x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Seria akcji i nic poza tym
To czysto rozrywkowa seria w postapokaliptycznym settingu – tylko tyle i aż tyle. Jako taka rozrywkowa seria o lolitkach walczących z potworami spisuje się nieźle. Sceny akcji są nieźle zrealizowane, jak na mój gust może trochę za dużo wstawek rodem z tasiemcowego shounena (krzyczenie przydługich nazw ataków) i CG, ale na pewno znajdą się też amatorzy takich zabiegów.
Black Bullet
Czyli kolejna odsłona chłopców i ich lolitek.
Potwory znów atakują Tokio, ależ to miasto ma pecha, wszelkie plagi zawsze tam! Świat na krawędzi zagłady, jedyna nadzieja ludzkości to małe dziewczynki, które walczą, by chronić ludzi, choć są przez nich bardzo źle traktowane. Padają też teksty takie jak: „Jeśli nie chcesz umrzeć, żyj” (jakie to głębokie). Co tu jeszcze dodać?
Główny bohater rzecz jasna chowa w sobie traumę z przeszłości; jest porzuconą przez rodziców sierotą (bo główny bohater nie może mieć normalnej rodziny, przecież to by było co najmniej dziwne), ma sztuczne ramię i oko, generalnie potrafi wyważyć drzwi jednym kopnięciem swej chudej nóżki i na co dzień chadza po mieście z lolitką. Po pewnym czasie dołącza do niego druga i ochoczo zaczynają ze sobą konkurować (tak, małe dziewczynki), podrywając go. Brzmi głupio? Bo takie jest.
Tytuł nastawiony na bycie hitem, ale ostatecznie wyszła jakaś komedia, bo dramatyzm jest zdecydowanie przesadzony, „mhroczność” wzbudza tylko śmiech z zażenowania.
Ostatnie odcinki zwyczajnie mnie wynudziły, a zakończenie powaliło swoim… nie wiem czym, ale ten nagły płacz… Równie dobrze mógł rzucić się pod pociąg.
4/10.
im dalej w las...
8/10 -> 7/10 -> 5/10
Uwaga, proroczy spoiler:
kliknij: ukryte Na drugi sezon szykują „Grande Finale”, w którym:
Satomi odrzuci oświadczyny „Laski Na Którą Zabrakło Tuszu I Dlatego Jest Biała.
Pani doktór zrobi mu nową rękę i nogę, po czym umrze.
Zacięta walka z Kisarą, w której Enju zacznie się przemieniać, ale się rozmyśli i zostanie loli.
Człowiek w masce okazuje się ojcem głównego bohatera.
Na koniec cycata i bohater się pogodzą. Nożami w brzuch.
Kurtyna.
Oczywiście wszystko w ostatnim odcinku, bo jak wyciągać zwroty akcji z D, to na całego.
Re: im dalej w las...
Re: im dalej w las...
2) Satomi w kolejnych tomach będzie ścigany, a jego loli zabrana do innego opiekuna (trauma).
3) Autor jest sadystą i wielkim fanem Gry o Tron.
Nie ma co liczyć na hapi end.
trollowac? coz trollowac znaczy?
czy to rodzaj jest spinaczy?
nazwa wyscigowej klaczy?
czy to banda szopow praczy,
defraudantow, podzegaczy
w taki sposob teren znaczy?
powiem prosto, powiem zwiezle,
sluchaj zatem drogi panie,
w tym serwisie bez ogrodek
kazdy swe wyraza zdanie.
wierz mi synu, rzecz to pewna,
ta tradycja trwa od wiekow
kiedy domy bito z drewna
bez uzycia gwozdzi, cwiekow
kiedy oko krola Piasta
spadlo na ta piekna ziemie
wyrzekl 'tu zaloze miasta!
tu osadze swoje plemie!'
'wzniescie ostrza swych toporow!
tutaj w lecie oraz w zime,
ludzie beda bez oporow
komentowac o anime!'
dzis choc lat minely setki,
dawnych krolow gnija ciala
i upadly dawne grody,
ta tradycja sie ostala
kto nie walczy ten nie zginie
co ma wisiec nie utonie
odwies zatem miecz na sciane
i podajmy sobie dlonie
Słabiutko.
Za długie.
Habemus Victor
Najtęższego nawet męża!
Bo wszach nieśmiertelnej chwały
Chociaż dzielny czyn roznieci
Gdy nie chwalą go poeci
Wnet go świat przepomni cały
Dawny ład odchodzi precz
Władców kruszy się potęga
Gdy żołnierz swój chowa miecz
Poeta po pióro sięga
Władanie mową wiązaną
Znów zapewnia Ci wygraną
Dzięki muzy, dzięki bogi
Pokonane wasze wrogi
Nie powtórzą swych herezji
Taka siła jest poezji
Re: Habemus Victor
Seinen 0 procentowy xp
to byłoby ładne motto dla Tanuki x3
Co do anime… zerknęłam, podziękowałam… z takich elementów składowych to nie mogło wyjść dobrze, i nie wyszło xp
Nie mam pojęcia co twórcy myśleli, że tworzą i dla kogo Oo” (i chyba nie chcę wiedzieć xp ) ale te ich pomysły były wyjątkowo nie z tego świata xp (a szkoda, że tam nie pozostały xp ).
Seinena w tym tyle co w obradach sejmu logicznych argumentów -_-".
Re: Seinen 0 procentowy xp
Heh, a ja wciąż zamierzam to anime zobaczyć, bo czemu nie^^ A dla kogo? Pewnie fanów oryginału, chociaż i fani i twórca studio zjechali za „skompresowaną” wersję.
Re: Seinen 0 procentowy xp
Re: Seinen 0 procentowy xp
PS: cóż Ryuki, co do tego ile tu Seinena w Seinenie, to akurat na moje oko mało, bardzo mało xp zwłaszcza na tle dobrych tytułów faktycznie psujących do tego terminu.
Za naiwne to wszystko było, od samych założeń fabularnych, poprzez poprowadzenie historii i postaci. Bardziej to wszystko pasowałoby do Shounena, podejrzewam, że wtedy też ludzie patrzyliby na to anime pobłażliwszym okiem ;p
Ale jeśli już się celuje w poważniejsze klimaty i doroślejszą widownię trzeba to pod uwagę wziąć i przeanalizować. Tutaj twórcy kompletnie się we wszystkim zagubili.
Re: Seinen 0 procentowy xp
Myślę, że w tym przypadku, ukrócenie pewnych informacji byłoby bardzo korzystne dla całości – na 100% zachęciłoby to widzów do dalszego oglądania. A tak, to raczej nie zobaczymy dalszej części.
Tak więc – seinen z tego byłby zarąbisty, ale sposób prowadzenia fabuły zawiódł.
Re: Seinen 0 procentowy xp
Seineny jako takie nie celują w poważniejsze klimaty, to zależy od autora. Tak jak każda demografia są zbiorę różnych gatunków. Dlatego możesz sobie tam znaleźć jakiś poważny dramat( nie to by w shounenach ich nie było ) ale bez problemu i stado haremówek, ba ta demografia nimi jak i słodkimi dziewczynkami obfituje. Często chociażby jedyną różnicą między demografiami jest sam magazyn. Tak szczerze patrzenie się na demografie jako wyznacznik jakości mnie zwyczajnie trochę wkurza.
Byłby lżej oceniany jako shounen? Nope. Oberwałoby się anime tak samo albo jeszcze gorzej xD Osoby lubiące tą demografię nie są w żadnym wypadku bardziej pobłażliwe. Chyba nie ma mangi jakiej od nich się nie oberwało.
Loli Harem The Animation
Nie zniechęciło was to? Okej, to słuchajcie tego. Ta seria jest o resztce ludzkości mieszkającej w obszarze chronionym przez wielki mur, za którym czeka ich pewna śmierć z rąk wielkich potworów. Wszystko spoko, tylko czemu nie nazywa się to Attack on Black Bullet? Dobra, to może dalej: dwójka protagonistów to chłopak bez ręki i nogi (z ruchomymi protezami z metalu) i jego młodszy, acz znacznie sprawniejszy fizycznie sidekick. Full Bullet Alchemist?
Okej, to może spróbujmy opisać bohaterów. Jak to zwyczaj w długiej tradycji anime głosi, większość wątków bohaterów nie zostało zamkniętych… tutaj nawet nie zostały one rozwinięte! Mamy chłopaka z Traumatyczną Przeszłością™, posiadającego własny loli harem (tylko dlatego że nie dyskryminuje tychże lolitek), jego loli‑fiance, która jest bezgranicznie zakochana w tym chłopaku (mimo różnicy jakichś plus minus 6‑8 lat), nie wspominając o ich 'szefie', czyli nastolatce z Porachunkami Z Rodziną™, która oczywiście jakąś miętę do protagonisty czuje (ale po co to rozwijać skoro to tylko prosty shounen?)... obok tego towarzystwa mamy panią prezydent z mnóstwem wrogów, bo Dobra Do Bólu™, jej ochroniarza, który bez wyraźnego powodu nienawidzi protagonisty i próbuje go, bezskutecznie, zgładzić… jedyną słodką kroplą w tym morzu wody bez smaku jest dwójka 'antagonistów', którzy w sumie antagonistami nie są – Zamaskowany Jegomość™ i jego loli córeczka (a jakże!), która ma dość niezłe zadatki na psychopatycznego rzeźnika.
Sountrack był chyba jedyną rzeczą, którą uważam za bezwzględny plus. Opening 'black bullet' od fripSide, cieszy nie tylko ucho, ale również oko, co również można powiedzieć o endingu 'Tokohana' od yanaginagi – który skupia się na głównej lolitce. Swoją drogą, słuchając ending miałem nieodparte wrażenie, że jest podobny do 'Utsusemi' Akiko Shikaty (ending Itsuka Tenma no Kuro Usagi)... ale to chyba jedynie moje zdanie, że brzmią podobnie?
Do oceny! Przeciętniak na nudny wieczór. Żeby pomógł zasnąć. 4/10.
Śmiech
Natomiast nie jakoś wybitny, ale całkiem strawny i sensowniejszy z dobrą kreacją bohatera Black Bullet dostaje… 3/10.
Może Avellana powinna już przejść na emeryturę?
Ja oczywiście rozumiem, że każdy ma swój gust i swoje własne podejście, ale taka rozbieżność w ocenach np. tych 2 serii jest absurdalna.
StB w każdym elemencie było znacznie gorsze od BB, a różnica w ocenie to całe 5 oczek.
Wygląda to tak, jakby autorka za same „loli” i „kocie uszka” robiła z serii gniota, gdzie StB mimo tego że miał to w mniejszym natężeniu – był znaaaaacznie słabszą serią – powiem więcej, był gniotem.
Generalnie wrzucam Avellanę na czarną listę, bo jej recenzje stają się coraz bardziej absurdalne, niesprawiedliwe i nierzetelne.
No naprawdę – jak można chwalić StB za „nie udawanie niczego”, skoro przez to jest nudne i irytujące do bólu?
Tam nawet przy 1 gagu nie szło się uśmiechnąć, bo były tak oklepane i absurdalne…
No nieważne, w każdym razie – nie polecam sugerować się recenzjami Avellany, to chyba najgorsza recenzentka na Tanuki.
A sam BB zasługuje przynajmniej na podwojenie oceny, czyli 6/10.
Re: Śmiech
Re: Śmiech
Chyba z przyzwyczajenia, bo zazwyczaj dodaje ta sama osoba.
Ocena
szkoda, że to jest uznawane za poprawne, bo to jedna z rzeczy która mnie najbardziej irytuje u ludzi posługujących się językiem polskim chcącymi być na siłę bardziej elokwentnymi i poprawnymi, a jak zwykle wychodzi na odwrót
co do samej recenzji – nawet nie będę komentował, już nieraz pisałem co myślę o ocenach w tym serwisie
celny strzał... w stopę
cóż, seria nie była wysokich lotów, chociaż być chciała, ale stanowiła nie lada rozrywkę. Wizualnie stała na dobrym poziomie, zwłaszcza projekty potworów potrafiły przykuć uwagę, bo mimo sztampowości koncepcji same w sobie były pomysłowe. Dobre też wyszedł wątek nietolerancji dla wiadomych dzieci. Nastroje społeczne były wiadome, niestety zabrakło chęci przekształcenia tego z dodatku, wspominki w realny, towarzyszący wszystkim wydarzeniom problem. No i nadal nie wiemy, co z rowerkiem.
To Shingeki no Kyojin w innej skórze. Nawet lepsze Shingeki no Kyojin.
Niemniej na pochwałę zasługuje kreacja głównego bohatera i samo to daje anime bardzo dużo. 3/10 jest bardzo krzywdzące dla tego anime, bo spośród tych słabych zalicza się ewidentnie do lepszych. Ponadto Kagetane był świetny jako ten zły czyniący zło dla czynienia zła. Przy przychylniejszym spojrzeniu jego postawa nie wydaje się aż tak paranoiczna, widać, że ma powody, by traktować ludzi tak, a nie inaczej i działać na ich szkodę. No i jego córka to najlepsza dziewczynka anime, jak można tego nie docenić?
No i działa, bardzo dobrze działa.
Ten podział nie determinuje treści, a jedynie to, czego w niej nie uświadczymy.
W czym kemonomimi jest gorsze?
Nawet pomijając już walczące ze sobą małe dziewczynki, które stanowią główny walor serii, ale mogą się nie podobać, to te 4/10, się należy. Z uwzględnieniem ich już nawet 5, a jak ktoś nie ma gustu, tak jak ja, to da nawet więcej!
Może w tym, że skoro Gastrea powoduje mutacje, to czemu tylko takie słodkie? Teoretycznie powinny też się zdarzać dodatkowe oczy lub kończyny, futro, narośle…
Normalnie nie mam nic do kocich uszek, ale w tym przypadku wyglądało to na kolejny element tej serii próbujący zamaskować występowanie lubianych przez fanów motywów jakimś „naukowym” wyjaśnieniem.
Mogło być gorzej.
Pani doktor wymiatała :) Najmniej przekonała mnie do siebie, już nawet nie pomnę jak się nazywała, ideologizująca błękitnowłosa.
Ogólnie jest lepiej niż się spodziewałam, bywało nawet, że nie mogłam się doczekać natępnych odcinków, ale te ostatnie jakoś mnie do siebie nie przekonały. 5,5/10 (miałam dać 6, ale jak przypomniałam sobie Aldebarana i tę koszmarną grafikę 3D…)
średniak
Początkowo seria zapowiadała się na coś w stylu Shingeki no kyojin w bardziej futurystycznych klimatach, ale większość historii sprowadzała się do tego, że Rentaro rozwalał wydawałoby się niemożliwego do pokonania przeciwnika swoją kliknij: ukryte odrzutową nogą
Przeszkadzało mi także wiele zachowań zarówno głównych, jak i pobocznych postaci. O wielu z nich inni już pisali w komentarzach, więc wspomnę tylko o dziwnych skłonnościach samobójczych większości populacji Tokyo Area. W przeciwieństwie do wspomnianego już Shingeki no kyojin, gdzie żyjący za murem w większości nie mieli wcześniej bezpośredniego kontaktu z zagrażającymi im stworami, ludzie z tej serii co jakiś czas są narażeni na kontakt z Gastreą (swoją drogą ta nazwa brzmi trochę jak jakiś środek na przeczyszczenie). Tymczasem przeklęte dzieci, jedyny skuteczny i powszechnie dostępny środek do walki z wirusem ( kliknij: ukryte bo varanium jest podobno drogie), żyją sobie samopas w zrujnowanych częściach miasta. Strach przed „innymi” jest oczywiście zrozumiały, ale prawie wszystkie dziewczynki pokazane w serii to miłe słodkie istotki pragnące jedynie normalnego życia. Dodatkowo albo są to biedne sierotki żebrzące o datki, albo lojalne obrończynie porządku. Może to kwestia uproszczeń anime w stosunku do oryginału, ale czemu np. nie pokazano, jak któraś z nich wykorzystuje swoje nadludzkie możliwości do złych celów. Brakowało też sceny, jak po przekroczeniu tolerancji na wirusa taka pozostawiona bez nadzoru lolitka zamienia się w coś mniej przyjemnego i atakuje przechodniów. Niby funkcjonuje tam jakaś agencja zajmująca się nadzorem nad inicjatorkami, ale jakoś trudno dostrzec na czym polega jej działalność…
Właściwie jedyną rzeczą, która mnie drażniła na dłuższą metę, to nadmiar pakowania 3D. Jestem w stanie zrozumieć zastosowanie grafiki komputerowej w momencie, gdy pojawia się bardzo wiele stworów na ekranie ale w pojedynczych przypadkach( kliknij: ukryte przykładowo Aldebaran) było to zwyczajnie niepotrzebne.
Przy progresie historii w pewnym momencie się obawiałem, że twórcy zostawią widza z cliffhangerem do drugiego sezonu, na szczęście obyło się bez tego i pozostała tylko otwarta furtka i pełni satysfakcjonujące zakończenie – moim zdaniem idealne wykorzystanie materiału na 13 odcinków.
Jeśli chodzi o same postacie – początkowo trochę mnie rozdrażniło zastosowanie słodkich lolitek jako „cursed children” – z jednej strony zapewne miało to stworzyć jakiś tam klimat w skrajnych sytuacjach, z drugiej pewnie ta dziwna moda na lolicon… koniec końców jakoś to przebolałem ale jeśli zamiast skupiska nieletnich dziewczyn pojawiłyby się również inne osoby(głównie starsze) to na pewno dzięki większej rozbieżności można by rozwinąć nieco charakterystykę postaci poza „dziewczynkami skrzywdzonymi przez los”.
Co do bohaterów nie mam większych zastrzeżeń, poza tym co pisałem powyżej, Rentaro to typowy przykład shonenowego „bohatera”(poświęcenia, przemowy i te sprawy), Kisara – przyjaciółka z dzieciństwa kliknij: ukryte podkochująca się w głównym bohaterze, jednak też mająca swoją mroczną stronę( kliknij: ukryte zdziwiła mnie trochę zmiana jej nastawienia w ostatnim odcinku – podejrzewam jednak, że jest to jakiś filar pod następną serię). Z jakiegoś powodu Enju traktowałem jako postać drugoplanową mimo, że trzymała się często i gęsto przy Rentaro – wydawała mi się jakaś „mało wyraźna”. Największą uwagę z mojej strony przykuł Katagane(koleś w masce) – naprawdę interesująca postać – szkoda, że nie rozwinęli jego wątku trochę bardziej.
Generalnie seria ma duże zadatki na spin‑offy, które mogłyby być naprawdę ciekawe, choć na chwilę obecną wolałbym po prostu potwierdzenie drugiego sezonu :)
Jeśli chodzi o moją cenę ogólną – na chwilę obecną jestem bardzo zadowolony z obejrzenia całości i wystawiam 8/10. Serię mogę polecić z czystym sumieniem.
Koniec, słodki koniec
Naprawdę, nie wydaje mi się, że miałam jakieś wygórowane wymagania kiedy zaczynałam oglądać tą serię – spodziewałam się raczej czegoś typu „potwór (ok, robal) tygodnia” plus „super nastoletni agenci i ich super broń palna” i początkowo dostałam to wraz z miłym bonusem w postaci zakręconej jak faworki w karnawale „doktorki”.
Niestety, potem seria zaczęła skręcać w stronę haremówki – i tutaj nie mogę wybaczyć twórcom zmiany zachowania Kisary, mojej drugiej ulubionej żeńskiej postaci – miałam wrażenie, że tak nagle „zakochała się” w Rentaro (nawet jeśli wcześniej zdawała się nie zauważać zainteresowania z jego strony), bo chciano nakręcić „śmieszne” sceny zazdrości i rywalizacji z Miori. kliknij: ukryte Teraz jeszcze to robienie z niej mhrocznej psycho mścicielki uzbrojonej w magiczną katanę umożliwiającą jej zamianę ludzi w kałuże krwi (chyba, że to była po prostu zwykła katana i magiczna moc/technika Kisary plus cenzura niepokazująca resztek ciała/strzępów ubrania pozostałych po wybuchającym(?) człowieku…). Jednak haremówka to za mało, dlatego zdecydowano się dodać podofil- Znaczy, „loli fanserwis”, specjalnie dla fanów marząc o małych dziewczynkach zwracających się do nich per „braciszku”, zapewniających ich o swojej miłości i fantazjujących o byciu ich przyszłymi żonami czy śpiących z nimi pod jedną kołdrą (oczywiście półnago).
Nigdy więcej anime w których występują loli, choćby nie wiem ile potworów mi w nich obiecywano.
Serię oceniam na 2, bo odrzutowa noga głównego bohatera mnie cały czas śmieszyła, nawet w trakcie „ostatecznej epickiej walki o przetrwanie”.
Takie małe sprzeczności
Re: Takie małe sprzeczności
Ale jeszcze tylko jeden odcinek do końca… Wytrwam, może nie będzie jeszcze gorzej niż już jest, może akurat ktoś poprawi mi humor tragicznie ginąc c:
Re: Takie małe sprzeczności
A akurat co w tym konkretnym przypadku głupiego? Nie od dziś wiadomo, że człowiek człowiekowi wilkiem i w historii naszej cywilizacji jakieś durne niesnaski były powodem irracjonalnych zachowań, w których interes jednostki był ważniejszy niz dobro ogółu. Ale to tak tylko tytułem wtrącenia :P
Re: Takie małe sprzeczności
Re: Takie małe sprzeczności
Bardzo rzadko się tak dzieje.
Emocje odgrywają kluczową rolę, ludzie tak po prawdzie rzadko zachowują się racjonalnie, a tutaj mamy szczególny przypadek – gościu jest rąbnięty + został upokorzony przez Rentaro.
Tu nie ma nic naciąganego tak naprawdę, przestań patrzeć na wszystko chłodną logiką… życie tak nie działa.
Stąd zresztą sporo rzeczy jest niesłusznie źle ocenianych – nie każde (większość?) ludzkie zachowanie jest logiczne i racjonalne.
Re: Takie małe sprzeczności
Coraz biedniejsze...
Re: Coraz biedniejsze...
Viola!
Dostaliśmy co prawda w tym arcu hmm… no jakby nie patrzeć – raczej tani chwyt, ale i tak mi się podoba.
Po prostu liczę na dobrą rozrywkę, więc to co obecnie nam serwuje studio w pełni mnie zadowala.
W końcu o to tu chodzi… nie wymagam od wszystkiego super wielowątkowej spójnej i logicznej fabuły bez dziur… szczególnie że tutaj mamy całkiem fajną kreację bohaterów.
btw. ciężko odmienić Gastarea :P
Teraz sobie uświadomiłem jakie to głupie było ;)
Pff
Re: Pff
Do patrzenia na strzelanie do robali niezbędna jest dobra animacja. oo
Re: Pff
Niemniej Blue Gender jest słabe i lepiej już obejrzeć to samo, tylko że nowsze.
Re: Pff
Kolejne anime, które wiele traci skracaniu materiału źródłowego.
Btw. świetne OP i ED :)
Słabe
Główny czarny charakter też jest płytki – jest zły dla samego bycia złym. Poza tym już zginął, bo Rentaro uwierzył w siebie i nagle własną pięścią rozwalił magiczną barierę; okazało się że jednak gość który zatrząsł całą strefą tokio nie ma już żadnych asów w rękawie. A ten dziwny stworek poziomu 5. sam się przywołał, bo walizka nawet nie została otwarta.
A powodem dla którego Drabina Niebios nie zadziałała jest to, że ktoś zapomniał załadować pociski? Śmieszne. Strasznie irytująca seria. Jakby tego jeszcze było mało, to wszędzie powciskane Bardzo Dramatyczne Momenty TM.
Re: Słabe
Re: Słabe
Gdybym tylko nie czytała mangi...
kliknij: ukryte Postacie zostały całkowicie spłycone. Jakby ich jedynym celem była nawalanka. Brak mi słów… Jak mogli zrobić z tego tytułu coś tak mega płytkiego. Nie żeby w mandze było miejsce na jakieś filozoficzne dysputy, ale postacie są zdecydowanie bardziej… ludzkie. Jest wahanie, jakieś rozterki, nadzieje, emocje! A w anime tylko chcą przywalić temu złemu… Ech… Zawiodłam się i to bardzo :(
Re: Gdybym tylko nie czytała mangi...
Oryginałem jest LN.
Także nie mów o „upychaniu mangi”, bo upychane są tomy LN – to różnica.
A ja dla odmiany powiem, że nie czytałem i mi się podobało.
Nie widzę też potrzeby robienia tutaj: dramy, emocji itd… jest wróg – trzeba go rozwalić.
Proste?
Proste.
Dobrze, że nie było tam spamu dramaturgią… rzygałbym tęczą.
Odcineczek bardzo mi się podobał.
Czekam na więcej.
Re: Gdybym tylko nie czytała mangi...
Ja też nie czytałam jeszcze mangi „Black Bullet”, bo nie chcę sobie zepsuć mojej cotygodniowej radości (no, przyznaję, że czasami przeistacza się ona w tzw. „fazę” xD) z oglądania kolejnych odcinków c:
Co do 4 odcinka – kliknij: ukryte nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam, że Rentaro wie, że Enju pozostało już bardzo mało czasu do przemiany w robalowego potwora? I czy masz już jakąś teorię, co do tego skąd one właściwie się wzięły? Po zobaczeniu tego starego rowerka z walizki kombinuję, że ten 5‑poziomowy potwór mógł być wcześniej człowiekiem (dzieckiem) i przybył zwabiony swoją ulubioną zabawką… o:
I co do tego złego w masce jak‑mu‑tam – liczyłam, że jednak pokona głównego bohatera i będzie „głównym złolem” aż do końca, a tu… Tak szybko pokonany… No ale ciała nie widzieliśmy (chyba?) więc może jeszcze wróci, ja przynajmniej mam taką nadzieje, to moja druga ulubiona postać z tej serii >w>
Re: Gdybym tylko nie czytała mangi...
kliknij: ukryte W mandze Rentaro nie pokonał go tak lanersko jednym ciosem. W sumie jeszcze go nie pokonał. Jak zobaczyłam tą akcje w anime to śmiałam się z 10 minut :D Na razie manga się kończy jak Rentaro się regeneruje z tego ciosu w bok. Tylko nie jest to takie bezsensowne jak w anime.
Tą akcje z rowerkiem zobaczyłam dopiero w anime. Jak manga będzie dalej przetłumaczona i się czegoś dowiem to chętnie podzielę się wiedzą ^^
A i tak. Rentarou wie o tym, że Enju ma mało czasu do przemiany, no ale nie powiedział jej pewnie żeby się nie martwiła itp.
Re: Gdybym tylko nie czytała mangi...
Niemniej, anime mi się nawet podoba, ma fajny klimat.
Wyrabia się
Postacie nie irytują, a antagoniści coraz bardziej intrygujący.
Co prawda otoczka nieco oklepana, ale nie przeszkadza mi to.
Można śmiało obserwować ten tytuł.
Re: Wyrabia się
Re: Wyrabia się
Nie wydaje mi się, żeby to okazało się takie proste.
Ale na tym etapie mogę jedynie wróżyć z fusów.
Re: Wyrabia się
Po prostu patrząc na to, jak zrobione jest to anime, nie wydaje mi się, by kreacja antagonisty była bardziej skomplikowana niż standardowe „jestem zły dla samego bycia złym”, względnie „jestem zły, bo mam traumę”. ;p
Re: Wyrabia się
Nie za dobre, ale jest Doktorka <3
Związek pomiędzy głównym bohaterem a jego loli może i mógłby mnie poruszać, na przykład przywodząc na myśl starszego brata pragnącego ochronić swoją młodszą siostrzyczkę… Problem w tym, że w mojej karierze mangowej zdarzyło mi się przeczytać kilka „dzieł” z gatunku lolicon i od tamtej pory słowo „loli” przyprawia mnie o dreszcze obrzydzenia (wyjątek: [link] ).
Jednak zdecydowałam się na ciągnięcie seansu dla postaci pani patolog Sumire Muroto (ta fryzura w wersji mangowej: kliknij: ukryte [link] X'D Trochę szkoda, że ją „unormalnili” w anime…) przypominająca mi postać moją główną nekromanty z sesji RPG ;>
ED
No i po dwóch epkach mogę stwierdzić, że wyrabia nam się ten animiec.
Może i przewidywalne, może i „znienawidzone loli ratują świat”... ale i tak dobrze się ogląda.
Aha… TEN ENDING!
Mam wrażenie, że trochę inaczej odbieram tę serię niż chcieliby twórcy…
Po raz kolejny świat mogą ocalić tylko dzieci, oczywiście dziewczynki, obdarzone specjalną mocą. Przecież to naturalne, że chłopcy nie mogliby się urodzić z takimi zdolnościami, bo oni nie są moe.
Główny zły nie patyczkuje się i od razu zdradza swoje plany. W ogóle jaki on „mhroczny”... zamiast wymyślić coś, żeby nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi, to ten od razu przyznaje się do tego, że zabił tamtą dwójkę. A co, przecież jest „Tym Złym”, a widz może by się nie zorientował po samym projekcie jego postaci (krzyczącym co prawda „Jestem szalony i chcę opanować świat”), więc na wszelki wypadek trzeba to dokładnie wytłumaczyć.
Aaaa… i żeby nasze szare komórki za bardzo się nie przegrzały od myślenia, to w pierwszym odcinku już mamy wyjaśnione o co chodzi z Przeklętymi Dziećmi i tymi robalami. I jak? Nieco poschizowana (bo jakże by inaczej, przecież wszyscy wiedzą, że piękne panie pracujące przy trupach nie mogą być normalne i muszą mieć swoje dziwactwa na punkcie swoich „pacjentów”) doktorka tłumaczy to naszemu bohaterowi. Nieee… bo on wcale nie pracuje już od jakiegoś czasu w tym biznesie i nic a nic o tym nie wie xd
I na dokładkę – po co czekać na zapłatę za wykonane zadanie, skoro gdzieś jest wyprzedaż jakiegoś produktu. Ten chwyt naprawdę jest jeszcze stosowany?
Eeee… czy tylko ja mam wrażenie, że twórcy tutaj traktują widzów jak półmózgi, które ślinią się tylko na krew, krew i krew, a wszelkie tło fabularne trzeba im tłumaczyć pooowoooliii i doookłaaadnie?
A anime rzeczywiście chaotyczne i chyba nic z tego dobrego nie wyniknie.
Kolejny gniot, który może dostarczyć trochę radości podczas wyśmiewania kolejnych głupot i idiotyzmów, których zapewne trochę się znajdzie. Chociaż przegrywa tutaj z Akuma no Riddle :P
Swoją drogą jak na tę serię, to owo słowo jest właśnie idealne – w końcu jakieś „pani doktor” brzmi zbyt poważnie jak na taką postać…
Jest loli – JEST (+ ten tekst o płaskości… 10/10).
Są lasery – SĄ!
Jest nawiedziona pani doktor – JEST!
Są potwory – SĄ!
To czego tu chcieć więcej?
Ja nie nastawiałem się na odkrywczą fabułę, więc w ogóle mi nie przeszkadza taka koncepcja.
Gniot czy nie gniot – przyjemnie się ogląda w moim odczuciu, więc można przymknąć oko.
Jedyne co mnie zirytowało, to jedno z pierwszych zdań… jak to tam szło:
„If you do not want to die, survive, Rentaro”
...aż mi się z F/SN skojarzyło.
Ten tekst był chyba nawet głupszy niż tam.
No nic, mnie tam akurat to nie przeszkadza, bo do typowo japońskich zabiegów zdążyłem się już przyzwyczaić i mimo, że seria sprawia wrażenie wtórnej, to jednak ma w sobie coś co sprawia, że chce mi się ją dalej oglądać i to z zainteresowaniem…
Fajno
Czekam na więcej.
Re: Fajno
Tylko Gods Eater miał lepsze postacie, świat, lepsze projekty potworów, oraz ciekawsze pseudoscience.
Re: Fajno
Ale dodam jeszcze, że BB ma bardzo dobry OP.
FripSide bodajże go wykonuje.
Niby nic odkrywczego, magiczne moce (czy w tym wypadku „uzdolnione dzieci”) kontra przerośnięte robale (trochę takie Mushibugyo ale w czasach bliższych nam i bardziej mroczne), ale wydaje się porządnie zrobione i ładnie narysowane. Dymnamiczne sekwencje walki.
PS: Czy tylko mnie chóralny motyw z OP skojarzył się z SNK?