x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
A także – że przeszłość nigdy nie wróci. Nawet ta najlepsza…
No temat został poruszony i posłodzony.
Anime
Ale przecież Kou głos podkładał Daisuke Hirakawa
Re: Anime
Re: Anime
Główne postacie naprawdę bardzo dobre. Spokojny głos Kou był naprawdę miły. Fushioka na szczęście nie była za słodka.
Obydwoje jak dla mnie byli w sam raz.
Sentymentalna podróż do przeszłości!
Ale myślę, że jest to całkiem możliwe, bo Ao Haru Ride cieszy się w Japonii popularnością :)
No, kliknij: ukryte nawet jeśli miało by się to skończyć tak jak się skończyło, to mogła lepiej poprowadzić ten wątek. Bo tak to wygląda jakby chciała, a później pomyślała, że może jednak nie. I potencjał został niewykorzystany XD
(oczywiście bez yaoi i innych hentajów, o ile wyszukiwarka nie oszukiwała)
Fajnie, może coś się uda fajnego znaleźć :D
O ewentualnej kontynuacji nie ma na razie żadnych przecieków, z tego co się orientuję. Ale nie trać nadziei, doświadczenie pokazuje, że anime może się doczekać kolejnego sezonu nawet po 10 latach. Czyli, jakkolwiek mało optymistycznie to zabrzmiało, szansa zawsze istnieje :)
A to nie jest tak, że właśnie postać Erena jest wyjątkowa na liście ról tego pana? Nie lepiej byłoby napisać, zważywszy na ptencjalnych odbiorców serii, że Kaji grał w kuroshitsuji, no.6 czy tam sukitte ii na yo?
Kou jawi mi się jako cicha woda. Reakcje ma stonowane przez ogólne zmęczenie życiem, wywołane wiadomo czym, ale swoje za uszami ma i dobór głosu wydał mi się wręcz idealny.
Sądzę, że podróżowanie do nieistniejącego celu może okazać się dla niektórych wyzwaniem : D
(Do Redakcji: Wiem, mój komentarz niczego do anime ani do recenzji nie wnosi, podobnie jak komentarz, na który odpowiadam. Może najlepiej będzie usunąć obydwa, zanim wyrośnie tu kolejny wątek o niczym.)
Kolejną katastrofą są dialogi. Wiem, że to shoujo, ale jednak! Kto tak gada? Są pretensjonalne i nierzadko brzmią bez sensu.
Bohaterowie zaś są przerysowani, mdli i IRYTUJĄCY do granic możliwości.
Ech, nie chce mi się o tym potworku pisać. Nie polecam nikomu (chyba, że chodzisz do podstawówki). Jeśli zaś do szczęścia wystarczą Ci ładne rysunki, w takim razie rozkładam ręce. Tak, grafika jest śliczna, postaci narysowane są starannie i całkiem uroczo. Niemniej kreska nie rekompensuje. :/
Oczywiście były też trudne chwile, kiedy pauzowałam i, patrząc pustym wzrokiem w ekran, zastanawiałam się nad sensem spędzania czasu w ten sposób, ale dotrwałam do końca. Myślę, że wytrwać pomógł mi fakt, że to jednak nie było stricte o miłości, a bardziej o przyjaźni. Jasne, pojawił sie niby‑trójkąt, była masa problemów z komunikacją, ale więcej w tym było seishun z przyległościami niż romansu. Poza tym bohaterowie okazali sie na tyle sympatyczni, że jakoś tak chciałam z nimi zostać. Powtarzałam, „awww jakie to słodkie”, „awww, jaka ona jest głupiaaaa…”, „awww, jaki on jest fajnyyy” i wracałam do piłowania paznokci, albo rozwiązywania sudoku lol. Aczkolwiek było kilka momentów, kiedy się z lekka rozmaśliłam i jeden, kiedy wbiło mnie w krzesło. kliknij: ukryte Scena rozpaczy Kou była naprawdę przejmująca.
Futaba jest głupia, ale w taki pogodny, nieinwazyjny sposób. Polubiłam ją, nie miałam wewnętrznej potrzeby rzucania w nią ciężkim przedmiotem. Kou jest zaskakująco niedoskonały i stwierdzam, że stanowi wspaniały materiał do zadurzenia się na amen. Polubiłam absolutnie wszystkich poza Murao. Niestety, panna za bardzo yanderuje, trochę się jej bałam XD
Poza tym prześliczna oprawa graficzna i przeurocza oprawa dźwiękowa. Opening przyczepił się do mnie, chodzę i śpiewam. Jedyny minusik to insert song, chociaż podczas seansu sprawdzał się dobrze, to już osobno jest za bardzo smętny.
Reasumując, nie żałuję, ze oglądałam, ale ponieważ pod koniec serii kliknij: ukryte pojawił się kandydat na tego trzeciego, też niesamowicie sympatyczny i słodki do bólu, obawiam się, że drugiego sezonu (jeśli będzie) nie zdzierżę xD
Bokura ga Ita i Lovely Complex ;)
Dodatkowo podobał mi się słodki opening xD, klimat i wizualny projekt postaci.
Atmosfera przypominała mi też tak świetne i urocze serie jak „Bokura ga Ita” i „Lovely Complex” więc jak ktoś ich jeszcze nie widziałaś to zachęcam do zapoznania się z nimi bo warto dać im szansę ;3
Ao Haru Ride
Szukałam jakiegoś lekkiego shoujo, odkryłam AHR i już po pierwszym odcinku byłam zachwycona.
Pomimo swojej fabuły (tak, tak…) podobało mi się, chociaż zazwyczaj wolę kiedy coś się dzieje. Na szczęście oglądałam „na bieżąco”, więc bez większej nudy udało mi się dotrzeć do końca.
Bohaterowie przez kilka pierwszych odcinków byli idealni. Lubiłam wszystkich z wyjątkiem Kominato (jakoś nie przypadł mi do gustu).
Ale muszę się przyznać, że po obejrzeniu 3/4 serii troszkę zaczęli mnie irytować. Futaba ze swoim niezdecydowaniem i troszeczkę naciąganą spontanicznością, a Kou z obojętnością. Ale mówi się trudno.
Po zobaczeniu paru mangowych spoilerów, naprawdę nie wiem, co jest prawdą xd. kliknij: ukryte Osobiście uważam, że to Makita powinna być z Kou, a Futaba z chłopakiem z biblioteki, czyli Toumą.
Kreska, muzyka itp. – bardzo mi się podobały!
Mam nadzieję, że zrobią kolejny sezon, bo w tym właściwie nic się nie działo. Ale manga, nawet w Polsce zaczęła być bardzo popularna, więc jest nadzieja!
Lekkie i przyjemne
Kreska jest taka… naturalna, bardzo przypadła mi do gustu.
Co do postaci, to albo uodporniłam się na wszelkiego rodzaju stereotypy (płaksy – trochę Futaba, słodziaka – Makita, czy też introwertyczki – Murao), w każdym razie nie czułam poirytowania, co ostatnio często zdarzało mi się przy oglądaniu anime z tej kategorii.
Niektórzy zarzucają serii brak rozwinięcia pewnych wątków, czy też ukazania poszczególnych postaci (Kominato albo Murao). Takowe rozwinięcia byłyby, gdyby twórcy pociągnęliby serię dalej (materiał na to mają w mandze). Ja liczę na drugi sezon, powiem nawet, że czekam z wielką niecierpliwością na jakieś info w tym temacie :D
O muzyce się nie wypowiadam za bardzo, ponieważ już od jakiegoś czasu żaden opening czy też ending nie zapadł mi w pamięć. Jestem w stanie jedynie odnotować gdzieś w zwojach mózgowych, że opening idealnie pasował do klimatu serii.
Może nie było przy tym anime jakiegoś szczególnego pieprznięcia, ale z czystym sumieniem daję mu 9,5/10 za całokształt :D
Futaba jest całkiem niezłą postacią. Choć ja bym jej przylutowała gdyby ktoś się tak bardzo wtrącał w moje sprawy, gdybym wyraźnie dała znać, że sobie tego nie życzę. W końcu wyszło jej to na dobre, ale w rzeczywistości chyba nie było by tak różowo. Stalkerka jedna. Ah! Tanaka‑sensei jest fajowy :) musi być chyba tuż po studiach. Przyjaźniłabym się XD.
Jak na razie seria nie szaleje. Nie przebija żadnych schematów. W sumie nie spodziewam się fajerwerków na II część, chyba, że na letnim festiwalu (kto głosuje za tym, że będzie poruszająca scena w yukatach gh).
Zrobiona jest ładnie, kilka scen jest udanych. Opening i ending zasługują na wysłuchanie ^^
Pomarańczowa loli totalnie nieautentyczna, słodka na siłę, dziecinna na siłę, wiem, że miała być dziewczęca, naturalna i nieśmiała do granic, ale dla mnie wygląda na niesamowicie sztuczną, jakby tylko udawała, co wzbudza u mnie dużą niechęć do tej postaci. Murao według mnie ma potencjał – jest tajemnicza, elegancka, ma czarne włosy (rzecz rzadka u Japonek…), na początku jasno określiła, że nie chce się angażować w żadne przyjaźnie (co nie jest w końcu takie dziwne, bo w końcu szkoła to miejsce zdobywania wiedzy a nie przyjaciół i miłości na całe życie, jak to nas uczą mangi) ale z czasem jakoś tak jej postanowienie się rozmyło. Kominato jest postacią do lubienia i rzeczywiście go lubię. O Kou nie mam zdania, miał być chyba złożoną i głęboką postacią, dla mnie jest zlepkiem różnych zachowań. No ale jest bishem więc jest fajnie. Futaba jest totalnym prześladowcą i maniakiem, do tego jej zachowania są bardzo samolubne, nawet jeśli mówi, że myśli o KOu to myśli o nim zwykle w kontekście ,,siebie i Kou”. Gdyby to nie było anime shoujo chłopak kazałby się jej od siebie odczepić i nigdy więcej by z nią nie rozmawiał…
Ach, i co jeszcze mi się podobało w AHR – Kou i Futaba w wieku gimnazjalnym w openingu. Obydwoje tak nerwowo poprawiają grzywkę. To takie… słodkie.
W op. podoba mi się również, że Futaba „śpiewa” fragmenty :].
Z pewnością sporym plusem są tutaj bohaterowie, bo to taka grupka normalnych nastolatków. Da się ich lubić, choć potrafią też solidnie irytować. Nie ma co liczyć tutaj na głębsze charaktery, bo takowych chyba żadne shoujo nie posiada – ma być lekko, więc nie ma zbyt wiele miejsca na zagłębianie się w psychikę postaci. Co mi się jednak podobało, to fakt, że wypadają oni naturalnie jako grupka przyjaciół, nawet pomimo wyraźnych wątków romantycznych (nieodmiennie przychodzi mi w takich przypadkach na myśl Sukitte (anime, nie manga), w którym to nijak nie potrafiłam dostrzec w bohaterach grupy przyjaciół, tylko zbieraninę 3 par – niby taka subtelna różnica, ale dla mnie to wiele zmieniło).
Ogólnie mnie się podobało – jestem w stanie dostrzec tu sporo wad, ale w większości mi one po prostu nie przeszkadzają (jak chociażby schematyczność – ot, ja tam lubię oglądać w romansach moje ulubione schematy^^) i dlatego seria ma ode mnie naciągane 8/10
było, ale można obejrzeć
Jest trochę dramatyzmu, choroba, żałoba, próba pokazania wpływu straty ukochanej osoby na psychikę. Czyli galeria schematów i ogólnych trendów.
Jest w tej serii jednak coś, co pozwala śledzić poczynania bohaterów z niesłabnącym zainteresowaniem. Myślę, że, mimo wszystko, siłą serii są jej bohaterowie – grupka młodych, sympatycznych nastolatków, którzy, wkraczając w dorosłe życie, uczą się funkcjonowania w trudnym świecie, odpowiedzialności za drugiego człowieka, rozumienia jego uczuć i – czasami – walki o wartości takie jak przyjaźń czy rodzina.
Dobrą stroną produkcji jest muzyka – dopasowana do klimatu serii, lekka, ale dająca się zapamiętać. Jeśli o grafikę chodzi, wydaje mi się, że twórcy tego anime mają jakąś dziwną manierę do upraszczania twarzy postaci w nieodpowiednim momencie. Zdaje sobie sprawę, że to zabieg zamierzony (chyba?) i że to być może tylko rzecz gustu, ale takie ubożenie portretu postaci jakby zupełnie bez powodu trochę mnie raziło.
Anime można polecić tym, którym nie straszna powtarzalność – bo to tutaj, dobrze to albo źle, znajdziemy. Nie trzeba się jednak tym za bardzo przejmować, kiedy lubi się dobrze skonstruowane, lekkie historie, które nie odrzucają ani przesadnym dramatyzmem, ani nachalną „lukrowatością”.
Materiał mieli dobry, więc wystarczyło nie 'zsolić' sprawy i mieli gotowe dzieło – nie zawalili i wyszło. Muzyka była baaaardzo przyjemna dla ucha, ale grafika bolała czasem po oczach kliknij: ukryte (a nawet dość często). Ale to nic, bo animacją nadrobili. Co tu dużo o fabule powiedzieć, już wspomniałem, materiał był dobry, to starczyło z niego skorzystać i czerpać profity.
Co do samych postaci:
-Futaba – była troszeczkę irytująca w niektórych sytuacjach, była beksą jakich mało, ale w sumie to nie miałbym się do czego na poważnie dowalić;
-Makita – strasznie mnie irytowała, w sumie rozumiem już dlaczego nadmiar słodyczy jest szkodliwy i nie dziwię się, dlaczego ludzie za nią, delikatnie rzecz ujmując, 'nie przepadali' kliknij: ukryte (sorry za przecinki jak są w złych miejscach, nie jestem pewien tej konstrukcji :/) ;
-Murao – a może raczej Shuuko, strasznie mi przypadała do gustu, IMO najlepsza postać z serii, nie mam do czego się doczepić; żałuję, że nie dali jej więcej czasu antenowego – szczególnie szkoda, że nie uchwycili dokładniej zmian w tej postaci, bo ja niezbyt dokładnie to zauważyłem kiedy ona się tak bardzo zmieniła – widząc tą postać w początkowych odcinkach i w ostatnim, mam wrażenie, że podstawili gdzieś pomiędzy jej siostrę bliźniaczkę, lecz z zupełnie innym usposobieniem;
-Kominato – co tu dużo o gościu gadać, nie dostał również dużo czasu, więc postać niezbyt bogata, ale muszę przyznać, że nie trzeba było mu tego czasu antenowego dużo, bo i bez tego go polubiłem;
-Kou – ..., markotny, mhroczny, przystojny i luzacki main hero, jakoś go nie polubiłem i gdyby nie to, że Futaba też go kocha, a wolałbym, żeby osiągnęła ona swój cel, to życzyłbym mu związku z Yuuri – tak go nie lubię, o!
W sumie to anime udane, lekkie i przyjemne, takie w sam raz na lato, ale myślę, że na jesienno‑zimowe wieczorki też by wpasowałoby się. No i właśnie, może się wpasuje? Twórcy zostawili maluteńką furtkę dla następnego sezonu w postaci kliknij: ukryte nierozwiązanej jasno sprawy FutabaxKou no i kliknij: ukryte pojawienia się Kikucheigo w taki sposób, że jednocześnie można go potraktować jako 'chłopaka od gagu ze zboczoną Futabą' jak i potencjalnego rywala Kou, jak to było w mandze. W sumie to liczę na kontynuację, bo przyjemnie się oglądało. 9/10.
Początkowo jednak zdawało mi się, że serię uplasuję w tym samym szeregu co „wszystkie głupie shoujo romanse”. Pomyliłam się. Nie mam najmniejszego pojęcia co mogłoby w tej serii świadczyć o unikatowości, ale zdecydowanie jest pierwszym, które odbieram z taką przyjemnością! Przy każdym (no.. może poza pierwszymi trzema) odcinku aż denerwowałam się, że są takie krótkie. Motto, motto, czuję fabularny głód! Do końca dwa odcinki a ja już jedyne o czym myślę to łudzenie się na serię drugą czy też zabranie za mangę.
Jakkolwiek jednak nie odbierać Ao Haru Ride – to co porusza mnie najbardziej ( i w sumie skłania do czekania na animowaną kontynuację ) to muzyka. Dawno już nie słyszałam nagromadzenia tylu pięknych instrumentali!
Co do samej produkcji – lekkie, przyjemne, takie w sam raz na popołudnie, pomiędzy nauką – na odstresowanie. Co do bohaterów, to nie będę się wiele wypowiadać, bo najpierw obejrzałem anime, a później sięgnąłem po mangę, więc nie mnie oceniać jak oni wypadli w serii TV, bo tych z pierwowzoru widzę przez pryzmat anime. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że Makita denerwuje mnie w obu przypadkach, Kou nie jest typem bohatera, za którymi przepadam, ale moim zdaniem seiyuu i graficy dali radę w wyratowaniu tego 'przeżyłem coś ciężkiego, więc się zamknę, całkowicie zmienię, obrażę na świat, jednocześnie zostając takim jak byłem w głębi duszy' bohatera. Kominato to typ bohatera, któremu nie wiele potrzeba, żeby go polubić, stąd pewnie tak mało czasu antenowego ma. Już wspominałem o Murao – jej animowana wersja jest po prostu brzydka na tle tej z mangi, ale ogółem postać tajemnicza. Na siłę, bo na siłę, ale jednak. No i Futaba. Ciężko coś o niej powiedzieć, bo to po prostu typowa nastolatka, która 'coś przeszła' w życiu i zgaduję, że całą serię będzie próbowała uwieść Kou (nie patrzę na mangę w tym przypadku).
Osobiście liczę, że nie zakończą tej przygody szybko i wypuszczą drugi sezon, bo będzie mi strasznie przykro, jak zakończą to na siłę. Chociaż jak wiemy – nie ma kasy, nie ma produkcji… Tak więc kupować ludzie DVD, kupować! Liczę na was!
Mówisz – masz. Moderacja
Ach, ta cnotliwa Futaba :)
Re: Ach, ta cnotliwa Futaba :)
Re: Ach, ta cnotliwa Futaba :)
Re: Ach, ta cnotliwa Futaba :)
Re: Ach, ta cnotliwa Futaba :)
Re: Ach, ta cnotliwa Futaba :)
Re: Ach, ta cnotliwa Futaba :)
Re: Ach, ta cnotliwa Futaba :)
Tak, akcja z pośrednim pocałunkiem była co najmniej żenująco przesadzona – nie spotkałem nikogo, kto by tak reagował.
Re: Ach, ta cnotliwa Futaba :)
będzie też live action
Re: będzie też live action
Re: będzie też live action
Re: będzie też live action
Ja rozumiem, że globalizacja itp, no ale bez przesady…
Re: będzie też live action
Zobaczy się następne odcinki.
Włosy
Re: Włosy
Re: Włosy
Za stara na shoujo
Re: Za stara na shoujo
Re: Za stara na shoujo
Można oszaleć. Początek dobrze się zapowiadał, więc zdecydowałam się prześledzić dalsze losy w mandze i bardzo się zawiodłam.
Re: Za stara na shoujo
Re: Za stara na shoujo
Re: Za stara na shoujo
Sorki, że tak się uniosłam, ale wbrew pozorom podzielam twoje zdanie, że „jestem za stara na shoujo” i straciłam całą tonę nerwów na tej mandze i raczej nie będę jej więcej czytać.
Re: Za stara na shoujo
Re: Za stara na shoujo
Re: Za stara na shoujo
z mojej strony ludziom, którym się przejadły schematyczne shoujo polecam ORANGE i Horimiya. (mam lat 21 i uroki dziewczęcych mang odkryłam właśnie dzięki temu anime, bo dramat z Kou w późniejszych rozdziałach był dla mnie na tyle nie do zniesienia, że musiałam zalać serce porcją lukru lub, jak w przypadku ORANGE, domestosem.)
Re: Za stara na shoujo
Re: Za stara na shoujo
Re: Za stara na shoujo
zapowiada się naprawdę dobre shoujo : )
Manga
PS. Poza mangą „Ao Haru Ride”, jest równie dobre „Strobe Edge” tej samej autorki. Polecam, ale ostrzegam, że zaczyna się trochę schematycznie. Jednak wzajemne relacje postaci i ich wzrost, dojrzewanie zostały pokazane w sposób – moim zdaniem – mistrzowski, co jest siłą tego tytułu.