x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
,,Akuma no Riddle” uważam za dość dobrą serię i to mimo faktu, iż wprost gardzę yuri/shoujo ai.
Opis fabuły spodobał mi się i postanowiłam, że przecierpię dla niej całą możliwą falę lesbijstwa.
Oglądam, oglądam i – a cóż to! – owego safizmu nie ma tu prawie wcale, poza kilkoma naprawdę lekkimi scenami.
Dla mnie miłe zaskoczenie, yuriści za to zapewne poczuli się oszukani.
Według mnie główną zaletą tej serii są postaci – odpowiednia ilość, odpowiednie relacje, odpowiednie charaktery. Gdyby coś było inaczej – to już nie byłoby to. Owszem, w większości są dość oklepane, nie mogę powiedzieć, że nie, ale mimo wszystko bardzo je polubiłam. Szczególnie cenię sobie Mahiru/ kliknij: ukryte Shin'yę Banbę, Sumireko Hanabusę oraz Kouko Kaminagę, chyba najoryginalniejszą z całej ferajny. Wątki z przeszłości dziewcząt również dość sztampowe ( kliknij: ukryte no z wyjątkiem Isuke i jej rodziców‑gejów, spotkałam się z czymś takim pierwszy raz, ale to może też wynikać z tego, że zwyczajnie nie siedzę w anime o homoseksualistach… w sumie historie Kouko i Haruki również były dość dobre), ale przedstawione w na tyle ciekawy sposób, by nie zanudzić widza i by miał po obejrzeniu do powiedzenia coś więcej, niż tylko ,,Ale to już było”. Kreska ciekawa i nietuzinkowa, grafika okej, projekty postaci też ładne. Fabuła (jak i niektóre postaci) wydaje mi się być mocno inspirowana ,,Danganronpą” i jest to dostrzegalne od samego początku. Od ,,DR” jest zdecydowanie dużo słabsza, ale dla zabicia czasu naprawdę może być. No i muszę podkreślić, że autorka nie przekopiowała wiernie rzeczonej serii, a jedynie się nią zainspirowała – to różnica, bo możemy oczekiwać niespodzianek. Zresztą co jest złego we wzorowaniu się i to na tak dobrej serii?
Jeżeli chodzi o sprawy muzyczne, chyba nikogo nie zaskoczę mówiąc, iż według mnie główną zaletą soundtracku jest ilość endingów. Podoba mi się fakt, że mimo wszystko szli bardziej na jakość, niż na tę właśnie liczebność – każdy tekst jest dobry, ładnie napisany i pasuje do postaci, o której opowiada. Zresztą sam pomysł z endingami niejako w roli character songów również wydaje mi się bardzo trafiony. Do openingu również nie ma się o co przyczepić, lubię specyficzny wokal, a Maaya Uchida właśnie taki ma. Do tego dochodzi fajny tekst i ładny, pasujący do klimatu serii ,,teledysk”. Daję mocne 7/10.
Seria bardzo przyjemna , z jakiegos powodu mnie urzekła , kreska moim zdaniem super , główna bohaterka trochę bez wyrazu ale Azuma nadrabia to za nią , wątku miłosnego pomiędzy dwiema bohaterkami doszukałem sie może w jednym albo dwóch odcinkach , mimo to naprawdę godne polecenia , czas nie będzie zmarnowany .
Nie oczekiwałem jakoś dużo od AnR a wyszło naprawdę dobrze, było to moje pierwsze zetknięcie z gatunkiem „Yuri”, ale jakoś go tutaj zbytnio nie odczuwałem…
Co do fabuły Akuma no Riddle to nie zaprzeczam było dużo błędów logicznych i mało tego poczucia „napięcia w powietrzu” – zbyt spokojnie jak na 12 zabójczyń w jednej klasie. Co do samej końcówki to mnie usatysfakcjonowała, chociaż ta niezniszczalność postaci jednak nie wpasowywała się w klimat i główny wątek fabularny. Wyszła seria z typu mniej mrocznych, niż wskazuje na to temat przewodni serii. A przynajmniej tak było w moim odczuciu.
kliknij: ukryte Tak naprawdę byłem tylko pewny co do dwóch niezaprzeczalnych śmierci, a mianowicie „Romeo i Julia”, no, bo po wypiciu trucizny czy przebiciu ciała dziewczynki wyglądającej jak z podstawówki śmierć nie powinna przejść obok, ale cóż bez tej (żyjącej) dwójki „happy end” nie byłym tym samym. Bohaterowie, a raczej bohaterki były naprawdę ciekawe i każdą bez wyjątku darzyłem sympatią. Szkoda trochę, że nie rozwinięto bardziej ich motywów czy przeszłości, bo to mogłoby wyjść na dobre dla całokształu anime. Swojej ulubionej postaci niestety nie zdołałem znaleźć, a toż to przez powód pisany wcześniej – za mało wiedziałem o nich samych, aby sobie jakąś upodobać. Ewentualnie, jeśli miałbym podać to swój wzrok skierowałbym na Banbe lub Nio. Wielkim plusem jest też to, że główne bohaterki nie psuły balansu całej rozgrywki – Haru nie była zabójczynią, więc nie miała prawa mierzyć się z którąś bezpośrednio w walce i tak było do końca. Tokaku był zabójczynią z sławnej rodziny, więc miała podstawy, żeby ostatecznie radzić sobie dobrze w takim klimacie – przynajmniej nie unicestwiała swoich wrogów jak co po niektórzy protagoniści.
Co do oprawy graficznej to była całkiem dobra, kreska mi się spodobała, a zastojów animacji jakoś nie odczuwałem.
Z sceny muzycznej to openning mi się spodobał, endingi też były całkiem przyjemne do ucha. W samej serii jakoś nie skupiłem uwagi na efekty dźwiękowe, co oznacza, że nie były one ani złe ani dobre, czyli takie nijakie *.*
Ogólnie mi się spodobało i bardzo miło się oglądało. Jestem zadowolony z udanego seansu ^.^
Mnie osobiście anime się podobało , a ostatni odcinek uznałem za wyobrażenia głównej bohaterki co do spełnienia niemożliwego , przez co seria nabrała dramatycznych barw .
Moim zdaniem Akuma no Riddle zasługuje na ocene 7+/10 , oczywiście z moim nastawieniem na ostatni odcinek ;P
polecam na wolne chwile , Qareer.
A
Sliviss
17.07.2014 00:28 AnR
Anime jest moim zdaniem tylko reklamą dla mangi. Muszę przyznać, że muzyka była świetna. Jeżeli chodzi o zakończenie, to kliknij: ukryte byłoby moim zdaniem idealne, gdyby 'zmarli' pozostali zmarłymi, i nie mówię tu o Haru czy nawet Nio.. Wiadomo, było trochę nielogiczności, no ale co poradzić.. Z tego co widzę, pierwowzór idzie trochę innym tropem, tam wszystko ma większy sens. Jeżeli skończy się tak samo jak anime, to na pewno znajdą na to jakieś wyjaśnienie. W anime mało rozwinięto postaci, nie przedstawili w pełni motywów nimi kierujących. Mogli wplątać w serię więcej shoujo‑ai, bo w porównaniu do mangi to wypada trochę kiepsko. Ale mimo wszystko miło było zobaczyć moją kochaną mangę w wersji animowanej. Oceniając subiektywnie, to 10/10, bo ubawiłam się przy serii, z niecierpliwością czekałam na każdy czwartek (zwłaszcza po tym, jak anime wyprzedziło mangę ;)). A obiektywnie to takie 8/10.
Akuma no Riddle seria zapowiadająca się ciekawie, szczególnie z wątkami akcji, jak i muzycznymi, jest pozycją dobrze wykreowaną. kliknij: ukryte Aczkolwiek co do fabuły mam mieszane uczucia, mogła by być przedstawiona w bardziej poważny sposób. Pomysł ciekawy nie zaprzeczę, ale po obejrzeniu Akuma no Riddle pozostaje nie dosyt i zmarnowany potencjał.
Szeroki wachlarz naprawdę ciekawie pomyślanych postaci,z różnorodnymi charakterami, stylami walki i background'owymi historiami (albo przynajmniej zaczątkami historii) trochę podciąga tę serię z fabularnej mizerii. Bo Cthulhoo w swojej recenzji dobrze wypunktowała, jak cały koncept przedstawionej historii wraz z założeniami dla kolejnych wydarzeń oraz czasem też logiką zachowań bohaterów wyraźnie trzeszczą w szwach.
Za spory minus uważam też fakt, że jakakolwiek próba zespolenia fabularnego miszmaszu kliknij: ukryte (widz dowiaduje się o czymś takim jak klany i królowa) następuję dopiero w ostatnich odcinkach (wprowadzając zresztą więcej pytań niż odpowiedzi: kliknij: ukryte skoro Haru mogła podświadomie manipulować Tokaku, to czemu nie była w stanie w ten sam sposób wpłynąć na inne zabójczynie? Czemu Tokaku „zabija” Haru?). O zakończeniu była już mowa w komentarzach poniżej- jeśli to faktycznie samowolka twórców, to trzeba liczyć, że manga przyniesie na tym polu coś bardziej strawnego (poprzeczka zbyt wysoko zawieszona raczej nie jest).
Co ciekawe, mimo wszystkich swoich wad serię naprawdę ogląda się przyjemnie, epki zlatują błyskawicznie, co jest zasługą wspomnianych wcześniej zabójczyń, z których przynajmniej kilka naprawdę zapada w pamięć(Nio, Banba, Isuke), jak i również wartkiej akcji i dynamicznych, przyjemnych dla oka scen walk.
Seria bardzo mnie rozczarowała, spodziewałem się większej ilości akcji może trochę brutalności ( to przecież morderczynie ), a co dostałem mdły romans z absurdalnie nudnym zakończeniem. Daję temu Anime wygórowane 5/10 głównie ze względu na Opening ( chociaż niektóre Endingi też były dobre )który spodobał mi się.
Niestety muzyka jest chyba jedną z niewielu rzeczy w tym anime, która mi się spodobała. Jedno ze słabszych ( jeśli nie najsłabsze ) Anime tego sezonu.
Jedna z moich ulubionych serii tego roku – a może i nawet ostatnich lat? Ma swoje grzechy – przede wszystkim jest za krótka, przez co niektórym postaciom i ich tłu fabularnemu poświęcono zdecydowanie zbyt mało miejsca. Spokojnie można by dać 26 odcinków albo dwa sezony po 12, nawet gdyby to oznaczało kilka fillerów, bo pozwoliłoby lepiej i ciekawiej pokazać historie poszczególnych bohaterek i ich wzajemne relacje – choć tu i tak względem mangi autorzy anime poszli na skróty względem pierwowzoru. No i zakończenie – mam wrażenie, że to licencia poetica twórców anime, bo manga nadal trwa.
Niemniej, oglądało się to naprawdę fajnie. Cieszyły oczy nawiązania, sporo hintów, które w epoce większej kreatywności fanów zawocowały by pewnie masą fanfików, do tego gromadka oryginałów w rolach zabójczyń, z których co najmniej kilka udało mi się polubić – a to w dzisiejszych anime rzadko się mi zdarza. Do tego fajna muzyka (poza openingiem, który mnie zupełnie nie porwał) i przyjemnie zrobiona grafika, choć sceny walk mogłyby być nieco dłuższe – pytanie tylko, czy wtedy nie przypominałyby sami‑wiecie‑co z muzyką sami‑wiecie‑kogo.
Ulubione odcinki? Zdecydowanie ten z bombową meganekko oraz ten z Romeo i Julią. Choć Bamba też była bezbłędna… właściwie to wyjąwszy debila z kostkami, chyba nawet żadna postać w tym anime nie wywoływała u mnie szczerej niechęci, a to istotne.
Nie widziałem „Mirai Nikki”, więc nie odważę się porównywać. To generalnie jedna z tych serii, które mogą się podobać, pod warunkiem, że przyjmie się na dobrą monetę ich konwencję. Jej największą słabością jest chyba to, że ekranizowano ją po łebkach, na dodatek przed zakończeniem samej mangi. Niemniej, mi dała sporo frajdy.
zmrol
28.06.2014 13:30
No to może się odważę spróbować ;)
A ze swojej strony polecam „Mirai Nikki” – jak się tylko zaakceptuje konwencję, to zabawa przednia!
Sory, matura zdana dawno temu, ale noc spędzona w pracy swoje robi
zmrol
28.06.2014 14:56
Ależ nie ma za co przepraszać! Potwierdziłeś tylko moją tezę, że wszyscy źle się wypowiadają na temat Mirai Nikki, chociaż każdy chciałby mieć taką dziewczynę jak Yuno Gasai *.*
Trochę tak, czyli osoby, którym nie przeszkadza taka ilość głupoty, powinny być zadowolone. Chociaż AnR mniej boli, bo nie ma tu Yukiteru :P
afwafdg
28.06.2014 18:00 tłumaczenie dla niekumatych
„Ma swoje grzechy – przede wszystkim jest za krótka, przez co niektórym postaciom i ich tłu fabularnemu poświęcono zdecydowanie zbyt mało miejsca.”
Anime jest pocięte w stosunku do mangi i przez to generalnie skopane (o czym świadczy choćby prawie całkowity brak wątków shoujo‑ai).
"...w epoce większej kreatywności fanów zawocowały by pewnie masą fanfików, do tego gromadka oryginałów w rolach zabójczyń…”
Trzeba stworzyć sobie w głowie albo na komputerze alternatywną wersję historii z tymi postaciami.
Trudno powiedzieć, jaką agendę ma Grisznak, zachęcając do Akuma no Riddle, ale jeśli ktoś się skusi, to przynajmniej będzie wiedział gdzie można wsadzić jego opinię przy następnym gniocie (do serca przy podobnym guście?). To ma szansę zaowocować zaoszczędzeniem czasu w przyszłości.
Grisznak
28.06.2014 19:36 Re: tłumaczenie dla niekumatych
Straszne, po prostu straszne. Fakt jest prosty – dało mi to anime sporo frajdy i tyle. Nie twierdzę, że jest bezbłędne, ale czy to je skreśla? Takie „Code Geass” miało masę dziur logicznych i błędów, a oglądało mi się je naprawdę przyjemnie. Tu było podobnie. Ot i cała filozofia.
Nie chce ci się rozpisywać (nie jesteśmy tu godni twego czasu i wysiłku?), ale mimo to trochę sił i ochoty na zareklamowanie swego bloga znalazłeś. Na żebry to pod kościół. :)
miedziotaku
26.06.2014 13:20 przeprosiny
Bardzo przepraszam za moje zachowanie, faktycznie mogłem zostać niewłaściwie odebrany. Nie miałem w intencji nikogo obrażać. Chciałem tylko podzielić się moim zdaniem a ze względu na obszerność wypowiedzi nie chciałem zajmować zbyt wiele miejsca w komentarzach :) Faktycznie zabrzmiało to jakbym nie szanował innych komentatorów. Jeśli to nie problem przykleję moją opinię w tym miejscu bez zbędnej reklamy :) Jeszcze raz przepraszam.
Tekst opinii:
Czasem w życiu bywa, że nie warto sugerować się pozorami. Czytając opisy serii oraz tagi spodziewałem się zupełnie innej produkcji. Czy się zawiodłem? Troszkę na pewno. Czy jestem rozczarowany? Raczej nie. Pomimo tego ,że seria reklamowana jest jako yuri to z yuri ma nie wiele wspólnego. Można to odebrać jako wadę lub zaletę. Wszystko zależy od prywatnych preferencji. No ale żeby nie uprzedzać faktów, jak mawiał wielki mędrzec, nie zaczynajmy od początku a od samego przedpoczątku.
Fabuła zaczyna się dość nietypowo. Poznajemy główną bohaterkę Azume Tokaku, która to uczy się w szkole dla przyszłych morderców. Dziewczę pomimo nieprzeciętnych zdolności walecznych, raczej nie posiada ulubionych przez wszystkich poszukiwaczy pracy, a bagatelizowanych przez pracodawców, umiejętności miękkich. Dyrektor placówki wysyła ją do innej szkoły i zapisuje do dość nietypowej klasy. Składa się ona z dwunastu morderczyń oraz jednej na pozór zwykłej uczennicy Ichinose Haru. Zabawa polega na tym, że biedaczka jest obiektem zainteresowania wszystkich pozostałych uczennic i mogę zdradzić, że nie chodzi tu o zaloty miłosne. Osoba, która zabije Haru może życzyć sobie czego tylko zapragnie. Tokaku kierowana uczuciami, których jeszcze nie jest w stanie zrozumieć, a każdy widz wie doskonale o co chodzi, postanawia chronić biedną Ichinose przed oprawcami.
I w tym miejscu zaczyna się akcja tego dość krótkiego, bo tylko 12 odcinkowego anime. Konstrukcja fabuły jest raczej prosta aczkolwiek schludna i poprowadzona w miarę logiczny sposób. Kolejne odcinki to przedstawienie kolejnych morderczyń, z których to każda ma inne powody przystąpienia do konkurencji. Końcówka serii to standardowe wyjaśnienie intrygi oraz próba odpowiedzenia na nurtujące widza pytania. Oczywiście można spodziewać się jednego z trzech zakończeń, happy endu i żyli dług i szczęśliwie, albo wszyscy umrą, albo słodko – gorzkiego, przeżyli ale nie są razem. Klasyka przedstawiona do granic możliwości. Łatwo zauważyć, że jeśli produkcja mogłaby czymkolwiek zainteresować widza, to na pewno nie fabułą. Sam zarys jest dość ciekawy. Taka mała wariacja Battle Royal z tym ,że polowanie jest tylko na jedną osobę. To, że fabuła jest prosta, nie oznacza, że jest zła. Scenariusz napisano schludnie oraz w miarę logicznie. Jak zwykle pojawiają się głupotki, uproszczenia oraz brak konsekwencji z niektórych aspektach. W ostatecznym rozrachunku jest on dobrym tłem do ekspozycji bohaterek oraz antagonistek.
Pojawia się teraz pytanie jak seria poradziła sobie z kreacją postaci. Przyznać muszę, że całkiem nieźle. Co prawda główne bohaterki to dwie, wymęczone już do granic możliwości klisze, słodkiej zawsze uśmiechniętej pogodnej osoby oraz milczącego ponuraka bez emocji. Sam nie wiem czemu, ale dziewczyny i ich relacje wzbudziły we mnie dość dużą sympatie. Bardzo przyjemnie się je oglądało, pomimo tego, że przez całą serie nie odnosi się wrażenia, że mają się ku sobie. Gdybym nie przeczytał, że to anime juri to w życiu bym się nie domyślił tego faktu. I tu pojawia się mój główny zarzut. Naprawdę mało tu dziewczęcego romansu. Zero czułości, zero jakiś większych emocji. Motyw miłości Tokaku do Haru mógłby w jakimś stopniu usprawiedliwić postępowanie tej pierwszej, aczkolwiek niemalże, przez całą serie brakuje wyraźnych znaków, że jest pomiędzy nimi chemia. Z jednej strony można to odebrać jako zaletę, że nie wyeksponowano romansu w nachalny sposób a zrobiono to o wiele subtelniej. Dla mnie osobiście jest to wada, aczkolwiek nie wszyscy muszą się zgadzać z moim zdaniem.
Na wielki plus należy zaliczyć pozostałe jedenaście morderczyń. Dawno w jednym anime nie widziałem tylu ciekawych antagonistek. Każda posiada inną motywacje przystąpienia do rywalizacji, inny styl zabijania, inny charakter oraz wyjątkowy design. Na dobrą sprawę można by było obdzielić nimi kilka serii i każda sprawdziłaby się w roli głównego czarnego charakteru. Jedyną wadą jest to, że krótki czas antenowy spowodował ograniczenie roli większości do niezbędnego minimum. Oczywiście można zauważyć pewne głupoty w sposobie polowania na biedną Ichinose i momentami rażący brak logiki w postępowaniu. Jednakże gdyby nie one, widz nie doświadczyłbym różnorodności, która to wręcz wylewa się z ekranu.
Co do samej serii i moich oczekiwań,spodziewałem się czegoś krwawszego. Mowa tu w końcu o jednym z największych stężeń morderców na metr kwadratowy w historii popkultury. Niestety posoka leje się dość rzadko. Przyczepić można się również do niektórych walk, które to wyglądają dosyć sztucznie. Nie zawsze kamera ustawiona jest w sposób podkreślający dynamikę scen.
Kreska jest bardzo ładna i estetyczna. Postacie wyglądają w porządku, rzekłabym nawet, że kawaii. Tła wykonano bardzo starannie. Przyczepić muszą się tylko do dość częstego ich eksploatowania. Twórcy gdy już narysowali coś ładnego, to lubowali się w ustawieniu kamery w jednym miejscu, co daje czasem dość dziwnie wyglądające rezultaty. Warto pochwalić muzykę. Opening jest świetny a co do endingów, to każda postać dostała swój unikatowy. Muzyka podczas odcinków również jest klimatyczna nadaje specyficzny nastrój grozy. Pojawia się mój kolejny zarzut. Pomimo ciężkiego klimatu anime jest za grzeczne i za mało brutalne.
Ciężko mi jednoznacznie ocenić Akuma no Riddle. Z jednej strony nieco się zawiodłem. Niektóre rzeczy powinny być zrobione lepiej, zwłaszcza relacje pomiędzy bohaterkami, niektóre walki, fabuła jest dość prosta. Powinno być znacznie brutalniej. Nie mogę jednak powiedzieć, że na seansie, źle się bawiłem. Serię ogląda się niezwykle przyjemnie. Uprzedzam również, że ogromna część widzów zawieść się może zakończeniem historii. Mnie osobiście się ono podobało ale obawiam się, że mogę być w mniejszości. Komu polecić? Na pewno nie fanom/fankom yuri. Tag ten został dodany do serii zapewne by sprzedała się lepiej i nie uświadczymy go za wiele w serii. Mamy tu do czynienia z dobrą rzemieślniczą robotą. Wszystko jest w porządku ale nic nie zachwyca.
some_random_dude
26.06.2014 14:30 Re: przeprosiny
O, teraz to zupełnie inna para kaloszy. Szacunek za wyjście z twarzą z całej sytuacji, w pięknym stylu.
Przyjemnie czyta się tak obszerny i przemyślany komentarz, którego autor przede wszystkim zwraca uwagę na fabułę i bohaterów, a nie na graficzne wodotryski.
Nie było wybitnie, ale pozytywne zaskoczenie. Dość ciekawe postacie, Tokaku świetna. Podobał mi się pomysł różnych endingów dla każdej z postaci. (tylko kogoś chyba pominięto, bo było 13 odcinków i 12 zabójczyń ^^)
Właśnie! Tak mi się wydawało, że to ona. Trochę szkoda, że ją pominięto, ale cóż… :3
A
YukoNyaa
23.06.2014 12:32 Świat jest wypełniony (______)
Skfrqrewproqrfnqen. Spodziewałam się czegoś lepszego. Tak sobie tą serię upatrzyłam, moim zdaniem zapowiadała się dobrze, a tu /ciach!/... Byłam ogólnie fanką Azumy, wiedziałam że Haru coś ukrywa. W głębi duszy kliknij: ukryte marzyłam, żeby w ostatnim odcinku to jednak była Tokaku, a nie Nio i żeby Haru umarła. No ale cóż, wyszło jak wyszło. Miało być też yuri – yuri nie dostaliśmy, kolejny minus. Jest w miarę ok, niestety /ciach!/. A mogło być lepiej.
Rozumiemy frustrację, ale prosimy bez wulgaryzmów… Moderacja
Domi-kun
23.06.2014 20:27 Re: Świat jest wypełniony (______)
Ale jesteś drapieżna. Tylko trupy Cię zadowolą:) Chyba jestem tu jedyną osobą, która cieszy się że Haru żyje.
Przykład na to, jak zrobić serię opartą na totalnie absurdalnych założeniach fabularnych, którą jednak ogląda się nadzwyczaj dobrze. Naprawdę nie spodziewałam się po tym tytule niczego dobrego, ale widząc całkiem pozytywne komentarze sięgnęłam i nie żałuję. Owszem, cudów tu nie uświadczymy – wszystko jest co najwyżej przeciętne, z mocnymi tendencjami na „słabe” w niektórych aspektach. W dodatku zakończono to w najgorszy możliwy sposób – kliknij: ukryte happy endem dla wszystkich. Gdyby to się skończyło przed tymi wesołymi scenkami, czyli na śmierci Haru i (tu akurat niestety) Nio, zdecydowanie wyszłoby to serii na dobre. Ale niee… no bo po co… Czyli co? 13 odcinek to będzie klasyczny arc plażowy/onsenowy, albo coś w ten deseń?:P Nie jestem pewna, czy bym to zdzierżyła xd
Ciężko mi wystawić temu jakąś ocenę – pod względem założeń i rozwiązań fabularnych, było to kiepskie, ale znowuż bardzo przyjemnie mi się to oglądało. Kilka postaci udało mi się nawet polubić, nawet pomimo tony schematów i przewidywalnego zakończenia dla nich. Jednak dla równowagi Haru mogłabym udusić na miejscu, najlepiej już w pierwszym odcinku – co prawda zepsułoby to nieco koncepcję, ale za to podniosło poziom całości o mocne dwa oczka. Ogólnie daję 6/10, choć gdyby nie zakończenie, to zastanawiałabym się nawet nad 7, bo zabawa była przy tym przednia^^
A mnie ta seria wręcz rozsierdziła. Dawno nie oglądałem anime, w trakcie seansu którego tak bardzo odczuwałbym, że autorzy obrażają moją inteligencję. No może poza Atelier…, o którym zresztą też napisałem. Jest różnica między seriami z założenia głupimi, a takimi które udają, że są poważne, a wychodzą wręcz śmiesznie.
Pewnie jestem zbyt subiektywny w mojej opinii o AoR (są serie, które łagodniej potraktowałem, a też były gniotami), ale tak jak mówię, AoR zadziałała na mnie jak płachta na byka, może dlatego, że za dużo sobie po niej obiecywałem.
A to jest po prostu szit najwyższych lotów. Powiem wulgarnie, ale cholewa, nawet przylizać się te nasze bohaterki nie potrafiły jak trzeba (a OP obiecywał coś więcej)...
2/10, bo jednak przez to przebrnąłem (prawie), a nie o każdej serii można tak powiedzieć…
Muszę powiedzieć, że bardzo się rozczarowałam. Nie oczekiwałam od tej serii głębi ani tego, że dostarczy mi intelektualnych uniesień. Już sam pomysł z klasą zabójców wydał mi się raczej absurdalny, ale wiadomo – dawno rzuciłabym oglądanie anime, gdyby takie rzeczy mnie odstraszały. Widzę w komentarzach, że wszystkich uderza głównie wątpliwy profesjonalizm naszych bohaterek, które próbują realizować swoje zadanie w sposób wybitnie skomplikowany – to mi nawet nie przeszkadzało, założyłam, że takie były zasady gry, od biedy można uznać, że było jakieś uzasadnienie (ot takie „Igrzyska Śmierci”, czy coś tym stylu).
Ale postacie! Naprawdę, podejrzewam, że pogodziłabym się z dziurami w fabule, gdyby twórcy sprawili, że losy bohaterek zaczęłyby mnie chociaż trochę obchodzić („Noir” :) ). No ale serio? Haru? Udusiłabym ją tą zawieszką na telefon już w pierwszym odcinku. Jak rozumiem miała to być to postać z serii „chociaż poznałam cały mrok tego świata, wciąż mam nadzieję na normalne życie”. Oklepane, ale mi nie przeszkadza, chyba że jak w przypadku naszej heroiny twórcy inspirują się wielką kreacją Pinkie Pie z kucyków Pony (dobra, w późniejszych odcinkach jest trochę lepiej, ale – stało się – nie da się wymazać tych pierwszych scen). Tokaku tak nie irytuje, bo to po prostu niemożliwe w przypadku tak nijakiej postaci.
Cała reszta zabójczyń? Rozumiem, że pomysł był taki, że każda miała swoje powody, by znaleźć się w Czarnej Klasie. Ba, widz miał choć trochę rozumieć kierujące bohaterkami pobudki. Tylko co za geniusz wpadł na pomysł, że zamiast kilku odcinków na rozwinięcie danej postaci wystarczy parę randomowych flashbacków i krótki opis w połowie odcinka? W zasadzie to nie warto w ogóle było się w to bawić i zrobić same takie bohaterki jak Bamba (chyba najfajniejsza postać :P) i ta wariatka z nożyczkami – sprowadzić kwestię motywacji do: „bo były walnięte”.
Yuri? Bogowie Nieśmiertelni! Najwięcej Yuri to tam było, jak się okazało, że dyrektorka ma tak na imię. W zasadzie, gdyby tego anime tak nie otagowali, to mogłabym w ogóle nie zwrócić uwagi.
Szkoda. Może gdyby to anime miało dwa razy tyle odcinków i każdej z bohaterek poświęcono by więcej czasu (i zatrudniono by scenarzystę), byłoby naprawdę niezłe. A tak to było po prostu ładne. Mętne wyjaśnienie całej sytuacji składam na karb niedokończonej mangi. kliknij: ukryte Dla kawaii zakończenia przy całej swej pobłażliwości nie znajduję żadnego uzasadnienia. Szkoda, że wszystkie nie wybrały się na klasową wycieczkę albo nie zorganizowały pikniku wśród opadających płatków sakury. Awwwfff! Może to będzie w tym trzynastym odcinku, co ma wyjść razem z DVD.
Ach ci żółci. Z zapowiadanych 13 odcinków wyszło 12 a trzynasty „nieemitowany” z płytą BD wyjdzie. Brawo.
Co do zakończenia – jakoś serię trzeba zakończyć, skoro manga nadal wychodzi. Finał był wiadomy, choć do końca miałem nadzieję, że kliknij: ukryte to nie była Nio, tylko Tokaku i spodziewałem się najpierw dramatycznej ucieczki, a potem walki, która kończy się śmiercią Haru albo Tokaku. Ale happy end w reklamówce mangi musi być.
Całą serię oglądało się nawet przyjemnie, zwłaszcza ostatnie odcinki. Moim zdaniem skromnym seria zasługuję na 7.
A
I.
20.06.2014 19:23 Świat wypełniony jest Miłością - ostatni odcinek - SPOILER
kliknij: ukryte Co to miało być… W ostatnim odcinku brakowało mi chyba jeszcze tylko tęczy i szczeniaczków (bo różowe płatki kwiecia się pojawiły) =_=
Jestem bardzo zawiedziona, bo spodziewałam się dramatu, śmierci albo kosmitów, a najlepiej wszystkiego naraz… A dostałam… Ech, żeby jeszcze była jakaś nadzieja, że to był tylko jakiś narkotyczny sen pana nauczyciela Czarnej Klasy, może wtedy byłabym mniej zdenerwowana i… I nawet nie wiem, jak ładnie po polsku nazwać to co czuję po obejrzeniu 12 epizodu „Akuma no Riddle”, słowa takie jak „niesmak” i „rozczarowanie” nie oddają tego w pełni…
Czy wam podoba się to szczęśliwe zakończenie, czy to raczej ja po raz kolejny dramatyzuję i przesadzam? >_>'
Nanaka_
21.06.2014 00:40 Re: Świat wypełniony jest Miłością - ostatni odcinek - SPOILER
kliknij: ukryte Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Brakowało jeszcze tęczy, zachodzącego słońca i wszystkich bohaterek radośnie wędrujących trzymając się z rączki. Masakra i piosenka radosnego nauczyciela na dokładkę.
A szkoda, gdyż końcówka 11 odcinka dała nadzieję, że faktycznie skończy się interesująco i może uda się jeszcze czymś tam widza zaskoczyć. Ah, moja słodka naiwności. Szczęśliwe zakończenie pasuje tu jak pięść do nosa i stalowy stanik do Haru. Dziękuję bardzo, koniec wylewania mych frustracji.
Ach, jeszcze 3 odcinki tylko – ciekawi mnie jaki będzie finał tejże historii^^
kliknij: ukryte Aczkolwiek zawiódł mnie bardzo odcinek Hanabusy, bo liczyłam, że w jej przypadku będzie konkretniej. A tu nagle Haru pokazała pazurki – zachowała się lepiej niż niejedna zabójczyni wcześniej, ciekawe… Nie chce nawet zgadywać do czego to wszystko ma prowadzić, ale przyznam, że chętnie widziałabym tu jakiś bad end – nie ukrywam, że od początku kibicowałam zabójczyniom (moją faworytką była zdecydowanie Shutou), chociaż wiadome było, że żadna z nich nie ma szans. Jedyna nadzieja w Nio^^
I.
14.06.2014 18:39 Hanabusowy odcinek
Och… Znaczy, nie podobał Ci się odcinek o Hanabusie, czy tylko byłaś zawiedziona, bo spodziewałaś się czegoś innego?
Ja osobiście bawiłam się przednie przy 10 epizodzie – (uwaga, kto jeszcze nie oglądał, niech nie czyta, bo zepsuje sobie zabawę) kliknij: ukryte te mechaniczne lalki, Hanabusa‑cyborg, jej walka, czy raczej, rozgromienie Tokaku i wreszcie pojedynek z Haru sprawiły, że siedząc przed monitorem z bananem na twarzy, spodziewałam się jedynie niespodziewanego xD Dodatkowo, ten odcinek sprawił również, że… Hm… Może nie od razu „polubiłam”, ale raczej przestałam czuć niechęć do Hanabusy (w większości przypadków automatycznie najeżam się, kiedy na ekranie pojawia się bohaterka‑panienka z dobrego domu i nie inaczej było tym razem…) ^^
Ta seria jest tak głupia, że aż mózg staje. Nie, nawet podchodząc ze standardowym dystansem do anime (czytaj: nie traktuj wszystkiego poważnie) nie mogę nie kręcić głową na widok coraz to kolejnych maksymalnie naciąganych i „misternie” utkanych intryg naszych „super‑assasynek”... Czemu żadna po prostu nie podejdzie i nie strzeli w łeb tej całej Haru i koniec tematu. Ja wiem, mamy tu do czynienia z czymś na kształt: „czemu Drużyna Pierścienia nie poleciała na Orłach do Mordoru? Odpowiedź: bo nie byłoby całej opowieści…”. Ale niech ci twórcy chociaż udają, że starali się jakoś wysilać mózgi przy tworzeniu tej serii…
Ta seria leży w każdym aspekcie. W związku z debilną naturą Haru nie mamy tu dramatu psychologicznego. Żeby chociaż ta dziewczyna udawała, że jej życie jest zagrożone i okazywała jakiś strach. Tokaku jest taką „obrończynią”, że w całej serii może z raz miała wpływ na przeżycie Haru, tak jej pilnuje, że już dawno by wąchała kwiatki od spodu gdyby nie miała szczęścia (badź jej zabójczynie nie były takie „profesjonalne inaczej”). Ta seria miała jakiś tam potencjał, gdyby nie była tak straszliwie naciągana (choć juz sam pomysł od początku wydawał mi się kretyński – wszyscy wiedzą kto jest ofiarą, ofiara wie, że wszyscy są jej wrogami i nikt z tym faktem nic nie robi). Dociągne anime do końca, bo po siedmiu odcinkach już nie wypada porzucać serii, ale naprawdę, dawno już nie widziałem takiego gniotu…
I.
18.05.2014 19:15 Re: Bosche...
Oj tam, oj tam, od razu gniot… Przecież to jest 120% niezamierzona komedia, a przynajmniej mnie polepsza nastrój (żeby nie napisać, że płaczę ze śmiechu widząc coraz to lepsze „genialne” plany super pro „zabujcuf”)
Jeśli już chcesz „dociągnąć” tą serię do końca, to może spróbuj oglądać ją jako karykaturę anime, nie stawiając jej żadnych wymagań?
Czemu Haru ma udawać, ze jej życie jest zagrożone skoro prawdopodobnie tak nie jest. Wygląda na to, że jest praktycznie nie do zabicia, już bardziej powinna się martwić o życie swojego ochroniarza.
kliknij: ukryte Oglądając to anime czuje się jakbym oglądał reality show, co odcinek ktoś wypada z gry.
Nie spełnia się ani jako romans (to co w OP to tylko fanserwis?), seria akcji czy tam dramat (i co se jeszcze można tam wymyślić).
No i jeszcze ten motyw ze specjalną „mocą” klanu Haru, który już do reszty udowodnił mi jak durna to seria. Serio? Feromony? A co ma wogóle piernik to wiatraka? Ale naprawdę, było coś takiego? Bo jakby mi ta ładna pani w monitorku nie powiedziała to bym na to nie wpadł. Czegoś równie głupiego i naciąganego już dawno nie słyszałem.
Nawet nie wiem czemu to oglądam, powinieniem to już rzucić po dwóch piewrwszych odcinkach. Z perspektywy czasu dziwię się sobie, ale cały czas liczyłem na jakiś zwrot fabuły…
A, dodam tylko, że serię można podsumować hasłem tego pajaca w białym garniturze z zapowiedzi odcinka 12: „You get it already? Everything that comes out of my mouth is BS”.
Odcinek siódmy – o, przypomnieli sobie o Bambie. Cieszy mnie to, bo ta postać jest urocza, a w poprzednich odcinkach jej praktycznie nie było. Epizod generalnie nie był aż tak uroczo dramatyczny jak poprzedni, bo wiadomo było, jak to się wszystko skończy, acz finał był przygaszony, bez wielkiego „bum” czy czegoś równie podniosłego. Za to mieliśmy pierwszy pocałunek i rumieńce u Tokaku, co rzadko się jednak zdarza.
Plan był nawet cwany, ale to trzeba przyznać, na tle większości poprzednich wyróżniał się i dawał realne szanse na sukces. No i Haru się wreszcie na coś przydała…
Odcinek ponadto wyraźnie lżejszy od poprzedniego, trochę więcej humoru sprawiło, że traktowałbym go jak relaks po kliknij: ukryte trzech trupach w szóstym. Ciekawe, czy oznacza to powrót do zabijania w siódmym? Zobaczymy…
Zmoderowano spoilery. Moderacja uprzejmie prosi, by stosować spoiler‑tag przy bieżących odcinkach. Psujecie innym przyjemność z oglądania.
Trzech? kliknij: ukryte Okularnica przecież nie zginęła, lecz trafiła do szpitala, przez co straciła swoją szansę na zabicie Haru i opuściła czarną klasę.
Zmoderowano spoilery. Moderacja uprzejmie prosi, by stosować spoiler‑tag przy bieżących odcinkach. Psujecie innym przyjemność z oglądania.
I.
18.05.2014 19:28
Czy przez to „bum” kliknij: ukryte mam rozumieć wybuch głowy Haru? ;D Zarumieniona Azuma wyglądała uroczo >w> Za to Haru była wesolutka i pusta jak zawsze, czy to znaczy że: kliknij: ukryte a) pocałunki to dla niej nie pierwszyzna, b) nie traktowała tego jak pocałunek, tylko ratowanie swojej obrończyni c) jest to część planu wykorzystania Azumy do poświęcenia życia w jej (tj. Haru) obronie? (Tak, bardzo nie lubię Ichinose i ciągle mam nadzieję, że okaże się „tą złą”, abym mogła jej bez wyrzutów sumienia nienawidzić >.>)
Chciałbym, aby odpowiedź c była prawdziwa, ale obawiam się, że najbliższa prawdzie jest wersja b.
Przez bum w finale rozumiałbym każde mocniejsze zakończenie, nawet jeśli odnosiłoby się to do losu zabójczyni, która tutaj po prostu wzruszyła ramionami i sobie poszła.
Odcinek szósty – ale to było śliczne. Tak uroczo romantyczno‑tragiczne, na swój sposób kiczowate, ale i po prostu ładnie zrobione, zmierzające od początku w stronę nieuchronnego finału. Do tego bezbłędna scena z wprowadzeniem do przedstawienia. Znaleźli jednak sposób, aby aż trzy bohaterki odstrzelić w jednym odcinku. Drugi mój ulubiony ending w tej serii, zaraz po tym z czwartego odcinka.
Aha i Rip van Vinkle na zdjęciu!!!
Anime roku, jak na razie. Ciekawe, czy Sailor Moon Crystal zdoła je zdetronizować.
Po obejrzeniu pierwszego odcinka bałam się, że wyłączę anime definitywnie i absolutnie, przenosząc swoją energię na poszukiwanie czegoś innego. Pomyślałam wtedy, że to kolejny niewypał, na który szkoda czasu. Podjęłam jednak ryzyko i na razie nie czuję ani znudzenia, ani zażenowania ani irytacji. Może być. Nie rozumiem tylko założenia anime. kliknij: ukryte Haru jako cel jest dla mnie jak jagnię wpuszczone na wybieg dla lwów, czyhających na jej życie. Biedna ofiara biega sobie beztrosko, dopóki któryś nie zdecyduje się zaatakować. Co dziwniejsze, nie ucieka w panice, gdy jeden czy drugi podchodzi, by ją 'obwąchać' i lekko poszturchać. Zupełnie, jakby dziewczę było naćpane albo nieświadome zagrożenia. Mamy też jaguara albo inne zwierzę mięsożerne, które nagle postanowiło przejść na wegetarianizm. Mało tego, broni jagnięcia nawet za cenę własnego życia. Trochę to nielogiczne, ale dobra, nawet lubię takich non conformo, którzy idą pod prąd, choć mam nieodparte wrażenie, że za jej zachowaniem kryje się drugie dno.
Zastanawiają mnie też te dziwne smsy z łamigłówkami. Być może to wszystko ma doprowadzić do przebudzenia się drugiej, zabójczej osobowości Azumy, albo ją przetestować. Slajdy z openingu również nie dają mi spokoju (przede wszystkim jej spojrzenie w momencie obejmowania Haru – za tym kryje się coś, co na chwilę obecną daje poletko do snucia domysłów). Być może będzie chciała zabić dziewczynę na końcu, gdy wyeliminuje konkurencję. Może w dalszych epach zostanie wyjaśnione, o co chodzi.
Jeżeli chodzi o kreskę, jest całkiem przyzwoita, choć nie przepadam za takim stylem rysowania postaci. Na szczęście twórcy oszczędzili nam widoku wściekłego różu, który leje się strumieniami w wielu innych seriach, to też nie będę narzekać. Seiyuu mi pasują, a muzyka nie drażni, więc na chwilę obecną jest dobrze. Nie spodziewam się fajerwerków po serii, nie traktuję jej również zbyt poważnie, ale mam nadzieję, że nie zostanie spaprana na sam koniec, jak to przerabialiśmy tysiące razy.
Względem piątego odcinka – widać, że Azuma się uczy (cóż, to jednak szkoła) i odrabia lekcję, którą na początku serii koncertowo zawaliła. W tym epizodzie mieliśmy ponadto chyba pierwszą bardziej widowiskową walkę dwóch zabójczyń, które posługiwały się względnie zbliżonymi metodami walki.
Mogliby zasugerowąć (acz może zrobią to dopiero na końcu) co się dzieje z tymi, co nawaliły. Bo po klapie psycholki z początku spodziewałem się czegoś ponurego, a dwie kolejny przegrały i po prostu zniknęły, bez żadnego wyjaśnienia czy sugestii nawet względem ich dalszego losu.
Blondyneczka jest ewidentnie szykowana na finał, takie przynajmniej mam wrażenie.
Aha, scena balkonowa była urocza, podobnie jak nauczyciel w końcówce odcinka.
Gdzieś przeczytałam, że pierwsze opinie o 13 odcinkowym anime należy wygłaszać dopiero po obejrzeniu 3‑4 odcinków. Tyle właśnie obejrzałam, więc czas się wypowiedzieć. Ogólnie nie jest źle. Całość bardzo śmierdzi mi Noirem, co mogę zaliczyć tylko na plus. Walki są przyzwoite, choć jak na mój gust za krótkie. Muzyka niezła, animacja dobra, nawet początkowe założenie fabularne już nie wydaje mi się tak debilne jak na początku – co najwyżej są trochę głupie. Trochę kuleją postaci – mam dziwne wrażenie, że ten zestaw bohaterek już gdzieś, kiedyś widziałam. Denerwuje mnie też maniera mówienia naszej damy w opałach – wiem, japonki tak mówią, ale od czasów Kotori‑chan, reaguję na mówienie o sobie w trzeciej osobie alergią. Nie jestem też przekonana do schematu zabójczyni tygodnia. Ale może twórcy wyjdą poza niego/wymyślą coś ciekawszego? Tak, czy inaczej, daję AnR szansę. Za dobrze się na nim bawię.
P.S.
Czy tylko mi koleś z kośćmi przypomina Giovanniego z Dogsów? Podobna fryzura, okulary i wywołuje podobną chęć dania mu po mordzie.
Oczywiście, że widziałaś – Himari Takamura (Penguindrum), Nena Trinity (Gundam 00), Kyoko Sakura (Madoka Magica), Aoi Nagisa (Strawberry Panic) czy Kirika Yomura (Noir) występują tu w końcu tylko w nieznacznie zmienionym makijażu czy uczesaniu.
Jest jeszcze gorzej niż podejrzewasz, bo z wymienionych przez ciebie tytułów widziałam tylko Noir i Madoke. A to znaczy, że cała reszta jest już jakimś archetypem występującym w anime. I to podlegającym minimalnej ewolucji.
Nie tylko tobie ^^ Mi też to podobieństwo rzuciło się w oczy. Z tym że Giovanni dostał oklep. Teraz tylko pozostaje czekać, aż koleś z kośćmi podzieli jego los :) (na co osobiście liczę :D)
Nie ukrywam, że również chętnie zobaczyłabym go wsmarowanego w ziemię. Lubię mącicieli i mrocznych kolesi co wiedzą więcej niż reszta, ale ten należy do trzeciego sortu następców Borgii.
Czwarty odcinek – pierwszy plus, nie było irytującego typa z kostkami. Drugi plus – kliknij: ukryte bomba w napoju. I to w zasadzie tyle, bo sam odcinek jakoś szczególnie porywający nie był, a jego happy end wydał mi się jakiś dziwny, wręcz podejrzany nawet nieco.
Zgadzam się, kliknij: ukryte zabójczyni była zbyt normalna, przez co zabrakło mi cotygodniowej dawki szaleństwa i zaburzeń psychicznych :( Na szczęście jest Nio.
No proszę, jaki ładny troll, kliknij: ukryte damsel in distress musiała ratować swojego rycerza w lśniącej zbroi. Naprawdę fajne zagranie, pokazujące zarazem, że Haru ma pewne doświadczenie w unikaniu bycia zabijaną. Co prawda, nieodmiennie bawi mnie wałkowana od lat w anime zasada, wedle której postać władająca pistoletem nie ma szans w walce z kimś uzbrojonym w nóż/sztylet/piłę, ale to detal. Aha, coraz bardziej mi się podoba oprawa muzyczna.
Ja nadal twierdzę, że tak naprawdę kliknij: ukryte ich role są odwrotne i to ochroniarka jest celem. Pani zabójczyni jest przerażająco niekompetentna jak na taką legendę. Na jakiej zasadzie – nie wiem, pewnie kliknij: ukryte jakieś zabawy z pamięcią i osobowością.
Pamiętajmy, że to mimo wszystko są jednak tylko nastolatki. Główna bohaterka ma za sobą szkolenie teoretyczne, ale z tego co wiadomo, w praktyce jest zielona, więc można uznać, że ten brak umiejętności, jakiego popis dała w tym odcinku, wynikał głównie z braku doświadczenia – którego jej antagonistce już trudno odmówić. To jednak nie Noir, gdzie obie główne bohaterki kładły trupem dziesiątki ludzi.
Acz rozwiązanie, które sugerujesz, byłoby fajne – inna sprawa, że nie wiem, czy jednak nie nazbyt przekombinowane, jak na tę serię.
Pomysł na to anime już źle wyglądał na papierze a w praktyce wychodzi jeszcze gorzej. 13 zabójczyń i jedna ofiara. Jakieś listy, podchody, szopka. Po co to? Ogłaszam chęć zabicia ofiary i wbijam jej nóż w oko gdy idzie korytarzem. Koniec misji. (Tak wiem, że brzmi to groteskowo, ale mówię to oczywiście w kontekście tego anime :P).
A i ta przeciwniczka tygodnia z trzeciego odcinka? Z dużej chmury mały deszcz. Nie lubię gdy w jakiejś serii na siłę się robi całą otoczkę, a gdy dochodzi do faktycznej konfrontacji to jest ona sztampowa i bez polotu. No i jeszcze ten ending, żeby to podkreślić jaka ta postać (co miała 10 minut czasu antenowego w całej serii) „wspaniała”.
A tak wogóle coś słabo się ta nasza „obrończyni” wywiązuje z ochrony naszej słodziuchnej. Skoro się już tego podjęła to powinna jej strzec jak oczka w głowie.
Nie jest tak źle, mam chęć oglądać to dalej, chociaż trzeci odcinek mocno mnie zdystansował do AnR i jakby utwierdził mnie w przekonaniu, że „to” się jednak nie uda (mówię o założeniu serii).
PS: Nie łatwiej było zrobić serię w stylu battle royale o wyłonienie jedynej, najlepszej, assassynki (tyle, że muszą się wybijać „z zaskoczenia” a nie otwarcie żeby było trudniej), a w jej trakcie okazało się, że pomiędzy dwiema uczestniczkami wybuchł romans? Taka moja dygresja…
PS 2: Czy was też wpienia ten gościu z koścmi do gry?
A
Keito
17.04.2014 16:06
Ja wiem, że są te różnice kulturowe i tak dalej… Ale naprawdę są ludzie, którzy uważają mówienie o sobie w trzeciej osobie za słodkie/intrygujące/fajne/inne niż irytujące? ;/
W zasadzie to nie tylko fenomen Akuma no Riddle, ale już dwie wzięły i tak zrobiły…
W Japonii – owszem, jest to zjawisko powszechne, nawet dorosłe postaci czasem tak mówią. Cóż, gdy się obcuje z tamtejszą popkulturą, trzeba brać na to poprawkę.
Wychodzi na to, że Haru mimo braku skilli bojowych ma odporności na wysokich poziomach, czyli jednak tak całkiem łatwo ukatrupić jej nie będzie. Ciekawe, czy to się ograniczy do „zabójczyni tygodnia” i tak już do końca serii, czy coś więcej tu jednak wymyślą. Niemniej, jest nieźle.
No cóż… gdyby Haru była łatwa do zabicia, nikt by nie ściągał takiej zgrai zabójczyń do ubicia jednej, słodkiej dziewczynki :P
Coś się za tym kryć musiało, żeby było tutaj choć trochę logiki :P
Fakt, yuri z akcją i ciekawą fabułą zdarza się może raz na 5‑6 lat, i takowe mamy okazję oglądać teraz :)Zupełnie przypadkiem natrafiłam na ten tytuł w internecie ale nie żałuję. Jestem wręcz oczarowana,postacie są bardzo ładnie narysowane, i jeszcze tak słodko się uśmiechają :3 Jest to jedno z niewielu anime, które wciąga od pierwszego odcinka. Dziś obejrzałam drugi, jestem zakochana w 2 endingu. Ładnie pasujący do całości, piękna piosenka, czyli wszystko robione z głową. Opening pełen akcji, widać że nie robiony na odwal się. Można tylko doczepić się do występującym w nim postaci Suzu, jakoś koślawie im wyszła, ale poza tym jest super! Jeśli Diomedéa nie będzie odbiegać od pierwowzoru to ten tytuł może stać się hitem tej wiosny :D Wychodzi od niedawna a zainteresowanie ma naprawdę spore.
Oj, dawno nie było serii yuri nastawionej na akcję, dawno. Tym bardziej cieszy, że anime zapowiada się nieźle. Autorzy nie ukrywają, że będą ostro przeginać, dlatego nie zaskoczą mnie walki a'la Noir – ba, właśnie czegoś takiego oczekuję. Generalnie, po pierwszym odcinku daję temu kredyt zaufania i zobaczymy, jak będzie dalej.
Taaaa… od czego by tu zacząć? Klasa złożona w 90% z zabójczyń? Mordercze strzelanie pockami? Introwertyczna schizoferniczka w roli assasynki? Maniak o psychopatycznym śmiechu jako szef całego bajzlu?
Ej, ta profesjonalna zabójczyni próbowała właśnie kliknij: ukryte utopić bohaterkę w wannie, aby upozorować wypadek (zdaje się), kiedy była ostatnia osobą widzianą z ofiarą i naszprycowała ją supermocnymi środkami nasennymi, jakie natychmiast wyszłyby na sekcji zwłok! Poziom sensu i logiki jest już bardzo wysoki ;D
Ale ja chcę trupka, a nie kliknij: ukryte failowe przymiarki :(
I.
12.04.2014 19:35 Spoiler po przeczytaniu dostępnej części mangi
kliknij: ukryte Ja właśnie też liczyłam na głupawe śmierci zabójczyń, ale w wersji mangowej 2 jak na razie pokazane próby zabójstw/„walki” skończyły się na szybkiej wygranej głównej niebieskowłosej heroiny i wywaleniem z klasy dwójki przegranych – nie wiem czy nie zabili ich (albo tylko nie pokazali ciał?), żeby przywrócić je w końcowych odcinkach do jakiejś „walki finałowej” czy cuś… Ale jako sadolka byłam wersją mangową zawiedziona :/ I co to w ogóle za zabójczyni, która z powodu traumy nie potrafi zabijać?! Mam nadzieję, że w animu będzie lepiej…
Pierwszy odcinek z przytupem. Po Azumie widać dobre wyszkolenie i standardowo kliknij: ukryte traumę z dzieciństwa. Po tym co było widać w tym odcinku i w openingu mam nadzieje na w miarę dobre walki. Bohaterki zapowiadają się w miarę ciekawie a do tego tak uroczo się uśmiechają. Twórcy mogliby trochę subtelniej pokazać ich relacje, chociaż mogę zrozumieć dlaczego są tak do siebie nastawione. Opening świetny a ending bardzo dobry. W sumie, mimo że Tanuk straszy mnie gatunkami, z niecierpliwością czekam na następny odcinek.
Nie widziałem jeszcze całego odcinka bo oczarował mnie świetny opening i nie mogę się od niego oderwać.
A
I.
5.04.2014 20:11 Mój kandydat na komedię sezonu
Mam podobne odczucia jak wypowiadający się przede mną Cthulhoo – „Akuma no Riddle” to kolejna po Tytanach seria którą oglądam jako parodie/komedię, zamiast wczuć się w poważny nastrój i próbować przejmować się tragicznym losem bohaterek – jest po prostu zbyt… Poważne? Pompatyczne?
Co do szumnie reklamowanego uczucia „miłości” pomiędzy dwiema głównymi bohaterkami – kliknij: ukryte nie kupuję tego. Tak, zdaję sobie sprawę z tego że „to tylko anime” i takie cuda jak miłość od pierwszego wejrzenia i zmiana stron „bo tak mi się nagle postanowiło” nie powinno zbytnio dziwić zaprawionego z boju mangofana, a jednak… Postać Haru nie daje mi spokoju – chociaż dobrze zdaje sobie sprawę z posiadania na karku grupy zabójczyń jest przez większość czasu wesolutka i uśmiechnięta… Dlaczego jej rodzina tak ochoczo oddała za nią życie? Czy jest to powiązane z nagłą zmianą nastawienia Tokaku? Ciekawa jestem, czy Ichinose posiada jakąś moc zmuszającą wybranych ludzi do bronienia jej przed oprawcami… Zamierzam obejrzeć do końca, mam nadzieję że kolejne epizody dostarczą mi tyle samo (albo i więcej ^q^) rozrywki co pierwszy odcinek~ ;>
Ta seria jest tak na serio, że aż nie mogłem powstrzymać się od śmiechu :D To wszystko było tak groteskowe, że, zamiast odczuwać klimat grozy, oglądałem pierwszy ep z szerokim uśmiechem na ustach. Te wszystkie uśmieszki, subtelne jak cios młotem bojowym hinty i migawki z przeszłości… a nawet obłąkańczy śmiech :D
Zapowiada się świetna seria, ktora jest w stanie zafundować tyle dobrej zabawy, co końcówka Another. Polecam :D
A
Inu-sama
5.04.2014 13:19 Dobrze się zapowiada
Właśnie skończyłem oglądać 1 odcinek z angielskimi subami. Jestem mile zaskoczony tym anime, ponieważ to chyba pierwsza seria z zapowiadającą się, dobrą fabułą od czasów kapłanek przeklętych dni. Podoba mi się kreska, głosy postaci też całkiem okej, muzyka dobrze oddająca klimat tego anime. Wreszcie seria bez cukierkowej grafiki i cycków odgrywających główną rolę. Mam nadzieje że twórcy pozostaną wierni mandze i nie zrobią jakiś felerów i zapychaczy spoza niej. Z niecierpliwością czekam na 2 odcinek jak i 20 chapter mangi.
A
Evika
5.04.2014 11:22 Dobre anime!
Po obejrzeniu pierwszego odcinka i przeczytaniu mangi stwierdzam iż, jego twórcy jak na razie wiernie odzwierciedlają to co się w pierwowzorze dzieje :) Może zostały pominięte drobniutkie detaliki, ale nie są one jakoś bardzo istotne dla całości fabuły. Co mi się podoba w tym anime? Brak nadmiernego fanserwisu, wrzeszczących przesłodzonych nastolatek ze swoimi słit problemami oraz to, że anime nie wydaje mi się w 100% przewidywalne. Z racji, iż jest to yuri, godne pochwały jest to, że bohaterki nie zaczynają się „lizać” już w 2 minucie odcinka, tak jak to było w Sakura Trick. Wszystko jest ładnie uporządkowane, akcja nie rozwija się zbyt szybko, co jest częstym błędem twórców. Graficznie ładnie zrobione, nie ma rażących kolorów i przesadnego kontrastu, kreska ładna, nowoczesna. Muzyka? Ładnie dopasowana , podoba mi się opening,bo nie jest on złożony z paru slajdów i nie zmontowany w jedno oraz nie przyprawiony jakimś lesbijskim discopolo dla przedszkolaków :D. Jest tam akcja,ładnie przedstawione postacie. Krótko mówiąc coś się dzieje. Ending? Może być. Fakt, że pokaz slajdów, ale przyjemnie się ogląda. Podsumowując, polecam to anime dla fanów gatunku jak i tych, wolących tradycyjne paringi bo nadmiaru yuri jak na razie tu nie ma + występuje tu fabuła dość dla niego nietypowa. Coś dla siebie znajdą także fani życia szkolnego nastolatek ;) Gorąco zachęcam też do czytania mangi!
Opis fabuły spodobał mi się i postanowiłam, że przecierpię dla niej całą możliwą falę lesbijstwa.
Oglądam, oglądam i – a cóż to! – owego safizmu nie ma tu prawie wcale, poza kilkoma naprawdę lekkimi scenami.
Dla mnie miłe zaskoczenie, yuriści za to zapewne poczuli się oszukani.
Według mnie główną zaletą tej serii są postaci – odpowiednia ilość, odpowiednie relacje, odpowiednie charaktery. Gdyby coś było inaczej – to już nie byłoby to. Owszem, w większości są dość oklepane, nie mogę powiedzieć, że nie, ale mimo wszystko bardzo je polubiłam. Szczególnie cenię sobie Mahiru/ kliknij: ukryte Shin'yę Banbę, Sumireko Hanabusę oraz Kouko Kaminagę, chyba najoryginalniejszą z całej ferajny. Wątki z przeszłości dziewcząt również dość sztampowe ( kliknij: ukryte no z wyjątkiem Isuke i jej rodziców‑gejów, spotkałam się z czymś takim pierwszy raz, ale to może też wynikać z tego, że zwyczajnie nie siedzę w anime o homoseksualistach… w sumie historie Kouko i Haruki również były dość dobre), ale przedstawione w na tyle ciekawy sposób, by nie zanudzić widza i by miał po obejrzeniu do powiedzenia coś więcej, niż tylko ,,Ale to już było”. Kreska ciekawa i nietuzinkowa, grafika okej, projekty postaci też ładne. Fabuła (jak i niektóre postaci) wydaje mi się być mocno inspirowana ,,Danganronpą” i jest to dostrzegalne od samego początku. Od ,,DR” jest zdecydowanie dużo słabsza, ale dla zabicia czasu naprawdę może być. No i muszę podkreślić, że autorka nie przekopiowała wiernie rzeczonej serii, a jedynie się nią zainspirowała – to różnica, bo możemy oczekiwać niespodzianek. Zresztą co jest złego we wzorowaniu się i to na tak dobrej serii?
Jeżeli chodzi o sprawy muzyczne, chyba nikogo nie zaskoczę mówiąc, iż według mnie główną zaletą soundtracku jest ilość endingów. Podoba mi się fakt, że mimo wszystko szli bardziej na jakość, niż na tę właśnie liczebność – każdy tekst jest dobry, ładnie napisany i pasuje do postaci, o której opowiada. Zresztą sam pomysł z endingami niejako w roli character songów również wydaje mi się bardzo trafiony. Do openingu również nie ma się o co przyczepić, lubię specyficzny wokal, a Maaya Uchida właśnie taki ma. Do tego dochodzi fajny tekst i ładny, pasujący do klimatu serii ,,teledysk”. Daję mocne 7/10.
Fajne yuri bez yuri
Całkiem przyjemne.
Co do fabuły Akuma no Riddle to nie zaprzeczam było dużo błędów logicznych i mało tego poczucia „napięcia w powietrzu” – zbyt spokojnie jak na 12 zabójczyń w jednej klasie. Co do samej końcówki to mnie usatysfakcjonowała, chociaż ta niezniszczalność postaci jednak nie wpasowywała się w klimat i główny wątek fabularny. Wyszła seria z typu mniej mrocznych, niż wskazuje na to temat przewodni serii. A przynajmniej tak było w moim odczuciu.
kliknij: ukryte Tak naprawdę byłem tylko pewny co do dwóch niezaprzeczalnych śmierci, a mianowicie „Romeo i Julia”, no, bo po wypiciu trucizny czy przebiciu ciała dziewczynki wyglądającej jak z podstawówki śmierć nie powinna przejść obok, ale cóż bez tej (żyjącej) dwójki „happy end” nie byłym tym samym.
Bohaterowie, a raczej bohaterki były naprawdę ciekawe i każdą bez wyjątku darzyłem sympatią. Szkoda trochę, że nie rozwinięto bardziej ich motywów czy przeszłości, bo to mogłoby wyjść na dobre dla całokształu anime. Swojej ulubionej postaci niestety nie zdołałem znaleźć, a toż to przez powód pisany wcześniej – za mało wiedziałem o nich samych, aby sobie jakąś upodobać. Ewentualnie, jeśli miałbym podać to swój wzrok skierowałbym na Banbe lub Nio. Wielkim plusem jest też to, że główne bohaterki nie psuły balansu całej rozgrywki – Haru nie była zabójczynią, więc nie miała prawa mierzyć się z którąś bezpośrednio w walce i tak było do końca. Tokaku był zabójczynią z sławnej rodziny, więc miała podstawy, żeby ostatecznie radzić sobie dobrze w takim klimacie – przynajmniej nie unicestwiała swoich wrogów jak co po niektórzy protagoniści.
Co do oprawy graficznej to była całkiem dobra, kreska mi się spodobała, a zastojów animacji jakoś nie odczuwałem.
Z sceny muzycznej to openning mi się spodobał, endingi też były całkiem przyjemne do ucha. W samej serii jakoś nie skupiłem uwagi na efekty dźwiękowe, co oznacza, że nie były one ani złe ani dobre, czyli takie nijakie *.*
Ogólnie mi się spodobało i bardzo miło się oglądało. Jestem zadowolony z udanego seansu ^.^
Subiektywnie:
Bohaterowie: +8/10
Fabuła: 7/10
Grafika: -9/10
Muzyka: -8/10
Całokształt: 8/10
Moim zdaniem Akuma no Riddle zasługuje na ocene 7+/10 , oczywiście z moim nastawieniem na ostatni odcinek ;P
polecam na wolne chwile , Qareer.
AnR
Wiadomo, było trochę nielogiczności, no ale co poradzić.. Z tego co widzę, pierwowzór idzie trochę innym tropem, tam wszystko ma większy sens. Jeżeli skończy się tak samo jak anime, to na pewno znajdą na to jakieś wyjaśnienie. W anime mało rozwinięto postaci, nie przedstawili w pełni motywów nimi kierujących. Mogli wplątać w serię więcej shoujo‑ai, bo w porównaniu do mangi to wypada trochę kiepsko. Ale mimo wszystko miło było zobaczyć moją kochaną mangę w wersji animowanej. Oceniając subiektywnie, to 10/10, bo ubawiłam się przy serii, z niecierpliwością czekałam na każdy czwartek (zwłaszcza po tym, jak anime wyprzedziło mangę ;)). A obiektywnie to takie 8/10.
Akuma no Riddle
Za spory minus uważam też fakt, że jakakolwiek próba zespolenia fabularnego miszmaszu kliknij: ukryte (widz dowiaduje się o czymś takim jak klany i królowa) następuję dopiero w ostatnich odcinkach (wprowadzając zresztą więcej pytań niż odpowiedzi: kliknij: ukryte skoro Haru mogła podświadomie manipulować Tokaku, to czemu nie była w stanie w ten sam sposób wpłynąć na inne zabójczynie? Czemu Tokaku „zabija” Haru?). O zakończeniu była już mowa w komentarzach poniżej- jeśli to faktycznie samowolka twórców, to trzeba liczyć, że manga przyniesie na tym polu coś bardziej strawnego (poprzeczka zbyt wysoko zawieszona raczej nie jest).
Co ciekawe, mimo wszystkich swoich wad serię naprawdę ogląda się przyjemnie, epki zlatują błyskawicznie, co jest zasługą wspomnianych wcześniej zabójczyń, z których przynajmniej kilka naprawdę zapada w pamięć(Nio, Banba, Isuke), jak i również wartkiej akcji i dynamicznych, przyjemnych dla oka scen walk.
Niestety muzyka jest chyba jedną z niewielu rzeczy w tym anime, która mi się spodobała. Jedno ze słabszych ( jeśli nie najsłabsze ) Anime tego sezonu.
Niemniej, oglądało się to naprawdę fajnie. Cieszyły oczy nawiązania, sporo hintów, które w epoce większej kreatywności fanów zawocowały by pewnie masą fanfików, do tego gromadka oryginałów w rolach zabójczyń, z których co najmniej kilka udało mi się polubić – a to w dzisiejszych anime rzadko się mi zdarza. Do tego fajna muzyka (poza openingiem, który mnie zupełnie nie porwał) i przyjemnie zrobiona grafika, choć sceny walk mogłyby być nieco dłuższe – pytanie tylko, czy wtedy nie przypominałyby sami‑wiecie‑co z muzyką sami‑wiecie‑kogo.
Ulubione odcinki? Zdecydowanie ten z bombową meganekko oraz ten z Romeo i Julią. Choć Bamba też była bezbłędna… właściwie to wyjąwszy debila z kostkami, chyba nawet żadna postać w tym anime nie wywoływała u mnie szczerej niechęci, a to istotne.
A ze swojej strony polecam „Mirai Nikki” – jak się tylko zaakceptuje konwencję, to zabawa przednia!
tłumaczenie dla niekumatych
Anime jest pocięte w stosunku do mangi i przez to generalnie skopane (o czym świadczy choćby prawie całkowity brak wątków shoujo‑ai).
"...w epoce większej kreatywności fanów zawocowały by pewnie masą fanfików, do tego gromadka oryginałów w rolach zabójczyń…”
Trzeba stworzyć sobie w głowie albo na komputerze alternatywną wersję historii z tymi postaciami.
Trudno powiedzieć, jaką agendę ma Grisznak, zachęcając do Akuma no Riddle, ale jeśli ktoś się skusi, to przynajmniej będzie wiedział gdzie można wsadzić jego opinię przy następnym gniocie (do serca przy podobnym guście?). To ma szansę zaowocować zaoszczędzeniem czasu w przyszłości.
Re: tłumaczenie dla niekumatych
przeprosiny
Tekst opinii:
Czasem w życiu bywa, że nie warto sugerować się pozorami. Czytając opisy serii oraz tagi spodziewałem się zupełnie innej produkcji. Czy się zawiodłem? Troszkę na pewno. Czy jestem rozczarowany? Raczej nie. Pomimo tego ,że seria reklamowana jest jako yuri to z yuri ma nie wiele wspólnego. Można to odebrać jako wadę lub zaletę. Wszystko zależy od prywatnych preferencji. No ale żeby nie uprzedzać faktów, jak mawiał wielki mędrzec, nie zaczynajmy od początku a od samego przedpoczątku.
Fabuła zaczyna się dość nietypowo. Poznajemy główną bohaterkę Azume Tokaku, która to uczy się w szkole dla przyszłych morderców. Dziewczę pomimo nieprzeciętnych zdolności walecznych, raczej nie posiada ulubionych przez wszystkich poszukiwaczy pracy, a bagatelizowanych przez pracodawców, umiejętności miękkich. Dyrektor placówki wysyła ją do innej szkoły i zapisuje do dość nietypowej klasy. Składa się ona z dwunastu morderczyń oraz jednej na pozór zwykłej uczennicy Ichinose Haru. Zabawa polega na tym, że biedaczka jest obiektem zainteresowania wszystkich pozostałych uczennic i mogę zdradzić, że nie chodzi tu o zaloty miłosne. Osoba, która zabije Haru może życzyć sobie czego tylko zapragnie. Tokaku kierowana uczuciami, których jeszcze nie jest w stanie zrozumieć, a każdy widz wie doskonale o co chodzi, postanawia chronić biedną Ichinose przed oprawcami.
I w tym miejscu zaczyna się akcja tego dość krótkiego, bo tylko 12 odcinkowego anime. Konstrukcja fabuły jest raczej prosta aczkolwiek schludna i poprowadzona w miarę logiczny sposób. Kolejne odcinki to przedstawienie kolejnych morderczyń, z których to każda ma inne powody przystąpienia do konkurencji. Końcówka serii to standardowe wyjaśnienie intrygi oraz próba odpowiedzenia na nurtujące widza pytania. Oczywiście można spodziewać się jednego z trzech zakończeń, happy endu i żyli dług i szczęśliwie, albo wszyscy umrą, albo słodko – gorzkiego, przeżyli ale nie są razem. Klasyka przedstawiona do granic możliwości. Łatwo zauważyć, że jeśli produkcja mogłaby czymkolwiek zainteresować widza, to na pewno nie fabułą. Sam zarys jest dość ciekawy. Taka mała wariacja Battle Royal z tym ,że polowanie jest tylko na jedną osobę. To, że fabuła jest prosta, nie oznacza, że jest zła. Scenariusz napisano schludnie oraz w miarę logicznie. Jak zwykle pojawiają się głupotki, uproszczenia oraz brak konsekwencji z niektórych aspektach. W ostatecznym rozrachunku jest on dobrym tłem do ekspozycji bohaterek oraz antagonistek.
Pojawia się teraz pytanie jak seria poradziła sobie z kreacją postaci. Przyznać muszę, że całkiem nieźle. Co prawda główne bohaterki to dwie, wymęczone już do granic możliwości klisze, słodkiej zawsze uśmiechniętej pogodnej osoby oraz milczącego ponuraka bez emocji. Sam nie wiem czemu, ale dziewczyny i ich relacje wzbudziły we mnie dość dużą sympatie. Bardzo przyjemnie się je oglądało, pomimo tego, że przez całą serie nie odnosi się wrażenia, że mają się ku sobie. Gdybym nie przeczytał, że to anime juri to w życiu bym się nie domyślił tego faktu. I tu pojawia się mój główny zarzut. Naprawdę mało tu dziewczęcego romansu. Zero czułości, zero jakiś większych emocji. Motyw miłości Tokaku do Haru mógłby w jakimś stopniu usprawiedliwić postępowanie tej pierwszej, aczkolwiek niemalże, przez całą serie brakuje wyraźnych znaków, że jest pomiędzy nimi chemia. Z jednej strony można to odebrać jako zaletę, że nie wyeksponowano romansu w nachalny sposób a zrobiono to o wiele subtelniej. Dla mnie osobiście jest to wada, aczkolwiek nie wszyscy muszą się zgadzać z moim zdaniem.
Na wielki plus należy zaliczyć pozostałe jedenaście morderczyń. Dawno w jednym anime nie widziałem tylu ciekawych antagonistek. Każda posiada inną motywacje przystąpienia do rywalizacji, inny styl zabijania, inny charakter oraz wyjątkowy design. Na dobrą sprawę można by było obdzielić nimi kilka serii i każda sprawdziłaby się w roli głównego czarnego charakteru. Jedyną wadą jest to, że krótki czas antenowy spowodował ograniczenie roli większości do niezbędnego minimum. Oczywiście można zauważyć pewne głupoty w sposobie polowania na biedną Ichinose i momentami rażący brak logiki w postępowaniu. Jednakże gdyby nie one, widz nie doświadczyłbym różnorodności, która to wręcz wylewa się z ekranu.
Co do samej serii i moich oczekiwań,spodziewałem się czegoś krwawszego. Mowa tu w końcu o jednym z największych stężeń morderców na metr kwadratowy w historii popkultury. Niestety posoka leje się dość rzadko. Przyczepić można się również do niektórych walk, które to wyglądają dosyć sztucznie. Nie zawsze kamera ustawiona jest w sposób podkreślający dynamikę scen.
Kreska jest bardzo ładna i estetyczna. Postacie wyglądają w porządku, rzekłabym nawet, że kawaii. Tła wykonano bardzo starannie. Przyczepić muszą się tylko do dość częstego ich eksploatowania. Twórcy gdy już narysowali coś ładnego, to lubowali się w ustawieniu kamery w jednym miejscu, co daje czasem dość dziwnie wyglądające rezultaty. Warto pochwalić muzykę. Opening jest świetny a co do endingów, to każda postać dostała swój unikatowy. Muzyka podczas odcinków również jest klimatyczna nadaje specyficzny nastrój grozy. Pojawia się mój kolejny zarzut. Pomimo ciężkiego klimatu anime jest za grzeczne i za mało brutalne.
Ciężko mi jednoznacznie ocenić Akuma no Riddle. Z jednej strony nieco się zawiodłem. Niektóre rzeczy powinny być zrobione lepiej, zwłaszcza relacje pomiędzy bohaterkami, niektóre walki, fabuła jest dość prosta. Powinno być znacznie brutalniej. Nie mogę jednak powiedzieć, że na seansie, źle się bawiłem. Serię ogląda się niezwykle przyjemnie. Uprzedzam również, że ogromna część widzów zawieść się może zakończeniem historii. Mnie osobiście się ono podobało ale obawiam się, że mogę być w mniejszości. Komu polecić? Na pewno nie fanom/fankom yuri. Tag ten został dodany do serii zapewne by sprzedała się lepiej i nie uświadczymy go za wiele w serii. Mamy tu do czynienia z dobrą rzemieślniczą robotą. Wszystko jest w porządku ale nic nie zachwyca.
Re: przeprosiny
Przyjemnie czyta się tak obszerny i przemyślany komentarz, którego autor przede wszystkim zwraca uwagę na fabułę i bohaterów, a nie na graficzne wodotryski.
Świat jest wypełniony (______)
Rozumiemy frustrację, ale prosimy bez wulgaryzmów… Moderacja
Re: Świat jest wypełniony (______)
Czyli co? 13 odcinek to będzie klasyczny arc plażowy/onsenowy, albo coś w ten deseń?:P Nie jestem pewna, czy bym to zdzierżyła xd
Ciężko mi wystawić temu jakąś ocenę – pod względem założeń i rozwiązań fabularnych, było to kiepskie, ale znowuż bardzo przyjemnie mi się to oglądało. Kilka postaci udało mi się nawet polubić, nawet pomimo tony schematów i przewidywalnego zakończenia dla nich. Jednak dla równowagi Haru mogłabym udusić na miejscu, najlepiej już w pierwszym odcinku – co prawda zepsułoby to nieco koncepcję, ale za to podniosło poziom całości o mocne dwa oczka. Ogólnie daję 6/10, choć gdyby nie zakończenie, to zastanawiałabym się nawet nad 7, bo zabawa była przy tym przednia^^
Pewnie jestem zbyt subiektywny w mojej opinii o AoR (są serie, które łagodniej potraktowałem, a też były gniotami), ale tak jak mówię, AoR zadziałała na mnie jak płachta na byka, może dlatego, że za dużo sobie po niej obiecywałem.
A to jest po prostu szit najwyższych lotów. Powiem wulgarnie, ale cholewa, nawet przylizać się te nasze bohaterki nie potrafiły jak trzeba (a OP obiecywał coś więcej)...
2/10, bo jednak przez to przebrnąłem (prawie), a nie o każdej serii można tak powiedzieć…
Ale postacie! Naprawdę, podejrzewam, że pogodziłabym się z dziurami w fabule, gdyby twórcy sprawili, że losy bohaterek zaczęłyby mnie chociaż trochę obchodzić („Noir” :) ). No ale serio? Haru? Udusiłabym ją tą zawieszką na telefon już w pierwszym odcinku. Jak rozumiem miała to być to postać z serii „chociaż poznałam cały mrok tego świata, wciąż mam nadzieję na normalne życie”. Oklepane, ale mi nie przeszkadza, chyba że jak w przypadku naszej heroiny twórcy inspirują się wielką kreacją Pinkie Pie z kucyków Pony (dobra, w późniejszych odcinkach jest trochę lepiej, ale – stało się – nie da się wymazać tych pierwszych scen). Tokaku tak nie irytuje, bo to po prostu niemożliwe w przypadku tak nijakiej postaci.
Cała reszta zabójczyń? Rozumiem, że pomysł był taki, że każda miała swoje powody, by znaleźć się w Czarnej Klasie. Ba, widz miał choć trochę rozumieć kierujące bohaterkami pobudki. Tylko co za geniusz wpadł na pomysł, że zamiast kilku odcinków na rozwinięcie danej postaci wystarczy parę randomowych flashbacków i krótki opis w połowie odcinka? W zasadzie to nie warto w ogóle było się w to bawić i zrobić same takie bohaterki jak Bamba (chyba najfajniejsza postać :P) i ta wariatka z nożyczkami – sprowadzić kwestię motywacji do: „bo były walnięte”.
Yuri? Bogowie Nieśmiertelni! Najwięcej Yuri to tam było, jak się okazało, że dyrektorka ma tak na imię. W zasadzie, gdyby tego anime tak nie otagowali, to mogłabym w ogóle nie zwrócić uwagi.
Szkoda. Może gdyby to anime miało dwa razy tyle odcinków i każdej z bohaterek poświęcono by więcej czasu (i zatrudniono by scenarzystę), byłoby naprawdę niezłe. A tak to było po prostu ładne. Mętne wyjaśnienie całej sytuacji składam na karb niedokończonej mangi. kliknij: ukryte Dla kawaii zakończenia przy całej swej pobłażliwości nie znajduję żadnego uzasadnienia. Szkoda, że wszystkie nie wybrały się na klasową wycieczkę albo nie zorganizowały pikniku wśród opadających płatków sakury. Awwwfff! Może to będzie w tym trzynastym odcinku, co ma wyjść razem z DVD.
Co do zakończenia – jakoś serię trzeba zakończyć, skoro manga nadal wychodzi. Finał był wiadomy, choć do końca miałem nadzieję, że kliknij: ukryte to nie była Nio, tylko Tokaku i spodziewałem się najpierw dramatycznej ucieczki, a potem walki, która kończy się śmiercią Haru albo Tokaku. Ale happy end w reklamówce mangi musi być.
Całą serię oglądało się nawet przyjemnie, zwłaszcza ostatnie odcinki. Moim zdaniem skromnym seria zasługuję na 7.
Świat wypełniony jest Miłością - ostatni odcinek - SPOILER
Jestem bardzo zawiedziona, bo spodziewałam się dramatu, śmierci albo kosmitów, a najlepiej wszystkiego naraz… A dostałam… Ech, żeby jeszcze była jakaś nadzieja, że to był tylko jakiś narkotyczny sen pana nauczyciela Czarnej Klasy, może wtedy byłabym mniej zdenerwowana i… I nawet nie wiem, jak ładnie po polsku nazwać to co czuję po obejrzeniu 12 epizodu „Akuma no Riddle”, słowa takie jak „niesmak” i „rozczarowanie” nie oddają tego w pełni…
Czy wam podoba się to szczęśliwe zakończenie, czy to raczej ja po raz kolejny dramatyzuję i przesadzam? >_>'
Re: Świat wypełniony jest Miłością - ostatni odcinek - SPOILER
Brakowało jeszcze tęczy, zachodzącego słońca i wszystkich bohaterek radośnie wędrujących trzymając się z rączki. Masakra i piosenka radosnego nauczyciela na dokładkę.
A szkoda, gdyż końcówka 11 odcinka dała nadzieję, że faktycznie skończy się interesująco i może uda się jeszcze czymś tam widza zaskoczyć. Ah, moja słodka naiwności. Szczęśliwe zakończenie pasuje tu jak pięść do nosa i stalowy stanik do Haru. Dziękuję bardzo, koniec wylewania mych frustracji.
kliknij: ukryte Aczkolwiek zawiódł mnie bardzo odcinek Hanabusy, bo liczyłam, że w jej przypadku będzie konkretniej. A tu nagle Haru pokazała pazurki – zachowała się lepiej niż niejedna zabójczyni wcześniej, ciekawe…
Nie chce nawet zgadywać do czego to wszystko ma prowadzić, ale przyznam, że chętnie widziałabym tu jakiś bad end – nie ukrywam, że od początku kibicowałam zabójczyniom (moją faworytką była zdecydowanie Shutou), chociaż wiadome było, że żadna z nich nie ma szans. Jedyna nadzieja w Nio^^
Hanabusowy odcinek
Ja osobiście bawiłam się przednie przy 10 epizodzie – (uwaga, kto jeszcze nie oglądał, niech nie czyta, bo zepsuje sobie zabawę) kliknij: ukryte te mechaniczne lalki, Hanabusa‑cyborg, jej walka, czy raczej, rozgromienie Tokaku i wreszcie pojedynek z Haru sprawiły, że siedząc przed monitorem z bananem na twarzy, spodziewałam się jedynie niespodziewanego xD
Dodatkowo, ten odcinek sprawił również, że… Hm… Może nie od razu „polubiłam”, ale raczej przestałam czuć niechęć do Hanabusy (w większości przypadków automatycznie najeżam się, kiedy na ekranie pojawia się bohaterka‑panienka z dobrego domu i nie inaczej było tym razem…) ^^
Re: Hanabusowy odcinek
Re: Ten poniżej
Moderacja
Bosche...
Ta seria leży w każdym aspekcie. W związku z debilną naturą Haru nie mamy tu dramatu psychologicznego. Żeby chociaż ta dziewczyna udawała, że jej życie jest zagrożone i okazywała jakiś strach. Tokaku jest taką „obrończynią”, że w całej serii może z raz miała wpływ na przeżycie Haru, tak jej pilnuje, że już dawno by wąchała kwiatki od spodu gdyby nie miała szczęścia (badź jej zabójczynie nie były takie „profesjonalne inaczej”). Ta seria miała jakiś tam potencjał, gdyby nie była tak straszliwie naciągana (choć juz sam pomysł od początku wydawał mi się kretyński – wszyscy wiedzą kto jest ofiarą, ofiara wie, że wszyscy są jej wrogami i nikt z tym faktem nic nie robi). Dociągne anime do końca, bo po siedmiu odcinkach już nie wypada porzucać serii, ale naprawdę, dawno już nie widziałem takiego gniotu…
Re: Bosche...
Jeśli już chcesz „dociągnąć” tą serię do końca, to może spróbuj oglądać ją jako karykaturę anime, nie stawiając jej żadnych wymagań?
Re: Bosche...
kliknij: ukryte Oglądając to anime czuje się jakbym oglądał reality show, co odcinek ktoś wypada z gry.
Re: Bosche...
Nie spełnia się ani jako romans (to co w OP to tylko fanserwis?), seria akcji czy tam dramat (i co se jeszcze można tam wymyślić).
No i jeszcze ten motyw ze specjalną „mocą” klanu Haru, który już do reszty udowodnił mi jak durna to seria. Serio? Feromony? A co ma wogóle piernik to wiatraka? Ale naprawdę, było coś takiego? Bo jakby mi ta ładna pani w monitorku nie powiedziała to bym na to nie wpadł. Czegoś równie głupiego i naciąganego już dawno nie słyszałem.
Nawet nie wiem czemu to oglądam, powinieniem to już rzucić po dwóch piewrwszych odcinkach. Z perspektywy czasu dziwię się sobie, ale cały czas liczyłem na jakiś zwrot fabuły…
Re: Bosche...
I tyle w temacie…
Re: Bosche...
Plan był nawet cwany, ale to trzeba przyznać, na tle większości poprzednich wyróżniał się i dawał realne szanse na sukces. No i Haru się wreszcie na coś przydała…
Odcinek ponadto wyraźnie lżejszy od poprzedniego, trochę więcej humoru sprawiło, że traktowałbym go jak relaks po kliknij: ukryte trzech trupach w szóstym. Ciekawe, czy oznacza to powrót do zabijania w siódmym? Zobaczymy…
Zmoderowano spoilery. Moderacja uprzejmie prosi, by stosować spoiler‑tag przy bieżących odcinkach. Psujecie innym przyjemność z oglądania.
Zmoderowano spoilery. Moderacja uprzejmie prosi, by stosować spoiler‑tag przy bieżących odcinkach. Psujecie innym przyjemność z oglądania.
Przez bum w finale rozumiałbym każde mocniejsze zakończenie, nawet jeśli odnosiłoby się to do losu zabójczyni, która tutaj po prostu wzruszyła ramionami i sobie poszła.
Aha i Rip van Vinkle na zdjęciu!!!
Anime roku, jak na razie. Ciekawe, czy Sailor Moon Crystal zdoła je zdetronizować.
Zastanawiają mnie też te dziwne smsy z łamigłówkami. Być może to wszystko ma doprowadzić do przebudzenia się drugiej, zabójczej osobowości Azumy, albo ją przetestować. Slajdy z openingu również nie dają mi spokoju (przede wszystkim jej spojrzenie w momencie obejmowania Haru – za tym kryje się coś, co na chwilę obecną daje poletko do snucia domysłów). Być może będzie chciała zabić dziewczynę na końcu, gdy wyeliminuje konkurencję. Może w dalszych epach zostanie wyjaśnione, o co chodzi.
Jeżeli chodzi o kreskę, jest całkiem przyzwoita, choć nie przepadam za takim stylem rysowania postaci. Na szczęście twórcy oszczędzili nam widoku wściekłego różu, który leje się strumieniami w wielu innych seriach, to też nie będę narzekać. Seiyuu mi pasują, a muzyka nie drażni, więc na chwilę obecną jest dobrze. Nie spodziewam się fajerwerków po serii, nie traktuję jej również zbyt poważnie, ale mam nadzieję, że nie zostanie spaprana na sam koniec, jak to przerabialiśmy tysiące razy.
Mogliby zasugerowąć (acz może zrobią to dopiero na końcu) co się dzieje z tymi, co nawaliły. Bo po klapie psycholki z początku spodziewałem się czegoś ponurego, a dwie kolejny przegrały i po prostu zniknęły, bez żadnego wyjaśnienia czy sugestii nawet względem ich dalszego losu.
Blondyneczka jest ewidentnie szykowana na finał, takie przynajmniej mam wrażenie.
Aha, scena balkonowa była urocza, podobnie jak nauczyciel w końcówce odcinka.
P.S.
Czy tylko mi koleś z kośćmi przypomina Giovanniego z Dogsów? Podobna fryzura, okulary i wywołuje podobną chęć dania mu po mordzie.
Acz rozwiązanie, które sugerujesz, byłoby fajne – inna sprawa, że nie wiem, czy jednak nie nazbyt przekombinowane, jak na tę serię.
Po trzecim odcinku...
Pomysł na to anime już źle wyglądał na papierze a w praktyce wychodzi jeszcze gorzej. 13 zabójczyń i jedna ofiara. Jakieś listy, podchody, szopka. Po co to? Ogłaszam chęć zabicia ofiary i wbijam jej nóż w oko gdy idzie korytarzem. Koniec misji. (Tak wiem, że brzmi to groteskowo, ale mówię to oczywiście w kontekście tego anime :P).
A i ta przeciwniczka tygodnia z trzeciego odcinka? Z dużej chmury mały deszcz. Nie lubię gdy w jakiejś serii na siłę się robi całą otoczkę, a gdy dochodzi do faktycznej konfrontacji to jest ona sztampowa i bez polotu. No i jeszcze ten ending, żeby to podkreślić jaka ta postać (co miała 10 minut czasu antenowego w całej serii) „wspaniała”.
A tak wogóle coś słabo się ta nasza „obrończyni” wywiązuje z ochrony naszej słodziuchnej. Skoro się już tego podjęła to powinna jej strzec jak oczka w głowie.
Nie jest tak źle, mam chęć oglądać to dalej, chociaż trzeci odcinek mocno mnie zdystansował do AnR i jakby utwierdził mnie w przekonaniu, że „to” się jednak nie uda (mówię o założeniu serii).
PS: Nie łatwiej było zrobić serię w stylu battle royale o wyłonienie jedynej, najlepszej, assassynki (tyle, że muszą się wybijać „z zaskoczenia” a nie otwarcie żeby było trudniej), a w jej trakcie okazało się, że pomiędzy dwiema uczestniczkami wybuchł romans? Taka moja dygresja…
PS 2: Czy was też wpienia ten gościu z koścmi do gry?
W zasadzie to nie tylko fenomen Akuma no Riddle, ale już dwie wzięły i tak zrobiły…
Coś się za tym kryć musiało, żeby było tutaj choć trochę logiki :P
Cudo!
Spoiler po przeczytaniu dostępnej części mangi
Mój kandydat na komedię sezonu
Co do szumnie reklamowanego uczucia „miłości” pomiędzy dwiema głównymi bohaterkami – kliknij: ukryte nie kupuję tego. Tak, zdaję sobie sprawę z tego że „to tylko anime” i takie cuda jak miłość od pierwszego wejrzenia i zmiana stron „bo tak mi się nagle postanowiło” nie powinno zbytnio dziwić zaprawionego z boju mangofana, a jednak… Postać Haru nie daje mi spokoju – chociaż dobrze zdaje sobie sprawę z posiadania na karku grupy zabójczyń jest przez większość czasu wesolutka i uśmiechnięta… Dlaczego jej rodzina tak ochoczo oddała za nią życie? Czy jest to powiązane z nagłą zmianą nastawienia Tokaku? Ciekawa jestem, czy Ichinose posiada jakąś moc zmuszającą wybranych ludzi do bronienia jej przed oprawcami…
Zamierzam obejrzeć do końca, mam nadzieję że kolejne epizody dostarczą mi tyle samo (albo i więcej ^q^) rozrywki co pierwszy odcinek~ ;>
Dobre :D
Zapowiada się świetna seria, ktora jest w stanie zafundować tyle dobrej zabawy, co końcówka Another. Polecam :D
Dobrze się zapowiada
Dobre anime!