x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Kurde, po tym zakończeniu jestem w szoku. Spodziewałam się czegoś dosłownie innego. Powiem szczerze, że trochę to dla mnie niezrozumiałe jakim cudem kliknij: ukryte Mayu, która była zwykłym dzieckiem mogła dokonać czegoś takiego, stworzyła w swoim chorym umyśle LIRG i dodała do tego prawdziwych ludzi tylko po to, żeby się zemścić, choć te wszystkie dziewczyny nic jej nie zrobiły. Ale jak ? Czy aż tak mocno w to wierzyła, że stało się to rzeczywistością? Przerażające… Chciałabym to wszystko do końca zrozumieć, ale po prostu nie jestem w stanie tego pojąć o.o
Moim zdaniem fabuła jest skomplikowana i czasem nie dało się ogarnąć kto był kim i kim jest w chwili obecnej, ale dałam radę.
Główna postać (Ruuko) przez obydwa sezony była dla mnie z jednej strony irytująca, lecz z drugiej… sama nie wiem, jakimś cudem po prostu nie dało się jej nie lubić.
Tama i Yuki były świetne, choć ja osobiście wolę Yuki. Dziecinne zachowanie Tamy było czasem denerwujące, z resztą ja lubię mroczne postacie :)
I teraz postać, która była dla mnie dość istotna – Akira. Jeju jak ja ją uwielbiam. Jest tak strasznie zryta, tak straszne psychiczna, a ja uwielbiam tego typu postacie. Już w pierwszym sezonie objawiała swoje niepokojące zachowanie, ale w drugim jak dla mnie – dała czadu.
Moim zdaniem muzyka była fajna, przyjemnie się słuchało openingu jak i endingu. Grafika i kreska pasują do tej serii, inaczej bym sobie tego nie wyobrażała.
To tyle z mojej strony.
A
Nerin
5.01.2015 21:38
Cóż, najlepsza końcówka, reszta tylko dobrze. kliknij: ukryte W sumie ciężko sobie wyobrazić życie jako dziecko w zamkniętym pokoju pozbawione miłości. Dość przygnębiająca końcówka, ale jak najbardziej na plus.
Incest i to z błogosławieństwem koleżanek! Może niech stworzą trójkącik albo czworokącik?
No i jeszcze teraz okazuje się, że kliknij: ukryte nasze bohaterki i inne niewinne dziwczynki gnębi nienawistny duch, który swoją potężna mocą niewoli je i zamyka w kieszonkowych wymiarach! Bo poczuł(a) się sfrustrowany(a), że musiał(a) grać sam(a) ze sobą w karciankę! Cholera kobieto, słyszałaś o internecie?. Gdzie byli rodzice ja się pytam!
Kurde jestem na detoksie już tyle czasu, ale faza mi się chyba jeszcze nie skończyła…
Nie to żeby bawiło mnie bicie nastolatek, ale kilku tym dziewczynom ktoś powinien naprawdę porządnie złoić tyłek. Zwłascza tej całej Aki‑lucky…
Rozumiem konwencję i wszelakie psychologiczne aspekty tej serii, no ależ kurna, te dziewczyny mają ze sobą naprawdę problem. A główna bohaterka to też taka ciućma, że ręce opadają.
Żeby zobaczyć jak dużo lesbijskich podtekstów da się wcisnąć w serię o karciance, oczywiście!
Nie wspominając, że seria jest wspaniałym trainwreckiem po tym jak kompletnie się przestaje brać ją na poważnie. Traumy są przesadzone, fabuła tak nastawiona na tragedię, że aż śmieszna, a subteksty są tak eksponowane, że kompletnie mordują jakąkolwiek powagę jaką mogłyby mieć niektóre sceny.
A już szczytem była scena z Tamą jak Ulith użyła mhrocznych mocy aby ją opętać: najazd kamery na jej tyłek i hasło „Ruko, coś we mnie wchodzi!”. Scenariusz na hentaj gotowy…
Ostatnie dwa odcinki to wielka lesbijska orgia jest w ogóle. A Akirka miała doła, bo ją pominięto. ;D
Koogie
23.11.2014 17:14
Hej, to w końcu Okada, master hack writer at it's best.
No i nie nazwałbym tego co sie dzieje w ostatnich odcinkach podtesktem. Podtekstem było jak w pierwszym sezonie Iona dosyć sugestywnie przekonywałą Ru by zrobiła „to” z nią i reakcje Ru jak już zaczeły to robić.
Szczerze przyznaję, że to pierwsza autorska seria Okady jaką oglądam i mam wrażenie, że to Urobuchi dla ubogich – są traumy, tragizm i lesbijstwo, ale wszystko to jest klasy B.
I tak, ta Spread zasługuje na pełnoprawny wyróżnik yuri.
Urobutchi akurat szczęśliwie w incest raczej się za bardzo nie bawi, a przynajmniej ja nie kojarzę żadnego jego działa gdzie by się ten wątek pojawiał (a biorąc pod uwagę, że przerabiał pairingi wszelakie z romansem z przedwieczną istotą włącznie to to wiele mówi…).
Zresztą bądźmy szczerzy, ten incest tutaj był psu na budę potrzebny i równie dobrze mogłoby go nie być.
No ale wtedy nie byłoby dramatycznej historii jednej z bohaterek. Chociaż jeśli mam być szczery, jest to akurat jeden z ciekawszych motywów pierwszej serii. W Japonii jest to częsty motyw, ale głównie w komediach. A taka „poważna” próba ugryzienia tematu (czyli reakcje społeczne, temat taboo itp.) pojawia sie niezwykle rzadko…
Ni cholery. Akurat tutaj równie dobrze możnaby zastąpić brata przyjacielem z dzieciństwa który nie odwzajemnia romantycznych uczuć bohaterki i wyszłoby prawie na to samo, tylko byłoby mniej dramy. Akurat temat incestu był tutaj płytki jak woda w kałuży i służył li i wyłącznie temu, żeby bohaterka cierpiała bardziej. Serio, nie wiem jak można brać na poważnie ten wątek, bo magiczny mindrape kompletnie zabija dla mnie jakikolwiek autentyzm tego związku.
Koogie
24.11.2014 16:35
Nie da się brać na poważnie, bo okada nie potrafi napisać składnej historii. Cierpienie pisze tak samo dobrze jak butcher, lecz butcher potrafi wszystko jeszscze ułożyć.
Lecz w Wixossie mimo jej braków to to wszystko w miare działa, bo oprawa audio‑wizualna i klimat inspirowany madoką robią swoje. W dodatku w pewnych momentach tempo serii jest tak szybkie i dramaty tak sie napedzaja że ciężko myśleć o logice.
A co do incestu, znacznie ciekawszy był motyw że to było pierwsze self NTR jakie widziałem. What a glorious times we live in.
Nie biorę na poważnie, tylko mówię, że to „poważne” podejście do tematu w sensie nie‑komediowe. Mam wrażenie, że jakieś 90% serii o tej tematyce to coś pokroju ImoCho, dlatego wspomniany wątek to taki rodzynek, ale traktuje go bardziej jako ciekawostkę, bo ta seria mnie tak naprawdę rozwala.
Selector Wixoss powrócił. Po ostatniej walce Ruuko widać stara sie żyć normalnie i nabrała awersji do pojedynków. Zrozumiałe, że kliknij: ukryte nie chciała wyciągać kartę z Ioną, choć można dostrzec w Ruuko pewne rozdarcie, widać, że opiera się swojej ciemniejszej stronie ale Iona ma względem niej swoje plany. Do tego podobało mi się to spotkanie młodej ale zbyt hałaśliwej entuzjastki z dziewczynami „po przejściach”. Miło było zobaczyć znowu Hitoe i Yuzuki. Muzycznie podoba mi się chyba bardziej niż pierwsza seria, przy czym ending lepszy od openingu.
"Ten świat jest mój"
Moim zdaniem fabuła jest skomplikowana i czasem nie dało się ogarnąć kto był kim i kim jest w chwili obecnej, ale dałam radę.
Główna postać (Ruuko) przez obydwa sezony była dla mnie z jednej strony irytująca, lecz z drugiej… sama nie wiem, jakimś cudem po prostu nie dało się jej nie lubić.
Tama i Yuki były świetne, choć ja osobiście wolę Yuki. Dziecinne zachowanie Tamy było czasem denerwujące, z resztą ja lubię mroczne postacie :)
I teraz postać, która była dla mnie dość istotna – Akira. Jeju jak ja ją uwielbiam. Jest tak strasznie zryta, tak straszne psychiczna, a ja uwielbiam tego typu postacie. Już w pierwszym sezonie objawiała swoje niepokojące zachowanie, ale w drugim jak dla mnie – dała czadu.
Moim zdaniem muzyka była fajna, przyjemnie się słuchało openingu jak i endingu. Grafika i kreska pasują do tej serii, inaczej bym sobie tego nie wyobrażała.
To tyle z mojej strony.
Konec
Incest i to z błogosławieństwem koleżanek! Może niech stworzą trójkącik albo czworokącik?
No i jeszcze teraz okazuje się, że kliknij: ukryte nasze bohaterki i inne niewinne dziwczynki gnębi nienawistny duch, który swoją potężna mocą niewoli je i zamyka w kieszonkowych wymiarach! Bo poczuł(a) się sfrustrowany(a), że musiał(a) grać sam(a) ze sobą w karciankę! Cholera kobieto, słyszałaś o internecie?. Gdzie byli rodzice ja się pytam!
Kurde jestem na detoksie już tyle czasu, ale faza mi się chyba jeszcze nie skończyła…
Nie to żeby bawiło mnie bicie nastolatek, ale kilku tym dziewczynom ktoś powinien naprawdę porządnie złoić tyłek. Zwłascza tej całej Aki‑lucky…
Rozumiem konwencję i wszelakie psychologiczne aspekty tej serii, no ależ kurna, te dziewczyny mają ze sobą naprawdę problem. A główna bohaterka to też taka ciućma, że ręce opadają.
Czemu ja to oglądam…
Nie wspominając, że seria jest wspaniałym trainwreckiem po tym jak kompletnie się przestaje brać ją na poważnie. Traumy są przesadzone, fabuła tak nastawiona na tragedię, że aż śmieszna, a subteksty są tak eksponowane, że kompletnie mordują jakąkolwiek powagę jaką mogłyby mieć niektóre sceny.
A już szczytem była scena z Tamą jak Ulith użyła mhrocznych mocy aby ją opętać: najazd kamery na jej tyłek i hasło „Ruko, coś we mnie wchodzi!”. Scenariusz na hentaj gotowy…
No i nie nazwałbym tego co sie dzieje w ostatnich odcinkach podtesktem. Podtekstem było jak w pierwszym sezonie Iona dosyć sugestywnie przekonywałą Ru by zrobiła „to” z nią i reakcje Ru jak już zaczeły to robić.
I tak, ta Spread zasługuje na pełnoprawny wyróżnik yuri.
Zresztą bądźmy szczerzy, ten incest tutaj był psu na budę potrzebny i równie dobrze mogłoby go nie być.
Lecz w Wixossie mimo jej braków to to wszystko w miare działa, bo oprawa audio‑wizualna i klimat inspirowany madoką robią swoje. W dodatku w pewnych momentach tempo serii jest tak szybkie i dramaty tak sie napedzaja że ciężko myśleć o logice.
A co do incestu, znacznie ciekawszy był motyw że to było pierwsze self NTR jakie widziałem. What a glorious times we live in.
Ta seria potrafi naprawdę zgnebić, dlatego jest znakomita na jesień. Mam chociaż nadzieję, że doprowadzą historię do końca.
World's end, girl's rondo