i długonogie – wyczaiłem bazę.
Tematyka wojenna niezbyt mnie interesuje, ale nawet ona byłaby lepsza niż kit, jaki przez cały seans próbują widzowi wcisnąć twórcy. Niezbyt wiadomo, dlaczego główny bohater ma być głównym, skąd jego siła i wiedza, dlaczego jest niby taki wybitny. Iona także pojawia się znikąd, nie wiadomo, kto i w jakim celu ją wysłał.
Z charakterami bohaterów też nie jest najlepiej – łatwo popadają w schematy, do gustu przypadła mi jedynie blondynka w tym zabawnym płaszczu (gdyby nie sceny humorystyczne z nią w roli głównej, jak nic bym zasnął). Główny cel fabularny jest ledwie zarysowany, w ogóle nie da się odczuć, że bohaterowie mają coś ważnego do zrobienia, że ich działania mogą coś zmienić w porządku świata i że czemuś to służy, mimo że posiadają oczywiście najpotężniejszy z okrętów po swojej stronie. W związku z tym seria nie oferuje też satysfakcjonującego zakończenia.
Anime jest niewiarygodne i w dodatku brzydkie, bo w każdej jednej scenie zastosowano sporo animacji komputerowej, tyle że mizernie wykonanej. Czasem celowo skupiałem się na postaciach w tle i to, co widziałem… to nawet nie przypominało ludzkich ruchów. Grafika jest fatalna, tak topornej animacji komputerowej chyba jeszcze w anime nie widziałem.
3/10.
Re: Arpeggio of Blue Steel
Od kiedy to „sporo” znaczy to samo, co „całość”?
Re: Arpeggio of Blue Steel
^^
Czekam na 2 sezon który jak dobrze przeczytałam napisy podczas ostatniego odcinka to będzie 29.06.14 :3
Główny bohater tak jakby przestał istnieć, nie wiem na podstawie czego anime jest oparte, ale można było zrobić to lepiej.
Kłamstwo. Gdybyś obejrzał uważnie odcinek zamiast upajać się swoją zajebistością, jak to wspaniale zjedziesz serię w recenzji, zobaczyłbyś, że jest odwrotnie.
Nie zmienia to tez faktu, że autorzy sami nie umieli wykorzystać swoich założeń. Kongou tak czy siak nurkuje, Iona czyni więcej zniszczeń jako zwykły statek, niż jako okręt podwodny, a fabuła kuleje i jeszcze chcą ją kontynuować.
Kuriozum było wprowadzenie „floty USA” tylko po to, by ją rozgromiła gwiazda śmierci.
To nie są kłamstwa, to są fakty i nawet nie ukryte.
I owszem, seria nie jest taka, jaką ją zapowiadano. Nie jest też taka, jaką by ją widzieli czytelnicy mangi, którzy fabułę przecież znali już wcześniej. Jak widać nie tylko ja mam o to pretensje, bo o ile w mandze wydarzenia trzymały się założeń, tak w anime scenarzysta przeholował i dał czadu po całości, byleby tylko zamknąć akcję w dwunastu odcinkach.
Nuuda
Zapowiadało się na coś ciekawego.
Kim jesteśmy?
Dokąd zmierzamy?
Ars Nova
Re: Ars Nova
Re: Ars Nova
Re: Ars Nova
Re: Ars Nova
Więcej anime w klimacie Zaginionej Floty!
Brakuje mi serii wojennych, w których (tutaj miałem jako kontrast, wstawić odniesienie do masy serii gdzie tajną, super bronią są małe dziewczynki w kostiumach – ale równie dobrze mógłbym sobie sam strzelić w stopę…) trzeba liczyć każdą sztukę amunicji w starciu z silniejszym przeciwnikiem – no bo jesteśmy daleko za linią wroga i trzeba brać pod uwagę to, że może nam zabraknąć gadżetów na kolejnego przeciwnika, który czai się tuż za zakrętem.
Jak już napisałem – nie jest bez wad (grafika trochę razi, fabuła nie jest porywająca, postacie [na razie] nie zapadają w pamięć, antagoniści trochę upośledzeni taktycznie [mimo tłumaczeń takie odniosłem wrażenie]) ale ma u mnie dużego plusa na starcie za podjętą tematykę.
P.S. Nie wie ktoś czy była już sobie taka seria w stylu zaginionej floty (chodzi o serię książek Jack`a Campbella – czytałem ostatnio i doszedłem do wniosku że świetne anime by z tego było :D).
Re: Więcej anime w klimacie Zaginionej Floty!
Re: Więcej anime w klimacie Zaginionej Floty!
Re: Więcej anime w klimacie Zaginionej Floty!