x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
...
Sportówka? czizas...
Baja dobra, ale troszkę tu popłynęłaś.
W sumie nie zgadzam się też z twierdzeniem, które odnosi się do serii, jakie widziała mała ilość osób.
Dla mnie PP był po prostu całkiem przyjemnym anime.
Nie jest to żadna perełka, ani nie jest też to zwykły przeciętniak.
Tematyka w sumie typowo sportowa, chociaż podane w nietypowej i nieco zbyt zawiłej formie.
W sumie mamy też tam typowe, tanie chwyty fabularne, ale można przymknąć na nie oko.
Takie 8/10.
No właśnie sęk w tym, że nie, to nie jest seria typowo sportowa, co samo w sobie czyni ją już oryginalną.
A czym w takim razie są serie, które widziała mała ilość osób?:P
Akurat pasja/talent vs. ciężka praca/psychika to stałe punkty sportówek, no może nie wszystkich.
Właściwie wszystko co było w Ping Pongu znalazło się też w Hajime no Ippo — co prawda tutaj mamy wersję bokserską, a sama seria też stara (mówię o pierwowzorze), no i podana w innej czy tam bardziej urozmaiconej formie (ale to ze względu na większą ilość odcinków).
Tylko to nie zmienia faktu, że całość się pokrywa, więc ja tutaj takiej oryginalności wcale bym nie szukał (ale to też przez to, że widziałem już coś podobnego wcześniej).
Bajkami jak wszystkie inne, które reprezentują zróżnicowany poziom.
Równie dobrze możemy pisać o starociach, które widziała mała liczba osób… ale czy przechodzimy wtedy na grunt: słabe lub wybitne?
Bo w sumie nic się na przestrzeni lat nie zmieniło poza trendami czy ilością bajek — nadal mamy pełno gniotów, kilka dobrych, jedna czy dwie perełki — rok w rok to samo.
Tyle, że to stanowi malutką część tego wszystkiego, co zostało w Ping Pongu faktycznie pokazane. Bo też i nie tylko o talencie czy ciężkiej pracy była tam mowa (ten motyw jest najważniejszy tylko przy postaci Sakumy) i tak naprawdę nie sprowadzało się to wszystko tylko do Ping Ponga, ale przez jego pryzmat zostało pokazane. To spora różnica! Mam wrażenie, że ty tej serii przyjrzałeś się tak jakby z wierzchu, kiedy ona oferowała coś więcej. Nie twierdzę, że to źle, ale tylko zwracam uwagę, by spróbował spojrzeć na to szerzej.
Swoją drogą (abstrahując od tematyki obyczajowej) zauważ, że samo znaczenie sportu dla każdego z bohaterów było totalnie różne (końcówka to ładnie pokazuje) i nie znam innego anime, które coś takiego by pokazywało.
Ha, ale one nie są bajkami. Nie w ścisłym znaczeniu tego terminu. Kreskówkami, animacjami – owszem, ale nie bajkami xd Tak czy siak nawet stosując sobie taką terminologię nie wyklucza to podziału jakościowego ;p
Inna sprawa, że w przypadku starszych tytułów dochodzą jeszcze inne czynniki, typu brak dostępności, tłumaczenia, przekonanie o gorszej grafice, mniejsze rozreklamowanie danych tytułów itepe. Mnie w tym wypadku chodziło tylko o tytuły wychodzące w tym samym czasie, do których dostęp jest praktycznie taki sam (okay, czasami zdarza się brak subów, co hamuje popularność).
Tylko fajnie, gdyby jeszcze pokazywało to w jakiś bardziej interesujący sposób.
Za dużo był tamo przekombinowanych alegorii, stąd średnio mnie to ruszało.
Yyy… akurat „znaczenie” sportu dla poszczególnych osób jest w niejednej sportówce, tylko nie jako motyw przewodni, stąd można odnieść mylne wrażenie, że PP jest pod tym względem wyjątkowe.
To JEST pokazane w interesujący sposób. Nie byłoby takie interesujące, gdyby to wyłożyli nam jak na tacy i jeszcze przy okazji skomentowali na co mamy patrzeć. Tu akurat dochodzi kwestia tego, czy widzowi chce się troszkę pomyśleć. A na szczęście przy okazji nie przesymbolizowali tego, bo nie ma tu przeładowania dziwnymi znakami, czy metaforami z potrójnym dnem. Większość jest się w stanie odkryć po prostu śledząc uważnie fabułę. Nad kilkoma trzeba się może na chwilę zatrzymać, ale też nie wymaga to od razu przeszukiwania ksiąg by znaleźć co dany symbol może oznaczać, ale po prostu przemyślenia pewnych kwestii.
Zapewne jest wiele osób, które tak jak ty widzą w tym tylko anime sportowe. Wasza wola, nie mam też zamiaru twierdzić, że to trzeba odbierać inaczej. Ale z pewnością można i śmiem twierdzić, że właśnie wtedy najlepiej widać cały potencjał tego tytułu.
Część może być zwyczajnie słabo rozreklamowana albo trudno dostępna w Polsce. To że coś jest mało znane, nie oznacza z automatu, że to albo gniot albo arcydzieło, to zbyt duże uproszczenie.
Natomiast jeśli o opening chodzi, dobrze wypada jego druga wersja graficzna (od chyba 3 odcinka), gdyż pierwotna to tylko zlepek ujęć pojawiających się w początkach serii. Natomiast piosenka warstwą muzyczną i tekstową jest niesłychanie dobrze dopasowana do pokazanej historii.
Teraz tylko zostaje poczekać, a może serii przybędzie oglądających. Na Tanuki Ping Pong jest potwornie niedoceniony w porównaniu do tego, co to anime ma do zaoferowania.
Ping Pong
Sportówka w nietypowej oprawie graficznej.
Oczywiste jest, że to właśnie grafika i animacja rzucają się tu jako pierwsze w oczy. Jednych ten styl od razu odrzuci, inni dadzą mu szansę. Seria wygląda jak rysowana w programie Paint, co ma swój klimat, ale może też być dla niektórych męczące i… nudne.
Niestety, seria fabularnie nie przypadła mi do gustu, nudziła mnie, a grafika na nieszczęście potęgowała tę nudę. To anime o pasji, o talencie, o dążeniu do spełnienia własnych marzeń, a także pewnej wymianie pokoleniowej. Tyle że to raczej stałe punkty sportówek, a tym wydaniu zupełnie do mnie nie przemówiły.
Nic mnie w tej serii nie przykuło mojej uwagi, ale doceniam odwagę animatorów.
4/10.
Re: Ping Pong
Inna niż wszystkie
Prawdę mówiąc spodziewałem się, że każdy set będzie trwał po kilka odcinków, spodziewałem się jakiś super serwów nie do pokonania, a tutaj wyszła bardzo wiarygodna seria.
Anime bardzo się wyróżnia wśród sportówek. Użycie innej kreski, surrealistyczne środki wyrazu itp.
Zakończenie też super, żadnych niedomówień.
Polecam nie tylko fanom ping‑ponga.
9/10
Re: Inna niż wszystkie
Ta moja, trwająca już dekadę, sympatia dla filmu sprawia, że w anime wszystko wygląda gorzej, dziwaczniej, „nie‑tak‑jak‑trzeba”, heh.
Jestem obrzydliwie wręcz uprzedzona. Oczywiście należy pamiętać, że kinematografia japońska ma tendencję do przerabiania takich historii na dzieła „ku pokrzepienie serc”, więc może anime jeszcze mnie zaskoczy? Jakieś elementy fabuły pogłębi i okażą się one mniej ugrzecznione? Kto wie. Mam zamiar oglądać do końca.
Kreska specyficzna, animacja koszmarna. To, co zachwyciło mnie w tekkon kinkreet, tutaj po prostu straszy. Od razu widać niski budżet. Szkoda. Muzyczka natomiast przyjemna, ładnie plumka w tle. Opening super. Seiyuu też super.
Po pierwszym odcinku spodobało mi się to, że doświadczenie wygrało z „małpimi technikami” :P
Jestem na tak
Fani słitaśnej (typowo animowej) kreski, podskakujących cycków i bishów mogą już sobie stąd iść – nie te drzwi
Bardzo spodobali mi się seiyuu, szczególnie głos głównego bohatera („tsugi no tsugi” zapamiętam na długo – fajny tekst).
Te wstawki z chińskiego też były bardzo klimatyczne.
Nawet nie wiedziałem, że Chiny są takie „pro” w ping pongu.
Fajnie się ogląda to wszystko w ruchu, niby kreska wiadomo jaka, ale dynamikę to jakąś prezentuje (zbliżenia są boskie).
Muzyka – BOSKIE OP i ED.
Kawał dobrej roboty, przesłuchałem oba kilka razy.
Animacja w OP/ED też przypadła mi do gustu (szczególnie te chińskie krzaczki zmieniające kolory).
Zobaczymy jak się to dalej potoczy, generalnie fabułą i sam ping pong zapowiada się całkiem nieźle.
Z niecierpliwością wypatruję kolejnych epków.
Re: Jestem na tak
Wiesz, że niemal każdy to wie? :P
Re: Jestem na tak
Ping Ponga znam tylko z widzenia, ale dobrze się to ogląda.
Re: Jestem na tak
I zgodzę się z Tobą, chociaż powtórzyłeś prawie słowo w słowo to, co już pisałem. Ludzie dający tej serii 2/10 po pierwszym odcinku są tacy zabawni.
Re: Jestem na tak
I tak proszę państwa...
Szczerze – to jest nawet fajne. Bohaterowie w miarę znośni, grafika wygląda, jakby animatorzy z Tatsunoko rysowali ją w paincie, ale ma coś, co przyciąga. 11 odcinków to nie za wiele, ale warto poświęcić je na obejrzenie Ping Ponga.