x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Całkiem przyjemne okruchy w dawnym stylu.
Jak najbardziej polecam zwolennikom zwyczajnych okruchów szkolnych w epizodycznej oprawie.
Od pierwszej chwili emocje pozytywne. 7,5/10
Całkiem całkiem
Pozostając jeszcze w temacie seiyuu – całkiem niezła obsada się tu znalazła, skoro poza Akirą dane nam było usłyszeć takie gwiazdy seiyuu jak Hayashibara Megumi (jako blond włosa Chiharu), czy Suzumura Kenichi (jako Kyoichi). W związku z tym co jak co, ale słuchało się tego cudownie^^
Z fabułą niestety było gorzej. O ile nie przeszkadzała mi jakoś szczególnie taka dość epizodyczna fabuła, bo jednak główny wątek gdzieś tam przewijał się prawie we wszystkich odcinkach, to zabrakło mi rozwinięcia owych historii. Żałowałam również wielgachnego, a niewykorzystanego potencjału, jeśli chodzi o tematykę romansu. W końcu większość odcinków opierała się o motywy, które z łatwością mogłyby posłużyć za wstęp do całkiem romantycznej opowieści. Co prawda dostaliśmy kilka finalizacji owych historii, jednak co z tego? Tak gdzieś pod koniec przemknęła mi po głowie myśl, że to tak prawie jak jakiś harem, czy gra eroge, w którym to dostajemy wachlarz dziewczyn z różnymi charakterami, ale i tak wiadomo którą bohater wybierze na końcu. Mimo wszystko nie jest to do końca prawda i takie stwierdzenie byłoby krzywdzące dla tegoż tytułu. Po pierwsze i najważniejsze – nie mamy do czynienia tylko z jednym bohaterem, a z trzema i wcale nie jest to tak, że nagle lecą na nich wszystkie laski z okolicy. A po drugie – historie, które nam zaserwowano są naprawdę całkiem ciekawym zalążkiem czegoś poważniejszego, a nie tylko głupawych licealnych miłostek. W dodatku naprawdę miło się ogląda grupkę przyjaciół, którzy nie stanowią tylko zbieraniny par, a faktycznie widać, że się po prostu lubią i miło spędzają razem czas (ciężko mi wytłumaczyć o co chodzi, ale od razu przychodzi mi tu na myśl stosunkowo nowe anime Sukitte Ii na yo, w którym właściwie jakichś konkretnych relacji przyjacielskich pomiędzy koleżankami, czy kolegami nie było widać, a grupka głównych bohaterów właściwie non stop wyglądała jakby była na potrójnej randce).
Co do poszczególnych odcinków i moich już typowo personalnych żalów związanych z poprowadzeniem akcji – kliknij: ukryte najbardziej bolało mnie, że motyw z ową Chiharu z ostatniego odcinka nie przerodził się w coś więcej. Tutaj zdecydowanie najmocniej odczułam zmarnowany wstęp, bo z czegoś takiego można by zrobić cudowną historię miłosną. Zresztą uważam, że był to najlepszy odcinek w całej serii
Jeśli chodzi o postaci, to niestety nie da się rozwinąć ich charakterów w takiej formie anime. Nawet Kyoichi, który dostał najwięcej czasu, pozostał dla mnie zagadką. Nie dało się ich jednak nie polubić, zwłaszcza, że twórcom udało się jako tako zarysować ich charaktery, przez co wypadali dość naturalnie i ludzko, nie zaś tylko jak puste schematy. Plus za to, że nawet Yumi, która z typową anime pięknością nie miała nic wspólnego, doczekała się ciekawej historii, a nie robiła tylko za komediowe tło.
Co do oprawy graficznej mam mieszane odczucia. Postaci zostały narysowane brzydko, jednakże w zamian za to dostaliśmy naprawdę śliczne tła. Jeśli dodać do tego rok produkcji, to zdecydowanie nie ma na co narzekać.
Z muzyki natomiast nie zapamiętałam właściwie nic – zarówno op jak i ed nie przypadły mi do gustu od pierwszego odsłuchania, tak samo zresztą jak piosenki w niektórych odcinkach. Same nutki z tła może nie były najgorsze, jednak jakoś szczególnie się nie wybijały. Pasowały natomiast do klimatu i to wystarczy.
Generalnie wydaje mi się, że każdy kto lubi romanse i nie zirytuje się stylem, w jaki poprowadzono to anime, może liczyć na ciekawy seans. Zwłaszcza, jeśli co ciekawsze animowane romanse ma za już sobą, a naprawdę bardzo chciałby ich zobaczyć więcej bez konieczności uciekania się do zastępczego chłamu ecchi‑haremowego (bo niestety jeśli chodzi o czysty romans, to w tym gatunku panuje przeraźliwa posucha ostatnimi czasy). Boys Be… prezentuje się bowiem naprawdę dobrze i ja osobiście żałuję tylko, że miał tak mało odcinków. Ode mnie czyste 7/10^^
7/10
b.dobre
Polecam
:D
Boys Be